Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
Oparł się o chłodną ścianę, spoglądając co i rusz na uzdrowiciela, który mamrotał coś w tylko sobie znanym języku. Próbował zapanować nad rosnącą paniką, a nie było to proste, bo myśli wciąż powracały do ataku choroby. Ostatnio naprawdę rzadko się z nimi zmagał, wydawało mu się więc, że może przypadłość weszła w fazę uśpienia, o ile takowa w ogóle istnieje, i nie będzie się musiał nią martwić przez dłuższy czas. Okazało się, że nie - że cały czas musi być przygotowany na ewentualny nawrót, najpewniej w najmniej odpowiedniej sytuacji czyli takiej jak ta.
Zachary zaczął ćwierkać, więc Edgar postanowił sam sobie pomóc dopóki ma siłę - miał nadzieję, że kreaturą zajmie się reszta towarzystwa; on próbował, ale nic z tego nie wyszło, teraz zapewne pójdzie mu jeszcze gorzej. Skierował różdżkę na siebie i wymamrotał - Curatio Vulnera - tylko na tyle było go stać, ale przecież to lepsze niż nic. Wtedy zobaczył jak Magnus i Caley podrywają się w powietrze. Spojrzał na przedziwne stworzenie, mocniej ściskając różdżkę w dłoni. Czym to było i jakie miało w stosunku do nich plany? Wyglądała jak zmora, czyjś sen na jawie, ale to chyba nie mógł być bogin? Na razie na nikogo się nie rzuciła, może wcale nie miała takich zamiarów? W tym zamku działy się coraz dziwniejsze rzeczy.
| Leczę sobie obrażenia cięte
Zachary zaczął ćwierkać, więc Edgar postanowił sam sobie pomóc dopóki ma siłę - miał nadzieję, że kreaturą zajmie się reszta towarzystwa; on próbował, ale nic z tego nie wyszło, teraz zapewne pójdzie mu jeszcze gorzej. Skierował różdżkę na siebie i wymamrotał - Curatio Vulnera - tylko na tyle było go stać, ale przecież to lepsze niż nic. Wtedy zobaczył jak Magnus i Caley podrywają się w powietrze. Spojrzał na przedziwne stworzenie, mocniej ściskając różdżkę w dłoni. Czym to było i jakie miało w stosunku do nich plany? Wyglądała jak zmora, czyjś sen na jawie, ale to chyba nie mógł być bogin? Na razie na nikogo się nie rzuciła, może wcale nie miała takich zamiarów? W tym zamku działy się coraz dziwniejsze rzeczy.
| Leczę sobie obrażenia cięte
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 51
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 51
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Pełne otuchy słowa Caley, kojące brzmienie jej kobiecego głosu wyraźnie przemówiły do rozsądku Zacharego, który z wolna zaczął się uspokajać. Pewność, że umrze lada chwila przeminęła. Jego oddech nie był już tak płytki, a serce nie biło boleśnie, chcąc wyrwać się z piersi. Zapanował nad nerwami, a dłonie, jeśli drżały, to z osłabienia gorączką. Był już w stanie jasno myśleć i pomóc swym towarzyszom w niedoli, w jakiej się znaleźli. Nie udało mu się jednak zatrzymać działania klątwy Febris na najbliższe chwile.
Matthew zwinnie uchylił się przed atakiem własnego noża, który zdezorientowany zawisł w powietrzu. Mężczyzna mógł wykorzystać tę chwilę, by spróbować chwycić za rękojeść, choć nie mógł mieć pewności, że nóż nie spróbuje mu się znów wyrwać, bądź unieszkodliwić broń w inny sposób. Zaklęcie Caelana było nieudane, nie przyniosło więc pożądanego efektu, nie mógł jednak wiedzieć, czy rzucił je niepoprawnie, czy też może oprócz pułapki, w której tkwili droga była już czysta. Magia okazała nieposłuszeństwo także i Magnusowi, któremu nie udało się samego siebie spowolnić. On i Caley wciąż unosili się w powietrzu, obracając wokół własnej osi, a maszkara o czerwonych ślepiach przyglądała im się uważnie, klekocząc złowieszczo. Po chwili zamilkła, a oni zawiśli nieruchomo. Tylko po to, by nieznana, potężna siła cisnęła nimi o ścianę. Przylgnęli do niej plecami i nie mogli oprzeć się wrażeniu, że ich klatki piersiowe zaczynają boleśnie zapadać się w sobie. Caley zawisła blisko ściany, na którą zwróciła wcześniej uwagę. Na tyle blisko, by dostrzec w migoczącym blasku ognia maleńkie wyżłobienia w kamieniu. Nie widziała ich jednak wyraźnie.
