Wydarzenia


Ekipa forum
Galeria sztuki
AutorWiadomość
Galeria sztuki [odnośnik]10.03.12 23:16
First topic message reminder :

Galeria sztuki

★★★
Elegancki dworek oddany na użytek sztuki. Nieduży, o śnieżnobiałych ścianach i przepięknych zdobieniach, obsadzony krzewami krwistych róż. O pięciu niedużych komnatach połączonych szerokim korytarzem; w jednej z sal stoi mównica i ustawiony szereg krzeseł. Wewnątrz budynku odbywają się wystawy obrazów i rzeźb. Uznani artyści, gdy z dalekich stron przybywają do Londynu, tutaj chwalą się swymi dokonaniami, mędrcy i filozofowie wygłaszają mowy. Pospólstwo nie jest wpuszczane, szarym obywatelom pozostaje zerkanie przez szyby, przynajmniej dopóki nie przyuważy ich strażnik. Na stałe w galerii działa tylko jedna malarka, Elvira Gramp, zgorzkniała staruszka, poszukująca talentu, którego nie dali jej bogowie; usilnie pragnąca dogonić lepszych od siebie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Galeria sztuki - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Galeria sztuki [odnośnik]08.10.15 22:25
Galeria Sztuki była miejscem elitarny gdzie nie wpuszczano wszystkich. Jeśli nie spełniałeś odpowiednich warunków takich jak ubiór czy znajomości to nie miałeś szans, aby dostać się do tego miejsca. Elizabeth nie mogła jednak tego uznać za dobre wyjście dla sztuki zwanej wysoką. Zamykanie się na inne nacje zamykało jej krąg zainteresowanych jak i ograniczało możliwości innych, bo przecież sztuka powinna być dla wszystkich. Byłoby to dobre dla samej sztuki, bo miałaby szanse jeszcze większego rozwoju i rozgłosu, jak i dla samych ludzi. Lyra była właśnie przykładem człowieka, na którego sztuka, a raczej kręgi artystyczne, były zamknięta. Mimo jej niezaprzeczalnego talentu to nie miała szansy, aby wejść w te środowisko z powodu ekonomicznych.
- Teraz masz porównanie gdzie jest lepszy widok. Mam nadzieję, że nie będziesz już musiała nigdy oglądać tego miejsca za szyby. – przyznała widząc pewne speszenie dziewczyny. – Wiem, że z sytuacją finansową twojej rodziny jest źle, Lyra. Nie musisz się tego przy mnie wstydzić, nie miałaś żadnego wpływu na to. – zapewniła ją, bo nie chciała, aby dziewczyna na każde wspomnienie o pieniądzach dziewczyna zakwitała dojrzałą piwonią na policzkach. Musiała się nauczyć na ten temat rozmawiać, choć nie był on łatwy. To była przecież jej codzienność, normalny, choć trudny temat do rozmowy. Oczywiście, nie czeka on na nią na salonach, tam takie pojęcie jak problemy finansowe nie istnieje, choć każdy wie w jakiej sytuacji jest rodzina Wesley.
- Byłam tu pierwszy raz jako mała dziewczynka. Nie pamiętam ile miałam lat ani jaka to była okazja, ale mniej niż dziewięć. Było to duże wydarzenie, bo byli fotoreporterzy. Jedyne co dokładnie zapamiętałam z tego dnia to smak szampana, którego po kryjomu spróbowałam. Wtedy uznałam, że jest obrzydliwy. – opowiedziała jej krótko opowiastkę i uśmiechnęła się do niej melancholijnie. Miała nadzieję, że to rozładuje trochę sztywną atmosferę, która powstaje, gdy ludzie dopiero się poznają. Czasami zdarzały się wyjątki i ludzie od razu łapali wspólny język, ale to była prawdziwa rzadkość. – Świat jest dla ludzi, jeśli będziesz do tego dążyć to pomogę Ci w tym. Na oczątku jednak będziesz wystawiać swoje obrazy, gdy ktoś kto ma już uznaną markę będzie robił wystawę. Masz dopiero osiemnaście lat, masz czas. – Przeszła do kolejnego obrazu skupiając na nim swoją uwagę.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]09.10.15 18:17
Dla Lyry takie podejście wydawało się krzywdzące i niesprawiedliwe, bo pozbawiało szansy wielu początkujących artystów, którzy nie wywodzili się z bogatych, szanowanych rodów. Przez to jej dążenie do marzeń było jeszcze trudniejsze, bo sam talent, choć niewątpliwie powinien być najważniejszą istotą bycia artystą, nie gwarantował osiągnięcia sukcesu. Musiała więc chwytać się kurczowo różnych szans i liczyć, że ktoś zauważy jej zdolności, a przecież było jeszcze tylu innych młodych artystów chcących się wykazać.
- O tak, w środku zdecydowanie wygląda dużo lepiej niż przez okna. Stamtąd nie było zbyt wiele widać, trudno było nawet przyjrzeć się obrazom – powiedziała, po czym dodała smętnie: - Ale bez ciebie z pewnością by mnie tutaj nie wpuścili.
Obawiała się, że jeśli znowu przyjdzie tu kiedyś sama, już nie zostanie wpuszczona i znowu będzie mogła zadowolić się co najwyżej patrzeniem przez okna. Westchnęła cicho. Rozmowy o pieniądzach zawsze wprawiały ją w zakłopotanie. Dobrze wiedziała, że jest biedna, odkąd tylko pierwszy raz pojawiła się w Hogwarcie i zobaczyła, że jej szaty i podręczniki są dużo bardziej sfatygowane niż większości pozostałych uczniów. Zresztą, wielu z nich dawało jej odczuć swoją niechęć i pogardę. Także malując na Pokątnej, nie raz zetknęła się z postrzeganiem jej jako kogoś gorszego.
- Tak... Jest źle. I nie zanosi się na to, że będzie lepiej – przyznała smętnie. Ojciec co prawda się odnalazł, ale niewiele pamiętał i nadal wszystko było na głowie matki, choć każde z młodych Weasleyów opuściło już rodzinny dom i musieli poradzić sobie w wielkim mieście, jakim był Londyn. Lyra chciałaby, żeby w dorosłym życiu coś się zmieniło na lepsze. Póki co jakoś funkcjonowała, bo troszkę zarabiała na obrazach, no i pomagał jej brat, z którym mieszkała, ale to nie był szczyt marzeń i chciała dążyć do czegoś więcej. Nie chodziło nawet o sprawy materialne, a o poczucie stabilizacji i możliwość pozwalania sobie na coś więcej niż podstawowe potrzeby. Na przykład – na lepsze materiały malarskie i rysunkowe. I nie chciała też na każdym kroku wykorzystywać Garretta, nie czułaby się z tym dobrze.
Wysłuchała z zaciekawieniem jej opowieści, uśmiechając się lekko. Choć zdecydowanie nie mogłaby nazwać swojego dzieciństwa nieszczęśliwym, mimo wszystko poczuła jednak lekką zazdrość, choć starała się tego nie okazywać. Ona w wieku dziewięciu lat co najwyżej mogła włóczyć się po okolicznych polach, bawić zabawkami ze starych gałganków czy rysować jakimiś znalezionymi ołówkami na luźnych kartkach. Nawet nie śniła o zabieraniu na wystawy czy podkradaniu szampana. Nie miałaby więc raczej o czym opowiadać komuś takiemu, jak panna Fawley, która z pewnością nigdy nie musiała dorastać tak, jak młodzi Weasleyowie.
- To już dosyć dawno. Ale pewnie już od dzieciństwa często uczestniczyłaś w różnych wydarzeniach. Twoja rodzina chyba od dawna interesuje się sztuką i artystami? – zauważyła tylko, wpatrując się intensywnym wzrokiem w wiszący przed nią obraz.
Przygryzła nieznacznie wargę i poprawiła rudy warkocz. Musiała się jednak zgodzić z jej sugestią. Jako młoda, początkująca malarka, musiała zacząć od pokazywania swoich obrazów na większych wystawach innych artystów. Jej samej w końcu praktycznie nikt nie znał.
- Zgadzam się. To brzmi całkiem sensownie – powiedziała. – Powiadomisz mnie, jeśli dowiesz się o jakiejś planowanej wystawie, gdzie mogłabym się pojawić? Chciałabym się odpowiednio wcześniej... No wiesz, przygotować. Nie chciałabym się skompromitować już na samym początku.
Musiała w końcu namalować jakieś obrazy do ewentualnego wystawiania, i to najlepiej jak potrafiła, by od razu zrobić jak najlepsze wrażenie. Myśl o wystawie wprawiła ją jednak w ekscytację. Na jej włosach na moment błysnęło zielone pasemko, ale szybko z powrotem zmieniła jego kolor na rudy, krążąc od obrazu do obrazu i kontemplując poszczególne detale i linie, zastanawiając się, czy potrafiłaby je odtworzyć.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Galeria sztuki - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Galeria sztuki [odnośnik]10.10.15 22:34
Kultura wysoka powinna wychodzić jeśli chciała zapewnić sobie przetrwanie. Obecnie odbierana była przez wąską grupę osób, najczęściej wysoko urodzonych. Elizabeth dobrze wiedziała, że nawet arystokracja czasem ma zerowe pojęcie o repertuarze filharmonii czy teatru. Częściej interesowali się wernisażami, bo umożliwiały one pokazanie się i rozmowy na polityczne tematy niż samymi obrazy i artystą. Jednak jeśli jego dzieła były interesujące to kupowali je, choć nawet nie wiedzieli co przedstawiają. Talenty artystyczne przestawały być pielęgnowane i często uważane za zbyteczne, a przecież była to niesamowicie duża szansa, aby zapisać się do historii jak i wyrazić swoją opinie poprzez dzieła.
- Nigdy więcej już Cię takie ograniczenia nie spotkają, bardzo dobrze znam obecnego tutaj ochroniarza. – zapewniła ją z uśmiechem na ustach. Stary Joe, jak miał na imię ochroniarz, mimo, że miał przerażają posturę był bardzo miłym człowiekiem i od dawna sprawował swoją funkcję. Była pewna, że nie będzie robił dziewczynie żadnych problemów, gdy odwiedzi ponownie to miejsce. Miała bardzo dobre kontakty z ochroniarzem, który uwielbiał niemiecką literaturę, którą co pewien czas dawała mu w prezencie. Nikt kto zobaczyłby na oczy Joego nie uwierzyłby, że kocha książki i jest ich wielkim fanem, bo wyglądał na osobę, która stroni od wszelakiej sztuki- pozory jednak myliły.
- Przecież twój brat ma stałą pracę, a ty też stawiasz już pierwsze kroki w drodze do niezależności. Będzie dobrze, nie od razu zbudowano Rzym. – przypomniała jej, choć sama nie wiedziała jakby się zachowała gdyby jej rodzina miała podobne problemy. Wydawało się jej to co najmniej abstrakcyjne, ale przecież pieniądze mogą w każdej chwili się rozpłynąć. Ona sama dzięki pracy nie musiała się martwić o swoje życie, ale na pewno nie byłoby one na takim samym poziomie co obecnie. Kupowanie dzieł uznanych artystów? Nigdy. Najlepsze gatunki win? Marzenie. Cieszyła się, że jej rodzina jednak jest w dobrej kondycji finansowej, bo inaczej musieliby zmienić całe ich życie. Utrzymanie wszystkich posiadłości, które należały do Fawley’ów kosztowało sporo i istnieje duża szansa, że musieliby niektóre sprzedać. To by było bardzo bolesne szczególnie dla starszych członków rodu, którzy mieliby problem z akceptacją transakcji. Przyśpieszyłoby to również jej zamążpójście, tym razem dla pieniędzy- byłaby dosłownie sprzedana.
- Tak, bardzo dawno, ale smak szampana do dzisiaj pamiętam. Musiał być naprawdę obrzydliwy. – zaśmiała się cicho, gdyż nawet do dzisiaj miała awersje do tego trunku. – Uczestniczyłam przez pozycje ojca jak i działaniami mojej rodziny. Fawley’owie od zawsze interesowali się sztuką i wiele członków mojej rodziny było artystami, szczególnie malarzami. Opiekowaliśmy się artystami pomagając im osiągnąć marzenia, a za to mogliśmy chwalić się utalentowanymi podopiecznymi, a jak chcemy to naprawdę potrafimy być próżni. – Gdy tak opowiadała o swojej rodzinie to nie wydawała się ona taka zła. Było to jednak bardzo płytkie podejście do tego tematu, takie dla publicznej wiadomości. Przecież nie opowie o tym jak jej ojciec zdradzał jej matkę albo o tym, że jego obecność w jej życiu jest znikoma.
- Oczywiście, że Cię poinformuje. Każda taka wystawa to wydarzenie i będę już kilka miesięcy wcześniej Cię o tym informować. Czasami będę nawet natrętna, bo to będzie twój debiut, a jest on bardzo ważny. – Już sobie wyobrażała jak będzie nerwowo poprawiać każdy mankament. Będzie nie do wytrzymania i wtedy lepiej żeby Crouch się jej nie nawinął. Albo Lex, który ostatnio jej unika i ona o tym bardzo dobrze wie.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]11.10.15 11:59
Lyra wciąż postrzegała artystyczny światek dość naiwnie, wierząc, że kiedy się w nim znajdzie, to ona, jako artystka, byłaby ważna, bo tworzyłaby sztukę. Później dopiero przyszłoby otrzeźwienie i świadomość, że dla wielu od jej obrazów ważniejsze były własne sprawki i salonowe intrygi. Wciąż zbyt słabo znała ten świat, ale prędzej czy później go pozna. Może nawet zacznie żałować, że tak starała się w niego wkręcić, ale dla rozwoju artystycznego niestety było to konieczne.
- Naprawdę? Chciałabym tu jeszcze kiedyś przyjść, i pewnie przyjdę, skoro nie musiałabym tylko patrzeć przez okna – powiedziała, ożywiając się lekko i zerkając na kolejne wiszące przed nią płótno, przedstawiające urokliwy pejzaż z zachodzącym słońcem w tle. – Podoba mi się tutaj. Te obrazy są... Naprawdę interesujące.
Elizabeth z pewnością posiadała dużo ciekawych i przydatnych znajomości, także w takich miejscach jak to. Niby nie była dużo starsza od Lyry, ale jednak pochodzenie z zamożnej rodziny robiło swoje i otwierało drzwi, które dla młodych Weasleyów pozostawały zamknięte.
– Garrett stara się jak może, żeby wszystko ogarnąć. Dużo pomaga nam i matce, ale ma naprawdę dużo obowiązków na głowie. Ja póki co jestem tylko prostą uliczną malarką. Ale może kiedyś będzie lepiej.
Uśmiechnęła się blado, znowu zaczynając snuć śmiałe marzenia o zostaniu artystką z prawdziwego zdarzenia i o lepszym życiu. To były takie piękne, kuszące wizje, ale w głębi duszy bała się, że coś może się nie udać.
Historia Fawleyów brzmiała naprawdę interesująco. Zastanawiała się, jak by to było, przyjść na świat w takiej rodzinie, która interesowała się sztuką i dbała o rozwój artystyczny. Lyra kochała swoją rodzinę i była dumna z bycia Weasleyem, jednak czuła się osamotniona w swoich artystycznych zamiłowaniach, które były uważane za niepraktyczne i niegwarantujące dobrej przyszłości. Nie miała w tym względzie oparcia w Weasleyach, więc musiała poznawać wiedzę o sztuce i technikach malarskich i rysunkowych na własną rękę.
- Szkoda, że moja rodzina nigdy nie rozumiała mojej fascynacji malarstwem – powiedziała z lekkim żalem. – Ale dorastanie w takich warunkach, od dzieciństwa obcując ze sztuką, musiało być ciekawe i inspirujące... Też malujesz?
Nie znała skandali rodziny Fawleyów i szczerze mówiąc, nie interesowały jej one. Lyra nie należała do osób lubiących węszyć plotki i skandale, w ogóle nie ekscytowało jej wtrącanie się w cudze sprawy, choć na salonach pewnie było to powszechnym zjawiskiem. Elizabeth mogła więc czuć się spokojna w tym względzie, bo nawet, gdyby Lyra słyszała coś więcej o tej sprawie, nie zamierzała o nią nachalnie dopytywać.
- Już nie mogę się doczekać! – powiedziała z ekscytacją na myśl o wystawie. – Chociaż z drugiej strony, trochę się denerwuję. Co, jeśli moje obrazy się nie spodobają?
Może nie była próżna, ale jak każda artystyczna dusza, była łasa na komplementy dotyczące swojej twórczości, ale i bardzo wrażliwa na krytykę, która sprawiała jej dużą przykrość. Dlatego tak bała się, że jej sztuka może się nie spodobać wybrednym odbiorcom, i obiecywała sobie w duchu, że do swojego malarskiego debiutu musi przygotować się tak starannie, jak tylko mogła.
- Będę mogła liczyć na jakieś twoje porady, kiedy już będziemy przygotowywać się do tego wydarzenia? Nigdy nie byłam na żadnej wystawie nawet jako zwiedzająca. Nie mam pojęcia, jak to będzie wyglądało – powiedziała, bawiąc się końcówką swojego warkocza, kiedy podeszły do kolejnego obrazu.
Mimo wszystko cieszyła się, że Elizabeth nawiązała z nią kontakt i zaoferowała swoją pomoc w dalszym rozwoju malarskim. Było to dla Lyry niezwykle cenne.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Galeria sztuki - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Galeria sztuki [odnośnik]11.10.15 16:57
Nie wyobrażała sobie braku pieniędzy. Był to temat pomijany, bo przecież niemożliwe było, aby cały ród nagle zbankrutował. Tak sobie przynajmniej mówiła, choć nawet nie wiedziała ile jej rodzina ma pieniędzy. Wesleyowie w ubiegłym wieku również nie mieli żadnych problemów, a teraz muszą nosić zużyte ubrania! Dla niej nie miało to znaczenia, równie mało obchodziła ją krew czarodzieja co jego finanse. Jednak pozycja Wesleyów mocno ucierpiała od tamtych czasów, lecz nie można było zaprzeczyć, że nadal należą do arystokracji. Byli jednak teraz często obiektem szyderczych komentarzy, które jednak nie miały wielkiego wpływu, chyba, że na ich dumę.
- Na pewno będzie lepiej, lecz jak dobrze pamiętam masz jeszcze jednego brata? - zauważyła, gdyż Lyra bardzo mało mówiła o kimś innym niż jej współpracownikowi. Nie chciała być zbyt nachalna, ale również ten członek rodziny mógł wesprzeć ród, choć ona sama nie wiele nawet słyszała o jej młodszym bracie. Fawley była pewna, że jej rodzeństwo w ramach kryzysu na pewno pomogłaby i rodzinie i jej, zresztą, robili to już nie raz. Czasem tylko irytowała ją opiekuńczość i lenistwo Thomasa, który powinien sobie znaleźć jakieś zajęcie, prócz malowania. Wielkim artystą nie jest i nawet jeśli lepiej maluje niż ona, co nie jest żadnym wyczynem, to do historii nie przejdzie.
- Obecnie rodziny wolą skupić się na szukaniu talentów sportowych czy dyplomatycznych zapominając jak ważna jest sztuka. To nie tylko twój ród zapomina o tym ważnym elemencie kultury. – zapewniła ją a na jej następne pytanie zaśmiała się i popatrzyła szybko przepraszająco na ochroniarza. – Tak, maluje. Znaczy, udaję, że to robię, bo mimo usilnych starań mojej rodziny jestem w tym naprawdę słabe. Uczyła mnie nawet Lady Avery i niestety nic z tego nie wyszło. Pocieszam się jednak tym, że przynajmniej mogę pomóc innym, którzy uzyskali ten dar od natury. – powiedziała mając nadal w pamięci lekcje z matką jej przyjaciółki. Była ona wspaniałą malarką i bardzo wymagającą nauczycielką, która jednak dosyć szybko pozbawiła ją złudzeń, że cokolwiek osiągnie na tym polu. Jednak Elizabeth nadal malowała i każda poprawa to była jej ciążka praca, która bardzo powoli przynosiła efekty. Cieszyła się jednak, że rodzina zapewniła jej możliwość nauki i robienie czegoś co kochała. Podobnie było z jej zawodem, na który wiele rodów by się nie zgodziło i robiłoby wiele problemów. Ona też musiała ich bardzo długo przekonywać i wykazać się silną wolą, choć czasem była bliska rezygnacji. Szczególnie w trudnych okresach w czasie kursu, gdy każde zajęcia z eliksirów to była katorga i dopiero korepetycje u utalentowanego alchemika pomogły jej zdać ten przedmiot.
- Na pewno się spodobają, najważniejsze to żebyś była oryginalna. Przez twoje pracę widać jakąś jesteś osobą i nie udawaj nikogo innego. - poradziła jej, gdyż gdyby dziewczyna zaczęłaby tracić siebie to i jej obrazu uległyby zmianie na gorsze. Artysta przez swoje dzieła pokazywał swą duszą, kłębiące się w nim emocje i przedstawiał światopogląd; jeśli to wszystko byłoby tylko kalką to nie znaczyłoby nic. – Spokojnie, kiedy będzie jakaś wystawa to wszystko Ci wyjaśnię. Nie zostawię Cię z tym samą. – Przecież to by było wredne z jej strony, gdyby zostawiła takie dziecko same na pastwę tych hien. Jednak, nie mogła ona nic zrobić za nią i musiała się pilnować, aby wsparcie nie przeszło w kierownictwo. – Powiedz mi może jak się czujesz? Choroba Ci dokucza? – zagadnęła ją od tej strony mając nadzieję, że dziewczyna czuje się dobrze.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]12.10.15 0:51
Choć Lyra oczywiście nie pamiętała tamtych czasów, także słyszała opowieści o dawnej świetności Weasleyów, która niestety należała już do przeszłości. Teraz ten ród nie był już traktowany na równi z innymi, choć nadal nie stracił szlacheckiego statusu.
- Tak, jest jeszcze Barry, nasz środkowy brat – potwierdziła. Barry jednak chodził swoimi drogami niczym koty, z którymi potrafił się porozumiewać. Nie mieszkał na stałe z nią i Garrettem, a ostatnio jedynie tymczasowo się wprowadził, ponieważ miał jakieś kłopoty, o których nie chciał mówić. Lyra czasami naprawdę niepokoiła się, czy nie wplątał się w coś dziwnego. Choć mieli dobre relacje, to jednak różniły się od tych, które miała z najstarszym z rodzeństwa. To Garrett zawsze stanowił dla niej wzór do naśladowania, to ze względu na niego w czasach nauki w Hogwarcie marzyła o zostaniu aurorem, dopiero po wypadku uświadamiając sobie, że wcale się do tego nie nadawała. – Ale on chodzi własnymi drogami. Ma swoje sprawy.
Może rzeczywiście tak było, że rody wolały skupić się na rozwijaniu bardziej wymiernych talentów, nie zaś sztuki, do której nie każdy miał talent, a nawet jeśli miał, nie gwarantowała ona dobrej przyszłości. Lyra jednak ze względu na stan zdrowia nie każdej pracy mogła się podjąć, dlatego postanowiła spróbować z malarstwem. Jeśli nie wyjdzie... Cóż, wtedy pozostanie nadzieja, że może mimo pochodzenia przyjmą ją na jakiś staż w ministerstwie.
- Szkoda, że nie wyszło ci z malowaniem – powiedziała; Elizabeth pewnie była w gorszym położeniu, bo pochodziła z rodziny artystów, która zapewne miała wobec niej pewne oczekiwania i mogła zapewnić jej dobry rozwój, ale panna Fawley nie posiadała talentu malarskiego i musiała znaleźć dla siebie inną przyszłość. Trochę odwrotność do Lyry, która była jedyną artystką w swojej rodzinie. – Ale za to jesteś aurorem. To także bardzo ciekawa sprawa i wcale nie taka prosta.
Im dłużej Lyra malowała, tym coraz bardziej poznawała swój styl i upodobania artystyczne. Lubiła próbować nowych rzeczy, i już kilka osób zainteresowanych jej obrazami kusiło ją wizjami eksperymentów, spróbowania czegoś świeżego. Była ciekawska, więc zamierzała spróbować. W końcu kto powiedział, że miała zamykać się tylko na jeden konkretny typ obrazów?
- Dobrze. To znaczy... Staram się malować tak, jak czuję. Ale mam też świadomość, że wielu co bardziej konserwatywnych czarodziejów nie zaaprobuje odejścia od schematów – powiedziała. Kojarzyła przelotnie, że mugole tworzyli dosyć zwariowaną, dynamicznie rozwijającą się sztukę, ale na takim etapie, kiedy była początkująca, pewnie nie odważyłaby się próbować tego typu nurtów malując na sprzedaż, więc zwykle starała się po prostu sprostać otrzymywanym zamówieniom.
- Dziękuję. Twoja pomoc na pewno będzie bardzo cenna – rzekła po chwili.
Elizabeth już zrobiła dla niej wiele. Samo jej zainteresowanie wiele znaczyło dla panny Weasley, a podczas przygotowań do wystawy malarskiej z pewnością będą musiały intensywnie współpracować. Słysząc kolejne pytanie, zamyśliła się jednak, zastanawiając się, co odpowiedzieć. W gruncie rzeczy nie znały się zbyt blisko.
- Czuję się... raczej dobrze – odpowiedziała. Może nie do końca zgodnie z prawdą, bo czasami bywała osłabiona, ale ogólnie nie było źle, jakoś sobie radziła. – Jakiś czas po naszym poprzednim spotkaniu przydarzył mi się jednak pewien dziwny incydent, jakieś kilka tygodni temu. Zasłabłam i obudziłam się w parku, nie pamiętając, co robiłam przez większość dnia. To pewnie przez wypadek, który miałam w zeszłym roku.
Wzruszyła ramionami, starając się zbyć tą kwestię. Przypomniała sobie jednak przelotnie rozmowę z Alexem, który zasiał w niej wątpliwości, czy aby na pewno zakładany przez nią scenariusz był słuszny. Jednak nie zamierzała zarzucać Elizabeth swoimi problemami, więc streściła zdarzenie bardzo pobieżnie i lakonicznie.
- Miałaś ostatnio jakieś ciekawe zadania aurorskie? – spytała chwilę później, jakby chcąc nieco odwrócić jej uwagę.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Galeria sztuki - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Galeria sztuki [odnośnik]13.10.15 19:58
Tak, środkowe rodzeństwo może być problematyczne. Sama miała starszą siostrę i potrafiła ona naprawdę zaleźć jej za skórę. Chyba tylko Crouch był w tym bardziej utalentowany.
- Czyli u was też jest trójka jak u nas. – zauważyła, choć być to mało istotny szczególik. Coraz rzadziej spotykane były rodziny wielodzietne, co więcej zaczęto patrzeć negatywnie na stado małych dzieci. Coraz więcej kobiet pracowało, a każda ciąża i dziecko było co najmniej rokiem wyjętym z życiorysu kariery zawodowej. Chyba, że ktoś pracował w domu jak jej matka, która była tłumaczką. Bardzo długo nie miała ona dzieci, choć była to wina stosunku ojca Elizabeth do potomstwa niż innych spraw, choć pewności mieć nie mogła. W końcu jej nie znała i jedynie mogła się domyślać, wolała o to nie pytać Thomasa. Temat matki zawsze był dla niego ciężki, w końcu była najstarszy z rodzeństwa i dobrze ją poznał. – Każdy ma swoje sprawy. – potwierdziła i wolała więcej nie drążyć tego tematu. Może środkowe rodzeństwa tak ma, że lubi sprawiać problemy? Zresztą, ona nie była święta i nie jeden raz miała „poważną” rozmowę z bratem. Ta najbardziej pamiętna odbyła się cztery lata temu i do dzisiaj może odtworzyć jej przebieg i powiedzieć jak bardzo chciała wtedy go albo uderzyć albo rozpłakać się jak dziecko. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, a za to rozstała się z osobą, w której była zakochana. Z całą pewnością było to dla niej bolesne, ale w czasie trwania owej pogawędki nie okazała jak bardzo jej z tym źle- w końcu była świetną aktorką. Od początku wiedziała, że owy związek nie ma szans się udać, a to że w ogóle zabrał jej jakąś część czasu było pomyłką. To właśnie w tym Thomas widział przyczynę jej słabych wyników z eliksirów, ale ona była pewna, że po prostu ma do nich antytalent. Nie kłóciła się z nim jednak, przyznała rację i nie żałuje. Tylko czasem jeszcze tęskni, ale to tylko objawy słabości serca.
- Też żałuje, ale za to gram na gitarze. Może nie jest to najbardziej elegancki instrument, ale bardzo lubię jej brzmienie. – Nawet nie pamięta kiedy zaczęła zajęcia na tym instrumencie, ale już w dzieciństwie uczyła Lexa, więc musiała wcześnie. Nie była utalentowana, ale za to pełna zapału i chęci nauki, którą od zawsze lubiła. Nie należała może do kujonów, ale miała zbyt duże ambicje, by być gorszą od innych. I chciała grać na jakimś instrumencie, a że nie wyszło z skrzypcami i pianinem to wybrała gitarę. – Kocham tę pracę i cieszę się, że się na nią zdecydowałam. Jest ciężka, przyznaje, ale daje bardzo dużą satysfakcje. Niektórzy nie patrzą jednak przychylnym wzrokiem na kobiety w tym zawodzie..- przyznała starając się na neutralny ton, ale można było usłyszeć pewną gorzkość. Nie chciała dziewczyny zamartwiać, ale na pewno wiedziała jak wygląda sytuacja płci pięknej w zawodach kiedyś tylko przeznaczonych dla mężczyzn. Mimo, że była młoda to dosyć głośno ostatnio było o tradycjonalizmie jako ścieżce jaką powinno podążać społeczeństwo. Pochwalono tam szybkie zamążpójścia kobiet – Lyra była w idealnym wieku! – i dyscyplinę w szkolę, choć chyba wszyscy potrafią dostrzec, że z Hogwartem jest coraz gorzej. – Nimi się nie przejmuj na razie, przecież nie każda twoja praca musi zostać wystawiona. Eksperymentuj i kiedy będziesz mieć już wystarczająco mocną pozycje to zszokuj wszystkich. – poradziła jej z krnąbrnym uśmieszkiem. Wesley nie mogła się ograniczać  do wyznaczonych schematów tylko dlatego, że jakiś pajac uważa, że tak powinna robić. Sztuka powinna być wolna, wyzwolona! Nie może ona dzielić, lecz jednoczyć i tylko pozwolenie artystą na swobodę może pomóc w jej rozwoju. Milczała chwilę czekając na odpowiedź Lyry na temat jej zdrowia nie chcąc jej pośpieszać, choć zaniepokoiła się, gdy dziewczyna się zawahała. Nie spodziewała się, aby jej stan jakoś pogorszył się od ostatniego razu- przynajmniej na zewnątrz nie widać było dużej różnicy. – Powiedziałaś o tym bratu? To trochę niepokojące, choć na pewno nie było to nic groźnego. – powiedziała, choć pierwszy raz słyszała, aby ktoś nagle zapomniał o całym dniu. Wolała jednak nie stresować niepotrzebnie dziewczyny i informować jej o swoich wątpliwościach. - Mam nadzieję, że odwiedziłaś magomedyka. – dodała patrząc na nią uważnie. Wesley przez swój przypadek miała częsty kontakt z szpitalem i na pewno znała niejednego specjalistę, który mógłby jej pomóc. Na jej pytanie trochę zmarkotniała, nie chciała mówić za wiele o swojej pracy, bo najczęściej nie były to przyjemne tematy. – Ostatnio dostaliśmy wezwanie o samobójczyni nad jednym z jezior, teoretycznie to nie my powinniśmy się tym zajmować, ale nie narzekałam. Mówię Ci, dokumenty kiedyś zaleją świat. Nieprzyjemna to jednak  sprawa. – pokręciła głową, aby rozciągnąć mięśnie karku mając ciągle w głowie obraz zwłok.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]14.10.15 21:03
Weasleyów rzeczywiście była trójka. Dwóch starszych braci i ona, najmłodsza z rodzeństwa. Bycie najmłodszą miało jednak sporo zalet, nie musiała brać na siebie odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo i znosić tyle stresów, jakie musiał znosić Garrett, kiedy Barry i Lyra sprawiali kłopoty. Poza tym, Lyra była bardzo szczęśliwa, że nie jest samiuteńka, a ma braci, z którymi w dodatku miała zawsze dobry kontakt, nawet jeśli w młodszym wieku zdarzały się jakieś sprzeczki.
Jeśli chodzi o przyszłość, Lyrze nie zależało na byciu kobietą postępową i niezależną, nie miała też wygórowanych oczekiwań wobec życia. Byłaby w zupełności usatysfakcjonowana, mając dobrego, kochającego męża, dwójkę lub trójkę dzieci i mogąc robić to, co kochała – malować. Młodzieńcze marzenie o aurorstwie należało do przeszłości, bo później rozumiała, że ono zrodziło się w jej głowie przede wszystkim z chęci dorównania bratu. Co nie znaczyło, że nie miała podziwu wobec kobiet, które decydowały się na taki zawód, bo miała, i może nawet troszkę zazdrościła im silnego, odważnego charakteru.
- Na gitarze? – zapytała ze zdumieniem. Wiedziała o tym instrumencie tylko tyle, że istnieje i o ile kojarzyła, był mugolski. Elizabeth nie wyglądała na kogoś, kto lubił spędzać wolny czas wśród mugoli, ale pozory bywały mylące, więc nie mogła przecież wykluczyć takiej opcji.
- Naprawdę cię podziwiam. Że przebrnęłaś przez ten cały kurs i odnalazłaś się w tej pracy. Pamiętam czasy, kiedy Garrett przechodził szkolenie – uśmiechnęła się nieznacznie, wspominając te czasy; wtedy nie przyjmowała do wiadomości trzeźwych myśli, wypierała je, woląc skupić się na dziecinnym, naiwnym wyobrażeniu, który wygładzał gorsze strony i skupiał się tylko na tych dobrych. – Obawiam się, że ja chyba jestem zbyt wrażliwa.
Wzruszyła nieznacznie ramionami. Może nie było czego żałować? Może rzeczywiście powinna poprzestać na podziwianiu brata, a samej spełniać się w malarstwie?
Pokiwała głową, przyznając jej rację.
- Dobrze, tak zrobię. Nie chcę cały czas trzymać się tylko jednego schematu, ograniczać się tylko do portretów czy pejzaży – powiedziała. Elizabeth była kolejną osobą, po Danielu i Tristanie, która kusiła ją wizją twórczego eksperymentowania, a Lyra czuła coraz większą pokusę, żeby faktycznie to robić. Rzecz jasna, w domowym zaciszu, gdzie nikt tego nie widzi i gdzie nie zaryzykuje wzbudzeniem kontrowersji. Mogłaby co najwyżej konsultować się z bratem lub Elizabeth, jeśli będzie mieć czas, żeby zerknąć na jej prace.
Kiedy jednak ich rozmowa zeszła na temat jej problemów zdrowotnych, Lyra nieco zmarkotniała.
- Tak, powiedziałam mu o tym. Musiałam, bo sam zauważył, że coś jest nie tak. Ciężko cokolwiek przed nim ukryć – skrzywiła się lekko. – Później już nic złego się nie działo, ale mam wrażenie, że Garrett przesadnie się zamartwia. – Opuściła wzrok, czując wyrzuty sumienia, że znowu stała się przyczyną dołożenia kolejnego problemu bratu i tak mającemu dużo obowiązków i trosk. – Rozmawiałam z moim znajomym, Alexandrem, którego zresztą na pewno znasz. Poznaliśmy się jeszcze w Mungu i niedawno ponownie spotkaliśmy.
Przywołała w pamięci ich ostatnie spotkanie i rozmowę, po której Alex szybko wyszedł, wyraźnie czymś zafrasowany, a Lyra wciąż zastanawiała się, co takiego dokładnie zobaczył po rzuceniu na nią zaklęć sprawdzających.
- Naprawdę? To brzmi... okropnie – skrzywiła się, słysząc odpowiedź panny Fawley. Zmarszczyła się leciutko; to musiało być makabryczne. Kolejny powód, dla którego zdecydowanie nie powinna być aurorem. Podejrzewała, że nie dałaby rady obojętnie i profesjonalnie podchodzić do drastycznych widoków, sponiewieranych zwłok i tak dalej. Jako artystka, lubiła piękne rzeczy i przerażało ją zło świata, wolałaby, żeby jej nie dotyczyło.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Galeria sztuki - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Galeria sztuki [odnośnik]22.10.15 19:30
Nigdy nie odczuwała jakoś przesadnie mocno tego, że była młodsza od swojego rodzeństwa. O ile jej brat zaznaczał czasem, że był najstarszy i mówił wtedy tym przemądrzałym tonem jakby same zmarszczki świadczyły o jego ogromnym doświadczeniu i mądrości życiowej. Z siostrą nie miała takich problemów, przynajmniej póki się nie kłóciły, była między nimi  mniejsza różnica wieku przez co razem przeżywały najburzliwsze młodzieńcze lata. Teraz każda ma własne życie to też jest inaczej. To dziwne kiedy myśli się o dzieciństwie i jak wypełnione było one rodzeństwem- widziała się z nimi codziennie. Kiedyś byli dla niej wszystkim, teraz miała również inne ważne rzeczy.  Zawsze marzyła o  niezwykłym życiu, nigdy nie określiła jak niby miałoby wyglądać (czasami objawiał się u niej idealista), ale nie chciała kolejnego, szarego żywota.
- Tak, na gitarze. Czy jest to w jakiś sposób gorszy instrument od innych? Tworzy muzykę równie piękną co inne. – stwierdziła pewnym swoich racji tonem. Może i nie był za często używane przez czarodziejów, ale nie oznacza, że był gorszy. Elizabeth dowiedziała się o nim od swojej guwernantki, która postanowiła jej zaproponować inny instrument widząc, że nie radzi sobie najlepiej z skrzypcami i pianinem. Odnalezienie czegoś co do nas pasuje jest cudownym uczuciem, a Fawley od razu wiedziała, że z gitarą w ręce może poznać świat.
- Nigdy nie chciałabym wrócić do tamtych czasów. Sam kurs był naprawdę wykańczający. – zapewnia ją wracając wspomnieniami do Clementine i okresu narzeczeństwa z Prewettem, które na ich szczęście nie zwieńczyło się ślubem. To były o wiele bardziej intensywne lata jej życie w porównaniu do obecnego spokoju, który zapanował. Został on w ciągu jednego miesiąca zburzony, ale starała się go odbudować. O wiele łatwiej coś zniszczyć niż naprawić i jej sytuacja idealnie to odzwierciedlała. Wystarczyło 30 dni lipca i już czuła się zbyt zmęczona bytowaniem jak na swój wiek.
- Nie powinnaś. Masz tak wiele możliwości i musisz odnaleźć swój styl, aby jak najlepiej wyrazić siebie. Musisz chcieć przekazać dziełem, to nie ma być tylko zrobiona robota i zarobione pieniądze. To jest sztuka. – Jej pracę będą się zmieniać wraz z nią, dojrzewać i pokazywać co to znaczy dorastać. Lyra była jeszcze tak młoda i Elizabeth z łatwością mogła o niej myśleć jako dziecku. Wesley skończyła niedawno Hogwart i dopiero wchodziła w dorosły świat, który był o wiele bardziej zagmatwany niż korytarze placówki. Im więcej będzie miała doświadczenia tym pewniej powinna się czuć, choć czasem nawet wielcy artyści mają wątpliwości. Musiała jednak ona uważać, bo jako młoda malarka nie miała jeszcze wystarczająco silnej pozycji, ale ona przyjdzie z czasem. Każdy prekursor napotykał na swojej drodze konserwatystów, którzy sprzeciwiali się zmianą i taka możliwość istniała również w tym przypadku. Oczywiście, jeśli Lyra kiedykolwiek zdecyduje się na ten krok i będzie miała wizje tego projektu.
- Co bardzo przydaje mu się w pracy, a ja się czuje od razu w niej pewniej. – przyznała, gdyż zaufanie od współpracowników w czasie akcji było podstawą. Jakby go nie miała to wszystko mogłoby się zakończyć katastrofą. – Zależy mu na tobie, a on na pewno czuję się za ciebie odpowiedzialny. – Wcale nie dziwiła mu się, bo Wesley wydawała się strasznie kruchym i delikatnym stworzeniem. – Selwynem? To mój kuzyn. Jeśli on się tobą zajął to na pewno sprawdził wszystko dokładnie. Wyjaśnił Ci co się stało? – dopytała patrząc na kolejny obraz.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]22.10.15 22:31
Jeśli chodzi o rodzeństwo Lyry, teraz, kiedy wszyscy już byli dorośli, każde coraz bardziej miało swoje życie i ich relacje wyglądały inaczej niż w dzieciństwie. Garrett został nawet zaręczony, a za jakiś czas to samo pewnie spotka także Barry’ego i Lyrę. Nastolatce nie pozostało nic innego, jak po prostu oswoić się z tą myślą i mieć nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie. Może jeszcze kilka lat temu także marzyła o niezwykłym życiu, ale im bardziej dorastała, tym bardziej doceniała zwyczajność, stabilizację i istotną rolę szczęścia rodzinnego. Szczególnie od czasu wypadku, który przekreślił jej młodzieńcze plany.
- Po prostu... jest mugolski. Nie spodziewałam się, że... no wiesz – zająknęła się. Czystokrwiści lubiący mugolskie wynalazki należeli do rzadkości. To oczywiście nie znaczyło, że nimi gardziła, wręcz przeciwnie. Nie widziała też nic złego w tym, że Elizabeth gra na gitarze; raczej po prostu wyraziła zdziwienie. – Mnie nikt nigdy nie uczył na niczym grać – dodała po chwili, znowu opuszczając wzrok.
Matki Lyry nie było stać na to, żeby zapewnić jej prywatne lekcje różnych typowo szlacheckich umiejętności. Gdyby nie jej własny upór, nawet malować by nie potrafiła, jednak kartki i ołówki nie wymagały nie wiadomo jakich nakładów. Większość jej rówieśnic z bogatych rodów umiała śpiewać, grać na instrumentach i robić mnóstwo innych rzeczy, ale Lyra w rodzinnym domu mogła co najwyżej nauczyć się robić na drutach czy zszywać dziurawe ubrania. Wiedziała, że matka starała się jak mogła, żeby zadbać o dzieci i odpowiednio je wychować po zaginięciu ojca, jednak bez pieniędzy nie mogła zapewnić im wszystkiego, co chciała.
- Spodziewam się – przytaknęła. Co prawda na własnej skórze się o tym nie przekonała, ale przecież znała swojego brata i niektórych jego znajomych.
- Tak, wiem. Muszę się po prostu wielu rzeczy jeszcze nauczyć. Dam sobie radę, jakoś muszę, jeśli chcę być prawdziwą malarką – powiedziała. Umiejętności kształtowały się na bieżąco, przez całe życie. Za kilka, kilkanaście lat gusta Lyry mogą się znacząco zmienić. Nie pozostawało jej nic innego, jak iść przez życie i korzystać z szansy do rozwijania talentu. Nie chciała, żeby jej malarstwo było tylko i wyłącznie sposobem zarobku. Po części było nim także, oczywiście, ale powinno być przede wszystkim pasją. Jeśli kiedyś zaczęłaby patrzeć na to wyłącznie materialistycznie i przestałaby odczuwać przyjemność z tworzenia, to znaczyłoby, że coś poszło nie tak.
Czasami wolałaby, żeby Garrett nie był aż tak bardzo spostrzegawczy. Jak niby miała nie przysparzać mu dodatkowych zmartwień, skoro zawsze widział jak na dłoni, kiedy coś było nie tak? Ciężko było ukryć nawet momenty pogorszenia się stanu, nawet jeśli zażywała wtedy większą dawkę eliksiru i starała się unikać dłuższego przebywania z Garrettem. Zwykle takie momenty wolała przeczekiwać w swoim pokoju, zwijając się w kłębek na łóżku. Czasami miała wrażenie, jakby próbował zastąpić jej zaginionego ojca.
- Tak... Ale czasami trochę przesadza. Nie powinien aż tak bardzo się zamartwiać – stwierdziła. Nie znaczyło to, że nie doceniała brata, bo doceniała, i to bardzo. – Czuję się przecież dużo lepiej niż rok temu.
Uśmiechnęła się blado, potwierdzając skinieniem głowy, gdy spytała o Alexa.
- Tak, to właśnie on. Rzucił na mnie kilka zaklęć sprawdzających – odpowiedziała. Wciąż zastanawiała się, co takiego zobaczył w jej głowie, że tak się zdenerwował i szybko opuścił mieszkanie. Niepokoiła się, bo wolałaby wiedzieć, czy wszystko jest z nią w porządku, czy może wręcz przeciwnie – Alex spłoszył się, bo coś było nie tak. – Nie wyjaśnił. Wydawał się czymś... dosyć mocno przejęty. A potem pożegnał się i wyszedł. Do tej pory nie wiem, co takiego pokazało mu zaklęcie.
Nie wiedziała, że Alex niedawno rozmawiał już o tym wszystkim z jej bratem. Nie tylko ona miała swoje tajemnice.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Galeria sztuki - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Galeria sztuki [odnośnik]24.10.15 23:52
Kiedy człowiek dorasta zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na lata dzieciństwa. Elizabeth jednak zawsze potrafiła docenić te dobre chwilę, które mijały zawsze zbyt szybko. Gdy wszystko było w porządku i szło właściwym torem to zdarzało się coś co burzyło wypracowany ład. I znów trzeba było budować wszystko od początku, a te dobre chwile zapamiętywać, bo nikną one we mroczniejszych wspomnieniach, które zawsze mocniej oddziałują na człowieka. Czy to nie śmieszne, że człowiek, który ciągle dąży ku szczęściu najwyraźniej zapamiętuje z życie te gorsze momenty?
- Dlaczego gitara jest mugolska, a pianino już nie? – zapytała zaintrygowana, nie po to by ją zakłopotać, ale żeby poznać jej punkt widzenia. Może ten instrument był obcy na salonach i niezbyt ceniony przez wyższe sfery, ale nie był przez to gorszy. Nie mogła dawać koncertów, na których ludzie nie umieliby powstrzymać łez, ale mogła z Lexem pograć z dala od zgiełku. – Od czegoś była długa lista guwernantek. – stwierdziła oschle. Lyrę zapewne wychowywała matka, ona uczyła ją życia i świata. Podobną rolę w życiu Fawley pełnili dziadkowie i guwernantki, których czasem nie potrafiła zdzierżyć. Były okropne i daleko im było to uśmiechniętych panien z ogłoszeń. Czasami zapominały o dzieciach skupiając swoją uwagę na Panie Fawley’u albo wprowadzały zakazy na wszystko, że oddychanie stawało się luksusem, a śmiech zbrodnią.
- Jestem pewna, że sobie poradzisz. Od kiedy zobaczyłam twoje pracę wiedziałam, że jesteś niesamowicie zdolna. – zdradziła jej wiedząc, że doda to dziewczynie odwagi. Sama Elizabeth nie mogła się pochwalić żadnym wielkim talentem artystycznym, sportowym (choć wysportowana była) i tylko zajęcia typowo magiczne były jej atutem. Zaklęcia, OPCM! Uwielbiała magię i była w niej dobra, może nie zawsze jej wychodziło, ale samo używanie różdżki była czymś wspaniałym. Nie myślała o tym za często, ale zdarzały się jej dni, gdy nie mogła wyjść z zdumienia jak wielką sprawia jej to przyjemność. Jednak większość rzeczy osiągnęła tylko dzięki ciężkiej pracy, które pozwoliła się jej rozwijać i dążyć do celu. Talent bez wysiłku nie oznacza nic- była tego pewna. Nie rozumiała ludzi, którzy wiedzieli, że są w czymś dobrzy i nie robili nic, aby coś z tym zrobić. Zostawiali to losowi, a przecież to był dar.
- Czasami ludziom ciężko się powstrzymać, gdy coś się dzieje z ich bliskimi. – oznajmiła po chwili namysłu. Ona czasem też zachowywała się nadopiekuńczo, choć okraszane to było ironicznym komentarzem. Bardzo nie lubił tego Crouch i zapewne widział w niej diabła wcielonego, chyba nie był daleki od prawdy.
- To na pewno wszystko sprawdził porządnie. Jest dobry w tym co robi. – zapewniła ją ufając umiejętnością kuzyna. Nie wiedziała, że badał on Wesley, ale przecież nie musi zdawać jej on raportu ze swojego życia. Zresztą, od pewnego czasu nagminnie jej unikał. – Nie mogło to być nic nagłego, bo na pewno by się tobą od razu zajął. Ma on czasem swoje dziwne zachowania. – przyznała, choć akurat te zdania wzbudziły w niej największy niepokój. Nie chciała jednak zbytnio martwić dziewczyny jak i mieszać się w jej sprawy.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]25.10.15 15:46
W życiu Lyry (może poza tym wypadkiem w Hogwarcie) jeszcze nie wydarzyło nic takiego, co szczególnie wpłynęłoby na jej życie i podejście do niego. Ale miała dopiero osiemnaście lat, więc kto wie, co czeka ją w przyszłości, w tym sztywnym świecie dorosłych?
Kiedy Elizabeth się odezwała, Lyra poczuła jeszcze większy dystans pomiędzy nią, dziewczyną wychowywaną w prawdziwie szlacheckich warunkach, którą nauczono wszystkich umiejętności i wprowadzono w ten świat we właściwy sposób, a sobą – biedną Weasleyówną, która mogła co najwyżej pomarzyć o prywatnych lekcjach. Nawet w kwestii malowania była samoukiem, teorię znała tylko z wyświechtanych książek, które kiedyś wypatrzyła w sklepie ze starymi, używanymi gratami na Pokątnej, a wiedzy praktycznej uczyła się sama, metodą prób i błędów. I właściwie poza talentem malarskim nie miała żadnych uzdolnień, dzięki którym mogłaby dobrze pokazać się na salonach. Nie żeby jej szczególnie zależało; chodziło raczej o sam fakt nierównych szans, pewnej niesprawiedliwości. A także to, że jeśli chciała zostać zauważona jako malarka, musiała zostać zauważona w ogóle.
Dopiero pochwała jej talentu poprawiła jej nieco humor. Na jej twarzy znowu pojawił się lekki uśmiech; jak każda artystyczna dusza, była bardzo wrażliwa na to, co inni myśleli o jej umiejętnościach.
- Dziękuję, że tak uważasz – powiedziała. – Mam tylko nadzieję, że zdolności rzeczywiście pomogą mi zaistnieć w świecie sztuki.
Jeśli chodzi o magię, także ją lubiła, szczególnie zaklęcia i transmutację. Ale nie mogła powiedzieć, by w Hogwarcie była szczególnie wybitną uczennicą, byli lepsi. Gdyby jednak nie wypadek (oraz, oczywiście, wrażliwość i delikatność), jej wyniki z egzaminów pod koniec Hogwartu były wystarczające, by próbować dostać się na kurs aurorski. Pomna na zakazy uzdrowicieli, nawet nie próbowała. Od razu po ukończeniu szkoły zaopatrzyła się w sztalugę (także kupioną w sklepie z używanymi szpargałami) i materiały malarskie, pełna marzeń o bardziej kolorowej przyszłości.
- Tak... Może – wzruszyła nieznacznie ramionami. Może taka już była cecha starszych rodzeństw, i gdyby to ona miała młodsze rodzeństwo, byłaby taka sama?
Na słowa o Alexie pokiwała głową. Także wierzyła w jego umiejętności.
- Mam nadzieję, że to nic złego. Kiedy znowu się spotkamy, muszę go o to zapytać – przytaknęła. Musiała jednak przyznać Elizabeth rację; gdyby to było coś naprawdę poważnego, Alex pewnie nalegałby, żeby od razu się tym zająć i nie wybiegłby tak po prostu z jej mieszkania. – Nie chcę znowu... mieć żadnych problemów.
Ruszyły dalej, oglądając obrazy i dalej rozmawiając, choć Lyra zmieniła temat na sztukę, woląc, żeby rozmawiały o wiszących w galerii obrazach niż o jakichś nieprzyjemnych tematach. Elizabeth z pewnością lepiej ogarniała te bardziej teoretyczne aspekty, więc mogła opowiedzieć pannie Weasley sporo ciekawych rzeczy.
Jednak gdy przeszły całą galerię, ich spotkanie dobiegło końca. Lyra pożegnała się z Elizabeth, mając nadzieję, że wkrótce znowu się spotkają. I że od tego momentu rzeczywiście będzie mogła częściej pojawiać się w galerii i być wpuszczaną do środka.
Wciąż lekko uśmiechnięta i podekscytowana obcowaniem ze sztuką, ruszyła ulicą, oddalając się od galerii.

/zt.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Galeria sztuki - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Galeria sztuki [odnośnik]21.05.16 13:22
30 listopada '55

Dzisiejszego dnia odbywała się wystawa obrazów jednego ze znanych artystów, którego bardzo ceniłam i lubiłam jego obrazy, więc nie mogłam sobie pozwolić, aby nie pojawić się na tym wydarzeniu. Postawiłam dzisiaj na ciemnozieloną sukienkę i wybrałam się tam sama. Darcy dzisiejszego wieczora miała inne plany, a z lordem Black nie wypadało mi się jeszcze pojawiać w takich miejscach razem, dlatego nie miałam problemów z tym, aby spędzić dzisiejszy wieczór w samotności. Oczywiście, nie pogardziłabym jakimś dobrym towarzystwem, ale miałam zbytniego parcia na tą kwestię.
Dotarłam do Galerii Sztuki, weszłam do środka i przy szatni oddałam swój płaszcz. Trzymając małą kopertówkę w jednej dłoni, a w drugiej kieliszek szampana rozpoczęłam zwiedzanie.
Naprawdę cieszyłam się na dzisiejszy wieczór, od dawna już polowałam na wystawę tegoż konkretnego artysty, chciałam zakupić kilka jego obrazów, które mogłabym powiesić w moim nowym domu jeśli dojdzie do zaręczyn, ale byłam tego na tyle pewna, że już myślałam o dekoracji nowych pomieszczeń, ponieważ chciałam, aby były jak najbardziej moje.
Liczyłam, że sławny artysta będzie krążył wokół gości i uda mi się z nim chwilę porozmawiać, wypytać o inspirację i plany na przyszłość. Albo tak zwyczajnie porozmawiać, poznać osobę, której dziełami jestem niemalże zachwycona. Miałam wielkie wymagania co do tej osoby i niezwykle liczyłam na to, że okaże się on kimś z wyższej półki.
Na całe szczęście, na potrzeby wystawy ściągnięto te okropne dzieła, o ile można je tak nazwać, Elviry Gramp, której udawało się odstraszyć wielu potencjalnych zwiedzających. Mnie również prawie zniechęciła do odwiedzania tej galerii, dlatego pojawiam się tu tylko wtedy, gdy są wystawione obrazy innych osób.
Właśnie minęłam salę przeznaczoną wyłącznie dla tej kobiety i kierowałam się kawałeczek dalej, po drodze podziwiłam obrazy, co jakiś czas zatrzymując się przy jednym na chwilę, aby dłużej się nad nim zastanowić. Doszłam do jednego, przy którym stała grupka ludzi, widocznie musiało być to coś jak najbardziej udanego, skoro przyciągało taki tłum, który jak na złość nie chciał się rozejść.
- Przepraszam - powiedziałam w końcu zniecierpliwiona, do pleców mężczyzny stojącego przede mną.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Galeria sztuki - Page 2 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Galeria sztuki [odnośnik]22.05.16 11:56
Odwiedzanie takich miejsc Cassius klasyfikował jako przykry obowiązek. Nie krył przed samym sobą, że ze sztuką nie miał zbyt wiele wspólnego, jednak doceniał wysiłek wkładany przez twórców. Pojawiał się na tych wszystkich galach i wystawach jedynie dla podniesienia prestiżu wydarzenia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wiele wnosiło nazwisko szlacheckiego rodu, choć w tym przypadku, jak i w każdym innym będąc szczerym, należało uważać na wypowiadane słowa. Sama obecność kogoś ze śmietanki towarzyskiej nadawała wieczorowi odpowiedniego charakteru, choć Cassius wolałby spędzić ten wolny czas na wciągającej lekturze albo ministerialnym uzupełnianiu dokumentów. Oczywiście przybycie tutaj nie wyszło z jego inicjatywy, toteż i sam zainteresowany nie był w najlepszym humorze, co mogłoby przełożyć się na potencjalne zawarcie nowych umów. Wiedział, że dla jego matki takie wydarzenia znaczyły nieco więcej, lecz ze zdaniem ojca liczył się dużo bardziej. Był nawet przekonany, iż opuszczenie galerii bez choćby jednego obrazu i pięciu zawartych kontraktów nie miało prawa mieć miejsca. Całe szczęście nie on ponosił odpowiedzialność za to wszystko. Miał jedynie pokazać się przy jednym bądź drugim dziele, wygłosić kilka niejednoznacznych słów i wypić parę kieliszków szampana w odpowiednim towarzystwie.
Co do poruszania się wśród szanowanych gości nie było wątpliwości, że Cassius wybierał jedynie obecność kogoś ze szlacheckiego rodu. Wszelkim zaproszeniom do konwersacji z niżej urodzonymi odpowiadał eleganckim, wyćwiczonym przed lustrem uśmiechem, dziękując za zaproszenie, po czym odchodził w stronę kolejnego bohomazu. Większość tych dzieł uważał za nic niewnoszące w życie płótna, które z wielką ochotą spopieliłby odpowiednio rzuconym Incendio. Albo czymś bardziej widowiskowym, gdyż urozmaicanie wieczoru swoją osobą uważał za rodzinny obowiązek. Oczywiście w ten sposób nie uniknąłby skandalu, toteż nadzieje na podpalenie galerii spełzły na niczym. Rzecz jasna dołączył do tego fakt trafienia na nieco bardziej udany okaz artystycznych perwersji, którym towarzyszył spory łyk nieco już wygazowanego szampana. Dłuższe przystanięcie przy obrazie traktował jako spory nietakt, lecz brylowanie pośród zgromadzonego tłumu utrudniało wyjście na wolną przestrzeń, która stanowiła dużo lepszy, towarzyski kąsek, a wsłuchiwanie się w komentarze opiewające zachwytem nad malarskim kunsztem niemal zabierało Cassiusowi drogocenne powietrze tak potrzebne do życia. Ze wszystkich sił starał się wydostać na zewnątrz małego tłumu i właśnie wtedy usłyszał czyjś głos tuż za swoimi plecami. Powstrzymując się od gwałtownej reakcji na tak jawne, kolejne tego wieczoru, naruszenie przestrzeni, odwrócił się na pięcie, by przez krótki moment zostać oczarowanym urodą nikogo innego jak:
Lady Yaxley, dobry wieczór — powiedział, lekko wyginając kąciki ust do góry, jednocześnie wskazując wolną od kieliszka dłonią kierunek, w którym chciał z nią podążyć. Zdecydowanie wolał towarzystwo nieszczególnie lubianej w jego stronach członkini rodu od duszącej atmosfery pod obrazem, do którego młoda dama tak usilnie pragnęła się dostać.
Cóż sprowadza cię, droga lady, w mury galerii o takiej porze? — spytał, wziąwszy łyk szampana.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Galeria sztuki [odnośnik]22.05.16 17:07
Nie spodziewałam się tego, że spotkam tutaj akurat lorda Nott’a. Nie sądziłam, że pojawi się na wystawie i będzie stał przy obrazie pochłonięty przez tłum. Nie było to może moje wymarzone towarzystwo, za każdym razem gdy nasze drogi się schodziły, nie kończyło się nasze spotkanie w żaden przyjazny sposób. A gdy rozchodziliśmy się w neutralnych nastrojach, można było powiedzieć, że było dobrze.
- Lordzie Nott - dygnęłam lekko, witając się ze starszym od siebie mężczyzną. - Dobry wieczór.
Widząc jak wskazuje stronę, w jaką chciałby, jak mniemam, ruszyć razem ze mną, zgodziłam się na to niechętnie. Moim celem było dostać się pod obraz, obejrzeć kolejne dzieło, a byłam tak brutalnie od tego odciągana. Idąc kawałeczek zastanawiałam się, cóż takiego skłoniło tego mężczyznę do tego, aby ze mną porozmawiać. Zazwyczaj nasze rody omijały się szerokim łukiem, co zresztą nie było niczym dziwnym, w końcu się nie lubiliśmy. I z wielką chęcią odrzuciłabym jego chęć rozmowy, no ale - nie wypadało mi.
- Zapewne to samo co pan, lordzie. Przyszłam na wystawę - odpowiedziałam mu uprzejmie.
Cóż, zaczynało się jak zwykle. Ukłony, miłe uśmiechy, w miarę uprzejmy ton. Ciekawa jestem jak szybko mu przejdzie. Tak było zawsze i bez różnicy czy to był Nott, Malfoy czy Slughorn na przykład.
Przystanęliśmy w końcu w bardziej ustronnym miejscu, gdzie nie otaczał nas tłum ludzi, a od czego zapewne lord Nott chciał uciec. Musiał być niezwykle zdesperowany, co troszeczkę mnie bawiło. Ale mu przecież tego nie pokażę. W zamian za to upiłam ostatni łyk szampana, ukrywając w nim delikatny uśmieszek, jaki pojawił się na mojej twarzy, po czym odstawiłam pusty kieliszek na tacy przechodzącego obok kelnera i wzięłam kolejny, aby zająć czymś dłonie.
Zaczęłam zastanawiać się, jakie relacje między sobą mają rody Black i Nott i czy w przyszłości będę zmuszona do jakiś poważniejszych kontaktów z tymi osobami? Coś czuje, że będzie to dosyć trudne, niestety mój przyszły narzeczony (bo jeszcze pierścionka od lorda Blacka nie dostałam) posiada wiele pozytywnych relacji z rodami, z którymi Yaxley’owie się nie cierpią. Z całego serca liczyłam na to, że ród Nottów do tego grona nie należał.
Nie powinniśmy tak stać i milczeć, skoro już zostałam zaproszona do rozmowy, wypadałoby zamienić chociaż kilka zdań. A potem może opuszczę jakże… zacne towarzystwo i wrócę do oglądania obrazów, czyli tego co było moim dzisiejszym celem.
- Interesuje się lord sztuką? - zapytałam zaciekawiona. - Co pan sądzi o tym artyście?
Ciekawa byłam jego opinii, bo czy taki zwykły urzędas może mieć jakiekolwiek pojęcie o sztuce? Jeśli nie, to po co tu właściwie przyszedł? Zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli kogoś to nie interesuje, to nie powinno go tu być, a żeby reprezentować swoją rodzinę lepiej wysłać osobę, która ma jakiekolwiek pojęcie na dany temat. Bo to się chyba mija z celem? Dlatego przyszłam ja, a nie moja siostra, czy tym bardziej mój ojciec, którzy ze sztuką nie mieli zbyt dużo wspólnego.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Galeria sztuki - Page 2 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Galeria sztuki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach