Czarodziejski wąwóz
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Czarodziejski wąwóz
W pewnym zakątku zamglonego lasu znajduje się wąska ścieżka - odnajdzie ją tylko ktoś niezwykle spostrzegawczy. Ścieżynka zdaje się wydeptana setką bosych nóżek, prowadzi też w dół, w gęste krzewiny, za którymi rozciąga się widok na zadrzewiony wąwóz. Jego ściany są niezwykle strome, do wąwozu można zejść wyłącznie tą jedną drogą, a i ona nie należy do łatwych.
Dno wąwozu wysypane jest kamieniami, większymi i mniejszymi: pulsują one dziwną energią, są przez cały rok ciepłe, nie zalega tu więc śnieg, a strome nawisy wąwozu nie pozwalają dotrzeć tutaj zawiejom. Dzięki magicznej specyfice tego miejsca przez cały rok w wąwozie panuje wiosna: rosną tutaj zielone kwiaty, płożą się świeże pędy, a spomiędzy kamieni wyrastają ciepłolubne rośliny. Choć panuje tu duchota, to miejsce jest wyjątkowe i, jak powiadają, przeklęte. Gdzieniegdzie na kamykach lśni zaschnięta krew a na ścianach wąwozu tkwią drewniane drzazgi. Ta anomalia przyrodnicza przyciąga wielu badaczy oraz miłośników flory - bowiem zwierzęta omijają to miejsce z daleka, nie sposób ujrzeć tu nawet gryzonia czy ptaka.
Miejsce odkryte przez uczestników eventu Noc - październik 1956Dno wąwozu wysypane jest kamieniami, większymi i mniejszymi: pulsują one dziwną energią, są przez cały rok ciepłe, nie zalega tu więc śnieg, a strome nawisy wąwozu nie pozwalają dotrzeć tutaj zawiejom. Dzięki magicznej specyfice tego miejsca przez cały rok w wąwozie panuje wiosna: rosną tutaj zielone kwiaty, płożą się świeże pędy, a spomiędzy kamieni wyrastają ciepłolubne rośliny. Choć panuje tu duchota, to miejsce jest wyjątkowe i, jak powiadają, przeklęte. Gdzieniegdzie na kamykach lśni zaschnięta krew a na ścianach wąwozu tkwią drewniane drzazgi. Ta anomalia przyrodnicza przyciąga wielu badaczy oraz miłośników flory - bowiem zwierzęta omijają to miejsce z daleka, nie sposób ujrzeć tu nawet gryzonia czy ptaka.
Odnosiła wrażenie, że mierzący się z nią Bertie nie chciał walczyć, za co nie mogła go winić – sama z trudem wypowiadała inkantacje, kierowana nie chęcią wyrządzenia mu krzywdy, a najzwyklejszym pragnieniem wydostania się z tego koszmaru. Musieli ze sobą walczyć, by zapanować nad magią tego miejsca – teraz była już tego pewna – a stawianie oporu mogło się dla nich skończyć tragicznie.
Gdy Bertie i Tonks skryli się za kopułą, dało jej to chwilę na złapanie oddechu i rozejrzenie się dookoła. Zignorowała kibicujące jej dzieci, ale rzuciła szybkie spojrzenie stojącemu w oddali Ramseyowi – nie była pewna, czy wciąż mogła na niego liczyć, ale przynajmniej on jeden wciąż walczył – a także Alix, która mówiła coś do Łobuza. Chłopiec aż kipiał ze złości, a jego słowa wywołały w Tildzie nieprzyjemne uczucie. Momentalnie pojęła, że coś było nie w porządku; płomienie ogniska przybladły, a zaraz później poczuła, że ziemia pod jej stopami zaczęła się trząść. Gdy znów spojrzała w stronę Bertiego, ze strachem dostrzegła, że jego nogi zaczęły zagłębiać się w piasku. Instynktownie wycofała się o kilka kroków, by zwiększyć dzielący ich dystans.
Nie był to jednak koniec; niestabilna magia znów spętała jej umysł, wypełniając go obrzydliwie plastycznymi wizjami – po raz kolejny miała przed sobą bezimiennego mężczyznę, przyciskającego do niej swoje paskudne ciało. Nieomal krzyknęła, ale przecież krzyk nie mógł jej w żaden sposób pomóc – musiała zignorować mroczne wizje i kontynuować walkę.
- Lamino Glacio – wyrzekła przez zaciśnięte zęby. Nie chciała tego robić, nie w momencie, gdy mężczyzna znajdował się w tak beznadziejnej sytuacji, ale nie miała wyjścia.
1 kratka na północ
Gdy Bertie i Tonks skryli się za kopułą, dało jej to chwilę na złapanie oddechu i rozejrzenie się dookoła. Zignorowała kibicujące jej dzieci, ale rzuciła szybkie spojrzenie stojącemu w oddali Ramseyowi – nie była pewna, czy wciąż mogła na niego liczyć, ale przynajmniej on jeden wciąż walczył – a także Alix, która mówiła coś do Łobuza. Chłopiec aż kipiał ze złości, a jego słowa wywołały w Tildzie nieprzyjemne uczucie. Momentalnie pojęła, że coś było nie w porządku; płomienie ogniska przybladły, a zaraz później poczuła, że ziemia pod jej stopami zaczęła się trząść. Gdy znów spojrzała w stronę Bertiego, ze strachem dostrzegła, że jego nogi zaczęły zagłębiać się w piasku. Instynktownie wycofała się o kilka kroków, by zwiększyć dzielący ich dystans.
Nie był to jednak koniec; niestabilna magia znów spętała jej umysł, wypełniając go obrzydliwie plastycznymi wizjami – po raz kolejny miała przed sobą bezimiennego mężczyznę, przyciskającego do niej swoje paskudne ciało. Nieomal krzyknęła, ale przecież krzyk nie mógł jej w żaden sposób pomóc – musiała zignorować mroczne wizje i kontynuować walkę.
- Lamino Glacio – wyrzekła przez zaciśnięte zęby. Nie chciała tego robić, nie w momencie, gdy mężczyzna znajdował się w tak beznadziejnej sytuacji, ale nie miała wyjścia.
1 kratka na północ
You have witchcraftin your lips
The member 'Tilda Fancourt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Czuła, że niewiele zabrakło. Na krótką chwilę jej różdżkę przepełniła potężna siła, ale magia po raz kolejny odmówiła jej posłuszeństwa, nie przeistaczając się w czar, który usiłowała rzucić.
Tym lepiej dla Bertiego.
Wciąż walczyła też z nękającymi jej umysł wizjami – tak realnymi, że nie wiedziała już, czy znajdowała się w wąwozie, czy w nokturnowym zaułku, lecz paradoksalnie w jednym i w drugim przypadku walczyła o życie.
- Lamino Glacio – powiedziała jeszcze raz, zaciskając drżące palce na różdżce.
Tym lepiej dla Bertiego.
Wciąż walczyła też z nękającymi jej umysł wizjami – tak realnymi, że nie wiedziała już, czy znajdowała się w wąwozie, czy w nokturnowym zaułku, lecz paradoksalnie w jednym i w drugim przypadku walczyła o życie.
- Lamino Glacio – powiedziała jeszcze raz, zaciskając drżące palce na różdżce.
You have witchcraftin your lips
The member 'Tilda Fancourt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zacisnęła zęby, gdy chłopiec zaczął mówić. Gdzieś przeczuwała, że łamanie zasad nie jed odpowiednie. A potem zwrócił się od niej. Tonks spojrzała na niego uważnie, poważnie.
- Tłumaczyłam mu zasady, Łobuz. Zobaczysz, teraz się poprawi. - zapewniła Łobuza zerkając na Bertiego i spojrzeniem ostatni raz próbując dodać mu odwagi i otuchy. Musieli to zrobić. Ona miała pod tym względem prościej, chciała zranić Mulcibera. Ale żadne inne ustawie nie miało sensu. Ramsey zabiłby Tildę, była tego niemal pewna. Bertie mógł dać mu radę, ale nie była świadoma jego umiejętności. Teraz było jednak na to za późno. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej klucz o którym mówiła. Uniosła dłoń ku górze, by Łobuz i dzieci mogły go zobaczyć. - Zabrałam z chaty taki, może o niego właśnie chodzi. - powiedziała zastanawiała się, czy nie rzucić go w stronę chłopca, jednak wątpiła, by była w stanie dorzucić. Przesunęła się w górę w kierunku ogniska. W końcu spojrzenie zatrzymało się na najbliższym dzieciaku. Wyciągnęła w jego stronę dłoń z kluczem. - Zanieś Łobuzowi. - poprosiła, jedynie zerkając w tamtym kierunku, wzrokiem szybko powracając do Mulcibera. - Niech sprawdzi, czy to ten którego szukacie. - poprosiła, choć nie wiedziała czy postępuje dobrze. Co, jeśli w skrzyni znajdowało się coś jeszcze gorsze? Zacisnęła usta na ten moment miała ważniejszy problem. Znów widziała Skamandera, jej żołądek podszedł do gardła, gdy widziała jak wyciąga wnętrzności z jej syna. - Nie! - krzyknęła z rozpaczą, która wymalowała się na jej obliczu nim zdążyła zahamować reakcję. Zagryzła wargę do bólu, szukając podparcia dla rzeczywistości. Zagrożenie ze strony śmierciożercy nadal było realne a w jej kierunku znów zmierzało zaklęcie.
- Expecto Patronum. - wybrała, nie decydując się na zwykłą tarczę. Po raz kolejny usłyszała tą inkantację, nie mogła ona znaczyć nic dobrego. Skupiła się ponownie na pieśni feniksa, na tym, co niosła ze sobą i jakie miała dla niej znaczenie. Na tym, co było ważne, na przywołaniu swojego obrońcy.
- Tłumaczyłam mu zasady, Łobuz. Zobaczysz, teraz się poprawi. - zapewniła Łobuza zerkając na Bertiego i spojrzeniem ostatni raz próbując dodać mu odwagi i otuchy. Musieli to zrobić. Ona miała pod tym względem prościej, chciała zranić Mulcibera. Ale żadne inne ustawie nie miało sensu. Ramsey zabiłby Tildę, była tego niemal pewna. Bertie mógł dać mu radę, ale nie była świadoma jego umiejętności. Teraz było jednak na to za późno. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej klucz o którym mówiła. Uniosła dłoń ku górze, by Łobuz i dzieci mogły go zobaczyć. - Zabrałam z chaty taki, może o niego właśnie chodzi. - powiedziała zastanawiała się, czy nie rzucić go w stronę chłopca, jednak wątpiła, by była w stanie dorzucić. Przesunęła się w górę w kierunku ogniska. W końcu spojrzenie zatrzymało się na najbliższym dzieciaku. Wyciągnęła w jego stronę dłoń z kluczem. - Zanieś Łobuzowi. - poprosiła, jedynie zerkając w tamtym kierunku, wzrokiem szybko powracając do Mulcibera. - Niech sprawdzi, czy to ten którego szukacie. - poprosiła, choć nie wiedziała czy postępuje dobrze. Co, jeśli w skrzyni znajdowało się coś jeszcze gorsze? Zacisnęła usta na ten moment miała ważniejszy problem. Znów widziała Skamandera, jej żołądek podszedł do gardła, gdy widziała jak wyciąga wnętrzności z jej syna. - Nie! - krzyknęła z rozpaczą, która wymalowała się na jej obliczu nim zdążyła zahamować reakcję. Zagryzła wargę do bólu, szukając podparcia dla rzeczywistości. Zagrożenie ze strony śmierciożercy nadal było realne a w jej kierunku znów zmierzało zaklęcie.
- Expecto Patronum. - wybrała, nie decydując się na zwykłą tarczę. Po raz kolejny usłyszała tą inkantację, nie mogła ona znaczyć nic dobrego. Skupiła się ponownie na pieśni feniksa, na tym, co niosła ze sobą i jakie miała dla niej znaczenie. Na tym, co było ważne, na przywołaniu swojego obrońcy.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Świetlista sylwetka pojawiła się przed nią. Odetchnęła z ulgą, gdy obroniła ją przed zaklęciem. Spojrzała na Mulcibera. Przestąpiła z nogi na nogę. Mistrz jednego uroku. Jednak wiedziała, że musiał je wybrać z konkretnego powodu. Poprawiła uścisk na białej różdżce. Martwiła się, głównie o stopę Bertiego, którą pochłonęły piaski, ale na razie musieli zająć się anomalią i pojedynkiem. Zacisnęła wargi.
- Lamino Glacio! - wybrała kierując ją w jego kierunku, nie sądziła by miało dopisać jej szczęście.
| szłam wcześniej kratkę do przodu, lamino pomniejszone st o 10
- Lamino Glacio! - wybrała kierując ją w jego kierunku, nie sądziła by miało dopisać jej szczęście.
| szłam wcześniej kratkę do przodu, lamino pomniejszone st o 10
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 96
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 96
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Było źle. Trudno określić jak koszmarnie trudna była ta sytuacja, wiedział jednak że w końcu będzie musiał zaatakować, ta świadomość była ciężka ale nieunikniona. I choć na codzień często myślał że ma po prostu dużo szczęścia, tak teraz tego szczęścia się bał, tego że uda mu się za bardzo. Kiedy tarcza znikała, wszystko miało zacząć się na nowo, zaczęło się jednak coś więcej, coś dziwnego, potworny ból palący w stopie. Bott z trudem ustał, omal nie wypuścił różdżki. Gdyby tym razem czary kobiety się powiodły, najpewniej nie zdążyłby się obronić. Tak się jednak nie stało, żadne z wypowiadanych przez nią zaklęć nie odniosło efektu, a on musiał zrobić... coś brutalnego. Coś, co zadowoli tę cholerną anomalię, co da jak najwięcej krwi.
- Lamino Glacio.
Wypowiedział w końcu, celując w swoją przeciwniczkę, różdżkę trzymając w dłoni która zadrżała wyraźnie.
- Lamino Glacio.
Wypowiedział w końcu, celując w swoją przeciwniczkę, różdżkę trzymając w dłoni która zadrżała wyraźnie.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
- Ona tym razem nie kłamie, Wstążeczka ma ze sobą klucz. Widziałam jak go znalazła – wtrąca, głosem niezachwianym, przekonanym o swej słuszności. Nie jest pewna za to jednego - czy faktycznie poświęcając cenny czas skrzyni, czynią dobrze i słusznie. Obserwuje wędrówkę klucza z rąk Tiny do dłoni Łobuza, ale nie odzywa się przy tym nic więcej.
Ma wrażenie, że potężne siły, coś, niewykrywalnego dla ich oczu, stacza ze sobą batalię o śmierć i życie. Powietrze gęstnieje, napina się i rozgrzewa, pozbawia oddechu. Lestrange obraca głowę, rozgląda się za piskliwym jazgotem wypełniającym sięgającym najgłębszych zakamarków uszu. Chłopiec znajdujący się tuż obok drży niespokojnie, niemalże spada ze skrzyni, ale Alix już nie zwraca na niego uwagi.
Wszyscy zginiemy, jeśli tego nie uspokoicie
Coś znowu zaczyna władać jej umysłem, wkrada się do niego i zamyka się w środku, zasiewając panikę oraz trwogę. Każda obawa, każdy strach i koszmar, który kiedykolwiek ją prześladował, przeistacza się w wizję realną, prawdziwą. Ma wrażenie, że w dziecięcych twarzyczkach widzi buzię małej Edith, zakrwawionej, biednej, bladej, martwej od dobrych kilku lat. Jej malutkiej siostrzyczki Edith.
Co jeśli tutaj jest i woła ją do siebie?
Czuje na sobie dotyk malutkich, lepkich rączek spowijających szyję. Oplatają ją. Szepcą, śpiewają coś słodkiego, pozornie niewinnego. Nie. Dusi się, zaraz umrze. Pożrą ją żywcem.
Wykrzykuje coś niezrozumiałego i wyrywa się brutalnie z sieci ich dotyku. Upada na ziemię i czołga się z dala od małych rączek. Boi się ich, chociaż mają twarz jej małej Edith. Może nią faktycznie są?
|przesuwam się kratkę w prawo
Ma wrażenie, że potężne siły, coś, niewykrywalnego dla ich oczu, stacza ze sobą batalię o śmierć i życie. Powietrze gęstnieje, napina się i rozgrzewa, pozbawia oddechu. Lestrange obraca głowę, rozgląda się za piskliwym jazgotem wypełniającym sięgającym najgłębszych zakamarków uszu. Chłopiec znajdujący się tuż obok drży niespokojnie, niemalże spada ze skrzyni, ale Alix już nie zwraca na niego uwagi.
Wszyscy zginiemy, jeśli tego nie uspokoicie
Coś znowu zaczyna władać jej umysłem, wkrada się do niego i zamyka się w środku, zasiewając panikę oraz trwogę. Każda obawa, każdy strach i koszmar, który kiedykolwiek ją prześladował, przeistacza się w wizję realną, prawdziwą. Ma wrażenie, że w dziecięcych twarzyczkach widzi buzię małej Edith, zakrwawionej, biednej, bladej, martwej od dobrych kilku lat. Jej malutkiej siostrzyczki Edith.
Co jeśli tutaj jest i woła ją do siebie?
Czuje na sobie dotyk malutkich, lepkich rączek spowijających szyję. Oplatają ją. Szepcą, śpiewają coś słodkiego, pozornie niewinnego. Nie. Dusi się, zaraz umrze. Pożrą ją żywcem.
Wykrzykuje coś niezrozumiałego i wyrywa się brutalnie z sieci ich dotyku. Upada na ziemię i czołga się z dala od małych rączek. Boi się ich, chociaż mają twarz jej małej Edith. Może nią faktycznie są?
|przesuwam się kratkę w prawo
Change in the airAnd they'll hide everywhere. And no one knows who's in control
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Udało się. Nie korzystał z tego zaklęcia często, nawet w klubie, zwyczajnie go nie lubił. Wydawało mu się bardziej brutalne od fulgoro które zadawało przecież większe obrażenia. Było potwornie krwawe. A jednak coś takiego było w tym, że atak bardzo często się Bottowi udawał. Obiecał sobie, że nawet jeśli ona nie da rady się obronić, nie zostawi tutaj tej kobiety i nie da jej zjeść tym małym potworkom tak jak zjadły tę poprzednią. Przed jego oczami jednak nadal jawiła się postać Anastasii, ona była tu najważniejsza i ją musiał ratować, musiał uspokoić tę chorą anomalię, zadowolić te popieprzone dzieci jeśli ma uratować swoją siostrę. Jeśli musi wybrać między sobą a przeciwniczką, przeżyć musi on bo martwy nie odnajdzie Any.
Brutalne zaklęcia zdawały się być jedynym rozwiązaniem, a wiedząc to, młody Bott uniósł różdżkę ponownie w nadziei że jest jeszcze jakakolwiek szansa na uspokojenie tego chaosu. Przepraszam. Patrzył na kobietę w nadziei, że uda mu się ją stąd potem wyciągnąć. Że jakoś się obroni.
- Lamino Glacio.
Wypowiedział ponownie, tym razem celując w nogę przeciwniczki. Ta anomalia uspokoi się tylko jeśli dostanie krwi - nawet do niego w końcu to dotarło. I choć był przerażony perspektywą zrobienia olbrzymiej krzywdy przeciwniczce, ponownie poruszył różdżką.
Brutalne zaklęcia zdawały się być jedynym rozwiązaniem, a wiedząc to, młody Bott uniósł różdżkę ponownie w nadziei że jest jeszcze jakakolwiek szansa na uspokojenie tego chaosu. Przepraszam. Patrzył na kobietę w nadziei, że uda mu się ją stąd potem wyciągnąć. Że jakoś się obroni.
- Lamino Glacio.
Wypowiedział ponownie, tym razem celując w nogę przeciwniczki. Ta anomalia uspokoi się tylko jeśli dostanie krwi - nawet do niego w końcu to dotarło. I choć był przerażony perspektywą zrobienia olbrzymiej krzywdy przeciwniczce, ponownie poruszył różdżką.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Kiedy tylko wypowiedziała zaklęcie – znów nieudane – poczuła coś dziwnego. W jej gardle odezwało się mrowienie, które błyskawicznie rozeszło się po szyi wraz z falą ciepła. Przerażona, usiłowała wydobyć z siebie głos, lecz nagle odkryła, że magia odebrała jej zdolność mówienia.
Czy mogło być jeszcze gorzej?
Wyglądało na to, że tak – jej przeciwnik postanowił przystąpić wreszcie do ataku, a promienie, które pomknęły z jego różdżki, nie zwiastowały niczego dobrego. Zdawało jej się, że widziała w jego oczach nieme przepraszam – czuła się dokładnie tak samo, usiłując go zaatakować zaledwie chwilę wcześniej – ale nie zamierzała stać bezczynnie i patrzeć, jak dosięgają ją promienie brutalnego zaklęcia.
Protego Maxima – machnęła znów różdżką, zastanawiając się, czy były to ostatnie sekundy jej życia.
Czy mogło być jeszcze gorzej?
Wyglądało na to, że tak – jej przeciwnik postanowił przystąpić wreszcie do ataku, a promienie, które pomknęły z jego różdżki, nie zwiastowały niczego dobrego. Zdawało jej się, że widziała w jego oczach nieme przepraszam – czuła się dokładnie tak samo, usiłując go zaatakować zaledwie chwilę wcześniej – ale nie zamierzała stać bezczynnie i patrzeć, jak dosięgają ją promienie brutalnego zaklęcia.
Protego Maxima – machnęła znów różdżką, zastanawiając się, czy były to ostatnie sekundy jej życia.
You have witchcraftin your lips
The member 'Tilda Fancourt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 81
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 81
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Czarodziejski wąwóz
Szybka odpowiedź