Dom Horacego Slughorna
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dom Horacego Slughorna
Na terenach przylegających do centrum London Borough of Bexley znajduje się niewielkie osiedle złożone z kilkudziesięciu piętrowych kamienic, zamieszkanych zarówno przez mugoli, jak i czarodziejów. Jeden z tych domów wynajmowany był przez Horacego Slughorna, starszego już, aczkolwiek znakomitego członka szlacheckiego rodu, zajmującego się kształceniem młodych w dziedzinie eliksirów. Okolica najczęściej wybierana jest przez osoby starsze, głównie dlatego, że władze miasta dbają o jej wygląd - żywopłoty są równo przycinane, ulice utrzymywane w czystości, a po zmroku nie uświadczy się zepsutych latarni... Nic nie wskazywałoby na to, że właśnie tutaj, w tej spokojnej dzielnicy, czarodziejskie władze odnalazły zwłoki znamienitego czarodzieja.
Charlie uśmiechnął się, kiedy wraz z profesorem Tonksem stanął przed drzwiami do domu Horacego Slughorna. Pewnie czuł jakiś sentyment, melancholia. W końcu jego matka była z domu Slughorn. A raczej czułby coś podobnego, gdyby nie fakt, że na palcach rosły mu bąble i mieli zadanie do wykonania. Znowu, używając ramienia, poprawił okulary na nosie. Uważnie lustrował spojrzeniem drzwi do domu, które stanowiły tylko kolejną zaporę. Pytanie, czy były obłożone kolejnym zaklęciem, otworzone, a może przeszkodę stanowił jedynie zamek zamknięty na klucz?
-Nie zdziwiłbym się. Chociaż istnieje możliwość, że są zamknięte jedynie na klucz. Albo zwyczajnie nie będzie ich można było otworzyć Alohomorą.-powiedział, marszcząc brwi. Uparcie wpatrywał się w klamkę, jakby dzięki temu drzwi do domu zmarłego już profesora miały otworzyć się przed nimi otworem. Czekał, czy działania Tonksa się na coś zdadzą, bo naprawdę nie chciał próbować rzucać bombardy. To było raczej najgłupsze rozwiązanie ze wszystkich możliwych jakie były. Odwrócił się jeszcze przez ramię, aby sprawdzić, czy ktoś się za nimi udał.
-Nie zdziwiłbym się. Chociaż istnieje możliwość, że są zamknięte jedynie na klucz. Albo zwyczajnie nie będzie ich można było otworzyć Alohomorą.-powiedział, marszcząc brwi. Uparcie wpatrywał się w klamkę, jakby dzięki temu drzwi do domu zmarłego już profesora miały otworzyć się przed nimi otworem. Czekał, czy działania Tonksa się na coś zdadzą, bo naprawdę nie chciał próbować rzucać bombardy. To było raczej najgłupsze rozwiązanie ze wszystkich możliwych jakie były. Odwrócił się jeszcze przez ramię, aby sprawdzić, czy ktoś się za nimi udał.
Charlus Potter
Zawód : auror
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Baby you're all that i want, when you lyin' here in my arms.
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Katya nie miała pojęcia w co tak naprawdę się wpakowali. Sprawa była dość prosta, wszak każde z nich chciało wejść do środka, ale jaka była tego cena? Nie wiedzieli. Szla wolno i to nad wyraz, a przecież obawiała się, że każdy kolejny krok będzie zmuszeniem do cofnięcia i przykrego upadku. Tym razem się tak jednak nie stało, toteż gdy dostrzegła, ze Michael znalazł się pod drzwiami, spróbowała raz jeszcze ta sama metoda - idąc do tylu, dostać się jak najbliżej domu Slughorna. Spojrzała jeszcze na Florence i miała nadzieje, ze z czarownica jest wszytko w porządku, o ile można było tak o kimkolwiek z nich powiedzieć.
|dziękuję mg za poczekanie!
|dziękuję mg za poczekanie!
meet me with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Katya Ollivander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 91
'k100' : 91
Megara uważnie obserwowała ruchy pozostałych towarzyszy. Już czekała aż ich ciała wystrzelą w powietrze i wylądują w jakieś zaspie ale nic takiego się nie stało. Obejrzała się już tylko za tamtą dziewczyną. Pierwsza ofiara, może to nic poważnego a sprawne ręce medyków załatwią wszystko jednym zaklęciem.
Powtórzyła ruchy profesora i Traversa licząc na to, że tak jak oni dostanie się do drzwi.
Powtórzyła ruchy profesora i Traversa licząc na to, że tak jak oni dostanie się do drzwi.
The member 'Megara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Katyi udało się - nareszcie! - dotrzeć do drzwi. Jak widać cierpliwość i wytrwałość oraz determinacja zbierały plony. Pojawiła się przy nich dokładnie w momencie, w którym gałąź trzymana przez Michaela nacisnęła na klamkę, która... po prostu ustąpiła pod naciskiem, a drzwi stanęły przed Zakonnikami otworem. Wnętrze domu skąpane było w mroku - noc była głęboka, a ponadto zasłony w całym domostwie były szczelnie zaciągnięte.
Megara jednak miała pewne problemy z przejściem przez ganek - szło jej to dość opornie, po chwili jednak także i ona dołączyła do grupy wchodzącej do domu.
|Zgłoszona nieobecność: Cornelia (nadal obowiązuje post z 07.08), Glaucus.
|Wejście do domu nie jest liczone jako akcja, nie musicie więc rzucać kością przy przekraczaniu progu. Glaucus obecnie zostaje na czatach na podwórzu.
Na odpis macie 48 godzin.
Megara jednak miała pewne problemy z przejściem przez ganek - szło jej to dość opornie, po chwili jednak także i ona dołączyła do grupy wchodzącej do domu.
|Zgłoszona nieobecność: Cornelia (nadal obowiązuje post z 07.08), Glaucus.
|Wejście do domu nie jest liczone jako akcja, nie musicie więc rzucać kością przy przekraczaniu progu. Glaucus obecnie zostaje na czatach na podwórzu.
Na odpis macie 48 godzin.
To jakiś horror. Im bardziej próbowałem czarować, tym mniej mi to wychodziło. Mruknąłem coś szpetnie pod nosem obserwując ranę Florence, która jak na złość nie chciała się zasklepić. W końcu postanowiliśmy (lub raczej jej stan zdrowia zadecydował), że powinna opuścić dom byłego nauczyciela eliksirów i udać się do Munga. Miałem tylko nadzieję, że nie pogorszyłem jej stanu zdrowia swoimi nieudolnymi próbami naprawy paskudnego krwotoku. W zasadzie chciałem nawet wrócić do Charlusa, ale ten postanowił ruszyć w kierunku domu. Roztropnie o tyle, że jeszcze nie zdążyłem uszkodzić mu doszczętnie dłoni. Może lepiej będzie, jeśli zaniecham moich marnych prób i skupię się na zadaniu dostania się do środka budynku. Chociaż i to stoi pod znakiem zapytania, ostatnia przeprawa przez ogrodzenie skończyła się skokiem w iglica.
Zrobiłem nawet kilka kroków w stronę wnętrza podwórza, ale wtedy w tym samym czasie uznałem, że lepiej będzie zostać na zewnątrz. Tak na wszelki wypadek. Wszyscy udali się do środka, salvio hexia niby jeszcze działało, ale nigdy nic nie wiadomo. Może tutaj się przynajmniej na coś przydam, byłoby miło. Ścisnąłem mocniej różdżkę i rozejrzałem się wokół próbując dostrzec czy nie obserwuje nas nikt niepowołany, lub po prostu czy nie zmierza w tym kierunku. Potem przeniosłem wzrok na ziemię, aż w końcu na kamienicę zastanawiając się, czy nie czekają tam jakieś niemiłe niespodzianki na resztę Zakonników. Oby nie, ale to byłoby zbyt proste. Robiło się coraz chłodniej.
Zrobiłem nawet kilka kroków w stronę wnętrza podwórza, ale wtedy w tym samym czasie uznałem, że lepiej będzie zostać na zewnątrz. Tak na wszelki wypadek. Wszyscy udali się do środka, salvio hexia niby jeszcze działało, ale nigdy nic nie wiadomo. Może tutaj się przynajmniej na coś przydam, byłoby miło. Ścisnąłem mocniej różdżkę i rozejrzałem się wokół próbując dostrzec czy nie obserwuje nas nikt niepowołany, lub po prostu czy nie zmierza w tym kierunku. Potem przeniosłem wzrok na ziemię, aż w końcu na kamienicę zastanawiając się, czy nie czekają tam jakieś niemiłe niespodzianki na resztę Zakonników. Oby nie, ale to byłoby zbyt proste. Robiło się coraz chłodniej.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Trzymając różdżkę w pogotowiu Charlus czekał na dalszy ciąg wydarzeń. Wpatrywał się w klamkę, która pod naciskiem patyka ustąpiła. Potter zmarszczył brwi. Łatwo poszło. Zerknął na Tonksa i lady Carrow, która zdążyła już do nich dołączyć. Butem trącił drzwi i jako pierwszy wszedł do środka. Trudno powiedzieć, czy zrobił to bo był nazbyt odważny, czy było to zwykłe przyzwyczajenie zawodowe. W końcu z powodu zawodu miał teoretycznie największe doświadczenie. Mogło być jednak inaczej. Ostrożnie przestąpił próg. W środku było ciemno. Nie powinno być nikogo w domostwie, przynajmniej tak wydawało się Potterowi. Także homenum revelio na nic się nie zna. Jeżeli napotkają jakieś inne...stworzenia trzeba będzie było iść na żywioł. Kurczowo zaciskał bolące palce na różdżce.
-Lumos.-mruknął pod nosem, mając nadzieję, że ból nie przeszkodzi mu w rzuceniu tak prostego zaklęcia.
-Lumos.-mruknął pod nosem, mając nadzieję, że ból nie przeszkodzi mu w rzuceniu tak prostego zaklęcia.
Charlus Potter
Zawód : auror
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Baby you're all that i want, when you lyin' here in my arms.
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Charlus Potter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Katya jak widać potrafiła być cierpliwa, hehe. Nie miała zbyt wiele szczęścia w jakichkolwiek zaklęciach, ale tym razem, kiedy udało jej się pokonać barierę, wszystko skończyło się na tyle pomyślnie, że już niczym nie mogła być zaskoczona. Chyba. Spojrzała na Michaela, a potem na drzwi i po chwili kiedy klamka ustąpiła, zrobiła krok wprzód. Wyciągnęła różdżkę i mruknęła pod nosem Alohomora. Liczyła, ze zaklęcie się uda, ale czy była tego pewna? Ostatnimi czasy - jak większość zauważyła - nic jej nie szlo. Wypuściła powietrze ze świstem i spojrzała na Tonksa. - Myślisz, że znów będziemy mierzyć się z barierami? Martwię się o Florence.
meet me with bundles of flowers We'll wade through the hours of cold Winter she'll howl at the walls Tearing down doors of time
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Katya Ollivander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Ku jego zdumieniu, drzwi ustapily bez zadnego problemu. Nie były nawet zamkniete, ledwie nacisnał je galezią, ustapily, odsłaniając przed nimi pograzone w mroku wnętrze. Michael rozejrzał się. A wiec wreszcie byli w środku, tylko co teraz na nich czeka? Czy były tutaj jakieś inne bariery uniemozliwiajace rzucanie czarow?
- Nie wiem, ale za chwilę się przekonamy - powiedział tylko i wyciagnał różdżkę. - Carpiene - rzucił znowu, moze teraz, w środku już się uda? Jesli nie, powrocą do całkowicie niemagicznego przeczesywania domu, co zresztą zasugerował pozostałym, gdyby tylko zaklęcia nadal były nieskuteczne.
- Nie wiem, ale za chwilę się przekonamy - powiedział tylko i wyciagnał różdżkę. - Carpiene - rzucił znowu, moze teraz, w środku już się uda? Jesli nie, powrocą do całkowicie niemagicznego przeczesywania domu, co zresztą zasugerował pozostałym, gdyby tylko zaklęcia nadal były nieskuteczne.
The member 'Michael Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Już w chwili, w której światło z różdżki Charlusa padło na wnętrze domu nie trudno było się domyślić, że coś było mocno nie tak. Doniesienia prasowe dostarczyły informacji, jakoby żaden z pokojów w domostwie zmarłego profesora nie nosił żadnych śladów zniszczeń czy ataku. Teraz jednak, patrząc na salon, można było śmiało stwierdzić, że informacje podawane przez Proroka uległy... przedawnieniu. Ściany, które pokrywała jasna tapeta poznaczone były ciemnosiwymi, przepalonymi śladami. Z prawej strony przewrócony fotel zamiast siedziska posiadał wyrwaną dziurę, z której zwisały smętne szczątki gąbki i sprężyn. Dywan zaścielały drewniane odłamki z roztrzaskanego stolika, a obicie kanapy stojącej na przeciw drzwi wejściowych smętnie zwisało z oparcia, przecięte w rozlicznych miejscach czymś niezwykle ostrym. Na lewej ścianie dostrzec można było drzwi prowadzące do kuchni, ledwie utrzymujące się na jedynym nie zerwanym zawiasie. Dalej znajdowały się jeszcze jedne drzwi, jedynie delikatnie osmalone, zza których wyglądała wanna - tam więc musiała być łazienka. Za kanapą zaś, na przeciwległym końcu domu znajdował się z lewej strony korytarz, prowadzący zapewne do ogródka na tyłach. Zaś centralnym punktem skupiającym wzrok były szerokie, drewniane schody prowadzące na piętro. Jednak to nie kunszt stolarski zwracał na nie uwagę. Na pierwszym stopniu, oparta o balustradę, siedziała ludzka sylwetka. Potterowi wystarczył jeden rzut oka, by we wpatrującej się w niego niewidzącym wzrokiem twarzy rozpoznać Grahama Mulcibera. Mężczyzna jednak raczej nie powie Zakonnikom, co zaszło w domu. Zamiast klatki piersiowej miał czerwonokrwistą masę zmiażdżonych i poszarpanych mięśni, gdzie nie gdzie można było ujrzeć biel odłamka kości. Krew skapywała powoli na podłogę - mężczyzna musiał wyzionąć ducha dopiero co, gdzieś między przybyciem Zakonników do Bexley a dostaniem się do domu.
Zaklęcie Michaela nie wyjawiło czegokolwiek. Ledwie jednak Katya, Michael i Charlus weszli do domu i zaczęli rozglądać sie po pomieszczeniu, pozostawiając za sobą Megarę, która nadal nie podążyła ich śladem, usłyszeli kroki na schodach. Zaraz jednak ustały, a ich oczom ukazała się jakaś osoba, odziana w czerń i o twarzy skrytej pod prostą, metalową maską. Zaraz za nią, jakby spod ziemi, wyrosły dwie kolejne sylwetki. Zakonnicy ledwie zauważyli, gdy w ich stronę poleciały zaklęcia z nie wiadomo kiedy wyciągniętych różdżek.
- Commotio! - pierwsza z postaci wycelowała w Charlusa.
- Plumosa! - druga postać wymierzyła w Katyę.
- Duro! - trzecie zaklęcie pomknęło w kierunku Michaela.
|Glaucus, jeżeli chcesz wejść do domu musisz wykonać rzut k100. Megara - znajdujesz się na progu domu, poza wzrokiem napastników, na wejście do środka nie musisz rzucać kością.
Na odpis macie 36 godzin.
Zaklęcie Michaela nie wyjawiło czegokolwiek. Ledwie jednak Katya, Michael i Charlus weszli do domu i zaczęli rozglądać sie po pomieszczeniu, pozostawiając za sobą Megarę, która nadal nie podążyła ich śladem, usłyszeli kroki na schodach. Zaraz jednak ustały, a ich oczom ukazała się jakaś osoba, odziana w czerń i o twarzy skrytej pod prostą, metalową maską. Zaraz za nią, jakby spod ziemi, wyrosły dwie kolejne sylwetki. Zakonnicy ledwie zauważyli, gdy w ich stronę poleciały zaklęcia z nie wiadomo kiedy wyciągniętych różdżek.
- Commotio! - pierwsza z postaci wycelowała w Charlusa.
- Plumosa! - druga postać wymierzyła w Katyę.
- Duro! - trzecie zaklęcie pomknęło w kierunku Michaela.
|Glaucus, jeżeli chcesz wejść do domu musisz wykonać rzut k100. Megara - znajdujesz się na progu domu, poza wzrokiem napastników, na wejście do środka nie musisz rzucać kością.
Na odpis macie 36 godzin.
Wnętrze wyglądało zdecydowanie nie tak, jak powinno. Coś tu było mocno nie tak. Gdy tylko zapłonęło światło, zamiast schludnego mieszkania, jakigo spodziewał się po swoim byłym współpracowniku z Hogwartu, ujrzał zdemolowane wnętrze, uszkodzone, jak podejrzewał, zaklęciami. Czyżby ktoś jednak przedarł się przez bariery? I jak dawno spowodował te spustoszenia? Przesunął wzrok dalej, dostrzegając sylwetkę siedzącą na schodach. Męzczyzna nie poruszył się i już po chwili mogli domyślic się, dlaczego. Był martwy, krew wciaż spływała z jego ciała. Już miał zakląć pod nosem i zwrócić się do swoich towarzyszy, kiedy tuż przed nimi pojawiły się już zdecydowanie żywe, zamaskowane sylwetki. Które, jak podejrzewał, wcale nie miały wobec nich dobrych zamiarów, kimkolwiek były. Już po chwili w stronę zakonników pomknęły zaklęcia. Michael odruchowo wyszarpnął różdżkę, robiąc pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy. Rzucił zaklęcie tarczy:
- Protego! - krzyknął, mając nadzieję, że zrobił to wystarczająco szybko, i że to zaklęcie wystarczy, żeby uchronić się przed atakiem.
- Protego! - krzyknął, mając nadzieję, że zrobił to wystarczająco szybko, i że to zaklęcie wystarczy, żeby uchronić się przed atakiem.
Dom Horacego Slughorna
Szybka odpowiedź