Brama
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Brama
Niewielu zdawało sobie sprawę z istnienia wielkiej kamiennej bramy, która obłożona wieloma zabezpieczeniami chroniła wejście do Locus Nihil. Potężnego, magicznego artefaktu, na który przed wieloma latami odnalazły gobliny i które po tym, co wydarzyło się z całą rasą olbrzymów postanowiły na zawsze zamknąć znalezisko i skryć sekret przed czarodziejskim światem. Mawia się, że ci, którzy nałożyli zabezpieczenia zostali pozbawieni wspomnień, że rzeczywiście się tego podjęli. Wejście znajduje się głęboko, głęboko pod ziemią w miejscu skrytym za jedną z kamiennych ścian obleczonej iluzją. W przestrzennej, komnacie wyciosane zostały złote wrota, które ostrzegają w runicznym języku każdego, kto jest w stanie je zrozumieć. Napis na nich głosi: strzeżcie się wszyscy, którzy tu wejdziecie
Tristan z sukcesem sięgnął po zaklęcie teleportujące. Jego ciało znikło i pojawiło się dalej, za plecami pokaźnych rozmiarów czarnych zbroi. Te stojące w trzecim rzędzie poruszyły się, odchodząc od ścian, robiąc dwa duże kroki, zatrzymując się po bokach Tristana. Uniesione miecze uderzyły w posadzkę, na których zbroje ponownie oparły dłonie, głowę kierując w stronę czarnoksięznika. Teraz, z bliska, był w stanie dostrzec, że waga posiada runiczne inskrypcje. Na górnej części kamiennego bloku ktoś również wyrył runy, które wylał czerwoną żywicą. Nie znał jednak ich znaczenia.
Lyanna pozostała na swoim miejscu. Nie była w stanie dostrzec dokładnie kamiennego bloku i wagi - te przysłaniały jej częściowo sylwetki magicznych zbroi. Wiedziała, że jest w stanie przejść koło nich, ale zdawała sobie też sprawę z tego, że będzie w zasięgu dzierżonych przez nich mieczy.
| macie dwie akcje - w razie potrzeby doprecyzowania wołajcie
Francis miał w dłoniach własne szczęście. Prawdziwe, realne, namacalne. Przedstawione w jednej kruchej sylwetce. Jego uwagę przykuła też trzecia z postaci. Usta na kobiecej twarzy rozciągnęły się w uśmiechu. Skinęła krótko głową, jednak nie odpowiedziała na niewypowiedziane pytanie obserwując jak Francis podejmuje się podjęcia decyzji. Krótki pocałunek na czole, kiedy był blisko, kiedy ją obejmował, czuł, że drży. Ze strachu, zdezorientowania, niewiedzy co właściwie się dzieje. Uniosła drugą z dłoni, próbując przytrzymać mężczyznę.
- Nie, Francis, proszę. - wyszeptała, jakby pobieżnie rozumiejąc. Może przeczuwając. Czerwone ślepia drugiej z kobiet spojrzały na sojusznika rycerzy kiedy odezwał się ponownie.
- Oh, mój drogi. Nie słuchasz. - powiedziała przesuwając ręce za siebie i oparła je za sobą odchylając się do tyłu. - Sam siebie musisz pozbawić jednego. - powtórzyła, zwisającą nogą machając leniwie w oczekiwaniu. Ze spokojem czekać na kolejne działania mężczyzny.
| Francis, masz dwie akcje, jak będziesz potrzebował doprecyzowania wołaj
Niepewnie wsiedliście na podarowane wierzchowce. Te zgodnie ze słowami mężczyzny przeprowadziły was na linię startu. Kiedy dźwięk oznaczający rozpoczęcie wyścigu rozległ się wokół - ruszyły. Choć zarówno Caelan jak i Craig nie mieli wcześniej styczności z jazdą konną, to początek wyścigu był dla nich szczęśliwy - a może jedynie fartowny. Ich konie wyrwały się do przodu. Razem z kilkoma innymi. Theodore zostawał gdzieś bardziej pośrodku, choć i jego koń zdawał się względnie słuchać.
Craig z sukcesem złapał złapał tylko jedną duszę. Końcówka jego kosy zalśniła, wydając się wciągnąć ją w siebie. Ból w ręce, przypominał o sobie przy każdym gwałtowniejszym ruchu. Nie widział nikogo przed sobą, co znaczyć mogło jedynie, że na ten moment wysunął się na prowadzenie.
Caelan trafił na znajdujące się obok siebie skupisko, choć kilka błękitnych obłoków umknęło udało mu się pochwycić aż trzy z nich. Jego rany piekły, ale pozwalały na działanie. Przed nim, znajdował się jeździec, dostatecznie blisko, by był w stanie dosięgnąć go kosą.
Theodore, jak na razie najmniej doświadczony podziemiami pochwycił dwie dusze. Wiedział, że znajduje się przed nim kilku jeźdźców, słyszał też dudnienie kopyt za sobą. Był w stanie podjąć się ataku.
Charty biegły po waszej lewej stronie, gotowe do działania, jeśli to im zalecicie.
Pierwszy post zawierać powinien:
- rzut na unik (k100) (nie dotyczy)
- rzut na szybkość przemieszczania się (k100)
- rzut kością k6
Drugi post powinien zawierać:
- rzut na atak charta (k100) - charty mogą zaatakować konia należącego do jeźdźca przed wami, albo tego za wami
- rzut na próbę uchwycenia duszy - tego, dokonuje się przebijając ją kosą ( k100 x ilość wyrzucona na k6) ST pochwycenia wynosi 70, do rzutu dodawana jest zwinność x2
- rzut na atak - przy pomocy kosy, możecie atakować też przeciwników, jednak tylko tych, znajdujących się przed wami - informacje o możliwości ataku każdorazowo będziecie otrzymywać.
możliwość ataku posiada: Theodore i Caelan
możecie korzystać z różdżki, jednak każdorazowo odłożenie kosy i sięgnięcie po nią ponownie jest akcją, niepozwalającą na atak/pochwycenie duszy w kolejnej turze.
W razie pytań piszcie <3
działające:
-
Żywotność:
Tristan 160/220 -10 (-60 kłute, trzy ślady na plecach)
Lyanna 187/202 (10 psychiczne, 5 obita kostka)
Francis 180/215 -5, (-20 kłute lewa ręka, 15 psychiczne)
Craig 173/248; -10 (15 psychiczne, 60, cztery szramy na lewej ręce, dodatkowe złamania)
Caelan 187/240; -10 (15 psychiczne, 28 rany szarpane - pociągła na piersi i lewej ręce, 10 tłuczone kostka)
Theodore 210/220 (10, obity bark)
- Ekwipunek:
- Żywotność:
Tristan:
1. Eliksir kociego wzroku
2. Kryształ
3. Eliksir siły
4. Brzękadło
+ Rękawice
Lyanna:
Różdżka, Oko Ślepego jako biżuteria na palcu, nakładka na pas z sakwami, a w niej eliksiry:
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir przeciwbólowy x1
- Antidotum podstawowe x1
- Pasta na oparzenia x1 (+39)
Francis:
magiczny dywan (pomniejszony)
różdżka
eliksir siły (+31)
marynowaną narośl ze szczuroszczeta
maść z wodnej gwiazdy (+31)
petki i skręcik
Criag:
Różdżka, fluoryt, pazur gryfa w bursztynie, kamień runiczny
- Wywar wzmacniający x1
- Mieszanka antydepresyjna x1
- Wywar ze szczuroszczeta x1
Claean:
- miotła (pomniejszona, w kieszeni)
- Mieszanka antydepresyjna x1
- Czuwający Strażnik x1 (+28)
- Mikstura buchorożca (1 porcja, stat. 32, z mocą 130 oczek)
ten kryształ (+10 do transmutacji).
Theodore:
- wywar ze szczuroszczeta
- eliksir banshee
- eliksir kociego wzroku (+30)- czuwający strażnik (+28)
+ kryształ[/size]
Wiedział, że ma wiele szczęścia – jeszcze nie zleciał z grzbietu wierzchowca, nie upuścił otrzymanej od gospodarza kosy. Jego kościotrupi koń wyrwał do przodu, plasując go gdzieś na początku stawki. To dobrze? Źle? Wiedział, że nie tylko pozycja miała znaczenie, ale i liczba pochwyconych dusz. Stale rozglądał się dookoła, by poszukiwać nie tylko kolejnych srebrzystych obłoków – czy naprawdę igrali z duszami? przebywali w świecie zmarłych? – ale i mogących mu zaszkodzić rywali, ich psisk. Za nic nie chciałby oberwać takim ostrzem, wystarczyło przecież, że już pierś pulsowała nieustannym bólem, piekącym, irytującym. Pilnował bursztynowych drogowskazów, nie chcąc zboczyć ze ścieżki, którą mieli podążać. Całe to polowanie było irracjonalne, nierealne, niczym wyjęte z paskudnego, wywołanego używkami snu, mimo to odczuwał silny opór przed łamaniem zasad, które zostały im przedstawione jeszcze nim zadęto w róg i gonitwa się rozpoczęła.
Przed nim majaczyła sylwetka innego odzianego w czerń jeźdźca; był blisko, na wyciągnięcie ręki – jednak czy powinien go atakować? Zaklął pod nosem; kusiło go objęcie prowadzenia, lecz przecież nie mógł mieć pewności, że to nie jeden z towarzyszów, z którymi przemierzał te przeklęte podziemia, a którym nie chciałby uczynić krzywdy. Pochylił się w siodle, ściskając mocno trzonek kosy, próbując popędzić dosiadanego konia gestem i słowem. Może to wystarczy.
| rzucam na pozycję i k6
Przed nim majaczyła sylwetka innego odzianego w czerń jeźdźca; był blisko, na wyciągnięcie ręki – jednak czy powinien go atakować? Zaklął pod nosem; kusiło go objęcie prowadzenia, lecz przecież nie mógł mieć pewności, że to nie jeden z towarzyszów, z którymi przemierzał te przeklęte podziemia, a którym nie chciałby uczynić krzywdy. Pochylił się w siodle, ściskając mocno trzonek kosy, próbując popędzić dosiadanego konia gestem i słowem. Może to wystarczy.
| rzucam na pozycję i k6
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'k6' : 3
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'k6' : 3
Przez krótką chwilę czuję się szczęśliwy, jak nigdy. A potem wszystko trafia szlag i już wiem, że jeśli kiedykolwiek stąd wyjdę, to już nigdy nie zaznam spokoju.
Jej ciało jest ciepłe, ale pokrywa się dreszczami, mam gęsią skórkę pod swą dłonią i rozumiem, co to znaczy. Boi się, zupełnie jak ja, tylko że ona jest bezbronna, a mi wetknięto w ręce decyzyjną moc, której nie chcę. Nie lubiłem się z tym nigdy, odpowiedzialność mi obmierzła. Myślałem, że do niej nie dorosłem, a teraz już o tym wiem. Po raz wtóry, zwyczajnie mi niedobrze. Ale to nie nad sobą powinienem się użalać. Stanowczo wyplątuję się z ramion kobiety, ale nie patrzę w jej oczy. Moje serce i tak pęka, rozbite na tysiąc kawałków, jak choinkowa bombka trącona przez niesforne kocię.
-Co? Co masz na myśli? - naga demonica sprawnie mnie temperuje, lecz i tak pozostaję rozbrykany. Na nią spoglądam już hardo, nie widać po mnie, bym się wahał. Za mną co prawda stoi dyszący mi w kark Tristan, lecz nawet Rosier nie jest równie przerażający co to, czego żąda ode mnie kusicielka - nie zrobię im krzywdy - żadnemu z nich. Wpadam jednak na pewnie pomysł, na ile się sprawdzi - zobaczymy.
-Murusio - poruszam lekko różdżką, tak, by między mną a dziewczyną stworzyć mur. Dosłowny, drugi, bo pierwszy ulepiłem już własnoręcznie, odrzucając szczęście.
Jej ciało jest ciepłe, ale pokrywa się dreszczami, mam gęsią skórkę pod swą dłonią i rozumiem, co to znaczy. Boi się, zupełnie jak ja, tylko że ona jest bezbronna, a mi wetknięto w ręce decyzyjną moc, której nie chcę. Nie lubiłem się z tym nigdy, odpowiedzialność mi obmierzła. Myślałem, że do niej nie dorosłem, a teraz już o tym wiem. Po raz wtóry, zwyczajnie mi niedobrze. Ale to nie nad sobą powinienem się użalać. Stanowczo wyplątuję się z ramion kobiety, ale nie patrzę w jej oczy. Moje serce i tak pęka, rozbite na tysiąc kawałków, jak choinkowa bombka trącona przez niesforne kocię.
-Co? Co masz na myśli? - naga demonica sprawnie mnie temperuje, lecz i tak pozostaję rozbrykany. Na nią spoglądam już hardo, nie widać po mnie, bym się wahał. Za mną co prawda stoi dyszący mi w kark Tristan, lecz nawet Rosier nie jest równie przerażający co to, czego żąda ode mnie kusicielka - nie zrobię im krzywdy - żadnemu z nich. Wpadam jednak na pewnie pomysł, na ile się sprawdzi - zobaczymy.
-Murusio - poruszam lekko różdżką, tak, by między mną a dziewczyną stworzyć mur. Dosłowny, drugi, bo pierwszy ulepiłem już własnoręcznie, odrzucając szczęście.
Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
The member 'Francis Lestrange' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
POST UZUPEŁNIAJĄCY
Caelan
Caelan zaczął fenomenalnie wyścig. Był właściwie na początku, udało mu się zgarnąć też kilka dusz, wszystko szło po jego myśli do chwili w której zrozumiał, że za mocno się wychylił, wykonując atak kosą. Poczuł, że zaczyna się zsuwać z siodła. Wiedział, że jeśli nie zareaguje dostatecznie szybko, to spadnie w tą dziwną przestrzeń nie mając pojęcia, co stanie z nim się dalej.
Caelan, w tej turze nie możesz podjąć się łapania dusz ani na atak, możesz nakazać atak chartowi, jeśli uda ci się uniknąć upadku.
ST wciągnięcia się ponownie na siodło wynosi 70 - do rzutu doliczana jest zwinność.
Francis
Kobieta wpatrywała się we Francisa, czekając na jego decyzję. Kiedy z jego ust wypadły słowa, uniosła jedną z brwi ku górze.
- To dość jasne. Nie wyjdziesz stąd, póki nie pozbawisz życia co najmniej jednego z nich. Szukaj w sercu. - dodała jeszcze. Westchnęła, kiedy Francis zapowiedział, że nie zrobi im krzywdy. - Więc zostaniesz tutaj i umrzesz. - odpowiedziała spokojnie. Niewzruszona jego działaniem, czy raczej marną próbą.
Caelan zaczął fenomenalnie wyścig. Był właściwie na początku, udało mu się zgarnąć też kilka dusz, wszystko szło po jego myśli do chwili w której zrozumiał, że za mocno się wychylił, wykonując atak kosą. Poczuł, że zaczyna się zsuwać z siodła. Wiedział, że jeśli nie zareaguje dostatecznie szybko, to spadnie w tą dziwną przestrzeń nie mając pojęcia, co stanie z nim się dalej.
Caelan, w tej turze nie możesz podjąć się łapania dusz ani na atak, możesz nakazać atak chartowi, jeśli uda ci się uniknąć upadku.
ST wciągnięcia się ponownie na siodło wynosi 70 - do rzutu doliczana jest zwinność.
Kobieta wpatrywała się we Francisa, czekając na jego decyzję. Kiedy z jego ust wypadły słowa, uniosła jedną z brwi ku górze.
- To dość jasne. Nie wyjdziesz stąd, póki nie pozbawisz życia co najmniej jednego z nich. Szukaj w sercu. - dodała jeszcze. Westchnęła, kiedy Francis zapowiedział, że nie zrobi im krzywdy. - Więc zostaniesz tutaj i umrzesz. - odpowiedziała spokojnie. Niewzruszona jego działaniem, czy raczej marną próbą.
| tutaj rzucałam na utrzymanie się na wierzchowcu
Myślał, że idzie mu dobrze. Że nie dość, że znalazł się na początku stawki, to jeszcze pochwycił kilka dusz, a nie jedną - zaskakująco fartownie jak na kogoś, kto nigdy wcześniej nie brał udziału w polowaniu. I może przez to popełnił błąd, chciwie wychylił się na tyle daleko, w skutek czego stracił równowagę, nagle zacząć zsuwać się z siodła. Wybałuszył oczy, rozpaczliwie próbując utrzymać się na grzbiecie upiornego stworzenia, sprawa wyglądała jednak beznadziejnie. Nie było to takie proste, jak mogłoby się wydawać, biorąc pod uwagę fakt, że jeźdźcem był żadnym, do tego wciąż dzierżył w ręce kosę. Zaklął głośno i wyraźnie, rozpaczliwie czepiając się wodzy - na próżno. Bał się upadku, bał się bycia stratowanym przez jadących za nim łowców, bał się, że zostanie tu na zawsze.
Myślał, że idzie mu dobrze. Że nie dość, że znalazł się na początku stawki, to jeszcze pochwycił kilka dusz, a nie jedną - zaskakująco fartownie jak na kogoś, kto nigdy wcześniej nie brał udziału w polowaniu. I może przez to popełnił błąd, chciwie wychylił się na tyle daleko, w skutek czego stracił równowagę, nagle zacząć zsuwać się z siodła. Wybałuszył oczy, rozpaczliwie próbując utrzymać się na grzbiecie upiornego stworzenia, sprawa wyglądała jednak beznadziejnie. Nie było to takie proste, jak mogłoby się wydawać, biorąc pod uwagę fakt, że jeźdźcem był żadnym, do tego wciąż dzierżył w ręce kosę. Zaklął głośno i wyraźnie, rozpaczliwie czepiając się wodzy - na próżno. Bał się upadku, bał się bycia stratowanym przez jadących za nim łowców, bał się, że zostanie tu na zawsze.
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Miał zdecydowanie więcej szczęścia niż umiejętności - z jego zdolnościami jeździeckimi nadal utrzymywał się w siodle. Imponujące. Zważywszy biorąc pod uwagę, że wszystkie czynności mógł wykonywać tylko jedną ręką. Drugą, tę złamaną, starał się trzymać na udzie - bolało odrobinę mniej, niż gdyby miała luźno powiewać w takt ruchów jego wierzchowca, choć i tak przy każdym kroku upiornego konia zaciskał zęby z bólu. Może dlatego, gdy już zamachnął się na dusze, które zamajaczyły w oddali, udało mu się dorwać tylko jedną. Nie widział nikogo przed sobą, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że inni siedzą mu na ogonie. Z jednej strony - o to ponoć chodziło, aby ukończyć te przeklęte łowy z pierwszą lokatą, z drugiej strony jednak domyślał się, że inni mogą próbować brać go na cel.
Przeklął cicho, gdy w czasie jazdy szarpnęło nim trochę mocniej. Zagryzł zęby mocniej, poganiając swojego wierzchowca - może jeśli oddali się od pozostałych, ryzyko, że któryś zamachnie się na jego głowię, będzie mniejsze. Nie wiedział, gdzie dokładnie byli Caelan i Theodore - ale nawet gdyby wiedział, nic by mu to nie dało. Nie sposób było ich odróżnić od pozostałych jeźdźców. Każdy z nich był zdany na siebie.
Przeklął cicho, gdy w czasie jazdy szarpnęło nim trochę mocniej. Zagryzł zęby mocniej, poganiając swojego wierzchowca - może jeśli oddali się od pozostałych, ryzyko, że któryś zamachnie się na jego głowię, będzie mniejsze. Nie wiedział, gdzie dokładnie byli Caelan i Theodore - ale nawet gdyby wiedział, nic by mu to nie dało. Nie sposób było ich odróżnić od pozostałych jeźdźców. Każdy z nich był zdany na siebie.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'k6' : 4
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'k6' : 4
Właściwie, gdyby odjąć kilka - a właściwie całkiem sporo - niedogodności, takich jak złamana, wściekle pulsująca bólem ręka, przymus wymachiwania kosą, świadomość, że biorą udział w jakimś chorym wyścigo-polowaniu, obawa, że lada moment ktoś może się na niego zamachnąć i próbować go pozbawić głowy lub nasłać na niego swojego widmowego ogara (a wymieniać można by jeszcze trochę) to cała ta jazda sprawiała mu nawet, o dziwo, odrobinkę radości. Lubił w końcu szybkość, choć szczerze mówiąc, nadal zdecydowanie preferował miotły od jazdy wierzchem. Zaraz jednak ponownie musiał skupić się na teraźniejszości i swoim zadaniu - w ciemności zamajaczyły mu kolejne, jasne kształty. Zmuszony był puścić wodze, aby pewniej chwycić kosę. Miał nadzieję ściąć tym razem więcej niż tylko jedną.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25, 46, 41, 93
'k100' : 25, 46, 41, 93
Niestety z miejsca w którym była nie dostrzegła nic konkretnego. Musiała więc podjąć próbę przemieszczenia się. Zerknęła jeszcze raz na zbroje; wiedziała, że byłaby w stanie przejść obok, ale nie było możliwe zachowanie dystansu na tyle dużego, by uniknąć mieczy. Opcji było kilka; tę ze zmianą w mgłę odrzuciła, gdyż mogła potrzebować tej wymagającej umiejętności później. Mogła przemieścić się z użyciem zaklęcia lub zaryzykować przejście pieszo. Patrzyła na zbroje obok Tristana; nie zaatakowały go, nie rzuciły się na niego pomimo tego, że podszedł do kamienia. Czy i ona mogła przejść? Postanowiła zaryzykować, w ręce cały czas ściskając różdżkę, by w razie czego móc się bronić. Robiąc pierwsze kroki była też gotowa w razie czego odskoczyć w tył, gdyby któraś zbroja zamachnęła się mieczem. Szła z duszą na ramieniu, ale pewnym było, że nie mogła stać w miejscu, że musiała iść dalej - więc ruszyła, chcąc znaleźć się obok Tristana i kamienia.
| rozbijam akcje na 2 posty – i proszę o post uzupełniający, czy udało mi się przejść (to moja pierwsza akcja)
| rozbijam akcje na 2 posty – i proszę o post uzupełniający, czy udało mi się przejść (to moja pierwsza akcja)
Kiedy zmaterializował się po drugiej stronie, uniósł wzrok, oglądając się na rycerzy; jego dłoń zacisnęła się na rękojeści różdżki, lecz posągi nie poruszyły się dalej. Sądził, że poruszą się dopiero, kiedy wyjdzie między nie - krańce najwyraźniej pozostawały bezpieczne. Przynajmniej na razie. Spojrzał dalej - na Lyannę - widząc, że czarownica nie poruszyła się od wejścia. Nie mogła mieć już przy sobie żadnego bytu, skoro ten nie kombinował.
- Lyanno, słyszysz mnie? - Odezwał się, wierząc, że niesiony echem głos był słyszalny również u niej. - Tu są runy, potrzebuję cię - oznajmił krótko, przyglądając się wadze dokładniej. Coś ją przeważało, ale wciąż nie wiedział co - usiłował to dostrzec, co leżało na szalkach wagi. Runiczne inskrypcje na kamiennym podeście nie mówiły mu nic. W głowie przywołał formułę zaklęcia identyfikacyjnego, zamierzając skierować je w kierunku wagi: o tym też nie miał większego pojęcia, ale musiał sięgać po to, co leżało w jego zasięgu.
1. spostrzegawczość co leży na wadze
2. zaklęcie identyfikacyjne
- Lyanno, słyszysz mnie? - Odezwał się, wierząc, że niesiony echem głos był słyszalny również u niej. - Tu są runy, potrzebuję cię - oznajmił krótko, przyglądając się wadze dokładniej. Coś ją przeważało, ale wciąż nie wiedział co - usiłował to dostrzec, co leżało na szalkach wagi. Runiczne inskrypcje na kamiennym podeście nie mówiły mu nic. W głowie przywołał formułę zaklęcia identyfikacyjnego, zamierzając skierować je w kierunku wagi: o tym też nie miał większego pojęcia, ale musiał sięgać po to, co leżało w jego zasięgu.
1. spostrzegawczość co leży na wadze
2. zaklęcie identyfikacyjne
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 32, 9
'k100' : 32, 9
POST UZUPEŁNIAJĄCY
Lyanna nie zdecydowała się skorzystać z magii by znaleźć się obok Tristana. Zamiast tego postanowiła przemieścić się przy użyciu własnych nóg, ryzykując atak zbroi. Kiedy się ruszyła, zauważyła, jak czarne zbroje podnoszą trzymane w dłoniach miecze i obracają się w stronę w której była. Udało jej się zrobić kilka kroków, mijając z jednej strony zbroje. Zrównała się z tymi, które znajdowały się w pierwszym rzędzie. Jednak w tym samym momencie poruszyły się te z drugiego rzędu. Schodząc z własnych miejsc, jedna z nich ustawiła się dokładnie przed Lyanną, opuszczając swój miecz, druga pozostawała kilka kroków dalej, skierowana w jej stronę. Nadal była zbyt daleko, by odczytać wyryte na kamieniu runy, które częściowo przysłaniały jej tak zbroje jak i Tristan. I choć zdawała sobie sprawę, że jest w stanie przecisnąć się między zbrojami, nie miała pewności, że te pozostaną bierne w stosunku do jej poczynań.
Lyanna nie zdecydowała się skorzystać z magii by znaleźć się obok Tristana. Zamiast tego postanowiła przemieścić się przy użyciu własnych nóg, ryzykując atak zbroi. Kiedy się ruszyła, zauważyła, jak czarne zbroje podnoszą trzymane w dłoniach miecze i obracają się w stronę w której była. Udało jej się zrobić kilka kroków, mijając z jednej strony zbroje. Zrównała się z tymi, które znajdowały się w pierwszym rzędzie. Jednak w tym samym momencie poruszyły się te z drugiego rzędu. Schodząc z własnych miejsc, jedna z nich ustawiła się dokładnie przed Lyanną, opuszczając swój miecz, druga pozostawała kilka kroków dalej, skierowana w jej stronę. Nadal była zbyt daleko, by odczytać wyryte na kamieniu runy, które częściowo przysłaniały jej tak zbroje jak i Tristan. I choć zdawała sobie sprawę, że jest w stanie przecisnąć się między zbrojami, nie miała pewności, że te pozostaną bierne w stosunku do jej poczynań.
Brama
Szybka odpowiedź