Wydarzenia


Ekipa forum
Nędzny salonik
AutorWiadomość
Nędzny salonik [odnośnik]06.07.19 15:23
First topic message reminder :

Nędzny salonik

Był to salon dość duży, ale niezbyt zachęcający. Stare tapety dawno utraciły swój kolor, a gdzieniegdzie odklejały się samoistnie pod ciężarem długiej historii. Wewnątrz znajdowała się rzeźbiona sofa z podrapaną tapicerką,  przykryta różową płachtą. Obok niej stała lampa - lekko przekrzywiona, przystrojona kremowym abażurem z brązowymi frędzlami. Dziury i plamy na ścianach przykrywały rozmaite fotografie oraz malunki. Na suficie widniał ślad po lampie, ale dawno jej tam nie było. Podłoga skrzypiała przy cięższym kroku, a słońce chętnie wdzierało się do środka. Może dlatego wielkie okna przykrywały grube, wypłowiałe kotary. Na stoliku stał kubek z niedopitą czarną herbatą, a obok niego leżał jakiś stary numer "Czarownicy". Pachniało tanimi damskimi perfumami i starym drewnem.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Philippa Moss dnia 09.07.19 18:22, w całości zmieniany 13 razy
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss

Re: Nędzny salonik [odnośnik]13.07.19 21:03
Nawet jeżeli w miejscu tym nie było ciągnących się ku dachom rzędów galeonów, nawet jeśli pudła te nie skrywały połyskujących, perłowych naszyjników, które mogłaby opchnąć na pierwszej lepszej uliczce, to i tak czuła na plecach rozkoszny dreszczyk zwycięstwa. Pokonali mur, przedostali się do pomieszczenia, które mogła teraz uczynić swoim. Wystarczyło tylko porządnie przegrzebać tę rupieciarnie, bezwartościowe przedmioty wyrzucić, a pozostałe… cóż, wszystko zależało od tego, co właściwie mogłaby tam znaleźć. W półmroku widziała także jakieś meble: zatrzaśnięta szafa w rogu, a niedaleko półka z książkami, które pamiętają zeszłe stulecie. No nic, podejrzewała, że spędzi tu jeszcze trochę czasu. Najpierw jednak musiała zająć się nieładem w salonie, ale nim rzuci się w morderczą walkę z pyłem, powinna zaopiekować się swoim gościem. W końcu to te silne dłonie zmierzyły się z kupą gruzu. Doceniała jego pomoc i to, że dla jej sprawy zdecydował się nieco ubrudzić. Podejrzewała, że sama bez magii męczyłaby się długo, a w końcu znudzona tym zajęciem porzuciłaby zbyt łatwo całe przedsięwzięcie. Właściwie to Michael odwalił tę najgorszą robotę, a Phils mogła mu się odwdzięczyć jedynie swoim towarzystwem, herbatą albo paroma darmowymi drinkami w Pasażerze. Czy to mu wystarczyło? Gdy mówił, utraciła pewność.
– Albo w tych śmieciach faktycznie jest coś wartego tego całego kopania w murze – powiedziała z zastanowieniem, podglądając jeden z zagraconych kątów. Miał rację, bo nagle z ciasnej dość kawalerki zrobił się lokal z dodatkowym pomieszczeniem na pięterku. Takiej niespodzianki nie spodziewała się totalnie. Szkoda, że czeka ją tyle roboty, nim cokolwiek przydatnego z tego będzie. – Muszę pomyśleć, co z tym syfem zrobić … – dorzuciła, obracając się nieznacznie.
Być może należało zwołać znajomych i zrobić straszliwą imprezkę na strychu. Mogła też niczego nie zmieniać i uczynić to pomieszczenie osobistą graciarnią skrytą za ścianą lustra w salonie. Albo po prostu wciśnie tam wszystkie swoje szmatki i ona, biedna barmanka, nagle będzie mogła pochwalić się własną garderobą. Opcji było wiele. Zyskała całkiem spory kawałek przestrzeni. Mieszkała sama i nie potrzebowała aż tylu izb, ale w tej sytuacji mogła nawet pomyśleć o jakimś współlokatorze, który sypnąłby jej dodatkowym groszem. Chociaż chyba za bardzo pragnęła tej namiastki swobody i całkowicie prywatnego zakątka. Teraz, gdy go wreszcie zyskała, nie chciała się dzielić.
Gdy zaczął mówić o smrodzie i bólu głowy, pomyślała, że jest niebywale marudny. Faceci. Trochę podłubał, pogrzebał, a później entuzjazm błyskawicznie opadał do ujemnego poziomu. – Gadasz jak baba, Scaletta – mruknęła rozbawiona jego negatywną postawą. Fakt, miał rację, bo jakiś rewelacji to tu nie było, ale żeby poddawać się aż tak szybko? Może ten pył mu zaszkodził. – No to chodź. Spadamy stąd. Trzeba cię wyczyścić – rzuciła miękko i chwyciła go za łokieć. Dość szybko wydostali się ze stryszku i znów oglądali ten szarawy salonik. Teraz wyglądał wyjątkowo biednie, ale Phils miała już milion pomysłów na tamtą dziurę.
Zapewne później zaproponowała mu kąpiel i może nawet podzieliła się obiadem, bo przecież wykonał kawał ciężkiej roboty. Zapewne rozmawiali jeszcze długo, porzucając temat niedawnego odkrycia i wizji przemeblowania. Za miotłę chwyciła dopiero, gdy wyszedł i najpewniej było to najdłuższe zamiatanie w jej życiu.  

zt  :pwease:
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]22.09.19 23:38
13.03

Trzynaście długich tygodni czekał Steffen na to, aż Philippa spełni swoją obietnicę.
Naprawdę nie umiesz pływać? To proste! Nauczę cię, gdy tylko zrobi się pogoda! - rzuciła podczas , czyszcząc szklanki w Pasażerze. On był wtedy podchmielony, ale ona trzeźwa - w końcu była w pracy. Nie mogła więc zasłaniać się tym, że złożyła obietnicę pod wpływem, co to, to nie! Tylko, czy ona się spodziewała, że Steffen pamięta tamten wieczór?
Prawdę mówiąc, trochę zapomniał, ale przypomniał sobie wraz z pierwszymi promieniami marcowego słońca. Zerwawszy się z łóżka w sobotni poranek uznał, że to idealny dzień na wycieczkę nad jezioro. Było co prawda rześko, nawet bardzo rześko, ale to chyba nie problem? Na niebie świeciło słońce, a wodę ocieplą sobie magią... czy coś.
Pamiętał, że Philippa miała wolne, mieli nawet spotkać się po południu, ale uznał, że nic się nie stanie jeśli zaskoczy dziewczynę trochę wcześniej. O dziewiątej rano zapukał zatem energicznie do jej mieszkania, ubrany w marynarską czapeczkę (pozostałość z Sylwestra...), flanelową koszulę i wygodne buty. W ręce trzymał torbę z ręcznikami, przekąskami i gumową kaczką (pozostałość z... dzieciństwa?).
-Phil? Phiil, śpisz jeszcze? Wpadłem trochę wcześniej, bo mieliśmy zrealizować nasze listopadowe plany, a w takim razie nie ma czasu do stracenia!
Ciekawe, czy niuchacze umieją pływać? I czy jak sam się nauczy, to będzie mógł pływać w kanałach jako szczur? Naukowa ciekawość wprost wrzała w Steffie, który nie mógł się doczekać, by zyskać nowe doświadczenia. Philippa z pewnością też się ucieszy, w końcu sama to zaproponowała, kierowana albo rozbawieniem, albo przyjacielsko-macierzyńską troską! Oboje byli wtedy strasznie weseli, więc Steff był przekonany, że pamięć o wspólnych planach wcale nie ostygła w przyjaciółce. To przecież nic, że jest trochę chłodno, prawda? Przecież zanudzą się na śmierć, jeśli będą czekać do lipca! Zresztą plusem przyjaźnienia się z mistrzem transmutacji było to, że Steff zwinnie wysuszy potem ich ubrania i w ogóle. Będzie wspaniale!


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Nędzny salonik [odnośnik]28.09.19 0:30
Trzynaście knutów wrzuciła do klatki, nim niuchacze wreszcie się uspokoiły. Ten nowy kwiczał wyjątkowo głośno, w dodatku ciągnął drugiego za nos i tak się tarmosiły, rzucając po całym domku. Nie mogła spać. Po kilku dniach pełnych żeglarskiego zawodzenia, długich godzin pachnących przypaloną ryba i tanim cygarem, Phils chciała wreszcie przespać całą dobę. Ale nie! Wirujące w pomieszczeniu obok stworki zdołały wytargać ją z tych pięknych snów. Sięgnęła po porzuconą gdzieś na podłodze torebkę i podrzucała im monetę za monetą. Trochę tych napiwków się uzbierało – nie narzekała. Ba, była nawet pewna, że taka skrytka jest sto razy bezpieczniejsza od pancernych podziemi Gringotta. Jej już ufały, mogła włożyć dłoń, choć ten rudy uciekał na drugi koniec klatki i chował się w norce. Drugi jednak zerkał z zainteresowaniem na dziewczęce palce, spodziewając się kawałka błyskotki. Kwiczeć potrafiły głośno i donośnie. Nawet nie chciały jedzenia. To zawsze chodziło o złoto. Prychały na przekąskę. Wolały dobrać się jej do ciężko wyzbieranej forsy. No ładnie.
Ziewając, leniwie przemknęła przez salonik. Miała na sobie koszulę nocną, nieco krótkawą. Nigdy nie była cnotką, mieszkała sama, a jeśli ktokolwiek zostawał tutaj dłużej, to z reguły nie grymasił, widząc jej nocne wdzianko. Obudzona zbyt wcześnie czuła złość, ale jednocześnie też spodziewała się, że ciężko będzie znów usnąć. Położona w kiepskim miejscu, w dokach kamienica nie należała do cichych miejsc. Stąd blisko do portu i jeszcze bliżej do głośnego targowiska. Nie było mowy o ponownym zatopieniu policzka w poduszce. Przeszła więc do kuchni i wypełniła wodą czajniczek, planując kubek czarnej kawy. Może wreszcie uda jej się przeczytać ten najnowszy numer Czarownicy. Przeklęte bahanki panoszyły się jej po chałupie. Napisała już do znajomej, która znała się na tych cholerstwach. Sama Phils akurat tych żyjątek nie znosiła. Skrycie liczyła na to, że niuchacze może je zeżrą i problem zniknie, ale to wcale nie było takie proste.
Pukanie. Utkwiła spojrzenie w drzwiach. Odłożyła czajnik na blat i podeszła do drzwi, zastanawiając się, kto się tak niecierpliwił po drugiej stronie. Gdy otworzyła, uniosła wysoko brwi. Usta wykrzywiły się w dość niepewnym uśmiechu. Co?. – Ej, Steffek, zaraz, stop – rzuciła, wychylając się w jego stronę. Chwyciła go za wdzianko i wciągnęła do środka. – Jakie… plany? – spytała ostrożnie, tym razem z większym spokojem i uwagą oglądając sobie całą jego postać. Szykował się na jakąś wielką eskapadę? Nie, Moss nie pamiętała. To było wieki temu i nawet by jej do głowy nie przyszło, że chłopak chciał pływać w jeziorze w środku zimy. Chyba coś mu musiała obiecać, skoro wpadał tutaj taki wyszykowany. Tylko co? Miała nadzieję, że niczego sobie przypadkiem nie ubzdurał. Listopad był dawno temu. Co takiego mogła planować z chłopakiem z aż takim wyprzedzeniem? To nie było totalnie w jej stylu.
Stali jeszcze na korytarzu, ale z salonu wyraźnie dobiegał odgłos ciekawskiego (a może upraszającego znów o kawałek złota?) kwiczenia. Na Merlina, jeszcze im mało?!
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]06.10.19 22:01
Uśmiechnął się szeroko na widok Phil i jeszcze szerzej na widok jej kusej spódniczki. Nigdy nie próbował podrywać barmanki, ale to przecież nie znaczyło, że nie powinien podziwiać jej walorów, na przykład zgrabnych nóżek.
-Zawsze otwierasz gościom taka w piżamie? Bo to chyba nie jest strój kąpielowy, nie? Ubieraj się, hop, hop, bo przepadnie nam słoneczna pogoda! - w końcu był marzec, słońce zachodziło bardzo wcześnie... i w sumie to ledwo przebijało się przez ciężkie, wiosenne chmury, ale trochę słońca to lepiej niż zero słońca, nie?
Dał się wciągnąć do mieszkania i zmarszczył brwi, gdy przed nosem przeleciała mu bzycząca bahanka.
-O fuj, też masz to paskudztwo? - zamachał ręką, aby odgonić bahankę, ale ta zrobiła groźną minę (albo tak się Steffenowi wydawało), więc speszony cofnął dłoń i pozwolił jej przelecieć. -"Czarownica" pisała, jak się ich pozbyć. - zareklamował ochoczo własną gazetę, choć w sumie nie ufał żadnemu z ich sposobów.
-Ciekawe, czy to wynik anomalii! - dodał, bo chociaż nie wierzył w teorie spiskowe, to chciał wierzyć, że bahanki to efekt czarnej magii i spisek niecnych popleczników Czarnego Pana, a nie wyjątkowo irytujące prawo natury.
Ach, ale Philippa nadal wpatrywała się w niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy!
-No...plany kąpielowe! - wyjaśnił cierpliwie, licząc na to, że jej twarz rozpromieni się w podekscytowanym uśmiechu...
...przeliczył się.
-Obiecałaś, że jak tylko się rozpogodzi, to nauczysz mnie pływać... pamiętasz, prawda? - przypomniał, starając się aby ekscytacja w jego głosie nie ustąpiła miejsca nagłemu niepokojowi.
-Przećwiczyłem już zaklęcia transmutacyjne, które rozgrzeją dla nas wodę, i spakowałem nam ręczniki i przekąski, więc wszystko gotowe! Przebieraj się i możemy się teleportować! No właśnie, masz jakiś pomysł, dokąd się teleportować, bo tak szczerze to nie znam się na zbiornikach wodnych w okolicach Londynu, ale sprawdzałem kilka na mapie? Przydałby się jakiś przewodnik z recenzjami jezior i plaż, nie?Albo chociaż artykuł w "Czarownicy"... - puścił wodze fantazji, zastanawiając się, czy mógłby przekuć swoje nowe doświadczenie osobiste w doświadczenie zawodowe.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Nędzny salonik [odnośnik]08.10.19 21:05
To nie był pełen entuzjazmu uczniak, któremu ktoś obiecał wór pachnących babeczek z konfiturą. To Steffen, zjawisko, które nie mogło się zmieścić w wyobraźni Philippy Moss. Wodziła po nim spojrzeniem dość rozkojarzonym, próbując nadążyć za potokami słów. Nie, wcale nie obciągnęła wstydliwie koszulki w dół. Zamiast tego wywróciła oczami i pociągnęła za sobą chłopięcą sylwetkę. O czymkolwiek on mówił – to nie było miejsce na takie rozmowy. Wścibskie sąsiadki tylko czekały, by złapać gorącą plotkę. Jeśli Cattermole miał jakiś romans, to mogli się tym zająć w zaciszu jej obskurnego mieszkanka. – To nie jest słoneczna pogoda, Steffenie – rzuciła sucho, przy okazji nieco zwijając się w swoim i tak już wątpliwym odzieniu. Miłe ciepło piecyka zdążyło się rozejść dawno temu. – Po co mi strój kąpielowy? – zapytała jakby oszołomiona. Zaczynała się dopiero wybudzać. Próbowała połączyć niepasujące elementy, zrozumieć, co robił u niej w domu o tak wczesnej porze. Może miał jakiś problem? Raczej nie wyglądał na… zasmuconego.
Bahanki okazały się bardziej przytomne od Philly. Dość szybko wyczuły obecność Steffka. Fruwały mu pod nosem, podczas gdy ona przeklinała w duchu ohydne owady. Odkąd się zjawiły, musiała strzec każdego najmniejszego kawałka jedzenia. Coś tam niby podsłuchała, gdzieś poczytała o domowych sposobach, ale już wiedziała, że sama raczej sobie z tym nie poradzi. Cholerne muszki! Nie, nie wydawało mu się, usta Phils zacisnęły się mocno, a oczy miały ochotę zadać potężny cios, ale nie mogły opuścić swojego ciała. – Właśnie czytam – wspomniała, wskazując na leżący w kuchni na stole magazyn. Co prawda nie robiła tego teraz, ale słodka buzia z okładki przypominała jej swoją bahankową broszką o tym domowym obowiązku. – To chyba nie anomalia, raczej złośliwość przeklętych stworzeń. Polecasz jakiś sposób szczególnie? – zapytała, wprowadzając go do kuchni. Plany kąpielowe? Chyba niektóre sny wchodziły mu za bardzo. Nie pamiętała czegoś takiego.
– Siadaj, napijesz się herbaty – oznajmiła zaraz, stawiając na ogniu czajnik z wodą. Wierzyła, że jak go posadzi, to przestanie wierzgać jak psidwak na widok apetycznej kości.  – Ziółka czy czarna? – zapytała wyciągając dwa różne kubeczki. – Nie… zapomniałam. Nie zapomniałam, Steff, ale na pewno mówiłam o lecie. Trwa zima, to kiepski moment, wiesz? Odpadną mi nogi, jak wejdę teraz do wody. Nie uważasz, że byłoby szkoda? – zapytała, zerkając na niego ze śladem cwanego uśmiechu. Biedny Steffen, przecież nie chciał mieć jej na sumieniu. Na nic zaklęcia podgrzewające wodę, kiedy w powietrzu szalał zdradliwy mróz. Czuła się przez chwilę tak, jakby ktoś zrzucił na nią stado kamlotów, a to tylko fala niekończącej się gadki. Mimo to z jakiegoś powodu wcale nie chciała go zawieść. Trochę imponował jej tak wielkim przygotowaniem, podczas gdy sama nawet nie pamiętała. Kanapki, ręczniczki i niekończący się entuzjazm. No, no. Zacmokała sobie, opierając się lekko tyłem o szafki. Nie było mowy o błądzeniu po jeziorach. Potrafiła sobie wyobrazić kudłoniowe oczy podglądające ich zza drzewa, albo inne dzikie zwierzę. Za nic w świecie nie namówi jej na niewiadome wędrówki. – A basen, Steffku? Jakiś mugolski. To chyba lepszy pomysł, nie? Pomyślałeś o tym? – spytała, łapiąc się mocno tej wizji. Nie miała nic przeciwko wspólnemu wyjściu, choć nie do końca wiedziała, jak miałaby wyglądać ta nauka pływania. Był taki niewinny, słodki. Przynajmniej on jeden nie miał niecnych zamiarów. Mogła przecież pokazać mu kilka wodnych sztuczek. Przechyliła głowę. – Chciałbyś, Cattermole?
Nie miała pojęcia, jak to możliwe, że jeden Cattermole tak świetnie radził sobie z rurami i całą złośliwą kanalizacją, podczas gdy drugi na naukę pływania szykował się jak na wyprawę życia. Zaśmiała się pod nosem, a w ślad za jej głosem czajnik zagwizdał.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]15.10.19 23:00
Steffen współczuł Philippie bahanek równie mocno jak samemu sobie. Obrzydliwe cosie zalęgły się również u niego i wyjadały mu wszystkie owoce.
-Mogę zamienić cię w żabę, zjesz bahanki, a potem cię pocałuję i odczaruję! - polecił gorliwie, skoro spytała o sprawdzony sposób. Znaczy, to nie był sprawdzony sposób, ale bardzo chciał go przetestować zanim zastosuje go u siebie w domu. Rozważał zamianę w żabę samego siebie (jego szczurze alter ego jakoś nie miało apetytu na bahanki), ale o ileż przyjemniej byłoby mieć chętną wolontariuszkę!
Siadł, bo ton Philippy był rozkazujący, a jej charyzma - ogromna, jak zwykle. Po wykonaniu pierwszego rozkazu, zmarszczył jednak brwi, odczuwając instynktowny sprzeciw wobec kolejnej sugestii.
-Herbatę? - ale jak to? -Ale nie mamy czasu na herbatę, szkoda dnia! Jak chcesz ją zabrać to wyczarujmy jakiś termos! - zaproponował, nabierając coraz większych podejrzeń.
-Naprawdę nie zapomniałaś? - upewnił się, bo Philippa dziwnie zawiesiła głos i ogółem zachowywała się podejrzanie. Dlaczego proponowała mu herbatkę, jak jakiejś starszej cioci, zamiast skakać z entuzjazmu na myśl o im wspólnym popołudniu?
-Mówiłaś... - zawiesił głos, bo był wtedy podchmielony i musiał przypomnieć sobie detale tamtej rozmowy. -...mówiłaś, że możemy iść popływać, jak tylko się rozpogodzi! A właśnie się rozpogodziło! - stwierdził z niekłamaną satysfakcją.n Oczywiście, nie było tak ciepło jak w lecie, ale nie było też tak zimno jak w zimie. Było... w sam raz.
-W Dolinie Godryka jest takie świetne jezioro, ostatnio widziałem tam kucponia... albo kudłonia... - zaproponował z entuzjazmem, przypominając sobie Sylwestra. -A obok można rozpalić ognisko i upiec kiełbaski! - korciło go, aby zrobić z tego imprezę i zaprosić jeszcze Bertiego, Keata i Jonathana, ale nie wiedział, jak mu pójdzie nauka pływania i nie chciał, aby byli świadkami jego ewentualnej porażki.
Hmm, w sumie pomysł Philippy też był intrygujący. Zaskakujący, ale do przyjęcia.
-Basen? A wiesz, jak zachować się wśród mugoli? - zdziwił się, bo Phil nie wyglądała mu na kogoś, kto umiejętnie się... integruje. Może z kryminalistami w barze, ale nie z mugolami.
-Okej, ale tylko jeśli się ze mną założysz! Wyjdziesz z basenu z imieniem jakiegoś mugola, a ja - jakiejś mugolki, a potem pójdziemy z nimi na tańce!


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Nędzny salonik [odnośnik]21.10.19 1:25
Cattermole’owi fantazji z pewnością nie można było odmówić. Zacmokała, wsłuchując się w jakże bajkową propozycję zażegnania wyjątkowo paskudnego problemu. Plaga! I pomyśleć, że czarodzieje musieli uciekać do tak nędznych sposobów.– Z tych bajeczek to ja już wyrosłam, Steffenie. Twoje usta odczarowują? To dość niecodzienne… – stwierdziła żartobliwym tonem. Może chłopak miał ukryte talenty, przez które niejedna panienka zaczepiała palce o tę roztarganą czuprynę. Życzyła mu tego, a niech szaleje. Ona też nie zamierzała się powstrzymywać. Choć świat magii lubił rozmówki o nieśmiertelności, to jednak wciąż nie było to aż tak powszechne. Życie mieli jedno, a młodość szybko zleci.
Tak, z Phils nie należało się wykłócać. Tak, jak go posadziła, tak miał siedzieć i słuchać, bo inaczej niewiele zrozumie z jego nakręconej gadki. Wdech, albo nawet dwa, a potem będą mogli igrać ze światem. – Wypijesz, mamy cały dzień. Zresztą ja i tak muszę się ubrać, więc zdążysz – powiedziała, przygotowując go jakoś na około na to, że te czynności przygotowawcze jednak trochę potrwają. – I… nie zapomniałam, słońce – rzuciła, obracając się znad blatu w jego stronę, zadziorne spojrzenie uderzyło w chłopięcą buzię. To ten typ, taki młodszy brat, pełen energii i entuzjazmu, którego ona w jego wieku nigdy nie miała, tak podejrzana beztroska, lekkość i wielka, wręcz dziecięca wiara. Umiałaby szorstko odmówić i odesłać go stąd, ale chyba po prostu nie chciała. – Źle spałam, niuchacze okropnie hałasowały, wiesz? To straszne rozrabiaki. Rzucały momentami na wszystkie kąty, a potem marudziły, że im ich mało… – wytłumaczyła, próbując wyjaśnić swoją zaskoczoną postawę zwyczajną sennością. Nie kłamała, choć o pewnych szczegółach po prostu nie wspominała.  – Kudłonie? Byłam nad tym jeziorem, chyba obydwoje szukaliśmy tam skarbu. Kudłoń mnie nie polubił – powiedziała, kręcąc lekko głową na wspomnienie tego, jak razem z Matthew walczyli o złote klucze. – Wiesz, Steff, ja jednak wolałabym jakieś zadaszone kąpielisko, serio. Dzikie przygody nad wodą są dobre na lato. Musisz odłożyć do czerwca ten pomysł, żadnych lodowych jezior, żadnej zamarzniętej ziemi. Wrr! – rzekła, prawdziwie wzdrygając się na samą myśl o tym, że miałaby zdejmować spódnicę w chłodnej diczy. Na Merlina! Ten przemarznięty tyłek przez długie miesiące nie mógłby dojść do siebie. – Więc jezioro – odpada. Tak samo jak tajemne strumyki i skalne jeziorka. Nie – dopełniła jeszcze, by już ten temat zakończyć.
Mugole? Popatrzyła na niego przenikliwie, jakby w pierwszej chwili nie załapała. Jeśli umiała pogadać z najgorszym menelem z portu, to umiała pogadać z każdym. Nie zdziwiłaby się, gdyby mugole okazali się łatwiejsi w obsłudze. – Tu nie ma żadnej różnicy, Steff – odpowiedziała, by załagodzić jego ewentualne obawy. Żyła w Londynie nie od dziś, mijała codziennie czarodziejów i niemagów, czasem z nimi rozmawiała. Czy byli gorsi? Mogli być, jeśli akurat rozmawiała z jakimś mrocznym cwaniaczkiem, który brzydził się nimi, a ona potrzebowała go ugłaskać. Tylko tak to działało. Filipa pozostawała totalnie neutralna, tylko czasem zbaczała na odpowiednią stronę dla dobra swoich spraw. – Poradzimy sobie. Tylko imię, hm? Oj, to żadne wyzwanie – zauważyła, stawiając przed nim kubek z herbatką. – Nie myślałeś o czymś trudniejszym? Jeszcze zanim opuścimy basen...
Chyba namawiała niewinnego do złego. A może tylko taki się wydawał? Przecież podrzucił pomysł z tańcami. Podwójna randka, nigdy się w coś takiego nie bawiła.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]22.10.19 1:21
-Eh, moja różdżka odczarowuje, ale chciałem zażartować... - uściślił Steff, szczerze nieświadom dwuznaczności.
-A ten sposób podobno naprawdę działa! - dodał obronnie, nieco rozczarowany utratą królika doświadczalnego.
-Ojej, Phil, ile zajmie ci ubieranie się? - jęknął, spoglądając na gorącą herbatę i zastanawiając się, jak szybko jest w stanie ją wypić. Może, gdy Phil pójdzie się ubierać, ostudzi napój zaklęciem transmutacyjnym? Zaczął żałować, że zaproponował pannie Moss podwójną randkę, bo teraz zacznie się szykować jakoś dłużej dla jakiegoś mugola, a przecież dzień uciekał! Jeśli chodzi o niego samego, to nie miał złudzeń, że mogła i powinna wyjść z nim na miasto bez specjalnych przygotowań. W końcu bez skrępowania oglądał ją rozczochraną i w kusej piżamce, na przykład teraz! Była przecież od niego cztery lata starsza, więc ich różnica wieku wykluczała wszelkie romantyczne kompleksy. Traktował Phil jak mądrą, starszą przyjaciółkę, chociaż czasem miał wątpliwości odnośnie jej mądrości - na przykład w kontekście niuchaczy.
-Słuchaj, po co ci właściwie te niuchacze? To nie są domowe zwierzątka, no i...znalazły już dla ciebie jakieś złoto? Założę się, że nie, więc trzymanie ich jest po prostu niepragmatyczne. - pragmatycznie spróbował przemówić jej do rozumu. W dodatku te cwane bestie wywoływały w nim nieprzyjemny lęk. Nie bał się ich aż tak bardzo jak kotów i kotołaków, ale już nici z zapuszczania się do mieszkanka Phil pod postacią szczura.
-Masz tendencję do przyciągania dziwnych zwierzaków. - pokręcił głową z uśmiechem. Kudłonie, niuchacze...niedługo dziewczyna sprowadzi tutaj ghula! Przynajmniej, zmiana tematu na zwierzęcy, odciągnęła uwagę Steffena od niewygodnego podejrzenia, iż dziewczyna zapomniała o złożonej mu obietnicy. No, ale wciąż chciała się z niej wywiązać, więc chyba wszystko w porządku!
-Jeziora są bardziej poetyckie, no ale dobra, niech będzie basen. - trzeba w życiu iść na kompromisy. -No i nie wiem z tymi mugolami, musimy tam być dyskretni i nie używać magii, po ustaniu anomalii Ministerstwo zaczęło naprawdę alergicznie reagować na czarodziejskie wpadki... - nie chciałby zdradzić się na basenie z magią i narobić kłopotów sobie oraz mugolom. Prawdę mówiąc, nie martwił się o siebie - mama mugolka nauczyła go jako takiego savoir-vivre'u, choć jej zdaniem nadal nie rozumiał mugolskiego świata i powinien "na siebie uważać, bo wpadnie pod samochód" (cokolwiek to było). Bardziej martwił się o zachowanie Phil, która stykała się w porcie z różnymi typami spod ciemnej gwiazdy, ale mimo wszystko - czarodziejami.
Uniósł lekko brwi, gdy zaproponowała...coś więcej.
-Ja...ehm...nie, no nie wiem. Imię chyba wystarczy, nie? - zafrasował się nagle, spoglądając gdzieś za okno. Uśmiech spełzł z jego twarzy i Steffen zapewne wydał się nagle Philippie wyjątkowo nieswój. W końcu wiedziała, że lubi randki i flirty i kobiety, mimo, że podrywanie nie szło mu zbyt dobrze.
Teraz zresztą też pomyślał o kobiecie - ale nie o żadnej mugolce z basenu, tylko o blondynce o smutnych i płomiennych oczach, z bukietem żółtych róż...



intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Nędzny salonik [odnośnik]24.10.19 12:11
Steffen miał rację. Opisany przez niego sposób działał, ale tylko w bardzo ścisłych okolicznościach i nie tak do końca związanych z magią. Niemniej dyskusję o tym zakończył cień cwanego uśmiechu błąkającego się uparcie po ustach Philippy.
– Nie martw się, do wieczora zdążymy. Wbrew pozorom potrafię dość szybko się uszykować, Steffenie – wymruczała pewnie, próbując zdjąć z jego barków te troski. Dziwny to był plan, w zasadzie mogłaby nie szykować się w ogóle, skoro prosto z basenu powędrować mieli na jakieś randewu. Mokra, potargana, z porozmywanym przez fale makijażem. Jak dobrze, że w mugolskich basenach były lustra i łazienki, a nawet i suszarki! Najwyżej Steff zapuści korzenie, czekając, aż Phils wychyli się ze swojej szatni. To kolejny plus basenu, nad jeziorem byłaby skazana na nieobiektywne oko chłopaka, gdyby w ogóle spróbowałaby doprowadzić się do porządku. Niemniej nie było powodu, by aż tak się tym zamartwiał! Piżamka jednak musiała opaść, bo zdecydowanie nie była odpowiednim kombinezonem na tę wyprawę.
– Niepragmatyczne? – parsknęła, łapiąc go na tak… skomplikowanym słówku. – Cattermole, to moje niuchacze i moja sprawa. Dogadujemy się coraz lepiej. Daję im moje napiwki, drapię po brzuszku. A może któregoś dnia je wypuszczę i przyniosą mi sztabkę złota? Kto wie? I przydają się, jak zgubię kolczyk – zauważyła mądrze. Choć prawda była taka, że raczej nie miała pełnej szkatułki z biżuterią, a jeśli już, to jakieś tanie podróbki z targu. Niemniej… po prostu je lubiła. Może chodziło o to, że ktoś tu był, ktoś hałasował, gdy wracała do pustego domu. Mogła dotknąć miękkiego futerka i popatrzeć przez chwilę na śpiące oczka. To jednak są kwestie, do których nie przyznałaby się za nic w świecie! – Może kiedyś dorobię się hodowli, albo dowiem się, czy można je nauczyć czegoś pożytecznego? Znasz kogoś, kto tez ma niuchacza? – zapytała tak na marginesie, zerkając na niego nagle z większą energią. – Coś w tym jest, ostatnio na ulicy przykleił się do mnie jakiś ghul. Był miły, ale wiesz, nie w moim typie… – zanuciła, śmiejąc się na koniec. Wspomniana historia dziś wydawała się zabawna, ale wtedy wcale nie było jej tak do śmiechu. Strasznie cuchnął, a potem jeszcze tych trzech gości, którzy zjawiali się znikąd i mącili w całej sprawie. Po tych przygodach z futrzakami zaczynała coraz mocniej interesować się ich życiem, choć wciąż nie przestawały być po prostu obleśnymi stworami.
– Steff, to ty chcesz być poetycki czy nauczyć się pływać i nie stracić przy tym którejś… kończyny – mruknęła, rzucając pewną sugestię. – Zdecyduj się, chłopie! – powiedziała żywo, kręcąc lekko głową. Gdy jednak wspomniał coś o ministerstwie nieco znudzona przewróciła oczami. Jaka jęczybuła! – Nie idziemy tam po to, by czarować. Tylko twoje rozmachane rączki i nóżki, młody – wyjaśniła, po czym w siostrzanym geście pogłaskała go trochę po głowie. To dopiero prolog dzisiejszych przygód, a ona już spodziewała się kilku gwałtownych zwrotów akcji.
– Nie chciałbyś zaopiekować się jakąś panną? – zapytała ciekawa, trochę też zaskoczona jego wyraźnym wycofaniem. Lęk, wstyd czy może coś więcej? Zmrużyła oczy i przyglądała się przez chwilę temu, jak radosne iskry wyskakują niewidzialnie z jego buzi. – Hej, Steff, rozchmurz się, bo potrzebujemy dzisiaj dużo słońca. Co się dzieje? Jeśli boisz się, że sobie nie poradzisz, to tym bardziej powinniśmy spróbować. Trening czyni mistrza! Pomogę ci – zakomunikowała natychmiast. Należało pozbyć się tej ponurej aury, bo inaczej nici z luźnego, rozrywkowego dnia. Był młody, mógł mieć niewielkie doświadczenie, ale przecież sam to wyzwanie zaproponował.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]25.10.19 7:05
-Jak bardzo trzeba szykować się na basen? - zapytał pragmatycznie, ale odruchowo rozejrzał się za jakimś lusterkiem i przeczesał dłonią swe bujne włosy. W końcu to Phil znała się lepiej zarówno na pływaniu, jak i na podrywaniu. Może miała rację i... hm, też powinien się jakoś przygotować? W domu skupił się na pakowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy (miał nawet gumową kaczuszkę), a nie na własnym imidżu.
-Eh, są...dziwne. Nie wolałabyś nie wiem, chomika, albo szynszyli? - albo szczura? -Ale rozumiem, rozumiem, że miłość do swoich zwierzątek jest bezwarunkowa. Chociaż nigdy nie miałem zwierzątka, wiesz? - pożalił się, opierając głowę na dłoni i rozmyślając o tym, że ani nie będzie mógł odwiedzić Phil pod postacią szczura, ani nigdy nie poczuje tak intymnej i głębokiej więzi z...hm, niuchaczami.
Nabrał nagłej ochoty na odświeżenie swoich szczurzych znajomości (dialog ze szczurami w Dolinie Godryka poszedł mu w końcu niezwykle owocnie), ale ta chęć będzie musiała poczekać. Najpierw pływanie!
-Nie, nie znam, jesteś...jedyna w swoim rodzaju. - skomentował dyplomatycznie jej hodowlane ambicje. -Za to połowa facetów w Pasażerze wygląda jak ghule. - dodał złośliwie, maskując lęk pewnością siebie. Właśnie dlatego bał się chodzić do Pasażera po zmroku. Wyglądał zbyt...intelektualnie jak na tamto środowisko.
Uśmiechnął się blado na kolejne słowa Phil, ale jakoś nie był w stanie się rozchmurzyć.
-Jasne, jasne, żadnego czarowania. - potwierdził trochę nieobecnie, bo nadal myślał o pewnej zaręczonej pannie. Przygryzł lekko wargę. Może fair byłoby poflirtować trochę z mugolkami? Nie miał w końcu żadnych zobowiązań, należało mu się coś od życia, a Phil mogła mu dać cenne rady.
-Ale poflirtujmy tam tylko...trochę, okej? - westchnął, wbijając wzrok w stół. Zdobycie czyjegoś imienia to jedno, a krok dalej to... co innego. Nie chciał robić żadnej mugolce fałszywych nadziei, ani tym bardziej się zakochać - tylko naraziłby ją na niebezpieczeństwo, jak wszystkich wokół siebie. Jak niewinną blondynkę o płomiennych oczach, której nie umiał wygonić ze swojej głowy. Nie mógł oczywiście powiedzieć o tym Phil, miał swoją godność i nie zwierzał się dziewczynom i postanowił cierpieć w samotności.
Wytrwał w owym postanowieniu dwie sekundy.
-Philbyłaśkiedyśnieszczęśliwiezakochana?!?!?! - wypalił, odkładając gwałtownie filiżankę z herbatą.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Nędzny salonik [odnośnik]25.10.19 21:32
– Na basen nie aż tak bardzo, ale na to, co po basenie… trzeba być gotowym – rzuciła tajemniczo i cmoknęła sugestywnie. Przecież pływalnie wymagało odrobiny ruchu i dobrze trzymających się na tyłku spodenek. Z tym nie miał problemu, nie? Wątpiła, że chłopak chował w tym chudym cielsku klatkę mięśniaka, ale z pewnością nadrabiał… entuzjazmem. O tak, zdecydowanie. Był dość miękki, ale niektóre kobiety właśnie takiego typa poszukiwały. Phils zdecydowanie wolała tych większych cwaniaczków, może nawet brutali?
– Przygarnij jakiegoś, wiele zwierzaków samotnie błąka się po ulicach. Jestem pewna, że jakiś mokry kundel obdarzyłby cię miłością, gdybyś ofiarował mu schronienie. Psy, o tak, są łatwiejsze w oporządzeniu niż niuchacze, ale ja je lubię. Nigdy nie chciałam mieć stworzenia, a jednak w tym pierwszym, a później kolejnym… nie mogłam ich tam zostawić. Porzucone na śmietniku, samotne. Ech, robię się ckliwa, co? – parsknęła, próbując otrząsnąć się z tej nostalgii. To zdecydowanie nie w jej stylu.
– Ghule z Pasażera to tylko brzydka, niewydarzona gęba i brak manier. Są prości w obsłudze i bardzo łatwo ich zadowolić, ale… jak wspomniałeś, to wciąż ghule. Na szczęście jest jeszcze ta druga połowa, zdecydowanie przyjemniejsza – zamruczała z cwaniackim uśmiechem. Mowa o mrocznych, inteligentnych typach, którzy nie dawali się deptać hołocie, mowa o przybywających z dalekich mórz marynarzach, którzy swym egzotycznym wdziękiem tak łatwo mogli czarować wszystkie dziewczęta pani Boyle. Filipę też, choć on z roku na rok reagowała mniej. Mimo to potrafiła docenić ciekawą rozmowę i nietypową urodę. Ludzie na każdym kroku czarowali się, jakby na tym polegała cała ta zabawa w życie. Jedyni świadomie, inni mniej. Moss niestety nie należała do tych drugich, bardziej niewinnych, ale Steff mógł mieć w sobie jeszcze coś z anioła. Ją z tych skrzydeł Pasażer dawno temu ograbił. Chodziło o życie, o przetrwanie i o zadbanie o swoje sprawy. Swoje i swojego domu, a w tym przypadku dla niej była nim ta tawerna i tworzący ją ludzie.
– No to chciałbyś mieć dziewczynę i z nią szaleć, czy znów podbiegać jak to nieoswojone zwierzę i potem znów uciekać, co? – zapytała, wstając od stołu. Dłonie usadziła mocno w talii i popatrzyła na niego z góry. Wiedziała. Wiedziała, że coś jest nie tak. Wyraźnie opadł mu entuzjazm i nie dało się tego zignorować. Możliwe, że przemyślał sprawę i się poddał, nie odnajdując w sobie mocy. – Słuchaj, Steff… – zaczęła tonem znawcy. Może i nawet nim była, ale gdy… gdy chodziło o coś innego, co właśnie zapytał. Na Merlina. Przegryzała lekko usta i mruknęła, udając głębokie zastanowienie. – Nie – odpowiedziała, gdy tylko udało jej się rozdzielić jego zlepione panicznie słowa. – W ogóle nigdy nie byłam zakochana. Ani szczęśliwie, ani nieszczęśliwie. To nie dla mnie, Steff. Może za czterdzieści lat mi odbije i znajdę sobie jakiegoś gościa na starość, ale dziś nikt… nie jest mi potrzebny. Zresztą nie wiem, czy umiałabym pokochać. Nie znam tego uczucia – oświadczyła bez zawahania, dość szczerze. Później wsunęła lekko tyłek na blat. – Która cię tak załatwiła, co? – zapytała konkretnie, spodziewając się potoku łez. Chyba miała gdzieś pod nosem ścierkę, by mu podsunąć pod nos…
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]28.10.19 2:26
-Przecież i tak na basenie rozpadnie ci się fryzura i zmyje makijaż, a przy mugolach nie będziesz mogła ot tak magicznie się upiększyć. - zauważył przytomnie Steffen, który był dzisiaj owładnięty jakimś nieznanym wcześniej Philippie praktycznym podejściem. Chłopak, którego znała, był w końcu marzycielem i nieco oderwanym od ziemi idealistą. Nigdy też nie bywał złośliwy bez powodu, a dzisiaj bezpodstawnie czepiał się zarówno niuchaczy, jak i perspektyw Philippy na dobrą fryzurę. Znając Steffena, mogła przypuszczać, że chłopak nie ma nic ani do niej ani do jej niuchaczy... mogła też zauważyć jego dziwnie melancholijną minę. Czyżby pragmatyczne nastawienie Steffena wynikało z jakiś problemów w jego życiu?
-Trochę ckliwa, ale przynajmniej szlachetna. Ja nie mogę mieć psa, bo... - bo umrę w walce ze Śmierciożercami, ze wspomnieniem pocałunku Isabelli i żalem, że nigdy nie byłem z żadną kobietą... -bo często zostaję po godzinach w Ministerstwie, a Will na pewno nie zająłby się nim w razie kryzysu. - odchrząknął.
Uniósł lekko brwi, widząc uśmieszek Philippy w odniesieniu do...hm, ghuli z Parszywego. Nie wiedział, że dziewczynie podobali się niektórzy klienci tego przybytku i wolał sobie tego nie wyobrażać. Milczeniem zbył również jej kolejne pytanie. Wlepił tylko wzrok w stół i z zażenowaniem poczuł, jak na jego policzki wpełzają gwałtowne rumieńce. Nigdy nie miał dziewczyny, nie wiedział nawet, co by wolał ani czego powinien chcieć. Jeszcze kilka miesięcy temu sądził, że chce zostać poszukiwaczem skarbów dla Gringotta i otaczać się przygodnymi wielbicielkami (wyobrażał sobie, że jego powodzenie wzrośnie wraz ze stanem konta w banku). Teraz wszystko pokomplikowało się i zmieniło, dawne marzenia zeszły na boczny tor, a on niczego nie był pewien. Zabrakło mu słów, ale na szczęście Phil zawsze wiedziała, co powiedzieć.
Podniósł szybko wzrok, bo zupełnie go zaskoczyła.
-Nigdy nie byłaś zakochana? Ale... nie chciałaś być zakochana, czy po prostu nikt się nie trafił, czy jak? - zapytał z niedowierzaniem, bo on był zakochany średnio co dwa tygodnie, od czternastego roku życia. Tyle, że Isabellę lubił jakoś...bardziej niż inne, a martwił się o nią stokrotnie bardziej.
-To takie uczucie jakbyś miała milion motylków w brzuchu i wszystkie machają skrzydełkami dopóki nie zrobisz albo nie powiesz czegoś głupiego, albo nie uciekniesz z powodu nagłej nieśmiałości. - zaoferował swoją ekspertyzę, skoro Phil nie znała tego uczucia. Jak typowy mężczyzna, nie zarejestrował, że wcale nie pytała go o zdanie. Ożywił się na moment, chcąc wyjaśnić Philippie jakie to wspaniałe uczucie, ale zanim otworzył usta, przypomniał sobie, że przecież wcale nie jest fajnie.
-Może i dobrze, to okropne uczucie. Strasznie rozkojarza człowieka podczas pracy i podkopuje samoocenę i w ogóle. - mruknął, przygryzając wargę.
-Nie ma znaczenia, która. Nic nigdy z tego nie będzie. Za wysokie progi na moje nogi, a mój rywal hoduje jakieś pieprzone smoki i w ogóle... - westchnął i zamrugał gwałtownie, aby powstrzymać łzy, zbierające się pod powiekami. Taktycznie nie wspomniał, że jego rywal jest szlachcicem - w końcu wielu macho zajmowało się hodowlą smoków w Peak District lub Kent i to do grona tych hodowców mógł należeć nemesis Steffena.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Nędzny salonik [odnośnik]28.10.19 13:08
Phils właściwie tak nie do końca zwróciła uwagę, że nie był sobą. Może trochę bardziej czepialski, mniej kumaty, chociaż akurat o to drugie w tym przypadku dość łatwo. Czasem zastanawiała się, czy Steff pajacuje na takiego roztrzepańca czy po prostu taka jego natura. Stawiałaby bardziej na to drugie. Podejrzewała, że to jednak kwestia czasu. Ona z biegiem lat też się wyrobiła, zapuściła pazury i odważniej stawiała kroki. Pora i na niego, choć oczywiście przejdzie całkiem inną drogę od Philippy. Odwagi mu nie brakowało, ale zdawał się wciąż lawirować między niewinnością a dorosłością. Dorosłość nie mogła być niewinna. Jeśli ktokolwiek tak myślał, to był w błędzie. Tak uważała.
Ustąpiła już jednak, w duchu rozważając, że nie warto poświęcać więcej czasu na przekomarzanki. Tym bardziej, że przecież naciskał, by się pospieszyła. Rzuciła więc tylko znaczące spojrzenie, które miało skończyć dyskusję na temat strojenia się. Zresztą dalsze słowa wydawały się o wiele bardziej intrygujące. Może lekko niepokojące. Faktycznie był zamyślony, albo to ona łapała z wyraźnym opóźnieniem. – Tylko się nie przepracuj, Steffenie. Nie powtarzaj moich błędów – mruknęła, mając przed oczami wyraźny obraz wiadomego lokalu, w którym spędziła ostatnie siedem lat życia, poświęcając się bez reszty. Choć dzięki temu mogła sobie pozwolić na wykupienie tej podłej nory, przy okazji zadłużając się tu i  tam, to jednak któregoś dnia koszt tej pracy da o sobie znać. Mimo tych myśli wcale nie rezygnowała z dość napiętego grafiku życiowego. Wiec po jakie licho namawiała jego? – To może jednak niuchacz, co? Albo kot? Mógłbyś mi go wtedy podrzucać do Parszywego, pani Boyle nie pogniewałaby się, gdyby pogonił szczury w piwnicy – stwierdziła, unosząc lekko brwi. Wizja nie była jednak dopracowana. Może kot panoszący się po tawernie i śpiący gdzieś przy ciepłej kuchence byłby szczęśliwszy niż w zamkniętych czterech ścianach, ale nie mogła obiecać, że jakiś pijak nie zadepcze go lub nie skręci mu karku. Piwnica, ciepła kotłownia… musiałaby go zamknąć tam.
– Nie byłam, a trafiali się, nawet całkiem sporo – powiedziała raczej nieskromnie i uśmiechnęła się z zadowoleniem, wspominając tamtych nędznych zalotników. – Żadnego z nich nie chciałam. Wyobrażasz sobie mnie jako czyjąś dziewczynę? – parsknęła śmiechem, dusząc się prawie tą zarysowującą się wizją pełną absurdu. Jak już zdobyła pracę, dom i przyjaciół, to czuła się spełniona. Braki towarzystwa w domowym zakątku wynagradzała sobie niuchaczami, a czułości przychodziły na pojedyncze noce, gdy tylko tego chciała. Długo szukać ich nie musiała. Wysłuchała jednak młodego z ciekawością, może lekkim posmakiem kpiny na ustach. Taki naiwny, tak totalnie łatwowierny. Trochę zazdrościła mu tego czystego serca, a trochę czuła, że emocje, o których mówił, dowaliły mu w ostatnim czasie. Zresztą jako barmanka poznała setki historii o złamanych sercach. Miłość nie była powietrzem, jak to zwykle szeptali przejezdni bardowie, miłość to powietrze odbierała. Łatwo było upaść. – Nie, na pewno nigdy się tak nie czułam – stwierdziła, gdy skończył. Może pewne opisywanego przez niego reakcje jej się zdarzały, ale to nie w temacie, do którego się odnosił. – Nie bywam nieśmiała… – mruknęła pewnie. – Przynajmniej nie odkąd zaczęłam robotę w Parszywym.
Znów mogłaby go poklepać po główce i podsunąć mu potem pod nos kanapkę z dżemem, żeby cukier wypędził niepokojące smutki z chłopięcych myśli. Młody, zakochany i cierpiący. Brzmiało jak tanie romansidło dla nastolatków. – Mhm, daj sobie z nią spokój. Wokół jest mnóstwo ciekawych dziewczyn, dla których nie jesteś plebsem – rzuciła oburzona trochę całą sprawą. Też mi coś, jakaś bogata dziunia pomieszała mu w głowie i teraz się zamęczał. W dodatku zajęta. Właśnie dlatego unikała tak popieprzonych relacji. – Wybrała pewnie jego, tobie zaraz znajdziemy taką, która cię doceni. Zwijaj się, Steff, idziemy pływać – rzuciła, pociągając go za ramię, by się podniósł z krzesełka. Mieli do wykonania misję. W dodatku podwójną. Phils nie chciała patrzeć na pochmurną twarz Cattermole’a.

zt cwaniak x2
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Nędzny salonik [odnośnik]09.12.19 21:32
30.03

Nie rozumiałem czemu Philippa wścieka się AŻ TAK, znaczy... no okej, może trochę rozumiałem, ale szczerze nie sądziłem, że wpadnie w taki gniew, żeby mi posyłać WYJCA, którego musiałem otworzyć w towarzystwie i sobie tylko wstydu narobiłem. Po co ta agresja? Przecież chyba lepiej, że jej powiedziałem, niż żeby się miała później zastanawiać o co właściwie chodzi i czemu zaczęła obrastać w piórka. Inna sprawa, że panna Moss niekoniecznie musiała się zarazić i cała ta historia mogła przejść bez echa, gdybym jednak zdecydował się zataić pewne fakty. Trochę więc żałowałem, co ciekawe, głównie tego, że obawiałem się, iż gniew może jej już nigdy nie przejść, a była przecież jedną z najważniejszych istot w moim życiu, którą znałem i szczerze kochałem odkąd sięgam pamięcią. Nasza relacja na przestrzeni lat zrobiła się jeszcze bardziej specyficzna i nie wyobrażałem sobie, że mógłbym ją stracić bo jakaś głupia dziwka zaraziła mnie syfem. Musiałem więc działać szybko i chociaż czułem w kościach, że to będzie ciężka przeprawa, że być może znowu będę zmuszony odwiedzić Munga, to i tak wspinałem się właśnie po skrzypiących stopniach jej kamienicy. Serce biło mi jak oszalałe, trochę z przejęcia, a trochę ze strachu, bo Phillie naprawdę potrafiła być... demoniczna. Oddycham ciężko, kiedy wreszcie staję przed drzwiami i poprawiam wyjściową szatę, tak kurwa, WYJŚCIOWĄ SZATĘ. Ja wiem, że to totalnie nie w moim stylu, ale przyszedłem się tutaj płaszczyć i przepraszać i musiałem chociaż jakoś wyglądać, żeby nie czuć się jak kompletne gówno. Tak przynajmniej się będę czuł jak gówno, ale za to w złotym papierku. W dłoniach ściskam butelkę toujours pour, na którą wydałem przynajmniej ćwierć wypłaty; rozważałem także kupno kwiatów, bo kobiety lubiły bukiety, ale Fils wolała mocne alkohole, więc to takim, obrzydliwie drogim w dodatku, chciałem ją przekupić.
- No to raz kosie śmierć, zmiłuj się Panie, amen - zmawiam krótką modlitwę, po czym wspieram dłoń na klamce i naciskam ją, a drzwi ustępują z głośnym skrzypnięciem - Fils? Jesteś tu? - zaglądam do środka. Głupie pytanie, bo musiała być, skoro wrota zostawały otwarte. Niemniej ruszam wgłąb mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi i kieruję się do salonu, rozglądając na boki, jakby miała zaraz na mnie wyskoczyć zza zakrętu z maczetą albo Bóg jeden wie czym jeszcze! Byłem uważny i ostrożny, bo wkraczałem właśnie do jaskini lwa, w dodatku takiego rozjuszonego... Może lepiej było zaczekać kilka dni, aż  emocje trochę opadną? No teraz to już nie miałem za bardzo wyboru.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Nędzny salonik [odnośnik]09.12.19 22:24
Kawał buraka. Nie było go stać nawet na to, by powiedzieć jej to w twarz. Liścik, wysłał pieprzony liścik, w którym biadolił o durnowatej pogodzie i Merlin jeden wie czym, zamiast od razu wyjaśnić, co się dzieje. Byli cholernymi przyjaciółmi, czy nie?! Może to i dobrze dla niego, że nie wyznał jej tego prosto w twarz, bo pewnie wracałby do rudery z miotłą w tyłku. Nie, to wcale nie była metafora. Tamtego dnia doprowadził do erupcji wulkanu. Co prawda wcześniej też do tego doprowadzał, ale trochę inaczej. Pamiętała, że jego własna, zaćpana sowa bała się nawet oddać jej ten list, jakby swoim sowim móżdżkiem wyczuwała, że coś jest na rzeczy. Wariacja uczyć obezwładniła Phlippę Moss. To nie pierwszy raz, gdy ją zdenerwował, ale sprzeczność własnych emocji skończyła się kilkoma zbitymi naczyniami i dość wyraźnymi odciskami w ścianach. To jest jego wina. Teraz będzie musiał podrzucić jej znów parę malunków, by mogła te paskudne ślady zakryć. Czy on w ogóle przeprosił!? Czy jakkolwiek się zmartwił o jej zdrowie poza domniemaniem, że te intymne miejsca maja się dobrze? Właściwie to nawet nie było w tym wszystkim najgorsze. Poraził ją swoją cudowną inteligencją. On, sprytne dziecko, zwinny cwaniaczek. Najwyraźniej teraz nie zdołał zwinąć się szybko i złapał figlarne ohydztwo. Jakaś nowość. Pewnie nawet nie wiedział, która mu sprzedała ten bonus. Zawiodła się. Przecież jeszcze do niedawna umiał się bawić tak, by nie plugawić ciała dla paru chwil nasycenia. Lub chociaż plugawić je bezpiecznie. Ufała mu. Po tym liście przez pół dnia łaziła nago po domu, oglądając się w lustrze, a wcześniej spędziła dobre trzy godziny w wannie. Zdrowa, ale wciąż wściekła. Ta złość męczyła ją przez wiele dni. Wiedziała, że gagatek szybko nie wróci do portu, choć któregoś dnia nawet tu i tam podpytała, czy nie widział kto tego przeklętego malarzyka od siedmiu boleści. Dziwki milczały i Moss wcale się im nie dziwiła.
Któregoś dnia emocje opadły, choć zdarzało jej się czasem przekląć o poranku, gdy tylko otwierała oko i widziała na własnej ścianie jakieś jego płótno. Nie dało się w dwóch zdaniach przedstawić relacji Phils i Bojczuka, ale z całą pewnością nie była zwyczajna. Różna od więzi z Keatonem, różna od wszystkich starych i nowych romansów. Od ponad dwudziestu lat przemierzali razem świat. Przyjaciel, brat, kochanek. Po prostu Bojczuk. Nie zasługiwała na to, by traktował ją w ten sposób. Nie wierzyła w jego teatralne niewinności. Zamoczył o jeden raz za dużo i miała nadzieję, że usychał teraz gdzieś w kącie. Tak naprawdę to wcale nie życzyła mu źle. Właściwie to tęskniła za nim, ale każde wspomnienie jego zapachu zatrute było jakimś figlowym smrodem. Rozłąka działa na nią źle, ale żyła dalej, nie rezygnując wcale z nawiązywania nowych znajomości. Nie pamiętając o nim i jednocześnie mając go wciąż przed oczami.
Zdążyła owinąć ciało w szlafrok i przejechać palcami po zamazanej mgle na łazienkowym lustrze. Usłyszała kroki, dziwne dźwięki zdradzające czyjąś obecność. Czy nie zamknęła drzwi? Zmarszczyła czoło i odruchowo złapała za różdżkę. Ostrożnie uchyliła drzwi  i na palcach przemknęła do… salonu. Chyba go pogrzało! Nabrała dużo powietrza w płuca i w dwóch krokach znalazła się przy nim. Różdżka wycelowana prosto w to wątłe, zasyfione cielsko. Wolna dłoń niezdrowo zaciskająca się w pięści. Kilka mokrych kosmyków opadło jej na oczy. – Kpisz sobie ze mnie, Bojczuk! – zawołała, w fantazjach rozrywając jego ciało kawałek po kawałeczku. Tylko w fantazjach, bo nie chciała przecież się… zarazić. Kto jednak mówił o dotykaniu? – Balneo! – wykrzyknęła, mając w tej chwili gdzieś ewentualne szkody.


Zmykamy do szafki zniknięć
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Nędzny salonik
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach