Lewitująca wieża Big Bena
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Lewitująca wieża Big Bena
Burza, jaka w Noc Duchów 1956 r. nawiedziła Anglię, przełamała Big Bena na pół. Wejście do środka zostało zagrodzone, jednak niektórzy wciąż przemykali się do środka. Do czasu - podczas wojny w Londynie wiosną 1957 r. wieża została doszczętnie zniszczona ogniem. Opowieści mówią, że gdy ogień ją strawił i przewalił, bohaterska czarownica zatrzymała zegar przed upadkiem i zawiesiła go w powietrzu potężnym zaklęciem. Jego szczątki niebezpiecznie wiszą w ten sposób do dnia dzisiejszego.
Wnętrze zegara jest to rozległe pomieszczenie w kształcie kwadratu, które pełniło niegdyś funkcję strychu, dziś zaś służy głównie za atrakcję turystyczną oraz jeden z najlepszych punktów widokowych w całym mieście. Na wieżę prowadzą spiralne zrujnowane schody liczące niegdyś dokładnie trzysta trzydzieści cztery stopnie, dziś rozsypane, w wielu miejscach przerwane, w połowie oderwane. O ile ktoś wykaże się determinacją i odwagą, a także nie lada zwinnością, by wspiąć się na szczyt, dostrzeże zapierający dech w piersiach widok na nieskrytą już za popękaną szybą ogromną londyńską panoramę: dziesiątki rozmaitych budynków poprzecinanych sznurem dróg, mostów oraz sunącą spokojnie swym torem Tamizę. Miejsce to mimo szalejącej w Anglii wojny nie utraciło na swej popularności, każdego dnia będąc tłumnie odwiedzanym przez mrowie ciekawskich i zakochanych, a także przez liczne wycieczki szkolne. Na samym środku umiejscowiono dwa długie rzędy drewnianych, niewygodnych ławek, jak zwykle obleganych przez zmęczonych wspinaczką turystów, a także przyozdobionych wyżłobionymi scyzorykami lub magią napisami pamiątkowymi.
Zaś na każdej z czterech tarczy zegarów umiejscowiono łacińską sentencję: Domine salvam fac reginam nostram Victoriam primam, którą tłumaczyć można jako Panie, zachowaj naszą królową Victorię I.
Wnętrze zegara jest to rozległe pomieszczenie w kształcie kwadratu, które pełniło niegdyś funkcję strychu, dziś zaś służy głównie za atrakcję turystyczną oraz jeden z najlepszych punktów widokowych w całym mieście. Na wieżę prowadzą spiralne zrujnowane schody liczące niegdyś dokładnie trzysta trzydzieści cztery stopnie, dziś rozsypane, w wielu miejscach przerwane, w połowie oderwane. O ile ktoś wykaże się determinacją i odwagą, a także nie lada zwinnością, by wspiąć się na szczyt, dostrzeże zapierający dech w piersiach widok na nieskrytą już za popękaną szybą ogromną londyńską panoramę: dziesiątki rozmaitych budynków poprzecinanych sznurem dróg, mostów oraz sunącą spokojnie swym torem Tamizę. Miejsce to mimo szalejącej w Anglii wojny nie utraciło na swej popularności, każdego dnia będąc tłumnie odwiedzanym przez mrowie ciekawskich i zakochanych, a także przez liczne wycieczki szkolne. Na samym środku umiejscowiono dwa długie rzędy drewnianych, niewygodnych ławek, jak zwykle obleganych przez zmęczonych wspinaczką turystów, a także przyozdobionych wyżłobionymi scyzorykami lub magią napisami pamiątkowymi.
Zaś na każdej z czterech tarczy zegarów umiejscowiono łacińską sentencję: Domine salvam fac reginam nostram Victoriam primam, którą tłumaczyć można jako Panie, zachowaj naszą królową Victorię I.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Jak dobrze, że bywały jednak momenty, kiedy magia była mu posłuszna. Ściskając mocno różdżkę w ręku, Burke wystrzelił do przodu - z dala od coraz bardziej szalejącego ognia. Nie mieli wiele czasu, pożoga rozrastała się coraz bardziej. Podobnie jak Alphard, Burke także uniósł różdżkę. Zniszczenie plakatu było priorytetem, jednak na większe niż dotychczas straty nie mogli sobie pozwolić. Spróbował więc po raz kolejny sięgnąć po czarną magię - i z jej mocą opanować rozprzestrzeniające się, ogniste piekło.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'k10' : 5
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'k10' : 5
To było upokarzające, jakieś ptaszysko bez problemu ją uderzyło. Nie pamiętała już kiedy ostatni czas podczas lotu stało się coś takiego, chyba jak miała dwanaście lat. Przez to jak szybko buchnęło w nią ciepło miała wrażenie, że wypala jej ono oczy. Deszcz w tej chwili wydawał się wręcz ratujący, kiedy policzek piekł bólem, a dym dostawał się do oczu. Nie miała zbyt wiele czasu, żeby się zastanowić.
Jej głowę wypełniły krzyki strachu i agonii rozlegające się zewsząd. Serce biło już tak szybko, że czuła, jakby się zatrzymało. Trudno było złapać oddech w pełnej dymu przestrzeni. Wciąż starała się śledzić chociaż wzrokiem granicę ognia, która poruszała się tak szybko, że z trudem mogła ją dogonić. Wisząc w powietrzu na swojej miotle, przycisnęła różdżkę do krtani i w końcu wypowiedziała: - Mieszkańcy Londynu! - Miała nadzieję, że zaklęcie było dosyć silne, by jej słowa rozległy się po okolicy. - Uciekajcie! Pożoga trawi miasto! Uciekajcie jak najdalej od Parliament Street! Weźcie miotły, świstokliki, uciekajcie, jak najszybciej! - Wykrzyczała te słowa niemal desperacko. Zaraz po tym wycelowała różdżkę w granicę ognia. - Nebula exstiguere! - Rzuciła, mając nadzieję, że jeśli to zaklęcie się powiedzie, chociaż na chwilę zatrzyma rozprzestrzenianie się ognia. Już wiedziała, że go nie zagasi, ale nie wiedziała już co zrobić. Nie będą w stanie uratować wszystkich ludzi, ale mogła chociaż mieć nadzieję, że usłyszeli ją ci zagrożeni - i że kupi im dość czasu na ucieczkę.
Jej głowę wypełniły krzyki strachu i agonii rozlegające się zewsząd. Serce biło już tak szybko, że czuła, jakby się zatrzymało. Trudno było złapać oddech w pełnej dymu przestrzeni. Wciąż starała się śledzić chociaż wzrokiem granicę ognia, która poruszała się tak szybko, że z trudem mogła ją dogonić. Wisząc w powietrzu na swojej miotle, przycisnęła różdżkę do krtani i w końcu wypowiedziała: - Mieszkańcy Londynu! - Miała nadzieję, że zaklęcie było dosyć silne, by jej słowa rozległy się po okolicy. - Uciekajcie! Pożoga trawi miasto! Uciekajcie jak najdalej od Parliament Street! Weźcie miotły, świstokliki, uciekajcie, jak najszybciej! - Wykrzyczała te słowa niemal desperacko. Zaraz po tym wycelowała różdżkę w granicę ognia. - Nebula exstiguere! - Rzuciła, mając nadzieję, że jeśli to zaklęcie się powiedzie, chociaż na chwilę zatrzyma rozprzestrzenianie się ognia. Już wiedziała, że go nie zagasi, ale nie wiedziała już co zrobić. Nie będą w stanie uratować wszystkich ludzi, ale mogła chociaż mieć nadzieję, że usłyszeli ją ci zagrożeni - i że kupi im dość czasu na ucieczkę.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Świetlisty jeleń pomknął w ciemność, liczyła na to, że prędko znajdzie Tonks, że przybędzie ze wsparciem i pomoże im pokonać płomienie, których same być może nie okiełznają. Nie miała pojęcia, gdzie byli w tej chwili czarnoksiężnicy, zniknęli jej z oczu dawno temu. Mogli je w każdej chwili zaatakować, nie miała jednak czasu się za nimi rozglądać. Pozostawała jedynie przykra świadomość, że w każdej chwili może dostać w plecy jakimś zaklęciem, przed którym nie zdąży się obronić. Leciały w dół, daleko od ognia, powoli kierując się w stronę północy. Wieża Big Bena, która miała stanąć im na drodze zawisła w powietrzu — serce na moment jej zamarło na ten widok. Wielkiej, płonącej przeraźliwie pochodni, symbolu Londynu, z którego posypały się kamienie prosto na pobliską ulicę. Gubiła się w krzykach, ludzie panikowali. Ale właśnie tam, pod walącą się konstrukcją dostrzegła dwie sylwetki. Poczuła nagłą suchość w gardle. Instynktownie włożyła różdżkę między zęby i chwyciła mocniej miotłę, obiema rękami, by przyspieszyć maksymalnie i dotrzeć do tej dwójki na czas, nim sięgną im płomienie, nim walący się monument spadnie im prostu na głowy. Musiała wylądować tuż przed nimi.
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Zarówno Alphard, jak i Craig, ponownie spróbowali okiełznać szalejącą pożogę - wciąż jednak czuli wyraźny opór protecty, a rzęsisty deszcz nie pozwalał im skupić myśli. Sukces w tych warunkach nie był niemożliwy, ale z niemożliwym graniczył. Wyprowadzeni poza obszar objęty pożarem mogli jednak próbować.
Alphard: 51+25-10-10=56
Craig: 72+32-10-10=84
Marcella, dzięki działającemu zaklęciu sonorus, zdołała przedrzeć się krzykiem przez trzaskające płomienie, wirujące ogniste ptaki niosące diabelskie płomienie i rzęsiste opady deszczu; wrzawa, przez te wszystkie hałasy nie słyszała już wrzawy, jaka podniosła się kilka ulic dalej, ale nie miała wątpliwości, iż jej głos był słyszalny z daleka. Zdołała ostrzec ludzi w okolicy. Dostrzegała uciekających czarodziejów, nieprzerwanie słyszała wrzaski i krzyki z dołu, czując też żar kotłującego się ognia poniżej. Nie zdążyła jednak rzucić zaklęcia.
Hannah gwałtownie skierowała miotłę w dół, do ludzi, których dostrzegła; musiała niebezpiecznie zbliżyć się do ognia - i przelecieć tuż obok łopoczących iskrami skrzydeł. ST ewentualnego uniku wynosi 60 i nie jest akcją, zarówno przy udanym, jak i nieudanym uniku, czarownice mogą znaleźć się przy starcu i chłopcu - i dostrzegą przepełnione łzami i nadzieją błękitne spojrzenie przerażonego dziecka.
Wieża Big Bena wciąż wisiała w powietrzu.
Unik na miotle postać wykonuje według wzoru k100+2xZ, przy czym nie jest uwzględniana górna granica mocy zaklęcia, którą można unikać. Na unik rzuca wyłącznie postać kierująca miotłą.
Na odpis macie 24 godziny.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszą zarówno Zakonnicy, jak i Rycerze w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Zasady eksperymentalne: Za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k6 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Craig (5 - tłuczone, 15 - psychiczne)
Marcella (20 - poparzenia)
Aktywna protecta: -10 do rzutów na czarną magię
Pluviasso: -10 dla wszystkich rzutów dla wszystkich
Craig: wykorzystana mgła 2/2
Alphard: 51+25-10-10=56
Craig: 72+32-10-10=84
Marcella, dzięki działającemu zaklęciu sonorus, zdołała przedrzeć się krzykiem przez trzaskające płomienie, wirujące ogniste ptaki niosące diabelskie płomienie i rzęsiste opady deszczu; wrzawa, przez te wszystkie hałasy nie słyszała już wrzawy, jaka podniosła się kilka ulic dalej, ale nie miała wątpliwości, iż jej głos był słyszalny z daleka. Zdołała ostrzec ludzi w okolicy. Dostrzegała uciekających czarodziejów, nieprzerwanie słyszała wrzaski i krzyki z dołu, czując też żar kotłującego się ognia poniżej. Nie zdążyła jednak rzucić zaklęcia.
Hannah gwałtownie skierowała miotłę w dół, do ludzi, których dostrzegła; musiała niebezpiecznie zbliżyć się do ognia - i przelecieć tuż obok łopoczących iskrami skrzydeł. ST ewentualnego uniku wynosi 60 i nie jest akcją, zarówno przy udanym, jak i nieudanym uniku, czarownice mogą znaleźć się przy starcu i chłopcu - i dostrzegą przepełnione łzami i nadzieją błękitne spojrzenie przerażonego dziecka.
Wieża Big Bena wciąż wisiała w powietrzu.
Unik na miotle postać wykonuje według wzoru k100+2xZ, przy czym nie jest uwzględniana górna granica mocy zaklęcia, którą można unikać. Na unik rzuca wyłącznie postać kierująca miotłą.
Na odpis macie 24 godziny.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszą zarówno Zakonnicy, jak i Rycerze w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Zasady eksperymentalne: Za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k6 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Craig (5 - tłuczone, 15 - psychiczne)
Marcella (20 - poparzenia)
Aktywna protecta: -10 do rzutów na czarną magię
Pluviasso: -10 dla wszystkich rzutów dla wszystkich
Craig: wykorzystana mgła 2/2
Te krzyki... Wbijały się w jej głowę niczym przeraźliwy, porażający pisk. Nie mogła tego słuchać. Na jej barkach stanął ciężar - ciężar tego, że nie mogła zrobić nic, by uwolnić tych ludzi od ich strasznego cierpienia. Wiedziała, czuła gdzieś z tyłu głowy, że są to osoby, które nie stanęły po ich stronie, gdy wojna stała się faktem, a nie tylko prognozami. Teraz jednak nie umiała rozpatrywać ich w tej kategorii... Cierpieli. A ona nie wiedziała co zrobić, żeby powstrzymać płomienie.
Postanowiła, że chwyci się ostatniego pomysłu, czegoś, co szło jej po głowie od początku, ale nie mieli na to dość zasobów... Ale może teraz, kiedy mogła przemawiać... Znów przyłożyła różdżkę do krtani, która lekko zadrżała. Wiedziała, że ludzie będą ją słyszeć. - Proszę was o pomoc. Nie jesteśmy w stanie opanować pożaru, nie same. Proszę, niech każdy, kto może, kto nie chce, by miasto skończyło jako kupa popiołu, niech wyciągnie różdżkę i rzuci zaklęcie Nebula exstiguere. Tylko jeśli będzie nas wielu, będziemy w stanie zagasić pożar i uratować nasze domy, sklepy. Błagam was. - Nie miała już innych pomysłów. Jeśli pomoże im choć jedna osoba więcej, może będą w stanie ponownie spowolnić pożar - może na chwilę zatrzymają się płonące skrzydła.
| retoryka - II
Postanowiła, że chwyci się ostatniego pomysłu, czegoś, co szło jej po głowie od początku, ale nie mieli na to dość zasobów... Ale może teraz, kiedy mogła przemawiać... Znów przyłożyła różdżkę do krtani, która lekko zadrżała. Wiedziała, że ludzie będą ją słyszeć. - Proszę was o pomoc. Nie jesteśmy w stanie opanować pożaru, nie same. Proszę, niech każdy, kto może, kto nie chce, by miasto skończyło jako kupa popiołu, niech wyciągnie różdżkę i rzuci zaklęcie Nebula exstiguere. Tylko jeśli będzie nas wielu, będziemy w stanie zagasić pożar i uratować nasze domy, sklepy. Błagam was. - Nie miała już innych pomysłów. Jeśli pomoże im choć jedna osoba więcej, może będą w stanie ponownie spowolnić pożar - może na chwilę zatrzymają się płonące skrzydła.
| retoryka - II
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Znała ryzyko i czuła, jak dłonie jej się pocą, ale mocno trzymała trzonek miotły, nie mogąc sobie pozwolić na utratę kontroli, nawet chwilową. Ogniste ptaki — kruki, była pewna, że były to kruki — leciały tuż obok, machając skrzydłami. Rozpostarte ogniste pióra mignęły blisko. Buchnął gorąc, serce podskoczyło jej do gardła. Musiała pociągnąć miotłę w bok, by uniknąć wlecenia w płomienie. Chciała przypomnieć Lucindzie, by trzymała się mocno, lecz w zębach miała różdżkę. Nie myślała zbyt wiele, szybki zwrot i powrót na właściwy tor. Miała nadzieję, że jej uścisk dłoni wytrzyma gwałtowny manewr. Ciepło ognia otuliło ją, ale musiały lecieć dalej i dotrzeć do dwójki czarodziejów pod walącą się, zastygniętą wciąż wieżą.
Kiedy postawiła stopy na ziemi, wyciągnęła różdżkę i schowała ją na moment, łapiąc szybki wdech. Deszcz wciąż padał.
— Ja panu pomogę — zaproponowała zdecydowanym tonem i chwyciła go ręką za przedramię. Nie było czasu na przekonywanie, Lucinda wiedziała co robić. Obejrzała się na nią, wymieniając z nią porozumiewawcze spojrzenie.— Wsiądzie pan ze mną na miotłę, wyciągnę pana stąd. — Wiedziała, że czarownica zadba o chłopca. Nie pytała go ani o poglądy, ani o to kim był. To w tej chwili nie było ważne. Musiały ich stąd zabrać. Obu. Starała się przy tym nie patrzeć na błagalnie spoglądającego chłopca, coś ścisnęło jej gardło. Gdyby tylko mogła wzięłaby ich obu, ale była szlachcianka może nie dać sobie z nim rady.
1. na unik
2. próbuję pomóc staruszkowi wstać i wsiąść na miotłę
Kiedy postawiła stopy na ziemi, wyciągnęła różdżkę i schowała ją na moment, łapiąc szybki wdech. Deszcz wciąż padał.
— Ja panu pomogę — zaproponowała zdecydowanym tonem i chwyciła go ręką za przedramię. Nie było czasu na przekonywanie, Lucinda wiedziała co robić. Obejrzała się na nią, wymieniając z nią porozumiewawcze spojrzenie.— Wsiądzie pan ze mną na miotłę, wyciągnę pana stąd. — Wiedziała, że czarownica zadba o chłopca. Nie pytała go ani o poglądy, ani o to kim był. To w tej chwili nie było ważne. Musiały ich stąd zabrać. Obu. Starała się przy tym nie patrzeć na błagalnie spoglądającego chłopca, coś ścisnęło jej gardło. Gdyby tylko mogła wzięłaby ich obu, ale była szlachcianka może nie dać sobie z nim rady.
1. na unik
2. próbuję pomóc staruszkowi wstać i wsiąść na miotłę
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
The member 'Hannah Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 56
--------------------------------
#2 'k100' : 13
#1 'k100' : 56
--------------------------------
#2 'k100' : 13
Wieża zatrzymała się w locie i Lucindzie ulżyło. Choć było to jedynie chwilowe rozwiązanie to mogły przynajmniej spróbować pomóc znajdujących się na ziemi cywilom. Pożoga ciągle się rozprzestrzeniała, a ludzie mieszkający niedaleko starali się uciekać porzucając własne domy. Kiedy czarownice zniżyły lot tak by jak najszybciej dotrzeć do chłopca i starca poczuła ciepło ocierające się o nie. Były wystarczająco blisko płomieni by poczuć ich siłę.
Kiedy dotarły na ziemię Lucinda szybko zeszła z miotły spoglądając na przerażonego chłopca. Wiedziała, że Wright zaopiekuje się starcem, a blondyna mogła nie mieć wystarczająco dużo siły by go samemu dźwignąć. – Spójrz na mnie – zaczęła kucając przy chłopcu chcąc odwrócić jego uwagę o szalejącego ognia. – Zabiorę cię stąd, ale musisz zrobić dokładnie to o co cię poproszę. Ja się schylę, a ty postaraj wspiąć się mi na plecy i bardzo mocno się do mnie przytul. Pamiętaj nie możesz się mnie puścić dobrze? Głowa do góry. Damy sobie radę. – dodała zmuszając się do promiennego uśmiechu. Wiedziała, że chłopiec musi jej zaufać. Musi wiedzieć jak ważne jest to by się mocno jej trzymał.
Blondynka klęknęła czekając aż chłopiec oplecie się rękami i nogami trzymając się Lucindy tak jak małe dzieci trzymają się swoich rodziców. Poprawiła jeszcze dokładnie jego ręce upewniając się, że wystarczająco mocno się jej trzyma. Zakonniczka skierowała różdżkę w stronę bezpieczną od ognia i wieży. Wiedziała, że to może nie wystarczyć, bo ogień rozprzestrzeniał się szybko, a wieża ciągle im zagrażała, ale musiała spróbować. Daleko od wieży, daleko od Pożogi. – Gotowy? Teraz. Ascendio! – rzuciła kiedy dłonie chłopca mocniej zacisnęły się na jej szyi.
Kiedy dotarły na ziemię Lucinda szybko zeszła z miotły spoglądając na przerażonego chłopca. Wiedziała, że Wright zaopiekuje się starcem, a blondyna mogła nie mieć wystarczająco dużo siły by go samemu dźwignąć. – Spójrz na mnie – zaczęła kucając przy chłopcu chcąc odwrócić jego uwagę o szalejącego ognia. – Zabiorę cię stąd, ale musisz zrobić dokładnie to o co cię poproszę. Ja się schylę, a ty postaraj wspiąć się mi na plecy i bardzo mocno się do mnie przytul. Pamiętaj nie możesz się mnie puścić dobrze? Głowa do góry. Damy sobie radę. – dodała zmuszając się do promiennego uśmiechu. Wiedziała, że chłopiec musi jej zaufać. Musi wiedzieć jak ważne jest to by się mocno jej trzymał.
Blondynka klęknęła czekając aż chłopiec oplecie się rękami i nogami trzymając się Lucindy tak jak małe dzieci trzymają się swoich rodziców. Poprawiła jeszcze dokładnie jego ręce upewniając się, że wystarczająco mocno się jej trzyma. Zakonniczka skierowała różdżkę w stronę bezpieczną od ognia i wieży. Wiedziała, że to może nie wystarczyć, bo ogień rozprzestrzeniał się szybko, a wieża ciągle im zagrażała, ale musiała spróbować. Daleko od wieży, daleko od Pożogi. – Gotowy? Teraz. Ascendio! – rzuciła kiedy dłonie chłopca mocniej zacisnęły się na jej szyi.
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 60
'k100' : 60
Krople uderzające w niego nie były jedyną siłą, która go rozpraszała. Zdołał wyzwolić z siebie pokłady czarnej magii, lecz nie były one potężne. Coś tłumiło mroczne moce, uniemożliwiało im przybranie na sile, płomienie jednak nie ustępowały, gotowe rozpierzchnąć się na wszystkie strony, nawet ruszyć właśnie ku nim, przemieniając ulicę w proch. Alphard przyglądał się własnemu dziełu, które wymknęło się spod kontroli. W końcu przeniósł ciemne spojrzenie na Craiga, mając nadzieję, że może kolejna próba okiełznania ognia przyniesie jakiś skutek. – Spróbujmy znowu – wycedził przez zęby i zaraz uniósł różdżkę, raz jeszcze inicjując przepływ własnej magii.
| najmocniej przepraszam za spóźniony odpis
| najmocniej przepraszam za spóźniony odpis
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'k10' : 6
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'k10' : 6
Drażniło go wiele rzeczy - deszcz, krzyki ludzi, własne dzisiejsze niepowodzenia. W tym momencie jednak największą irytację odczuwał, mając świadomość, że pełnię jego potencjału czarnomagicznego coś blokowało - i blokada ta pochodziła z zewnątrz. Słysząc słowa Alpharda, Burke zerknął na niego. Miał rację, trzeba było spróbować znowu. Niekoniecznie zależało mu na tym, aby spalić cały Londyn. Skinął więc głową, po raz kolejny próbując zapanować nad Pożogą. Rozglądał się przy okazji, próbując zlokalizować ich przeciwniczki - po tym, jak słyszał magicznie wzmocniony głos jednej z nich, domyślił się, że nie uciekły w obliczu niebezpieczeństwa. Wolał być przygotowany w razie, gdyby zachciało im się jednak atakować.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 3
--------------------------------
#2 'k10' : 5
#1 'k100' : 3
--------------------------------
#2 'k10' : 5
Lewitująca wieża Big Bena
Szybka odpowiedź