Edgar wykorzystał chwilę, by wyleczyć zranienia, jakie pozostawiły po sobie okruchy szkła. Anomalia zażartowała jednak z niego okrutnie. Rany zasklepiły się, lecz czarodzieja przeszył zimny dreszcz. Uderzyła w niego klątwa Febris, podobnie jak i w Zacharego, a temperatura jego ciała zaczęła rosnąć.
Szkarada, wisząc dotychczas nad płomieniami, zaczęła powoli zakradać się na swoje lewo, podążając w stronę Magnusa. Wszystkie szklane przedmioty, jakie znajdowały się w pracowni, zaczęły wyraźnie drżeć.
| Czas na odpis to 48h.
Zachary, możesz podejmować dowolną akcję.
Pugno Febris zatrzymało działanie czarnomagicznego zaklęcia na najbliższą turę.
Nóż Matta w tej turze nie atakiuje.
Przez wzgląd na krytyczny sukces Magicus Extremos wzmacnia także rzucającego.
Magicus Extremos Caelana - Zachary, Caley, Magnus, Matthew, Edgar, Caelan 7 2/3
Link do rzutu: tutaj
Żywotność istoty: ∞/∞
Matthew zwinnie uchylił się przed atakiem własnego noża, który zdezorientowany zawisł w powietrzu. Mężczyzna mógł wykorzystać tę chwilę, by spróbować chwycić za rękojeść, choć nie mógł mieć pewności, że nóż nie spróbuje mu się znów wyrwać, bądź unieszkodliwić broń w inny sposób. Zaklęcie Caelana było nieudane, nie przyniosło więc pożądanego efektu, nie mógł jednak wiedzieć, czy rzucił je niepoprawnie, czy też może oprócz pułapki, w której tkwili droga była już czysta. Magia okazała nieposłuszeństwo także i Magnusowi, któremu nie udało się samego siebie spowolnić. On i Caley wciąż unosili się w powietrzu, obracając wokół własnej osi, a maszkara o czerwonych ślepiach przyglądała im się uważnie, klekocząc złowieszczo. Po chwili zamilkła, a oni zawiśli nieruchomo. Tylko po to, by nieznana, potężna siła cisnęła nimi o ścianę. Przylgnęli do niej plecami i nie mogli oprzeć się wrażeniu, że ich klatki piersiowe zaczynają boleśnie zapadać się w sobie. Caley zawisła blisko ściany, na którą zwróciła wcześniej uwagę. Na tyle blisko, by dostrzec w migoczącym blasku ognia maleńkie wyżłobienia w kamieniu. Nie widziała ich jednak wyraźnie.
Edgar wykorzystał chwilę, by wyleczyć zranienia, jakie pozostawiły po sobie okruchy szkła. Anomalia zażartowała jednak z niego okrutnie. Rany zasklepiły się, lecz czarodzieja przeszył zimny dreszcz. Uderzyła w niego klątwa Febris, podobnie jak i w Zacharego, a temperatura jego ciała zaczęła rosnąć.
Szkarada, wisząc dotychczas nad płomieniami, zaczęła powoli zakradać się na swoje lewo, podążając w stronę Magnusa. Wszystkie szklane przedmioty, jakie znajdowały się w pracowni, zaczęły wyraźnie drżeć.
| Czas na odpis to 48h.
Zachary, możesz podejmować dowolną akcję.
Pugno Febris zatrzymało działanie czarnomagicznego zaklęcia na najbliższą turę.
Nóż Matta w tej turze nie atakiuje.
Przez wzgląd na krytyczny sukces Magicus Extremos wzmacnia także rzucającego.
Magicus Extremos Caelana - Zachary, Caley, Magnus, Matthew, Edgar, Caelan 7 2/3
Link do rzutu: tutaj
Żywotność istoty: ∞/∞
- Informacje:
1. Matthew: 121/216 (-30 kąsane. -40 psychiczne, -15 tłuczone, -10 cięte), -20
2. Edgar: 182/223 (-9 kąsane, -27 psychiczne, -5 tłuczone, -10 gorączka) - Febris,-10
3. Caley: 150/209 (-9 kąsane, -40 psychiczne, -10 cięte), -10
4. Caelan: 153/230 (-7 kąsane, -40 psychiczne, -15 tłuczone, -15 cięte), -15
5. Magnus: 223/280 (-7 oparzenia, -40 psychiczne, -10 cięte), -10, wykorzystanie mgły: 1/3
6. Zachary: 110/210 ( -50 gorączka, -20 psychiczne, -20 tłuczone, -10 cięte) - Febris, -20
- Mapa:
Mapa ma charakter poglądowy. Nie obowiązują na niej zasady poruszania się po kratkach stosowane przy pojedynkach.
Najpierw poczuł nieprzyjemne szczypanie, dopiero potem zauważył jak część zranień się goi i znika bez śladu. Mimo to wcale nie odczuł różnicy w swoim samopoczuciu, przynajmniej nie na początku; cały czas czuł się fatalnie przez brak jednego z organów - sądził, że wątroby, właśnie wtedy najczęściej miewał takie spadki cukru, ale to jedynie wynik dedukcji opartej na wieloletnim doświadczeniu a nie medycznej wiedzy. Zaniepokoił go również ten zimny dreszcz, lecz na razie uznał go za kolejny objaw ataku choroby. - Zachary - zwrócił się do uzdrowiciela, który wciąż stał nieopodal, z prośbą bijącą z oczu. Wyglądało na to, że w końcu się ogarnął - musiał poświęcić mu chwilę, Edgar dobrze wiedział, że to wcale nie jest trudne zaklęcie, jeżeli wystarczająco dobrze znało się na ludzkiej anatomii. Mimo wszystko nie zamierzał jedynie podpierać ściany i czekać na cud, szczególnie, że wokół działo się coraz więcej niepokojących rzeczy. Dziwna maszkara, która na początku wzbudziła w nim strach, teraz raczej budziła jedynie zdenerwowanie. Choroba pomogła mu szybko ustalić hierarchię wartości. - Hej! - Krzyknął w jej kierunku, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nie wyglądała na żadne stworzenie z jakim miał do czynienia, chociażby w książkach. Przedziwna zjawa. Wciąż nie potrafił pojąć czy to ona stoi za tymi wszystkimi zjawiskami w pomieszczeniu - może nie, a nawet jeśli, może wystarczy porozmawiać? Już kilkukrotnie się przekonał, że (wbrew rodzinnemu przekonaniu) rozmowa może czynić cuda. - Nie mamy złych zamiarów. Weszliśmy do zamku żeby schować się przed kwaśnym deszczem - nie szkodzi, że te słowa mijały się z prawdą, Edgar nawet nie wiedział czy te stworzenie rozumie ludzki język. - Proszę, zostaw nas w spokoju, a i my stąd wyjdziemy - nie miał żadnej pewności, że do tej maszkary cokolwiek dotrze, ale skoro kiedyś udało mu się dogadać z przedmiotem, to teraz tym bardziej powinno mu się to udać. Zerknął na Magnusa i Caley, których wciąż magiczna siła przyciskała do ściany - czy ten stwór za tym stał?
Podejmuję próbę konwersacji z Maszkarą
Podejmuję próbę konwersacji z Maszkarą
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Nawet lewitując pod sufitem była w stanie odrobinę uspokoić uzdrowiciela, dlatego poczucie spełnienia tej misji na nowo pozwoliło Caley skupić się tylko i wyłącznie na sytuacji, w jakiej się znalazła. Wirowanie dookoła własnej osi nie poprawiało jej samopoczucia, podobnie jak zerkanie na istotę, która trzymała ich w szachu, a której nie imały się najwyraźniej żadne inne zaklęcia. Goyle czuła narastającą frustrację – wydawało jej się, że wszystkie elementy układanki ma przed sobą, lecz nie była w stanie złożyć ich w całość. Czy maszkara była prawdziwa, a może istniała jedynie jako iluzja, wytwór ich wyobraźni? Może to miejsce oddziaływało na nich w sposób, którego nie potrafili pokonać? I jak z tym wszystkim łączyły się dziwaczne ściany, ukryte przejścia, znikające świetliste obręcze i płonące alchemiczne palenisko?
Wszystko dookoła przestało wirować, lecz czarownica poczuła, że została niemalże przytwierdzona do kamiennej ściany; na moment zabrakło jej tchu, zaczerpnęła więc powietrza głębokim oddechem i wyciągnęła ręce, by spróbować przesunąć się po ścianie i lepiej zbadać wyżłobienia w kamieniu. Chciała ich dotknąć, chciała przyjrzeć im się bliżej i miała wielką nadzieję, że jej nogi już zaraz dotkną podłoża. Nie zamierzała więcej wisieć w powietrzu, musiała się uwolnić – szarpnęła się więc, próbując odepchnąć od ściany, przy której była, ale na niewiele się to zdało. Zacisnęła więc palce na różdżce, skupiając się na wymówieniu w myślach zaklęcia. Finite Incantatem.
| chcę przerwać działanie psikusa, który przykleja ludzi do ścian
Wszystko dookoła przestało wirować, lecz czarownica poczuła, że została niemalże przytwierdzona do kamiennej ściany; na moment zabrakło jej tchu, zaczerpnęła więc powietrza głębokim oddechem i wyciągnęła ręce, by spróbować przesunąć się po ścianie i lepiej zbadać wyżłobienia w kamieniu. Chciała ich dotknąć, chciała przyjrzeć im się bliżej i miała wielką nadzieję, że jej nogi już zaraz dotkną podłoża. Nie zamierzała więcej wisieć w powietrzu, musiała się uwolnić – szarpnęła się więc, próbując odepchnąć od ściany, przy której była, ale na niewiele się to zdało. Zacisnęła więc palce na różdżce, skupiając się na wymówieniu w myślach zaklęcia. Finite Incantatem.
| chcę przerwać działanie psikusa, który przykleja ludzi do ścian
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Caley Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Szczęśliwie uniknąłem swojego własnego ostrza. Przekląłem felerny nóż. Miałem szansę na to by go pochwycić. Widziałem, że kołysał się w dziwnym zdezorientowaniu, lecz postanowiłem zostawić go za swoimi plecami widząc, jak tajemnicza siła przycisnęła dwójkę czarodziei do ściany. Potrzebowali pomocy i wyglądało na to, że niekoniecznie mogli czekać. W napięciu, póki miałem ku temu okazję podbiegłem do Caley. Stanąłem przed nią nie do końca wiedząc co mogłem zrobić nie widząc co konkretnie ja w tym powietrzu trzyma. Nikogo nie widziałem. Zauważyłem jednak, że dość rozpaczliwie spogląda w konkretną stronę. W tym samym kierunku powiodłem i swoim spojrzeniem starając się również dostrzec jakaś dziwność w ścianie na którą zwróciła uwagę, żłobienia, kształty, cokolwiek. Było to związane jakoś z tą siłą? Nie wiedziałem ale skoro starała się to ogarnąć ona to może i tak. Świeciłem więc różdżką i starałem się to rozgryźć. Nie wiedziałem ile mam czasu.
|spostrzegawczość
|spostrzegawczość
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
Nie mógł wiedzieć, czy jego zaklęcie zadziałało - magia nie objawiła mu jednak żadnych pułapek, żadnych kolejnych intruzów. W takim razie... To maszkara była winna całemu zamieszaniu? Nigdy nie widział niczego podobnego, choć zdarzało mu się brać udział w kilku przedziwnych wyprawach. Kwestionował wszystko, łącznie z obecnością potwora, to jednak nie przybliżało go do rozwiązania problemu. Ignorował dopiero co otrzymaną ranę, starał się nie skupiać na nadwątlonej psychice, zamiast tego obmyślić jakikolwiek plan działania. Wtedy zarówno Magnus, jak i Caley zostali rzuceni o ścianę, co wywołało na twarzy Goyle'a grymas złości.
- Caley! - wyrwało się z jego piersi, nim zdołał nad tym zapanować. Powinien zapewnić jej bezpieczeństwo, powinien ją chronić, w tej chwili miał jednak pustkę w głowie. Albo raczej zbyt wiele pomysłów; nie wiedział, na który z nich powinien się zdecydować. Bott podbiegł do ściany, którą wcześniej wskazała Caley, z kolei lord Burke zaczął przemawiać do potwora. I choć Caelan nie uważał tego za objaw rozsądku, nie zamierzał mu w tym przeszkadzać; powstrzymał się przed zaatakowaniem klekoczącej istoty. Choćby ugasili ogień, który zasłaniał przejście dalej, wciąż stanowiłaby ona zagrożenie.
Zaklął w końcu pod nosem i podbiegł do Botta, również próbując dostrzec w kamiennym murze coś wyjątkowego. Może było to wyżłobienie, a może wystający kamień - nie miał pojęcia. Wytężał jednak wzrok, gorączkowo badając ścianę.
| rzut na spostrzegawczość (stopień I)
- Caley! - wyrwało się z jego piersi, nim zdołał nad tym zapanować. Powinien zapewnić jej bezpieczeństwo, powinien ją chronić, w tej chwili miał jednak pustkę w głowie. Albo raczej zbyt wiele pomysłów; nie wiedział, na który z nich powinien się zdecydować. Bott podbiegł do ściany, którą wcześniej wskazała Caley, z kolei lord Burke zaczął przemawiać do potwora. I choć Caelan nie uważał tego za objaw rozsądku, nie zamierzał mu w tym przeszkadzać; powstrzymał się przed zaatakowaniem klekoczącej istoty. Choćby ugasili ogień, który zasłaniał przejście dalej, wciąż stanowiłaby ona zagrożenie.
Zaklął w końcu pod nosem i podbiegł do Botta, również próbując dostrzec w kamiennym murze coś wyjątkowego. Może było to wyżłobienie, a może wystający kamień - nie miał pojęcia. Wytężał jednak wzrok, gorączkowo badając ścianę.
| rzut na spostrzegawczość (stopień I)
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Ogarniający go spokój przyjął z ulgą. Emocje zaczęły wracać pod jego kontrolę. Znowu panował nad nimi; znów był władcą i panem, za jakiego się uważał. Powrócił na swój piedestał z chęciami i nadziejami, choć nadal pozostawał osłabiony i wystawiony na działanie przeklętej gorączki. Wiedział jednak, że był potrzebny nie tylko dla samego siebie, lecz i dla innych. Musiał im pomóc. Chciał i posiadał w sobie całą niezmąconą motywację, by tego dokonać. Obawę o anomalie rozdzierające magię w Avendonie starał się spychać na dno własnych myśli, próbując nie martwić się i nie przejmować, chcąc jedynie czynić powinność, zgodnie z którą przyszedł na ten świat.
Wciąż tkwił w świecie własnych myśli. Niewiele zaobserwował podczas tej chwili, gdy emocje wzięły górę. Widział jedynie konsekwencje i miał w pamięci nikłe słowa Edgara siejące spustoszenie wraz z każdą sekundą, którą poświęcał na analizę jego sytuacji. To jemu należała się pomoc w tej chwili i to w jego stronę ruszył, podniósłszy się spod ściany, zaciskając mocniej palce na ciepłej różdżce.
— Pyrexia — wypowiedział cicho formułę zaklęcia, przykładając różdżkę do boku Edgara, skupiając się na tym, jaki efekt niósł ze sobą czar, przywołując w myślach cel, których chciał osiągnąć, starając się nie utracić ledwie odzyskanego spokoju.
przepraszam za opóźnienie, ratuje edgara!
Wciąż tkwił w świecie własnych myśli. Niewiele zaobserwował podczas tej chwili, gdy emocje wzięły górę. Widział jedynie konsekwencje i miał w pamięci nikłe słowa Edgara siejące spustoszenie wraz z każdą sekundą, którą poświęcał na analizę jego sytuacji. To jemu należała się pomoc w tej chwili i to w jego stronę ruszył, podniósłszy się spod ściany, zaciskając mocniej palce na ciepłej różdżce.
— Pyrexia — wypowiedział cicho formułę zaklęcia, przykładając różdżkę do boku Edgara, skupiając się na tym, jaki efekt niósł ze sobą czar, przywołując w myślach cel, których chciał osiągnąć, starając się nie utracić ledwie odzyskanego spokoju.
przepraszam za opóźnienie, ratuje edgara!
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Magia ponownie okazała swoje nieposłuszeństwo, wyraźnie drwiąc sobie z niego - kpiąc z nich wszystkich. Wciąż unosił się nad ziemią nie przestając wirować, a na domiar złego w końcu przylgnął do ściany, czując jak żołądek podjeżdża mu do gardła, a ciało robi się jakby wklęsłe. Zapadnięcie klatki piersiowej utrudniło oddech, raczej przez psychiczną blokadę niż fizyczną niemożność; mimo tego Magnusowi coraz trudniej było zachować zimną krew. Nie rozumiał tego, co się działo, nie potrafił tego wytłumaczyć, więc logicznie czuł silne zaniepokojenie. Nie mógł walczyć z czymś, co wykraczało poza jego możliwości poznania, mimo że bardzo tego chciał. Poczwara wyraźnie zmierzała w stronę Rowle'a; mężczyzna spiął się na tyle, na ile pozwalało mu ruchowe ograniczenie, lecz spojrzał butnie prosto w jej czerwonawe oczka, naraz jednak kierując zaskoczone spojrzenie na Edgara, który wyraźnie próbował pertraktacji. Komiczne, lecz może i niezbędne, na tę chwilę to on czuł się bezużyteczny, więc postarał się wyrwać z cielesnej postaci, aby ten stan zmienić. Rozmycie się w czarnej mgle było umiejętnością przydatną - zwłaszcza, jeśli naprzeciw siebie miało się śliniącego się potworka.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja