Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Obrona przed czarną magią nie była dla Caley specjalnie bliską dziedziną, a Goyle wolała studiować jej przeciwieństwo, lecz o dziwo zaklęcie z tej dziedziny wyszło jej nadzwyczaj udanie, a chmura już po chwili sprowadziła deszcz i ugasiła płonące szaty lorda. Skinęła mu głową i odwróciła wzrok w sam raz by dostrzec, jak jednemu z mężczyzn udaje się wreszcie otworzyć ciężkie drzwi.
Nie dojrzała jednak wiele więcej, gdyż na jej drodze stanęły powikłania po anomaliach, przybierające postać groźnych węży. Jeden z nich sunął w jej kierunku, a sądząc po charakterystycznym odgłosie, Caley domyśliła się, że ma do czynienia z grzechotnikiem. Musiała działać szybko i wyjątkowo nie oglądać się na innych. Spróbowała więc odskoczyć, by nie prowokować kolejnej anomalii, a później przebiec przez drzwi i zostawić problem za sobą.
| robię odskok i uciekam za drzwi
Nie dojrzała jednak wiele więcej, gdyż na jej drodze stanęły powikłania po anomaliach, przybierające postać groźnych węży. Jeden z nich sunął w jej kierunku, a sądząc po charakterystycznym odgłosie, Caley domyśliła się, że ma do czynienia z grzechotnikiem. Musiała działać szybko i wyjątkowo nie oglądać się na innych. Spróbowała więc odskoczyć, by nie prowokować kolejnej anomalii, a później przebiec przez drzwi i zostawić problem za sobą.
| robię odskok i uciekam za drzwi
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Caley Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 4
'k100' : 4
Naparłem na skrzydło bramy. Biło od niej ciepło, które jednak mnie nie raniło toteż użyłem większej siły. Zastygłe zawiasy skrzypnęły uchylając ciężkie wrota. Gdy prześwit się powiększył umożliwiając swobodne przejście rzuciłem donośne, pełne dumy:
- A-ha! - i strzepując dłonie jakby to co dokonałem było prostsze niż odebranie dziecku lizaka odwróciłem się ku mojej widowni - płonącej, mokrej, zaszczutej wężami. Dwa ostatnie punkty niestety objęły również mnie. Mokry z frustracją spojrzałem na mknącego ku mnie węża. Uczyniłem więc unik, a widząc, że wszyscy biegną ku mnie starając się zostawić węże za sobą zignorowałem Grażynę i gdy tylko wszyscy przeszli przez drzwi postanowiłem spróbować je zamknąć uniemożliwiając pozostałym żmijom pościg. Tak byśmy my wszyscy skończyli po stronie bliższej zamku, a cała reszta (miałem nadzieję) po tej drugiej stronie.
|pierwsza kość - unik zgodnie z mechaniką walki wręcz, druga kość - zamknięcie drzwi (nie wiem czy trzeba na to ale rzucam i niech osądzi MG)
- A-ha! - i strzepując dłonie jakby to co dokonałem było prostsze niż odebranie dziecku lizaka odwróciłem się ku mojej widowni - płonącej, mokrej, zaszczutej wężami. Dwa ostatnie punkty niestety objęły również mnie. Mokry z frustracją spojrzałem na mknącego ku mnie węża. Uczyniłem więc unik, a widząc, że wszyscy biegną ku mnie starając się zostawić węże za sobą zignorowałem Grażynę i gdy tylko wszyscy przeszli przez drzwi postanowiłem spróbować je zamknąć uniemożliwiając pozostałym żmijom pościg. Tak byśmy my wszyscy skończyli po stronie bliższej zamku, a cała reszta (miałem nadzieję) po tej drugiej stronie.
|pierwsza kość - unik zgodnie z mechaniką walki wręcz, druga kość - zamknięcie drzwi (nie wiem czy trzeba na to ale rzucam i niech osądzi MG)
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k10' : 8
--------------------------------
#2 'k100' : 43
#1 'k10' : 8
--------------------------------
#2 'k100' : 43
Jako młodzieniec miał spore ambicje, jednakowoż nigdy nie marzył o zajęciu tak abstrakcyjnym, jak bycie żywą pochodnią - nawet jego wyobraźnia posiadała pewne granice. Igranie z żywiołami imało się Magnusa wbrew woli, więc chyba nadszedł czas, by zamiast im się poddawać, podejmować się nieustających prób ich kiełznania?
-Bo co? Nie dostanę naklejki? - zdążył jeszcze zakpić, zanim Zachary począł pastwić się nad jego muśniętą rumieńcem ręką. Nie poczuł rażącej różnicy, a że wciąż się z niego dymiło, sam zabrał się za ratowanie swojej skóry. Jak na złość, z jego różdżki nie wydobyła się pierzasta, fioletowa chmura; wiązka światła rozdzieliła się na sześć promieni, coś głucho trzasnęło, a niestabilna magia uraczyła ich pojawieniem się wielkich, syczących gadzin, sunących ku nim po mokrej trawie. Przynajmniej przestał się żarzyć - niepozorna blondyneczka ofiarnie ugasiła go swoim czarem, nie mógł mieć jej za złe przemoczonej szaty. Przyklepał brodę, by dogasić wciąż tlące się ogniki - czy usłyszał coś o jakiejś sowie? - i wymierzył różdżkę, z nadzieją, że tym razem anomalie nie pokrzyżują jego planów, a on nie skończy jako przekąska dla tłustych, rozwścieczonych węży.
-Protego - zadeklamował zdecydowanie, płynnie, przy czym kompletnie nie po szlachecku wziął nogi za pas, nie zamierzając pozostać sam na polu walki. Edgar i Zachary także dali dyla - niech rzuci Avadą, kto sam jest bez grzechu - a wygadany wąsacz już-już zamykał drzwi, wiodące przez tajemniczą bramę. Rowle dużo do stracenia nie miał, zaś bezsensowne tkwienie na progu nie przybliżyłoby go ani trochę do odkrycia sekretu Avendonu.
|protego i biegnę za resztą dzieci
-Bo co? Nie dostanę naklejki? - zdążył jeszcze zakpić, zanim Zachary począł pastwić się nad jego muśniętą rumieńcem ręką. Nie poczuł rażącej różnicy, a że wciąż się z niego dymiło, sam zabrał się za ratowanie swojej skóry. Jak na złość, z jego różdżki nie wydobyła się pierzasta, fioletowa chmura; wiązka światła rozdzieliła się na sześć promieni, coś głucho trzasnęło, a niestabilna magia uraczyła ich pojawieniem się wielkich, syczących gadzin, sunących ku nim po mokrej trawie. Przynajmniej przestał się żarzyć - niepozorna blondyneczka ofiarnie ugasiła go swoim czarem, nie mógł mieć jej za złe przemoczonej szaty. Przyklepał brodę, by dogasić wciąż tlące się ogniki - czy usłyszał coś o jakiejś sowie? - i wymierzył różdżkę, z nadzieją, że tym razem anomalie nie pokrzyżują jego planów, a on nie skończy jako przekąska dla tłustych, rozwścieczonych węży.
-Protego - zadeklamował zdecydowanie, płynnie, przy czym kompletnie nie po szlachecku wziął nogi za pas, nie zamierzając pozostać sam na polu walki. Edgar i Zachary także dali dyla - niech rzuci Avadą, kto sam jest bez grzechu - a wygadany wąsacz już-już zamykał drzwi, wiodące przez tajemniczą bramę. Rowle dużo do stracenia nie miał, zaś bezsensowne tkwienie na progu nie przybliżyłoby go ani trochę do odkrycia sekretu Avendonu.
|protego i biegnę za resztą dzieci
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wydawało się, że nad członkami wyprawy zorganizowanej przez pana Delaney zawisło nieznośne fatum, a los uparcie nie chce wpuścić ich do środka Avendon. Wściekłe węże przystąpiły do ataku i wszystkim zabrakło szczęścia, zwłaszcza lordowi Burke. Edgar spóźnił się z wyczarowaniem tarczy o ułamek sekundy - czarna mamba zdążyła jednak go ukąsić. Z różdżki Zacharego prysnęły zaledwie iskry i nie pojawiła się magiczna bariera, tajpan pustynny zdołał więc dosięgnąć jego prawej łydki. Caelan zdecydował się użyć zaklęcia Vipera Evanesca, było jednak zbyt słabe - wąż nie zniknął, a ukąsił go w prawą kostkę. Caley starała się odskoczyć, lecz grzechotnik był wyjątkowo zwinny. Po części zatopił kły w jej lewej kostce, choć niezbyt głęboko. W dużo gorszej sytuacji znaleźli się Bott i Rowle. Matthew, choć imponował sprawnością fizyczną, nie zdołał umknąć przed potężnym atakiem kobry, która zatopiła kły w jego lewej łydce. Tarcza Magnusa okazała się bardzo słaba; żmija rogata przebiła ją z łatwością i ukąsił go w prawą łydkę, zadając bolesne rany.
Wszyscy jak jeden mąż zdecydowali się ruszyć w stronę bram, przekroczyli drzwi, zostawiając węże za sobą. Matthew, wykazując się wyjątkowo zdrowym rozsądkiem, kiedy wszyscy członkowie wyprawy znaleźli się za murem, zatrzasnął drzwi przed gadami- poza jednym. Kobra królewska, ukąsiwszy go w łydkę, pomknęła w bok i nie dała się odgrodzić. Zaatakowała znowu, tym razem za cel obierając lewą łydkę Caley (siła 109).
Z fioletowej chmury, zawieszonej nisko nad ich głowami, deszcz lał jak z cebra; nie była jednak źródłem kolejnego grzmotu, który wprawił w drżenie podłoże pod ich stopami. Wnet coś huknęło raz jeszcze, coś błysnęło i usłyszeliście trzask ognia - to piorun uderzył w wysokie drzewo w oddali, zaczęło płonąć.
Wszyscy znaleźli się już na ścieżce wiodącej przez zniszczony, porośnięty wysoką trawą dziedziniec ku starej twierdzy.,
|Post Mistrza Gry pojawi się w 05.12 około godziny 20, chyba, że odpiszecie szybko, wtedy MG też się postara odpisać szybciej.
Matthew, zgodnie z mechaniką walki wręcz suma ataku węża została obniżona o sumę Twojego uniku (126 - 36 = 90), wciąż jest to cios silny, dlatego zadał pełne obrażenia.
Kobra królewska Grażyna - 75/75, sprawność: 15
Link do rzutu na tak: tutaj i tu.
W przypadku nieobronienia się przed wężem zada on 30 obrażeń kąsanych.
Wszyscy jak jeden mąż zdecydowali się ruszyć w stronę bram, przekroczyli drzwi, zostawiając węże za sobą. Matthew, wykazując się wyjątkowo zdrowym rozsądkiem, kiedy wszyscy członkowie wyprawy znaleźli się za murem, zatrzasnął drzwi przed gadami- poza jednym. Kobra królewska, ukąsiwszy go w łydkę, pomknęła w bok i nie dała się odgrodzić. Zaatakowała znowu, tym razem za cel obierając lewą łydkę Caley (siła 109).
Z fioletowej chmury, zawieszonej nisko nad ich głowami, deszcz lał jak z cebra; nie była jednak źródłem kolejnego grzmotu, który wprawił w drżenie podłoże pod ich stopami. Wnet coś huknęło raz jeszcze, coś błysnęło i usłyszeliście trzask ognia - to piorun uderzył w wysokie drzewo w oddali, zaczęło płonąć.
Wszyscy znaleźli się już na ścieżce wiodącej przez zniszczony, porośnięty wysoką trawą dziedziniec ku starej twierdzy.,
|Post Mistrza Gry pojawi się w 05.12 około godziny 20, chyba, że odpiszecie szybko, wtedy MG też się postara odpisać szybciej.
Matthew, zgodnie z mechaniką walki wręcz suma ataku węża została obniżona o sumę Twojego uniku (126 - 36 = 90), wciąż jest to cios silny, dlatego zadał pełne obrażenia.
Kobra królewska Grażyna - 75/75, sprawność: 15
Link do rzutu na tak: tutaj i tu.
W przypadku nieobronienia się przed wężem zada on 30 obrażeń kąsanych.
- Informacje:
1. Matthew: 186/216 (-30 kąsane), -5
2. Edgar: 214/223 (-9 kąsane)
3. Caley: 200/209 (-9 kąsane)
4. Caelan: 223/230 (-7 kąsane)
5. Magnus: 235/280 (-15 oparzenia, -30 kąsane), -5
6. Zachary: 201/210 (-9 kąsane)
- Mapa:
Zielona kropka z M to Magnus, fioletowa to Matthew. Różowa kropka z C to Caley, morska to Caelan.
Węże były wyjątkowo złowieszcze, a każdy z nich sięgnął celu. Caley poczuła mocne ukłucie w lewej łydce i syknęła z bólu, lecz na szczęście była w stanie rzucić się biegiem do drzwi i przekroczyć je na czas. Matthew zaczekał na ostatniego członka wyprawy, po czym popchnął otwarte skrzydło, tym samym odcinając dalszą drogę gadom.
Znaleźli się na drodze prowadzącej do zamku, a pogoda zdawała się sugerować im, że powinni czym prędzej przekroczyć wrota starej twierdzy. Goyle przystanęła i lekko uniosła na moment nogę, przyglądając się ranie. Piekła, lecz ból był do zniesienia; mieli teraz zupełnie inne zmartwienia.
Zbyt późno zauważyła, że nie wszystkie gady zostały po drugiej stronie muru – z wysokiej trawy wyskoczyła ku niej potężna kobra, Caley nie miała już szansy na odskoczenie.
- Protego! – spróbowała więc wyczarować tarczę i osłonić się przed atakiem.
Znaleźli się na drodze prowadzącej do zamku, a pogoda zdawała się sugerować im, że powinni czym prędzej przekroczyć wrota starej twierdzy. Goyle przystanęła i lekko uniosła na moment nogę, przyglądając się ranie. Piekła, lecz ból był do zniesienia; mieli teraz zupełnie inne zmartwienia.
Zbyt późno zauważyła, że nie wszystkie gady zostały po drugiej stronie muru – z wysokiej trawy wyskoczyła ku niej potężna kobra, Caley nie miała już szansy na odskoczenie.
- Protego! – spróbowała więc wyczarować tarczę i osłonić się przed atakiem.
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Caley Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Kurwa, syknął przez zęby, zaciekle potrząsając nogą, aby strącić z niej wijącego się wściekle węża. Zwierzę zasyczało ostrzegawczo i na powrót uniosło trójkątny łeb, jakby szykując się do ataku, lecz Rowle zapobiegł tej możliwości, umykając za ciężkie, drewniane drzwi. Zatrzaskujące się za nim w ostatnim momencie: najprostszy wybieg zostawił ich już tylko z jedną gadziną, zdezorientowaną, ale i rozjuszoną, zmobilizowaną do ataku. Widząc, że kobieta doskonale poradziła sobie z obroną własnych członków, a Edgar zabrał się za usuwanie naocznych i jakże przykrych skutków tej anomalii, Rowle również zakasał rękawy, unosząc przed siebie różdżkę:
-Carpiene - mruknął, czujnie rozglądając się dookoła. Nie dostrzegł nic nadzwyczajnego - ot, zniszczone mury starej warowni, zaniedbany ogród, a w nim jedno drzewo. Nagle stające w płomieniach, robiło się coraz bardziej gorąco, jakby ktoś usilnie starał się podtrzymywać ciepłą atmosferę pośród niezbyt dobranej grupy.
-Musimy się pośpieszyć - zakomunikował, giętkim krokiem podążając ku Zachary'emu - jeśli wiecie cokolwiek o tym zamku lub alchemiku, to dobry moment, aby podzielić się tym z resztą - zauważył, obracając się przez ramię. Na wszelki wypadek, niestety nie posiadał oczu z tyłu głowy.
|idę tyle, o ile pozwoli mi MG
-Carpiene - mruknął, czujnie rozglądając się dookoła. Nie dostrzegł nic nadzwyczajnego - ot, zniszczone mury starej warowni, zaniedbany ogród, a w nim jedno drzewo. Nagle stające w płomieniach, robiło się coraz bardziej gorąco, jakby ktoś usilnie starał się podtrzymywać ciepłą atmosferę pośród niezbyt dobranej grupy.
-Musimy się pośpieszyć - zakomunikował, giętkim krokiem podążając ku Zachary'emu - jeśli wiecie cokolwiek o tym zamku lub alchemiku, to dobry moment, aby podzielić się tym z resztą - zauważył, obracając się przez ramię. Na wszelki wypadek, niestety nie posiadał oczu z tyłu głowy.
|idę tyle, o ile pozwoli mi MG
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Był pewny, że wyczarowana tarcza ochroni go przed wężem, ale jakimś cudem poczuł jak czarna mamba boleśnie kąsi go w piszczel. Zaklął pod nosem, postanawiając schować się przed nią po drugiej stronie muru - nie było teraz czasu, żeby z nią walczyć. Obawiał się, że zamiast tego wyczaruje tylko więcej węży.
- Vipera evanesca - rzucił ze złością na ostatnie diabelskie stworzenie, które prześlizgnęło się z nimi na drugą stronę muru, i uparcie próbował zaatakować jego kompanów. Krążąca nad nimi chmura i płonące drzewo zaczynało być bardziej niepokojące niż węże, lepiej je szybko zlikwidować.
- Zamek Avendon należał do alchemika Enviriusa, który stworzył kryształ o niezwykłych właściwościach i schował go gdzieś w środku. Problem tkwi w tym, że Enviriusa spalono na stosie, a zamek po prostu zniknął z powierzchni ziemi - powiedział co wiedział, a niestety nie wiedział za dużo. Wzruszył ramionami, spoglądając na Magnusa. Może on wie więcej.
Znikam węża! A potem idę jak daleko mogę.
- Vipera evanesca - rzucił ze złością na ostatnie diabelskie stworzenie, które prześlizgnęło się z nimi na drugą stronę muru, i uparcie próbował zaatakować jego kompanów. Krążąca nad nimi chmura i płonące drzewo zaczynało być bardziej niepokojące niż węże, lepiej je szybko zlikwidować.
- Zamek Avendon należał do alchemika Enviriusa, który stworzył kryształ o niezwykłych właściwościach i schował go gdzieś w środku. Problem tkwi w tym, że Enviriusa spalono na stosie, a zamek po prostu zniknął z powierzchni ziemi - powiedział co wiedział, a niestety nie wiedział za dużo. Wzruszył ramionami, spoglądając na Magnusa. Może on wie więcej.
Znikam węża! A potem idę jak daleko mogę.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Bieg do otwartych dróg traktował jako rozgrzewkę. Jego umysł oczekiwał więcej przeszkód, przed którymi będą musieli najzwyczajniej w świecie uciekać, nie chcąc ryzykować użyciem niestabilnej magii. Dowody tego były aż zanadto widoczne i Zachary pragnął uniknąć starć takich jak to. Ucieczka przed wężem, choć owocna, mogła być problemem w drodze powrotnej. Brał to pod uwagę, zerkając na jeden jedyny okaz, którego próby pozbycia się podjął Burke. Uwaga Shafiqa była jednak skoncentrowana na śladach tej pechowej walki, a różdżka rozgrzewała się w palcach, gdy zaciskał je na drewnie.
Wiedział, co musiał zrobić, kto oberwał najmocniej i kto potrzebował jego uwagi. Nieszczęśliwie to Rowle był jego ofiarą, gdy podjął się pokonania dzielącej ich odległości, by przyklęknąć przed nim i pociągnąć nogawkę jego spodni zaatakowanych przez węża. Rana po ugryzieniu nie wyglądała źle, choć był pewien, że ukąszenie było bolesne.
— Curatio Vulnera Maxima — wypowiedział formułę zaklęcia, przysuwając koniec różdżki w pobliże ukąszenia.
leczę Magnusa raz jeszcze
Wiedział, co musiał zrobić, kto oberwał najmocniej i kto potrzebował jego uwagi. Nieszczęśliwie to Rowle był jego ofiarą, gdy podjął się pokonania dzielącej ich odległości, by przyklęknąć przed nim i pociągnąć nogawkę jego spodni zaatakowanych przez węża. Rana po ugryzieniu nie wyglądała źle, choć był pewien, że ukąszenie było bolesne.
— Curatio Vulnera Maxima — wypowiedział formułę zaklęcia, przysuwając koniec różdżki w pobliże ukąszenia.
leczę Magnusa raz jeszcze
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja