Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Smok
Strona 1 z 14 • 1, 2, 3 ... 7 ... 14
AutorWiadomość
Puszczyk uralski wielkich gabarytów, już nieco wiekowy, ale bardzo wierny i spokojny. A także - pomimo lat, spędzonych u boku Benjamina - wytrwały oraz niezawodny. Dostarcza listy na naprawdę dalekie odległości i jeszcze ani razu nie zdarzyło mu się zgubienie przesyłki. Nieco infantylne imię zawdzięcza największej pasji Jaimie'go z czasów dzieciństwa.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj Milicenta Borgin
Benj, Nigdy Ci tego nie mówiłam, ale masz seksowną brodę.
Milka
Milka
Gość
Gość
Przeczytaj Milicenta Borgin
Benj, Oczywiście, że tak, nie pamiętasz jaka wstydliwa jestem? Tylko się ktoś do mnie odezwie, a ja już się rumienię niczym nastoletnia pensjonarka. Nawet kiedy wysłałam Ci ten list to musiałam okładać się lodem, takie to moje rozpalone lico było.
Interes? Skądże, to raczej Ty jako facet powinieneś go mieć.
PS Płonę!
Milka
Interes? Skądże, to raczej Ty jako facet powinieneś go mieć.
PS Płonę!
Milka
Gość
Gość
Przeczytaj Milicenta Borgin
Benj, Znowu pijesz beze mnie? To w takim razie ja również nie wiem czym sobie zasłużyłeś na cudowną przyjaźń z tak wspaniałą Milicentą!
Wspaniale, Twa hojność nie zna granic. Mam nadzieję, że nie podrywasz tak dziewczyn, bo nie wróżę Ci udanego życia miłosnego. Ale nie odbieraj tego źle, przecież ja się tylko martwię!
Milka
Wspaniale, Twa hojność nie zna granic. Mam nadzieję, że nie podrywasz tak dziewczyn, bo nie wróżę Ci udanego życia miłosnego. Ale nie odbieraj tego źle, przecież ja się tylko martwię!
Milka
Gość
Gość
Przeczytaj Harriett NaifehJaimie,
Benjaminie, minęło już tyle czasu odkąd ostatni razpisałam wysyłałam do Ciebie list, że nie wiem nawet od czego zacząć. Nigdy też wcześniej nie miałam powodów, by taki list wysyłać, bo nasze relacje diametralnie się różniły od tego, co ostatnio sobie zaserwowaliśmy. Tęsknię za czasami, w których wszystko było proste, w których rozmawialiśmy w cztery oczy normalnie, otwarcie, bez skrępowania i bawienia się w pseudo uprzejmości, których przy ostatnim spotkaniu nie potrafiliśmy sobie odmówić, ale oczywiście rozumiem, że ten etap mamy już za sobą. Teraz jednak, kiedy nasze drogi skrzyżowały się ponownie i kiedy żadne z nas nie może oczekiwać, że drugie będzie chodziło kanałami, żeby przypadkiem na siebie nie wpaść, chciałabym powinniśmy chyba oczyścić nieco atmosferę, by kolejne nasze spotkania, do których niewątpliwie dojdzie, w niczym nie przypominały popołudnia w parku.
Nie chciałam Cię raczyć najbanalniejszymi frazesami świata, wierzę w to, że po tym wszystkim, co przeszliśmy, zasługujesz na coś więcej niż "zapuściłeś brodę", musisz jednak zrozumieć, jak bardzo byłam zaskoczona tą sytuacją. Minęło pięć lat, a ja najwyraźniej wciąż nie byłam gotowa na to spotkanie, a przynajmniej na pewno nie w takich okolicznościach. Nie chciałam też wypominać Ci decyzji, które podjąłeś, ani wylewać gorzkich żali o to, że ułożyło się tak, a nie inaczej, ale wiesz aż za dobrze, że nie potrafię znieść Twojego sarkazmu.
Przyznaję, że puściły mi nerwy i żałuję, że tak się stało, ale sam też nie jesteś bez winy. Najwidoczniej te same wydarzenia postrzegamy w skrajnie odmienny sposób i chociaż szanuję Twoje prawo do własnych opinii, jest mi naprawdę przykro, że przypisujesz mi czyny, do których było mi daleko.Może naiwną była moja wiara w to, że kiedyś byłam w Twoich oczach wyjątkowa. Rozumiem Twoje wzburzenie i nie obwiniam Cię o to, co się stało, nie chciałabym jednak brukać do reszty czegoś, co kiedyś było piękne.
Słyszałam o Franku. Szczerze współczuję straty podopiecznego.
Hattie
Harriett
Benjaminie, minęło już tyle czasu odkąd ostatni raz
Nie chciałam Cię raczyć najbanalniejszymi frazesami świata, wierzę w to, że po tym wszystkim, co przeszliśmy, zasługujesz na coś więcej niż "zapuściłeś brodę", musisz jednak zrozumieć, jak bardzo byłam zaskoczona tą sytuacją. Minęło pięć lat, a ja najwyraźniej wciąż nie byłam gotowa na to spotkanie, a przynajmniej na pewno nie w takich okolicznościach. Nie chciałam też wypominać Ci decyzji, które podjąłeś, ani wylewać gorzkich żali o to, że ułożyło się tak, a nie inaczej, ale wiesz aż za dobrze, że nie potrafię znieść Twojego sarkazmu.
Przyznaję, że puściły mi nerwy i żałuję, że tak się stało, ale sam też nie jesteś bez winy. Najwidoczniej te same wydarzenia postrzegamy w skrajnie odmienny sposób i chociaż szanuję Twoje prawo do własnych opinii, jest mi naprawdę przykro, że przypisujesz mi czyny, do których było mi daleko.
Słyszałam o Franku. Szczerze współczuję straty podopiecznego.
Harriett
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Naifeh dnia 05.01.16 21:15, w całości zmieniany 2 razy
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Harriett Naifeh
Ben, może faktycznie zbyt kurczowo trzymam się komplikujących wszystko sentymentów i patetycznie powołuję się na coś, co powinno odejść w zapomnienie, ale taka już jestem, nie potrafię tak po prostu mówić „dawno i nieprawda” i wymazywać ludzi z mojego życia. Nie tych ważnych, którzy byli jego fundamentalną cząstką. A przecież do tej grupy się zaliczasz, Ben, chociaż nie ukrywam, że wszystko byłoby po stokroć łatwiejsze, gdyby było inaczej.
Nie oczekuję od Ciebie ckliwej epopei na pięć stóp ani rymowanego listu miłosnego. Właściwie nie mam już prawa oczekiwać od Ciebie niczego i nie wiem co chcę uzyskać tą korespondencją. Impulsywność mi nie służy. Ignoruj plamy rozmazanego atramentu, mam alergię na pyłki. Wyrzuć z siebie wszystko, może przyjdzie nam to łatwiej niż przy spotkaniu twarzą w twarz, może poczujesz się lepiej, nie tłamsząc tego w sobie.
Tak, jestem cudzą żoną i to jestem już od pięciu lat, nieco się spóźniłeś więc z protestami. Czy to już mniej okrągłe słówka? Mieliśmy perfekcyjnie ułożone życie, które w kilka chwil rozsypało się jak domek z kart i nagle wszystko straciło jakikolwiek sens i chciałabym Cię za to nienawidzić żarliwie, bo z n i s z c z y ł e ś mnie i wszystko, co miało dla mnie jakąkolwiek wartość właśnie tamtego ranka w sypialni, którą ochrzciliśmy n a s z y m szczęściem, naprawdę chciałabym, ale czuję tylko żal. Nie będę pisać o braku równouprawnienia w społeczeństwie i o tym, że nie mogłam wiecznie czekać na cud i - szczególnie z moją burzliwą przeszłością - pozostawać stanu wolnego, jak (chyba) Ty, nie będę pisać, że to była miłość od pierwszego wejrzenia - nazwij mnie tchórzem, nazwij mnie egoistką, nazwij mnie jak tylko chcesz, ale ja się po prostu b a ł a m. Z salonów trafiłam do ciemnej, zapleśniałej piwnicy i chociaż nie zamierzam się nad sobą użalać, nie wyobrażasz chyba sobie tego, przez jakie piekło przeszłam. Spotkałam się z okrucieństwem, jakiego nie jestem w stanie pojąć, widziałam rzeczy, których do tej pory nie potrafię wymazać z pamięci, widziałam śmierć Sybil, nie pozostało we mnie ani krzty godności, czułam tylko zwykły, fizyczny, niemalże zwierzęcy strach. Przy nim poczułam się bezpiecznie i tylko to się liczyło. Dał mi wszystko, o czym mogłam zamarzyć, a ja i tak wciąż trzymam się tych cholernych sentymentów, wciąż gdy patrzę na Setha, myślę mimowolnie o n a s z y m dziecku i jestem tak koszmarnie niewdzięczna, że aż gardzę sama sobą. Jeśli więc musisz nienawidzić, nienawidź mnie, nie jego, bo jeśli ponosi za coś winę, to tylko za to, że przychylił nieba niewłaściwej kobiecie.
Nie chcę Cię denerwować, doprawdy, uwierz, pisanie tego jest dla mnie równie ciężkie, co czytanie dla Ciebie i nie czerpię z tego żadnej przyjemności. Może zbyt długo zwlekałam z pogodzeniem się z przeszłością, jak widać niesłusznie ufałam tym, którzy zwykli mawiać, że czas leczy rany. Nie leczy. Nie jesteś jedynym znanym mi opiekunem smoków, wieści szybko się rozchodzą. Jak zwykle, szczególnie te ponure.
PS Naprawdę chciałabym w to wierzyć. Ale to po prostu nie ma żadnego sensu.
Harriett
Nie oczekuję od Ciebie ckliwej epopei na pięć stóp ani rymowanego listu miłosnego. Właściwie nie mam już prawa oczekiwać od Ciebie niczego i nie wiem co chcę uzyskać tą korespondencją. Impulsywność mi nie służy. Ignoruj plamy rozmazanego atramentu, mam alergię na pyłki. Wyrzuć z siebie wszystko, może przyjdzie nam to łatwiej niż przy spotkaniu twarzą w twarz, może poczujesz się lepiej, nie tłamsząc tego w sobie.
Tak, jestem cudzą żoną i to jestem już od pięciu lat, nieco się spóźniłeś więc z protestami. Czy to już mniej okrągłe słówka? Mieliśmy perfekcyjnie ułożone życie, które w kilka chwil rozsypało się jak domek z kart i nagle wszystko straciło jakikolwiek sens i chciałabym Cię za to nienawidzić żarliwie, bo z n i s z c z y ł e ś mnie i wszystko, co miało dla mnie jakąkolwiek wartość właśnie tamtego ranka w sypialni, którą ochrzciliśmy n a s z y m szczęściem, naprawdę chciałabym, ale czuję tylko żal. Nie będę pisać o braku równouprawnienia w społeczeństwie i o tym, że nie mogłam wiecznie czekać na cud i - szczególnie z moją burzliwą przeszłością - pozostawać stanu wolnego, jak (chyba) Ty, nie będę pisać, że to była miłość od pierwszego wejrzenia - nazwij mnie tchórzem, nazwij mnie egoistką, nazwij mnie jak tylko chcesz, ale ja się po prostu b a ł a m. Z salonów trafiłam do ciemnej, zapleśniałej piwnicy i chociaż nie zamierzam się nad sobą użalać, nie wyobrażasz chyba sobie tego, przez jakie piekło przeszłam. Spotkałam się z okrucieństwem, jakiego nie jestem w stanie pojąć, widziałam rzeczy, których do tej pory nie potrafię wymazać z pamięci, widziałam śmierć Sybil, nie pozostało we mnie ani krzty godności, czułam tylko zwykły, fizyczny, niemalże zwierzęcy strach. Przy nim poczułam się bezpiecznie i tylko to się liczyło. Dał mi wszystko, o czym mogłam zamarzyć, a ja i tak wciąż trzymam się tych cholernych sentymentów, wciąż gdy patrzę na Setha, myślę mimowolnie o n a s z y m dziecku i jestem tak koszmarnie niewdzięczna, że aż gardzę sama sobą. Jeśli więc musisz nienawidzić, nienawidź mnie, nie jego, bo jeśli ponosi za coś winę, to tylko za to, że przychylił nieba niewłaściwej kobiecie.
Nie chcę Cię denerwować, doprawdy, uwierz, pisanie tego jest dla mnie równie ciężkie, co czytanie dla Ciebie i nie czerpię z tego żadnej przyjemności. Może zbyt długo zwlekałam z pogodzeniem się z przeszłością, jak widać niesłusznie ufałam tym, którzy zwykli mawiać, że czas leczy rany. Nie leczy. Nie jesteś jedynym znanym mi opiekunem smoków, wieści szybko się rozchodzą. Jak zwykle, szczególnie te ponure.
PS Naprawdę chciałabym w to wierzyć. Ale to po prostu nie ma żadnego sensu.
Harriett
[bylobrzydkobedzieladnie]
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Lovegood dnia 02.01.17 23:48, w całości zmieniany 3 razy
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Harriett Naifeh
Ben, nie wiem, może jesteś niewystarczająco pijany, by pisać szczerze, ale za bardzo, by zobaczyć sens. Jesteś pieprzonym tchórzem, chociaż, Merlin mi świadkiem, nigdy Cię o to nie podejrzewałam. Z jednej strony nie chcesz gładkich słówek, z drugiej jednak wciąż chcesz pozostać głuchy na to, co już dawno powinno zostać powiedziane.
Zawsze byłeś skrajnym egoistą i ja, zaślepiona miłością, po prostu tego nie zauważałam czy to Twoja nowa cecha? Co jeśli ja p o t r z e b u j ę tej rozmowy, tego rozliczenia się z przeszłością, żeby móc w końcu przestać bezustannie odwracać się za siebie? Po tym wszystkim naprawdę nie zasługuję nawet na tyle?
Tego właśnie chcesz? Zamiatać temat pod dywan, udawać, że ostatnie spotkanie w parku było niczym, urwać kontakt?
H.
Zawsze byłeś skrajnym egoistą i ja, zaślepiona miłością, po prostu tego nie zauważałam czy to Twoja nowa cecha? Co jeśli ja p o t r z e b u j ę tej rozmowy, tego rozliczenia się z przeszłością, żeby móc w końcu przestać bezustannie odwracać się za siebie? Po tym wszystkim naprawdę nie zasługuję nawet na tyle?
Tego właśnie chcesz? Zamiatać temat pod dywan, udawać, że ostatnie spotkanie w parku było niczym, urwać kontakt?
H.
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Naifeh dnia 05.01.16 21:16, w całości zmieniany 2 razy
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Harriett Naifeh
Jaimie, a pomyślałeś kiedyś o tym, że właśnie z tego powodu w ogóle przyszłam do Ciebie tamtego ranka? Jak widać myliłam się, myśląc, że jestem niezastąpiona, skoro kto inny Cię już pocieszał. Nie, nie potrafię obiektywnie ocenić sytuacji. Rozpaczam nad czymś, co może nigdy nie było prawdziwe, tylko bazowało na moich wyidealizowanych wyobrażeniach, a moje zapatrzenie w siebie sięga tak głęboko, że wciąż obwiniam się o Twój napad agresji dyskwalifikujący Cię z drużyny i o Twoją zdradę, i o nasze rozbuchane nadzieje względem siebie i o to, że nie byłam wystarczająca. Faktycznie, mój egocentryzm nie zna granic.
Pewnie masz rację, to nie ma sensu.
Cóż, niech więc będzie jak chcesz, w końcu w krew weszło mi spełnianie Twoich życzeń. Cieszę się, że chociaż przez jakiś czas brałeś mnie pod uwagę przy obsadzaniu roli miłości swojego życia, miło było być Twoim kołem ratunkowym - szkoda, że okazałam się też być Twoją zgubą. Jeśli to coś zmienia, zapewniam Cię, Jaimie, że moje uczucia do Ciebiesą były jak najprawdziwsze i szczerze żałuję, że
Wiem, że jesteś dobrym człowiekiem, zawsze to wiedziałam, po prostu nie byliśmy sobie pisani. Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, bądź zdrów i wiedz, że życzę Ci jak najlepiej.
Hattie
Pewnie masz rację, to nie ma sensu.
Cóż, niech więc będzie jak chcesz, w końcu w krew weszło mi spełnianie Twoich życzeń. Cieszę się, że chociaż przez jakiś czas brałeś mnie pod uwagę przy obsadzaniu roli miłości swojego życia, miło było być Twoim kołem ratunkowym - szkoda, że okazałam się też być Twoją zgubą. Jeśli to coś zmienia, zapewniam Cię, Jaimie, że moje uczucia do Ciebie
Wiem, że jesteś dobrym człowiekiem, zawsze to wiedziałam, po prostu nie byliśmy sobie pisani. Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, bądź zdrów i wiedz, że życzę Ci jak najlepiej.
Hattie
[bylobrzydkobedzieladnie]
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Naifeh dnia 05.01.16 21:16, w całości zmieniany 2 razy
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Harriett Naifeh
Jaimie, gdzie i kiedy?
Harrie
Harrie
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Naifeh dnia 05.01.16 21:16, w całości zmieniany 2 razy
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Harriett Naifeh
Jaimie, moja opinia i to, czy może zostać zszargana jeszcze bardziej, to kwestia zupełnie nieistotna.
Tylko chyba zmieniłeś adres?
Hatte
Tylko chyba zmieniłeś adres?
Hatte
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Harriett Naifeh
Jaimie, och zdecydowanie przyjdę w ciągu dnia. Bez obaw, to mój m ą ż, a nie pan i władca. Przyjdę w sobotę w okolicach południa.
Hattie
Hattie
[bylobrzydkobedzieladnie]
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Ostatnio zmieniony przez Harriett Naifeh dnia 04.03.16 19:39, w całości zmieniany 2 razy
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Z.F.
Benie,Spotkajmy się 19. sierpnia wieczorem nieopodal restauracji La Revenant. Powiadom swojego przyjaciela. G.
Nie licząc bardzo ładnego pisma, na samym dole, naszkicowano atramentem...Jaimiego pokonującego ostatnia przeszkodę na niedawnym wyścigu.
Przeczytaj Inara
Smoku Dzisiaj jest 8 sierpnia, tak? Nie, żebym w ogóle pamiętała, bo szlachcianka nie musi o takich rzeczach pamiętać...ale...pewna szczególna data, mocno mi się w pamięci zagnieździła i nawet eliksirowe specyfiki, nie pozwalały na jej usunięcie, dlatego..! wisisz mi kilka ingrediencji.
Wieści *wspomnieniowe* cały czas mi obrazują twoją brodatą buźkę, więc - aby mieć spokój...zważ na słowa, jakie ci tu zaserwuję!
Posyłam ci przede wszystkim całą moc ciepła, którą kiedyś tak mnie obdarowywałeś - przynajmniej do czasu, gdy nie wylałam na ciebie całej zawartości kociołka. Niechaj teraz i Tobie pozwoli podążać obraną ścieżką, z niezachwianą brawurą (głupią, to głupią, ale..zawsze). Obyś nigdy nie oberwał żadnym oblivate, bo jeśli spróbujesz o mnie zapomnieć, to cię znajdę, wiesz?
Obyś zawsze znalazł koło siebie dłoń, która wesprze cię...po kolejnej bójce, w którą się wdałeś (ewentualnie pozbiera zęby..oczywiście przeciwnika, cobyś mógł sobie zrobić z nich trofeum!).
Nie zgub swojej dumy, ani tym bardziej zawadiackiego uśmiechu, którym mnie zawsze rozbrajałeś...i mam nadzieję, że nadal coś trenujesz? Bo ktoś będzie musiał mnie czasem przenieść przez strumień..nawet, jeśli nie będę chciała!
Liczę też, że przyjmiesz buziaka (wyraźnie nakazałam mej nowej sówce, SMOKOWI, by go dla ciebie przekazała!). Nie traktuj jej żadnym zaklęciem, chcę mieć swojego smoka na miejscu!
Czyli, podsumowując...dostajesz najlepsze życzenia urodzinowe w naszym uniwersum, prawda?
ps. wyściskam cię, jak tylko się znowu spotkamy...
Panienka Carrow
Wieści *wspomnieniowe* cały czas mi obrazują twoją brodatą buźkę, więc - aby mieć spokój...zważ na słowa, jakie ci tu zaserwuję!
Posyłam ci przede wszystkim całą moc ciepła, którą kiedyś tak mnie obdarowywałeś - przynajmniej do czasu, gdy nie wylałam na ciebie całej zawartości kociołka. Niechaj teraz i Tobie pozwoli podążać obraną ścieżką, z niezachwianą brawurą (głupią, to głupią, ale..zawsze). Obyś nigdy nie oberwał żadnym oblivate, bo jeśli spróbujesz o mnie zapomnieć, to cię znajdę, wiesz?
Obyś zawsze znalazł koło siebie dłoń, która wesprze cię...po kolejnej bójce, w którą się wdałeś (ewentualnie pozbiera zęby..oczywiście przeciwnika, cobyś mógł sobie zrobić z nich trofeum!).
Nie zgub swojej dumy, ani tym bardziej zawadiackiego uśmiechu, którym mnie zawsze rozbrajałeś...i mam nadzieję, że nadal coś trenujesz? Bo ktoś będzie musiał mnie czasem przenieść przez strumień..nawet, jeśli nie będę chciała!
Liczę też, że przyjmiesz buziaka (wyraźnie nakazałam mej nowej sówce, SMOKOWI, by go dla ciebie przekazała!). Nie traktuj jej żadnym zaklęciem, chcę mieć swojego smoka na miejscu!
Czyli, podsumowując...dostajesz najlepsze życzenia urodzinowe w naszym uniwersum, prawda?
ps. wyściskam cię, jak tylko się znowu spotkamy...
Panienka Carrow
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Przeczytaj Inara
Smoku!
Przypadek? Nie sądzę! W końcu na twoją cześć otrzymała to dumne imię! A może dlatego, że wyglądała, jakby miała brodę? Nie pamiętam...
Powiedz mi tylko miejsce i czas przetrzymywania tej Ognistej, a..postaram się zarezerwować czas w swoim szlacheckim grafiku!
ps. Czy kazałeś memu Smokowi, by przyniósł mi wyrwane fragmenty z twej brody? bo chyba będzie sobie z nich mościć gniazdo..
nadal pełna chęci wyściskania,
Panienka Carrow
Przypadek? Nie sądzę! W końcu na twoją cześć otrzymała to dumne imię! A może dlatego, że wyglądała, jakby miała brodę? Nie pamiętam...
Powiedz mi tylko miejsce i czas przetrzymywania tej Ognistej, a..postaram się zarezerwować czas w swoim szlacheckim grafiku!
ps. Czy kazałeś memu Smokowi, by przyniósł mi wyrwane fragmenty z twej brody? bo chyba będzie sobie z nich mościć gniazdo..
nadal pełna chęci wyściskania,
Panienka Carrow
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Strona 1 z 14 • 1, 2, 3 ... 7 ... 14
Smok
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy