Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój kwiatowy
AutorWiadomość
Pokój kwiatowy [odnośnik]08.01.19 20:18
First topic message reminder :

Pokój kwiatowy

Niewielkie, wyjątkowo intymne miejsce domu. Pokój ten znajduje się na piętrze, nad biblioteką, co zapewnia ciszę i spokój do wszelkich rozmów. Główną tematyką ozdób są kwiaty, zarówno te pospolite, jak i magiczne. Jest do idealne miejsce zarówno do rozmów w cztery oczy bez niepotrzebnych świadków, jak i do wyciszenia. Najczęściej występującymi tutaj kwiatami są fioletowe wrzosy i pastelowe róże. Dodatkowym elementem są różnego rodzaju i wielkości niebiesko-białe wazy i kominek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]27.02.20 20:26
Choć Dudley nie miał raczej zamiaru wchodzić w dyskusję ze starszym czarodziejem, to na pewno nie miał zamiaru ukrywać też swoich poglądów. Szczególnie, że głęboko wierzył w wyższość swoich racji nad poglądami wyznawanymi przez ród Macmillanów. Nie zwracał uwagi na to, że mógłby tymi słowami obrazić gospodarza. Przecież w gruncie rzeczy nie mówił nic takiego… prawda?
Skinął głową, dając mężczyźnie do zrozumienia, że przyjmuje przeprosiny. To nie była na tyle duża sprawa, aby Dudley czuł potrzebę głębszego zapewniania szlachcica, że nic takiego się nie stało. Skinięcie naprawdę powinno wystarczyć, a brak powrotu do niekoniecznie wygodnego tematu wydawał się chłopakowi najrozsądniejszy.
Zawahał się, usłyszawszy pytanie Macmillana. Nie spodziewał się propozycji sparingu: nie był do niego przygotowany, ani pod względem stroju, ani pod względem fizycznym, choć jednocześnie chętnie sprawdziłby działanie zabytkowej szabli w praktyce. Jednocześnie jednak nieszczególnie miał ochotę spędzać nadmierną ilość czasu na dworze Macmillanów.
Ja… emm… no oczywiście – przytaknął. – Ale może niekoniecznie w tej chwili, rozumie lord, strój. – Dudley zerknął po sobie. Naprawdę nie był przygotowany do walki na szable. – Ale jeśli lord ma taką ochotę, możemy umówić się któregoś dnia. – Wzruszył ramionami. – Wziąłbym też swoją szablę, o tę bym się bał. To znaczy… chętnie ją wypróbuje… i w ogóle… ale raczej nie używałbym jej w prawdziwej walce. Widzi lord ostrze? Wydaje mi się, że straciło już swoją giętkość i mogłoby nie wytrzymać. – Wzruszył ramionami.
Nie ważne, co sądził o rodzie Macmillanów. Zabytek był zabytkiem, a Dudley, jako historyk, zwykł takie szanować. Miałby olbrzymie wyrzuty sumienia, gdyby to w jego rękach tak cudowny, historyczny obiekt uległ zniszczeniu, niezależnie do kogo wcześniej należał. Przyznać jednak musiał, że od kiedy jego ojciec wyjechał, nie miał szczególnie wielu okazji do treningu szermierki. Brakowało mu osób, z którymi mógłby stanąć w szranki. Czas też nie był jego sprzymierzeńcem. Młody Sheridan spędzał w pracy wiele godzin, zarabiając marne grosze.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]28.02.20 19:53
Po trochu czuł szacunek wobec człowieka, który tak otwarcie (po pierwsze) wygłaszał tego typu opinie w środku domu, o którym było wiadomo, że nie jest po stronie Ministerstwa; (po drugie) tak dumnie bronił swojej rodziny. Uśmiechnął się skromnie, kiedy dostrzegł skinięcie ze strony mężczyzny na jego przeprosiny. Nie chciał wywoływać większych nieprzyjemności, a na pewno nie chciał chować jego ojca swojego gościa za życia. Nie był to miejsce i czas na tego rodzaju kłótnie, szczególnie że młodzieniec przyniósł bardzo drogocenny podarunek. Bez względu na wszystko powinien być mu wdzięczny w imieniu całego klanu Macmillan.
Chciał mimo wszystko sprawdzić umiejętności pana Sheridana. Najwyraźniej jednak nie wybrał dobrego momentu, o czym bardzo szybko się przekonał. Spojrzał na młodszego mężczyznę wyraźnie rozczarowany. Czyżby go zaskoczył? A może ten jednak nie znał się na szermierce? Oczekiwał więcej odwagi od człowieka, który tak walecznie bronił dobre słowo o swoim ojcu. A na pewno oczekiwał więcej po kimś, kto był synem osoby, którą Macmillanowie traktowali z wielkim szacunkiem. Przytaknął jednak, dając do informacji, że rozumiał jego problem dotyczący stroju, stanu szabli i innych tłumaczeń, które użył mężczyzna. W tym czasie skrzat pojawił się z jego szablą. Anthony był zmuszony jednak uśmiechnąć się szczerze i podziękować małemu słudze za fatygę, a następnie poprosić go o odniesienie i tej zabytkowej, i swojej szabli na odpowiednie miejsce.
Rozumiem, rozumiem – odpowiedział jedynie po chwili, chcąc przerwać dalszą falę tłumaczeń ze strony Dudleya, gdyby ten się do niej przymierzał. Nie chciał go do niczego zmuszać, nawet jeżeli chętnie by to zrobił. – W takim razie, z całą pewnością zapraszam pana ponownie w nasze skromne progi. – Zaproponował z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Anthony być może niekoniecznie przejmował się stanem starej szabli. Niektóre z nich przechodziły z ojca na syna i naturalnym sposobem po prostu się zużywały. Nie mówiąc o tych, które były topione i tworzono z nich zupełnie nowe ostrza. Nie znał jeszcze wartości obecnej. Zależało to od tego czy dany Macmillan zasłużył się za życia.
Oczywiście, do niczego pana nie zmuszam – dodał po długiej chwili. – Tylko proponuję. Sam szukam towarzysza do szabli – wytłumaczył.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]01.03.20 1:22
Pokiwał głową. No! To nie tak, że nie chciał z kimś złączyć szabli. Co to, to nie. Ten dzień nie był jednak – w oczach chłopaka – dobrym dniem na trening. Macmillan chyba musiał niewiele o walce bronią białą wiedzieć, skoro proponował, by gość ot tak się z nim pojedynkował! To wymagało przecież odpowiedniego przygotowania. Szermierka była szlachetną sztuką i Sheridan nie miał zamiaru uprawiać jej byle-jak. Z resztą, przybył tu dziś tylko na chwilę, aby przynieść paczkę od ojca. Naprawdę od samego początku nie miał zamiaru zostawać pod dachem rodu dłużej.
Nie lepszy byłby neutralny grunt? – zapytał, niekoniecznie czując się w pełni swobodnie w bogatych wnętrzach tej rodziny. – Rozumie lord… tak w razie czego. – Wzruszył ramionami, mówiąc zupełnie swobodnym tonem. – Znam ciekawy wąwóz w Walii. Ładne miejsce, a nikt nam tam nie powinien przeszkadzać – zaproponował, aby nie pozostać gołosłownym.
Pokiwał głową.
Niełatwo takiego znaleźć – przyznał. – Mało kto dziś interesuje się… no… takimi sportami. – W głosie chłopaka pobrzmiewał smutek. Jako wielbiciel historii nie zawsze potrafił pogodzić się z tym, że niektóre z tradycji odchodziły w zapomnienie. Walka szablą czy rapierem była niczym taniec: widowiskowy i zabójczo skuteczny. Wprawdzie Dudley rozumiał, że za pomocą różdżki zdziała więcej, ale pojedynki z bronią w ręku pomagały utrzymać ciało w dobrej formie. A w końcu w zdrowym ciele mieszka zdrowy duch!
Nie chciał jednak nadwyrężać ani gościnności Anthony’ego, ani tracić swojego cennego czasu. Ruchy chłopaka zaczęły dawać znać, że Dudley powoli chciałby zmierzać do wyjścia.
Ja… przyniosłem lordowi szablę… więc to chyba… pora na mnie – powiedział, dopijając filiżankę z herbatą. – Dziękuję za gościnę, mam nadzieję, że broń zajmie adekwatne miejsce w kolekcji – dodał, wstając z miejsca. Wzrokiem kontrolował, czy lord Macmillan nie ma nic przeciwko, jednak nie sądził, by mógł protestować. Dudley nie był przecież żadnym przyjacielem rodziny, czy ich krewnym, aby Anthony pragnął zatrzymać go na dłużej. Dziś pełnił jedynie rolę posłańca.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]01.03.20 17:52
Macmillan z całą pewnością uważał szermierkę za szlachetny sport. Jednak, uważał też, że każdy powinien być przygotowany w każdej chwili do podjęcia walki. Wróg nie pytał o to czy akurat o trzeciej po południu w sobotę będzie mógł zaatakować. Stąd też ta otwartość i chęć sprawdzenia zarówno swoich, jak i cudzych umiejętności. Był znany z (często) głupiej odwagi. Nie mówiąc już o tym, że jako Macmillan po prostu był skłonny do brawury, prędzej coś robił niż myślał. Wszystko u niego działo się szybko i nagle. Zupełnie tak samo jak szybkie wyzwanie na pojedynek.
Słysząc o neutralnym gruncie uśmiechnął się, ale nie w typowy dla niego uprzejmy sposób, jak dotychczas. Jego uśmiech był cwany; sugerował, że coś zrozumiał; że doskonale wiedział o co tak właściwie chodzi. Nawet, jeżeli mężczyzna udawał, że chodziło o coś zupełnie innego, „o ładne miejsce w Walii, gdzie nikt nie powinien przeszkadzać”. Anthony szczerzył się samemu sobie przez dłuższą chwilę, próbując przy tym nie zdradzić poprzez uśmiech, że wie tak właściwie z kim ma do czynienia. Nie mówiąc o tym, że nie chciał zdradzić swojej szaleńczości.
Rozumiem, że Kornwalia nie jest dla pana najpiękniejszym miejscem – odpowiedział, robiąc ze swojej konstatacji po trochu przytyk w stronę wypowiedzianych przed chwilą przez Dudleya słów. Cicho sugerując swoją intonacją, że tak właściwie nie miał na myśli Kornwalii, a właściwie całego rodu Macmillanów. – Porozumiemy się. Teraz wie pan gdzie słać sowę, gdyby się pan zdecydował. Będę czekać na wiadomość – dodał po kolejnej ciszy. Zaakceptował w ten sposób uwagę czarodzieja dotyczącą trudu w znalezieniu partnera do szabli. Być może było to racją. Mógł tak właściwie poprosić jednego ze swoich kuzynów, ale spotkanie z czarodziejem takim jak pan Sheridan wydało mu się bardziej interesujące. Nie znał jak ten się pojedynkował, więc sprawdzenie umiejętności byłoby bardziej ciekawe niż reagowania na dobrze znane triki i ataki wśród kuzynów.
Uważnie obserwował jego zachowanie. Aż doszło do tego momentu, w którym mężczyzna postanowił otwarcie podziękować za gościnę. Wstał w tym samym momencie, w którym Dudley się podniósł się z fotela. Wyciągnął dłoń w ramach podziękowania i pożegnania za wizytę.
Dziękuję jeszcze raz bardzo serdecznie w imieniu rodziny za szablę – odezwał się. – Ach… proszę zaczekać na skrzata w korytarzu, przyniesie panu skromny podarunek z naszej strony. – A prezentem miała być przecież butelka jednej z lepszych ognistych. – Proszę nie zapomnieć o ewentualnym liście, gdyby się pan zdecydował – dodał z ponownie szerokim, ale na swój sposób cwanym uśmiechem na twarzy.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]02.03.20 20:32
Gotowość do walki w każdym momencie była rzeczą oczywistą, jednak Sheridan w chwili losowego zagrożenia po prostu użyłby różdżki. Ćwiczyć z nią w ręku mógł w każdej chwili, co nie dotyczyło jednak posługiwania się bronią białą. To, zdaniem chłopaka, należało celebrować, a nie być się ot tak, gdy człowieka naszła ochota. Szczególnie, gdy miało się do czynienia z lordem. Jeszcze by go przypadkiem zranił i tyle by było. Mimo wszystko, Dudley nie miał ani finansów, ani wpływów takiego rodu, jak Macmillanowie.
Skrzywił się, kompletnie nie odnosząc uwagi mężczyzny do jego rodu. Przecież mówił, o co chodziło i wydawało mu się, że wyrażał się jasno.
Emmm… co? – spytał, zaskoczony, po chwili dodając: – …proszę lorda? Ja… eee… Chyba nie mi oceniać, czy te okolice są ładne, czy też nie. – Podrapał się po głowie. Co, on jakimś estetą był? Artystą? Okolica to okolica, a to, że zaproponował Walię! Tam zdarzało mu się trenować z ojcem, więc wiedział, że nie będzie im nikt przeszkadzał.
Skinął głową.
Poinformuję. – Kiwnął głową, wstając z miejsca.
Wysłuchał słów mężczyzny, żegnając się z nim i ruszając ku wyjściu. Alkohol przyjął bez narzekania. Nie miał w zwyczaju pić whisky, ale przecież nie pogardzi darmową butelką! Nawet niegrzecznie byłoby odmówić. A jak ktoś przyjdzie do niego w gości, to przynajmniej będzie mógł go poczęstować. Podziękował za prezent, oczywiście zapewniając, że nie trzeba było, po czym ruszył do wyjścia.
Dotarł do granicy posiadłości i wezwał „Błędnego Rycerza”. Wprawdzie mógł najpierw teleportować się pod Londyn, ale szczerze mówiąc, nie miał na to szczególnej ochoty. Lepiej będzie, jeśli po prostu dotrze tam pojazdem. Właściwie mógłby przylecieć tu na miotle, jednak to była dość długa trasa, a Sheridan do takich nie przywykł. Mimo wszystko, był szermierzem, a nie lotnikiem. Sport oczywiście go interesował i Dudley obserwował zmagania na boisku, jednak nigdy nie czuł się szczególnie dobrze w przestworzach. Lepiej radził sobie stojąc na ziemi, z różdżką bądź szablą w dłoni.

| zt


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]03.03.20 13:43

08.04.1957 r.

Jakkolwiek źle mogło wybrzmieć następujące zdanie: Anthony jeszcze nie wrócił całkiem do zdrowia psychicznego, a właściwie do spokoju swojego ducha i umysłu. Choć efekty Cruciatusa samego lorda Voldemorta osłabły, wciąż zdarzało mu się wpadać w panikę. Miał sporadyczne epizody przywidzeń, ale co gorsza wciąż źle śnił. Zmęczenie było ciągle widoczne na jego twarzy – podkrążone oczy, coraz częstszy kilkudniowy zarost. Próbował ratować się alkoholem, który miały pomóc mu zasnąć i sprawić, żeby nie budził się w środku nocy ze strachem w oczach. Walczył ze swoimi marami. Właściwie musiał walczyć, bo nie dawały mu spokoju. Było lepiej, ale wciąż nie na tyle dobrze, by ponownie mógł zasnąć ze spokojem. Miał wrażenie, że nawet przywyknął do budzenia się po nocach. Wpierw przecież budził się przez dziesięć lat z jednym i tym samym koszmarem w którym szmaragdowy blask uderzał prosto w jego byłą ukochaną, teraz jednak do tego wszystkiego dochodziła przeplatanka ze Stonehenge. Walące się kamienie z historią, twarz obdarta ze skóry.
Właśnie popijał swoją poranną whisky, na przemian z czarną, mocną herbatą, która miała mu dodać energii. Z kolei jedna szklaneczka każdego poranka miała mu pomagać w dodaniu rumieńców na twarzy. Pozwalało mu to ukryć zmęczenie i sprawić, że nie był aż tak blady. Z całą pewnością tęsknił za słońcem, który pomógłby mu zakamuflować problemy jeszcze lepiej. Alkohol przechodził mu ciężko, ale jednak pił, bo „musiał”, bo myślał, że tak powinien zrobić. Nie mogąc słuchać narzekań własnej matki postanowił poprosić pannę Lovegood o pomoc. Nie była ona uzdrowicielem, ale na pewno była pomocna w kwestii eliksirów i na pewno on mógł jej pomóc w kwestii potrzebnych na nie składników. Wydawała się idealną osobę do sprawienia, że jego matka choć trochę się uspokoi, a kto wie może była i w stanie dać jakieś ziółka uspokajające lady Macmillan. Poza tym na każdym spotkaniu obiecywał, że zamierza wspierać Zakon swoim zapasem ingrediencji, choć jego schowek przepełniony był głównie tymi roślinnymi, więc powinien zacząć działać w tym kierunku.
Cieszę się, że się pani pojawiła, a tym bardziej będzie mi miło poznać panią bliżej – przyznał przed panną Lovegood. Skrzat z kolei przyniósł tacę z filiżankami z herbatą, ale też z karafką domowej ognistej, gdyby czarownica zdecydowała się na coś mocniejszego. Oby nie czuła się niekomfortowo w rezydencji, więc chciał zrobić niemal wszystko by tylko upewnić się, że nie czuje się przytłoczona elementami wystroju i kuzynostwem, które zapewne spotkała na korytarzu. – Mam nadzieję, że będę od pomocy – dodał, wpatrując się w wystawione przez niego ingrediencje. Miał nadzieję, że wśród nich było kilka dla niej potrzebnych. – Jak się pani miewa? – Zapytał, bo przecież nie chciał, aby ich spotkanie toczyło się tylko wokół spraw związanych z organizacją.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]25.04.20 16:06
Ślub Rii i Anthony'ego
Pokój kwiatowy
Kolejne miejsce, które na czas ślubu zostało otwarte dla gości. Jak pozostałe miejsca – został ozdobiony wstęgami. Dostarczono także jeszcze większą ilość kwiatów, o wyjątkowo soczystych barwach, choć dominujące są te błękitne, żółte, pomarańczone i czerwone. Można tutaj w ciszy porozmawiać w cztery oczy, bez uważnych spojrzeń Macmillanów i innych.

JEŻELI TO TWOJA PIERWSZA WIADOMOŚĆ NA PRZYJĘCIU:

Organizatorzy proszą aby liczyć ilość (kieliszków, kufli, etc.) i rodzaj alkoholi, które Wasze postaci piją w trakcie wesela.

Przypominamy, że dzieci nie powinny pić alkoholu! Jeżeli wezmą alkohol - zamieni się on w sok (dyniowy, marchewkowy lub pomidorowy - każdy z nich bez dodatku cukru)!

Oferowane alkohole: Kremowe Piwo, szampan, nalewki, Magiczne Laudanum, Quintin, wino, czarodziejski miód pitny, Toujours Pur, Ognista Whisky Macmillanów


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pokój kwiatowy - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]06.05.20 21:12
Stonehenge nadal pozostawało dla Susanne zagadką - słyszała stamtąd relacje, robiła notatki, czytała artykuły, lecz dokładne wyobrażenie sobie, jak to wszystko wyglądało na miejscu, było zbyt odległe. Próbowała nawet sportretować Voldemorta, tak paradoksalnie, bo Anthony przecież miał jego obrazu po dziurki w nosie. Podejrzewała, że musi być przerażający już z wyglądu, ale wciąż mogła sobie tylko wyobrażać - zaczęła się nawet zastanawiać, czy nie poprosić któregoś z lordów o pokazanie wspomnienia w myślodsiewni, aczkolwiek nie planowała ryzykować u Macmillana, świadoma krzywd, jakich musiał doznać. Nie musiała wiedzieć dokładnie, jakie katusze przechodził. Wystarczyła jej sama wieść o koszmarach i złudzeniach, o lękach i niepokojach. Nie znali się zbyt dobrze, to prawda, lecz każda okazja była dobra do nadrobienia - chciała wreszcie zobaczyć, z kim Ria ma do czynienia, choć prawdę mówiąc, do dobrego zdania na temat Anthony'ego wystarczały jej historie drogiej sercu Virginii, szczerze ceniącej sobie towarzystwo kuzyna. Spotkania Zakonu a prywatne rozmowy dzieliło wiele, dlatego z chęcią zaoferowała pomoc, mając nadzieję, że jej umiejętności okażą się wystarczające w choć minimalnym zmniejszeniu przykrych dolegliwości.
Nie bywała często w rezydencjach, choć nie był to jej pierwszy raz w tak strojnych murach, zdaje się, że kiedyś odwiedziła nawet samo Puddlemere. Miała przyjaciół ze szlachetnych rodzin, może powinna przywyknąć do warunków, w jakich mieszkali, ale zawsze, bez wyjątku, ją to zadziwiało. Można było się zgubić na tych wielkich przestrzeniach, zabłądzić na długich korytarzach o tysiącach jednakowych drzwi. Było w tym coś ciekawego, ale... chyba jednak wolała Ruderę. Mimo tego, z ciekawością obserwowała wnętrza, zawieszając wzrok na wystawnych ozdobach, klamkach, zasłonach. Chciała się na ten widok podrapać po głowie, ale słowa lorda Macmillana ściągnęły ją na ziemię. Odpowiedziała lekko zakłopotanym, ale bardzo ciepłym i uprzejmym uśmiechem, trochę zadziwiona tym tytułowaniem. Oj, nie radziła sobie nigdy z takimi oficjalnościami, miała szczere serce i nie potrafiła ludzi oszukiwać, dlatego prędko wyraziła swoje wątpliwości - gdy tylko Anthony skończył pytać o miewanie się.
- Ach, całkiem dobrze, mamy w Ruderze, to znaczy naszym domu, trochę pracy nad ogródkiem, poza tym Oa... no, jest trochę pracy - kiwnęła głową, urywając temat zanim zszedł na Oazę. Nie wiedziała, czy mogła poruszać tę kwestię w takim miejscu, w dodatku wokół kręcił się skrzat - dlatego zrezygnowała, wcale nie czując się swobodnie. - Czy moglibyśmy zwracać się do siebie po imieniu? Dziwnie czuję się jako pani - przyznała, nie potrafiąc trzymać w sobie tej niezręczności, delikatnie zarysowującej się również w lekko skrępowanych gestach. Zerknęła na herbatę, której zaraz na pewno chętnie się napije, lecz póki co była skupiona na rozwiewaniu tego arystokratycznego oddalenia. - Mów mi Sue, Susie albo Susanne - zaproponowała lżejszym tonem, pogodnie.
- A ty? Jak się czujesz? Mam nadzieję, że coraz lepiej, Ria na pewno bardzo cię wspiera, prawda? - zapytała łagodnie, nie kłopocząc się z długim przechodzeniem na ty. - Eliksir uspokajający czy mieszanka antydepresyjna? - dodała z lekkim zaciekawieniem - wolała się upewnić, rozglądając po składnikach.



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Pokój kwiatowy - Page 3 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]29.05.20 21:28
Nigdy nie zdołał poznać szanownej panny Lovegood bliżej. To znaczy, ze spotkań zdołał wywnioskować, że była całkiem przyjemną, choć może odrobinę wstydliwą kobietą. A może tak po prostu mu się wydawało? Jej rysy twarzy były zbyt delikatne, żeby mógł pomyśleć inaczej. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że kolegowała się lub też przyjaźniła z drogą mu Virginią. Susanne wydawała się być, przy tej całej specyficznej urodzie, całkiem tajemniczą osobą. Choć może dlatego, że zwyczajnie nie wiedział zbyt wiele na jej temat.
I tak właśnie, dość zaskoczony, spojrzał na nią, gdy wspomniała „Ruderę”. Gdyby nie natychmiastowe wyjaśnienie, że miała na myśli dom, zapewne wyobraziłby sobie prawdziwą ruderę. Dosłowną. Zapewne by się przy tym przeraził, no jak taka utalentowana czarownica miałaby mieszkać w jakiejś ruinie. Całe szczęście, że to była tylko nazwa. Uśmiechnął się przyjaźnie i kiwał z zainteresowaniem na jej stwierdzenie. Podejrzewał, że bez skrzata i służby z całą pewnością było trudniej zapanować nad ogródkiem. Był jednak pewien, że pewnie ten musiał być wyjątkowy.
No tak, jest – przytaknął. Pracy w Oazie było dużo, a on sam przełamywał ostatnio swoje uprzedzenia co do fizycznej pracy. To znaczy, to nie tak, że był nierobem, ale zwyczajnie wciąż nie potrafił zrozumieć jak można było, na przykład, nosić belki przy pomocy siły zamiast magii. Szczególnie, że nie były to zawody na sprawność, a pomoc przy budowie. Miał nadzieję, że jego wkład choć trochę miał pomóc w lepszym życiu osób, które uciekały od represji Ministerstwa. Choć z drugiej strony… uważał to za całkiem dobry trening. A Macmillanowie uwielbiali przecież sport, nawet on przy tej całej swojej… chuderlawości.
Jej prośba sprawiła, że na chwilę się zmieszał. Nie miał nic przeciwko przejściu na „ty”, ale chęć wyrażenia szacunku wobec panny Lovegood sprawiła, że na moment pojawiła się w nim blokada. Szybko jednak postarał się ją przełamać i zapanować nad swoim zaskoczeniem.
Tak, tak, oczywiście – odpowiedział po chwili, całkiem przekonany. – Wybacz, Susie, przyzwyczajenie – wyjaśnił specjalnie korzystając z formy, którą czarownica sobie zażyczyła. – Mów mi po prostu Tony lub Toni – zrewanżował się natychmiast. Nie było powodów do dystansowania się, szczególnie że łączyła ich wspólna sprawa.
Na chwilę wydawało się, że był całkiem radosny, szczególnie kiedy wymienili się uprzejmościami, których nie oczekiwał. Jej kolejne pytanie sprawiło jednak, że na jego twarzy pojawiło się zmartwienie z domieszką powagi. Czuł się lepiej, to na pewno, ale wciąż miewał koszmary. Gorzej jednak ze wspomnieniami, których za nic nie potrafił wyrzucić ze swojej głowy. Szczególnie tej jednej zmasakrowanej twarzy. Wzdrygnął się na samą migawkę obrazów ze Stonehenge.
Tak, lepiej – zapewnił. – Ria to prawdziwe złoto – stwierdził trochę nieśmiało. – Tylko czasami miewam wciąż koszmary. – Odpowiedział jej, choć właściwie po chwili zaczął żałować, że zaczął się żalić. Nie chciał wyjść na beksę. – Eliksir uspokajający. Panna Pomfrey… Poppy, jeżeli tak mogę ją nazwać, przepisała właśnie tę metodę leczenia. Na początku było bardzo okropnie – westchnął głośno, ponownie wspominając o efektach rzuconej na niego klątwy – nawet, ha, ha, goniłem tego przeklętego samozwańca za firankami – zaśmiał się gorzko na same wspomnienie wizji. Wolał nie wspominać o nagłych napadach bólów. W myślach jednak zapewniał siebie, że warto było posłać te przeklęte Terremotio w stronę fałszywego Ministra i samozwańca. Przynajmniej spróbował powstrzymać to szaleństwo… generując kolejne. – Ale chętnie użyczę i drugich składników, więc wybierz to, co byłoby tobie potrzebne.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]31.12.20 17:05
| 5 września

Chwile wolnego – to znaczy, wolnego od lekcji z Heathem, pracy artystycznej lub też  przygotowania rzeczy dla Zakonników – zdarzały się Gwen w dworze Macmillanów rzadko. Dlatego gdy okazało się, że młody Macmillan dziś jednak idzie z ciotkami na jakieś wydarzenie, a ona może mieć wychodne w pierwszej chwili niedowierzała. Już chciała iść do Anthony’ego, aby spytać się, czy nie zabierze jej do Oazy, jedna mężczyzna był na tyle zajęty, że panna Grey nie chciała mu suszyć głowy. Zajęcie się zleceniami również nie bardzo wchodziło w grę, bo malowała już rankiem i teraz czuła się pozbawiona jakiejkolwiek energii nawet do tworzenia drobnych szkiców.
Gdy jednak szła korytarzem w swojej prostej, domowej sukience przyuważyła skrzata. Wtem wpadł jej do głowy drobny pomysł na to, jak skutecznie wykorzystać pozostały jej czas i spytała się stworzenia o to, czy jego panowie mają w bibliotece jakieś księgi zaklęć, albo takie uczące o pojedynkach. Dawno po prostu nie ćwiczyła, nie mając na to czasu, a zgłębienie teorii na pewno jej się przyda. Skrzat nie tylko przytaknął, ale też natychmiast teleportował się do biblioteki po chwili przynosząc dziewczynie całe naręcze podręczników. Gwen, dziękując mu za to i przepraszając jednocześnie razem ze stworzeniem weszła do najbliższego salonu i usiadła na fotelu przy niewielkim, okrągłym stoliku.
Skrzat pomógł jej wnieść książki, a następnie cichutko opuścił pomieszczenie, zaś Gwen wzięła głęboki oddech, myśląc, od czego powinna zacząć. Czuła wewnętrzne napięcie spowodowane całą sytuacją związaną z rodziną Tonksów, poza tym wojna i pokrzywdzeni w Oazie nie dawali jej spokoju, ale wiedziała, że odrobina pracy nad własnymi umiejętnościami zmniejszy wyrzuty sumienia. Im będzie więcej potrafiła, tym skuteczniej pomoże tym, na których jej zależało. I tym będzie bardziej samodzielna: nie chciała, aby inni mieli ją za tą, którą trzeba chronić. To niemagiczni potrzebowali ich wsparcia. Ona, jako czarownica, miała wręcz obowiązek dbania o samą siebie tak, aby różdżki Zakonników nie marnowały czasu na ochronę jakiegoś poboczonego sojusznika.
Kierowana tą myślą, nie zwracając szczególnej uwagi na rozstawione wokół kwiaty, pogrążyła się w lekturze pierwszej książki z brzegu, czytając o taktyce rzucania uroków i zaklęć ochronnych w tracie pojedynku. Starała się skupić i zrozumieć wszystko tak dobrze, jak to tylko było możliwe. Nie było to dla niej wcale najłatwiejsze. Artystyczny umysł Gwen niezbyt łatwo przyswajał konkretne informacje na temat walki. Te być może były jej absolutnie potrzebne do przetrwania w trakcie wojny, w trakcie której większość magicznego społeczeństwa dybała na głowy takich jak ona, ale przecież nie była to jej wielka pasja, a obowiązek właśnie. Miała wielką moc i jeśli nie wykorzysta jej w pełni będzie zawsze tego żałować.
Pomyślała, że jednak powinna wziąć ze sobą szkicownik. Gdyby rozrysowała schematy, które opisywała książka na pewno byłoby jej łatwiej je zapamiętać. Nie miała jednak zamiaru ani wołać skrzata, ani iść gdzieś z tymi wszystkimi książkami, dlatego na razie została w salonie, mimowolnie wyciągając w trakcie lektury różdżkę i wykonując drobne ruchy, tak jakby próbowała naśladować to, o czym napisał autor książki.
Przydatne zaklęcie, które bez krzywdzenia drugiej strony zmienia jej nastawienie jest niebywale pomoce w rodzinnych sprzeczkach. Ponadto....
Kiwnęła głową, zgadzając się z autorem co do przydatności zaklęcia, po czym wymruczała kilka razy pod nosem:
Amicus, amicus... – Wykonywała różdżką drobny gest, jednak nie próbowała faktycznie rzucić czaru.
Czytała dalej, skupiając się na lekturze, a gdy natrafiła na opis kolejnego czaru, który zwrócił jej uwagę (i którego do tej pory nie miała powodów używać) podrapała się po głowie, a potem postanowiła spróbować. Z tego co wiedziała za jedną ze ścian powinna znajdować się pusta sypialnia, a przecież ta inkantacja znikała po kilku turach, dlatego miała szczerą nadzieję, że Macmillanowie nie mieliby nic przeciwko temu, że postanowiła je przećwiczyć. Zwłaszcza, że przecież poza domem nie byłaby w stanie naprawdę sprawdzić jego działania.
Wstała więc z miejsca, trzymając w lewej dłoni otwartą książkę, a w prawej różdżkę i podeszła do pustego fragmentu ściany.
Abspectus! – powiedziała pewnym, stanowczym tonem.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]31.12.20 17:05
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój kwiatowy - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]01.01.21 21:49
Zaczynał się przyzwyczajać do tego jaka panuje pogoda w Anglii, jak w Londynie ruina stoi na ruinie, a na ich szczątkach wzrasta nowa wizja świata, czy równie krucha jak poprzednia? Zaczynał cenić sobie poranne wstawanie w akompaniamencie ciepłego głosu matki i słowa Hala o tym co należy poprawić w szklarni. Innymi słowy, zaczynał lubić życie w Dorset. Mógł śmiało stwierdzić, że mógłby do niego przywyknąć. Kolcem w drażniącym ten sielski obraz nie była sama wojna, ale niezdrowy układ ze Szmidtem, z którego ledwo uszedł z głową na ramionach. Jedna partię szachów rozegrali, ale kolejne przed nimi i Herbert musiał nauczyć się jak najszybciej zasad tej gry, aby wiedzieć kiedy oszukiwać. Zawsze miał tendencje do pakowania się w kłopoty, ale tym razem nie były one z kategorii włóczenia się po szkolnych korytarzach w czasie ciszy nocnej, czy wychodzenia poza utarte ścieżki w Amazonii. To były kłopoty, w których jego rodzina mogła ponieść konsekwencje i musiał rozmówić się w tej kwestii z człowiekiem któremu ufał i miał nadzieję, że ten zaufa jemu. Nie było Greyowi lekko z tym co chciał przedstawić Macmillanowi, ale musiał. Zresztą Hal suszył by mu o to głowę. Przekleństwo z takim starszym bratem. Ale cóż, taka rola starszych braci. Spojrzał na sadzonkę, którą niósł ze sobą w ramach prezentu dla dawnego przyjaciela.
Wrzesień zapowiadał się równie gorący jak poprzednie dwa miesiące, a takiej pogody w Anglii się nie spodziewał. Jednak zaraz jego zachwyt mijał kiedy kolejnego ranka witała go ściana deszczu. I nie było wtedy parno jak w lasach deszczowych. Wziął głębszy oddech i wkroczył ponownie do posiadłości Macmillanów z prawie duszą na ramieniu. W swoim stroju nie wyróżniał się niczym specjalnym: ciemne spodnie, do tego lniana kamizelka w kolorze spodni oraz narzucona na ramiona marynarka z gustownymi łatami na łokciach. Nie widział nigdzie Pryncypałka, któremu mógłby oznajmić, że zjawił się na spotkanie z Anthonym.  Usłyszał jednak czyjś głos – kobiecy, w pomieszczeniu obok. Skierował więc tam swoje kroki i wszedł do pokoju kwiatowego aby zobaczyć jak pewna rudowłosa dziewczyna rzuca zaklęcie, które niestety nie wyszło jej do końca.
-Podejrzewam, że powinno to brzmieć bardziej jak Abspeeectus, z naciskiem na literę „e - powiedział od progu z lekkim rozbawieniem w głosie, gdyż widać że ta się starała rzucić zaklęcie. Miała wielce przejętą minę i pewny siebie głos. - Przepraszam, przyszedłem spotkać się z Anthonym Macmillanem. Herbert Grey, miło mi.
Dodał zaraz gdyż należało wyjaśnić swoje nagłe wtargnięcie. Raczej nie mieli jeszcze okazji się spotkać więc mogła go uznać za intruza, złodzieja albo zbója, który wtargnął w dworku w złych zamiarach.
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]01.01.21 23:13
Gdy chciała się skupić, zazwyczaj nie miała z tym większego problemu. W końcu zarówno praca artystyczna czy praca w Oazie wymagała zwykle pełnej uwagi. Dlatego też skupiając się na podręczniku i próbie nauki odcięła się od świata, kompletnie ignorując kroki dobiegające z korytarza. Jej myśli były w pełni poświęcone temu, co działo się na kartach podręcznika, który prezentował nieco inne podejście do pojedynków, niż to o jakich Gwen do tej pory czytała. Bardziej... cóż, oszukańcze, życiowe, a nie typowo klubowe. W końcu walcząc w tamtym miejscu panna Grey nie mogłaby użyć zaklęcia do podglądania. Nie żeby na prostej arenie było szczególnie potrzebne, ale rudowłosej wydawało się przy okazji, że zarząd klubu uznałby je za nieszczególnie moralne. Po prawdzie, dziewczynie również się tak wydawało (dlatego do ćwiczeń umyślnie wybrała akurat TĘ ścianę), ale w trakcie wojny każde zaklęcie mogło okazać się przydatne. Jeśli podglądanie kogoś miało uratować życie nawet i jednej osobie – to już było dużo.
W całym tym zaaferowaniu ćwiczeniami głos wchodzącego do pomieszczenia Herberta brzmiał niczym krzyk. Gwen, czując natychmiastowy przypływ wstydu przez to, gdzie ćwiczyła (to przecież był ukochany salon Macmillanów, a ona to zignorowała!) i świadoma tego, co mogła tu wyrządzić magią (ewentualny pożar był chyba najmniejszym zmartwieniem), poczerwieniała na twarzy i natychmiast spróbowała się obrócić, zahaczając łokciem o wazon wypełniony kwieciem i wodą. Wciągnęła głośno powietrze i jakimś cudem – ledwo bo ledwo – udało jej się powstrzymać tę drobną katastrofę ręką w której trzymała różdżkę. Odetchnęła z ulgą, stawiając wazon w pionie. Ostatnio miała lepszy refleks, co zawdzięczała poniekąd pojedynkom oraz zwiększonej dawce ruchu (Heath i Betty byli w tym bardzo pomocny), jednak wciąż miała w sobie nieco niezdarności.
T... tak, pewnie tak – powiedziała w międzyczasie, biorąc chwilę później głęboki oddech. Wyprostowała się, chowając różdżkę do kieszeni sukienki i zamykając książkę. Tytuł wyszyty na oprawie złotą nicią był na pewno dobrze widoczny dla Heberta: Pojedynki prawdziwe. Taktyka i inspiracje pióra Madisona E. Lucasa.
Widząc stojącą przed nią sylwetkę, Gwen przechyliła głowę, marszcząc brwi. Głos wprawdzie niewiele jej powiedział, bo nie tylko nigdy nie poznała go za dobrze, ale też kompletnie się go tu nie spodziewała. Rodzinę inną niż matka już dawno uznała za niebyłą. Nigdy nie dane było jej się do nikogo poza nią szczególnie przywiązać, a zważając na swoje pochodzenie chyba podświadomie uznała, że tak będzie po prostu bezpieczniej. Bezpieczniej o nich nie myśleć, nie szukać, nie odbudowywać kontaktu i ratować oraz pomagać komu się dało, nie zważając na więzy krwi. Poza tym czy jako czarownica dobrze czułaby się w towarzystwie mugolskiej rodziny, przed którymi musiałaby urywać połowę swojego życia? To było dosyć wątpliwe.
A jednak, syn jej wuja, a więc – jej (jak do tej pory myślała) mugolski kuzyn stał przed nią w dworze Macmillanów, z roślinką pod pachą, pouczając ją co do nieszczególnie może trudnego, ale jednak zaklęcia, tak jakby wiedział, co robi. Potrzebowała chwili, aby upewnić się, że to właśnie on. Nie widziała go od dawna i nawet na rodzinnej fotografii, do której czasem wracała wyglądał inaczej. Wydawał się wyższy i szerszy, choć daleko było mu do spotkanego jakiś czas temu Rubeusa Hagrida. Miał też inną fryzurę i niewątpliwie inną postawę, ale to zdecydowanie musiał być on.
Eee... cześć – powiedziała, szukając dobrych słów na takie spotkanie. Bo przecież nie mogła wypalić z tyko mu nie mów panu Anthony’emu, że tu ćwiczyłam, prawda?
Nie dziwiło jej, że lord Macmillan wpuścił na dwór mugola (w końcu jako Zakonnik nie był przeciwny niemagicznym), ale przecież nawet Kerry, rosnąc przy czarodziejach, nie znała wielu zaklęć. Nie miała więc pojęcia, jak powinna to skomentować czy o co się spytać. Hej, Anthony cię uczył? Macmillanowie cię ukrywają gdzieś w piwnicy i dają podręczniki do czytania? A potem w ciągu dnia pozwalają nosić kwiatki i... Nie, to nie miało najmniejszego sensu.
Dlatego też, wzdychając i nerwowo drapiąc się po głowie pokrytej dużą ilością rudych loków wydusiła z siebie tylko stwierdzające:
To... to... cóż za spotkanie.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]02.01.21 0:15
Widział ją po raz ostatni jak była małym dzieckiem a on uczniem siódmego roku w Hogwarcie i chował przed nią magiczne yoyo myśląc, że ma do czynienia z mugolskim dzieckiem. Teraz jej nie poznał. Nie mógł jednak, gdyż niczym nie przypominała tej ciekawskiej dziewczynki z 46 roku. Nie widzieli się tyle lat, że nawet przez myśl mu nie przeszło, ze mógł spotkać w salonie Macmillanów swoją kuzynkę, wujeczną siostrę jeżeli mieli być szczegółowi. Przeczesał dłońmi rozwichrzona czuprynę brązowych włosów i podrapał się po policzku. Chciał się rzucić w stronę wazonu, który trąciła, ale miała w miarę szybki refleks i nie należało składać wazy i sprzątać po kwiatach. W świetle mignęły mu pozłacane litery książki, którą trzymała przy sobie. Wskazał na nią.
-Dość dobrze napisana książką, ale wydaje mi się, ze widziałem w bibliotece Macmillanów ciekawszą pozycję, choć mogę się mylić. - Zauważył, aby przerwać milczenie, które zapadło kiedy waza została już opanowana. - Cześć.
Uniósł dłoń w geście powitania i wtedy mogła zauważyc różdżke, która wystawała z kieszeni marynarki. Na pewno tym razem był mniej ekstrawagancko ubrany niż na pogrzebie. Przynajmniej kolorystycznie wszystko do siebie pasowało. Niebieskie oczy patrzyły na nią przyjaźnie, chyba się nawet uśmiechały.
-Tak, spotkanie. Myślałem, że zastanę Anthonego, ale wychodzi na to, że się z nim minąłem, prawda? - Uśmiechnął się do Gwen jakby rozbawiony całą sytuacją. - Wiesz może kiedy się zjawi?
Była jakąś krewną Macmillanów? Na pewno była młodą czarownicą, mógł obstawiać wiek koło dwudziestu lat, ale zawsze miał problem z ocenianiem czyjegoś wieku.
-Jestem dość kiepski w zaklęciach, zawsze miałem z tego niższe noty niż by oczekiwano. - Dodał po chwili i rozejrzał się po salonie. Wypadało się chyba ulotnić aby nie przeszkadzać czarownicy, w końcu to on wtargnął i zakłócił jej spokój. Nigdy nie był dobry w przełamywaniu dość krępującej sytuacji, nie miał gładkiej mowy, no chyba, ze musiał ratować tym swoją skórę, to co innego. Teraz jednak czuł się jak intruz, a tego uczucia nie znosił. Odchrząknął cicho.
-Najwyżej wrócę kiedy indziej...
Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pokój kwiatowy [odnośnik]02.01.21 0:54
Być może Gwen nie pamiętała najlepiej czasów szkolnych, wypychając je z pamięci tak usilnie, jak tylko mogła, ale samo mugolskie życie było przecież jej życiem. Jej ukochanymi wspomnieniami z dzieciństwa, nawet jeśli i one nie zawsze były kolorowe i barwne. No i ta fotografia... dzięki niej jako-tako pamiętała twarze członków rodziny. A Herbert był też na swój sposób wyjątkowy, będąc jednym z niewielu członków rodziny z którym wymieniła coś więcej, niż odpowiedź na kilka grzecznościowych pytań, takich jak: jak się uczysz? oraz czy pomagasz mamie w domu?.
Powoli, powolutku, wszystko składało się w głowie Gwen w całość, choć dziewczyna wciąż nie potrafiła tego wszystkiego jeszcze w pełni połączyć. Spostrzegawczym okiem dostrzegła znajdującą się w kieszeni Herberta różdżkę, a jego słowa sugerowały, że jednak wie o magii nieco więcej, niż tylko to, co mógłby wyczytać z podręczników Macmillanów, kryjąc się w piwnicy dworu. Był w swojej mowie zbyt swobodny, aby mogła uznać, że ta różdżka jednak jest kradziona. Albo pożyczona. Choć nie znała czarodzieja, który pożyczyłby komuś różdżkę z własnej woli, bez absolutnej konieczności.
Tak, dobrze napisana – mruknęła, nie bardzo będąc w stanie w tej chwili myśleć o książkach z rodowej biblioteki.
Kolejne słowa Heberta powoli utwierdzały Gwen w przekonaniu, że młody mężczyzna wcale jej nie rozpoznał i przez chwilę dziewczyna zaczęła wątpić. Może to nie on? Ale przecież zgadzało się zarówno imię, jak i nazwisko, twarz również pamiętała, a teraz i ton głosu miał w sobie coś nawet podobnego. Zmienił się, owszem, ale kilka charakterystycznych cech pozostało.
Zaraz.. Czy to oznacza, że powinna przestać się tak czerwienić? Na Merlina, jeszcze chwila i ten człowiek pomyśli, że się w nim zadurzyła! We własnym k u z y n i e, który nie wie, kim jest! Właściwie gdyby podeszła do tego spokojniej mogłaby uznać, że to całkiem zabawne, ale obecnie to wydała jej się naprawdę okropna myśl.
Pan Anthony chyba wyszedł – potwierdziła głosem nieco bardziej spiętym, niż normalnie, choć powoli odzyskiwała rezon. – Ja... mi jakoś... chyba wychodzi – dodała, nie wiedząc właściwie co innego mogłaby powiedzieć. No wychodziło, i to całkiem w praktyce. Właściwie gdy zabierała się co do czego to była całkiem dumna z poziomu, do którego udało jej się już dojść, mimo że wciąż wiele brakowało jej do doskonałości.
Zastanawiała się właśnie, co tu z tą całą sytuacją począć, gdy nagle Herbert uznał, że po prostu sobie pójdzie. Ot tak, po prostu wycofując się z pokoju, nawet jej nie rozpoznając. Boże najsłodszy, ktoś z jej rodziny był ŻYWY, nawet trzymał RÓŻDŻKĘ i nie była z tą osobą SKŁÓCONA. Nie mogła przecież pozwolić mu wyjść, prawda?
Herbert, zaczekaj! – Zrobiła krok w jego stronę, wyciągając nieco rękę do przodu. – Nie... nie poznajesz mnie? – spytała marszcząc brwi, wciąż nie do końca wiedząc, jak zacząć ten temat.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pokój kwiatowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach