Wydarzenia


Ekipa forum
Zejście
AutorWiadomość
Zejście [odnośnik]23.09.20 15:51

Zejście

Strome zejście obleczone niewiarygodną ilością schodków, prowadzących w dół. Wygładzone, proste ściany, na których zostały wyryte symbole i znaki, mające znaczenie, niektóre już całkowicie zapomniane przez upływający czas. Widocznie zadziałały tutaj duże pokłady magii a i poświecono im też odpowiednią ilość czasu by nadać im odpowiedni wygląd i kształt. Zejście prowadzi do obszernej komnaty.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]23.09.20 20:55
Wraz z wejściem w nieprzeniknioną ciemność poczuliście lekkie szarpnięcie, porównywalne do mocnego podmuchu wiatru, a zaraz po tym wasze nozdrza zaatakowała woń wilgoci zmieszana ze znacznie bardziej nieprzyjemnym odorem zgnilizny, lecz nie wpłynęło to na szybkość waszego marszu. Wąski korytarz zmusił was do pojedynczej wędrówki – jeden za drugim – i choć przodująca wam Sigrun starała się na większą skalę rozświetlić przejście na nic się to zdało, bowiem liczne zakręty blokowały dostęp światła z lewitującej dwa metry nad ziemią kuli. Pozostało wam skorzystać ze znacznie bardziej ograniczonej wersji zaklęcia, lecz dzięki temu mogliście bez większego trudu omijać wszelkie nierówności i inne przeszkody.
Tylko Ramsey zrozumiał, że po przekroczeniu progu wrót stało się coś czego wcześniej żaden z Rycerzy, a nawet Czarny Pan nie przewidział. Jego rozległa, numerologiczna wiedza pozwoliła wysunąć mu wniosek, że mimo braku jakichkolwiek bodźców wzrokowych i typowego dla teleportacji uczucia grupa została rozdzielona. Panujący mrok i sylwetki poruszające się w jednym rzędzie uniemożliwiały mu – jak i innym, choć ci nie posiadali tej świadomości – rozeznanie z kim przyszło mu w najbliższych godzinach, a może i nawet dniach, współpracować.
Po upływie kilkunastu minut Sigrun znalazła się na samym szczycie stromych schodów, których ilość przyprawiała o zawrót głowy. Kolejni, którzy pojawili się tuż obok Śmierciożerczyni; Edgar, Elvira, Hella, Zachary i Ramsey zgodnie doszli do wniosku, że pokonanie ich bez pomocy magii, a przynajmniej ich części, zmarnuje nader wiele cennego czasu. Nie byliście w stanie dostrzec co znajdowało się na samym dole, bowiem na niewielkiej głębokości kamienne płyty okrywała gęsta mgła. Wiedzieliście, że była to jedyna droga, lecz nim zdecydowaliście zmierzyć się z pierwszym fragmentem wąskich stopni padło pytanie odnośnie reszty grupy i wtem Mulciber rozwiał wszelkie wątpliwości – mogliście liczyć już tylko na siebie wzajemnie.
Przemieszczając się wzdłuż wygładzonych, prostych ścian dostrzegliście wiele wyrytych, nieznanych wam starożytnych słów, a także runicznych znaków, które poprzez swe ułożenie ostrzegały śmiałków przed dalszym zagłębianiem się w nieznane, o czym wiedzieli Edgar oraz Hella. Na bieżąco opowiadali o ich symbolice, którą rozumieć można było dwojako, jednakże świadomość z czym przyszło wam się mierzyć zmuszała do przyjęcia mniej optymistycznych wersji. Czym bardziej pochłaniała was mgła tym mniejszą mieliście widoczność, a wcześniejsze liczne zdobienia były coraz rzadsze i znacznie mniej dopracowane.
W końcu pokonaliście ostatnie stopnie i znaleźliście się w przestronnej komnacie na pierwszy rzut oka przypominającej tą, do której przeniósł was Czarny Pan. Elementem różniącym była wielkość wrót, które z nieprzyjemnym piskiem zaczęły się otwierać, gdy ostatni z was pojawił się na środku pomieszczenia. Sigrun i Ramsey mogli odczuć znacznie intensywniejszą obecność czarnomagicznej mocy – różdżki zadrżały mocniej w ich dłoniach.
Momentalnie wgłębi nowo otwartego korytarza rozbłysnęło pionowo białe, rażące światło i rozgoniwszy mgłę pozwoliło wam dokładniej rozejrzeć się po zdobieniach okalające dwuskrzydłowe drzwi. Zamiast rzeźb goblinów dostrzegliście wiszące na łańcuchach okaleczone, ludzkie ciała, które do złudzenia przypominały posągi. Cztery z nich umocowane było za szyję i posiadało tylko jedną ze wszystkich kończyn, zaś piąte, pozbawione głowy, upięte było w pasie, a w otwartej dłoni dostrzegalna była odcięta część ciała. Bez większego trudu mogliście z kamiennych twarzy odczytać emocje – strach przepełniony zdziwieniem, a nawet i szokiem. Zachary i Elvira wiedzieli, że to nie były jedynie rzeźbienia w skałach i w zastygniętych w bezruchu postaciach tliło się kiedyś życie.
W chwili, kiedy przekroczyliście progi drzwi światło nieco zbladło. Znaleźliście źródło jego pochodzenia, a mianowicie przepaść, która dzieliła was od kolejnej okrągłej komnaty. Nie była ona nader szeroka, jednakże jeśli chcielibyście pokonać ją bez użycia magii musielibyście wykazać się niemałą zwinnością. Choć moglibyście próbować znaleźć inne rozwiązanie to wrota wyczulone na waszą obecność uniemożliwiły to, bowiem momentalnie zamknęły się z ogromnym hukiem i zaczęły z nieprzyjemnym dla ucha piskiem przesuwać się w waszym kierunku zmniejszając twardy grunt. Nie było czasu na obmyślenie taktyki, wiedzieliście, że od zepchnięcia w przepaść dzielą was sekundy.

| Witam drogich śmiałków! Waszym Mistrzem Gry od tego momentu jest Drew. Bardzo proszę o możliwie szybkie odpisy, żebyśmy sprawnie (i żywi) spróbowali przejść przez event. ;>

Przeskoczenie przez przepaść = 60ST (rzut + zwinność x2).
Dodatkowo proszę każdego o wylosowanie jednej kostki k6 bez względu na decyzję odnośnie sposobu pokonania przepaści.

Czas na odpis to zawsze 48h, chyba, że zostanie powiedziane inaczej i wyjątkowo jest powiedziane inaczej, bowiem proszę o odpisy do 25.09, 17:00.
Od tej tury w każdej kolejce dodatkowo rzucacie kością kamienie i proszę nie zapominajcie o tym, bo Mistrz Gry bardzo lubi niekonwencjonalnie przypominać się zapominalskim.
Hella bardzo proszę o uwzględnienie w swym poście wejścia do banku!

W tym poście możecie jeszcze poprawić swoje ekwipunki, jeśli nie są one zgodne z nową mechaniką (albo możecie dobrać coś więcej): postać może posiadać przy sobie 4 przedmioty (eliksiry, przedmioty ze sklepiku) + max 2 kryształy, nakładka na pas i torba wyznaczają łączną liczbę przedmiotów, które można ze sobą zabrać. W limit tych przedmiotów nie wlicza się biżuteria dopisana na stałe do statystyk, ubranie ani różdżka.


Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]23.09.20 22:09
Przekroczyła bramę z uniesioną brodą, palcami mocno zaciśniętymi na rękojeści cisowej różdżki, pełna determinacji i pewnych obaw jednocześnie. To, co czekało jeszcze głębiej i dalej, na pewno nie było proste - a potężne i niebezpieczne, lecz była pewna, że osiągną cel. Czarny Pan zgromadził wokół siebie potężnych czarodziejów i czarownice. Tristan, Ramsey, Deirdre, Drew, Goyle, Burke, Cassandra - moc i wybitne, tęgie umysły, sprostają zadaniu i osiągną niemożliwe. A przynajmniej zginą próbując.
Ruszyła przed siebie pierwsza w nieprzeniknioną ciemność, czujna i uważna; najpierw poczuła silny wiatr, później zaś odór zgnilizny. W wąski korytarz wkroczyła pierwsza z uniesioną różdżką, uznając, że rzucanie Lumos Maximy byłoby bez sensu - kroczyli kamiennym labiryntem, co rusz zmieniającym kierunek, dlatego rozświetlała sobie drogę prostszym czarem.
Słyszała za sobą kroki, nie liczyła ich jednak, nie wiedziała zatem, że pozostało ich tylko kilkoro i najbliższe kilkanaście minut wędrówki przez labirynt wąskiego przejścia pozostawała w nieświadomości, prowadząc innych w głąb nieznanego. W końcu dotarli do czegoś - jak się okazało szczytu stromych schodów, prowadzących w dół, lecz do czego? To pozostawało wciąż zagadką. Gęsta mgła kryła to, co znajdowało się na dnie.
- Przynajmniej nie w górę - skomentowała to Sigrun z właściwym sobie czarnym poczuciem humoru. Obejrzała się za siebie, odnajdując wzrokiem jedynie Ramseya, Edgara, Zacharego i dwie sojuszniczki - swoją własną krewną i Elvirę, której obiecała wyrwać język. Może zmieni plany, jeśli okaże się przydatna. - A gdzie reszta? - spytała, w zdziwieniu unosząc brwi. Na odpowiedź Ramseya westchnęła lekko. - Dobrze wiedzieć, że tak działa tu magia - odparła, zaczynając schodzić w dół, ostrożnie i powoli, by nie poślizgnąć się na stromych, starych stopniach. Nawet nie poczuła działania tych czarów, to nie wróżyło nic dobrego.
Krocząc w dół przyglądała się wyrytym na ścianach symbolom, którego znaczenia nie rozumiała. Mieli jednak Edgara i Hellę, znających ten starożytny język, potrafiący je przetłumaczyć, dlatego słuchała ich z uwagą, wpatrzona jednak przed siebie. Widziała coraz mniej przez gęstniejącą mgłę. W każdej chwili spodziewała się czegoś. Może zniknięcia stopni, może wygładzenia ich powierzchni, może kolejnego czaru, który rozbiłby ich na jeszcze mniejsze grupy. Zdołali jednak dotrzeć na dół, do komnaty przypominającej wejściową. Sigrun skupiła spojrzenie na Ramseyu. - Też to czujesz? - spytała, a może bardziej stwierdziła fakt. Czuła jak różdżka zadrżała w jej dłoni od intensywności czarnomagicznej mocy, która była tu wszędzie obecna.
Gdy drgnęły z piskiem wrota, odsłaniając przed nim kolejną komnatę, w pierwszej chwili pomyślała, że oślepia ich Oczobłysk, oni zaś nie zdążyli nawet spróbować wybadać otoczenie. Zamrugała kilkukrotnie, a oczy przywyknęły jednak do rażącego, białego światła i wiedźma dostrzegła wiszące na łańcuchach ludzkie ciała - okaleczone i nieruchome. Obrzydliwy widok nie wzruszył Śmierciożerczyni, która ruszyła przed siebie i przystanęła krótko po przekroczeniu progu. Od tamtej komnaty dzieliła ich przepaść i nim zdążyła zapytać o pomysły na to jak przedostać się dalej, wrota zaczęły przesuwać się ku nim, z wyraźnym zamiarem zrzucenia ich w mroczną przepaść.
Nie zastanawiając się wiele uniosła różdżkę, celując nią przed siebie, ku pewnemu gruntowi komnaty po drugiej stronie przepaści. - Ascendio! - zawołała z nadzieją, że różdżka pociągnie ją za sobą mocno i przeniesie w bezpieczniejsze miejsce.

