Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Słowa padające w komnacie odbierał z niewielkim opóźnieniem, pozostając nieco otępiałbym w skutek ogarniającej go anomalii. Wciąż przeżywał to, co stało się wcześniej, odczuwając coraz silniejsze dreszcze, nie wiedząc, że jego ciemna cera zrobiła się bledsza niż zazwyczaj. Wątpił, by ktokolwiek był w stanie dostrzec większą różnicę, jeśli w ogóle zamierzał zwrócić na to uwagę. Dopóki potrafił ustać na własnych nogach i nie mamrotał czegoś w obcym im języku, nie mieli powodów do zmartwień. On sam nie miał ku temu żadnych przesłanek, choć obawa zakorzeniała się w nim coraz mocniej.
Owijając się szalem nieco ciaśniej, z wolna zaczął analizować to, co usłyszał, choć jego nieznajomość historii magicznej Szkocji pozostawała niewielka; toteż i niewiele wyciągnął z tego wszystkiego. Jedynie kurczowo zaciskał palce na różdżce, wahając się przed podjęciem kolejnej próby uleczenia ran, boleśnie zdając sobie sprawę z tego, że jego najsilniejszy atut okazywał się bolesną słabością powstającą na skutek anomalii. Podjąwszy decyzję, podszedł bliżej obrazu przedstawiającego Morganę i wycelował weń różdżką.
— Dissendium — wypowiedział cicho formułę zaklęcia, powtarzając ją za poprzednikiem, nie będąc przekonanym, że miał w sobie dostatecznie dużo sił, by podołać podjętemu się zadaniu. Wewnętrzne przekonanie podsuwało mu przykre wizje jego końca, jeśli szybko czegoś nie zrobi.
Owijając się szalem nieco ciaśniej, z wolna zaczął analizować to, co usłyszał, choć jego nieznajomość historii magicznej Szkocji pozostawała niewielka; toteż i niewiele wyciągnął z tego wszystkiego. Jedynie kurczowo zaciskał palce na różdżce, wahając się przed podjęciem kolejnej próby uleczenia ran, boleśnie zdając sobie sprawę z tego, że jego najsilniejszy atut okazywał się bolesną słabością powstającą na skutek anomalii. Podjąwszy decyzję, podszedł bliżej obrazu przedstawiającego Morganę i wycelował weń różdżką.
— Dissendium — wypowiedział cicho formułę zaklęcia, powtarzając ją za poprzednikiem, nie będąc przekonanym, że miał w sobie dostatecznie dużo sił, by podołać podjętemu się zadaniu. Wewnętrzne przekonanie podsuwało mu przykre wizje jego końca, jeśli szybko czegoś nie zrobi.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Gdyby nie Morgana, być może Caley udałoby się wyciągnąć z Colberta coś więcej. Sprawnie pociągnęła go za język, a czarodziej z portretu udzielił kilku informacji, które mogły przydać im się w przyszłości. Wciąż jednak nie doczekali się przełomu, a stagnacja frustrowała tłumaczkę. Nie należała do osób obdarzonych dużymi pokładami cierpliwości i chociaż wiedziała, że powinni działać metodycznie, brak efektów wyprawy zaczął ją irytować. Napotykali przeszkody, spodziewała się ich, wciąż jednak czekała na wydarzenie, które przyniosłoby małą rewolucję.
- Wciąż próbujemy dowiedzieć się, co jest ich źródłem – westchnęła, ucinając temat tak samo skutecznie, jak zmienił go sam Colbert.
To nie obrazowi powinna się teraz poświęcić, miała bowiem wrażenie, że niewiele więcej będzie się w stanie od czarodzieja dowiedzieć. Spoczywający w jej rękach dziennik mógł się okazać źródłem o wiele przydatniejszym.
Przewertowanie pierwszej strony pozwoliło jej upewnić się, że gdyby zostali na zewnątrz twierdzy odrobinę dłużej, skończyliby jak ten goblin, leżący w rogu pomieszczenia.
- Krople deszczu rozpuściły skórę Grefka niczym trucizna... sto pięćdziesiąt siedem lat temu – mruknęła pod nosem, przenosząc na moment spojrzenie na truchło.
