Brama
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Brama
Niewielu zdawało sobie sprawę z istnienia wielkiej kamiennej bramy, która obłożona wieloma zabezpieczeniami chroniła wejście do Locus Nihil. Potężnego, magicznego artefaktu, na który przed wieloma latami odnalazły gobliny i które po tym, co wydarzyło się z całą rasą olbrzymów postanowiły na zawsze zamknąć znalezisko i skryć sekret przed czarodziejskim światem. Mawia się, że ci, którzy nałożyli zabezpieczenia zostali pozbawieni wspomnień, że rzeczywiście się tego podjęli. Wejście znajduje się głęboko, głęboko pod ziemią w miejscu skrytym za jedną z kamiennych ścian obleczonej iluzją. W przestrzennej, komnacie wyciosane zostały złote wrota, które ostrzegają w runicznym języku każdego, kto jest w stanie je zrozumieć. Napis na nich głosi: strzeżcie się wszyscy, którzy tu wejdziecie
Niestety zbroje nie pozostały tak bierne, jak na to liczyła. Kiedy podeszła bliżej, zrównując się z tymi w pierwszym rzędzie przez moment wydawało jej się, że nic się nie stanie, ale po chwili zbroja z drugiego rzędu zagrodziła jej drogę, nie pozwalając przejść. Nie atakowały, ale nie miała żadnej pewności, że za chwilę tego nie zrobią. Nie miała ochoty się o tym przekonywać.
Może jednak lepiej było pokonać resztę drogi przy pomocy magii? Skierowała różdżkę tak, żeby mogła przelecieć pomiędzy zbrojami, nie wpadając na żadną z nich. Była dość drobnej budowy, miała szansę się zmieścić.
- Ascendio - rzekła, mając nadzieję, że lot będzie na tyle szybki, że zbroje nie zdążą jej zaatakować. Im szybciej znajdzie się obok Tristana tym lepiej, zwłaszcza jeśli były tam runy. Chciała wylądować możliwie blisko niego i kamienia.
Może jednak lepiej było pokonać resztę drogi przy pomocy magii? Skierowała różdżkę tak, żeby mogła przelecieć pomiędzy zbrojami, nie wpadając na żadną z nich. Była dość drobnej budowy, miała szansę się zmieścić.
- Ascendio - rzekła, mając nadzieję, że lot będzie na tyle szybki, że zbroje nie zdążą jej zaatakować. Im szybciej znajdzie się obok Tristana tym lepiej, zwłaszcza jeśli były tam runy. Chciała wylądować możliwie blisko niego i kamienia.
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Bieg był szaleńczy, i to nie dlatego, że jego koń pędził zbyt szybko – wprost przeciwnie, miał wrażenie, że znalazł się gdzieś pośrodku wyścigu – ale ze względu na wszystko to, co go otaczało; wzdrygnął się, gdy koniec jego kosy przebił pierwszą z dusz, gdy błękitnawa mgiełka rozmyła się w nicości. Wciąż nie miał pewności, czy postępował właściwie – czy nie powinni byli jakoś zaprotestować, odmówić – ale czy miało to teraz jakieś znaczenie? Nie miał pojęcia, gdzie byli Caelan i Craig, jedynym, co mógł zrobić, było ukończenie gonitwy – i próba odszukania ich później.
Z tą myślą spróbował popędzić wierzchowca, rozglądając się, próbując – być może – dostrzec mignięcie twarzy któregoś z Rycerzy, choć te skryte były w cieniu głębokich kapturów. Jak długo mieli jeszcze tak biec? Zacisnął mocniej palce na wodzach, tknięty irracjonalnym, ale przerażającym przeczuciem, że wyścig nie skończy się nigdy – że zostaną tu już na zawsze; potrząsnął głową, odsuwając od siebie czepiające się poły jego szaty lęki, zamiast tego skupiając się na drodze przed sobą. Jeszcze trochę – jeszcze kawałek.
Z tą myślą spróbował popędzić wierzchowca, rozglądając się, próbując – być może – dostrzec mignięcie twarzy któregoś z Rycerzy, choć te skryte były w cieniu głębokich kapturów. Jak długo mieli jeszcze tak biec? Zacisnął mocniej palce na wodzach, tknięty irracjonalnym, ale przerażającym przeczuciem, że wyścig nie skończy się nigdy – że zostaną tu już na zawsze; potrząsnął głową, odsuwając od siebie czepiające się poły jego szaty lęki, zamiast tego skupiając się na drodze przed sobą. Jeszcze trochę – jeszcze kawałek.
it's a small crime
and i've got no excuse
and i've got no excuse
Theodore Wilkes
Zawód : wiedźmi strażnik; podróżnik; przemytnik
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
count my cards
watch them fall
blood on a marble wall
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Theodore Wilkes' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k6' : 6
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k6' : 6
Miał wrażenie, że jego koń przyspieszył, a przed oczami zamajaczyło więcej świetlistych sylwetek. Ruszył w ich kierunku, starając się pochwycić przynajmniej część z nich, wychylając się z siodła, tym razem – miał taką nadzieję – nieco pewniej niż poprzednio. Obok siebie widział biegnącego charta, przed sobą i za sobą słyszał łopot czarnych szat, skupił się jednak na własnym wierzchowcu i własnym zadaniu. Zdawał sobie sprawę, że mierzył się również z innymi przeciwnikami, nie znając jednak ich tożsamości, nie chciał ryzykować zaszkodzeniem któremuś z sojuszników; bez ich wsparcia, nawet w przypadku zwyciężonej gonitwy, nie miałby szans – ani w zdobyciu kamienia, ani w dostarczeniu go w ręce Czarnego Pana; czekała ich wszakże długa i z całą pewnością trudna droga powrotna.
it's a small crime
and i've got no excuse
and i've got no excuse
Theodore Wilkes
Zawód : wiedźmi strażnik; podróżnik; przemytnik
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
count my cards
watch them fall
blood on a marble wall
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Theodore Wilkes' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 20, 65, 49, 70, 31, 9
'k100' : 20, 65, 49, 70, 31, 9
Moje zaklęcie nie działa tak jak powinno, nie działa w ogóle. Różdżka krzesze jakieś marne iskry, a kobieta odsuwa się ode mnie gwałtownie, ze strachem - i co gorsza - z zawodem. Nasze spojrzenia się krzyżują i tak ją przepraszam za to, że chcę nas rozdzielić. Milczeniem. Zasługuje na więcej, a dla odmiany ja, nie zasługuję na nią. To moja dola za bycie fiutem, wiem i rozumiem.
Najwyraźniej karzą za to pokutowaniem w podziemiach.
-Nie - zaprzeczam, przerywając nagiej kapłance - nie jestem mordercą - i mnie nim nie uczyni. Nawet do Tristana nie żywię tylu negatywnych uczuć, by być w stanie to zrobić, zresztą: nie dałbym mu rady. Nawet się nie łudzę, znaczy że co, siłą prostego rachunku powinienem napaść dziewczynę? Pokusić się o jej słabość i poświęcić ją, bym sam mógł żyć? - czego ma dowieść ta próba, co? Nie podniosę ręki na żadne z nich - a to przecież takie proste. Kierując się rozsądkiem, mógłbym złamać dziewczynę. Podążając za sercem, zaatakowałbym Tristana. Wiem jednak, że to nie jest do mnie podobne. Jeśli to wpływ tych kamieni i ich bezbożnej magii, zawalczę z nią - och, wobec tego może się tu rozgoszczę. Powinienem też cię poznać, skoro mamy spędzić trochę czasu razem, nie sądzisz? - kpię, choć wcale nie jest mi do śmiechu. Osuwam się po ścianie i siadam na ziemi, podciągając kolana pod brodę. Muszę coś wymyślić, bo nie jestem pierdoloną księżniczką, która potrzebuje ratunku. No i średnio wierzę, w to, że ktokolwiek by po mnie wrócił.
Najwyraźniej karzą za to pokutowaniem w podziemiach.
-Nie - zaprzeczam, przerywając nagiej kapłance - nie jestem mordercą - i mnie nim nie uczyni. Nawet do Tristana nie żywię tylu negatywnych uczuć, by być w stanie to zrobić, zresztą: nie dałbym mu rady. Nawet się nie łudzę, znaczy że co, siłą prostego rachunku powinienem napaść dziewczynę? Pokusić się o jej słabość i poświęcić ją, bym sam mógł żyć? - czego ma dowieść ta próba, co? Nie podniosę ręki na żadne z nich - a to przecież takie proste. Kierując się rozsądkiem, mógłbym złamać dziewczynę. Podążając za sercem, zaatakowałbym Tristana. Wiem jednak, że to nie jest do mnie podobne. Jeśli to wpływ tych kamieni i ich bezbożnej magii, zawalczę z nią - och, wobec tego może się tu rozgoszczę. Powinienem też cię poznać, skoro mamy spędzić trochę czasu razem, nie sądzisz? - kpię, choć wcale nie jest mi do śmiechu. Osuwam się po ścianie i siadam na ziemi, podciągając kolana pod brodę. Muszę coś wymyślić, bo nie jestem pierdoloną księżniczką, która potrzebuje ratunku. No i średnio wierzę, w to, że ktokolwiek by po mnie wrócił.
Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Tristan znalazł się przy kamiennym, zdobionym bloku. Jedna z szalek wagi znikała pod nim, w czarnej pustce. Mimo że nachylał się, nie był w stanie dostrzec, co ją przeważało. Rzucone przez niego zaklęcie pozwoliło mu zrozumieć. Ze waga przechyli się dopiero, kiedy na jej równoważniku spocznie coś, czego magia odpowiednio będzie rezonować. Coś, z czym waga zadziała samoistnie. Żadna siła nie była w stanie na nią zadziałać. Lyanna w tym czasie sięgnęła po magię, dzięki zaklęciu znajdując się po prawej stronie Tristana. Była w stanie zrozumieć, że dotknięcie zarówno kamiennego bloku jak i samej wagi nie było roztropne, znajdowała się na niej klątwa choć bez rzucenia odpowiedniego zaklęcia nie była w stanie powiedzieć która dokładnie - kilka ze znanych jej klątw mogło składać się z zauważonych run. Wiedziała też jednak, że nie jest konieczne jej ściągnięcie. Na szalce dało się położyć rzeczy, bez jej dotykania. Czerwony, wylany żywicą napis oznaczał krótką informację “czasem jedno, cenniejsze jest od kilku, lecz kilka, może być warte jednego”. Miała tylko krótką chwilę, bo dwie stojące najbliżej zbroje zamachnęły się do ataku, swoje miecze kierując tylko w jej stronę, całkowicie ignorując na ten moment Tristana, którego dłoń nadal zaciskała się na znalezionym wcześniej kamieniu. Pozostałe ze zbroi zwróciły się w ich stronę.
|Macie dwie akcje
- Nie oszukuj się, Francis. Nie ma sensu odwlekać nieuniknionego. - powiedziała w jego stronę kobieta. - Wybrałeś jego. A on wręcz cuchnie śmiercią. - dodała, wskazując głową na Tristana. Zsunęła się z kamienia na którym siedziała. Uniosła palec wskazujący i uderzyła kilka nim kilka razy o dolną wargę. - Masz podjąć decyzję, a te nie są proste i łatwe. Czasem ociekają krwią i okrucieństwem. Przejdź ją, a otrzymasz coś, co pomoże wam zdobyć kamień.- na kolejne jego słowa uniosła brwi i zaśmiała się. - Głupcze. - wypadło z jej ust gardłowo, machnęła ręką, unosząc ku górze dwa zbłąkane kamienie, które zalewitowały obok niej. Naprawdę sądzi, że może po prostu odmówić? - La-mi-no- zakpiła, ruchem nadając im prędkości, kierując je prosto w jego stronę.
| ST na unik 87 - to nie jest błąd
Masz dwie akcje
Craig wiele zawdzięczał swojemu wierzchowcowi i szczęściu z czego zdawał sobie sprawę. Widocznie wiedział, co robi i dokąd go prowadził. Wszyscy zauważyliście, że kościste konie doskonale znają swoją trasę. Chociaż nie sprawiało to, że jazda dla osób, nie potrafiących tej aktywności była prosta, czy też przyjemna. Burke czuł wyraźnie ból pocharatanej ręki. Wychylił się, dostrzegając grupkę obłoków. Jednak z czterech znajdujących się praktycznie obok siebie, jego kosa przecięła tylko jeden, wchłaniając go do siebie. Nie zdecydował się wykorzystać biegnącego przy końskich nogach psa. Udało mu się utrzymać prowadzenie w wyścigu.
Theodore z sukcesem wymógł na swoim wierzchowcu przyśpieszenie. Stanął też przed szansą kiedy spora grupka dusz, zamajaczyła niedaleko. Zdołał złapać dwie z nich.Kątem oka dostrzegł, że w jego kierunku zbliża się zarówno kosa jadącej za nim zjawy, jak i jego chart. Zdołał też wyprzedzić kilku konkurentów. Kiedy mijał jednego z nich widział, że ten zsuwa się z własnego wierzchowca. Przed nim znajdowała się dwójka jeźdźców. Byli jednak na tyle daleko, że był świadom, że nie jest w stanie dosięgnąć ich własną kosą.
Caelan walczył. Teraz już nie tylko o wygranie wyścigu, ale i o własne życie - z czego dokładnie zdawał sobie sprawę. I choć próbował poległ w próbie wciągnięcia się na siadło. Jego noga szczęśliwie zaczepiła się lejce i poczuł dotkliwe szarpnięcie w pchwinie. Ból rozlał się po nim. Głowa uderzyła o podłoże, które choć nie wyglądało, okazało się bytem stałym. Zakręciło mu się w głowie. Ciało podskakiwało w rytm biegu konia. Dostrzegł kosę, która śmignęła mu nad głową.
DOTYCZY CRAIGA i THEODORE'A:
Pierwszy post zawierać powinien:
- rzut na unik (k100)
Craig - w tej turze nic cię nie atakuje
Theodore twój koń ma bonus +20 do uników. Żeby uniknąć obu, twoja kość musi być większa niż suma wysokości ataków kosa 39 ; chart 33 (wartości po doliczeniu bonusów)
- rzut na szybkość przemieszczania się (k100)
- rzut kością k6
Drugi post powinien zawierać:
- rzut na atak charta (k100) - charty mogą zaatakować konia należącego do jeźdźca przed wami, albo tego za wami
- rzut na próbę uchwycenia duszy - tego, dokonuje się przebijając ją kosą ( k100 x ilość wyrzucona na k6) ST pochwycenia wynosi 70, do rzutu dodawana jest zwinność x2
- rzut na atak - przy pomocy kosy, możecie atakować też przeciwników, jednak tylko tych, znajdujących się przed wami - informacje o możliwości ataku każdorazowo będziecie otrzymywać.
możliwość ataku posiada: Theodore
możliwość ataku chartem: Craig, Theodore
możecie korzystać z różdżki, jednak każdorazowo odłożenie kosy i sięgnięcie po nią ponownie jest akcją, niepozwalającą na atak/pochwycenie duszy w kolejnej turze.
CAELAN, z racji, że spadłeś z konia, kosa śmignęła ci nad głową. Chart znajdującego się za tobą przeciwnika postanowił zaatakować twojego konia. Twój koń będzie próbował uniknąć go samodzielnie, wykonaj rzut na jego zwinność - twój koń ma bonus +10 do uników - chart 106
Masz dwie tury, żeby spróbować wdrapać się na konia, ST niezmiennie 70, rzut na unik nie jest wliczany do akcji. Jeśli działanie powiedzie się w pierwszej turze w drugiej możesz rzucać na szybkość przemieszczania się.
Do rzutu doliczana będzie sprawność.
działające:
-
Żywotność:
Tristan 160/220 -10 (-60 kłute, trzy ślady na plecach)
Lyanna 187/202 (10 psychiczne, 5 obita kostka)
Francis 180/215 -5, (-20 kłute lewa ręka, 15 psychiczne)
Craig 173/248; -10 (15 psychiczne, 60, cztery szramy na lewej ręce, dodatkowe złamania)
167/240; -15 (15 psychiczne, 28 rany szarpane - pociągła na piersi i lewej ręce, 30 tłuczone kostka, pachwina, tył głowy)
Theodore 210/220 (10, obity bark)
- Ekwipunek:
- Żywotność:
Tristan:
1. Eliksir kociego wzroku
2. Kryształ
3. Eliksir siły
4. Brzękadło
+ Rękawice
Lyanna:
Różdżka, Oko Ślepego jako biżuteria na palcu, nakładka na pas z sakwami, a w niej eliksiry:
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir przeciwbólowy x1
- Antidotum podstawowe x1
- Pasta na oparzenia x1 (+39)
Francis:
magiczny dywan (pomniejszony)
różdżka
eliksir siły (+31)
marynowaną narośl ze szczuroszczeta
maść z wodnej gwiazdy (+31)
petki i skręcik
Criag:
Różdżka, fluoryt, pazur gryfa w bursztynie, kamień runiczny
- Wywar wzmacniający x1
- Mieszanka antydepresyjna x1
- Wywar ze szczuroszczeta x1
Claean:
- miotła (pomniejszona, w kieszeni)
- Mieszanka antydepresyjna x1
- Czuwający Strażnik x1 (+28)
- Mikstura buchorożca (1 porcja, stat. 32, z mocą 130 oczek)
ten kryształ (+10 do transmutacji).
Theodore:
- wywar ze szczuroszczeta
- eliksir banshee
- eliksir kociego wzroku (+30)- czuwający strażnik (+28)
+ kryształ[/size]
Miał ochotę zakląć, głośno i wyraźnie – brakło mu jednak na to siły. Zsunął się z siodła, lecąc w przytłaczającą, lepką ciemność; wiedział, że nie zdąży sięgnąć po różdżkę, że przegrał, że to koniec. Rąbnął potylicą o coś twardego, szorstkiego, nierównego, aż zadzwoniło mu od tego w uszach. Cóż, przynajmniej dowiedział się, na własnej skórze, że wierzchowce nie mkną po pustce. Do urazu głowy dołączył dojmujący ból pachwiny; pozwolił sobie na krótki, urwany krzyk, zaskoczony tym nagłym szarpnięciem. Dlaczego się nie zatrzymał? Dlaczego wciąż podążał za kościotrupim rumakiem? Jak przez mgłę dojrzał nogę zaplątaną w wodze, zrozumiał, że w całym tym tragicznym wypadku miał choć odrobinę szczęścia.
Zamroczony siłą upadku pozwolił kosie wypaść z ręki, zniknąć w ciemności, zostać daleko za nim; kurwa. Zanim jednak zacznie przejmować się utraconymi duszami, musiał zadbać o to, by powrócić na grzbiet konia. Musiał się śpieszyć, nie chciał testować wytrzymałości skórzanego paska, który utrzymywał go przy życiu. Podskakiwał przy każdej nierówności, wciąż skołowany przez uderzenie w głowę. Spróbował zmusić mięśnie do wysiłku, sięgnąć ku uwięzionej nodze, znów chwycić za wodze – a w końcu, uważając na kopyta, wdrapać się na siodło. Był zmęczony, lecz strach o własne życie skutecznie mobilizował do wytrwałych wysiłków.
| kostka 1 - na zwinność konia, kostka 2 - wdrapuję się na konia
Zamroczony siłą upadku pozwolił kosie wypaść z ręki, zniknąć w ciemności, zostać daleko za nim; kurwa. Zanim jednak zacznie przejmować się utraconymi duszami, musiał zadbać o to, by powrócić na grzbiet konia. Musiał się śpieszyć, nie chciał testować wytrzymałości skórzanego paska, który utrzymywał go przy życiu. Podskakiwał przy każdej nierówności, wciąż skołowany przez uderzenie w głowę. Spróbował zmusić mięśnie do wysiłku, sięgnąć ku uwięzionej nodze, znów chwycić za wodze – a w końcu, uważając na kopyta, wdrapać się na siodło. Był zmęczony, lecz strach o własne życie skutecznie mobilizował do wytrwałych wysiłków.
| kostka 1 - na zwinność konia, kostka 2 - wdrapuję się na konia
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 81
--------------------------------
#2 'k100' : 35
#1 'k100' : 81
--------------------------------
#2 'k100' : 35
Zacisnął mocniej zęby, aż zgrzytnęły cicho, gdy próba zakończyła się niepowodzeniem. Był zmęczony, obolały, nie mógł się jednak poddać. Zwłaszcza teraz, gdy do jego wierzchowca - wciąż galopującego, chyba niewiele robił sobie z faktu, że jego jeździec zleciał z siodła – zaczęła zbliżać się psia zjawa jednego z rywali. Nie miał czasu do stracenia, z każdą chwilą robiło się coraz trudniej. Co będzie, kiedy gwałtownie skręcą? Kiedy jadący z tyłu nieznajomy zbliży się na tyle, że będzie mógł zamachnąć się na niego kosą...? Raz jeszcze spróbował spiąć mięśnie brzucha, wyciągnąć się na tyle, by sięgnąć do wodzy. Musiał na powrót znaleźć się w siodle, jeśli nie chciał skończyć pod nogami pędzących za nim rumaków.
| i jeszcze raz próbuję wspiąć się na konia
| i jeszcze raz próbuję wspiąć się na konia
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 81
'k100' : 81
Osobliwe. Waga czegoś od niego chciała, na oślep, bez znajomości run, nie był w stanie rozwikłać zagadki; nagląco spojrzał na Lyannę, oglądając się przez ramię, gdy posągi uniosły oręż - potrzebował tej czarownicy żywej, jej i jej wiedzy:
- Protego totalum! - zawołał, zamierzając okryć kopułą ochronną ją i siebie, choć, ku jemu zaskoczeniu, posągi zdawały się go ignorowac. Nie wymierzyły ciosu w jego stronę - czy to za zasługą kamienia? Czy z jego pomocą, jak zastanawiał się od początku, był w stanie przejąć nad nimi kontrolę? Zaklęcie, które wymknęło się spomiędzy jego wart nie oderwało jego uwagi od samej wagi, coś podpowiadało mu, że pragnęła kamienia: ale nie wiedział, czy powinien się z nim rozstawać, być może znaki będą stanowiły podpowiedź.
- Co znaczą te runy, Lyanno?
- Protego totalum! - zawołał, zamierzając okryć kopułą ochronną ją i siebie, choć, ku jemu zaskoczeniu, posągi zdawały się go ignorowac. Nie wymierzyły ciosu w jego stronę - czy to za zasługą kamienia? Czy z jego pomocą, jak zastanawiał się od początku, był w stanie przejąć nad nimi kontrolę? Zaklęcie, które wymknęło się spomiędzy jego wart nie oderwało jego uwagi od samej wagi, coś podpowiadało mu, że pragnęła kamienia: ale nie wiedział, czy powinien się z nim rozstawać, być może znaki będą stanowiły podpowiedź.
- Co znaczą te runy, Lyanno?
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
-Nie. Nie! - powtarzam jak nakręcony, coraz bardziej zagubiony - nie wiem, czy sprzeciwiam się samemu sobie, czy jej. Wcześniej we mnie wniknęła, jak dogłębnie zdołała mnie poznać? Czy naprawdę jestem zdolny, by unieść rękę na któreś z nich? Trzasnąć wierzchem pięści po gębie to jedno, ale rzucenie zaklęcia, które zrani i skrzywdzi? Które zaboli i będzie świadczyć jedynie o tym, że uległem i przegrałem - nie. Ja wcale nie jestem okrutny. Rozumiesz? Nie chcę być, jak oni - warczę z wściekłością, prawie wypluwając te słowa w twarz kobiety. Kpiącej sobie ze mnie, ma mnie za nic i popycha do złego - a może to ty jesteś głupia, co? - wrzeszczę, już totalnie nie panując nad sobą. Nozdrza rozszerzają mi się gwałtownie, morda czerwienieje, oczy są niespokojne, rozbiegane, krążące od twarzy istoty, po jej ręce - nie wiesz, że ja wcale nie chcę tego kamienia? - prowokuję, chcąc ją dojechać - będzie zdecydowanie lepiej, jeśli zostanie tu, gdzie jest - wyrzucam z siebie ze złością, zupełnie szczerze. A wtedy ona niespodziewanie mnie atakuje, ułamek sekundy rozproszenia i już, kamienne odłamki lecą w moim kierunku z dużą prędkością. Czy zdołam się osłonić?
-Protego - szepczę z nadzieją, kreśląc przed sobą pole tarczy.
-Protego - szepczę z nadzieją, kreśląc przed sobą pole tarczy.
Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Brama
Szybka odpowiedź