Dom Horacego Slughorna
Strona 2 z 25 • 1, 2, 3 ... 13 ... 25
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dom Horacego Slughorna
Na terenach przylegających do centrum London Borough of Bexley znajduje się niewielkie osiedle złożone z kilkudziesięciu piętrowych kamienic, zamieszkanych zarówno przez mugoli, jak i czarodziejów. Jeden z tych domów wynajmowany był przez Horacego Slughorna, starszego już, aczkolwiek znakomitego członka szlacheckiego rodu, zajmującego się kształceniem młodych w dziedzinie eliksirów. Okolica najczęściej wybierana jest przez osoby starsze, głównie dlatego, że władze miasta dbają o jej wygląd - żywopłoty są równo przycinane, ulice utrzymywane w czystości, a po zmroku nie uświadczy się zepsutych latarni... Nic nie wskazywałoby na to, że właśnie tutaj, w tej spokojnej dzielnicy, czarodziejskie władze odnalazły zwłoki znamienitego czarodzieja.
The member 'Michael Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Ludzi zbierało się coraz więcej. Z cichej okolicy to miejsce przekształciło się nagle w żyjące osiedle pełne szeptów. Uśmiechałem się lekko popijając wodę. Szedłem wzdłuż drogi, aż w końcu przystanąłem bliżej innych ludzi, którzy postanowili działać. Chyba przybyli już wszyscy. Spojrzałem uważnie w stronę domu lorda Slughorna. Rzeczywiście drogi dostania się do środka były dwie: ta frontowa, najbardziej oczywista, oraz od tyłu. Podejrzewałem, że każda z nich jest w pewien sposób zabezpieczona. Władze nie pozwoliłyby sobie na pozostawienie budynku bez opieki. Teoretycznie wszyscy zawsze próbują dywersji tylnym wejściem, dlatego to tam powinny być nałożone zaklęcia ochronne, a najciemniej jest pod latarnią, czyli w tym przypadku są to główne drzwi. Jednocześnie są one na tyle oczywiste, że i je należy właściwie zabezpieczyć, dlatego to chyba nie ma aż takiego znaczenia (tak sądziłem). Nie było sensu się nad tym dłużej zastanawiać, trzeba po prostu działać. Cały czas rozglądałem się wokół, bojąc się, że znów ktoś nas zaskoczy i zaatakuje, jak wtedy, w drodze do chaty.
Skinąłem głową Michaelowi, jego plan wydawał się dobry. Grupy natomiast podzieliły się samoistnie, pozostało mi iść z trojgiem czarodziei. Uśmiechnąłem się ponownie na stwierdzenie Katyi.
- Myślę, że jakoś podołamy temu zadaniu – odpowiedziałem. Mając oczywiście na myśli strach przed pójściem z dwiema innymi kobietami, nie włamanie do czyjegoś domu, co już tak oczywistym nie było. Widząc, że każdy wyciąga różdżkę i rzuca zaklęcia, poczułem, że chciałbym być przydatny. – Clario – powiedziałem więc, kiedy wyjąłem kawałek magicznego drewna z kieszeni i skierowałem je na dom. Szczerze mówiąc lepiej radziłem sobie w transmutacji, no i byłem żeglarzem, a nie znawcą zaklęć, ale ostatecznie można spróbować. Nie wydaje mi się, żeby ktoś czatował tutaj na okrągło, ukrywał się i tak dalej, ale przezorności nigdy za wiele. Podobno.
Skinąłem głową Michaelowi, jego plan wydawał się dobry. Grupy natomiast podzieliły się samoistnie, pozostało mi iść z trojgiem czarodziei. Uśmiechnąłem się ponownie na stwierdzenie Katyi.
- Myślę, że jakoś podołamy temu zadaniu – odpowiedziałem. Mając oczywiście na myśli strach przed pójściem z dwiema innymi kobietami, nie włamanie do czyjegoś domu, co już tak oczywistym nie było. Widząc, że każdy wyciąga różdżkę i rzuca zaklęcia, poczułem, że chciałbym być przydatny. – Clario – powiedziałem więc, kiedy wyjąłem kawałek magicznego drewna z kieszeni i skierowałem je na dom. Szczerze mówiąc lepiej radziłem sobie w transmutacji, no i byłem żeglarzem, a nie znawcą zaklęć, ale ostatecznie można spróbować. Nie wydaje mi się, żeby ktoś czatował tutaj na okrągło, ukrywał się i tak dalej, ale przezorności nigdy za wiele. Podobno.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Glaucus Travers' has done the following action : rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Kilka wolnych chwil po swoim przybyciu poświęciła na przyjrzenie się współtowarzyszom. Z pewną ulgą przyjęła fakt, że większość z nich była jej już znana: Charlusa i Katyę pamiętała przecież jeszcze ze szkoły, a Cornelia i Michael spędzali razem z nią święta w kwaterze Zakonu. Twarze Megary i Glaciusa były jej obce, więc poświeciła im nieco uważniejsze spojrzenia, jakby chciała dzięki temu lepiej zapamiętać ich rysy. W milczeniu obserwowała jak trzyosobowa grupka odłącza się i odchodzi w kierunku lasu. Odprowadziła ich spojrzeniem, ale zaraz ponownie skupiła się na tych, którzy zostali z nią na ulicy. Ręce miała ukryte w kieszeniach płaszcza i nerwowo przestępowała z nogi na nogę. Jej niepokój był bardziej niż widoczny. Zdobyła się jednak na lekki uśmiech w stronę Katyi i skinięcie głową, które miało potwierdzić jej tożsamość. W rzeczy samej, nazywała się Florence Fortescue i zaraz miała się włamać do domu swojego zmarłego nauczyciela eliksirów... Znów zagryzała usta, nie całkiem nawet świadoma tego nerwowego gestu.
Kiedy decyzje zostały podjęte, Flo wiernie podążyła za resztą swojej kompanii. Nie miała zielonego pojęcia co robić, więc póki co zdawała się na ich decyzje. Rozglądała się jednak wokół czujnie, a rękę, w której dzierżyła różdżkę wyjęła z kieszeni i opuściła luźno wzdłuż boku. W przeciwieństwie do reszty nie rzucała żadnych zaklęć, ale była gotowa zrobić to w każdej chwili, jeśli tylko zajdzie potrzeba.
Kiedy decyzje zostały podjęte, Flo wiernie podążyła za resztą swojej kompanii. Nie miała zielonego pojęcia co robić, więc póki co zdawała się na ich decyzje. Rozglądała się jednak wokół czujnie, a rękę, w której dzierżyła różdżkę wyjęła z kieszeni i opuściła luźno wzdłuż boku. W przeciwieństwie do reszty nie rzucała żadnych zaklęć, ale była gotowa zrobić to w każdej chwili, jeśli tylko zajdzie potrzeba.
I wish you were the one
Florence G. Fortescue
Zawód : współwłaścicielka lodziarni
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Sometimes the only payoff for having any faith - is when it’s tested again and again everyday
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jeśli ktoś pytałaby ją o zdanie przyznałaby,, że to dość dziwne zbiorowisko. Katye oczywiście znała jeszcze z czasów szkolny. Lorda Traversa kojarzyła z sabatów. Cornelia uratowała jej życie. Profesor Tonks nauczyciel zaklęć. Kobiety i mężczyzny nie znała ale nie obraziłaby się gdyby okazali się aurroami, policjantami czy członkami wiedźmiej straży. Takich przecież warto mieć blisko siebie. Słysząc propozycje Cornelii Meg powoli podniosła się z zajmowanego przez siebie miejsca i wolnym krokiem ruszyła za nią rzucając kontem oka spojrzeniem na dom zamarłego profesora od eliksirów. Dla wszystkich było chyba oczywiste, że zmarł bo przeszkadzał. Ktokolwiek się tego dopuścił musiał bardzo dokładnie zatrzeć ze sobą ślady. Skąd te przemyślenia? Pewnie naczytała się zbyt dużo powieści kryminalnych albo to wpływ życia wśród tej mniej wesołej części szlachty w której może raz na pokolenie zdarza się śmierć z przyczyn naturalnych. Byli już w komplecie. Ona, Cornelia i z tego co ususzyła człowiek imieniem Charlus. Megara przeniosła wzrok to na kobietę to na mężczyznę. - Jakiś plan? - spytała pół szeptem. Mimo całego wzburzenia jakie ostatnio panowało w jej prywatnym życiu i wrodzonego uporu miała na tyle rozsądku by wiedzieć, że nie powinna się wychylać i słuchać osób bardziej od niej doświadczony. Dobrze, że nikt z znajomych nie będzie tego świadkiem. Posłuszna Megara…a to dobre.
Zaklęcia rzucone przez Katyę, Michaela oraz Glaucusa nie mogły być wykonane lepiej - zanim jednak dotarły do domu, natrafiły na przeszkodę. Trzy smugi rozbiły się o niewidzialną tarczę, by następnie rozpełznąć się dość bladym światłem na boki, ujawniając że czar ochronny działał na terenie wyznaczonym płotem okalającym dom Slughorna. Fala światła dotarła także na tyły posiadłości, gdzie Charlus, Megara i Cornelia mogli zobaczyć, jak dociera do górnej części wysokiego na trzy metry płotu. Nie można więc rzucić na dom czaru z zewnątrz, a światło mogłoby wydać się rzeczą podejrzaną - bynajmniej dla każdego mugola, który akurat zwróciłby oczy w tę stronę. Jedynym miejscem, gdzie niewidzialna ściana zdawała się jakby przerzedzać, była przestrzeń bezpośrednio nad frontową furtką.
|W tej turze musicie podjąć próbę dostania się na teren posiadłości, używając kości k100 na poznanie efektów swoich starań. Nie wiecie, czy ktoś aby nie zobaczył poświaty z tarczy, a ciekawski mugol nie jest na pewno tym, czego teraz Wam potrzeba. Na odpis macie 48 godzin.
|Piękne tempo odpisów, tak trzymać!
|W tej turze musicie podjąć próbę dostania się na teren posiadłości, używając kości k100 na poznanie efektów swoich starań. Nie wiecie, czy ktoś aby nie zobaczył poświaty z tarczy, a ciekawski mugol nie jest na pewno tym, czego teraz Wam potrzeba. Na odpis macie 48 godzin.
|Piękne tempo odpisów, tak trzymać!
Spojrzała na Glaucusa i pokręciła z rozbawieniem głową. Powoli dochodziła do siebie i zapominała o ostatnich dwóch miesiącach, choć tak naprawdę dopiero wychodziła na prostą. Nie chciała ryzykować życiem ludzi, którzy do tej pory zapewne trudnili się w zupełnie innych rzeczach, a nie włamywaniem się do domu dawnego nauczyciela eliksirów. To było absurdalne, bo gdyby ktoś jej powiedział dziewięć lat temu, że z grupą zakonników spróbuje przedostać się na teren jego domostwa, to zapewne popukałaby się w głowę.
Moment, w którym zaklęcia zderzyły się z przeszkodą zdawał się być kluczowy. Nie przypuszczała, że mugole mogliby próbować przyglądać się grupie kilku osób, wszak było już późno. Nie dostrzegła więc niczego, choć tylko przez ułamek sekundy taksowała okolicę, jakby czas odgrywał tutaj ważniejszą rolę. Zazwyczaj tak było, toteż kiedy tylko dostrzegła, że jest szansa na przedostanie się nad furtką, wypuściła powietrze z płuc. Dlaczego kobiety nosiły zazwyczaj spódnicę? Czemu to nie mogły być spodnie? Wzruszyła lekko ramionami i podeszła do płotu, by dotknać go lekko palcami.
-Chyba nie będzie tak prosto jak przypuszczaliśmy - mruknęła do swoich towarzyszy i wierzyła, że nie potknie się przy pierwszej próbie przedostanie się na terytorium, którego wcale nie znali.
Moment, w którym zaklęcia zderzyły się z przeszkodą zdawał się być kluczowy. Nie przypuszczała, że mugole mogliby próbować przyglądać się grupie kilku osób, wszak było już późno. Nie dostrzegła więc niczego, choć tylko przez ułamek sekundy taksowała okolicę, jakby czas odgrywał tutaj ważniejszą rolę. Zazwyczaj tak było, toteż kiedy tylko dostrzegła, że jest szansa na przedostanie się nad furtką, wypuściła powietrze z płuc. Dlaczego kobiety nosiły zazwyczaj spódnicę? Czemu to nie mogły być spodnie? Wzruszyła lekko ramionami i podeszła do płotu, by dotknać go lekko palcami.
-Chyba nie będzie tak prosto jak przypuszczaliśmy - mruknęła do swoich towarzyszy i wierzyła, że nie potknie się przy pierwszej próbie przedostanie się na terytorium, którego wcale nie znali.
meet me with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Katya Ollivander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Kiedy wszystkie rzucone przez jej towarzyszy zaklęcia rozbiły się o niewidoczną barierę, mimowolnie zmarszczyła brwi. Nagły niepokój wypełnił jej ciało, co jeszcze moment wcześniej wydawało jej się niemożliwe - przecież już od godziny wszystkie mięśnie miała napięte jak postronki! A jednak, teraz towarzyszył jej jeszcze większy dyskomfort. Wciąż rozglądała się po ulicy, wypatrując potencjalnego (niechcianego) towarzystwa. Nagły rozbłysk z pewnością zwróciłby uwagę nawet mugoli i choć jak wiedziała wielu z nich mogłoby uznać to za przewidzenie albo bardzo spóźnione noworoczne fajerwerki... Ryzyko, że ktoś zaraz zacznie im niepotrzebnie zawracać głowę, właśnie gwałtownie wzrosło. Florence wprawdzie doskonale radziła sobie z mugolami, bo spędziła w ich świecie sporo czasu, ale dziś wyjątkowo wolała żadnego nie oglądać z bliska.
- Nawet przez chwilę nie łudziłam się, że będzie prosto. - westchnęła trochę ponuro, odzywając się po raz pierwszy od swojego przybycia. Ona przecież nie przywykła do przygód i ryzyka. Nawet podczas pracy amnezjatora przybywała na miejsce wypadków już po zakończeniu wszelkich niebezpiecznych działań. A teraz proszę! Oto emocje i wyzwania o jakich marzyła będąc dzieckiem, gdy jeszcze roiła sobie w głowie karierę aurora.
- Lepiej szybko zniknijmy z widoku. - dodała, choć była to przecież oczywista oczywistość. Z pełną zacięcia miną ruszyła w stronę bramki - mając nadzieję, że nie zaplącze się w materiał własnego odzienia albo nie odbije od zaklęć ochronnych jak piłka. Nadzieja matką głupich, jak mówią...
- Nawet przez chwilę nie łudziłam się, że będzie prosto. - westchnęła trochę ponuro, odzywając się po raz pierwszy od swojego przybycia. Ona przecież nie przywykła do przygód i ryzyka. Nawet podczas pracy amnezjatora przybywała na miejsce wypadków już po zakończeniu wszelkich niebezpiecznych działań. A teraz proszę! Oto emocje i wyzwania o jakich marzyła będąc dzieckiem, gdy jeszcze roiła sobie w głowie karierę aurora.
- Lepiej szybko zniknijmy z widoku. - dodała, choć była to przecież oczywista oczywistość. Z pełną zacięcia miną ruszyła w stronę bramki - mając nadzieję, że nie zaplącze się w materiał własnego odzienia albo nie odbije od zaklęć ochronnych jak piłka. Nadzieja matką głupich, jak mówią...
I wish you were the one
Florence G. Fortescue
Zawód : współwłaścicielka lodziarni
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Sometimes the only payoff for having any faith - is when it’s tested again and again everyday
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Florence Fortescue' has done the following action : rzut kością
'k100' : 26
'k100' : 26
To było bez wątpienia podejrzane.
Cornelia zamarła na moment i nieufnie obserwowała światło rozchodzące się po - wszystko na to wskazywało - tarczy ochronnej. Świetnie. Wspaniale. Cudownie. Naprawdę do szczęścia brakowało im tylko fajerwerków albo od razu megafonu z okrzykiem ha, jesteśmy czarodziejami i włamujemy się zmarłemu do domu, co wy na to, ale nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Wyraziła jedynie swoje niezadowolenie cichym (choć doskonale słyszalnym bez wątpienia zarówno przez Megarę jak i Charlusa) syknięciem, po czym ruszyła w stronę rozrzedzonej tarczy przy furtce.
Nie, nie, nie, Cornelia, nie tego cię uczyli.
- Po pierwsze zabezpieczać tyły - mruknęła bardziej do siebie niż reszty, wyciągając z kieszeni różdżkę. Nawet jeśli miała ominąć jąszansa trafienia do Munga w stanie krytycznym przednia zabawa, należało zająć się kwestią nieproszonych gości. Wprawdzie jeśli na kark zwaliłaby im się cała czarodziejska policja albo stado zaciekawionych mugoli (to ognie świętego Elma albo bez wątpienia zorza północna) trudno byłoby jakoś problem opanować, ale nawet pozostanie w pojedynkę na warcie było zdaniem Cornelii rozsądniejsze, niż gdyby wszyscy postanowili odwiedzić dom. - Może podrzucisz Megarę Mobilicorpusem? - zażartowała, zwracając się do Charlusa i mrugając jednocześnie oczkiem. Takie tam żarciki, nie ma co się spinać.
To w końcu tylko takie małe włamanko, nieprawdaż?
Na myśl nasuwało się Repello Mugoletum, ale po chwili zastanowienia stwierdziła jednak, że może to byłaby jednak przesada. W końcu mugole nie byli aż takimi debilami, żeby wszyscy jak jeden mąż uznali stojący tu dotychczas dom za zbiorową halucynację. Z drugiej strony, przecież większość spała i chodziło o pojedyncze przypadki mogące zareagować na światła, ale...
- Cave Inimicum. - Zdecydowała ostatecznie i skupiając się na jak największym terenie wokół ich celu.
Cornelia zamarła na moment i nieufnie obserwowała światło rozchodzące się po - wszystko na to wskazywało - tarczy ochronnej. Świetnie. Wspaniale. Cudownie. Naprawdę do szczęścia brakowało im tylko fajerwerków albo od razu megafonu z okrzykiem ha, jesteśmy czarodziejami i włamujemy się zmarłemu do domu, co wy na to, ale nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Wyraziła jedynie swoje niezadowolenie cichym (choć doskonale słyszalnym bez wątpienia zarówno przez Megarę jak i Charlusa) syknięciem, po czym ruszyła w stronę rozrzedzonej tarczy przy furtce.
Nie, nie, nie, Cornelia, nie tego cię uczyli.
- Po pierwsze zabezpieczać tyły - mruknęła bardziej do siebie niż reszty, wyciągając z kieszeni różdżkę. Nawet jeśli miała ominąć ją
To w końcu tylko takie małe włamanko, nieprawdaż?
Na myśl nasuwało się Repello Mugoletum, ale po chwili zastanowienia stwierdziła jednak, że może to byłaby jednak przesada. W końcu mugole nie byli aż takimi debilami, żeby wszyscy jak jeden mąż uznali stojący tu dotychczas dom za zbiorową halucynację. Z drugiej strony, przecież większość spała i chodziło o pojedyncze przypadki mogące zareagować na światła, ale...
- Cave Inimicum. - Zdecydowała ostatecznie i skupiając się na jak największym terenie wokół ich celu.
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Cornelia Ingisson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
Jego zaklęcie było udane, co do tego nie miał wątpliwości. Tylko że, zamiast uderzyć w dom, rozbiło się o niewidzialną barierę, która nagle rozbłysnęła nad ogrodzeniem, podobnie stało się z zaklęciami Katyi i Traversa. Ale w sumie to mogli się spodziewać, że obszar będzie obłożony czarami ochronnymi. Oby tylko próba ich sforsowania nie wysłała jakiegoś sygnału do tych, którzy te zabezpieczenia nałożyli, bo przedstawiciele ministerstwa byli chyba ostatnim, czego sobie tu teraz życzyli. A mugole... Cóż, miał nadzieję, że uznają nagły rozbłysk światła za błysk reflektorów przejeżdżającego samochodu, lub nagłą awarię którejś z latarni. Z doświadczenia wiedział, że mugole bardzo często próbowali sobie tłumaczyć niewyjaśnione zjawiska w sposób, jaki był dla nich bardziej zrozumiały i logiczny w ich świecie bez czarów. Oby tak było i tym razem.
Patrząc, jak Katya podchodzi do furtki, miał ochotę ją ostrzec (w końcu ogrodzenie również mogło być zaczarowane, lub bariera mogła udaremnić im w jakiś sposób dotknięcie jej), ale również dostrzegł, że ponad furtką osłona wydaje się cieńsza. Może jeśli spróbują pokonać ją w sposób całkowicie pozbawiony czarów (które bariera odpychała), uda im się przejść? Ktoś w końcu musiał czasem się tu dostawać, by sprawdzać zabezpieczenia.
- Oby nie czekały tam na nas inne niespodzianki – mruknął, patrząc, jak obie kobiety próbują pokonać ogrodzenie. Oby nie aktywowały się żadne dodatkowe zabezpieczenia. Oby wystarczyło po prostu spróbować przeskoczyć. Co prawda był ubrany wygodniej, ale miał też większe gabaryty niż kobiety, więc wcale nie było pewne, że poradzi sobie lepiej.
Postanawiając nie próbować na razie żadnych czarów, podszedł do furtki, mając nadzieję, że to będzie takie proste, chociaż po tej niespodziance z zaklęciem ochronnym nie mógł być tego taki pewny. Mogło się jeszcze okazać, że wcale nie uda im się przeskoczyć, ale oby w najgorszym przypadku skończyło się tylko na odrzuceniu z powrotem na chodnik.
Patrząc, jak Katya podchodzi do furtki, miał ochotę ją ostrzec (w końcu ogrodzenie również mogło być zaczarowane, lub bariera mogła udaremnić im w jakiś sposób dotknięcie jej), ale również dostrzegł, że ponad furtką osłona wydaje się cieńsza. Może jeśli spróbują pokonać ją w sposób całkowicie pozbawiony czarów (które bariera odpychała), uda im się przejść? Ktoś w końcu musiał czasem się tu dostawać, by sprawdzać zabezpieczenia.
- Oby nie czekały tam na nas inne niespodzianki – mruknął, patrząc, jak obie kobiety próbują pokonać ogrodzenie. Oby nie aktywowały się żadne dodatkowe zabezpieczenia. Oby wystarczyło po prostu spróbować przeskoczyć. Co prawda był ubrany wygodniej, ale miał też większe gabaryty niż kobiety, więc wcale nie było pewne, że poradzi sobie lepiej.
Postanawiając nie próbować na razie żadnych czarów, podszedł do furtki, mając nadzieję, że to będzie takie proste, chociaż po tej niespodziance z zaklęciem ochronnym nie mógł być tego taki pewny. Mogło się jeszcze okazać, że wcale nie uda im się przeskoczyć, ale oby w najgorszym przypadku skończyło się tylko na odrzuceniu z powrotem na chodnik.
The member 'Michael Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 57
'k100' : 57
Cicho i głucho. Co jakiś czas pojawiały się szepty rozmów lub wypowiadanych zaklęć. Rozejrzałem się ponownie dookoła wypatrując nieproszonych widzów, ale niczego nie dostrzegłem. Dlatego postanowiłem spróbować z zaklęciem. Te owszem, udały się, ale za to napotkały na silną barierę ochronną. Niby można się było tego spodziewać, ale i tak spojrzałem niezadowolony na budynek. Tak jak inni, tak i ja zauważyłem cieńszą barierę nad frontową furtką. Pytanie tylko jak słaba ona była. Czy była w ogóle szansa na przedostanie się przez szczelinę?
- Obawiam się, że to dopiero początek – szepnąłem do grupy. Nawet, jeśli jakimś cudem przedostaniemy się do środka, to jestem pewien, że to nie koniec magii ochronnej na tych terenach. Naprawdę sądziłem, że nie zdziwi mnie nic tej nocy. Kto wie jednak jakie niespodzianki szykował dla nas los.
Obserwowałem poczynania kobiet i Michaela, stojąc może nieco niecierpliwie. Znów rozejrzałem się wokół w obawie, że ktoś może nas przyłapać. Jak by nie patrzeć, była nas całkiem solidna grupka. Wreszcie i ja postanowiłem skorzystać z wytworzonej wyrwy. Ścisnąłem różdżkę zębami i próbowałem przejść przez furtkę. W teorii ta czynność powinna pójść mi sprawniej, skoro tyle czasu żeglowałem, ale kto wie. Było ciemno, zimno i niezbyt bezpiecznie, skoro zewsząd otaczały nas ochronne zaklęcia. Trzeba było jednak spróbować znaleźć się w środku i wtedy ewentualnie udzielić paniom pomocy, o ile jej potrzebowały.
- Obawiam się, że to dopiero początek – szepnąłem do grupy. Nawet, jeśli jakimś cudem przedostaniemy się do środka, to jestem pewien, że to nie koniec magii ochronnej na tych terenach. Naprawdę sądziłem, że nie zdziwi mnie nic tej nocy. Kto wie jednak jakie niespodzianki szykował dla nas los.
Obserwowałem poczynania kobiet i Michaela, stojąc może nieco niecierpliwie. Znów rozejrzałem się wokół w obawie, że ktoś może nas przyłapać. Jak by nie patrzeć, była nas całkiem solidna grupka. Wreszcie i ja postanowiłem skorzystać z wytworzonej wyrwy. Ścisnąłem różdżkę zębami i próbowałem przejść przez furtkę. W teorii ta czynność powinna pójść mi sprawniej, skoro tyle czasu żeglowałem, ale kto wie. Było ciemno, zimno i niezbyt bezpiecznie, skoro zewsząd otaczały nas ochronne zaklęcia. Trzeba było jednak spróbować znaleźć się w środku i wtedy ewentualnie udzielić paniom pomocy, o ile jej potrzebowały.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 2 z 25 • 1, 2, 3 ... 13 ... 25
Dom Horacego Slughorna
Szybka odpowiedź