Zaraz jednak wróciła do odczytywania notatek. Za wszelką cenę pragnęła dowiedzieć się, jakie jeszcze niespodzianki czyhają na nich w zamku.
| czytam dalej!
- Wciąż próbujemy dowiedzieć się, co jest ich źródłem – westchnęła, ucinając temat tak samo skutecznie, jak zmienił go sam Colbert.
To nie obrazowi powinna się teraz poświęcić, miała bowiem wrażenie, że niewiele więcej będzie się w stanie od czarodzieja dowiedzieć. Spoczywający w jej rękach dziennik mógł się okazać źródłem o wiele przydatniejszym.
Przewertowanie pierwszej strony pozwoliło jej upewnić się, że gdyby zostali na zewnątrz twierdzy odrobinę dłużej, skończyliby jak ten goblin, leżący w rogu pomieszczenia.
- Krople deszczu rozpuściły skórę Grefka niczym trucizna... sto pięćdziesiąt siedem lat temu – mruknęła pod nosem, przenosząc na moment spojrzenie na truchło.
Zaraz jednak wróciła do odczytywania notatek. Za wszelką cenę pragnęła dowiedzieć się, jakie jeszcze niespodzianki czyhają na nich w zamku.
| czytam dalej!
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Nadal stał niedaleko Magnusa i Botta. Próba rzucenia zaklęcia niewerbalnie nie zakończyła się powodzeniem - nic się nie zmieniło w jego najbliższym otoczeniu, nie poczuł też żadnego przypływu magii. Odetchnął głębiej, nieco denerwując się przestojem - doskonale rozumiał, że niektóre sytuacje wymagały niebywałej ostrożności, wolałby jednak opuścić tę twierdzę możliwie jak najszybciej.
Po chwili odczuł, że Magicus extremos dodało mu nowych sił. Odchrząknął cicho, by sprawić, czy odzyskał już kontrolę nad swym głosem, a następnie odwrócił się w kierunku Burke'a - coś tutaj jest? Ale gdzie dokładniej? Możliwe, że w odkrytym już przejściu czaiła się jakaś bestia; dopóki jednak nie pojawiła się w przedsionku, dopóty mieli czas na dokładne badanie obrazów czy dzienników.
- Dissendium - wypowiedział raz jeszcze, nie przejmując się tym, że był już kolejną osobą, która próbowała tego zaklęcia. Celował różdżką w portret Morgany, która powstrzymała Colberta przed powiedzeniem im czegoś więcej. I on zwrócił uwagę na to, że według uciszonego czarodzieja korytarzy powinno być kilka.
Po chwili odczuł, że Magicus extremos dodało mu nowych sił. Odchrząknął cicho, by sprawić, czy odzyskał już kontrolę nad swym głosem, a następnie odwrócił się w kierunku Burke'a - coś tutaj jest? Ale gdzie dokładniej? Możliwe, że w odkrytym już przejściu czaiła się jakaś bestia; dopóki jednak nie pojawiła się w przedsionku, dopóty mieli czas na dokładne badanie obrazów czy dzienników.
- Dissendium - wypowiedział raz jeszcze, nie przejmując się tym, że był już kolejną osobą, która próbowała tego zaklęcia. Celował różdżką w portret Morgany, która powstrzymała Colberta przed powiedzeniem im czegoś więcej. I on zwrócił uwagę na to, że według uciszonego czarodzieja korytarzy powinno być kilka.
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Edgar zauważył, że w odkrytym niedawno korytarzu coś się poruszyło. Czuł się coraz mniej pewnie w tym pomieszczeniu i miał nadzieję, że jego towarzysze w końcu skończą pogawędki z obrazem, by podjąć bardziej konkretne kroki. - Idźmy stąd - powiedział, wciąż wpatrując się w to niepokojące stworzenie. Czuł, że w każdej chwili może ich napaść. W końcu zerknął na swoich towarzyszy, zauważając ich zainteresowanie jednym z obrazów. Podszedł do obrazu Morgany. - Co wy tu niby widzicie - mruknął, przyglądając się postaci czarodziejki i namalowanemu źródłu. Skoro anagram zwracał na niego uwagę, faktycznie trzeba było dokładniej je zbadać. Przeszkodziło mu w tym nagłe trzęsienie ziemi, próbował jakoś się utrzymać na nogach, ale ostatecznie przewrócił się na chłodną posadzkę. Pomyślał o tajemniczym stworzeniu, wciąż stojącym niedaleko nich, dlatego szybko się podniósł i ze złością wycelował w obraz, rzucając - Dissendium
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 52
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 52
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Oględziny obrazu dały mu niewiele: zwyczajny portret namalowany na płótnie. Magnus zmarszczył brwi, niezadowolony z wyniku swych badań, odkrycie znaczenia anagramu pchnęło ich ledwie pół kroku ku rozwiązaniu zagadki. Morgana w przeciwieństwie do Colberta pozostała zachowawcza i nieufna. Może na wszelki wypadek powinien ją zakneblować? Uczony wyraźnie czuł przed nią respekt, a póki co zdawał się jedyną przyjazną duszą pośród gnijących ciał goblinów i niezidentyfikowanego cienia, czającego się w wąskim, kamiennym przejściu. Jeśli wiedźma go uciszy, stracą i to źródło - zaczynające bredzić. Zaklęcie Edgara dodało mu siły, wyraźnie poczuł lekkie łaskotanie i przepływ części mocy.
-Specialis Revelio - mruknął, korzystając z okazji i stukając różdżką w ramę obrazu Morgany. Świetlisty napis wskazywał na ten konkretny portret, zatem coś musiało być na rzeczy. Raz jeszcze zerknął na czarownicę uwiecznioną na płótnie i wtem, coś przyszło mu do głowy.
-Sowa. Morgana była animagiem, potrafiła zmieniać się w ptaka - rzucił, jednocześnie obracając się przez ramię. Cień zbliżał się niepokojąco, a znając takie stare zamczyska, jak to, raczej nie był przyjaźnie nastawiony.
-Specialis Revelio - mruknął, korzystając z okazji i stukając różdżką w ramę obrazu Morgany. Świetlisty napis wskazywał na ten konkretny portret, zatem coś musiało być na rzeczy. Raz jeszcze zerknął na czarownicę uwiecznioną na płótnie i wtem, coś przyszło mu do głowy.
-Sowa. Morgana była animagiem, potrafiła zmieniać się w ptaka - rzucił, jednocześnie obracając się przez ramię. Cień zbliżał się niepokojąco, a znając takie stare zamczyska, jak to, raczej nie był przyjaźnie nastawiony.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie Matthew nie przyniosło żadnego efektu, także i Zacharemu nie powiodło się w rzucaniu czaru - może to i lepiej, gdyż czająca się w powietrzu anomalia nie zdołała go dosięgnąć.
- Wielka szkoda... - odparł uczony, zawiedziony, że Caley nie udzieliła mu więcej informacji na temat anomalii. Wyraźnie go to zainteresowało, nic jednak dziwnego, anomalie wszak stanowiły fascynujące zjawisko dla świata nauki.
Caelan także próbował sprawdzić, czy kryje się w komnacie przed nimi jeszcze jedno ukryte przejście - niestety bezskutecznie.
- Sto pięćdziesiąt siedem lat temu? Cóż ty mówisz, pani, dałbym różdżkę sobie połamać, że było to zaledwie kilka tygodni temu! Po takim czasie zostałyby z niego same kości... - powiedział wyraźnie zdziwiony Colbert, spoglądając z niepokojem w bok, na gnijące truchło.
Magnusowi nie udało się poznać sekretów obrazu. Dopiero zaklęcie Edgara przyniosło pożądany efekt. Promień wchłonął się w obraz - i wtedy źródło zaczęło wysychać, odsłaniając przejście. Zarówno on, jak i stojący przy obrazie Morgany Magnus, Matthew, Zachary i Caelan, mogli dostrzec, że na ścianach studni znajdują się kręte, kamienne schody. Morgana nie odezwała się jednak ani słowem, zaciskając usta w wąską kreskę.
Caley wczytała się w zapiski goblina, lecz w pewnym momencie coś odciągnęło od nich jej uwagę - głos ojca.
- Caley! Co tutaj robisz?! - spytał ostro pan Goyle, który wyłonił się z przejścia na przeciw drzwi - wyglądał tak jak wtedy, gdy oznajmił, iż córka poślubi Cedrica Spencer-Moon. Wydawał się rozgniewany i zimny jak lód. Podążał w jej kierunku zdecydowanym krokiem - a Caley poczuła przejmujący strach.
Zachary zaczął wyraźniej drżeć z zimna.
| Czas na odpis to 48h.
Magicus Extremos: Magnus, Matthew, Caley, Caelan, Zachary +11 do rzutu, 2/3
MG przeprasza za niezaktualizowaną mapę, ale nie ma chwilowo dostępu do photoshopa.
- Wielka szkoda... - odparł uczony, zawiedziony, że Caley nie udzieliła mu więcej informacji na temat anomalii. Wyraźnie go to zainteresowało, nic jednak dziwnego, anomalie wszak stanowiły fascynujące zjawisko dla świata nauki.
Caelan także próbował sprawdzić, czy kryje się w komnacie przed nimi jeszcze jedno ukryte przejście - niestety bezskutecznie.
- Sto pięćdziesiąt siedem lat temu? Cóż ty mówisz, pani, dałbym różdżkę sobie połamać, że było to zaledwie kilka tygodni temu! Po takim czasie zostałyby z niego same kości... - powiedział wyraźnie zdziwiony Colbert, spoglądając z niepokojem w bok, na gnijące truchło.
Magnusowi nie udało się poznać sekretów obrazu. Dopiero zaklęcie Edgara przyniosło pożądany efekt. Promień wchłonął się w obraz - i wtedy źródło zaczęło wysychać, odsłaniając przejście. Zarówno on, jak i stojący przy obrazie Morgany Magnus, Matthew, Zachary i Caelan, mogli dostrzec, że na ścianach studni znajdują się kręte, kamienne schody. Morgana nie odezwała się jednak ani słowem, zaciskając usta w wąską kreskę.
Caley wczytała się w zapiski goblina, lecz w pewnym momencie coś odciągnęło od nich jej uwagę - głos ojca.
- Caley! Co tutaj robisz?! - spytał ostro pan Goyle, który wyłonił się z przejścia na przeciw drzwi - wyglądał tak jak wtedy, gdy oznajmił, iż córka poślubi Cedrica Spencer-Moon. Wydawał się rozgniewany i zimny jak lód. Podążał w jej kierunku zdecydowanym krokiem - a Caley poczuła przejmujący strach.
Zachary zaczął wyraźniej drżeć z zimna.
- Zapiski goblina:
- 15 lipca 1799, wieczór
Nie udało nam się opanować burzy. Jest coraz potężniejsza. Nie mogę nawet patrzeć na ręce Grefka. Dałem mu maść, ale skóra się nie regeneruje. Obawiam się, że bez różdżek to będzie niemożliwe.
16 lipca 1799
Udało nam się przejść dalej. W obrazie wieży rozjarzonej błyskawicami ukryto sekretne przejście. Schody poprowadziły nas na wyższe poziomy Avendon, w tym obu wież. W jednej nie znaleźliśmy oprócz oprócz kości. W drugiej klątwę - tyle wiem. Nie znam się na nich. Grefek jest ciężko ranny. Wrócę po niego, gdy odnajdę kryształ. Należy do nas. To nasi przodkowie stworzyli dla niego naczynie.
18 lipca 1799
Przeszukałem wyższe piętra. Nic tam nie ma. Nie mogę wrócić do Banku z pustymi rękoma.
22 lipca 1799
Grefek nie żyje. Zostałem sam.
28 lipca 1799
Skarb ukryty został głęboko. Muszę dostać się niżej, ale nigdzie nie potrafię odnaleźć przejścia. Wierzę, że to ma związek z Colbertem i Morganą, nie potrafię jednak zmusić ich dogadania.
31 lipca
Suka Morgana strzeże przejścia. Próbowałem zniszczyć jej portret, ale jest chroniony. Przy próbie porwania płótna Colberta ucieka. Przydałaby mi się różdżka, ale prędzej zdechnę, nim wrócę do Banku, by poprosić człowieka o pomoc...
Kończy się jedzenie.
4 sierpnia
Dziś się poddałem. Chciałem wrócić, ale nie umiem znaleźć drogi powrotnej. By stąd wyjść potrzebuję cholernego kryształu.
15 sierpnia
Jeśli ktokolwiek odnajdzie to cholerne Avendon, mam nadzieję, że będzie to goblin. Niech odnajdzie należny nam skarb... I zdoła powrócić na powierzchnię. To co cenne, ukrywa się głęboko.
| Czas na odpis to 48h.
Magicus Extremos: Magnus, Matthew, Caley, Caelan, Zachary +11 do rzutu, 2/3
MG przeprasza za niezaktualizowaną mapę, ale nie ma chwilowo dostępu do photoshopa.
- Informacje:
1. Matthew: 186/216 (-30 kąsane), -5
2. Edgar: 214/223 (-9 kąsane)
3. Caley: 200/209 (-9 kąsane)
4. Caelan: 223/230 (-7 kąsane)
5. Magnus: 265/280 (-15 oparzenia)
6. Zachary: 171/210 (-9 kąsane. -20 gorączka) - Febris, -5
- Mapa:
Zielona kropka z M to Magnus, fioletowa to Matthew. Różowa kropka z C to Caley, morska to Caelan.
Zignorowała Colberta i jego mamrotanie; skoro Morgana miała na niego taki wpływ, zapewne nic więcej już i tak by im nie powiedział. Caley skupiła się na odczytaniu goblińskich notatek, lecz mimo wszystko rejestrowała kolejne nieudane próby rzucenia zaklęć. Akapit z 31 lipca podpowiedział jej, że szukają w dobrym miejscu.
- Według zapisków goblina, właśnie tam powinniśmy szukać – potwierdziła, spoglądając na mężczyzn zgromadzonych przy obrazie – Obie zamkowe wieże są puste, w jednej szaleje klątwa – wyjaśniła, wskazując dłonią kolejny z obrazów, prowadzący rzekomo na wyższe poziomy twierdzy.
Zbliżając się do współtowarzyszy, zaczęła głośno i wyraźnie odczytywać zapiski z poszczególnych dni, by mężczyźni wiedzieli dokładnie to samo, co ona. W notatniku nie odnalazła niczego więcej, lecz w pewnym momencie musiała przerwać przeglądanie, gdyż rozproszył ją głos, którego się tutaj nie spodziewała.
Ojciec?
Cofnęła się o krok, widząc zbliżającą się ku niej postać Cadmona Goyla. Minę miał nieprzejednaną i wyglądał młodziej, niż zapamiętała z czerwcowego spotkania, jednak wzbudzał w niej dziwny do zdefiniowania strach. Przez ostatnie miesiące tyle się zmieniło, a Caley powinna być silniejsza, wiedzieć lepiej. Wyciągnęła różdżkę, lecz nie podjęła próby obrony.
- Ani kroku dalej – warknęła, celując w rodzica.
Odwróciła na moment głowę i zerknęła na Caelana pytająco. Przecież to niemożliwe, by ojciec ruszył ich śladem i przebywał teraz w Avendonie. Cóż to było za widziadło i gdzie było jego źródło?
Nawet jeśli jakimś cudem patriarcha rodziny rzeczywiście poszukiwał kryształu, nie mógł go dostać pierwszy w swoje ręce. Wiedząc już, w którą stronę należy się udać, Goyle nie wahała się dłużej – ruszyła w stronę odnalezionego przejścia i ostrożnie spróbowała zejść po schodach w dół. Strach motywował ją do działań, które mogły mieć bardzo przykre konsekwencje.
| uciekam przed tatą do przejścia w obrazie Morgany
- Według zapisków goblina, właśnie tam powinniśmy szukać – potwierdziła, spoglądając na mężczyzn zgromadzonych przy obrazie – Obie zamkowe wieże są puste, w jednej szaleje klątwa – wyjaśniła, wskazując dłonią kolejny z obrazów, prowadzący rzekomo na wyższe poziomy twierdzy.
Zbliżając się do współtowarzyszy, zaczęła głośno i wyraźnie odczytywać zapiski z poszczególnych dni, by mężczyźni wiedzieli dokładnie to samo, co ona. W notatniku nie odnalazła niczego więcej, lecz w pewnym momencie musiała przerwać przeglądanie, gdyż rozproszył ją głos, którego się tutaj nie spodziewała.
Ojciec?
Cofnęła się o krok, widząc zbliżającą się ku niej postać Cadmona Goyla. Minę miał nieprzejednaną i wyglądał młodziej, niż zapamiętała z czerwcowego spotkania, jednak wzbudzał w niej dziwny do zdefiniowania strach. Przez ostatnie miesiące tyle się zmieniło, a Caley powinna być silniejsza, wiedzieć lepiej. Wyciągnęła różdżkę, lecz nie podjęła próby obrony.
- Ani kroku dalej – warknęła, celując w rodzica.
Odwróciła na moment głowę i zerknęła na Caelana pytająco. Przecież to niemożliwe, by ojciec ruszył ich śladem i przebywał teraz w Avendonie. Cóż to było za widziadło i gdzie było jego źródło?
Nawet jeśli jakimś cudem patriarcha rodziny rzeczywiście poszukiwał kryształu, nie mógł go dostać pierwszy w swoje ręce. Wiedząc już, w którą stronę należy się udać, Goyle nie wahała się dłużej – ruszyła w stronę odnalezionego przejścia i ostrożnie spróbowała zejść po schodach w dół. Strach motywował ją do działań, które mogły mieć bardzo przykre konsekwencje.
| uciekam przed tatą do przejścia w obrazie Morgany
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
No, trochę lipa. Na szczęście nie tylko z mojej strony - jeszcze kilku chłopa podeszło prezentować Morganie swoje różdżki i dopiero Burkea sprawiła, że trochę obrazowi zaschło z wrażenia. Ujawniona studnia i wijące się w niej schody robiły takie jakieś misterne wrażenie, że sobie zagwizdałem pod nosem z wrażenia.
- E, blondi, mamy to przejście w Morganie. To znaczy...koło Morgany - burknąłem zwracając uwagę kobiety która recytowała fragment dziennika tak by była świadoma naszego odkrycia. Poprawiłem się tez widząc jak malowidło ma zaciśnięte w kreskę usta. Zmarszczyłem również trochę czoło na wieść o tym, ze goblin gadał, że bez kryształu wyjść się nie da. Jak na razie jeszcze nie poczułem wkurwa na myśl że zleceniodawca albo był niedouczony albo nas wychujał bo chyba nie do końca wziąłem na poważnie wspominki jakiejś skarłowaciałej, poszarzałej, chytrej małpy.
- lumos - poruszyłem różdżką i ruszyłem w stronę odkrytych w obrazie Morgany schodów z zamiarem rozpoczęcia schodzenia nie zdając sobie sprawy, że prawdopodobnie Caley przeciśnie się przede mną domagając się swego niewieściego prawa do pierwszeństwa.
- E, blondi, mamy to przejście w Morganie. To znaczy...koło Morgany - burknąłem zwracając uwagę kobiety która recytowała fragment dziennika tak by była świadoma naszego odkrycia. Poprawiłem się tez widząc jak malowidło ma zaciśnięte w kreskę usta. Zmarszczyłem również trochę czoło na wieść o tym, ze goblin gadał, że bez kryształu wyjść się nie da. Jak na razie jeszcze nie poczułem wkurwa na myśl że zleceniodawca albo był niedouczony albo nas wychujał bo chyba nie do końca wziąłem na poważnie wspominki jakiejś skarłowaciałej, poszarzałej, chytrej małpy.
- lumos - poruszyłem różdżką i ruszyłem w stronę odkrytych w obrazie Morgany schodów z zamiarem rozpoczęcia schodzenia nie zdając sobie sprawy, że prawdopodobnie Caley przeciśnie się przede mną domagając się swego niewieściego prawa do pierwszeństwa.
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Choć nie udało mu się wyzwolić promienia zaklęcia ze swej różdżki, to w skupieniu przyglądał się obrazowi Morgany; zaklęcie Burke'a wniknęło w płótno obrazu i sprawiło, że źródełko zaczęło znikać. Ich oczom ukazały się wyżłobione w kamieniu schody, które prowadziły w głąb studni. Czyli udało się - odnaleźli drugie przejście. Jednak na którym powinni się teraz skupić? Na tym tutaj, czy może otwartym chwilę temu, znajdującym się na przeciwko wejścia? Goyle jeszcze nigdy nie wchodził w obraz, czego najwidoczniej od nich oczekiwano, lecz nie powiedział na ten temat słowa.
Z rozmyślań wyrwał go znajomy głos, którego nie rozpoznał od razu - najwidoczniej jego umysł sam uznał, że było to irracjonalne, że ich ojca wcale tu nie było. Spojrzał przez ramię, by w końcu obrócić się całkiem w kierunku podążającego za Caley Cadmona. Przecież było to niemożliwe. Przeniósł wzrok na siostrę, wymienił się z nią spojrzeniem i wskazał głową obraz za sobą; czuł, że to nie ich krewniak, a jedynie paskudny, nieśmieszny żart, który miał ich wytrącić z równowagi. I zyskał potwierdzenie swych podejrzeń, gdy zmierzający ku niemu Cadmon zamienił się w jego syna, Cilliana - ciężko rannego, upadającego z łoskotem na podłogę. Mimowolnie postąpił krok do przodu, opuścił trzymaną w ręku różdżkę. Serce załomotało mu w piersi, ciśnienie znacznie wzrosło, gdy tak patrzył na swego jedynego dziedzica wykrwawiającego się na posadzce tego zapomnianego przez wszystkich zamczyska.
Lecz właśnie to pomogło mu się z tego otrząsnąć. To było niemożliwe. To nie był on. To musiał być bogin.
- Riddiculus - warknął, znów celując w intruza różdżką. Wyobrażał sobie, jak ciało dziewięciolatka zmienia się w przypiętą do sznurków marionetkę, a zakrwawione ubranie zmienia się w strój błazna. Liczył, że uda mu się w ten sposób zatrzymać stwora choć na chwilę, by spokojnie ruszyć za innymi dopiero co odkrytym przejściem.
| też chcę zejść na dół
Z rozmyślań wyrwał go znajomy głos, którego nie rozpoznał od razu - najwidoczniej jego umysł sam uznał, że było to irracjonalne, że ich ojca wcale tu nie było. Spojrzał przez ramię, by w końcu obrócić się całkiem w kierunku podążającego za Caley Cadmona. Przecież było to niemożliwe. Przeniósł wzrok na siostrę, wymienił się z nią spojrzeniem i wskazał głową obraz za sobą; czuł, że to nie ich krewniak, a jedynie paskudny, nieśmieszny żart, który miał ich wytrącić z równowagi. I zyskał potwierdzenie swych podejrzeń, gdy zmierzający ku niemu Cadmon zamienił się w jego syna, Cilliana - ciężko rannego, upadającego z łoskotem na podłogę. Mimowolnie postąpił krok do przodu, opuścił trzymaną w ręku różdżkę. Serce załomotało mu w piersi, ciśnienie znacznie wzrosło, gdy tak patrzył na swego jedynego dziedzica wykrwawiającego się na posadzce tego zapomnianego przez wszystkich zamczyska.
Lecz właśnie to pomogło mu się z tego otrząsnąć. To było niemożliwe. To nie był on. To musiał być bogin.
- Riddiculus - warknął, znów celując w intruza różdżką. Wyobrażał sobie, jak ciało dziewięciolatka zmienia się w przypiętą do sznurków marionetkę, a zakrwawione ubranie zmienia się w strój błazna. Liczył, że uda mu się w ten sposób zatrzymać stwora choć na chwilę, by spokojnie ruszyć za innymi dopiero co odkrytym przejściem.
| też chcę zejść na dół
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja