Wydarzenia


Ekipa forum
Most Godryka
AutorWiadomość
Most Godryka [odnośnik]16.07.19 21:07
First topic message reminder :

Most Godryka

Most Godryka, zawdzięczający swoją nazwę imieniu Godryka Gryffindora, znajduje się w ciągu głównej, prowadzącej do wioski drogi. Jest to stara, kamienna, łukowata konstrukcja, zawieszona bezpośrednio nad przepływającą przez okolicę rzeką Pondle Creek, swoje ujście znajdującą w rozlanym szeroko stawie. Solidny i zadbany, swoją dobrą (mimo upływu lat) kondycję zawdzięcza samym mieszkańcom, solidarnie rezygnującym z przebudowania go na modłę bardziej nowoczesną; w efekcie niemożliwe jest minięcie się na moście dwóch pojazdów jednocześnie, czy to wozów, czy nielicznych samochodów. Nikomu zdaje się to jednak nie przeszkadzać, a sam most jest lubianym miejscem spotkań okolicznej młodzieży, regularnie urządzającej zawody w skakaniu z niego do głębokiej wody.
Żyjący w Dolinie Godryka czarodzieje utożsamiają z kolei most z krążącą wokół niego legendą: mówi się bowiem, że został wzniesiony na polecenie samego Gryffindora, który samodzielnie obłożył go silnymi zaklęciami dodającymi odwagi; podobno przejście pod kamiennymi łukami, wieńczącymi początek i koniec mostu, gwarantuje przypływ siły koniecznej do podjęcia trudnej decyzji, a zrobienie tego w pełnię księżyca zawsze skończy się podjęciem tej dobrej.
Tuż przed mostem, na poboczu drogi, od lat stoi stary wóz, który zdaje się nie należeć do nikogo - czasami odwiedza go jednak duch jasnowłosej dziewczyny, śpiewem witającej i żegnającej przechodzących tędy wędrowców, opowiadającej historię miłosną o chłopcu, z którym miała uciec, ale który nigdy nie pojawił się na miejscu spotkania.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Most Godryka [odnośnik]06.10.23 18:05
Nieśmiałki, zgodnie ze swoją naturą, prędko spłoszyły się nowym towarzystwem, po paru chwilach ginąc w jasnych włosach - zrobiły na głowie mały bałagan, parę kosmyków sterczało teraz chaotycznie na boki, ale nie przejęła się tym wcale. Lubiła, gdy były przy niej i dobrze wiedziała, że pod fasadą lęku ciekawość zawsze z nimi wygrywała. Teraz jednak skupiła się na głównym temacie.
- Dokładnie, pozwalają sobie na więcej. Chociaż mam wrażenie, że przy obozie ten problem jest większy niż przy moim domu - przyznała, przygryzając po tym wargę. Rudera także mieściła się przy lesie i Lovegood była przyzwyczajona do spotkań ze zwierzętami. Wcześniej, zanim kometa zajaśniała na niebie, niektóre nawet ją rozpoznawały, nigdy nie próbowała ingerować w ich życie, szanując prawa natury - żyli obok siebie. Teraz było inaczej, to one przekraczały granice i martwiły ludzi. - Może to przez większą ilość osób, zapachów - choć to powinno zwierzęta odstraszyć, nie nęcić. Bardzo dziwne jest to zjawisko - przyznała, nie pierwszy raz łamiąc sobie głowę nad kometą. Wszyscy zdawali się rozkładać ręce wobec tego nagłego przewrotu, świat stawał na głowie, a dotychczasowa wiedza nagle stawała się zawodna.
- Najwięcej kręci się lisów, są bardzo głośne, walczą między sobą, nawet nie próbują się zakradać. Zdarzały się jelenie, co ciekawe podchodzą nie tylko do plonów, coraz chętniej zbliżają się do obozowiska. Ktoś wspominał o akromantuli. Rozglądałam się za nią, ale jestem prawie pewna, że to pogłoski - nie wiem tylko, czy wywołane paniką, czy rzeczywiście kręci się tam większe zwierzę, trudno byłoby pomylić ją z jeleniem, może prędzej z niedźwiedziem, ale byłabym zaskoczona, widząc niedźwiedzia w angielskich lasach... - na wyspach wyginęły przecież tak dawno. - Na pewno zjawiają się topki, pojedyncze dzikie kołkogonki - podsumowała. - Poza tym niektóre owady stały się trochę uciążliwe, zwłaszcza osy, może kadzidła byłyby pomocne? - zasugerowała, domyślając się, że w tej formie zapachy mogłyby być bardziej intensywne niż posadzone w okolicy zioła - myśląc przyszłościowo także, gdyż w zimniejszych porach roku z sadzonki nie zdadzą się na wiele. Mimo wszystko, na tę chwilę pomysł wydawał się bardzo dobry. - Wspaniały pomysł, tak zrobimy. Myślisz, że znajdziemy wszystkie potrzebne rośliny w okolicy i wystarczy je przesadzić? - dopytała dla pewności.
- O dzwonkach nie pomyślałam, to rzeczywiście może się dobrze sprawdzić. Mieszkańcy intuicyjnie wykorzystują hałas, ale i ten sposób powoli staje się zawodny. Dzwonkami można byłoby nawet manipulować, transmutacja świetnie sobie z tym poradzi, a dźwięki nie byłyby tak przewidywalne - przyznała, notując w pamięci, że trzeba się nad tematem pochylić. - Co ty na to, abyśmy udali się na miejsce? - zaproponowała, już szukając w torbie świstoklika, szczelnie owiniętego materiałem. Niedługo później mogli już zająć się tematem bliżej obozowiska.

| ztx2, przenosimy się nad rzekę Lathkill



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Most Godryka - Page 8 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Most Godryka [odnośnik]25.11.23 1:09
Druga połowa sierpnia
Nocą niebo rozbłysło milionami świateł, gdy kometa rozpadła się na wiele kawałków. Ciemne tło nieba stało się płótnem dla niesamowitego widoku, gdy długie ogony komet mieniły się złowieszczą barwą. Ziemia zadrżała w posadach, kiedy kolejne skalne odłamki uderzały w domostwa oraz pola. Ciemność rozbrzmiała nie tylko złowieszczym świstem, ale również krzykiem i lamentem wielu głosów mieszkańców wyrwanych gwałtownie ze swych łóżek. Ogromny meteoryt przebił się przez taflę wody przy Moście Godryka, a sam most zaczął się rozpadać, aż nie zostało z niego nic poza sterczącym gruzem. Poziom wody gwałtownie się podniósł, a olbrzymia fala wylała poza koryto rzeki, topiąc wszystko na swojej drodze. Piękna i soczysta zieleń została natychmiast przykryta wodą, a ta się nie cofała, płynęła dalej, podtapiając okoliczne domy oraz zabudowania. Wielu ludzi tej nocy straciło dach nad głową, część nie miała już nic poza tym, co ubrali na siebie. Poczucie jedności sprawiło, że mieszkańcy zaczęli sobie pomagać, ale dzikiego żywiołu nikt nie był w stanie zatrzymać. Kolejna fala spowodowana spadającymi meteorytami przychodziła po poprzedniej. Temperatura gwałtownie się podniosła, gorąc sprawiał, że ciężko było oddychać, powietrze paliło żywym ogniem. Wszelka zwierzyna, która mogła, uciekła, a wartkimi strumieniami płynęły truchła tych, które nie zdążyły schronić się przed wodą.

Zniszczony most stał się tamą, którą uniemożliwiała wodzie wpłynięcie do koryta, sprawiając, że poziom wody gwałtownie się podnosił i zalewał jeszcze bardziej zniszczone mocno tereny. Należało zawalisko usunąć, aby woda mogła cofnąć się do swojego bieżącego nurtu. Czasu było coraz mniej, gdyż woda sięgała prawie do czubków kamieni.

Woda grozi powodzią i zalaniem pobliskich domów oraz terenów, siejąc tym samym zniszczenie w okolicy. To kwestia zaledwie paru godzin, nim woda wyleje. Należy do sprawy podejść z rozsądkiem i rozwagą, aby przez swoje działania nie doprowadzić do katastrofy.
W razie pytań zgłoście się do MG Primrose Burke.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Godryka [odnośnik]23.04.24 18:04
20. VIII

Najpierw zalało Burtonów, mętna woda omywała tynk na wysokości około metra; długo narzekali na to, że nie mogą pozbyć się gnomów, które zalęgły się w ich niewielkim ogródku - powódź spowodowana Nocą Tysiąca Gwiazd ich w tym wyręczyła; doprowadziła jednak również do tego, że na działkach znajdujących się w pobliżu Mostu Godryka i Pondle Creek wszystko zawłaszczył sobie żywioł, zachłanny, wydzierający kolejne skrawki zieleni trawy. Ludzi ewakuowano - młode małżeństwo Russell, wuja Batesa, który robił najlepszą truskawkówkę, potem Hendersonów i kolejne domostwa aż do Alejki Uśmiechniętych Wierzb, jak nieoficjalnie nazywało się pewien ślepy zaułek. Na razie suchy ląd zaczynał się w pobliżu chaty Turnerów - pytanie jak długo suchym pozostanie. Bo rumowisko torujące rzece naturalny bieg ani drgnęło, a kolejne masy wody wciąż napływały.
Coś z tym trzeba było zrobić.
Wojna zabrała ludziom wiele, lecz nie wszyscy wyzbyli się człowieczeństwa. Naturalnym jest, że gdy ktoś traci dach nad głową, sąsiedzi zaoferują pomoc. Tyle że na razie, w pojedynkę, bez powszechnej mobilizacji, nie byli w stanie usunąć źródła problemów. Te będą piętrzyć się z każdym dniem, ba, godziną.
Dzisiaj Bates zwołał na naradę chętnych do pomocy. Zatrzymywał się obecnie w domostwie państwa Fletcher, ale widać było, że zrobi wszystko, żeby odebrać to, co jego - dom, który od pokoleń znajdował się w jego rodzinie, i zapasy truskawkówki, oczywiście.
Spotkają się przy płocie, już za chwilę. Na razie Laurie zmierzał wraz z mapą w stronę gospodarstwa Turnerów. Z ostatniego piętra miał posłać wyczarowane oko, by wybadać okolicę i nakreślić na papierze jak bardzo w ciągu ostatniej doby poszerzył się zalany teren. Wuj (niebędący jego wujem, ale tak zwracali się do Batesa niemal wszyscy) wcisnął mu mapę bezceremonialnie, wcześniej także zaznaczono na niej najważniejsze punkty. Obserwując jak się zmieniały, można było przewidzieć, gdzie dotrze woda już za niedługo.
Przywitał się pospiesznie z Turnerami, kłaniając się im z szacunkiem - ci wskazali mu tylko drogę na górę, nie on pierwszy tu przybył w tym jednym celu. Malowane białą farbą okno skrzydłowe otworzyło się na zewnątrz. - Oculus - rzucił tylko, a potem obserwował jak piwne oko mruga kilkukrotnie, adaptując się do warunków oświetleniowych, po czym rusza posłusznie w stronę Mostu Godryka. Z góry widać było tę katastrofę z perspektywy, która przerażała jeszcze bardziej. Jedna noc, a zniszczenia odbudowywać będą miesiącami.
Skorygował kontury, głównie po stronie lewego brzegu. Oko rozpłynęło się chwilę później. Miał już wszystko.
Ciężko zeskakując po schodach zbiegł na dół, pożegnał się z właścicielami i z mapą w ręką ruszył z powrotem. Do centrum dowodzenia. I Batesa skubiącego niecierpliwie swój sumiasty wąs.
Nieopodal, wyłaniając się zza rogu, gdy nos wciąż jeszcze wbity miał w elementy zaznaczone na siatce kartograficznej, dosłownie w ostatniej chwili kątem oka wyłowił ruch i zatrzymał się gwałtownie. Chyba nawet udało mu się nikogo nie staranować, choć było blisko.

iiii na spostrzegawczość może jeszcze (II), żeby dookreślić, ile widziało oko




gwiazdy były nisko jak gołębie
ludzie smutni nachylali twarz
i szukali gwiazd prawdziwych w głębi
z tym uśmiechem, który chyba znasz
Laurence Morrow
Laurence Morrow
Zawód : numerolog, twórca świstoklików
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
all that we see or seem
is but a dream within a dream
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
standing upright but my shadow is crooked~
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11212-laurence-morrow https://www.morsmordre.net/t11246-houdini#346121 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f424-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t11252-szuflada#346152 https://www.morsmordre.net/t11248-laurence-morrow#346126
Re: Most Godryka [odnośnik]23.04.24 18:04
The member 'Laurence Morrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 56
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Godryka [odnośnik]12.05.24 18:58
Nie należała do społeczności w Dolinie Godryka. W zasadzie nie należała do żadnej miejscowej społeczności. Była jednak obowiązkowa wobec bliskich i przyjaciół. Ceniła sobie wypracowane relacje. Z tego też powodu mimo wszystko tu była - by je pielęgnować.
Przyjaciółka której dziecko chodziło do tej samej szkoły co jej młodszy brat napisała do niej list z prośbą. Między obydwiema opiekunkami była prawie dekada różnicy w wieku, lecz samej Rianie to nie przeszkadzało. Starsza kobieta okazała jej niegdyś wsparcie, a potem podtrzymywały znajomość przez wzgląd na dzieci które się przyjaźniły.
Będąc już na miejscu przyglądała się napiętej sytuacji i myślała o tym, że Susan nie miała jakiegokolwiek wyczucia czasu. I wyobraźni. Przecież ta rzeka lada chwila mogła przekształcić całe miasto w staw! Miała ochotę nią potrząsnąć! Jeżeli została tu ściągnięta by aportować wszystkich mieszkańców to powinna wiedzieć o tym wcześniej. Świstoklikami nie strzela się z palców. Ścisnęła nasadę nosa między palcami, które zsunęła pod brodę. Z pogłębioną zmarszczką między patrzyła na żywioł który wymknął się z pod kontroli, na spowodowane przez niego zniszczenia, na to co lada chwila może zostać jeszcze zrujnowane. Koryto rzeki bez wątpienia należało prędko udrożnić. Czarownicę martwiło to, że wylewająca i zalewająca miasteczko woda zaburzyła już pierwotnie utrzymujące ją w ryzach granice. Nurt nie słabł. Grunt osłabiony. Pewna pociechą w jej oczach były rozsiane wokół drzewa - mogą pomóc w kontroli nad żywiołem. Ogólne pojęcie o kształtowaniu się terenu i umiejętności z transmutacji dały jej jakieś pomysły. Mniej lub bardziej głupie. Aby tylko nadarzyła się okazja do ich wprowadzenia...
Chwyciła spódnicę z przemokniętym rąbkiem do połowy łydki by przemieszczać się szybciej. Nie podwijała rękawów białej koszuli z długim rękawem i kołnierzykiem zapiętym pod samą szyją. Na jej czole igrały już drobinki potu. Było parno i nieprzyjemnie, a ciążąca na biodrze skórzana nie pomagała.
- Oj, bardzo Pana przepraszam... - w oszołomieniu zwróciła uwagę na mężczyznę, którego w zasadzie prawie stratowała, gdyby był tak samo mało uważny w chwili obecnej co ona. Skoro jednak już pochwyciła jego uwagę w niekonwencjonalny sposób postanowiła ją podtrzymać. Zwłaszcza, że dostrzegła w nim znajomą postać. Oczy jej się zaświeciły. Miała nadzieję, że pomoże jej się tu odnaleźć - Laurence! Merlinie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. Też pomagasz odnośnie tego rozlewiska? Albo wiesz cokolwiek w tym temacie? Bo mnie tu zaprosiła Susane, Susan Burton. Nie bardzo wiem czego konkretnie oczekiwała bo nie wyraziła się klarownie ale jak miała na myśli przygotowanie świstoklika do deportacji mieszkańców to na to jest już za mało czasu. Sam pewnie już zauważyłeś - była przejęta - Nie znam szczegółowo sytuacji, lecz tak kątem oka rzuciłam to lada chwila może nie być w czym pomagać. Trzeba udrożnić rzekę i podnieść jakoś brzeg z którego wody wylały. Nie wiem czy już macie plany albo czy ktoś decyzyjny w sprawie działań jest wyłoniony ale chętnie pomogę. Muszę wiedzieć tylko jak, cokolwiek - postanowiła być bezpośrednia. Widziała, ze był w pośpiechu więc jeżeli się przemieszczał skrupulatnie dreptała za nim. Jak dotąd jeszcze żadnej znajomej twarzy nie dostrzegła. Miała zamiar trzymać się więc mężczyzny jak tonący brzytwy.
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: Most Godryka [odnośnik]27.08.24 22:51
Włóczył się. Już nie w obdartych ubraniach i otoczony smrodem; choć był czysty, to każdy wolał omijać go szerokim łukiem. Nic dziwnego, dalej nie uporządkował swojego zarostu, non stop miał na sobie płaszcz pomimo sierpniowych temperatur, więc prezentował się podejrzanie. Sam spojrzałby nieufnie na takiego jegomościa podczas manewru wymijania na ulicy. Bardzo dobrze, że wojenna zawierucha uczyniła ludzi czujnymi. Po odzyskaniu różdżki Rineheart wyruszył z Playmouth trochę bez celu, ale z jakąś zamgloną wizją z tyłu głowy, że powinien skorzystać z okazji, aby obserwować innych w czasie zawieszenia broni. Chciał na nowo uwierzyć, że walka ma sens, nawet jeśli wielu chciało o niej zapomnieć, rzucając się w wir festiwalowych zabaw. Kieran nie zabawił w Weymouth zbyt długo, coś pchało go w stronę Doliny Godryka, prawdopodobnie wizja kilku starych druhów chętnych przygarnąć go pod swój dach. Potrzebował miejsca, gdzie będzie mu dane zaszyć się bez zbędnych pytań i tym samym uwolnić od rozterek.
Jakby jeden kataklizm nie wystarczał, rozpoczął się kolejny – niewytłumaczalny i nieokiełznany. Spadające na ziemię meteoryty nie baczyły na to gdzie trafiają, biły na oślep, nie szczędząc niczego i nikogo. To nie był dobry czas na wędrówki, tylko dobrze znane miejsca dawały znikome poczucie bezpieczeństwa. Tragedia dotknęła również Dolinę Godryka, a mieszkańcom ciężko było wyjść z szoku, choć po jakimś czasie nastąpił zryw sąsiedzkiej solidarności. Wszyscy chcieli walczyć z wodą, gdy ta pochłaniała w swe sidła kolejne domy, jednak siła żywiołu w mgnieniu oka stała się porażająca. Na dodatek wodzie towarzyszyło przeokropne gorąco, które wręcz odganiało od głównego źródła problemu – zawalonego Mostu Godryka. Zapadnięta kamienna konstrukcja stała się swoistą zaporą wodną, przez co woda, nie mogąc naturalnie przeć do przodu, zaczęła się piętrzyć i wylewać na boki. Kiedy czas na reakcję skrócił się niemiłosiernie, część osób postanowiła działać, choć wciąż nie wiedziała jak. Auror również dołączył do tego zrywu, ruszając jedną z ulic, gdzie miał okazję wyminąć rozmawiającą parę. Kiedy jednak do jego uszu dotarły słowa kobiety, momentalnie przystanął i postąpił krok w ich stronę.
Jeśli mogę wtrącić – zaczął ostrożnie, całkiem dyplomatycznie jak na jego osobę. – Też chciałabym pomóc. Czy w podniesieniu brzegu pomoże rzucenie kilku Murusio? Widziałem, że mieszkańcy w ten sposób próbowali zabezpieczać kolejne domy przed zalaniem, tworząc ściany pomiędzy zalanymi już budynkami. Jestem wprawiony w tego typu zaklęciach.
Spojrzał na kobietę z uwagą, czekając na jej werdykt, bo po przypadkiem zasłyszanych słowach, które wcześniej wypowiedział, zaczął mieć nadzieję, że może ona wpadnie na pomysł jak można zaradzić kataklizmowi.
Nie wiem, czy to się powiedzie, ale gdybyśmy podziurawili zapadnięty most rzucanymi Deprimo? Gdyby pomiędzy zwalonymi głazami powstały wyrwy, być może na nowo ruszyłaby ta cała woda. Nie od razu, to wymagałoby rzucenia wielu zaklęć. Możemy ruszyć w stronę mostu i od razu spróbować.
Był człowiekiem czynu, więc może z tej gorącej chęci działania nie myślał do końca mądrze. Szukał na twarzy kobiety jakiejkolwiek oznaki przyzwolenia do ruszenia. Nie chciał własną nadgorliwością wyrządzić większej szkody.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Most Godryka [odnośnik]08.11.24 21:31
Powrót do Doliny Godryka nie był łatwy. Chociaż minęły już ponad dwa miesiące odkąd na swojej drodze spotkał Rosiera, czasami nie mógł odeprzeć od siebie wrażenia, że tak naprawdę nigdy nie opuścił tej leśnej ścieżki. Zdarzało się, że sama myśl o przejściu nią ponownie go paraliżowała; że nie był w stanie przestać obracać się przez ramię, jakby się spodziewał, że za moment w jego kierunku znowu pomknie czarnomagiczne zaklęcie. To nie miało sensu – prawdopodobieństwo, że wydarzenia się powtórzą, i to dokładnie w tym samym miejscu, było bliskie zeru – ale logiczne argumenty nie zawsze pomagały uspokoić grzęznący w gardle oddech. Rany mogły się zasklepić, blizny – zgubić wściekle czerwony kolor, ale czas nie naprawił jeszcze wszystkiego. Nawet dosłowny koniec świata nie zdołał wyprzeć z głowy paskudnych wspomnień.
Prawdopodobnie nigdy nie trafiłby tu z powrotem, gdyby nie usłyszał o krytycznej sytuacji od jednego z lotników w Plymouth. Początkowo nie chciał zawierzyć jego słowom – Pondle Creek było ledwie strumykiem, który – nawet spiętrzony – nie powinien być w stanie spowodować takich zniszczeń. Pamiętał to miejsce doskonale: zarówno rzekę, jak i górujący nad nią most; w dzieciństwie lubił wyprawiać się na niego z kuzynami i urządzać zawody na plucie na odległość. Nie tak dawno napadły tu na niego zaklęte trzewiki, z którymi pomogła mu się rozprawić Adriana – choć gdy myślał o tym teraz, wspomnienie wydawało się odległe, jakby wydarzyło się w innym życiu. Poniekąd tak chyba właśnie było. Wciąż – nie potrafił wyobrazić sobie, że cała okolica mogłaby znaleźć się pod wodą, ale nie miał też powodu, żeby nie zawierzać słowom łącznika; porwane falami ciała i rodziny, które w jednej chwili straciły cały dobytek, nie były tematem do żartów.
W Dolinie pojawił się, bo przyjaciel zasugerował, że mógłby pomóc w rozbiórce mostu. Znał się na tym – chociaż nigdy nie skończył żadnego oficjalnego kursu, dużo czasu spędził, pomagając ojcu w remontach wokół gospodarstwa, a w ciągu ostatnich miesięcy sporo pochylał się nad magicznym budownictwem. Nie nazwałby się co prawda specjalistą od regulacji wylewających rzek, ale bezpieczne pozbycie się gruzowiska powinno leżeć w zasięgu jego możliwości. A przynajmniej – taką miała nadzieję, kiedy obniżał lot, żeby wylądować obok niegdyś prowadzącej do mostu ścieżki, wcześniej dokładnie obejrzawszy wszystko z góry. Spodziewał się na spotkać na miejscu innych mieszkańców, ale jedna z sylwetek szczególnie zwróciła jego uwagę – i to nie tylko dlatego, że noszony w środku lata, długi płaszcz, zdecydowanie się wyróżniał. Słyszał o odnalezieniu się Kierana, ale w informacyjnym chaosie, który rozpętał się po Nocy Tysiąca Gwiazd, nie pomyślał o wysłaniu do Jackie listu z pytaniem o to, czy była to prawda. Ucieszył się, widząc go tutaj – mało kogo szanował tak, jak jego. – Panie Rineheart! – zawołał do niego z daleka, przerzuciwszy miotłę przez ramię. Zamachał mu wolną ręką, żeby łatwiej było mu zlokalizować, kto go wołał. W tył czaszki uderzyła go nieprzyjemna myśl, że auror go nie pozna, nie zdoławszy wyróżnić rysów twarzy spod paskudnych blizn – ale odepchnął ją od siebie stanowczo. – Panie Rineheart, idzie p-p-pan w stronę mostu? Słyszałem, że trzeba go rozebrać – podjął, zatrzymując się przed czarodziejem. – P-p-przyszedłem pomóc – dodał, rozglądając się; chociaż znajdowali się na terenie, który doskonale znał, trudno było mu wychwycić znajome elementy zmienionego skrajnie krajobrazu.




I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?

William Moore
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5432-william-moore https://www.morsmordre.net/t5459-bursztyn https://www.morsmordre.net/t12096-william-moore https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5461-skrytka-bankowa-nr-1345 https://www.morsmordre.net/t5460-billy-moore
Re: Most Godryka [odnośnik]08.11.24 23:12
Szybko spojrzeniem odnalazł uniesioną dłoń nawołującego go czarodzieja, zbliżając się do niego kilkoma zdecydowanymi krokami. Chyba powinien się cieszyć, że ktoś witał się z nim otwarcie, przez długi czas izolacji auror nieco zdziczał, choć właściwie nigdy nie był łatwy w obyciu. Rozpoznał Moore'a bez problemu, jako sąsiedzi widywali się swego czasu zbyt często, aby nawet teraz miał go pomylić z kimkolwiek innym. Widok blizn na jego twarzy nie zdziwił go, jakby to było takie naturalne, że wszyscy spotykani na jego drodze ludzie są na różne sposoby naznaczeni trudami wojny. Chudsi, przemęczeni, ranni, okaleczeni mniej lub bardziej dotkliwie, a mimo to wciąż gotowi działać. Billy od początku nie pozostawał bierny wobec niesprawiedliwości, jego przynależność do Zakonu Feniksa nie była dziełem przypadku, więc jeśli jego twarz wyglądała w ten sposób, musiała się za tym kryć większa historia, może nawet tragiczna. Walczył, a to wymagało dużo odwagi. – Dobrze cię widzieć Moore – odpowiedział na jego powitanie, bo zawsze dobrze mu życzył, więc zastanie go żywego, tylko odrobinę naruszonego, ale wciąż w jednym kawałku, było pozytywnym doświadczeniem. Gdyby mieli decydować który z nich obecnie wygląda lepiej, jak nic tę konkurencję wygrałby Moore. – Każda pomoc się przyda – rzucił jeszcze, gdy pospiesznie ruszył w stronę mostu, gdzie działała część utworzonego na szybko przez mieszkańców sztabu kryzysowego w postaci dwóch czarodziejów monitorujących z bliska sytuację.
Zgadza się, cały most jest do rozbiórki, ale trzeba to zrobić z głową, aby zebrana po jego zawaleniu woda nie ruszyła gwałtownie dalej. Właśnie tutaj pani wspominała o podniesieniu brzegu rzeki, może żłobienie w jej korycie, właśnie przy brzegach, na coś by się zdało – myślał głośno, szybko dzieląc się swoimi pomysłami. Gdyby każdy mieszkaniec Doliny rzuciłby chociaż po jednym prostym przecież Defodio, byliby w stanie wyżłobić początek nowego strumienia. – Wszyscy tak właściwie zastanawiają się nad możliwością regulacji przepływu. Jeśli uda się rozebrać most kawałek po kawałku, woda nie ruszy gwałtownie. Sam myślałem o zabezpieczeniu terenu wzdłuż rzeki, widziałem jak niektórzy mieszkańcy już wcześniej próbowali odgrodzić się od wody z pomocą rzucanych Murusio pomiędzy domami, choć z różnym skutkiem – już o tym wspomniał, ale warto było ten pomysł powtórzyć, jeśli ktoś po podchwyceniu dość prostego konceptu mógł wpaść na coś lepszego. Może tym kimś był właśnie Moore. – Jednak nie da się zrobić wszystkiego w tak krótkim czasie. Most to priorytet.
Ponoć zajęto się nakreśleniem mapy oddającej w których miejscach woda wylała i w jakim tempie jej poziom rośnie. Rineheart w drodze do celu wykonał szybki ruch różdżką, celem wyczarowania magicznego oka. Rekonesans z góry był dobrym pomysłem i ktoś już wcześniej na niego wpadł, taka w każdym razie wieść obiła mu się o uszy. Sam chciał się zorientować ile czasu na podjęcie zdecydowanych działań im zostało. – Oculus.
Zbliżył się do dwóch czarodziejów pozostających w bezpiecznej odległości od zawalonego mostu, kiedy jeden z nich coś notował w zeszycie, a drugi liczył pod nosem. – Macie panowie już jakiś plan działania? – spytał spokojnie, jednak z pewną stanowczością w głowie. Nie chciał podejmować decyzji bez konsultacji z przedstawicielami mieszkańców.
Mamy już pierwszy rys dla naszej mapy – oznajmił jeden z nich, podsuwając Kieranowi skrawek pergaminu z wyrysowanymi liniami. – Woda rozlewała się dość gwałtownie, teraz sytuacja się ustabilizowała. To chyba ostatni moment, aby wziąć się w końcu za most. Mieszkańcy już wcześniej zaczęli budować wały na tę okoliczność, ale jeśli puszczą…
Tak czy siak nie ma już za bardzo czasu na zachowawcze działania. Trzeba stopniowo usuwać elementy mostu. Jeśli zaczniemy od góry...
Nie lepiej u podstawy? Stworzyć szczelinę pomiędzy wiekszymi kamieniami.
Kieran nie wtrącał się w dalszą wymianę poglądów na ten temat, uważnie słuchając, ale w międzyczasie zerkając też na towarzyszącego mu lotnika.

| k100 na zaklęcie Oculus, EM: 49/50


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Most Godryka [odnośnik]08.11.24 23:12
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Godryka [odnośnik]10.11.24 14:21
Kieran poczuł jak magia wokół jego różdżki wibruje, jak zaklęcie posłuszne jego woli wyczaruje magiczne, trzecie oko, które pozwoli mu dojrzeć więcej, a tym samym wesprzeć w działaniu. Jednak wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Dziesięć oczu wyłoniło się z eteru – każde płynne i lśniące, jakby utkane z samej esencji magii. Zawisły na chwilę wokół czarodzieja, unosząc się jak duchy – potem zaś, zaczęły powoli krążyć wokół niego. Na początku wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Czarodziej widział wyraźnie każdą z okolicznych postaci – każde oko dostarczało mu nowego obrazu, nowej perspektywy. Ale wkrótce, gdy kolejne obrazy nakładały się na siebie, coś zaczęło się dziać. Wizje zaczęły migotać, przeskakując chaotycznie między oczami. Sceny nakładały się, mieszały, tworząc feerię obrazów, które wkradły się do jego umysłu niczym nieproszony gość. Nie miał kontroli nad tym, co widział. Każde oko zwracało się w inną stronę, jedno dostrzegało ruch w cieniu, inne skupiało się na nieistotnych detalach, jak mrugające źdźbło trawy na ziemi. Jedno z oczu zawisło przy jego boku i utkwiło wzrok na jego własnym obliczu. A kiedy próbował skupić się na jednym obrazie, inny natychmiast wdzierał się do jego umysłu, rozdzierając skupienie niczym pęknięta lina.


Kieran w wyniku nieudanego zaklęcia, wyczarowałeś wokół siebie 10 unoszących się oczu, które zaczęły krążyć, rozpraszając twoje zmysły. Wskutek tego tracisz -20 do spostrzegawczości, dopóki nie pozbędziesz się tych oczu.
Możesz zniszczyć jedno oko, używając dowolnego zaklęcia zadającego obrażenia. Każde trafienie wymaga rzutu na ST15, by trafić. Jeśli zniszczysz 5 oczu, pozostałe automatycznie opadną.
Jeśli zdecydujesz się nic nie robić, oczy opadną automatycznie po 3 turach. Do tego czasu będą cię rozpraszać, wywołując -20 do spostrzegawczości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Godryka [odnośnik]11.11.24 2:53
Nie była do końca przyzwyczajona do tak nieuporządkowanej atmosfery. Było dużo, przeważnie obcych ludzi z mnogą ilością chęci ale z brakiem skoordynowania. Odczuwała chaos, który przeciągał "pod włos" zwoje pełne myśli. Nie było to specjalnie przyjemne.
- Murismo nie zadziała. To zaklęcie które potrzebuje odpowiedniego, trwałego oparcia na początku i końcu. W mieście się sprawdza przez wzgląd na gęste rozmieszczenie kamienic i sąsiadujących blisko ze sobą domków, których przy korycie rzeki Pan nie znajdzie - Wyjaśniła prędko przeskakując spojrzeniem między... bezdomnym, a pobliźnionym mężczyzną. Wyraźnie potrzebowała chwili by postrzegać ich jako chętnych do pomocy wolontariuszy. Szczęśliwie adoptowała się wyjątkowo szybko. Zamrugała trzykrotnie i kontynuowała nieco bardziej podniesionym głosem. Najwyraźniej nie jedna osoba ją słuchała. Bardzo dobrze - Magiczny mur przy jednokrotnej inkantacji nie jest też specjalnie długi, koryto rzeki nie jest krótkie. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę ten najbardziej niepokojący odcinek - zwróciła uwagę - Efektywniej byłoby sięgnąć po flosimuro wykorzystując naturalne walory terenu - w pobliżu rzeki rośnie wiele roślin w tym mniej lub bardziej młodych drzew. Przekształcenie ich w wał nie powinno być specjalnie skomplikowane - zaproponowała, jak uważała, rozsądnie - Odpowiednio silne Deprimo powinno się sprawdzić. Ostatecznie nawet rzucona zwyczajna bombarda powinna przynieść spektakularnie pozytywny, natychmiast odczuwalny efekt. Co prawda pewna nagłość może spowodować wzburzenie nurtu ale jeżeli nie chcemy zaufać samym wałom utworzonym przez flosimuro to można byłoby jednocześnie kontrolować siłę żywiołu za pomocą fluxobedio - zaklęcia transmutacyjne które wymieniła nie były skomplikowane. Specjalnie rozmyślała nad najprostszymi rozwiązaniami tak by względnie każdy czarodziej był wstanie zaangażować się w realizację ustalonego planu działania. Ten zaś klarował się pod jej czupryną - utworzenie wałów, kontrolowanie siły nurtu i udrożnienie samego koryta rzeki.
Powiedziawszy to co chciała powiedzieć nieco nagląco spoglądała na zgromadzonych czarodziei oczekując od nich albo potakującego kiwania, krytyki lub korekty myślenia. Co jakiś czas jej jasne spojrzenie było rozpraszane przez magiczne gałki oczne niepokojąco wirujące wokół przyodzianego w płaszcz dziadka. Riana podejrzewała, że tej nocy powinna oczekiwać koszmarów.
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: Most Godryka [odnośnik]11.11.24 13:37
P-p-pana też – przytaknął od razu, kiwając z szacunkiem głową Kieranowi. Mówił szczerze, obecność aurora podnosiła na duchu – mimo że zdecydowanie nie wyglądał najlepiej. Dzisiaj chyba nikt nie wyglądał; nie minął nawet tydzień od upadku komety, ale wszystko, co wydarzyło się od tamtego dnia, przypominało niekończący się, nieprzerwany chaos następujących jedna po drugiej tragedii. Williamowi dni zlały się ze sobą; nie był pewien, co miało miejsce wczoraj, a co trzy dni wcześniej. Ruszył za Kieranem, słuchając uważnie jego słów, zatrzymując się dopiero, gdy dotarli do dwóch mężczyzn rozprawiających nad mapą. Spojrzał na nią, wychylając się zza ramienia aurora, starając się dopasować odręczne rysunki do tego, co widział w terenie. Już miał powiedzieć, że murusio nie zadziała – nie bez uprzedniego wzniesienia podpór, na których mur mógłby się wesprzeć – ale uprzedziła go kobieta, której do tej pory nie zauważył. Odwrócił się, z zaskoczeniem stwierdzając, że ją zna.
Riana – odezwał się; na końcu imienia zatańczył słaby znak zapytania, jakby przez moment wahał się, czy to naprawdę była ona – ale nie zmieniła się przecież aż tak bardzo. – Cześć, d-d-dobrze cię widzieć – dodał, uśmiechając się lekko. Powiedziałby coś jeszcze, zapytał, czy wszystko było u niej w porządku – ale nie było na to czasu, o czym dosadnie przypomniało mu zniecierpliwione, ponaglające chrząknięcie jednego z debatujących nad mapą czarodziejów. – Wały możemy też p-p-podnieść rzucając terracreato – podjął, uzupełniając słowa Riany. – Za pomocą fluxobedio można trochę nakierować nurt w p-po-początkowej fazie, ale o ile nie mamy masy ochotników, to tyle będzie musiało wystarczyć. Co się tyczy mostu – odwrócił się w stronę mężczyzn – nie zaczynałbym od p-p-podstawy. Zniszczenie podpór osłabi nośność całej konstrukcji, w ten sp-p-posób ryzykujemy, że nurt ją rozsadzi – wyjaśnił. Jeżeli nie chcieli, żeby cała wezbrana rzeka ruszyła jednocześnie, zalewając kolejne tereny i podtapiając mieszkających dalej mieszkańców, musieli pozwolić jej przemieścić się wolniej – na tyle, żeby nadmiar wody zdążył spłynąć, zamiast spiętrzyć się niebezpiecznie. – Czy ktoś robił oględziny mostu? Wiadomo, które elementy są zniszczone, a które jedynie p-p-przysypane gruzem? – zapytał, przesuwając spojrzeniem pomiędzy mężczyznami, pytający wzrok przenosząc też na Kierana; był tu dłużej, może zdążył bardziej rozeznać się w sytuacji. – Deprimo może strącić kamienie z g-g-górnej warstwy, ale musi być dobrze wymierzone – zgodził się z Rianą. Nie był pewien, czy sam był w stanie zrobić to odpowiednio precyzyjnie, uroki nie były jego najmocniejszą stroną. – Niewielkie wybuchy na wysokości p-p-pomostu też mogłyby się sprawdzić – zastanowił się, czy bombarda by wystarczyła? Czy powinni sięgnąć po reducto? – Ile mamy czasu? – upewnił się jeszcze; ten z pewnością naglił, ale jak bardzo? Czy kolejna katastrofa była kwestią minut, czy może mogli rozplanować prace na kilka godzin?
Odwrócił się w stronę Kierana, dopiero teraz dostrzegając lewitujące wokół niego oczy. Ich obecność go nie zdziwiła, rozpoznał inkantację zaklęcia, choć musiał przyznać, że samemu nigdy nie udało mu się przywołać więcej niż jednego. Sam auror również wyglądał na trochę rozkojarzonego. – Wszystko w p-p-porządku, panie Rineheart? – zapytał.




I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?

William Moore
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5432-william-moore https://www.morsmordre.net/t5459-bursztyn https://www.morsmordre.net/t12096-william-moore https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5461-skrytka-bankowa-nr-1345 https://www.morsmordre.net/t5460-billy-moore
Re: Most Godryka [odnośnik]11.11.24 18:12
Przeczuwał, że swoją zaniedbaną prezencją nie wzbudzał wielkiego zaufania, co widział po spojrzeniu czarownicy. Na całe szczęście uwaga kobiety skupiała się przede wszystkim na poszukiwaniu odpowiedniego rozwiązania problemu mieszkańców Doliny Godryka w postaci zawalonego mostu. – Tak, racja, Murusio sprawdzało się przy blokowaniu zalanych uliczek, aby opóźnić wdarcie się wody do jeszcze suchych domostw – przyznał się przed samym sobą do błędnego osądu. Musiał przyznać, że wyjścia z tarapatów szukał w tych gałęziach magii, które były mu najlepiej znane.
Moore zdawał się rozpoznać kobietę, zwrócił się do niej po imieniu, co tylko przekonało aurora do tego, aby zawierzyć jej ocenie sytuacji, dla której zrozumienie wyraził drugi czarodziej. Uznał przedstawione mu racje za bardzo fachowe i wsłuchiwał się w głosy rozsądku. Dobrze wyszło, że wspólnie dzielili się swoimi pomysłami, bo jemu do głowy nie wpadły rozwiązania opierające się na transmutacji. W latach szkolnych nie wykazał się talentem w tej dziedzinie magii, nigdy nie była my bliska ani specjalnie potrzebna. Tym bardziej doceniał świetną propozycję, którą było wykorzystanie naturalnych zasobów terenu na ich korzyść, jak tworzenie wałów z roślin czy kontrolowanie siły przepływu wody przynajmniej na początkowym etapie dzięki magii, aby w ten sposób spłaszczyć falę, gdy uszkodzone części zawalonego mostu będą usuwane. Nie był pewien czy przez swoje braki w transmutacji przyda się do działań hamujących siłę żywiołu, ale czuł, że może wiele zdziałać przy samym moście z pomocą uroków.
Poczucie pewności siebie pękło jak mydlana bańka. Przywołana zaklęciem niestandardowa ilość oczu nieco go zaskoczyła i nie miał całkowitego zaufania wobec tego niespodziewanego efektu. Ta podskórna podejrzliwość miała okazać się słuszna, bo choć z początku mogło się wydawać, że wszystko jest pod kontrolą, to ostatecznie mnogość różnych perspektyw i ich odczuwania miała się na nim zemścić. Lewitujące oczy nie chciały się poddać jego woli, odbierane przez nie obrazy przeskakiwały od jednego do drugiego, choć starał się ze wszystkich sił skoncentrować tylko na jednym spojrzeniu, póki nie wyskoczył mu w głowie obraz jego zmęczonej gęby. Cholera, aż tak źle wygląda? Na całe szczęście jakoś jeszcze panował nad sobą i interpretowaniem otaczającej go rzeczywistości, co niewątpliwie zawdzięczał doświadczeniom zdobywanym w trakcie kariery zawodowej. Już by zwymiotował od tej ciągłej migawki obrazów, gdyby przez trzy dekady nie wyrobił sobie pewnej obojętności na odbierane bodźce.
Dwaj czarodzieje oddelegowani do sztabu kryzysowego, którzy wcześniej debatowali nad tym gdzie zacząć rozbiórkę mostu, pozostawali jednak zgodni w tym, że z mostu nie zostało nic i obecnie mieli do czynienia tylko ze stertą gruzu. Jeden się zarzekał, że słyszał od naocznego świadka tragedii, że podpory mostu połamały się jak zapałki i potem zwaliła się na nie cała konstrukcja. Kieranowi te wszystkie szczegóły nie mówiły za wiele.
Rozpraszają mnie te oczyska, nie zwracajcie na mnie przez chwilę uwagi – odpowiedział na pytanie Moore’a. Jego pokłady cierpliwości malały, irytacja rosła, mimo to, mocno zaciskając powieki, starał się dokonać jakiejś jednej konkluzji w świetle wszystkich padających argumentów. – Stan koryta rzeki zostawiam w rękach osób lepiej znających się na zaklęciach z dziedziny transmutacji, ale mogę pomóc przy samym moście. Z tego co zrozumiałem najlepiej zacząć od góry, można podziurawić, zniszczyć lub przenieść co większe głazy.
Nie wytrzyma, przez te pieprzone obrazy przeskakujące w jego głowie nie mógł się skupić! Uniósł powieki, zdecydował się odejść kilka kroków od dyskutującej grupy, aby nikomu nie wyrządzić przypadkiem szkody. Podniósł różdżkę w próbie wycelowania nią w jedno z oczu. – Incendio – wypowiedział inkantację, by za chwilę znów wycelować w kolejne oko. – Incendio.
W obu przypadkach nie trafił, co za psidwaczy los! trudno, zacznie działać z opóźnieniem, bo w kończu te pieprzone oczyska same znikną, prawda? Co jeśli zaklęcie okaże się trwalsze i zniknięcie dziesiątki nie nastąpi tak samo szybko co przy wyczarowaniu zwyczajowo jednego?

| Oculus tura 1/3, rzucone Incendio (klik), EM: 47/50


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Most Godryka - Page 8 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Most Godryka [odnośnik]11.11.24 20:48
Nawet jeżeli nie powinno się tego robić, Riana mimo wszystko miała tendencję do oceniania ludzi po wyglądzie ewentualnie dopiero z czasem nanosząc pewne korekty do osadu wraz z bliższym zapoznaniem się z drugą stroną. Tu i teraz nie miała w zasadzie za dużo czasu nawet na to pierwsze - tak, ludzie przed nią wyglądali co najmniej podejrzanie ale nie miało to znaczenia dopóki byli skupieni na osiągnieciu celu jakim było powstrzymanie katastrofy.
Vane miała w zwyczaju jasno wyrażać swoje myśli i pomysły, a jeżeli z jakimś rozwiązaniem się nie zgadzała zawsze proponowała alternatywę. nie inaczej było i teraz. Ledwie jednak skończyła wytrzeszczyła oczy w lekkim zaskoczeniu słysząc swoje imię z ust mężczyzny który wyraźnie nie radził sobie na co dzień z brzytwą. Zaskoczenie przerodziło się w konsternację - Och, hej... Dość katastrofalne okoliczności nas zastają. Mam nadzieję, że bez względu na to czy skończymy ostatecznie pływając, czy też stoją na względnie suchym lądzie dasz mi okazję poprawnie powiedzieć ci "cześć" - podsumowała nieco niezręcznie wyraźnie czując się głupio, że nie rozpoznała dawnego przyjaciela. Może byłoby inaczej gdyby miała zwyczaj bezczelnie patrzeć się w oszpecone lico no ale tak nie było.
- Och, w porządku. Zatem ja już lecę zabezpieczyć koryto - flosimuro i terracreato. Nie radzę sobie z destruktywną więc w sumie nie ma potrzeby bym stała tu i czekała na finalne ustalenia co z mostem. Kupię trochę czasu. W miarę możliwości - co do tych ustaleń nie było wątpliwości więc zamierzała je wprowadzić w życie. Od planowania do realizacji dzieliły tylko chęci, a ona była przepełniona w tym momencie werwą - Jest tu może czarodziej lub trzech którzy sobie radzą z transmutacją? Nic skomplikowanego, w ruch pójdą proste zaklęcia lisiuro i terracreato. Śmiałków proszę za mną zabezpieczymy bieg rzeki - Podniosła rękę w górę wraz z głosem. Była dość wysoką kobietą i nie wstydziła się zwrócić na siebie uwagę zwłaszcza w tak kryzysowej sytuacji.
Zebrawszy chętnych podciągnęła rąbek spódnicy do połowy łydki by dziarskim krokiem ruszyć w stronę zagrożonego terenu. Krytycznym odcinkiem był obecnie ten tuż przed mostem, a po utorowaniu nurtu będzie ten przy moście i za. W takim kierunku postanowili też tworzyć wały naginając jednym zaklęciem rośliny do swojej woli i zmuszając je do wzrostu i zaplatania się w ciasny mór, a drugim żłobiąc w ziemi.
- Flosimuro! - wypowiedziała, lecz zaklęcie nie odniosło oczekiwanego rezultatu. Ponowiła zatem inkantację po raz drugi, lecz również bez powodzenia. Dopiero kiedy wypuściła ciążące jej powietrze uspokajając oddech ponowiła inkantację po raz trzeci. Użyła więcej mocy - Flosimuro! - moc zaklęcia rozlała się po okolicy naginając w nienaturalny sposób drzewa, krzewy i trawy. Rosły i oplatały się nawzajem w nieprzenikniony ciasny mur.
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: Most Godryka [odnośnik]11.11.24 22:32
Jasna sp-p-prawa – odpowiedział Rianie, pocierając bezwiednie kark w wyrazie zakłopotania. Lekkiego; ostatecznie nie dziwiło go, że nie przypisała od razu twarzy do imienia, nie widzieli się długo – a świeże wciąż blizny zniekształcały jego rysy. Zdawał sobie z tego sprawę. Bez względu na to, jak bardzo unikałby spoglądania w lustro, czasami musiał to robić. Posłał kobiecie uśmiech, koniec końców ciesząc się, że ją widzi. Lubił Rianę, choć zdarzało się, że go onieśmielała – a fakt, że zdawała się być cała i zdrowa, wywoływał ulgę. Zbyt wiele osób, które znał, pozostawało wciąż poza zasięgiem, zagubionych w chaosie po katastrofie – albo zagubionych na zawsze.
Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zaoferować swojej pomocy przy ułożeniu koryta rzeki – nie był mistrzem transmutacji, ale przez ostatnie tygodnie pochylał się nad nią regularnie i znał już nieco więcej niż podstawy – jednak widząc zgłaszających się ochotników, zdecydował się zostać z Kieranem. Na magii konstrukcyjnej, i konstrukcjach w ogóle, znał się ostatecznie lepiej niż na ukształtowaniu terenu. – W takim razie zajmiemy się m-m-mostem. Dasz nam sygnał, kiedy koryto będzie gotowe? – upewnił się. Nie mogli wysadzić mostu w momencie, w którym Riana i pozostali czarodzieje będą wciąż pracować na brzegach – musieli dać im czas na oddalenie się na bezpieczną odległość. W ostatnich miesiącach dwukrotnie był świadkiem tego, jak bardzo niekontrolowany potrafił stać się wodny żywioł; widział na własne oczy, jak ogromna fala w ułamkach sekund pochłania Oazę. Druga, tak samo potężna, zaledwie parę dni temu uderzyła w Weymouth. Wezbrana rzeka nie miała takiej samej siły, ale również mogła porwać człowieka. – P-p-postaram się nakierować wodę przy moście, kiedy zacznie przepływać, ale p-p-podejrzewam, że jedno fluxobedio nie wystarczy – dodał, oglądając się na piętrzącą się za rumowiskiem wodę. Sam widok sprawiał, że żołądek skręcał mu się w niepokoju; aż trudno było mu uwierzyć, że maleńka, płynąca do niedawna przez Dolinę Godryka rzeczka, mogła zamienić się w tak niszczycielski i nieokiełznany żywioł. Wątpił, że będą w stanie opanować go w sposób całkowicie kontrolowany; jedyne, na co mogli liczyć, to zminimalizowanie szkód.
W p-p-porządku – odpowiedział jedynie Kieranowi, kiedy ten odszedł na bok, żeby uporać się z wirującymi wokół niego oczami. William nawet nie próbował proponować mu pomocy, pewien, że sam doskonale poradzi sobie z tak drobnym problemem; był jednym z najsilniejszych czarodziejów w Zakonie Feniksa. – Zaczekam przy moście, obejrzę go z bliska – oznajmił jeszcze, po czym ruszył w kierunku przeciwnym do tego, który wybrała Riana. Im wyżej biegu rzeki się znajdował, tym ostrożniej musiał stawiać stopy; rozmoknięty grunt był grząski, niestabilny – a kiedy spojrzał z bliska na pozostałości mostu, był już pewien, że nie został z niego ani jeden nienaruszony element. Czekając na pana Rinehearta, podciągnął rękawy, po czym skierował różdżkę w stronę brzegów tuż za mostem. – Terracreato! – rzucił, starając się podnieść prawy wał, po czym to samo powtórzył przy lewym. – Terracreato! – Odwrócił się, próbując dojrzeć, jak przebiegały prace nad wyżłobieniem koryta dalej; wzrokiem odszukał też Kierana.




I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?

William Moore
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5432-william-moore https://www.morsmordre.net/t5459-bursztyn https://www.morsmordre.net/t12096-william-moore https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5461-skrytka-bankowa-nr-1345 https://www.morsmordre.net/t5460-billy-moore

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Most Godryka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach