Crimson Street
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Crimson Street
Londyńska Crimson Street nie wygląda zachęcająco. Ulica leżąca nieopodal cmentarza, otoczona gęstymi zabudowaniami i magazynami odstrasza potencjalnych spacerowiczów stertami śmieci zalegającymi po kątach, powybijanymi oknami i odrapanymi ścianami w większości opuszczonych domów, a także panującymi tu zazwyczaj mgłami, które tworzą atmosferę grozy. W powietrzu unosi się intensywny odór stęchlizny, a kilka starych dachówek spadło na brukowaną ulicę, roztrzaskując się z hukiem. Zewsząd słychać straszliwe zawodzenie głodnych kotów mieszające się z szumem wody - zardzewiałe rynny popękały i zwisają teraz żałośnie z dachów, rozbryzgując dookoła wodospady deszczu. Crimson Street sprawia wrażenie wymarłej i opuszczonej.
Fakt, że nadal nic nie zdziałał, przestał go zaskakiwać tak samo, jak i denerwować. Jego pesymizm i optymizm, które wymiennie z uporem, napędzały do kolejnych prób, powoli wyczerpywały swe limity na zdecydowanie długi czas. Nie łudził się, że następne podejście będzie udane, bo najwyraźniej dziś nic nie mogło pójść tak, jak powinno. Widząc podobne wątpliwe osiągnięcie kompana po rzuceniu zaklęcia, zastanawiał się, czy przypadkiem jego pech nie postanowił rozprzestrzenić się.
Przesunął wzrokiem po otoczeniu, a przynajmniej po tej części, która znajdowała się w polu widzenia. Nigdy nie sądził, że przyjdzie mu z takiej perspektywy podziwiać tak przeciętną ulicę, gdy niepotrzebnego i niemile widzianego towarzystwa przez krótką chwilę dotrzymywał mu kot i włóczęga. Cudownie.
Odetchnął płytko, aby zaraz spróbować osiągnąć to, co dotąd się nie udało. Nie miał nic do stracenia.
Przesunął wzrokiem po otoczeniu, a przynajmniej po tej części, która znajdowała się w polu widzenia. Nigdy nie sądził, że przyjdzie mu z takiej perspektywy podziwiać tak przeciętną ulicę, gdy niepotrzebnego i niemile widzianego towarzystwa przez krótką chwilę dotrzymywał mu kot i włóczęga. Cudownie.
Odetchnął płytko, aby zaraz spróbować osiągnąć to, co dotąd się nie udało. Nie miał nic do stracenia.
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Hesperos Crouch' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
Przyglądała się dokładnie miotle, zauważając, w jak koszmarnym stanie było samo drewno. Naruszona konstrukcja zaburzała równowagę w locie, ale nie to było największym problemem. Poluzowana obręcz mogła sprawić, że część wici całkiem wypadnie, a to mogło doprowadzić do katastrofy. Wzięła głęboki wdech i uniosła głowę.
— Zajmę się tym — powiedziała do pana Rinehearta z pewnością, wiedziała, że jest w stanie to zrobić i nie będzie musiał na nią czekać. Nim jednak zabrała się do pracy podniosła głowę ponownie i otworzyła usta. Chciała mu powiedzieć, że wie, że życie Arauda jest najważniejsze i gdyby coś miało pójść nie tak... Zaniechała jednak próby, zaciskając wargi i powracając spojrzeniem do miotły. Wiedział. Musiał wiedzieć. I to on decydował o wszystkim, więc nie odważyła się na tak zuchwałe słowa. Musiała myśleć o tym, że pójdzie już jak z płatka. — Reparo— szepnęła, wyciągnąwszy różdżkę i skierowawszy ją na miotłę, na której siedziała.
— Zajmę się tym — powiedziała do pana Rinehearta z pewnością, wiedziała, że jest w stanie to zrobić i nie będzie musiał na nią czekać. Nim jednak zabrała się do pracy podniosła głowę ponownie i otworzyła usta. Chciała mu powiedzieć, że wie, że życie Arauda jest najważniejsze i gdyby coś miało pójść nie tak... Zaniechała jednak próby, zaciskając wargi i powracając spojrzeniem do miotły. Wiedział. Musiał wiedzieć. I to on decydował o wszystkim, więc nie odważyła się na tak zuchwałe słowa. Musiała myśleć o tym, że pójdzie już jak z płatka. — Reparo— szepnęła, wyciągnąwszy różdżkę i skierowawszy ją na miotłę, na której siedziała.
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
The member 'Hannah Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem, wciąż jednak nie był pewny, co planuje wróg. Ale był też spory kłopot z komunikacją, Francuz najwidoczniej niezbyt wiele zrozumiał z jego tłumaczeń, swoje pretensje wyrażając jednak w swoim ojczystym języku, więc tym razem Kieran mógł poczuć to samo zagubienie. Zmarszczył brwi, niezbyt wiedząc, jak trafić do mężczyzny. Przynajmniej wydukał jedno słowo po angielsku. Wolno. Nie było czasu, aby słowo po słowie wyjaśniać złożoność sytuacji. Dlatego szybko zajął się tym, co wychodziło mu najlepiej i uniósł różdżkę, aby rzucić czar. Magia okazała się pomocna. Okno na pierwszy rzut oka nie wydawało się dodatkowo zabezpieczone jakimkolwiek zaklęciem, gdy otworzyło się bez większych trudności. Jedna połowa otworzyła się z przeciągłym skrzypnięciem, druga tylko uchyliła, ale nie powinno to sprawić żadnego problemu, uda im się wylecieć na zewnątrz. Droga ucieczki była przygotowana, Hania z kolei całkiem umiejętnie zajmowała się miotłą i wierzył, że sobie poradzi, mógł więc znów skupić się na drugim czarodzieju, na którego spojrzał w miarę możliwości cierpliwie.
– Polecimy na miotłach – po tych słowach szybko zdjął swoją miotłę z pleców i wyciągnął ją przed siebie, unosząc na wysokość oczu, aby podkreślić, że w taki sposób uciekną. – Przez okno i do Longbottoma – doprecyzował spokojnie, trzonkiem miotły wskazując na otwarte już w większej części okno. Chyba bardziej klarowny być już nie mógł, wspierając się gestykulacją. – Ona leci pierwsza, numer jeden – uniósł dłoń i rozprostował palec wskazujący. – Ty być numer dwa – przy tych słowach rozprostował palec środkowy. – Ja numer trzy – dodał do wyliczanki trzeci palec, mając nadzieję, że słowa wspierane niewerbalnym sposobem komunikacji nie zostaną uznane przez Francuza za głupie. Nie chciał traktować go jak dziecka, ale ciężko byłoby porozumieć się inaczej. – Na miotły – zarządził bez wahania i sam wreszcie zasiadł na swojej, szykując się powoli do lotu.
– Polecimy na miotłach – po tych słowach szybko zdjął swoją miotłę z pleców i wyciągnął ją przed siebie, unosząc na wysokość oczu, aby podkreślić, że w taki sposób uciekną. – Przez okno i do Longbottoma – doprecyzował spokojnie, trzonkiem miotły wskazując na otwarte już w większej części okno. Chyba bardziej klarowny być już nie mógł, wspierając się gestykulacją. – Ona leci pierwsza, numer jeden – uniósł dłoń i rozprostował palec wskazujący. – Ty być numer dwa – przy tych słowach rozprostował palec środkowy. – Ja numer trzy – dodał do wyliczanki trzeci palec, mając nadzieję, że słowa wspierane niewerbalnym sposobem komunikacji nie zostaną uznane przez Francuza za głupie. Nie chciał traktować go jak dziecka, ale ciężko byłoby porozumieć się inaczej. – Na miotły – zarządził bez wahania i sam wreszcie zasiadł na swojej, szykując się powoli do lotu.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Auror na szczęście zrozumiał pretensje francuza - choć wyrażone zostały w języku zupełnie dla Rinehearta niezrozumiałym. Ponowne instrukcje, które Kieran postanowił wygłosić, były już dużo prostsze, a krótkie skinięcie głowy Arauda jasno dawały do zrozumienia, że zostały zaakceptowane. Poszukiwany przez zakonników rebeliant zdawał się im ufać - przynajmniej do pewnego stopnia, gdyż mimo wszystko spoglądał na nich z pewną rezerwą. Niechybnie jednak jego przychylność zdobyła też Hannah, która sprawnie rzuconym zaklęciem bez większego trudu naprawiła uszkodzoną miotłę francuza. Na pewno zrobiła na mężczyźnie wrażenie. Gdy tylko rzucone przez nią zaklęcie zadziałało, scalając rozwarstwione drewno rączki, oraz poprawiając obręcze ściskające wici, Wrightówna mogła poczuć, jak lot miotły wyrównuje się. Uzyskała także zdecydowanie więcej mocy, ulatując taką wysokość, jaką Hannah początkowo próbowała wyegzekwować. Była gotowa do drogi. Widząc, jak Kieran wsiada swoją własną, Araud także prędko wdrapał się na miotłę, którą wcześniej dostał od zakonniczki. Na pewno siedziało się na niej trochę inaczej niż na własnej, niemniej był w stanie nią sterować - a to liczyło się najbardziej. Mogli uciekać.
Drew wyczuwał, że znajdowali się na przegranej pozycji - ulica wciąż pozostawała pusta, jego przeciwnicy nie zdecydowali się opuścić budynku - a przynajmniej nie od tej strony. Jego zaklęcie po raz kolejny okazało się porażką, chociaż różdżka znów rozgrzała się przyjemnie, jakby miało mu się powieść. Hesperos także leżał bezradny. Nie mógł nic zaradzić na to, co się wokół niego działo.
Działające zaklęcia:
Casa Aranea [pod zabudowaną wyrwą w ścianie] (z pająkami)
Casa Aranea [na środku pokoju] (z pająkami)
Petryficus Totalus (Hesperos) - ST wybudzenia się = 82, do rzutu dolicza się odporność magiczną.
Esposas (Hesperos)
Duna
Salvio Hexia
Protecta
Wszyscy -10 do rzutów na czarną magię
Użycie mgły:
Drew: 2/3
Uznawane określenia słowne używane do poruszania się:
góra
dół
do góry po skosie w lewo
do góry po skosie w prawo
na dół po skosie w lewo
na dół po skosie w prawo
Kolejność odpisów:
Zakon Feniksa (24h), Rycerze Walpurgii(24h)
Drew wyczuwał, że znajdowali się na przegranej pozycji - ulica wciąż pozostawała pusta, jego przeciwnicy nie zdecydowali się opuścić budynku - a przynajmniej nie od tej strony. Jego zaklęcie po raz kolejny okazało się porażką, chociaż różdżka znów rozgrzała się przyjemnie, jakby miało mu się powieść. Hesperos także leżał bezradny. Nie mógł nic zaradzić na to, co się wokół niego działo.
Działające zaklęcia:
Casa Aranea [pod zabudowaną wyrwą w ścianie] (z pająkami)
Casa Aranea [na środku pokoju] (z pająkami)
Petryficus Totalus (Hesperos) - ST wybudzenia się = 82, do rzutu dolicza się odporność magiczną.
Esposas (Hesperos)
Duna
Salvio Hexia
Protecta
Wszyscy -10 do rzutów na czarną magię
Użycie mgły:
Drew: 2/3
Uznawane określenia słowne używane do poruszania się:
góra
dół
do góry po skosie w lewo
do góry po skosie w prawo
na dół po skosie w lewo
na dół po skosie w prawo
Kolejność odpisów:
Zakon Feniksa (24h), Rycerze Walpurgii(24h)
- MAPA ULICY:
Jasnozielona kropka C - Hesperos
Ciemnozielona kropka D - Drew
Różowe pola - salvio hexia
Brązowe pola - dziura po orcumiano
Głębokość dziury należy liczyć jako 6 kratek mapy.
- MAPA BUDYNKU:
Widok z I piętra
Wejście po schodach nie jest osobną akcją. Schody liczone są jako 1 kratka.
Mlecznoszare pola - pajęczyna
Brązowy pas - murusio
Jasnoniebieska kropka H - Hannah
Ciemnoniebieska kropka K - Kieran
Ciemnoczerwona kropka A - Araud
- ŻYWOTNOŚĆ:
- Kieran: 244/244
Hannah: 162/222 (kara: -10) | Obrażenia: 10 (rozcięty łuk brwiowy), 20 (tłuczone), 30 (kłute)
Drew: 140/215 (kara: -15) | Obrażenia: 60 (psychiczne), 15 (cięte)
Hesperos: 120/213 (kara: -20) | Obrażenia: 20 (tłuczone), 72 (rozszczepienie: naderwana lewa ręka, od ramienia do łokcia)
- EKWIPUNEK:
- Kieran: różdżka, miotła (zwykła), różdżka odebrana Hesperosowi
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106)
- eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
- wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
- eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
Hannah: różdżka,miotła, podręczne narzędzia ślusarskie,kryształ, naprawiona miotła
-eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28),
- ? eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 28)
Drew: różdżka
-eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17),
-kameleon (1 porcje, stat. 22, moc 116),
-smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5)
- wieczny płomień (1 porcje, stat. 29, moc +10)
Hesperos:różdżka
Zadziałało. Wiedziała, że się uda. Wiedziała, że to nie mogło być nic trudnego.
-Jestem gotowa- zakomunikowała czarodziejom, czując, jak miotła zaczyna się pod nią stabilizować i wznosić się na odpowiednią wysokość. To był ten moment. Ruszyła na miotle, skręcając w prawo do pokoju i od razu w mig dostrzegając otwarte okno. Nie zwlekała. Rękę, którą trzymała różdżkę wystawiła przed siebie, wiedząc, że jedno ze skrzydeł przyjdzie jej popchnąć. Jednocześnie chciała się osłonić przed ewentualnym rozbitym przy manewrze szkłem. Chciała wylecieć przez okno, licząc, że francuz ruszy zaraz za nią i będą mogli udać się wszyscy do oazy.
-Jestem gotowa- zakomunikowała czarodziejom, czując, jak miotła zaczyna się pod nią stabilizować i wznosić się na odpowiednią wysokość. To był ten moment. Ruszyła na miotle, skręcając w prawo do pokoju i od razu w mig dostrzegając otwarte okno. Nie zwlekała. Rękę, którą trzymała różdżkę wystawiła przed siebie, wiedząc, że jedno ze skrzydeł przyjdzie jej popchnąć. Jednocześnie chciała się osłonić przed ewentualnym rozbitym przy manewrze szkłem. Chciała wylecieć przez okno, licząc, że francuz ruszy zaraz za nią i będą mogli udać się wszyscy do oazy.
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Był przekonany, że jej się uda, nie mogło być inaczej, gdy miotłami zajmowała się zawodowo. Ale fakt ten nie umniejszał tej zasługi, przeciwnie, Rineheart czuł satysfakcję, ale przede wszystkim ulgę, bo uda im się ruszyć razem. Wright wzniosła się dzięki bezbłędnie naprawionej miotle i ruszyła do lotu, mknąc prosto do otwartego okna. Miała rozpocząć szyk, Kieranowi pozostawało już tylko wierzyć, że uda im się go stworzyć, a później utrzymać.
– Teraz ty – rzucił w stronę Francuza, przypominając mu o wytycznych odnośnie kolejności lotu. Sam zdecydował trzymać się z tyłu, kończyć korowód, aby pilnować ich pleców. Wierzył, że uda się im uciec, choć nie był pewien co do posunięć przeciwnika. Również ciężko mu było z myślą, że zostawia na ulicy unieruchomionego wroga, kiedy powinien dopilnować, aby ten znalazł się jak najszybciej w śmierdzącej celi. Misja stawiała przed nim inne priorytety, tej nocy pełnił rolę członka Zakonu i nie śmiał o tym zapomnieć choćby na chwilę. Bez słowa skargi, tylko z lekkim ukłuciem żalu, poderwał się do lotu zaraz po drugim czarodzieju, chcąc jak najszybciej wylecieć za nim przez okno i pomknąć dalej, w stronę bezpiecznego miejsca.
– Teraz ty – rzucił w stronę Francuza, przypominając mu o wytycznych odnośnie kolejności lotu. Sam zdecydował trzymać się z tyłu, kończyć korowód, aby pilnować ich pleców. Wierzył, że uda się im uciec, choć nie był pewien co do posunięć przeciwnika. Również ciężko mu było z myślą, że zostawia na ulicy unieruchomionego wroga, kiedy powinien dopilnować, aby ten znalazł się jak najszybciej w śmierdzącej celi. Misja stawiała przed nim inne priorytety, tej nocy pełnił rolę członka Zakonu i nie śmiał o tym zapomnieć choćby na chwilę. Bez słowa skargi, tylko z lekkim ukłuciem żalu, poderwał się do lotu zaraz po drugim czarodzieju, chcąc jak najszybciej wylecieć za nim przez okno i pomknąć dalej, w stronę bezpiecznego miejsca.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Znów nic, znów paskudne nic. Zaklął pod nosem nie rozumiejąc skąd brała się dzisiejsza bezradność. Fakt, iż zaklęcia okazywały się nieskuteczne nie był największym problemem, a samo przejęcie francuza przez wrogów, którzy już z pewnością przekonali go co do swojej misji. Nie atakowali go czarną magią, nazywali plugawcem, stąd prostą drogą dedukcji mógł wywnioskować, iż stali po drugiej stronie barykady - szatyn miał wyciągnąć z niego informacje i finalnie pozbyć się parszywca, zaś oni najwyraźniej mieli zupełnie inne plany. Spróbował ponownie, lecz nie zaciskał już palców na wężowym drewnie; wyraźne skupienie i nieco agresywne podejście nie przynosiły żadnych rezultatów. Pragnął zmienić się we mgłę - wykorzystać umiejętność zyskaną dzięki Czarnemu Panu i zbadać teren. Jedyne co mu pozostało to spróbować odnaleźć wzrokiem wroga, podsłuchać ich rozmowę. Czuł, że na walkę było już zbyt późno, zwłaszcza, że jego niemoc wyjątkowo dawała się we znaki. Pozostawał sam na placu boju i nic nie wskazywało na to, iż miało się to zmienić.
|próba zmiany w mgłę.
|próba zmiany w mgłę.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Od pewnej chwili zastanawiało go, jak źle czy raczej katastrofalnie dla nich wyglądała sytuacja, skoro jego kompan znalazł się tutaj, by zabrać eliksir. Nie mógł jednak spytać ani czegokolwiek się dowiedzieć. Pozostawało mu tylko czekać, bo póki nie przełamie petryficusa, wszystko było poza jego możliwościami. Nie liczył już nawet na żaden cud, pogodzony z porażką i upokorzeniem, z którego duma pewnie szybko się nie podniesie. Nie szczególnie nastawiony na sukces, podjął znów próbę, ale jej przebieg mógł przewidzieć od razu…
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Hesperos Crouch' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Cała trójka zakonników była gotowa do drogi. Francuz zaakceptował swoją pozycję w ich szyku, więc gdy tylko Hannah wystartowała i wyleciała na miotle przez okno, on poleciał za nią. Poczet kończył Kieran, gotowy ochraniać całą kompanię - podczas gdy Wrightówna wskazywała im drogę. Mieli kawał drogi do przelecenia, na ich korzyść działała jednak pora doby. Na czarnym niebie zdecydowanie trudniej było wypatrzyć trzy nietypowe punkciki.
Mimo smaku porażki, Drew po raz kolejny sięgnął po magię - tym razem jednak taką, która nie polegała na użyciu zaklęcia. Korzystanie z czarnej mgły było dla najbliższych popleczników Czarnego Pana niemal tak naturalne, jak oddychanie. Nic więc dziwnego, że nawet pomimo bólu i rozkojarzenia, z łatwością jego ciało przeobraziło się w kłąb mgły.
Zanim jednak Macnair zdążył podjąć jakąkolwiek akcję - niewidoczni dla rycerzy zakonnicy odlecieli, uciekając drugą stroną budynku. Gdyby rycerz próbował odnaleźć ich w pomieszczeniu, które niedawno opuścił, zastałby tylko pustkę - a także otwarte okno i lekko skrzypiące okiennice. Dobitny znak świadczący o tym, że jego przeciwnicy uciekli - a on nie miał pojęcia, w którą stronę się udali.
Lord Crouch nie był w stanie się podnieść. Przez cały czas leżał sparaliżowany zaklęciem, pozostawiony sam sobie. Nie mógł mieć pojęcia co się dzieje, teraz mógł jedynie liczyć na to, że jego kompan go wspomoże - w przeciwnym wypadku mógł spędzić na bruku jeszcze długie godziny.
___________
Misja Zakonu Feniksa zakończyła się sukcesem - Hannah oraz Kieran zdołali przetransportować Francisa Arauda do Oazy, gdzie mógł się schronić razem z innymi. Nie musicie pisać postów końcowych, wasz wątek uznaje się za zakończony.
Misja Rycerzy Walpurgii zakończyła się porażką.
Drew oraz Hesperos - powinniście napisać w temacie min. po jednym poście końcowym, opisującym wasze działania po ucieczce zakonu. Nie obowiązuje was już mechanika, nie musicie rzucać kostkami na powodzenie zaklęć.
Hesperos - musisz szybko trafić pod opiekę uzdrowiciela. Odniesione przez ciebie obrażenia są poważne - ślady po rozszczepieniu będą widoczne przez przez miesiąc po wyleczeniu. Długi okres leżenia na zimnym, mokrym bruku poskutkuje zaś dwoma tygodniami uciążliwego przeziębienia. Jeśli twój towarzysz postanowi ci pomóc, obaj możecie bez przeszkód opuścić Crimson Street. Jeśli Drew pozostawi cię samemu sobie, dopiero nad ranem odnajdzie cię przypadkowy przechodzeń, spieszący do pracy - i dopiero on udzieli ci pomocy, jednak czas oczekiwania na wybawienie sprawi, że przeziębienie przeistoczy się w zapalenie płuc. Spędzisz tydzień w szpitalu, a uciążliwy kaszel będzie cię męczyć kolejne dwa.
Drew - zgodnie z wydarzeniami, do twoich znaków szczególnych dopisana zostaje długa blizna po prawej stronie piersi. Nawet pomimo wyleczenia rany, pozostanie ona widoczna.
Zużyte przedmioty zostaną odpisane od waszych ekwipunków.
Mistrz Gry pięknie dziękuje za rozgrywkę! - i jeszcze raz przeprasza za wszystkie swoje wpadki i gafy. Mam nadzieję, że pomimo tego grało się wam przyjemnie.
Mimo smaku porażki, Drew po raz kolejny sięgnął po magię - tym razem jednak taką, która nie polegała na użyciu zaklęcia. Korzystanie z czarnej mgły było dla najbliższych popleczników Czarnego Pana niemal tak naturalne, jak oddychanie. Nic więc dziwnego, że nawet pomimo bólu i rozkojarzenia, z łatwością jego ciało przeobraziło się w kłąb mgły.
Zanim jednak Macnair zdążył podjąć jakąkolwiek akcję - niewidoczni dla rycerzy zakonnicy odlecieli, uciekając drugą stroną budynku. Gdyby rycerz próbował odnaleźć ich w pomieszczeniu, które niedawno opuścił, zastałby tylko pustkę - a także otwarte okno i lekko skrzypiące okiennice. Dobitny znak świadczący o tym, że jego przeciwnicy uciekli - a on nie miał pojęcia, w którą stronę się udali.
Lord Crouch nie był w stanie się podnieść. Przez cały czas leżał sparaliżowany zaklęciem, pozostawiony sam sobie. Nie mógł mieć pojęcia co się dzieje, teraz mógł jedynie liczyć na to, że jego kompan go wspomoże - w przeciwnym wypadku mógł spędzić na bruku jeszcze długie godziny.
___________
Misja Zakonu Feniksa zakończyła się sukcesem - Hannah oraz Kieran zdołali przetransportować Francisa Arauda do Oazy, gdzie mógł się schronić razem z innymi. Nie musicie pisać postów końcowych, wasz wątek uznaje się za zakończony.
Misja Rycerzy Walpurgii zakończyła się porażką.
Drew oraz Hesperos - powinniście napisać w temacie min. po jednym poście końcowym, opisującym wasze działania po ucieczce zakonu. Nie obowiązuje was już mechanika, nie musicie rzucać kostkami na powodzenie zaklęć.
Hesperos - musisz szybko trafić pod opiekę uzdrowiciela. Odniesione przez ciebie obrażenia są poważne - ślady po rozszczepieniu będą widoczne przez przez miesiąc po wyleczeniu. Długi okres leżenia na zimnym, mokrym bruku poskutkuje zaś dwoma tygodniami uciążliwego przeziębienia. Jeśli twój towarzysz postanowi ci pomóc, obaj możecie bez przeszkód opuścić Crimson Street. Jeśli Drew pozostawi cię samemu sobie, dopiero nad ranem odnajdzie cię przypadkowy przechodzeń, spieszący do pracy - i dopiero on udzieli ci pomocy, jednak czas oczekiwania na wybawienie sprawi, że przeziębienie przeistoczy się w zapalenie płuc. Spędzisz tydzień w szpitalu, a uciążliwy kaszel będzie cię męczyć kolejne dwa.
Drew - zgodnie z wydarzeniami, do twoich znaków szczególnych dopisana zostaje długa blizna po prawej stronie piersi. Nawet pomimo wyleczenia rany, pozostanie ona widoczna.
Zużyte przedmioty zostaną odpisane od waszych ekwipunków.
Mistrz Gry pięknie dziękuje za rozgrywkę! - i jeszcze raz przeprasza za wszystkie swoje wpadki i gafy. Mam nadzieję, że pomimo tego grało się wam przyjemnie.
- żywotność:
- Kieran: 244/244
Hannah: 162/222 (kara: -10) | Obrażenia: 10 (rozcięty łuk brwiowy), 20 (tłuczone), 30 (kłute)
Drew: 140/215 (kara: -15) | Obrażenia: 60 (psychiczne), 15 (cięte)
Hesperos: 120/213 (kara: -20) | Obrażenia: 20 (tłuczone), 72 (rozszczepienie: naderwana lewa ręka, od ramienia do łokcia)
- EKWIPUNEK:
- Kieran: różdżka, miotła (zwykła), różdżka odebrana Hesperosowi
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106)
- eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
- wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
- eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
Hannah: różdżka,miotła, podręczne narzędzia ślusarskie,kryształ, naprawiona miotła
-eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28),
- ? eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 28)
Drew: różdżka
-eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17),
-kameleon (1 porcje, stat. 22, moc 116),
-smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5)
- wieczny płomień (1 porcje, stat. 29, moc +10)
Hesperos:różdżka
Wzbijając się w powietrze zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie było już za późno. Francuz nie opuszczał budynku, do uszu szatyna nie dochodziły żadne krzyki; zapewne przeciągnęli go na swoją stronę albo od samego początku doskonale wiedział kto po niego miał przyjść. Musiał to jednak sprawdzić, upewnić się, iż położył misję po całości wychodząc z niej kompletnie z niczym, czyli jeszcze gorzej jak podczas ostatniej. Ubodło to wtedy jego dumę okropnie, zatem wówczas nawet nie potrafił dobrać odpowiednich słów na swoją porażkę – w końcu to tylko i wyłącznie z jego winy nie dopadli mężczyzny jako pierwsi. Dowodził i brał na swoje braki odpowiedzialność za ów niepowodzenie.
Kłąb czarnego dymu w szybkim tempie przemieścił się do środka, a następnie przeczesał każdy z otwartych pokoi. Szatyn doskonale widział otwarte okno i czuł, że to właśnie przez nie zbiegli wrogowie, dlatego nie mógł widzieć ich z drugiej strony ulicy. Wylatując przez nie skierował się wzdłuż ceglanej ściany do samego jej końca i skręcił okrążając tym samym budynek, aby móc sprawdzić dodatkowo mieszkanie, w którym pojawił się na samym początku. Przeklął w myślach zdając sobie sprawę, iż było już po wszystkim – przeciwnicy uciekli, a oni pozostali sami na tej przeklętej ulicy. Zrozumiał, że przegrał i musiał odpuścić.
Powróciwszy do Hesperosa zmaterializował się tuż przed nim. Finite Incantatem wypowiedział w swej głowie trzymając różdżkę skierowaną wprost na towarzysza. Pragnął, aby te paskudne zaklęcie w końcu odpuściło, bowiem należało czym prędzej zabrać go do doświadczonego uzdrowiciela. Szatyn nie wiedział jak mocno mężczyzna oberwał.
-Uciekli. Do kurwy nędzy zabrali tą gnidę.- warknął spoglądając kątem oka na Croucha. Sięgnąwszy dłonią do wewnętrznej części czarnego płaszcza wyjął z niego piersiówkę, a następnie upił sporej ilości alkoholu. Wygiąwszy wargi przesunął dłonią wzdłuż ust i rzucił metalowy pojemnik towarzyszowi. -Czym oberwałeś?- spytał unosząc wzrok na ciemną uliczkę. -Dlaczego cuchniesz jak stary cap? Psidwak się na Ciebie zlał czy popuściłeś z tego wszystkiego?- wycedził nie będąc kompletnie w nastroju do żartów. Zawiódł swojego Pana, zawiedli obydwoje.
Kłąb czarnego dymu w szybkim tempie przemieścił się do środka, a następnie przeczesał każdy z otwartych pokoi. Szatyn doskonale widział otwarte okno i czuł, że to właśnie przez nie zbiegli wrogowie, dlatego nie mógł widzieć ich z drugiej strony ulicy. Wylatując przez nie skierował się wzdłuż ceglanej ściany do samego jej końca i skręcił okrążając tym samym budynek, aby móc sprawdzić dodatkowo mieszkanie, w którym pojawił się na samym początku. Przeklął w myślach zdając sobie sprawę, iż było już po wszystkim – przeciwnicy uciekli, a oni pozostali sami na tej przeklętej ulicy. Zrozumiał, że przegrał i musiał odpuścić.
Powróciwszy do Hesperosa zmaterializował się tuż przed nim. Finite Incantatem wypowiedział w swej głowie trzymając różdżkę skierowaną wprost na towarzysza. Pragnął, aby te paskudne zaklęcie w końcu odpuściło, bowiem należało czym prędzej zabrać go do doświadczonego uzdrowiciela. Szatyn nie wiedział jak mocno mężczyzna oberwał.
-Uciekli. Do kurwy nędzy zabrali tą gnidę.- warknął spoglądając kątem oka na Croucha. Sięgnąwszy dłonią do wewnętrznej części czarnego płaszcza wyjął z niego piersiówkę, a następnie upił sporej ilości alkoholu. Wygiąwszy wargi przesunął dłonią wzdłuż ust i rzucił metalowy pojemnik towarzyszowi. -Czym oberwałeś?- spytał unosząc wzrok na ciemną uliczkę. -Dlaczego cuchniesz jak stary cap? Psidwak się na Ciebie zlał czy popuściłeś z tego wszystkiego?- wycedził nie będąc kompletnie w nastroju do żartów. Zawiódł swojego Pana, zawiedli obydwoje.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Świadomość osobistej przegranej, nie opuszczała go od dłużej chwili, a czas spędzony na przeklętym chodniku z wątpliwym towarzystwem, które rozpraszało, dawało tylko czas na bezsensowne próby osiągnięcia celu oraz przemyślenie, jak bardzo okazał się słaby. Kiedy obok znów pojawił się kompan, wiedział, że porażka osiągnęła wyższy poziom i nie mogła pozostać bez konsekwencji. Pomimo starań naprawdę nie mógł nic zrobić, co dobijało go w pewnym stopniu.
Czując, jak zaklęcia tracą na sile i przestają krępować ruchy, ostrożnie poruszył się, zmuszając ciało do podniesienia się do siadu. Ból, który był w stanie ignorować w całkowitym bezruchu, przybrał zdecydowanie na sile, gdy przypadkiem poruszył ręką, a skutki rozszczepienia dały o sobie znać. Wycedził pod nosem przekleństwo, które nie rozeszło się nawet na opustoszałej ulicy.
Zerknął na Drew, nie mówiąc ani słowa w reakcji na informację o zniknięciu dwójki przeciwników oraz cholernego Francuza. Złapał piersiówkę, by upić z niej trochę, chociaż nie był typem, który zapijał porażki, tak tym razem nawet się nie zawahał. Uczucie upokorzenia zbyt mocno rozlewało się po umyśle, by dał radę sobie z tym bez procentów.
Wstał ostrożnie, zaciskając zęby, gdy materiał urażał ranę na przedramieniu. Oddał piersiówkę jej właścicielowi.
- A czym nie oberwałem – burknął, czując palący gniew. Rozpiął płaszcz, by po chwili zsunąć lewy rękaw i zerknąć na przedramię. Wyglądało to okropnie, co tylko upewniło, że potrzebuje pomocy uzdrowiciela i to jak najszybciej.
Rzucił krótkie spojrzenie mężczyźnie, słysząc kolejne pytanie, ale darował sobie odpowiedź, gdy obaj byli wściekli, a On nie miał różdżki. Pewne słowa lepiej było przemilczeć z czystego rozsądku.- Kurwi syn zabrał mi różdżkę – rzucił cicho jakby do siebie, niechętnie przyznając się do tego stanu i nie koniecznie przebierając w słowach. W takim towarzystwie, zdecydowanie nie musiał.
Spojrzał jeszcze raz w kierunku budynku, klnąc w myślach na to, co się działo jeszcze przed chwilą i jak bierny był przez jedno cholerne zaklęcie.
Milczał, gdy opuszczali Crimson Street, skupiając się tylko na rwącym bólu w ręce, który odwracał uwagę od wszystkiego innego.
| zt x2
Czując, jak zaklęcia tracą na sile i przestają krępować ruchy, ostrożnie poruszył się, zmuszając ciało do podniesienia się do siadu. Ból, który był w stanie ignorować w całkowitym bezruchu, przybrał zdecydowanie na sile, gdy przypadkiem poruszył ręką, a skutki rozszczepienia dały o sobie znać. Wycedził pod nosem przekleństwo, które nie rozeszło się nawet na opustoszałej ulicy.
Zerknął na Drew, nie mówiąc ani słowa w reakcji na informację o zniknięciu dwójki przeciwników oraz cholernego Francuza. Złapał piersiówkę, by upić z niej trochę, chociaż nie był typem, który zapijał porażki, tak tym razem nawet się nie zawahał. Uczucie upokorzenia zbyt mocno rozlewało się po umyśle, by dał radę sobie z tym bez procentów.
Wstał ostrożnie, zaciskając zęby, gdy materiał urażał ranę na przedramieniu. Oddał piersiówkę jej właścicielowi.
- A czym nie oberwałem – burknął, czując palący gniew. Rozpiął płaszcz, by po chwili zsunąć lewy rękaw i zerknąć na przedramię. Wyglądało to okropnie, co tylko upewniło, że potrzebuje pomocy uzdrowiciela i to jak najszybciej.
Rzucił krótkie spojrzenie mężczyźnie, słysząc kolejne pytanie, ale darował sobie odpowiedź, gdy obaj byli wściekli, a On nie miał różdżki. Pewne słowa lepiej było przemilczeć z czystego rozsądku.- Kurwi syn zabrał mi różdżkę – rzucił cicho jakby do siebie, niechętnie przyznając się do tego stanu i nie koniecznie przebierając w słowach. W takim towarzystwie, zdecydowanie nie musiał.
Spojrzał jeszcze raz w kierunku budynku, klnąc w myślach na to, co się działo jeszcze przed chwilą i jak bierny był przez jedno cholerne zaklęcie.
Milczał, gdy opuszczali Crimson Street, skupiając się tylko na rwącym bólu w ręce, który odwracał uwagę od wszystkiego innego.
| zt x2
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Crimson Street
Szybka odpowiedź