Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Loch Ness
Polana przy ruinach
Polana przy ruinach ostrzyżona została w dwubarwną szachownicę, na której dumnie prezentują się figury, tak charakterystyczne dla szachów czarodziejów - król, królowa, laufer, koń, wieża oraz piony. Tuż obok stoi Szkot trzymający w dłoniach wstążki, na których końcach gęgają zniecierpliwione gęsi. Co rusz zerkał na zegarek, szukając chętnych do zabawy.
Zabawa nie ma limitu osób. Zasady zostaną przedstawione po zebraniu grupy. Każdy chętny proszony jest o wysłanie pw ze zgłoszeniem do Eileen. Wszelkie późniejsze wątpliwości co do zasad proszę kierować do Herewarda.
| Z lekkim poślizgiem, ale gęsi przybyły!
W tej kolejce macie czas na zaznajomienie się z waszymi gąskami. Możecie opisać ich wygląd (również powierzchowne cechy charakteru, jeśli tylko macie na to ochotę) oraz nadać im imiona. To nie takie pospolite gąski, pamiętajcie!
Rzucacie również kością k15!
Czas na odpis wynosi 48h.
Każdy z uczestników zabawy dostał gąskę na smyczy, którą przeprowadzić musi na drugą stronę szachownicy. W jednej turze pokonać można dwa pola, jeśli wcześniej poradzi się sobie z figurą szachową, która będzie utrudniać i gąsce i jej opiekunowi przejście.
Co turę (jeśli wykonało się zadanie poprzednie) należy rzucić kością k15, by wylosować, z którą figurą nastąpi spotkanie. W następnej turze wykonuje się zadanie wymagające od opiekuna gąski wykazania się różnorodnymi umiejętnościami. Jeśli opiekun zostanie ze swoją gąską na tym samym polu 3 kolejki z rzędu, znudzona gęś odleci z głośnym gęganiem, a sam jej opiekun utraci szansę ukończenia gry.
Wygrywa ten, kto po przechytrzeniu 3 figur będzie miał najwięcej punktów.
Pod oczkiem 8 kryje się bonus, który zostanie udostępniony osobie, która go wylosuje!
- Królowa - 1, 15:
- Królowa wydaje się wyraźnie poirytowana, spogląda na ciebie niechętnie i mruczy jedynie "kolejny pijak" biorąc cię najwyraźniej za kompana jej męża, z którym upijałeś się w sztok. Żeby przekonać królową do przepuszczenia swojej gęsi na kolejne pole, musisz zdobyć jej serce wzruszającym dwuwersem zaczynającym się od "Na górze marchewki". Żeby sprawdzić czy trafisz w gusta królowej, rzucasz kością k100, ST wynosi 40, dodaje się do rzutu biegłość tworzenia literatury. Jeśli w fontannie wszystkich smaków wylosowałeś czekoladę z marchewkową nutą, ST spada do 10.
- Król - 2, 14:
- Szachowy król okazał się być pijany w sztok i śpiewa piosenki ośmieszające królową. Nie przepuści cię, dopóki nie zaśpiewasz pijackiej, rymowanej piosenki, którą musisz dokończyć za niego (zaczyna się słowami "Póki królować nam będzie baba, póki ciastka z kremem każe nam jeść..."). ST przekonania króla wynosi 50 (bonus z śpiewu), ST spada do 10, jeśli wypiłeś przynajmniej kielich alkoholu przy stole z poczęstunkiem).
- Laufer - 3, 13 :
- Laufer zagrodził wam drogę i znudzonym głosem oświadczył, że król i królowa tradycyjnie się pokłócili i nie życzą sobie, by ktokolwiek pałętał się im po szachownicy, a już na pewno nie gęsi. Dostrzegasz jednak, że laufer z utęsknieniem spogląda na stół z alkoholem. Jeśli go upijesz, aktywnie mu przy tym towarzysząc, pewnie uda ci się przejść obok niezauważonym. ST wynosi 40, dodaje się biegłość jasny umysł.
- Koń - 4, 12 :
- Tym razem drogę zagrodził ci koń. Zaparskał coś niewyraźnie i z niechęcią popatrzył na gęś. Jeżeli uda ci się go jakoś dosiąść, przeniesie cię na kolejne pole. Musisz go jednak ujeździć, a nie jest to łatwe, bo koń jako figura szachowa ma samą głowę, tak czy inaczej, musisz jej jakoś dosiąść. Pomoże ci biegłość opieki nad magicznymi stworzeniami, ST wynosi 40.
- Wieża - 5, 11 :
- Musiałeś być bardzo pijany skoro stanęła przed tobą wieża głośno marudząca ci, że wszyscy są pijani i obsikują jej fundamenty. W dodatku ktoś na górze zamknął księżniczkę, która nie chce zejść. Musisz ją jakoś namówić do opuszczenia wysokiej komnaty. Przyda ci się retoryka, ST wynosi 40.
- Pion nr 1 - 6, 10 :
- Tym razem stanął przed tobą pion. Wymachując mieczem kazał stawać ci do walki. Ty jednak nie masz przy sobie broni. Masz dwie możliwości - wziąć gęś pod pachę i unikając ostrza przemknąć na kolejne pole (ST wynosi 35, dodawany bonus z retoryki); albo zdzielić piona w nochal i przejść spokojnie dalej, ST wynosi 20, dodawana jest statystyka sprawności.
- Pion nr 2 - 7, 9:
- Na drodze staną ci nieco podchmielony pion, który bawił się w rzucanie pozostałościami po butelkach w gęsi. Twoja zdawała się być jego ulubionym celem. Musiałeś razem z ptakiem unikać latających butelek (doliczana statystyka zwinności, ST 40) bądź użyć na pionie argumentu siły (statystyka sprawności, ST wynosi 35), który z pewnością go ogłuszy i tym samym pozwoli przejść spokojnie.
Ukończenie wyścigu w 3 turach: 20
Ukończenie wyścigu w 4 turach: 15
Ukończenie wyścigu w 5 turach: 10
Ukończenie wyścigu: 5
Przejście obok królowej: 10
Przejście obok króla: 9
Przejście obok wieży: 5
Przejście obok laufra: 4
Przejście obok konia: 3
Przejście obok piona: 1
Bonus: 15
Postać | Punktacja |
Poppy | 0 |
Aldrich | 0 |
Florence | 0 |
Joseph | 0 |
Charlene | 0 |
Kiedy tylko przybili na miejsce, Florence nieco zaskoczona przyjęła w ręce smyczkę, na końcu której gęgała cicho... gęś. Cóż, może istotnie powinna się domyślić, że coś podobnego może mieć miejsce, zważywszy na samą nazwę gry... ale jednak jej mina przez kilka pierwszych chwil musiała być cudowna! Już wkrótce potem jednak wzruszyła ramionami, kucając przy ptaszysku i ostrożnie głaskając je po łebku. Gąska była wyjątkowo urokliwa, chociaż jej głowa wyglądała, jakby była nieco zdeformowana. Mężczyzna od gęsi szybko jednak uspokoił ją, mówiąc, że to po prostu uroki tej rasy. Kobieta, uspokojona, wróciła do głaskania brązowych piórek i podziwiania, jak promienie słońca odbijają się w jaśniejszych, niemal złocistych pierzach na piersi ptaka.
- Nazwę cię Jaśmina. Damy im wszystkim popalić, co ty na to? - przemówiła do gęsi, a ta odpowiedziała jej krótkim, nosowym gęgiem, przypominającym nieco zepsutą trąbkę.
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
'k15' : 8
Jak mogła się domyśleć, zabawa miała być związana z gęsiami. Kiedy pojawiła się na miejscu, ktoś włożył jej w dłoń smyczkę, do której drugiego końca uwiązana była dość sporych rozmiarów gęś o długiej, smukłej szyi. Miała aksamitne pióra o brązowo-szarym ubarwieniu, czarne, paciorkowate oczka i jasnopomarańczowy dziób. Była naprawdę piękna. Na jej szyi była zawiązana niebieska kokarda przechodząca we wstążkę, której drugi koniec trzymała Charlie. Widząc ją, gęś zagęgała cicho i poruszyła długą szyją, z ciekawością wyciągając łeb. Charlene pochyliła się i ostrożnie pogłaskała ją po upierzeniu, próbując zdobyć jej zaufanie. Nie chciała, by gęś nagle jej uciekła, bo domyślała się, że przez szachownicę musiała przejść razem z nią, żeby ukończyć zabawę.
- Jesteś piękna – powiedziała, uśmiechając się i wciąż lekko gładząc miękkie pióra. – Będziesz się nazywać... Linda. Ładnie, prawda? – Naprędce postanowiła nazwać gąskę jednym z pierwszych imion, które przyszły jej do głowy, bo chyba powinna się jakoś nazywać, choć Charlie nie miała pewności, czy jest to gąska, czy może pan gęś. Nie znała się na gęsiach, ale wiedza z opieki nad magicznymi stworzeniami powinna wystarczyć, by wiedzieć, jak się właściwie obchodzić także z takim niemagicznym ptakiem. Musiała przeprowadzić tę gąskę przez szachownicę.
Oczywiście powitała się też z innymi pojawiającymi się osobami. Uśmiechnęła się do Poppy i do Aldricha, którego spotkała jeszcze przed ślubem i tańcami, pomachała wesoło Josephowi, przywitała też nieznaną sobie kobietę (Florence). Wszystkich ich widziała w gronie tańczących, choć zdziwiła się nieco, że tak mało gości przyszło bawić się z gąskami. Ale kto wie, może jeszcze się pojawią? Zanosiło się na ciekawą zabawę, chociaż Charlie bardzo dawno nie grała w szachy, ostatni raz jeszcze w Hogwarcie, z kolegą w pokoju wspólnym Ravenclawu. Patrząc na szachownicę i figury, miała nadzieję, że pamięta cokolwiek.
- Zapowiada się interesująco – odezwała się pogodnie do pozostałych, a potem mocniej ścisnęła smyczkę, zachęcając gąskę, by ruszyła na przód, a sama zaraz do niej dołączyła.
'k15' : 11
Gęsi. Joseph nigdy nie miał specjalnie do czynienia z tymi ptakami (nie licząc jednego bliskiego spotkania z całym gęsim kluczem podczas meczu quidditcha w wyjątkowo złych warunkach pogodowych), ale najważniejsze, że nie były to magiczne zwierzęta tylko (oby) takie zwykłe-najzwyklejsze gąski. Gąski, które mimo głośnej muzyki dobywającej się z ruin, dobrze było słychać.
Joe zlustrował cały obrazek: szachownicę z trawnika, figury szachowe i gęsi na smyczach uważnym spojrzeniem spod uniesionych lekko brwi, po czym poszedł w ślady Flo i ruszył do mężczyzny po swoją gęś. W zasadzie była jedną z mniejszych, ale nieustannie przebierała pomarańczowymi łapkami i obserwowała wszystko wokół swoimi czarnymi jak węgielki, lśniącymi oczkami. Joe wziął to za dobry znak i przyjął granatową wstążkę, która robiła za jej smycz. Pięknie. Musiał wyglądać z tą gęsią doprawdy dostojnie.
- Chodź, Kometo 210, pokażemy im gdzie raki zimują - zwrócił się do ptaka. Gęś nawet jakby go zrozumiała - wspięła się wyżej na krzywych nóżkach i zatrzepotała dumnie skrzydłami. Kometa 210 to zdecydowanie dobre imię. Imiona na cześć mioteł zazwyczaj były najlepsze - szczególnie dla ptaków, bo przecież latały i szczególnie dla tej brunatno-szarej gęsi, która nawet kolorem upierzenia przypominała mu miotłę - idealnie. Nawet sama gęś wyglądała na ukontentowaną takim mianem, więc zadowolony Joe poprowadził ją, grzecznie człapiącą za nim kolebiąc się trochę na boki, na odpowiednie miejsce.
No team can ever best the best of Puddlemere!
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
'k15' : 14
Przepełniała ją radość i ulotne szczęście, pragnęła tę chwilę zapamiętać w każdym najdrobniejszym szczególe i pielęgnować przez nadchodzące tygodnie, a może nawet miesiące. Niewiadomo wszak, kiedy znów miłość zatriumfuje nad ciemnością.
Znalazła się na polanie, gdzie prędko została wciągnięta do kolejnej zabawy; opierała się, początkowo, nie lubiła wychylać się przed szereg, zazwyczaj trzymała się w z boku, stała w cieniu i w kącie, skryta przed spojrzeniami innych - lecz w końcu dała się namówić i wystąpiła przed innych, wciąż nieco zarumieniona. Ujęła w dłoń wstążkę i przyjrzała się swojej gęsi.
Była średniej wielkości - jak na gęś - o długiej szyi i ciemnych nóżkach; klatkę piersiową miała białą, lecz upierzenie tułowia było coraz ciemniejsze, szyja zaś całkowicie czarna. Zagęgała radośnie, wpatrując się w Poppy swoimi paciorkowatymi oczkami, a kiedy pielęgniarka wyciągnęła drugą dłoń, by poklepać ją po łepku - zatrzepotała skrzydłami, wyraźnie sugerując, ze m w sobie za dużo energii.
-Będziesz... - zastanowiła się chwilę, próbując odnaleźć w pamięci odpowiednio urocze imię -Balbinka. O gąsce Balbince opowiadała mi mama, wiesz? - mówiła cicho, bo skoro inni rozmawiali ze swoimi gąskami, to może ona też powinna była?
Poprowadziła więc Balbinkę ku szachownicy, trzymając w lewej dłoni wstążkę, a w drugiej różdżkę; ptak był zdecydowanie bardziej ruchliwy i podekscytowany niż inne gęsi.
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu
'k15' : 9
'k15' : 11
Jedyną osobą, przed którą nie pojawiła się figura, była Florence. Jej gęś chyba już od początku planowała odważny bunt.
- Zdarzenia:
Florence (8)- Spoiler:
- Albo ty jesteś pijany, albo twoja gęś, bo zaczyna nagle mówić do ciebie po goblidegucku. Z mimiki (a może i słów) rozumiesz, że ma dość, za mało jej płacą za takie cyrki i chce odlecieć. Przekonaj ją do pozostania. Do rzutu dolicza się biegłość za język goblidegucki, ST wynosi 15. (Jeśli się nie uda, dostajesz nową gęś, bo stara ucieka; bonusu się nie powtarza, jego przejście nie powoduje przejścia na kolejne pole!)
- Spoiler:
- Na drodze staną ci nieco podchmielony pion, który bawił się w rzucanie pozostałościami po butelkach w gęsi. Twoja zdawała się być jego ulubionym celem. Musiałeś razem z ptakiem unikać latających butelek (doliczana statystyka zwinności, ST 40) bądź użyć na pionie argumentu siły (statystyka sprawności, ST wynosi 35), który z pewnością go ogłuszy i tym samym pozwoli przejść spokojnie.
- Spoiler:
- Musiałeś być bardzo pijany skoro stanęła przed tobą wieża głośno marudząca ci, że wszyscy są pijani i obsikują jej fundamenty. W dodatku ktoś na górze zamknął księżniczkę, która nie chce zejść. Musisz ją jakoś namówić do opuszczenia wysokiej komnaty. Przyda ci się retoryka, ST wynosi 50.
- Spoiler:
- Szachowy król okazał się być pijany w sztok i śpiewa piosenki ośmieszające królową. Nie przepuści cię, dopóki nie zaśpiewasz pijackiej, rymowanej piosenki, którą musisz dokończyć za niego (zaczyna się słowami "Póki królować nam będzie baba, póki ciastka z kremem każe nam jeść..."). ST przekonania króla wynosi 50 (bonus z śpiewu), ST spada do 10, jeśli wypiłeś przynajmniej kielich alkoholu przy stole z poczęstunkiem).
| Na odpis macie 48h.
Joseph - w związku z tym, że opisałeś toast, ST akcji maleje do 10! Aldrich też, pamiętaj o tym, kiedy wyrzucisz odpowiednią kostkę!
Postać | Punktacja |
Poppy | 0 |
Aldrich | 0 |
Florence | 0 |
Joseph | 0 |
Charlene | 0 |
Gra się rozpoczęła. Ruszył do przodu, Kometa 210 poczłapała sprawnie za nim przy akompaniamencie głośnego gęgania, które być może miało jej (albo jemu ?) dodać otuchy i animuszu - Joe nie był pewny, ale chyba działało. Mimo to nie zaszli wcale za daleko. Drogę zagradzał im śpiewający radośnie Król. Nie wyglądał, jakby chciał ich tu zaraz atakować, a melodia jego przyśpiewki całkiem zresztą zabawnej (Joe wcale nie uważał, żeby jej treść była obraźliwa w stosunku do szanownej Królowej), momentalnie wpadła Wrightowi w ucho.
- Póki królować nam będzie baba,
póki ciastka z kremem każe nam jeść... - zaintonował tylko odrobinę bełkotliwie Król, a Joe parsknął śmiechem, żeby zaraz mu zawtórować:
- Póty kondycja nasza będzie słaba,
Tłusty żywot przyjdzie nam wieść.
Już wrogowie nie będą umykać przed twym pazurem,
Stracisz swój tygrysi wzrok.
Od teraz będziesz tłustym kocurem,
Do słonka obracającym się z boku na bok.
Bo wiadomo, że póty siła i gibkość cechuje nas,
Póki nie jesteś żonatym frajerem,
Merlinie, niech ta pieśń nie pójdzie w las:
Daj mi umrzeć kawalerem!
I to wcale nie tak, że Joe się upił tamtym jednym piwem, skądże znowu! Kto go znał, ten wiedział, że nigdy nie przepuszczał okazji do tego typu przyśpiewek, nawet jeśli śpiewakiem był żadnym. Bo może nie potrafił śpiewać, ale wierszokletą był przednim, ot co. Kometa 210 osobiście mogła to potwierdzić jako świadek naoczny i nauszny. Sam Joseph zresztą uznał, że się jego ptasiej towarzyszce piosenka podobała, bo zakończyła ją głośnym gęganiem i energicznym tupaniem w miejscu. To chyba najmilsza gęś z jaką miał do czynienia! Może powinien sobie taką sprawić zamiast sowy? Na pewno dałoby się ją spokojnie wyszkolić w noszeniu listów... tylko czy inna gęś będzie tak urocza jak jego Kometa 210? W to właśnie niestety powątpiewał, szczególnie kiedy kątem oka dostrzegł Flo dyskutującą ze swoją, żeby jednak nie odlatywała.
No team can ever best the best of Puddlemere!
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Loch Ness