| Czy możemy prosić o informację, czy mamy bonus od Magicus Extremos Tristana? <3


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Zejście [odnośnik]23.09.20 22:09
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 24

--------------------------------

#2 'k6' : 2

--------------------------------

#3 'Kamienie' :
Zejście Zwykly
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 0:49
Zjawiła się, ubrana w ciemne, materiałowe spodnie i skórzaną kurtkę, pod którą nie miała już sukienki, a koszulkę i sweter. Na nogach miała zaś buty bardziej męskie niż damskie, ciężkie i wytrzymałe, z rodzaju traperów. Lubiła spacerować po jaskiniach, a po doświadczeniach z wodą wolała coś, co tak łatwo nią nie nasiąknie, dlatego z płaszcza i lekkich butów zrezygnowała. Jej ubiór nie był ani ładny ani stylowy (choć skóra zawsze modna), może nawet zasługiwał na przymiotnik "mogulski", lecz miał się sprawdzać w podziemiach, a nie na salonach.
  Poczytała jeszcze przed wyjściem opowiadanie zapisane na pergaminie, bo czuła, że może mieć większe znaczenie niż to, które pierwotnie mu nadała, a więc status legendy.
  Na miejscu czekała ją wycieczka przez odmęty Banku. Początkowo obserwowała mijane miejsca, ale z czasem, bo podróż się dłużyła, zwracała im mniejszą uwagę i patrzyła już tylko przed siebie. Ściana przed nimi nie wystraszyła jej, spodziewała się bowiem, że to nie może być tak proste jak zderzenie ze... ścianą. Nie, kiedy planem kieruje ktoś taki jak Czarny Pan.
  Później znaleźli się na miejscu, a ogromne wrota zajęły jej uwagę. Odczytała bez trudu runiczne znaki, wzięła sobie ich przekaz do serca. Obok były posągi goblinów, a miejsce było specjalne. Wiedziała, ze głupotą byłoby tym runom nie uwierzyć.
 Rzuciła zaklęcie Carpiene, aby poznać zabezpieczenia, jakie tu miały się znajdować. Później obserwowała jak Drew zdejmuje jedno z nich, dla niej wciąż będące poza możliwościami. Następnie Edgar wskazał jej runę odpowiedzialną za Klątwę Stosu. Przyjrzała się jej i skinęła głową. Czuła, że wszystko mają pod kontrolą, że póki co nie ma miejsca na niespodzianki lub błędy. Miała też w sobie chęć wykazania się, lecz nie bardzo potrafiła sobie przypomnieć, by kiedykolwiek znalazła się w tym miejscu. Może, gdy to się skończy, będę mogła bardziej pozwiedzać te korytarze? To może być lepsze od tych ich wypraw w katakumby, o tak!. Faktem było jednak, że jeśli czegoś ją gobliny nauczyły, to z pewnością ślady po tych praktykach tutaj odnajdzie. Nic bowiem nie cieszy tak bardzo jak infiltrowanie własnego ogródka.
 Trzymała jednak myśli krótko, nie pozwalała im za daleko się oddalić. A gdy przejście było gotowe, poszła dalej, na spotkanie z nieznanym...

  ...Zapachy były nieprzyjemne, choć zgodne z tym, co już w katakumbach lub innych zapomnianych miejscach spotykała. Wędrówka ciasnym korytarzem była zbyt łatwa, nawet przy ograniczonym świetle, ale starała się temu banałowi nie uciec. Czuła, ze to wielka misja, a w takiej muszę być wielkie kłopoty. I jak się okazało, przyszły też pierwsze przeszkody i niespodzianki - nieskończone schody i utracona część grupy. A o tym, że to niewłaściwe miejsce do odkrywania, wciąż krzyczały runy, które znajdowała na ścianach i odczytywała po angielsku drużynie. Gdy schody dobiegły końca i weszli do komnaty, miała zwykłe człowiecze wrażenie, że znaleźli się w pułapce. I wiele się nie pomyliła, bo w sekundę jej oczom ukazały się martwe ciała... Nie, to nie ciała, tylko posągi. Kurwa, już się zaczyna, klęła w myślach.
 A potem faktycznie miejsce stało się pułapką - gruntu było coraz mniej, czasu niemal tyle co w zużytej klepsydrze. Patrzyła rozbieganym wzrokiem, wyciągnęła przed siebie różdżkę i krzyknęła zdecydowanym głosem:
- Ascendio! - a pęd miął ją bezpiecznie porwać na drugą stronę przepaści.
 

Ekwipunek:
- różdżka,
- eliksiry pochowane po kieszeniach:
1. Maść z wodnej gwiazdy x1 (+31)
2. Eliksir uspokajający x1 (+43)
3. Smocza łza x1
4. Eliksir kociego wzroku x1 (+30)
Hella Borgin
Hella Borgin
Zawód : klątwołamaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Dziś jestem jak ten, którego imienia nie wolno wymawiać
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8464-hella-borgin#246366 https://www.morsmordre.net/t8678-hella#256443 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8677-skrytka-bankowa-nr-1941#256441 https://www.morsmordre.net/t8676-hella-borgin#256438
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 0:49
The member 'Hella Borgin' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 6

--------------------------------

#2 'k6' : 1

--------------------------------

#3 'Kamienie' :
Zejście Szmaragodwy
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 12:01
Im więcej mijało czasu, tym większe Elvira odnosiła wrażenie, że brnie na oślep w stronę tragedii. Marzyła o wielkich rzeczach, o potędze i chwale i nieoczekiwanych splotach zdarzeń, w których mogłaby wykazać się intelektem. Nie potrafiła sobie jednak przypomnieć, by te złote wizje kiedykolwiek wiązały się z przygodami w zapomnianych podziemiach. Adrenalina była jak alkohol: do pewnego momentu doskonale pobudzająca, lecz po osiągnięciu krytycznego punktu gwałtownie obniżała sprawność. Chętnie zbadałaby przyniesione artefakty w czystym laboratorium - gdyby miała ochotę błąkać się po śmierdzących jaskiniach jak akrobata na sznurku zawieszonym ponad przepaścią, to po prostu zostałaby łamaczem klątw.
Takie właśnie gorzkie myśli napędzały ją, gdy wlokła się wąskimi, ciemnymi korytarzami, ściśnięta jak żyła między mięśniami. Nie wiedziała nawet kto jest za nią, a kto przed nią i właściwie też niewiele ją to interesowało. Czekała tylko, by znaleźć się wreszcie w bardziej przestronnym miejscu, w którym nie musiałaby czuć na karku gorącego oddechu innego maga. Pozwalała sobie bezgłośnie narzekać - narzekanie miała akurat we krwi - ale ucinała w zarodku wszelkie zalążki zwątpienia. Na wahanie było już zdecydowanie zbyt późno. Wyjdzie stąd żywa, zwycięży, wykaże się - z czasem zapewne zacznie wspominać tę wyprawę z dumą, była w końcu jej pierwszą. Wszystko wygląda lepiej z perspektywy czasu, cóż z tego, że w tym momencie marzyła jedynie o tym, by skały nad ich głową się rozstąpiły i pokazały niebo. Nie miała klaustrofobii, ale była uczulona na tłumy. W pewnym momencie zaczęła zastanawiać się, czy ten charakterystyczny swąd zgnilizny dobiega z jaskini, czy może po prostu któryś z Rycerzy nie posiada w domu takich rarytasów jak mydło i bieżąca woda.
Gdy dotarli wreszcie do lepiej oświetlonego punktu na szczycie gigantycznych schodów, nie mogła powstrzymać westchnięcia ulgi.
- Dlaczego jest nas tak mało? - zapytała niemal równo z blond wiedźmą, a słysząc odpowiedź z ust mężczyzny, naburmuszyła się i rozejrzała uważnie po wszystkich twarzach. Czyli drużyna, tak?
Edgara kiedyś leczyła, ale poza tym, że wiedziałaby, jak pomóc mu z nawrotem choroby, nie znała jego rzeczywistych umiejętności. Mężczyzna, który uświadomił ich o zastanawiającej magii tego miejsca, był tym samym, który uczestniczył w małej inicjacji pod Mantykorą - wydał jej się wtedy niepokojący, ale w tych okolicznościach dobrze to wróżyło. Zachary, uzdrowiciel. Nieźle ich połączyło, teraz reszta nie miała w ogóle medyków. Jednej z kobiet nie kojarzyła znikąd, drugą niestety owszem. Nie spojrzała na nią ani razu, nim z cichym sapnięciem frustracji ruszyła za resztą w dół.
Gdzie trafili pozostali? Czy w ogóle jeszcze żyli? Zacisnęła zęby, myśląc o Drew i Cillianie. Na pewno dadzą sobie radę - facetom-skurwysynom los jakoś wybitnie sprzyjał.
Elvira run czytać nie potrafiła, ale starała się skupiać na tym, co mamroczą Burke i Hella. Miało to o tyle korzyści, że dzięki temu mniej dostrzegała narastającą mgłę i nie myślała tak często o tym, ile wciąż czeka ich stopni ani co odnajdą na dole. Albo o tym, że te same schody być może będą musieli pokonać w drugą stronę. Uprzedni komentarz wiedźmy ją rozbawił, ale nie dała tego po sobie poznać.
Gdy dotarli na sam dół, nadal starała się trzymać z tyłu - nie na tyle, by zostać uznaną za tchórza, ale w bezpiecznej odległości od pierwszej linii frontu - właściwie dla uzdrowicielki. Skrzywiła się, gdy kolejne wrota rozwarły się z potępieńczym skrzypnięciem, a potem, korzystając z tego, że wszyscy zatrzymali się, by poradzić z oślepiającym światłem, spróbowała przyjrzeć podwieszonym wokół trupom. Nie miała bowiem wątpliwości, że są to trupy, nawet wtedy, gdy wciąż jeszcze mrugała zawzięcie, aby pozbyć się piekących łez po drażniących oko błyskach.
- Wygląda mi to na ostrzeżenie. Obyśmy nie skończyli tak samo - wymamrotała do Zachary'ego, bo cała reszta ruszyła dalej jakby nigdy nic, jakby nie zauważyli, że nie są to zwykłe ozdoby.
Na dłuższe dyskusje nie było jednak czasu. Po wejściu do sali w oczy od razu rzuciła się przepaść, lecz zanim Elvira zdążyłaby zbliżyć się do niej, by ocenić głębokość, zgrzyt za plecami i szybkie spojrzenie w tył pokazały, że najwidoczniej mieli do czynienia z kolejną pułapką. Rozchyliła usta z niedowierzaniem i mocniej zacisnęła pięść na różdżce.
Wokół słyszała zaklęcia - Ascendio było czarem, który znała, ale nigdy nie miała okazji go użyć. Kurwa.
- Kurwa - powiedziała na głos i podejmując błyskawiczną, nie do końca przemyślaną decyzję, wzięła rozbieg i spróbowała przeskoczyć przepaść.
To nie był czas na eksperymentowanie, musiała skorzystać z pola do skoku, póki jeszcze istniało.
No i wykrakała sobie tę przepaść. Miała nadzieję, że druga strona nie jest aż tak daleko.

To jak mogę jeszcze edytować ekwipunek dodam sobie eliksir, skoro kryształ jest osobno
1. Kameleon (od Caelana)
2. Eliksir wiggenowy (od Cass)
3. Marynowana narośl ze szczuroszczeta (od Cass)
4. Eliksir przeciwbólowy (mój)
+kryształ o działaniu mikstury buchorożca, no i różdżka


k100 na skok, k6 bo trzeba i kamienie
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame


Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 24.09.20 12:08, w całości zmieniany 2 razy
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 12:01
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 84

--------------------------------

#2 'k6' : 6

--------------------------------

#3 'Kamienie' :
Zejście Ametystowy
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 19:58
Mocno ściskał palce na różdżce, kiedy przechodził wraz z pozostałymi Rycerzami przez tajemniczą bramę. Ubrany tak jak większość na czarno z płaszczem zarzuconym na plecy, bo spodziewał się wewnątrz jeszcze większego chłodu niż panował obecnie na zewnątrz. Nie parł do przodu. Stawiał ostrożne kroki, próbując wypatrzeć niebezpieczeństwo w otaczającej ich ciemności. Korytarze Banku Gringotta zawsze wzbudzały w nim szacunek; chyba nikt nie wiedział kiedy tak naprawdę je wykopano ani jakie kryją w sobie tajemnice. Wyprawy, na które jeździł przez wiele lat, nauczyły go pokory do starożytnej magii. Będąc początkującym łamaczem, wydawało mu się, że nie istnieje nic takiego, co ostatecznie nie poddałoby się mocy jego różdżki – teraz, po latach sukcesów i porażek, daleko mu było do tego buńczucznego dwudziestolatka. Zwracał uwagę na wszystko, co działo się dookoła niego. Ciemność, która stała się jeszcze bardziej nieprzenikniona niż wcześniej. Specyficzny zapach, przywodzący mu na myśl rynsztoki Nokturnu. Chłodne ściany, zwężające się w ciasny korytarz. Nie był pewny za kim idzie, ale odniósł wrażenie, że ich grono znacznie się pomniejszyło. Tylko dzięki lichemu światłu z przodu nie potykał się o wystające kamienie, ani nie zawadzał głową o nierówny sufit. Nie potrafił stwierdzić jak długo maszerował, kiedy wreszcie wyszedł z ciasnego korytarza i stanął przed głębokimi schodami. Przyjrzał się osobom, które stały obok niego: Mulciber, Rookwood, Zachary, Borginówna i uzdrowicielka, której imienia nie potrafił sobie przypomnieć. A gdzie reszta? Wciąż w korytarzu? Nie przeszli przez bramę? Wyjaśnienie Ramseya nie do końca zaspokoiło jego ciekawość. Nie miał jednak innego wyjścia jak udać się w dół. Przynajmniej nie w górę powtórzył w myślach słowa Sigrun, kiedy stopnie zdawały się nie mieć końca. Pomimo bladego światła zauważył wyryte runy – starał się na bieżąco tłumaczyć co oznaczają, nie rozgadując się przy tym szczególnie, bo wszystkie i tak sprowadzały się do jednego: niebezpieczeństwa, jakie na nich czeka.
Jego oczy zdążyły się przyzwyczaić do ciemności, dlatego odruchowo osłonił je dłonią, kiedy weszli w rażące światło. Spojrzał przelotnie na okaleczone kamienne ciała, ale chyba nie były niczym innym jak kolejnym ostrzeżeniem.
Skłamałby, mówiąc, że nie spodziewał się tutaj pułapki, ale i tak spojrzał zaskoczony na przesuwające się w ich kierunku drzwi. Nie zastanawiał się zbyt długo nad swoim ruchem, wyciągnął przed siebie różdżkę i rzucił to, co zdawało się, rzucali również pozostali - Ascendio! - To było pierwsze zaklęcie, które przyszło mu do głowy w tej podbramkowej sytuacji.

Różdżka, fluoryt
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat.32)
- Eliksir Banshee (1 porcja, stat. 32)
- [?] Smocza Łza (1 porcja, stat. 32)


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 19:58
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 82

--------------------------------

#2 'k6' : 6

--------------------------------

#3 'Kamienie' :
Zejście Szafirowy
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 21:42
Szli w grupie. Tyle Zachary był w stanie wydedukować, przekroczywszy próg wrót pozbawionych morderczych klątw i pułapek. Obecność innych, zgromadzonych w jednej i tej samej sprawie napawała go nadzieją oraz przekonaniem, że wszystko miało skończyć się pomyślnie. Bez względu na podjęty wysiłek czy odniesione rany, nie wyobrażał sobie innego zakończenia wyprawy do wnętrza ziemi, w której ukryto rzeczone na spotkaniu Locus Nihil. Wystarczyło jednak kilkanaście kroków poczynionych za wrotami, by wiatr, szarpiąc szalem spływającym po bokach, przynieść także dobrze znajomy smród zgniłego mięsa. Nie potrafił nazwać tego prościej. Z resztą nie szukał wykwintnych słów do tak prawdziwego odniesienia. Fragment materiału instynktownie naciągnął, by osłonić usta oraz nos, chociaż minimalnie zmniejszając zapach, w którym musieli iść. Wilgotne powietrze od zawsze było dla niego dziwne, głównie przez to, że zazwyczaj proste kosmyki zaczynały skręcać się i formować loki, których wolał nie pokazywać. Szczęśliwie wokół było ciemno, a światła na końcach różdżek pozostałych nie dawały aż tyle jasności; była to także ostatnia rzecz, którą powinni przejmować się w miejscu tak niebezpiecznym jak to.
Rozpalony Lumos, w oczach Zachary'ego, zdawał się ledwie tlić, gdy przeciskali się przez kręte ścieżki, korytarze i zaułki, aż dotarli do schodów. Przystanął razem z pozostałymi, dość sceptycznie przyglądając się stopniom nadszarpniętymi przez ząb czasu. W pewnym momencie wpatrywał się w nie dość nieobecnym spojrzeniem, myślami wędrując do wszystkich potencjalnych sytuacji, które mogły na nich czekać. Dopiero pytanie postawione głośno przez Sigrun wyciągnęło go z odmętów własnego umysłu. Śladem innych rozejrzał się, z kim przyszło mu współpracować w osiągnięciu wspólnego celu. Niemal wszystkich znał w ten czy inny sposób, choć wobec każdego wyrażał podobny dystans, będąc zaskoczonym, że tak łatwo zostali rozdzieleni. Względem żadnego z nich nie czuł niczego szczególnego, toteż prędko przyjął za pewne, że nikt nikomu nie wbije noża w plecy, próbując na własną rękę zabłysnąć przed Czarnym Panem.
Nie odezwał się. Milczał tak na szczycie schodów, jak i w trakcie wędrówki w dół. Analizował, próbował analizować wszystko, co napotkał na drodze, przysłuchując się bieżącym słowom Edgara oraz Helli odnośnie tego, co rzeczywiście znajdowało się na ścianach. Ostrzeżenia, przestrogi, których nie rozumiał, nie znając runicznych znaków, lecz jako człowiek doskonale pojmował, że nie były to czcze słowa mające jedynie stanowić próbę zniweczenia podjętych przez nich kroków. Przyjmował je do siebie, na swój sposób następnie przerabiał, od czasu do czasu nieco zbyt nerwowo obracając różdżką w palcach. Nawet będąc na dole, w łudząco podobnej komnacie jak ta, do której zaprowadził ich Czarny Pan, nie zaznał chwili spokoju. Otwarte wrota stanowiły element, którym przejął się; szczególnie mocno uderzyły w niego ludzkie ciała pozbawione kończyn. Spojrzał na Elvirę w dość porozumiewawczy sposób. Nie dał się zwieść – były prawdziwe i bardzo żywe, gdy w żyłach posiadały jeszcze krew, a w oczach tliło się życie.
Oby — odpowiedział cicho czarownicy. — Przypominają trochę ofiary jakiegoś rytuału — zastanowił się jeszcze głośno, nim razem z pozostałymi przekroczył wrota z jasną poświatą. Gdy gwałtownie zamknęły się za nimi, przełknął ślinę, zaciskając palce na akacjowym drewnie z determinacją. Prędko podjął próbę logicznego przymierzenia własnych sił na zamiary i śladem innych skierował różdżkę na drugą stronę przepaści. Wpadnięcie w nią traktował jako doświadczenie z kategorii, której zdecydowanie pragnął dzisiaj uniknąć.
Ascendio. — Wypowiedział formułę ostrożnie, wskazując swój cel. Obawiał się, że magia stanie się równie kapryśna jak podczas trwających bez końca anomalii. Wystarczyło mu przypomnieć sobie, iż nie poczuł chwili, w której został przeniesiony. Cokolwiek to było, mogło działać dokładnie w ten sam sposób, a znalezienie się po drugiej stronie ziejącej nieskończoną ciemnością przepaści tym samym mogło stać się zadaniem trudnym w osiągnięciu.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zejście MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 21:42
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 93

--------------------------------

#2 'Kamienie' :
Zejście Zwykly
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 23:30
Cokolwiek na nich czekało, będzie sprawdzianem ich wytrzymałości, psychiki, umiejętności i siły. I wiedział, że tym razem nie będzie lżej, czy jakoś łatwiej. Czarny Pan nie wysłałby ich wszystkich na spacer. Mieli dotrzeć na miejsce i go wezwać, wykonać zadanie, Merlin wie jeden, co napotykając po drodze. Nie bał się, był bezczelnie pewien, że odniosą dziś sukces, ale pozostawał ostrożny w ocenie środków, jakich przyjdzie im użyć, by dopiąć swego. Pewnie wszedł w ciemność, rozluźniając uścisk lewej dłoni, w której dzierżył wężowe drewno. Nie spodziewał się przedziwnego szarpnięcia, gdy otoczył ich gęsty i lepki mrok. Zachował czujność, ostrożnie kierując się przed siebie, nasłuchując dźwięków kroków stawianych przed sobą. Odór zgnilizny, jaki w niego od razu uderzył był wyjątkowo drastycznym środkiem trzeźwiącym; jego wrażliwy nos nagle stał się przekleństwem, a jego dopadły rzadko odczuwane mdłości. Grymasu na jego twarzy nikt jednak nie mógł dostrzec. Nie widział wiele, nie był pewien czego powinien oczekiwać od otaczającej ich rzeczywistości. Był jednak pewien, co do jednego — rozdzielili się. Obejrzał się przez ramię odruchowo, skupiając się na wszelkich wrażeniach o otaczającej go magii. Nie musiał jej widzieć, by wiedzieć; zostawiała po sobie ślady, które rozpoznawał. Niemożliwe, by zboczyli lub przypadkiem skręcili. To magia tego miejsca musiała odgonić intruzów, sprawić, by nie mogli zaatakować go razem. Mial przy sobie oko ślepego, żałując, że od razu nie założył go na palec. Szybciej otrzymałby potwierdzenie, dla swoich przeczuć. Nikogo więcej nie będzie, tymi słowami zakończył krótkie wyjaśnienia, dotyczące pozostałych. Poradzą sobie. Tristan, Deirdre, Drew byli silni; cokolwiek ich spotka przezwyciężą to. Przy odrobinie szczęścia pozostałym również się powiedzie — bo dziś nie stać ich było na błędy.
Podróż schodami dłużyła się w nieskończoność. Trzymał się środka, nie dotykając ścian pokrytych przeróżnymi symbolami, których nie rozumiał i w tej chwili nawet nie próbował. Słuchał uważnie wyjaśnień, którymi dzielili się z nimi runiści, jakby w odpowiedniej chwili ta wiedza miała uratować mu życie. Patrzył głównie w dół, w miejsce, gdzie kamienne stopnie przestawały być widoczne. Szedł jako ostani, mając dzięki temu pewność, że żadna zbłąkana owieczka nie zgubi drogi ku ciemności.
Osobliwe rzeźby wiszące nad wejściem wyglądały niemalże jak ludzie. A może było odwrotnie, nie był w stanie tego ocenić. Zwolnił, patrząc na rozczłonkowane ciała bez odrazy, czy lęku. Skłamałby jednak, że ten widok nie wzbudził jego niepokoju. Czuł się swobodnie ze śmiercią kroczącą obok, lecz tu, nie był pewien, czy ich cichy sojusz wciąż obowiązywał.
— Może to są ofiary naszego rytuału— mruknął, mijając Zachary'ego, nie patrząc jednak na niego, lecz tak jak on i uzdrowicielka, na truchła. Przeszedł dalej, przez chwilę wciągając dłoń przed siebie i przez rozłożone palce próbując patrzeć przed siebie, gdy oślepiło go jasne światło. Dochodziło ze szczeliny, w którą spojrzał na krótką chwilę.
Dźwięk, który się pojawił nagle nie zwiastował niczego dobrego. Obejrzał się za siebie — świat zaczął się kurczyć.
— Na drugą stronę. Prędko! — ponaglił ich wszystkich warknięciem, szybko wzrokiem ogarniając przeszkodę. Zwlekał kilka sekund z własną decyzją, na wypadek gdyby przyszło mu przepchnąć któregoś z nich. Jako śmierciożerca najwyższy rangą tutaj, chcąc nie chcąc, był odpowiedzialny za każdą jedną paskudną dusze, która mu towarzyszyła. — Ascendio— odparł, kiedy usłyszał rozlegające się głosy dookoła, pewien już, że wszyscy podjęli przynajmniej próbę działania, a różdżkę wycelował na drugą stronę, dwa bezpieczne kroki od krawędzi, celując też tak, by nie wpaść na żadnego z obecnych.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Zejście 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Zejście [odnośnik]24.09.20 23:30
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 18

--------------------------------

#2 'k6' : 1

--------------------------------

#3 'Kamienie' :
Zejście Rubinowy
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]26.09.20 13:55
Cała grupa bez zmrużenia okiem postanowiła przedrzeć się na drugą stronę przepaści, większość za pomocą magii, co tylko zwiększyło tempo zbliżających się wrót. Jako pierwszej udało się to Sigrun, którą różdżka, zgodnie z wolą czarownicy, pociągnęła w kierunku okrągłej komnaty. Śmierciożerczyni miała jednak świadomość, że od koszmarnego w skutkach spadnięcia dzieliły ją zaledwie cale, bowiem upadła przy samym skraju z wystającymi nad czeluścią stopami. Dźwigając się na nogi dostrzegła jak tuż przed nią ląduje Elvira, której zwinność pozwoliła pokonać przeszkodę, choć wymagało to podporu dłonią o brudną posadzkę. Momentalnie uzdrowicielka poczuła przypływ niekontrolowanej złości, wręcz agresji, co tylko wzniecił widok Sigrun. W jej głowie rozścieliła się wizja pozbycia się rzekomego wroga, pragnienie pchnięcia go w odmęty białego światła, jednakże nim wyprostowała się negatywne uczucia zniknęły.
Kolejny po drugiej stronie zjawił się Edgar. Mężczyzna bez większego wysiłku zmusił swą różdżkę do posłuszeństwa i tym samym jako pierwszy znalazł się w środku okrągłej komnaty. Nie czuł jednak potrzeby obejrzenia się za siebie i sprawdzenia jak poradzili sobie jego towarzysze. Ogarnął go błogi spokój, niespotykana pewność siebie i przekonanie, że nie byli mu oni do niczego potrzebni, bowiem sam skory był poskromić potęgę Locus Nihill. Oprzytomniał go dopiero krzyk nowej sojuszniczki, którą pochłonęła przepaść. Nim jednak to się stało runistka poczuła zagubienie, strach sparaliżował jej ciało podobnie jak umiejętności. Nie miała pojęcia dlaczego tutaj była oraz kim byli towarzyszący jej ludzie i tylko pędzące wrota zmusiły ją do podjęcia reakcji. Czar okazał się jednak zbyt słaby, różdżka ledwie pociągnęła ją na skraj i wtem tracąc równowagę wpadła wprost w odmęty pulsującego, białego światła. Hella zniknęła.
Zachary bezbłędnie skoncentrował swą magię i nim zdążył jakkolwiek zareagować na błąd Borgin wylądował tuż obok Edgara. Nie mieli jednak czasu na głębszy oddech, podobnie jak z pewnością mnożące się pytania, bowiem dowodzący im Śmierciożerca zawisnął nad przepaścią. Ramsey popełnił błąd i wiedział o tym od samego początku, jednakże nie miał czasu na poprawę; oparłszy się przedramionami o brudną posadzkę poczuł jak białe światło go wciąga, oplata stopy i ciągnie w dół niczym zbłąkane dusze pragnące przyjąć w swe grono nową ofiarę. Próbując podciągnąć się na twardy grunt dostrzegł na płytkach własne odbicie – co w tym światle było nierealne – lecz oczy pozostawały puste, martwe. Widok na twarz zaczął się oddalać i finalnie zobaczył własne ciało, które spoczywało na krześle z ubrudzoną w krwi szatą. Tuż nad wychyloną do tyłu głową z podciętym gardłem stał ożywiony posąg z nożem w dłoni oraz oplecionym łańcuchem i z wyraźnym, usatysfakcjonowanym uśmiechem. Mulciber widział go już wcześniej, spotkał go wiszącego tuż nad dwuskrzydłowymi drzwiami. Momentalnie wizja ustała, a Śmierciożerca musiał włożyć sporo siły, aby nie pójść w ślady sojuszniczki, tym bardziej że wrota wciąż się przesuwały będąc już na wysokości przepaści.
Waszych uszu dobiegło skrzypnięcie i pod sufitem rozbłysnęło czarne światło, które o dziwo rozświetliło całe pomieszczenie. Wielka klepsydra znajdująca się na środku okrągłej komnaty posłała w dolną część szklanej misy pierwsze okruchy piasku. Zaraz za nią, na przeciwległej wam ścianie opadły kamienie ukazując wam dwa wejścia ukryte za starymi drzwiami, okrytymi nic nie znaczącymi runami. Prawe zdawały się być uchylone, lewe pozostawały zamknięte.
Edgar oraz Zachary znajdowali się najbliżej wielkiego artefaktu i jako pierwsi mogli dostrzec u jej podstawy dwa obrotowe kamienie z wyrytymi cyframi – każda (od 1 – 9) znajdowała się na innej ściance i tylko jedna mogła zostać ustawiona frontem do czarodziejów. Tuż ponad nimi znajdowały się dwa symbole; czaszki oplecionej żyłkami, które pulsowały na czarno oraz ust z wysuniętym językiem, do którego przymocowane były  łańcuchy z wiszącymi, ludzkimi głowami połyskującymi w szmaragdowym odcieniu. Na kamiennych płytkach znajdujących się tuż przy podstawie klepsydry, pod obrotowymi kamieniami, wyryte zostały dwa szyfry:


A9a55 - pod lewym kamieniem obrotowym
O74io1 - pod prawym kamieniem obrotowym

Edgar bez trudu mógł odczytać dodatkową, runiczną inskrypcję, która stanowiła niejako instrukcję, być może wskazówkę.

Oblicze widoczne światu.

Same szyfry były dla obu mężczyzn zupełnie niezrozumiałe.
Momentalnie czarne światło zamigotało i z samego szczytu komnaty spadło kobiece ciało należące do Helli. Dziewczyna uderzyła z dużą siłą o posadzkę i choć żyła to rozbita głowa musiała zostać czym szybciej opatrzona.

|Wzmocnienie od Tristana przestało działać w trakcie długiej wędrówki.

Ramsey - musisz podciągnąć się na twardy grunt (60ST, rzut + 2x sprawność), jeśli Ci ktoś pomoże wasze rzuty sumują się.

Hella - potrzebujesz pomocy uzdrowiciela.

Czas na odpis - 28.09 | 16:00
Od tej tury w każdej kolejce dodatkowo rzucacie kością Gringott (nazwa została zmieniona) i proszę nie zapominajcie o tym, bo Mistrz Gry bardzo lubi niekonwencjonalnie przypominać się zapominalskim.


Ekwipunek i żywotność:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 18 1, 2, 3 ... 9 ... 18  Next

Zejście
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach