Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 25
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 25
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
- O ty kurwo... - syknąłem poruszając gwałtownie ranioną kończyną z nadzieją, że Grażyna się ode mnie odczepi. Potem ją zignorowałem na rzecz sprawy nieco pilniejszych - przypilnowania by jej rodzina nie przeszkadzała. Udało się niezgorzej. Problem w tym, że burza przybierała na sile. Nie czekając dłużej, gdy większość palących problemów nieco przygasła ruszyłem w stronę kolejnych drzwi. Po raz kolejny tego dnia usłyszałem za plecami znaną mi inkantację i to właściwie ona sprawiła, że nie szarpnąłem klamki od razu, a spojrzałem na drzwi uważniej. Przykładowo czy nie ma jakichś błyszczących bubuli w portalu od plucia ogniem, bądź czy też widać tu jakieś inne mechanizmy obronne, czy jest dziurka od klucza jakaś i czy coś widać po drugiej stronie, czy są takie same powalone okładki czy jednak normalne klamki. Miałem nadzieję niczego się nie dopatrzeć i móc spróbować wbić do wnętrza budynku.
|dalej, dalej oczy Botta...?
|dalej, dalej oczy Botta...?
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Łudził się, że wybrane zaklęcie ochroni go przed atakiem rozjuszonego węża. Niestety, magia i tym razem odmówiła mu posłuszeństwa, zaś gadzina ugryzła go w prawą kostkę; Caelan w odpowiedzi warknął cicho i - podobnie do reszty - postanowił uciec za mury, by oszczędzić sobie kolejnej rany. Naturalnie, węże mogły okazać się problemem w drodze powrotnej, inna jednak sprawa, czy w ogóle będą musieli tutaj wracać - może portal pojawi się w innym miejscu?
Był zbyt powolny, by móc pomóc Caley, która stała się obiektem ataku ostatniego z węży, ucieszył się więc, gdy wpierw ona ochroniła się udanym zaklęciem tarczy, a następnie lord Burke pozbył się go na dobre. Spojrzał w kierunku drzewa, które zajęło się ogniem, później zaś burzowych chmur, które pędziły w ich stronę; musieli się śpieszyć. I tak stracili już wystarczająco dużo czasu.
- Nie wiemy nic ponad to, co zostało już powiedziane - powiedział cicho, mając na myśli siebie i swoją siostrę; Ormund najwidoczniej każdemu powtarzał to samo, byle tylko zainteresować i zachęcić śmiałków do działania. - Magicus Extremos - spróbował, by następnie ruszyć za Bottem w kierunku kolejnych wrót, które musieli przekroczyć.
| idę w stronę wrót, ile się da
Był zbyt powolny, by móc pomóc Caley, która stała się obiektem ataku ostatniego z węży, ucieszył się więc, gdy wpierw ona ochroniła się udanym zaklęciem tarczy, a następnie lord Burke pozbył się go na dobre. Spojrzał w kierunku drzewa, które zajęło się ogniem, później zaś burzowych chmur, które pędziły w ich stronę; musieli się śpieszyć. I tak stracili już wystarczająco dużo czasu.
- Nie wiemy nic ponad to, co zostało już powiedziane - powiedział cicho, mając na myśli siebie i swoją siostrę; Ormund najwidoczniej każdemu powtarzał to samo, byle tylko zainteresować i zachęcić śmiałków do działania. - Magicus Extremos - spróbował, by następnie ruszyć za Bottem w kierunku kolejnych wrót, które musieli przekroczyć.
| idę w stronę wrót, ile się da
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Kobra królewska wystrzeliła ku Caley otwierając szeroko paszczę, pokazując długie i ostre kły. Atak mógł być groźny, a choć tajniki magii obronnej były czarownicy obce, to wyczarowana przez nią tarcza była silna i mocna. Gad odbił się od bariery i gdy wciąż był w powietrzu - trafił w niego promień zaklęcia Edgara, a wówczas znieruchomiał i rozpadł się na tysiące drobin, które po chwili zniknęły w powietrzu. Zagrożenie ze strony węży przeminęło, pozostałe pięć nie miały możliwości przedostać się przez mur; słychać było jedynie ich wściekłe syczenie.
Wszyscy, za wyjątkiem Caley, ruszyli w stronę zamku. Zachary podjął kolejną próbę uleczenia ran Magnusa, niestety bezskutecznie; różdżka odmówiła mu posłuszeństwa. Lord Rowle z powodzeniem za to rzucił czar Carpiene. Nie wyczuł w pobliżu żywych istot, innych, niż jego towarzysze. Zaklęcie zwróciło natomiast jego uwagę na ciemne chmury kłębiące się na niebie; jaśniało od kolejnych błyskawic, a Carpiene podpowiedziało czarnoksiężnikowi, że burza ta nie jest naturalnym zjawiskiem pogodowym. Czuł, że z jej strony nadciąga niebezpieczeństwo.
Caelan zdecydował się wykorzystać chwilę, aby spróbować wzmocnić swoich towarzyszy - z powodzeniem. Każdy z zebranych pod zamkiem, za wyjątkiem samego żeglarza, poczuli przypływ sił magicznych.
Matthew z uwagą przyjrzał się drzwiom - były wykonane ze starego dębu, zniszczone i nadgryzione przez czas, z mosiężnymi klamkami, pozbawione innych zdobień. Nie promieniowały ciepłem, a na portalu wokół nich Bott nie dostrzegł żadnych wypustek, znaków, czy zdobień. Drzwi wyglądały absolutnie zwyczajnie.
Wtedy też kolejny piorun uderzył w ziemię, pomiędzy zgromadzonymi pod drzwiami czarodziejami, z taką mocą, że zadrżała ziemia - pozostawił po sobie czarną, wypaloną dziurę nieopodal stóp Caelana. Spadły pierwsze krople deszczu i każdy, kto wciąż przebywał na świeżym powietrzu poczuł je na skórze, ale uczucie to nie było przyjemne - a piekące i bolesne.
|Post Mistrza Gry pojawi się w 10.12 około godziny 20.
Caley, samo przejście do reszty nie będzie liczone jako osobna akcja.
Proszę pamiętać o rzutach na anomalie. Za Caelana rzucił MG tutaj.
Magicus Extremos: Caley, Magnus, Edgar, Matthew, Zachary +7 1/3
Wszyscy, za wyjątkiem Caley, ruszyli w stronę zamku. Zachary podjął kolejną próbę uleczenia ran Magnusa, niestety bezskutecznie; różdżka odmówiła mu posłuszeństwa. Lord Rowle z powodzeniem za to rzucił czar Carpiene. Nie wyczuł w pobliżu żywych istot, innych, niż jego towarzysze. Zaklęcie zwróciło natomiast jego uwagę na ciemne chmury kłębiące się na niebie; jaśniało od kolejnych błyskawic, a Carpiene podpowiedziało czarnoksiężnikowi, że burza ta nie jest naturalnym zjawiskiem pogodowym. Czuł, że z jej strony nadciąga niebezpieczeństwo.
Caelan zdecydował się wykorzystać chwilę, aby spróbować wzmocnić swoich towarzyszy - z powodzeniem. Każdy z zebranych pod zamkiem, za wyjątkiem samego żeglarza, poczuli przypływ sił magicznych.
Matthew z uwagą przyjrzał się drzwiom - były wykonane ze starego dębu, zniszczone i nadgryzione przez czas, z mosiężnymi klamkami, pozbawione innych zdobień. Nie promieniowały ciepłem, a na portalu wokół nich Bott nie dostrzegł żadnych wypustek, znaków, czy zdobień. Drzwi wyglądały absolutnie zwyczajnie.
Wtedy też kolejny piorun uderzył w ziemię, pomiędzy zgromadzonymi pod drzwiami czarodziejami, z taką mocą, że zadrżała ziemia - pozostawił po sobie czarną, wypaloną dziurę nieopodal stóp Caelana. Spadły pierwsze krople deszczu i każdy, kto wciąż przebywał na świeżym powietrzu poczuł je na skórze, ale uczucie to nie było przyjemne - a piekące i bolesne.
|Post Mistrza Gry pojawi się w 10.12 około godziny 20.
Caley, samo przejście do reszty nie będzie liczone jako osobna akcja.
Proszę pamiętać o rzutach na anomalie. Za Caelana rzucił MG tutaj.
Magicus Extremos: Caley, Magnus, Edgar, Matthew, Zachary +7 1/3
- Informacje:
1. Matthew: 186/216 (-30 kąsane), -5
2. Edgar: 214/223 (-9 kąsane)
3. Caley: 200/209 (-9 kąsane)
4. Caelan: 223/230 (-7 kąsane)
5. Magnus: 235/280 (-15 oparzenia, -30 kąsane), -5
6. Zachary: 201/210 (-9 kąsane)
- Mapa:
Zielona kropka z M to Magnus, fioletowa to Matthew. Różowa kropka z C to Caley, morska to Caelan.
Odruchowo zasłonił oczy ramieniem, gdy piorun uderzył w ziemię tuż obok niego; dość powiedzieć, że nie spodziewał się, by kolejny piorun uderzył aż tak blisko wrót. Burza nie wyglądała - i nie zachowywała się - jak naturalne zjawisko pogodowe. Caelan nie znał się zbytnio na magii zabezpieczającej, na pułapkach czy alarmach, nie chciał jednak ryzykować, że kolejne uderzenie pozostawi po sobie wypaloną dziurę dokładnie pod jego stopami.
Matthew nie zaczął jeszcze krzyczeć, ostrzegać ich czy wyważać drzwi, toteż wycelował w nie różdżką i spróbował skupić się na otwarciu zamków.
- Alohomora - burknął cicho; miał nadzieję, że uda mu się je odblokować, by - w końcu - mogli dostać się do wnętrza legendarnej twierdzy. Miał już dosyć sterczenia na zewnątrz, a już zwłaszcza, gdy odczuł na - na szczęście nielicznych - odkrytych fragmentach skóry efekty działania deszczu. Zerknął przez ramię na Caley i skinął głową w kierunku wrót; musieli się pośpieszyć.
Jeśli tylko uda im się otworzyć drzwi, Goyle bezzwłocznie skieruje się do środka, by schować się przed szalejącą na zewnątrz burzą.
Matthew nie zaczął jeszcze krzyczeć, ostrzegać ich czy wyważać drzwi, toteż wycelował w nie różdżką i spróbował skupić się na otwarciu zamków.
- Alohomora - burknął cicho; miał nadzieję, że uda mu się je odblokować, by - w końcu - mogli dostać się do wnętrza legendarnej twierdzy. Miał już dosyć sterczenia na zewnątrz, a już zwłaszcza, gdy odczuł na - na szczęście nielicznych - odkrytych fragmentach skóry efekty działania deszczu. Zerknął przez ramię na Caley i skinął głową w kierunku wrót; musieli się pośpieszyć.
Jeśli tylko uda im się otworzyć drzwi, Goyle bezzwłocznie skieruje się do środka, by schować się przed szalejącą na zewnątrz burzą.
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 50
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 50
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Skakałem oczami od fragmentu do innego kawałka przestrzeni uznając ostatecznie że całe szczęście nie wyglądają na takie które miałyby mnie ugryźć czy splunąć mi ogniem w twarz. Fantastycznie. Czując ponaglanie ze strony złowrogiej burzy, gdy tylko padło alohamora, szarpnąłem za klamkę z zamiarem wdarcia się do środka, pod zadaszenie nie do końca wiedząc na co czekamy. To chyba ta piorunująca manifestacja trochę wywarła na nas wrażenie ale nie ma co dalej o tym dumać. otrząsnąłem się jako drugi i przedarłem szlak reszcie.
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
Poczuła, jak z jej różdżki wymyka się zaklęcie tarczy i swoją siłą broni Caley przed atakiem węża. Gad odbił się od bariery, a Edgar dokończył dzieła, pozbywając się kobry raz na zawsze. Mężczyźni ruszyli przed siebie, lecz czarownica przez moment zapatrzyła się na fioletową chmurę, którą przywołała oraz na te, które zbierały się nad ich głowami; chciała pozbyć się tej pierwszej, lecz wolała nie ryzykować kolejnego ataku anomalii – po wężach mogłoby się tu pojawić coś znacznie gorszego.
Otrząsnęła się wraz z uderzeniem pioruna, który na moment poderwał ją z ziemi; błyskawica o włos minęła Caelana, dlatego jak na dobrą siostrę przystało, Caley popędziła w jego kierunku, upewnić się, że na pewno nic mu nie jest. W tej samej chwili pierwsze krople deszczu dotknęły kawałka odsłoniętej skóry. Czując pieczenie, Goyle upewniła się, że nie mają do czynienia z po prostu złymi warunkami atmosferycznymi, dlatego śladem brata oraz Matthew pospieszyła ku drzwiom i dalej, do środka starej twierdzy.
Otrząsnęła się wraz z uderzeniem pioruna, który na moment poderwał ją z ziemi; błyskawica o włos minęła Caelana, dlatego jak na dobrą siostrę przystało, Caley popędziła w jego kierunku, upewnić się, że na pewno nic mu nie jest. W tej samej chwili pierwsze krople deszczu dotknęły kawałka odsłoniętej skóry. Czując pieczenie, Goyle upewniła się, że nie mają do czynienia z po prostu złymi warunkami atmosferycznymi, dlatego śladem brata oraz Matthew pospieszyła ku drzwiom i dalej, do środka starej twierdzy.
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Całe szczęście, że zaklęcie się udało, a wąż uległ zniszczeniu. Tajemnicza chmura i zbliżająca się twierdza zapowiadały o wiele większe zagrożenia, należało więc jak najszybciej pozbyć się tych trywialnych. Zaraz potem popędził z innymi w kierunku kolejnych drzwi, które na szczęście udało im się otworzyć bez większych problemów. To dobrze, bo pojedyncze krople spadające na ramiona coraz bardziej go parzyły. - Co do cholery... - mruknął, spoglądając na materiał płaszcza, spodziewając się tam wyżartych dziur. Czym prędzej wszedł do środka, nie chcąc dalej wystawiać się na magiczny deszcz. Zmrużył oczy, próbując rozejrzeć się po wnętrzu, bo przecież zewsząd mogło ich coś zaatakować.
Rozglądam się, rzucam na spostrzegawczość
Rozglądam się, rzucam na spostrzegawczość
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Wypełniła go ulga, gdy jeden z węży został zmieniony w proch. Za bramą wciąż nadal czekało na nich pięć kolejnych, ale to nie martwiło go, dopóki nie będą wracać; choć liczył, że do tego czasu zdążą odnaleźć dużo prostszą drogę powrotną. Umieranie nie było ceną, którą zamierzał zapłacić ku zadowoleniu Delaneya, dlatego i jego chęć utrzymania siebie (oraz pozostałych) w dobrym stanie stanowiła jego główny priorytet. Nie posiadając żadnych eliksirów, był całkowicie zdany na niełaskę anomalii, wbrew którym usilnie próbował czarować, nie zamierzając poddać się i złamać własnych zasad.
— Ta ziemia musi być przeklęta — wymamrotał do siebie, rzucając Magnusowi krótkie spojrzenie, gdy ponownie przyklęknął przy jego rannej nodze i przytknął do niej różdżkę.
— Curatio Vulnera Maxima — wypowiedział inkantację, czując jak dłoń drży mu z wysiłku. Mimo nieudanych wcześniej prób, zaciskanie palców na różdżce, powoli pozwalał swoim emocjom wyjść na wierzch.
— Ta ziemia musi być przeklęta — wymamrotał do siebie, rzucając Magnusowi krótkie spojrzenie, gdy ponownie przyklęknął przy jego rannej nodze i przytknął do niej różdżkę.
— Curatio Vulnera Maxima — wypowiedział inkantację, czując jak dłoń drży mu z wysiłku. Mimo nieudanych wcześniej prób, zaciskanie palców na różdżce, powoli pozwalał swoim emocjom wyjść na wierzch.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wybrzmiało kilka zaklęć, tarcza kobiety okazała się dość silna, by zapobiec pieszczocie złośliwego gada, a Edgar profesjonalnie, jakby na co dzień trudnił się ujarzmianiem niebezpiecznych stworzeń, pozbył się węża, który rozpadł się w proch. Fantastycznie, pupila mieli z głowy, aczkolwiek wciąż pozostawała przed nimi nurtująca kwestia zamkniętych drzwi oraz goniącej ich burzy. Czar Magnusa zwrócił uwagę mężczyzny na szkwał - nienaturalny, złowrogi, wyraźnie magiczny. I niebezpieczny: czarne chmury kłębiły się groźnie na niespokojnym niebie, rozświetlonym błyskami piorunów. Powinni schronić się przed deszczem, a jedynym azylem w zasięgu wzroku było ponure zamczysko, prawdopodobnie dawne siedlisko spalonego na stosie alchemika. Nie wiedział, czy to, co czekało na nich za drzwiami nie było przypadkiem gorsze od toksycznych kropel, lecz i tak nie mieli większego wyboru.
-Nie zostawaj w tyle - mruknął do kobiety, kiedy ta do nich dołączyła. Jeśli przyszłoby im tu kogoś zostawić, chętniej pozbyłby się wyrostka niż blondynki. W pewien sposób związanej z Caelanem; ściągnął brwi, notując sobie dla niej szczątkowe zaufanie. W pełni polegał jedynie na Edgarze, lecz dużo pewniej kroczył naprzód, nie musząc oglądać się za siebie, stale napięty i czujny, wietrzący wbicie różdżki między żebra.
-Doprawdy, nie musiałeś - rzucił ironicznie do Shafiqa, klęczącego przy jego poranionej nodze i łatającego ją jakimiś czarami. Tym razem coś się stało, aczkolwiek Rowle obstawiał, że za zastrzyk sił odpowiada Goyle. Skinął jednak głową Zachary'emu, czuł się lepiej, więc postanowił zaryzykować.
-Veritas claro - szepnął, porwał się na trudne zaklęcie, lecz nie wykluczał sukcesu. Biała magia jak na ironię stawała mu się coraz bliższa, wprost proporcjonalnie do sycenia się złą, czarną i plugawą mocą.
-Nie zostawaj w tyle - mruknął do kobiety, kiedy ta do nich dołączyła. Jeśli przyszłoby im tu kogoś zostawić, chętniej pozbyłby się wyrostka niż blondynki. W pewien sposób związanej z Caelanem; ściągnął brwi, notując sobie dla niej szczątkowe zaufanie. W pełni polegał jedynie na Edgarze, lecz dużo pewniej kroczył naprzód, nie musząc oglądać się za siebie, stale napięty i czujny, wietrzący wbicie różdżki między żebra.
-Doprawdy, nie musiałeś - rzucił ironicznie do Shafiqa, klęczącego przy jego poranionej nodze i łatającego ją jakimiś czarami. Tym razem coś się stało, aczkolwiek Rowle obstawiał, że za zastrzyk sił odpowiada Goyle. Skinął jednak głową Zachary'emu, czuł się lepiej, więc postanowił zaryzykować.
-Veritas claro - szepnął, porwał się na trudne zaklęcie, lecz nie wykluczał sukcesu. Biała magia jak na ironię stawała mu się coraz bliższa, wprost proporcjonalnie do sycenia się złą, czarną i plugawą mocą.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja