Zejście
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zejście
Strome zejście obleczone niewiarygodną ilością schodków, prowadzących w dół. Wygładzone, proste ściany, na których zostały wyryte symbole i znaki, mające znaczenie, niektóre już całkowicie zapomniane przez upływający czas. Widocznie zadziałały tutaj duże pokłady magii a i poświecono im też odpowiednią ilość czasu by nadać im odpowiedni wygląd i kształt. Zejście prowadzi do obszernej komnaty.
The member 'Hella Borgin' has done the following action : Rzut kością
'Gringott' :
'Gringott' :
Zaklęcie Helli okazało się nieudane, czarownica na skutek osłabienia nie była w stanie stawić czoła dwóm pędzącym w jej kierunku promieniom. Wpierw poczuła paskudny ból w okolicy skroni, jej moc stała się pożywką dla Ramseya, który jej kosztem uleczył swe rany. Następnie bariery umysłu pokonała Sigrun zyskując nad nim całkowitą kontrolę. Z każdą chwilą słabła i jeśli reszta chciała mieć jeszcze jakikolwiek użytek z runistki musieli czym prędzej przyjść jej z pomocą. Nikt nie mógł wiedzieć czy sam Edgar był w stanie rozwiązać tajemnice spisane na kamiennych ścianach.
Tarcza utkana przez Zacharego okazała się niewystarczająca. Istota w ostatniej chwili przedarła się przez nią i z impetem uderzyła w brzuch uzdrowiciela, który poczuł lekki, choć wyjątkowo nieprzyjemny ból w okolicy brzucha. Inferius ewidentnie nie zamierzał zaprzestać na tym swych działań, bowiem wyszczerzając kły ponownie ruszył do ataku celując nieco wyżej. Lord musiał się bronić, jeśli chciał uniknąć utraty fragmentu skóry – stworzenie tym razem nie zamierzało jedynie obić jego ciała.
Elvira wiedziona świadomością, że sama nie była już w stanie sobie pomóc, starała się zaleczyć rany towarzyszących jej Rycerzy oraz Śmierciożerców. Wpierw pomogła Ramseyowi, zaś później skupiła się na Edgarze, który najbardziej ze wszystkich zebranych potrzebował głębokiego oddechu i uspokojenia targających nim emocji. Przyjemne uczucie zalało jego ciało, mięśnie rozluźniły się, a ciśnienie znacznie obniżyło zaraz po tym jak dziewczyna przyłożyła różdżkę do jego skroni. Serce intensywnie pompujące krew zwolniło na swym rytmie, aż w końcu ogarnął go upragniony spokój. Nadal widział chłopca; nie ruszał się on z podstawy otaczającej stalagmit, choć gdy tylko minął go kierując się w stronę rozpisanych liczb, siłą rzeczy dostrzegł drugą stronę jego twarzy, a właściwie tego co niej zostało. Skórę okalały liczne bąble przypominające silne poparzenia, widoczna była część żuchwy oraz pusty oczodół, z którego zwisała gałka oczna trzymająca się na jednym z mięśni. Młodzian skupił swe spojrzenie na nestorze i wyciągnął w jego kierunku rękę, lecz z jego ust nie popłynęło żadne słowo. Edgar mimo wnikliwego przyjrzenia się kamiennej ścianie nie dojrzał nic ponad to, co było widoczne dla wszystkich.
Zaraz po udanym zaklęciu Elvira poczuła przypływ słabości. Mimowolnie zerknęła na kikuta czując jak łzy napływały do jej oczu. Zalała ją fala niepohamowanych, negatywnych emocji oraz pytań; czy tak właśnie miała wyglądać służba Czarnemu Panu? Czy to miała być potęga, o której jej wspominano? Opuści podziemia Gringotta – jeśli w ogóle jej się to uda – oszpecona, pozbawiona dłoni, która niezbędna jej była podczas codziennej pracy. Zaczęła roztrząsać sens podejmowanego ryzyka oraz płynące z niego korzyści i coraz bardziej uświadamiała sobie, że zrobiła błąd podążając za Drew do Piwnic Mantykory.
Sigrun za wszelką cenę pragnęła oczyścić umysł i skupić się na kolejnym zadaniu wiedząc, że następne niepowodzenie mogło nieść za sobą zgubę. Skupiwszy się na przełamaniu w sobie niechęci i utkaniu silnej bariery pomiędzy własnymi emocjami, a magią tego miejsca momentalnie poczuła jak rezygnacja odchodzi w niepamięć, podobnie jak chwilowe roztargnienie spowodowane działaniem kolejnego z kamieni. Powstrzymała to, zdusiła w zarodku nim rozpalił w niej kolejne pokłady niechęci. Zaraz po tym posłała niezwykle celne zaklęcie w okolicę stalagmitu, którego okalał poruszający się pył. Wir ustał, cząstki zatrzymały się odkrywając tajemnice – na samej jego górze dostrzegła połyskujący szmaragdowym kolorem odłamek, wzdłuż którego rozchodziła się siateczka pulsujących żyłek. Poziom wyżej widziała podobne temu, jednak on zdawał się posiadać w sobie znacznie większą moc, potężniejszą, czarnomagiczną magię, jaką wraz z Ramseyem mogła odczuć. Ponadto zauważyła, że jaskiniowy zaciek posiadał dookoła własnej osi dziesięć bladych bruzd wyglądających na przedłużenie tych znajdujących się u podstawy.
Ramsey ponownie przełamał przemianę wykazując się przy tym niezwykle silnym umysłem mimo uczucia zagubienia. Nigdzie nie odnalazł wzrokiem Tonks – nie było po dziewczynie śladu, podobnie jak po przedramieniu Elviry, za którego brak odpowiadał tylko i wyłącznie on. Zdając sobie sprawę, że niewiele był w stanie pomóc Edgarowi oraz Helli zdecydował się na wzmocnienie wszystkich z drużyny i tym samym zapewnił im część swych umiejętności. Każdy poza Śmierciożercą poczuł przypływ sił i pewności siebie, która pchała do znacznie odważniejszych decyzji.
|
„Od podstawy rozciągało się dziesięć podłużnych bruzd, których koniec dostrzegliście na kamiennej ścianie po waszej prawej stronie. Łączyły się one z dziewięcioma podkreśleniami oraz literą „E”.” – oczywiście powinno być dziesięć bruzd łączących się z podkreśleniami oraz literą E. Zgodnie z obrazkiem! Przepraszam za błąd, dziękuję za czujność.
Widok na ścianę po prawej stronie (kliknij w obraz, aby powiększyć):
Widok na ścianę po lewej stronie (kliknij w obraz, aby powiększyć):
Elvira - Przełamanie wizji ST 70 (do rzutu doliczana jest wartość odporności magicznej).
Zachary - Inferius ma sprawność i zwinność równą 3, PŻ = 15. Atakuje cię w okolice brzucha (dolne żebra) - rzut. Możesz w tej turze wykonać dwie akcje. Jest nieco brzydszy i straszniejszy niż w rzeczywistości Elvira, choć ma równie długie blond włosy.
Wszyscy - Rzut na przełamanie wizji/ wspomnienia w tej turze nie jest uznawany jako akcja, lecz musicie wszystkie swe działania zawrzeć w jednym poście.
Sigrun, Zachary, Elvira, Hella, Edgar - Magicus Extremos 1/3 (+18)
Hella - Fortuno 3/3 (10 obrażeń mniej, -50 kara do kości zamiast -60), Imperio (ST przełamania 101)
Czas na odpis - 48h.
Od tej tury w każdej kolejce dodatkowo rzucacie kością Gringott (nazwa została zmieniona) i proszę nie zapominajcie o tym, bo Mistrz Gry bardzo lubi niekonwencjonalnie przypominać się zapominalskim.
Tarcza utkana przez Zacharego okazała się niewystarczająca. Istota w ostatniej chwili przedarła się przez nią i z impetem uderzyła w brzuch uzdrowiciela, który poczuł lekki, choć wyjątkowo nieprzyjemny ból w okolicy brzucha. Inferius ewidentnie nie zamierzał zaprzestać na tym swych działań, bowiem wyszczerzając kły ponownie ruszył do ataku celując nieco wyżej. Lord musiał się bronić, jeśli chciał uniknąć utraty fragmentu skóry – stworzenie tym razem nie zamierzało jedynie obić jego ciała.
Elvira wiedziona świadomością, że sama nie była już w stanie sobie pomóc, starała się zaleczyć rany towarzyszących jej Rycerzy oraz Śmierciożerców. Wpierw pomogła Ramseyowi, zaś później skupiła się na Edgarze, który najbardziej ze wszystkich zebranych potrzebował głębokiego oddechu i uspokojenia targających nim emocji. Przyjemne uczucie zalało jego ciało, mięśnie rozluźniły się, a ciśnienie znacznie obniżyło zaraz po tym jak dziewczyna przyłożyła różdżkę do jego skroni. Serce intensywnie pompujące krew zwolniło na swym rytmie, aż w końcu ogarnął go upragniony spokój. Nadal widział chłopca; nie ruszał się on z podstawy otaczającej stalagmit, choć gdy tylko minął go kierując się w stronę rozpisanych liczb, siłą rzeczy dostrzegł drugą stronę jego twarzy, a właściwie tego co niej zostało. Skórę okalały liczne bąble przypominające silne poparzenia, widoczna była część żuchwy oraz pusty oczodół, z którego zwisała gałka oczna trzymająca się na jednym z mięśni. Młodzian skupił swe spojrzenie na nestorze i wyciągnął w jego kierunku rękę, lecz z jego ust nie popłynęło żadne słowo. Edgar mimo wnikliwego przyjrzenia się kamiennej ścianie nie dojrzał nic ponad to, co było widoczne dla wszystkich.
Zaraz po udanym zaklęciu Elvira poczuła przypływ słabości. Mimowolnie zerknęła na kikuta czując jak łzy napływały do jej oczu. Zalała ją fala niepohamowanych, negatywnych emocji oraz pytań; czy tak właśnie miała wyglądać służba Czarnemu Panu? Czy to miała być potęga, o której jej wspominano? Opuści podziemia Gringotta – jeśli w ogóle jej się to uda – oszpecona, pozbawiona dłoni, która niezbędna jej była podczas codziennej pracy. Zaczęła roztrząsać sens podejmowanego ryzyka oraz płynące z niego korzyści i coraz bardziej uświadamiała sobie, że zrobiła błąd podążając za Drew do Piwnic Mantykory.
Sigrun za wszelką cenę pragnęła oczyścić umysł i skupić się na kolejnym zadaniu wiedząc, że następne niepowodzenie mogło nieść za sobą zgubę. Skupiwszy się na przełamaniu w sobie niechęci i utkaniu silnej bariery pomiędzy własnymi emocjami, a magią tego miejsca momentalnie poczuła jak rezygnacja odchodzi w niepamięć, podobnie jak chwilowe roztargnienie spowodowane działaniem kolejnego z kamieni. Powstrzymała to, zdusiła w zarodku nim rozpalił w niej kolejne pokłady niechęci. Zaraz po tym posłała niezwykle celne zaklęcie w okolicę stalagmitu, którego okalał poruszający się pył. Wir ustał, cząstki zatrzymały się odkrywając tajemnice – na samej jego górze dostrzegła połyskujący szmaragdowym kolorem odłamek, wzdłuż którego rozchodziła się siateczka pulsujących żyłek. Poziom wyżej widziała podobne temu, jednak on zdawał się posiadać w sobie znacznie większą moc, potężniejszą, czarnomagiczną magię, jaką wraz z Ramseyem mogła odczuć. Ponadto zauważyła, że jaskiniowy zaciek posiadał dookoła własnej osi dziesięć bladych bruzd wyglądających na przedłużenie tych znajdujących się u podstawy.
Ramsey ponownie przełamał przemianę wykazując się przy tym niezwykle silnym umysłem mimo uczucia zagubienia. Nigdzie nie odnalazł wzrokiem Tonks – nie było po dziewczynie śladu, podobnie jak po przedramieniu Elviry, za którego brak odpowiadał tylko i wyłącznie on. Zdając sobie sprawę, że niewiele był w stanie pomóc Edgarowi oraz Helli zdecydował się na wzmocnienie wszystkich z drużyny i tym samym zapewnił im część swych umiejętności. Każdy poza Śmierciożercą poczuł przypływ sił i pewności siebie, która pchała do znacznie odważniejszych decyzji.
|
„Od podstawy rozciągało się dziesięć podłużnych bruzd, których koniec dostrzegliście na kamiennej ścianie po waszej prawej stronie. Łączyły się one z dziewięcioma podkreśleniami oraz literą „E”.” – oczywiście powinno być dziesięć bruzd łączących się z podkreśleniami oraz literą E. Zgodnie z obrazkiem! Przepraszam za błąd, dziękuję za czujność.
Widok na ścianę po prawej stronie (kliknij w obraz, aby powiększyć):
Widok na ścianę po lewej stronie (kliknij w obraz, aby powiększyć):
Elvira - Przełamanie wizji ST 70 (do rzutu doliczana jest wartość odporności magicznej).
Zachary - Inferius ma sprawność i zwinność równą 3, PŻ = 15. Atakuje cię w okolice brzucha (dolne żebra) - rzut. Możesz w tej turze wykonać dwie akcje. Jest nieco brzydszy i straszniejszy niż w rzeczywistości Elvira, choć ma równie długie blond włosy.
Wszyscy - Rzut na przełamanie wizji/ wspomnienia w tej turze nie jest uznawany jako akcja, lecz musicie wszystkie swe działania zawrzeć w jednym poście.
Sigrun, Zachary, Elvira, Hella, Edgar - Magicus Extremos 1/3 (+18)
Hella - Fortuno 3/3 (10 obrażeń mniej, -50 kara do kości zamiast -60), Imperio (ST przełamania 101)
Czas na odpis - 48h.
Od tej tury w każdej kolejce dodatkowo rzucacie kością Gringott (nazwa została zmieniona) i proszę nie zapominajcie o tym, bo Mistrz Gry bardzo lubi niekonwencjonalnie przypominać się zapominalskim.
- Ekwipunek i żywotność:
- Żywotoność:
Ramsey 208/217 | (9 cięte), użycie mgły - 3/4 |
Sigrun 215/215 | użycie mgły - 1/3
Zachary 200/210 | (10 tłuczone)
Hella 43/211 | (43 tłuczone), (40 oparzenia), (85 psychiczne) | - 60 do kości
Elvira 189/204 | (15 oparzenia) |
Edgar 203/223 | (20 cięte) |
Ramsey:
Różdżka, maska śmierciożercy, czarna perła, malachitowy pierścień)
1. Świstoklik - stara brosza
2. Oko ślepego
3. Eliksir kociego wzroku
4. Antidotum na niepowszechne trucizny
Sigrun:
Różdżka, maska śmierciożercy na twarzy, oko ślepego na palcu i zaczarowana torba, a w niej:
1. Brzękadło
2. Miotła
3 i 4. Maść z wodnej gwiazdy x2
5 i 6. Eliksir uspokajający x2
7. Marynowana narośl ze szczuroszczeta x1
8. Felix Felicis x1
9. Antidotum na niepowszechne trucizny x1
10. Smocza łza x1
11. Czuwający strażnik x1
12. Eliksir kociego wzroku x1
13. Eliksir byka x1
14. Eliksir wąchacza x1 (od Cassandry)
15. Kryształ
16. Drugi kryształ
Zachary:
Różdżka, magiczny kompas, nakładka na pas:Eliksir wiggenowy (1 porcja, moc 32) od Cassandry
Czuwający Strażnik (1 porcja, moc 28) od Cassandry
Antidotum podstawowe (1 porcja)
Czarna Mara (1 porcja)
Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, moc 17)
Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 8 )
Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcje, stat. 40)
Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 8 )
Hella:
- różdżka,
- eliksiry pochowane po kieszeniach:
1. Maść z wodnej gwiazdy x1 (+31)
2. Eliksir uspokajający x1 (+43)
3. Smocza łza x1
4. Eliksir kociego wzroku x1 (+30)
Elvira:
1. Kameleon (od Caelana)
2. Eliksir wiggenowy (od Cass)
3. Marynowana narośl ze szczuroszczeta (od Cass)
4. Eliksir przeciwbólowy (mój)
+kryształ o działaniu mikstury buchorożca, różdżka
Edgar:
Różdżka, fluoryt
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat.32)
- Eliksir Banshee (1 porcja, stat. 32)
- [?] Smocza Łza (1 porcja, stat. 32)
Magia lecznicza nie powinna działać w ten sposób; nie była czynnikiem wymiany, w którym rozwiewanie niepokoju innego człowieka trzeba było przypłacać równoważną ofiarą. A jednak, wbrew wszelkiej logice, formule skutecznego czaru Elviry towarzyszył przypływ słabości, od którego zachwiała się na nogach po raz kolejny, ledwie będąc w stanie powstrzymać uginające się kolana. Czuła się paskudnie, okropniej niż kiedykolwiek. Miała wrażenie, że nie ma już miejsca na ciele, które nie sprawiałoby jej bólu, a gdy znów przypadkiem zawiesiła spojrzenie na pozostałościach odciętej ręki, w oczy zapiekły ją upokarzające łzy. Nie chciała płakać, rozklejać się, ale z każdą chwilą coraz bardziej docierało do niej, że to nie był wcale sen ani kolejna wizja; nie odzyska tej ręki nawet jak stąd wyjdzie, zostanie na zawsze kaleką, jakąś pożałowania godną karykaturą potężnej czarownicy. Nie potrafiła sobie wyobrazić życia po wyjściu z tych jaskiń, wiedziała, że Selwynowie nie będą mieć litości dla niesprawnego uzdrowiciela i na pewno ją zwolnią. Nie będzie miała gdzie pójść, znowu będzie tułać się bezrobotna, bo przecież bez obu rąk, potrzebnych do przeprowadzania sekcji, nie przyjmie ją do pracy nawet Irina.
Po policzku spłynęła jej łza, którą prędko otarła dłonią, w której ściskała różdżkę. Nie, nie, musiała się skupić, nie będzie wystawiać się jak ofiara, nie przed wrogami. Bo tym oni wszyscy dla niej byli, czyż nie? Z pojedynczymi wyjątkami, jedyne, czego od niej chcieli od początku to ciągłych ofiar, wystawiania się na pierwszą linię, przyjmowania na siebie ich behawioralnych problemów. Wykorzystywali jej wybitne umiejętności i nic nie dawali w zamian - zamiast tego zniszczyli jej życie. Zaczęła dostrzegać jak naiwne były nadzieje na wielkość, prestiż, wiedzę. Nie byli jej wcale potrzebni; a zaufanie, które zaczęła żywić do Macnaira i jego towarzyszy było co najwyżej żałosne.
Zacisnęła palce na różdżce i odetchnęła przez nos, podejmując decyzję - jeżeli opuści to przeklęte miejsce, wyjedzie z tego rozpierdolonego kraju i nawet się za siebie nie obejrzy. To nie mógł być dla niej koniec, jeszcze znajdzie godne miejsce do życia.
- Nie ma Tonks - odpowiedziała cicho na pytania Mulcibera, coraz bardziej rozdrażniona, coraz bardziej mając ochotę im powiedzieć, by wzięli się w garść i pospieszyli. Miała ich dość, nie mogła na nich patrzeć. Przez wzgląd na wspomnienie utrzymała jednak ton na granicy grzeczności, bo lepszej okazji, aby się odpłacić zapewne i tak nie zazna. - Co się stało z...? - powtórzyła za nim, a potem mimowolnie zaczęła chichotać w histeryczny sposób, w którym wściekłość mieszała się ze łzami. - No nie wiem, nie wiem, NIE WIEM! - Jednak się nie powstrzymała, jednak podniosła głos, jej cierpliwość i tak trzymała się wszak na ostatniej nitce. Chyba traciła rozum. - Zapytaj ich! Zapytaj Rookwood! Może ci odpowie! - Przyłożyła dłoń do czoła, odeszła kilka kroków od Edgara, od zagadki, kompletnie nią nie zainteresowana. Miała wrażenie, że ledwo widzi, prawie potknęła się o Hellę, którą nagle dostrzegła walającą się po ziemi. - Przepraszam - wydusiła do nikogo i do wszystkich zarazem, nie będąc pewną, czy robi to ze strachu, czy ze zmęczenia, a potem opadła przy dziewczynie na jedno kolano. Chcieli czegoś od tej runistki, ale chuja zrobi, jeżeli umrze. Wyglądała jakby umierała. Musiała jej pomóc, bo inaczej stąd nigdy nie wyjdą. - Wstawaj. Cauma Sanavi Horribilis - Różdżkę oparła nad oparzeniami, dziewczyna prawie nie miała zdrowej skóry na rękach.
1. Przełamanie wizji, 2. Zaklęcie
Po policzku spłynęła jej łza, którą prędko otarła dłonią, w której ściskała różdżkę. Nie, nie, musiała się skupić, nie będzie wystawiać się jak ofiara, nie przed wrogami. Bo tym oni wszyscy dla niej byli, czyż nie? Z pojedynczymi wyjątkami, jedyne, czego od niej chcieli od początku to ciągłych ofiar, wystawiania się na pierwszą linię, przyjmowania na siebie ich behawioralnych problemów. Wykorzystywali jej wybitne umiejętności i nic nie dawali w zamian - zamiast tego zniszczyli jej życie. Zaczęła dostrzegać jak naiwne były nadzieje na wielkość, prestiż, wiedzę. Nie byli jej wcale potrzebni; a zaufanie, które zaczęła żywić do Macnaira i jego towarzyszy było co najwyżej żałosne.
Zacisnęła palce na różdżce i odetchnęła przez nos, podejmując decyzję - jeżeli opuści to przeklęte miejsce, wyjedzie z tego rozpierdolonego kraju i nawet się za siebie nie obejrzy. To nie mógł być dla niej koniec, jeszcze znajdzie godne miejsce do życia.
- Nie ma Tonks - odpowiedziała cicho na pytania Mulcibera, coraz bardziej rozdrażniona, coraz bardziej mając ochotę im powiedzieć, by wzięli się w garść i pospieszyli. Miała ich dość, nie mogła na nich patrzeć. Przez wzgląd na wspomnienie utrzymała jednak ton na granicy grzeczności, bo lepszej okazji, aby się odpłacić zapewne i tak nie zazna. - Co się stało z...? - powtórzyła za nim, a potem mimowolnie zaczęła chichotać w histeryczny sposób, w którym wściekłość mieszała się ze łzami. - No nie wiem, nie wiem, NIE WIEM! - Jednak się nie powstrzymała, jednak podniosła głos, jej cierpliwość i tak trzymała się wszak na ostatniej nitce. Chyba traciła rozum. - Zapytaj ich! Zapytaj Rookwood! Może ci odpowie! - Przyłożyła dłoń do czoła, odeszła kilka kroków od Edgara, od zagadki, kompletnie nią nie zainteresowana. Miała wrażenie, że ledwo widzi, prawie potknęła się o Hellę, którą nagle dostrzegła walającą się po ziemi. - Przepraszam - wydusiła do nikogo i do wszystkich zarazem, nie będąc pewną, czy robi to ze strachu, czy ze zmęczenia, a potem opadła przy dziewczynie na jedno kolano. Chcieli czegoś od tej runistki, ale chuja zrobi, jeżeli umrze. Wyglądała jakby umierała. Musiała jej pomóc, bo inaczej stąd nigdy nie wyjdą. - Wstawaj. Cauma Sanavi Horribilis - Różdżkę oparła nad oparzeniami, dziewczyna prawie nie miała zdrowej skóry na rękach.
1. Przełamanie wizji, 2. Zaklęcie
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 26
--------------------------------
#2 'k100' : 14
--------------------------------
#3 'k8' : 4, 8, 8, 6, 8
--------------------------------
#4 'Gringott' :
#1 'k100' : 26
--------------------------------
#2 'k100' : 14
--------------------------------
#3 'k8' : 4, 8, 8, 6, 8
--------------------------------
#4 'Gringott' :
Uderzenie w brzuch nie było silne, przynajmniej w konsekwencjach, jednak w przypadku Zachary'ego niosło ze sobą coś na kształt upokorzenia doznanego w tak niecodziennych warunkach. Krótkie spojrzenie na pozostałych niosło ze sobą wzrok pytający, pełen wyrzutów i oskarżeń. Zostawili go samego na pastwę Elviry przemienionej w inferiusa. Dopiero dłuższe obserwacji przeciwnika, którego – bądź co bądź – uratował i, jak myślał, utrzymał przy życiu, dotarło do niego, iż walka ta miała należeć tylko i wyłącznie do niego. Bez względu na decyzje powzięte przez Śmierciożerców, bez względu na porzucenie, w którym się znalazł, miał w sobie garstkę chłodnego, logicznego osądu. Misja w tym wszystkim była najważniejsza, a odniesione rany stanowiły nierozerwalną część niemożliwą do uniknięcia. Tym niemniej miał w sobie pragnienie podbudowane lękiem. Skutki ugryzienia przez inferiusa mogły być długofalowe i katastrofalne. Nie wiedział, jakie spustoszenie w organizmie niosła potężna klątwa ani co finalnie tworzyła; jakimi umiejętnościami dysponowała istota. Miał pewność względem jednej, jedynej rzeczy – inferiusy były wyjątkowo wrażliwe na ogień i prędko musiał przypomnieć sobie odpowiednią inkantację, choć wcześniej zamierzał zwiększyć dystans między sobą a przeciwnikiem.
— Protego — szybko, wypowiedziane z determinacją; krótki, aczkolwiek znaczący ruch różdżki w przestrzeni oddzielającej go od inferiusa miał dać mu szansę na wyprowadzenie kontry. Potrzebował jednak odpowiednio silnej tarczy, by powstrzymać resztki tego, co zostało z Elviry, dopiero po tym decydując się na kolejny krok. — Ignitio — tym razem ostrożnie i większą starannością. Zaklęcia bojowe, choć mu znane, nigdy nie stanowiły pierwotnej domeny, w której poruszał się pewnie. Miesiące uczestniczenia w klubie pojedynków wprawdzie pozwoliły rozwinąć nieco te umiejętności, lecz nadal nie było to coś, z czym czuł się dostatecznie komfortowo.
— Protego — szybko, wypowiedziane z determinacją; krótki, aczkolwiek znaczący ruch różdżki w przestrzeni oddzielającej go od inferiusa miał dać mu szansę na wyprowadzenie kontry. Potrzebował jednak odpowiednio silnej tarczy, by powstrzymać resztki tego, co zostało z Elviry, dopiero po tym decydując się na kolejny krok. — Ignitio — tym razem ostrożnie i większą starannością. Zaklęcia bojowe, choć mu znane, nigdy nie stanowiły pierwotnej domeny, w której poruszał się pewnie. Miesiące uczestniczenia w klubie pojedynków wprawdzie pozwoliły rozwinąć nieco te umiejętności, lecz nadal nie było to coś, z czym czuł się dostatecznie komfortowo.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 29, 28
--------------------------------
#2 'k8' : 1, 4
--------------------------------
#3 'Gringott' :
#1 'k100' : 29, 28
--------------------------------
#2 'k8' : 1, 4
--------------------------------
#3 'Gringott' :
Wpatrywał się w tabelkę, próbując zrozumieć te wszystkie litery i liczby, ale z początku wydawały mu się tylko losowym zbiorem znaków. Zaklęcie Elviry sprawiło, że się uspokoił, ale i tak kątem oka widział tego chłopca. Nie wiedział kim jest ani czy jest tam naprawdę, ale tym bardziej próbował skupić się na zagadce, zająć czymś zszargane nerwy. – Miałaś sprawdzić tę maź – przypomniał Helli, kiedy zaczęła przyglądać się liczbom, bo tyle to zauważył też sam. Odwrócił się w jej kierunku, dopiero wtedy zauważając w jakim jest stanie. – Niech jej ktoś pomoże – rzucił dość bezużytecznie, bo obaj uzdrowiciele zdawali się być w równie złym stanie. Banda wariatów pomyślałby, gdyby sam aktualnie nie był jednym z nich. – Ramsey, znasz się na numerologii, spójrz na to – sam nie wiedział jak zdobył się na tak spokojny głos w tak beznadziejnej sytuacji.
Kiedy tabelka z liczbami została policzona, zaczął analizować drugą tabelę i wypisywać na kreskach hasło. Powierzchnia tablicy bez problemu poddała się naciskowi jego różdżki. – Wspomnienie – wymówił jednocześnie, czekając na to, co się teraz stanie.
Musiałam wrzucić teraz post, przepraszam za brak chronologiczności
Kiedy tabelka z liczbami została policzona, zaczął analizować drugą tabelę i wypisywać na kreskach hasło. Powierzchnia tablicy bez problemu poddała się naciskowi jego różdżki. – Wspomnienie – wymówił jednocześnie, czekając na to, co się teraz stanie.
Musiałam wrzucić teraz post, przepraszam za brak chronologiczności
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'Gringott' :
'Gringott' :
Poczuła, że w pełni przejmuje władzę nad umysłem Helli. Czarownica była już zbyt słaba, aby móc się jej przeciwstawić. Świetnie, przynajmniej przestanie ujadać takie pierdoły.
Uchwyciła spojrzenie Ramseya, gdy zatrzymał na niej wzrok, pytając gdzie ona jest. Na początku pytająco uniosła brew, nie rozumiejąc kogo miał na myśli, o co właściwie pyta. Nazwisko Tonks i pytanie o rękę Elviry uświadomiło Rookwood, że zgodnie z jej przypuszczeniami czarna magia zmąciła jego umysł. Ale żeby aż tak? Zajęło ją rzucanie zaklęcia na stożek, udało się go zatrzymać, w tym czasie odpowiedziała mu Elvira, znowu zanosząc się krzykiem. Kazała jej przecież zamknąć mordę.
- Tonks jest tam, gdzie jej miejsce. Gnije w Tower. Nie było jej tu - odpowiedziała Mulciberowi. Dlaczego zobaczył akurat tę nic nie wartą szlamę, podczas gdy czekała na śmierć w nowym Azkabanie? Porozmawiają o tym później. Tak jak o wszystkim, czego nie był świadom. Ostatniego pytania jednak nie mogła przemilczeć. - Ty odrąbałeś jej rękę - rzekła beznamiętnie, spoglądając na Edgara, który trwał przy liczbach i literach, próbując rozpracować ich tajemnicę.
- Elvira, wylecz Hellę. Hella, masz robić wszystko, co nakaże Ci Burke - poinstruowała sojuszniczki, zwracając spojrzenie na Shafiqa, który rzucał zaklęcie tarczy. - Shafiq, co z tobą?
Największą jednak uwagę Sigrun skupił na sobie stożek pod sufitem. Jej zaklęcie całkowicie zatrzymało wir i odkryło tajemnicę. Dostrzegła odłamek o barwie szmaragdu, wzdłuż którego rozchodziła się siateczka pulsujących żyłek. Uniosła rękę, by wskazać to innym.
- Tam jest kamień. Czujesz jego magię? - zwróciła się do Mulcibera. Pulsująca wokół czarna magia wywierała na niej samej ogromne wrażenie, czuła to bardzo wyraźnie. Wycelowała ponownie różdżką w kamień w stalagmicie i powiedziała: - Specialis Revelio.
Uchwyciła spojrzenie Ramseya, gdy zatrzymał na niej wzrok, pytając gdzie ona jest. Na początku pytająco uniosła brew, nie rozumiejąc kogo miał na myśli, o co właściwie pyta. Nazwisko Tonks i pytanie o rękę Elviry uświadomiło Rookwood, że zgodnie z jej przypuszczeniami czarna magia zmąciła jego umysł. Ale żeby aż tak? Zajęło ją rzucanie zaklęcia na stożek, udało się go zatrzymać, w tym czasie odpowiedziała mu Elvira, znowu zanosząc się krzykiem. Kazała jej przecież zamknąć mordę.
- Tonks jest tam, gdzie jej miejsce. Gnije w Tower. Nie było jej tu - odpowiedziała Mulciberowi. Dlaczego zobaczył akurat tę nic nie wartą szlamę, podczas gdy czekała na śmierć w nowym Azkabanie? Porozmawiają o tym później. Tak jak o wszystkim, czego nie był świadom. Ostatniego pytania jednak nie mogła przemilczeć. - Ty odrąbałeś jej rękę - rzekła beznamiętnie, spoglądając na Edgara, który trwał przy liczbach i literach, próbując rozpracować ich tajemnicę.
- Elvira, wylecz Hellę. Hella, masz robić wszystko, co nakaże Ci Burke - poinstruowała sojuszniczki, zwracając spojrzenie na Shafiqa, który rzucał zaklęcie tarczy. - Shafiq, co z tobą?
Największą jednak uwagę Sigrun skupił na sobie stożek pod sufitem. Jej zaklęcie całkowicie zatrzymało wir i odkryło tajemnicę. Dostrzegła odłamek o barwie szmaragdu, wzdłuż którego rozchodziła się siateczka pulsujących żyłek. Uniosła rękę, by wskazać to innym.
- Tam jest kamień. Czujesz jego magię? - zwróciła się do Mulcibera. Pulsująca wokół czarna magia wywierała na niej samej ogromne wrażenie, czuła to bardzo wyraźnie. Wycelowała ponownie różdżką w kamień w stalagmicie i powiedziała: - Specialis Revelio.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Dla Helli kzyki Elviry tylko głucho się niosły. Nawet to pobliskie "przepraszam" nie było niczym więcej niż tylko jednym słowem wśród całego słowotoku mu podobnych, zaszumionych słów, lecz ze względu na bliskość Elviry, która je rzekła, stało się dla runistki całkiem ładnie brzmiącym słowem, lecz umysł Helli nie zechciał się nad jego znaczeniem bardziej pochylić.
Czuła się bezsilna.
- Maź, jaka maź? - odparła w zakłopotaniu, a wiedziona słowami Sigrun trwała przy tym, aby zając się rzeczoną magią. Spojrzała na ścianę, na trójkątny kształt i otaczające go... coś. Próbowała wyostrzyć wzrok, ale nie rozumiała, czym to jest, oczy nie pokazywały jej całej prawdy. I postanowiła sięgnąć zdecydowanym ruchem do kieszeni po maść z wodnej gwiazdy, aby podleczyć swoje rany. Wiedziała bowiem, że bez tego trudniej będzie jej się skupić na zadaniu, a chciała je dobrze wykonać. Zaczęła rozkładać magiczny wyrób na swoje rany, zwłaszcza na obolałe od potłuczeń mięśnie, ale także na poparzoną dłoń. Chciała odzyskać swoje siły i nawet nie sądziła, że jej psychika jest na wyczerpaniu oraz głównym powodem jej osłabienia.
Gdy skończyła, podniosła się z podłogi i skierowała w pobliże zaczarowanego stalaktytu.
- Interesujące - rzekła pod nosem - ta maź czemuś służy. Musimy jej użyć.
Lecz póki co nie zdecydowała się na ingerencję. Musiała dokładnie przemyśleć cel jej istnienia.
k100 dla formalności, na przełamanie imperiusa.
The member 'Hella Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'Gringott' :
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'Gringott' :
Zachary wciąż pozostawał pod wpływem działania wizji i walczył z istotą, która widoczna była tylko dla niego. Mimo determinacji włożonej w zaklęcie tarczy magiczna powłoka okazała się nader słaba i inferius z impetem przebił się przez nią, po czym boleśnie wbił zęby w okolice brzucha uzdrowiciela. Kolejna z inkantacji również nie przyniosła zamierzonego rezultatu, bowiem z różdżki poleciały jedynie iskry niebędące dla zmory żadnym zagrożeniem. Dopiero po jej wypowiedzeniu Shafiq miał chwilę, aby zerknąć na ranę pod rozerwanym ubraniem i choć od razu zrozumiał, że nie była zbyt groźna, to wyglądała paskudnie.
Sigrun zaraz po wydaniu dyspozycji postanowiła poznać magiczne właściwości kamienia, który udało jej się dostrzec pomiędzy lewitującym pyłem. Tuż po wypowiedzeniu czaru różdżka w jej dłoni zadrżała, jakoby pragnęła przestrzec przed wielkim niebezpieczeństwem – magią jakiej nie znała, potęgą, której nigdy nie mogła doświadczyć. Wypełniła ją pustka, wszelkie myśli zostały wygłuszone na rzecz wspomnień; zmieniających się obrazów, jakoby ktoś usiłował pokazać jej każdą z przeżytych chwil. Mieszały się one ze sobą, łączyły, na moment odchodziły w niepamięć, po czym wracały uderzając ze zdwojoną mocą i zaraz zmieniały na takie, które nigdy nie miały miejsca, choć w wyobraźni pozostawała główną bohaterką. Nie towarzyszyły jej przy tym żadne emocje; nie czuła strachu, radości ani smutku. Wypełniała ją jedynie świadomość potęgi. Po chwili, która dla Sigrun zdawała się trwać niezwykle długo, wszystko ustało. Powróciła do rzeczywistości poznając na własnej skórze szczątkowe działanie artefaktu.
Elvira mimo szczerych chęci nie zdołała pomóc Helli, która czuła coraz większe otępienie i słabość spowodowane zakończeniem działania zaklęcia. Nie mogła jednak wyprzeć ze swego umysłu woli Rookwood – Śmierciożerczyni miała nad nią pełną kontrolę i nawet mimo coraz większych dolegliwości musiała wykonywać rozkazy, a takim była pomoc Edgarowi. Wpierw rozłożyła na ranach maść, a następnie zgodnie z poleceniem nestora zbadała czarną maź, jaką wielokrotnie już widziała w trakcie swojej pracy. Było to nic innego jak baza pod klątwy, dzięki której – w przypadku przekleństw na miejsce – można było uzyskać sprężystość powierzchni.
Edgar po krótkiej współpracy z Mulciberem znalazł w końcu rozwiązanie, które wolnym ruchem zaczął zapisywać na kamiennej ścianie. Z każdym kolejnym znakiem drewno coraz mocniej drżało w jego dłoni, a powietrze robiło się cięższe i mętne, jakoby pomieszczenie miało wypełnić się mgłą. W chwili nakreślenia ostatniej z run zapadła zupełna cisza, temperatura zdawała się spaść; aura zwiastowała nieszczęście, budziła grozę i niepewność na jaką było już za późno.
Momentalnie znaki zapisane na kamiennej ścianie rozbłysnęły szmaragdowym światłem, a ich moc zaczęła wypełniać wąskie bruzdy prowadzące do środka komnaty. Przemieszczająca się zieleń pulsowała, przypominała płynącą w żyłach krew, która chciała czym prędzej dostać się do serca. Wszyscy odczuliście drżenie podłoża, różdżki rozpaliły się w waszych dłoniach, dopadło was otępienie zagłuszające wszelkie myśli.
Szklane naczynie otaczające stalagmit rozprysnęło się z hukiem i wystrzeliło we wszystkie możliwe strony, pył opadł, wir zupełnie zniknął, a kamień uniósł się nieznacznie ku górze obracając dookoła własnej osi. Napełniony mocą wyrytych znaków rozbłysnął, choć oplatające go żyłki wciąż pozostawały blade. Brakowało ostatniego elementu.
W tej samej chwili ciało Mulcibera zesztywniało; źrenice powiększyły się nienaturalnie, twarz wygięła w bólu. Zielona poświata, która przeszyła Śmierciożercę na wskroś tuż po zaatakowaniu Elviry, pojawiła się wpierw na kończynach, później tułowiu i głowie, by finalnie z impetem uderzyć w odłamek nasycając go jeszcze intensywniejszą barwą. Potężna magia, duch jednego z bóstw opuścił żywiciela pozostawiając go z pustką, niewiedzą co do zaistniałych wydarzeń. Ramsey nie pamiętał, że to nikt inny jak on wchodził do głów lojalnych sług Czarnego Pana i zmieniał im fragmenty wspomnień utrudniając tym samym wykonanie zadania. Ogmios nigdy nie chciał, aby ktokolwiek przejął panowanie nad potężnym artefaktem, lecz dotarcie tak głęboko w podziemia i złamanie zaklętego szyfru pokrzyżowało plany strażnika kamienia. Mulciber opadł na posadzkę, zimny pot zalał jego ciało, a reszta poczuła jak ich nietypowe wspomnienia odchodzą w niepamięć. Zachary nie był już potężnym czarnoksiężnikiem, a uzdrowicielem – odmiennie do Sigrun, która ponownie przypomniała sobie o swej łowczej, a nie medycznej naturze. Hella pamiętała, że to Ramsey, a nie Shafiq ranił Elvirę i ona sama również miała przed oczami twarz prawdziwego oprawcy. Nienawiść Edgara do Rookwood rozmyła się w powietrzu, odzyskał przekonanie, iż ta wcale nie chciała go wykończyć przy rzeźbach, aby przejąć jego bogactwo i społeczny status. Chaos w głowach czarodziejów sprawił, że inne kamienie nie mogły przejąć kontroli nad ich umysłami. Zachary spostrzegł, że jego wyimaginowany wróg zniknął.
Napełniony potężną mocą odłamek opadł na powierzchnię stalagmitu i w tej samej chwili wrota otworzyły się z donośnym szczękiem. Uderzył w was podmuch gorąca i gdy tylko spojrzeliście w głąb nowo odkrytej komnaty waszym oczom ukazał się wielki na osiemnaście stóp strażnik, który do złudzenia przypominał rzeźbę wojownika o czaszce zamiast twarzy i pustych, przeraźliwych oczodołach. W dłoni trzymał pokaźnych rozmiarów miecz i kiedy skierował go w waszą stronę mogliście zrozumieć, że nie miał pokojowych zamiarów. Tuż za nim pobłyskiwało kilka okręgów, jednak byliście zbyt daleko, aby im się przyjrzeć.
Sigrun dzięki swej rozległej wiedzy o magicznych istotach mogła przypuszczać, że pokonanie go za pomocą zaklęć psychicznych nie przyniesie zamierzonych rezultatów.
|Ramsey od tej pory musisz rzucać dodatkową kością k3.
Musicie wejść do kolejnej komnaty, aby rozpocząć walkę ze strażnikiem oraz poznać skrywane w niej tajemnice.
Podniesienie szmaragdowego odłamka jest liczone jako akcja.
W tej turze macie tylko jedną akcję. Przemieszczenie się do kolejnej komnaty nie jest liczone jako akcja.
Sigrun, Zachary, Elvira, Hella, Edgar - Magicus Extremos 2/3 (+18)
W tej turze rzucacie kością Gringott.
Bardzo proszę o możliwie szybkie odpisy!
Czas na odpis maksymalnie do 24.11 godzina 20:00.
Sigrun zaraz po wydaniu dyspozycji postanowiła poznać magiczne właściwości kamienia, który udało jej się dostrzec pomiędzy lewitującym pyłem. Tuż po wypowiedzeniu czaru różdżka w jej dłoni zadrżała, jakoby pragnęła przestrzec przed wielkim niebezpieczeństwem – magią jakiej nie znała, potęgą, której nigdy nie mogła doświadczyć. Wypełniła ją pustka, wszelkie myśli zostały wygłuszone na rzecz wspomnień; zmieniających się obrazów, jakoby ktoś usiłował pokazać jej każdą z przeżytych chwil. Mieszały się one ze sobą, łączyły, na moment odchodziły w niepamięć, po czym wracały uderzając ze zdwojoną mocą i zaraz zmieniały na takie, które nigdy nie miały miejsca, choć w wyobraźni pozostawała główną bohaterką. Nie towarzyszyły jej przy tym żadne emocje; nie czuła strachu, radości ani smutku. Wypełniała ją jedynie świadomość potęgi. Po chwili, która dla Sigrun zdawała się trwać niezwykle długo, wszystko ustało. Powróciła do rzeczywistości poznając na własnej skórze szczątkowe działanie artefaktu.
Elvira mimo szczerych chęci nie zdołała pomóc Helli, która czuła coraz większe otępienie i słabość spowodowane zakończeniem działania zaklęcia. Nie mogła jednak wyprzeć ze swego umysłu woli Rookwood – Śmierciożerczyni miała nad nią pełną kontrolę i nawet mimo coraz większych dolegliwości musiała wykonywać rozkazy, a takim była pomoc Edgarowi. Wpierw rozłożyła na ranach maść, a następnie zgodnie z poleceniem nestora zbadała czarną maź, jaką wielokrotnie już widziała w trakcie swojej pracy. Było to nic innego jak baza pod klątwy, dzięki której – w przypadku przekleństw na miejsce – można było uzyskać sprężystość powierzchni.
Edgar po krótkiej współpracy z Mulciberem znalazł w końcu rozwiązanie, które wolnym ruchem zaczął zapisywać na kamiennej ścianie. Z każdym kolejnym znakiem drewno coraz mocniej drżało w jego dłoni, a powietrze robiło się cięższe i mętne, jakoby pomieszczenie miało wypełnić się mgłą. W chwili nakreślenia ostatniej z run zapadła zupełna cisza, temperatura zdawała się spaść; aura zwiastowała nieszczęście, budziła grozę i niepewność na jaką było już za późno.
Momentalnie znaki zapisane na kamiennej ścianie rozbłysnęły szmaragdowym światłem, a ich moc zaczęła wypełniać wąskie bruzdy prowadzące do środka komnaty. Przemieszczająca się zieleń pulsowała, przypominała płynącą w żyłach krew, która chciała czym prędzej dostać się do serca. Wszyscy odczuliście drżenie podłoża, różdżki rozpaliły się w waszych dłoniach, dopadło was otępienie zagłuszające wszelkie myśli.
Szklane naczynie otaczające stalagmit rozprysnęło się z hukiem i wystrzeliło we wszystkie możliwe strony, pył opadł, wir zupełnie zniknął, a kamień uniósł się nieznacznie ku górze obracając dookoła własnej osi. Napełniony mocą wyrytych znaków rozbłysnął, choć oplatające go żyłki wciąż pozostawały blade. Brakowało ostatniego elementu.
W tej samej chwili ciało Mulcibera zesztywniało; źrenice powiększyły się nienaturalnie, twarz wygięła w bólu. Zielona poświata, która przeszyła Śmierciożercę na wskroś tuż po zaatakowaniu Elviry, pojawiła się wpierw na kończynach, później tułowiu i głowie, by finalnie z impetem uderzyć w odłamek nasycając go jeszcze intensywniejszą barwą. Potężna magia, duch jednego z bóstw opuścił żywiciela pozostawiając go z pustką, niewiedzą co do zaistniałych wydarzeń. Ramsey nie pamiętał, że to nikt inny jak on wchodził do głów lojalnych sług Czarnego Pana i zmieniał im fragmenty wspomnień utrudniając tym samym wykonanie zadania. Ogmios nigdy nie chciał, aby ktokolwiek przejął panowanie nad potężnym artefaktem, lecz dotarcie tak głęboko w podziemia i złamanie zaklętego szyfru pokrzyżowało plany strażnika kamienia. Mulciber opadł na posadzkę, zimny pot zalał jego ciało, a reszta poczuła jak ich nietypowe wspomnienia odchodzą w niepamięć. Zachary nie był już potężnym czarnoksiężnikiem, a uzdrowicielem – odmiennie do Sigrun, która ponownie przypomniała sobie o swej łowczej, a nie medycznej naturze. Hella pamiętała, że to Ramsey, a nie Shafiq ranił Elvirę i ona sama również miała przed oczami twarz prawdziwego oprawcy. Nienawiść Edgara do Rookwood rozmyła się w powietrzu, odzyskał przekonanie, iż ta wcale nie chciała go wykończyć przy rzeźbach, aby przejąć jego bogactwo i społeczny status. Chaos w głowach czarodziejów sprawił, że inne kamienie nie mogły przejąć kontroli nad ich umysłami. Zachary spostrzegł, że jego wyimaginowany wróg zniknął.
Napełniony potężną mocą odłamek opadł na powierzchnię stalagmitu i w tej samej chwili wrota otworzyły się z donośnym szczękiem. Uderzył w was podmuch gorąca i gdy tylko spojrzeliście w głąb nowo odkrytej komnaty waszym oczom ukazał się wielki na osiemnaście stóp strażnik, który do złudzenia przypominał rzeźbę wojownika o czaszce zamiast twarzy i pustych, przeraźliwych oczodołach. W dłoni trzymał pokaźnych rozmiarów miecz i kiedy skierował go w waszą stronę mogliście zrozumieć, że nie miał pokojowych zamiarów. Tuż za nim pobłyskiwało kilka okręgów, jednak byliście zbyt daleko, aby im się przyjrzeć.
Sigrun dzięki swej rozległej wiedzy o magicznych istotach mogła przypuszczać, że pokonanie go za pomocą zaklęć psychicznych nie przyniesie zamierzonych rezultatów.
|Ramsey od tej pory musisz rzucać dodatkową kością k3.
Musicie wejść do kolejnej komnaty, aby rozpocząć walkę ze strażnikiem oraz poznać skrywane w niej tajemnice.
Podniesienie szmaragdowego odłamka jest liczone jako akcja.
W tej turze macie tylko jedną akcję. Przemieszczenie się do kolejnej komnaty nie jest liczone jako akcja.
Sigrun, Zachary, Elvira, Hella, Edgar - Magicus Extremos 2/3 (+18)
- Strażnik:
- PŻ 550/550
W tej turze rzucacie kością Gringott.
Bardzo proszę o możliwie szybkie odpisy!
Czas na odpis maksymalnie do 24.11 godzina 20:00.
- Ekwipunek i żywotność:
- Żywotoność:
Ramsey 208/217 | (9 cięte), użycie mgły - 3/4 |
Sigrun 215/215 | użycie mgły - 1/3
Zachary 183/210 | (10 tłuczone), (17 cięte) | - 5 do kości
Hella 94/211 | (32 oparzenia), (85 psychiczne) | - 30 do kości
Elvira 189/204 | (15 oparzenia) |
Edgar 203/223 | (20 cięte) |
Ramsey:
Różdżka, maska śmierciożercy, czarna perła, malachitowy pierścień)
1. Świstoklik - stara brosza
2. Oko ślepego
3. Eliksir kociego wzroku
4. Antidotum na niepowszechne trucizny
Sigrun:
Różdżka, maska śmierciożercy na twarzy, oko ślepego na palcu i zaczarowana torba, a w niej:
1. Brzękadło
2. Miotła
3 i 4. Maść z wodnej gwiazdy x2
5 i 6. Eliksir uspokajający x2
7. Marynowana narośl ze szczuroszczeta x1
8. Felix Felicis x1
9. Antidotum na niepowszechne trucizny x1
10. Smocza łza x1
11. Czuwający strażnik x1
12. Eliksir kociego wzroku x1
13. Eliksir byka x1
14. Eliksir wąchacza x1 (od Cassandry)
15. Kryształ
16. Drugi kryształ
Zachary:
Różdżka, magiczny kompas, nakładka na pas:Eliksir wiggenowy (1 porcja, moc 32) od Cassandry
Czuwający Strażnik (1 porcja, moc 28) od Cassandry
Antidotum podstawowe (1 porcja)
Czarna Mara (1 porcja)
Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, moc 17)
Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 8 )
Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcje, stat. 40)
Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 8 )
Hella:
- różdżka,
- eliksiry pochowane po kieszeniach:1. Maść z wodnej gwiazdy x1 (+31)
2. Eliksir uspokajający x1 (+43)
3. Smocza łza x1
4. Eliksir kociego wzroku x1 (+30)
Elvira:
1. Kameleon (od Caelana)
2. Eliksir wiggenowy (od Cass)
3. Marynowana narośl ze szczuroszczeta (od Cass)
4. Eliksir przeciwbólowy (mój)
+kryształ o działaniu mikstury buchorożca, różdżka
Edgar:
Różdżka, fluoryt
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat.32)
- Eliksir Banshee (1 porcja, stat. 32)
- [?] Smocza Łza (1 porcja, stat. 32)
Zaklęcie się nie powiodło; Elvira miała wyłącznie jedną rękę i nawet z niej nie była w stanie wykrzesać odpowiedniej mocy. Może była to wina wyczerpania, może łzy klejące się do rzęs zamgliły jej widok na rany, które miała usunąć. Odczuła to jednak tak, jakby kolejna z rzędu porażka była gwoździem do trumny i usiadła na ziemi, bezradnie przyciskając pięść do czoła, czekając... chyba już tylko aż skały jaskini się rozstąpią i ktoś ją z tego przeklętego miejsca wyciągnie.
Zamknęła się we własnych wątpliwościach, zmęczona, zgaszona jak zapałka; jej drugie przedramię pozostawiało wiele do życzenia, z bliska zaczęła wreszcie zauważać podłużne, czerwone smugi. Skrzywiła się, raz jeszcze powtórzyła w głowie inkantację odpowiedniego zaklęcia, ale nim zdołałaby wymanewrować różdżką odpowiednio, aby dosięgnąć do własnych ran, kątem oka zamajaczyło jej, że Hella zebrała się na nogi i pognała za Rookwood. Głupia, głupia dziewczyna. Przecież ona umrze, umrze na oczach tych wszystkich nieudaczników, a potem na pewno zrzucą odpowiedzialność na nią, na uzdrowiciela. Z trudem zebrała się z kolan, otrzepała je na ile mogła - miała zamiar wrócić do tego cholernego stalagmitu, lecz słowa Rookwood, niosące się echem, sprawiły, że zastygła w pół kroku. Zapowietrzyła się, otworzyła usta do krzyku, lecz głos odebrał jej podmuch mocy, który dopadł wszystkich wkrótce po tym jak Burke z drugą runistką zmajstrowali coś przy pułapce. Ziemia zadrżała, różdżki zapłonęły same - z zaskoczenia Elvira byłaby upuściła swoją, utrzymała drewno właściwie opuszkami palców.
Oszołomiło ją, rozprysk szkła i towarzyszący mu huk sprawiły, że instynktownie wstrzymała oddech. Nie wiedziała, co się wydarzyło, przez moment w zawieszeniu znalazły się także wszystkie trawiące ją dotąd emocje, lecz instynkt samoobrony był wystarczający, aby uniesionym ramieniem próbowała osłonić twarz. Zsunęła stopę z bruzdy, na której uprzednio nieopatrznie stanęła, zanim wszystkie wąskie rowki wypełniły się zieloną poświatą; zanim Mulcibera otoczyła ta sama magia, która Elvirze wciąż i wciąż przywodziła na myśl śmierć.
Po serii wstrząsów rzeczywistość ustabilizowała się na nowo, wyostrzyła, pozostawiając gorzkie, okrutne i przyprawiające o ból głowy wspomnienia. Czy tym razem były one prawdziwe? Skąd miała wiedzieć, czuła się tak, jakby ktoś mącił jej w głowie Imperiusem i Obliviate równocześnie, jakby śniła na jawie z pojedynczymi przebłyskami świadomości.
A jednak ten ból, ten strach, ta wściekłość miały w sobie więcej żaru niż dotychczas. Niepewność przygasała w miarę jak wysychały stare łzy na policzkach.
- Ty - powiedziała wreszcie, cicho, z chrypą, która dodała jej głosowi nowego brzmienia. Uniosła rękę, wskazała różdżką na śmierciożercę, swojego oprawcę. Jakże była głupia, głupia, głupia. - A żeby cię piekło pochłonęło - powiedziała ze spokojem, a potem na powrót opuściła różdżkę i zbliżyła się krok do Helli.
Więcej nie zdążyła; uszy podrażnił dźwięk rozwieranych wrót, podmuch gorącego powietrza wywołał ulgę przemarzniętych mięśni. Chwilową i obłudną, gdyż potężna figura czekająca na nich zaraz za drzwiami, ruchoma, agresywna, dość wysoka, by Elvira musiała zadrzeć głowę, aby przyjrzeć się przez moment pozbawionej oczu czaszce, ewidentnie nie zamierzała puścić ich wolno ze zdobytym odłamkiem kamienia. W pierwszej chwili Elvira osłabła, serce podeszło jej do gardła.
Potem wykrzywiła twarz w wyrazie krańcowej wściekłości i natarła na Hellę, aby zmusić osłabioną dziewczynę do wycofania się w tył wraz z nią. Złapałaby ją za ramię. Szkoda, że nie mogła, bo kurwa nie miała czym.
Nie zamierzała stawać do żadnej walki, nie w tym stanie, zniszczona rękami własnych towarzyszy. Niech teraz sobie radzą. Niech pokażą swoją wielką moc choć jeden raz w sytuacji, gdy było to naprawdę potrzebne.
- Dalej, dalej, dalej - warczała do Helli, nie dając jej się zatrzymać, jeszcze nie, dopóki nie odejdą dostatecznie w cień. - Paxo Horribilis - Przytknęła dziewczynie różdżkę do skroni.
Przejdą do tej komnaty wtedy, gdy droga stanie się czysta.
Zamknęła się we własnych wątpliwościach, zmęczona, zgaszona jak zapałka; jej drugie przedramię pozostawiało wiele do życzenia, z bliska zaczęła wreszcie zauważać podłużne, czerwone smugi. Skrzywiła się, raz jeszcze powtórzyła w głowie inkantację odpowiedniego zaklęcia, ale nim zdołałaby wymanewrować różdżką odpowiednio, aby dosięgnąć do własnych ran, kątem oka zamajaczyło jej, że Hella zebrała się na nogi i pognała za Rookwood. Głupia, głupia dziewczyna. Przecież ona umrze, umrze na oczach tych wszystkich nieudaczników, a potem na pewno zrzucą odpowiedzialność na nią, na uzdrowiciela. Z trudem zebrała się z kolan, otrzepała je na ile mogła - miała zamiar wrócić do tego cholernego stalagmitu, lecz słowa Rookwood, niosące się echem, sprawiły, że zastygła w pół kroku. Zapowietrzyła się, otworzyła usta do krzyku, lecz głos odebrał jej podmuch mocy, który dopadł wszystkich wkrótce po tym jak Burke z drugą runistką zmajstrowali coś przy pułapce. Ziemia zadrżała, różdżki zapłonęły same - z zaskoczenia Elvira byłaby upuściła swoją, utrzymała drewno właściwie opuszkami palców.
Oszołomiło ją, rozprysk szkła i towarzyszący mu huk sprawiły, że instynktownie wstrzymała oddech. Nie wiedziała, co się wydarzyło, przez moment w zawieszeniu znalazły się także wszystkie trawiące ją dotąd emocje, lecz instynkt samoobrony był wystarczający, aby uniesionym ramieniem próbowała osłonić twarz. Zsunęła stopę z bruzdy, na której uprzednio nieopatrznie stanęła, zanim wszystkie wąskie rowki wypełniły się zieloną poświatą; zanim Mulcibera otoczyła ta sama magia, która Elvirze wciąż i wciąż przywodziła na myśl śmierć.
Po serii wstrząsów rzeczywistość ustabilizowała się na nowo, wyostrzyła, pozostawiając gorzkie, okrutne i przyprawiające o ból głowy wspomnienia. Czy tym razem były one prawdziwe? Skąd miała wiedzieć, czuła się tak, jakby ktoś mącił jej w głowie Imperiusem i Obliviate równocześnie, jakby śniła na jawie z pojedynczymi przebłyskami świadomości.
A jednak ten ból, ten strach, ta wściekłość miały w sobie więcej żaru niż dotychczas. Niepewność przygasała w miarę jak wysychały stare łzy na policzkach.
- Ty - powiedziała wreszcie, cicho, z chrypą, która dodała jej głosowi nowego brzmienia. Uniosła rękę, wskazała różdżką na śmierciożercę, swojego oprawcę. Jakże była głupia, głupia, głupia. - A żeby cię piekło pochłonęło - powiedziała ze spokojem, a potem na powrót opuściła różdżkę i zbliżyła się krok do Helli.
Więcej nie zdążyła; uszy podrażnił dźwięk rozwieranych wrót, podmuch gorącego powietrza wywołał ulgę przemarzniętych mięśni. Chwilową i obłudną, gdyż potężna figura czekająca na nich zaraz za drzwiami, ruchoma, agresywna, dość wysoka, by Elvira musiała zadrzeć głowę, aby przyjrzeć się przez moment pozbawionej oczu czaszce, ewidentnie nie zamierzała puścić ich wolno ze zdobytym odłamkiem kamienia. W pierwszej chwili Elvira osłabła, serce podeszło jej do gardła.
Potem wykrzywiła twarz w wyrazie krańcowej wściekłości i natarła na Hellę, aby zmusić osłabioną dziewczynę do wycofania się w tył wraz z nią. Złapałaby ją za ramię. Szkoda, że nie mogła, bo kurwa nie miała czym.
Nie zamierzała stawać do żadnej walki, nie w tym stanie, zniszczona rękami własnych towarzyszy. Niech teraz sobie radzą. Niech pokażą swoją wielką moc choć jeden raz w sytuacji, gdy było to naprawdę potrzebne.
- Dalej, dalej, dalej - warczała do Helli, nie dając jej się zatrzymać, jeszcze nie, dopóki nie odejdą dostatecznie w cień. - Paxo Horribilis - Przytknęła dziewczynie różdżkę do skroni.
Przejdą do tej komnaty wtedy, gdy droga stanie się czysta.
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'k8' : 8, 8, 8, 8, 8
--------------------------------
#3 'Gringott' :
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'k8' : 8, 8, 8, 8, 8
--------------------------------
#3 'Gringott' :
Zejście
Szybka odpowiedź