Hotel Transylvania
Strona 1 z 28 • 1, 2, 3 ... 14 ... 28
AutorWiadomość
Hotel Transylvania
Raz do roku, dokładnie o zachodzie słońca 31. października na obrzeżach Londynu pojawiało się ukryte przed wzrokiem mugoli stare zamczysko, znane wszystkim czarodziejom jako Hotel Transylvania. Pojawiał się znikąd i znikał, kiedy tylko nadchodził świt. Nikt nie miał pojęcia dlaczego tak się działo, jednak wszyscy doskonale wiedzieli, co pojawienie się zamku oznaczało. Wraz z wybiciem północy śmiałkowie mogli zmierzyć się z kryjącymi się wewnątrz potwornej budowli tajemnicami, wyzwaniami tak przerażającymi, że tylko najodważniejsi - lub ci najbardziej ciekawscy - decydowali się na przekroczenie progu warowni. Na tych, którzy pokonali upiorne pokoje czekała nagroda - jednak co roku we wnętrzu czaiło się coś innego, nigdy nie wiadomo było, czego można się po starym zamczysku spodziewać. Podobno ci, którzy nie wydostali się ze środka zostawali uwięzieni w murach na zawsze, stając się straszącymi w zamku duchami - trzeba było więc zdążyć uciec z objęć wilgotnych murów przed pierwszym pianiem koguta.
Zasada była tylko jedna: nie używać magii.
To jak - wchodzisz, czy się boisz?
Zasada była tylko jedna: nie używać magii.
To jak - wchodzisz, czy się boisz?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 16.07.19 20:20, w całości zmieniany 3 razy
Skrzydło zmierzchu
Podobno to skrzydło zamku wychodzi na zachód - ciężko jednak zweryfikować tę pogłoskę, ponieważ nikt kto stąd wyszedł nie znalazł tu jeszcze choćby jednego okna. Nad każdymi drzwiami otwierającymi się z zatęchłego i częściowo zrujnowanego korytarza widnieje jednak wyryty symbol dolnej połowy słońca - coś, co bez zaprzeczenia pozwala określić miejsce swojego położenia w zamczysku. Gdyby jeszcze tylko było wiadomym, gdzie skrzydło zmierzchu tak naprawdę się znajduje...
Izby trędowatych
Powietrze w korytarzu ma dziwny, słodko-mdlący i zatęchły zapach. Wilgotne opary przyklejają się do skóry każdego, kto tu wejdzie, powodując wrażenie jak gdyby zaczynała swędzieć skóra. Sam korytarz wygląda, jakby zjadany był przez trąd - farba już dawno zagrzybiała i zamiast trzymać się ścian złuszczała się, zaścielając kamienną posadzkę.
Komnaty ślepych
Wśród odrapanych ścian korytarza prowadzącego do komnat ślepych niczym puste oczodoły zieją wejścia do kolejnych pokoi. Nikt nie wie dlaczego ta część opuszczonego zamku nazywana jest komnatami ślepych, jednak legenda głosi, że każdy kto decydował się tutaj spędzić noc, już nigdy nie miał ujrzeć światła dziennego.
Skrzydło ptaków
Jedno z wielu skrzydeł tajemniczego zamku nazywane jest skrzydłem ptaków. Ciężko odmówić nazwie akuratności: wśród starych, odrapanych murów, we wnęki między kamieniami i w ubytki w podłodze powciskane są małe, ptasie szkielety. Podobno na chwilę przed nadejściem świtu wszystkie podnoszą trel, ostrzegając przed rychłą śmiercią każdego kto się tu znalazł.
Skrzydło kwiatów
Jedno z wielu skrzydeł tajemniczego zamku nazywane jest skrzydłem kwiatów. Ciężko odmówić nazwie akuratności: wśród starych, odrapanych murów, we wnęki między kamieniami i w ubytki w podłodze powciskane są zasuszone kwiaty. Podobno na chwilę przed nadejściem świtu wszystkie zaczynają intensywnie pachnieć, ostrzegając przed rychłą śmiercią każdego kto się tu znalazł.
Korytarz cieni
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i z korytarzem cieni. Echo stóp kogokolwiek, kto odważył się doń wejść odbijało się od pustego i zawilgotniałego wnętrza warowni, zwielokrotnione wśród grubych murów, z których płatami odpadała farba, pozostawiając w wielu miejscach wielkie połacie surowych, zimnych kamieni. Co jednak było niezwykłe, cień każdego kto tu wszedł zaczynał żyć własnym życiem, robiąc zupełnie co innego, niż jego właściciel.
Korytarz szeptów
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i z korytarzem szeptów. Jednakże od razu można było dostrzec charakterystyczną cechę, odróżniającą go od innych korytarzy. Wśród grubych murów, z których płatami odpada farba, pozostawiając w wielu miejscach wielkie połacie surowych, zimnych kamieni, echo nie niosło się prawie wcale, a każde wypowiedziane słowo brzmiało niczym szept.
Korytarz południowy
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i z południowym korytarzem. Echo stóp kogokolwiek, kto odważył się doń wejść odbijało się od pustego i zawilgotniałego wnętrza warowni, zwielokrotnione wśród grubych murów. Temperatura jaka tutaj panowała była jednak zaskakująco wysoka, a po pokonaniu kilku kroków zauważyliście, że ściany korytarza zbudowane są z tysięcy ciał martwych jaszczurek.
Korytarz północny
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i z północnym korytarzem. Echo stóp kogokolwiek, kto odważył się doń wejść odbijało się od pustego i zawilgotniałego wnętrza warowni, zwielokrotnione wśród grubych murów z surowych, zimnych kamieni. Temperatura panująca w tej części zamku była zaskakująco niska. Po pokonaniu kilku kroków zauważacie, dlaczego - ściany, sufit i podłoga korytarza wykonane są nie z kamienia, a lodu.
Skrzydło morza
Echo waszych kroków zaczyna niknąć, kiedy skręcacie w kolejny korytarz - różniący się całkowicie poz względem architektury niż poprzednie, przez które przechodziliście. Powietrze wypełnia szum morza, a zapach roztaczający się dookoła przywodzi na myśl wodorosty, ściany zaś zamiast z kamienia zbudowane są z niezwykle ciemnego bursztynu.
Skrzydło lasu
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i tutaj. Echo stóp kogokolwiek, kto odważył się doń wejść odbijało się od pustego i zawilgotniałego wnętrza warowni, zwielokrotnione wśród grubych murów z surowych, zimnych kamieni. Wśród stęchlizny wyczuwacie jednak nową woń, przywodzącą na myśl iglasty las. Nad każdymi drzwiami, które mijacie, widnieje natomiast symbol drzewa - najwyraźniej musieliście zawędrować w korytarz należący do Skrzydła Lasu.
Korytarz śpiewu
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i z tym korytarzem. Echo stóp kogokolwiek, kto odważył się doń wejść odbijało się od pustego i zawilgotniałego wnętrza warowni, zwielokrotnione wśród grubych murów z surowych, zimnych kamieni. Im więcej kroków poczyniliście tym dokładniej byliście jednak w stanie usłyszeć, że ich echo układa się w śpiewaną kobiecym głosem pieśń w niezrozumiałym dla Was języku.
Skrzydło milczenia
Stary zamek był od wieków opuszczony, nie inaczej sprawy się miały i z tym korytarzem. Echo stóp kogokolwiek, kto odważył się doń wejść odbijało się od pustego i zawilgotniałego wnętrza warowni, zwielokrotnione wśród grubych murów z surowych, zimnych kamieni. Wśród skał trwały jednak słupy, a te tworzyły ustawione jedna na drugiej rzeźby głów - każda z zaszytymi ustami. Były tak różne i szczegółowe, że wyglądały całkiem jak prawdziwe, jedynie w kamień przemienione, nadając ciszy panującej wśród ścian bardziej makabrycznego charakteru.
Korytarz płaczu
Już skręcając w ten korytarz słyszeliście, jak wiatr ze świstem przebiega wśród ścian. Za rogiem nie poczuliście jednak powiewu na twarzach, powietrze było tu tak samo zawilgotniałe i zatęchłe jak w pozostałych częściach zamku. Świst zaczął przypominać zawodzenie zrozpaczonych kobiet. Tak samo zimne kamienie budowały jego ściany, lecz we frakturze skał zaczęliście dostrzegać kształty przypominające twarze płaczących niewiast.
Strona 1 z 28 • 1, 2, 3 ... 14 ... 28
Hotel Transylvania
Szybka odpowiedź