Wydarzenia


Ekipa forum
Sień
AutorWiadomość
Sień [odnośnik]05.08.15 16:06
First topic message reminder :

Sień

★★
Z zewnątrz budynek przypomina odrapaną starą piętrową chatę, wątłe drewniane drzwi niewątpliwie nie są skuteczną ochroną przed złodziejami - prowadzą do nich trzy lekko spróchniałe schodki. Przez otwarte okno wiatr wypycha firankę splecioną z bujnym bluszczem, a wokół roztacza się zapach przypominający o śmierci - raz za czas zmieszany z siarkowymi wyziewami i ostrym zapachem ziół. Sień prowadzi do dalszych pomieszczeń, jest zakończona schodami, przez które można się przedostać do części mieszkalnej. Krzesełka ustawione pod ścianą ustawione są z myślą o oczekujących pacjentach.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sień [odnośnik]27.03.18 2:17
Apo: 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia); Vensistero Maxima 2/5 tur
Magnus: 88/280 (22 - psychiczne, 44 - cięte, 11 - tłuczone, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 30 - krwotok, atak sinicy); Vensistero Maxima 3/5 tur, Fosilio

Episkey leczy: 10+29+10= 49

Ledwie wiązka światła wymknęła się z jej różdżki, kiedy dostrzegła zmiany postępujące również na skórze jej dłoni. Poczuła ciepłą strużkę krwi, jaka pojawiła się pod jej nosem, dostrzegła siny nadgarstek - i zamarła; czy sinica mogła stać się epidemią? Jak źle potoczyłyby się losy czarodziejskiego świata, gdyby czarodzieje stali się nosicielami sinicy? Czy to możliwe - że choroba przeskoczyła z Magnusa na nią? Nie zważając na nic przetarła nos rękawem  białej koszuli, pozostawiając na nim krwistą smugę, atak choroby, w przeciwieństwie do tego, który najwyraźniej dopadł Rowle'a, w niczym jej - jeszcze - nie przeszkadzał. Znalazła się w grupie wysokiego ryzyka, była w tym momencie bardzo podatna na kolejną fazę choroby. Zarażenie, gdyby ją dopadło, przebiegłoby szybko i łatwo. Byłoby to na swój sposób niesamowite, obserwować postęp choroby na samej sobie, ale miała również, cóż, uzasadnione obawy, że może jednak zwyczajnie przeszkodziłoby jej to w pracy. Pochodziło od Magnusa czy nie, musiała skupić się na nim  i na Sauvetterze, Czarny Pan oczekiwał, że im pomoże - i zamierzała to zrobić. Przytrzymała jeszcze chwilę materiał koszuli przy twarzy, tamując krwotok, tym samym przyglądając się ciału śmierciożercy, z którego przestawały znikać zasinienia; pozostało po nich jedynie kilka mdłych i niewyraźnych śladów. I choć wydawały się już niegroźne, niepriorytetowe, to zdecydowała się zaleczyć je do końca - nie mogła do końca wiedzieć, jak zareagują kości, jego ciało, nie mogła wiiedzieć, czy to, co widziała pozornie, na skrze, było w istocie również tym, co znajdowało się pod nią; nie przeprowadziła dokładnych badań ani  skrupulatnych oględzin, bo nie miała na to czasu: wpierw najważniejsza była najpilniejsza pomoc. Rowle ledwo stał na nogach, a kiedy leżał - mógł odpłynąć w każdej chwili. Teraz  - winien już odczuć lekką ulgę.
- Episkey - ponowiła formułę zaklęcia w słabszej formie, formie, która winna jednak wystarczyć, by zaleczyć powierzchnię jego ciała. Wiedziała, jak istotny był czas - musiała szafować nim ostrożnie. Sauveterre również wymagał opieki.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Sień [odnośnik]27.03.18 2:17
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 12

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Sień - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sień [odnośnik]27.03.18 14:58
Postać w powłóczystej spódnicy mogła być zjawą, marą, nocnym, ponurym upiorem, straszącym w miejscu przesiąkniętym zapachem umierania. Tego trwającego; ludzie zmieniali się jak wskazówki zegara, podczas gdy wahadło wybijało pełne godziny. Zmieniali się na skromnych, wąskich posłaniach, niektórzy sennie ulatywali duchem przez półprzymknięte okiennice, wpuszczające do zaduchu nieco świeżego powietrza, inni o własnych siłach wyczołgiwali się z prowizorycznych noszy, by powrócić później z podziękowaniami. Złotem, czasem jedzeniem, zaskakująca podróż w czasie do historii, w której Cassandra była jedną z wiedźm, toczących bezinwazyjny żywot w chatce na skraju wioski, odwiedzaną tłumnie podczas pomorów i otaczaną szacunkiem połączonym z słuszną bojaźnią. Rozpoznał ją od razu, ciężki materiał charakterystycznie przesuwający się po skrzypiących deskach, wyważony oddech, ziołowy zapach ciągnący się za nią wszędzie, dokąd poszła i zadziwiająco kojący głos. Nawet, gdy był szorstki, nawet, gdy kpiący, mimo wszystko zdawał się przyrzekać bezpieczeństwo i obiecywać ulgę. Przypłaconą chwilowymi nieprzyjemnościami, możliwe, lecz bardziej cenił dyskretną i fachową pomoc Cassandry, aniżeli nadskakiwanie uzdrowicieli z Munga. Ponura lecznica też okazywała się atrakcyjniejsza od odizolowanej sali w szpitalu: w pakiecie z wleczeniem się po posadzce brudnej od krwi otrzymywał pełen zrozumienia spokój. Nie mógł wypocząć lepiej, niż w nędznej klitce, posilając się słynnym rosołem - nie pytał, z czego go przyrządzała, wiele bezpańskich zwierząt pałętało się po Nokturnie - i leżąc na granicy przytomności, nieprzerwanie hartując charakter. Walcząc o każdy oddech (własne żebra lubiły go oszukiwać i poddawać jednoznacznej próbie) myślał, że poradziłby sobie bez szlacheckiej protekcji, a proste życie, którego namiastkę smakował wraz z tłustym wywarem Vablatsky, także byłoby dla niego. Półprzytomny filozofował za często, za dumnie, oczywiście swoją sylwetkę ustawiając na cokole i jeśli przypinał sobie kule do nóg, to tylko dlatego, by utwierdzić się w sile swego charakteru. Zamrugał, poruszając sztywnymi nogami niemrawo, mijając trolla - łypnął na niego podejrzliwie, choć wiedział, że słucha się Cassandry i potulnieje przy niej jak dziecko - by zachwiać się i niejako wpaść w objęcia kobiety. Prychnął, zdegustowany lekkim załamaniem, lecz skorzystał z podparcia się na jej ramieniu. Potrzebował tego, nie był głupcem, by unosić się dumą. Vablatsky zresztą nie oferowałaby mu pomocnej dłoni, gdyby mógł poradzić sobie sam - owszem, zawsze udzielała niezbędnego wsparcia, lecz nie pieściła się niepotrzebnie ze swymi pacjentami. Magnus stęknął głucho, krocząc w krok za Cassandrą i wreszcie osuwając się na posłanie w odosobnionej suszarni.
-Przygotowałaś się - zauważył, uśmiechając się lekko, choć niemal od razu wykrzywił się grymasem bólu. Nie przewidział tego, lecz z biegiem godzin - cierpienie zamiast się zmniejszać, docierało do niego coraz bardziej, zupełnie jakby do ciała dopiero teraz przeszły impulsy, kodujące w nim ból.
-Ach - westchnął, odchylając głowę i opierając się o chłodną ścianę; sklejone krwią włosy przesłoniły mu jedno oko, ale drugim dalej bacznie obserwował Cassandrę oraz Francuza, niemrawo przysiadającego na drugim posłaniu - więc już wiesz - zauważył bystro, choć ostatnie słowo ugrzęzło w potoku okropnego kaszlu, zabarwionego szkarłatnymi kroplami krwi, tryskającymi z jego gardła. Dość obojętnie wytarł je zdrową - choć posiniałą - dłonią, po czym skinął głową.
-Miałem trzy ataki. Ostatni w elektrowni - przerwał, spluwając pod nogi krwią pomieszaną z flegmą[/b] - musieliśmy okiełznać anomalię, użyć czarnej magii. Im była bliżej, tym bardziej bolało[/b] - wysapał, starając się mówić jasno, rzeczowo, treściwie. Ona mogła wiedzieć, co się dzieje, dlaczego, każdy szczegół miał znaczenie.
-Krwawiłem - przypomniał sobie, zamykając oczy i oddychając ciężko, jakby właśnie przebiegł potworny dystans, przynosząc wieść o triumfie i przestrzegając przed zagrożeniem - rzuciliśmy zaklęcie, a potem ocknąłem się z nim na ziemiach Flintów, nie wiem, gdzie dokładnie. I krwawiłem mocniej - wyłuskał z pamięci obraz Cadmusa, marne próby podźwignięcia się na własne nogi, niepewność do sprostania zadaniu. Ponownie westchnął, czując jak przez watę, że zdejmuje z niego kolejne warstwy ubrań, szatę, rozdziera koszulę, by uważniej ocenić i obejrzeć jego urazy.
-Lewe ramię. Żebra. Chyba rozciąłem głowę - wymamrotał, unosząc siną dłoń i po omacku dotykając swej czaszki, nieudolnie próbując wykryć miejsce uderzenie. Syknął cicho - cała ręka - wskazał podbródkiem (niezbyt mądry pomysł, który przypłacił kolejnym skurczem) na zaatakowaną sinicą rękę. Jęknął, gdy Cassandra wyszeptała zaklęcie, instynktownie rozwarł oczy, obserwując - z niezmiennym zaskoczeniem - jak część sińców wchłania się pod skórę i wkrótce nie zostaje z nich nawet ślad.
-Musiałem odciąć palec. Czy to... da się załatwić? - spytał ochryple, wyciągając spod siebie drugą dłoń, obwiązaną prowizorycznym opatrunkiem, już całkowicie przesiąkniętym krwią.
-Dziękuję - na powrót zamknął oczy, walcząc ze zmęczeniem, z sennością, ze słabością organizmu, wręcz domagającego się stracenia przytomności. Nie, tak nie mogło być, raz już odpłynął, teraz chciał wiedzieć, co się właściwie stało - masz jakieś wieści? - urwał, domyślała się o czym mówił, a Rowle nie chciał tracić powoli odzyskiwanych sił. Ani werbalizować możliwości niepowodzeń, za które wszyscy zostaliby srodze ukarani.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Sień [odnośnik]28.03.18 1:24
Apo: 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia); Vensistero Maxima 4/5 tur
Magnus: 99/280 (22 - psychiczne, 44 - cięte, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 30 - krwotok, atak sinicy); Vensistero Maxima 5/5 tur, Fosilio

Episkey wyleczyło 20 obrażeń.

Skinęła głową, lekko, niedbale, bardziej skupiona na efekcie zaklęcia, niż na jego słowach, episkey z łatwością złagodziło ostatnie ślady po obtłuczeniach - szybkie i sprawne zaleczenie sińców budziło satysfakcję. Miał rację, była przygotowana na ich wizytę  - bo ich wyprawa była częścią większej sprawy, której odtąd stała się częścią. Dziwnie jej było myśleć o sobie - niezależnej, kochającej wolność - jako o służce złego czarnoksiężnika, niezależnie od tego, jak wielką była jego potęga. Jeśli jednak miała na tym układzie skorzystać, jeśli jego moc mogła ochronić Lysandrę, zamierzała oddać mu z siebie wszystko. Dla córki - gotowa była zrobić znacznie więcej, niż tylko odsprzedać duszę diabłu. Wiedziała, wiedziała o ich planach, wiedziała o niepowodzeniu misji Notta, dodać jedno do drugiego wcale nie było trudno.
- Czwartego ataku już nie będzie - oceniła sprawnym okiem, chwytając jego rękę w nadgarstku - uważnie przyglądając się sinym przebarwieniom. Znikną, być może, niekoniecznie, póki anomalie wciąż rozpierzchają się w powietrzu. Czarna magia była wszędzie i zewsząd mogła na niego oddziaływać. - Jesteś zarażony, Magnusie. - Wypuściła z uścisku jego rękę, odsłaniając materiał jego szaty, śledząc czarny ślad na jego ciele. Widziała go zbyt wiele razy ostatnimi czasy. - Anomalia mogła to przyśpieszyć - nie musiała, mogła się tylko domyślać - nie da się już nic zrobić, lek nie istnieje. - Jeszcze nie. Miała dobre przeczucie, siadając do prac nad nim przedwcześnie, śmierciożercy, najbliżsi słudzy Czarnego Pana, nie mogli zostać uziemieni w podobny sposób. To odbierało im siły, sprawiało, że stawali się bezużyteczni. Słabi. Zranieni - w samo serce. Może jednak za to wszystko odpowiadali ich wrogowie, broń okazała się niezwykle skuteczna. - Zaradzę temu - dodała, mimochodem, zupełnie jakby wcale sama sobie nie przeczyła, jakby nie oferowała dokonania niemożliwego, wiedziała, że potrafi to zrobić - miała już trafną myśl, rozpisany logiczny ciąg, doświadczenie i ogorm popełnionej pracy badawczej. Była na dobrej drodze. - Ale potrzebuję czasu - Zajmie jej to więcej, niż kilka dni - z pewnością. Żmudne badania mogły zająć tygodnie, a jeśli zabrnie w ślepą uliczkę, jeśli już zabrnęła w ślepą uliczkę, a wszystkie jej hipotezy rychło zostaną zburzone jak papierowy domek z kart, wszystko mogło przeciągnąć się na miesiące, a nawet na lata, finalny sukces zaś nie mógł być pewnością. Cassnadra nie była przesadnie pyszna, ale znała swoją wartość i doceniała posiadane przez siebie zdolności, była utalentowaną uzdrowicielką, lepszą od wielu medyków z kwalifikacjami jakich spotkać można było w Mungu. Wierzyła również w rozwój i w to, że może być jeszcze lepsza. A to wszystko jedynie utwierdzało ją w przekonaniu, że jest w stanie sięgnąć po niemożliwe i odwrócić skutki choroby. Ale, przynajmniej póki co, odwrócić musiała jedynie skutki rycerskiej wyprawy do jądra ziemi.
Wsłuchiwała się w jego słowa w milczeniu, sięgając dłonią do jego włosów, subtelnie przesuwając opuszkami dłoni po skórze czaszki w poszukiwaniu zadrapań, ośrodków bólu i ewentualnych potłuczeń - mogło być ich tam więcej, a czaszka była nie dość, że wrażliwym, to jeszcze na tyle istotnym fragmentem ciała, ze nie mogła jej ignorować. - Nie ruszaj się - mruknęła, bardziej tonem groźby niż prośby, kiedy jęknął, jeśli zamierzał się szamotać tylko po to, by mocniej czuć ból, nie zamierzała mu przeszkadzać, ale na ten moment podobne wygibasy mogły przeszkadzać jej w pracy. - To tylko lekko rozcięta skóra - mruczała dalej, bardziej do siebie, niż do niego - boli cię głowa? - Przeniosła ku niemu pytające spojrzenie, wywiad mógł jej sporo ułatwić - musiała korzystać z tego, że wciąż był w stanie mówić. Nieczęsto miewała podobny komfort pracy. Ściągnęła lekko brew, dopiero teraz wyłapując pożółknięte białka jego oczu. Przekrzywiła lekko głowę, ponownie wyciągając dłoń do jego twarzy. - Otwórz usta - mruknęła, lekko naciskając jego żuchwę; żółte przebarwienia nie wzięły się znikąd. - Piłeś coś? - Nie miała na myśli alkoholu, trucizna mogła zostać dodana do wszystkiego. - Coś cię ugryzło? Użądliło? - Nie powiedział jej wszystkiego, zakażenie ręki, nawet gdyby się wdało, nie mogłoby wywołać podobnych objawów. Ściągnęła lekko brew, bez poznania przyczyny nie było sensu działać. Przeniosła spojrzenie na bandaż, o którym zaczął mówić - winna go odwiązać, obejrzeć zawartość, ale zamierzała uczynić to na samym końcu. Wyraźnie wyczuwała w jego mięśniach spięcie, nic dziwnego - z tego też powodu zajęła się jego nerwami:
- Paxo Maxima - szepnęła, wykonując ostrożny gest różdżką ponad mięśniami jego ramion, szyi i karku.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Sień [odnośnik]28.03.18 1:24
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 39

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Sień - Page 6 Ql0OTyi
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sień [odnośnik]28.03.18 1:46
Apo: 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia); Vensistero Maxima 4/5 tur
Magnus: 121/280 (44 - cięte, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 30 - krwotok, atak sinicy); Vensistero Maxima 5/5 tur, Fosilio

Paxo maxima wyleczyło 34 obrażenia.

Obserwowała subtelny promień zaklęcia otulający jego ramiona, uniosła dłoń lewej ręki, przykładając palce do jego mięśni, wyczuwając w nich wyraźne rozluźnienie; dopiero wówczas wyprostowała się i ostrożnie zwróciła się ku jego ręce - nieco lękając się, co na niej właściwie zobaczy. Odcięty palec, nie chciała wiedzieć, co wydarzyło się w tamtym miejscu - nie ze szczegółami. Uchwyciła oburącz jego rękę, prostując ją tak, by mieć do niej jak najlepszy dostęp. Wzięła różdżkę między palce, by nie przeszkadzała jej w manipulacjach dłonią, kiedy powoli, ostrożnie, nie zamierzając podrażniać przy tym ran Rowle'a, zaczęła go rozwijać, odsłaniając zakrwawioną dłoń. Była brudna. I pozbawiona jednego palca, na szybko oceniła ją doświadczonym okiem.
- Da - wszystko się da załatwić. W polityce, w medycynie, w sporcie, wszystko było jedynie kwestią ceny. Chwyciła opatrunek w pięść, dociskając go do miejsca rany, nie chciała puścić kolejnego krwotoku - musiała to zatrzymać. - Curatio Vulnera Horribilis - wyszeptała spokojnie, ze zdecydowaniem, uważnym okiem obserwując promień zaklęcia - i ze skupieniem koncentrując się na zaklęciu. - Wystarczy fiolka krwi, żeby odtworzyć tkanki, z których stworzony zostanie twój palec. Ale to również wymaga czasu, podobny wywar waży się aż miesiąc. Udasz się z tym do alchemików, kiedy ode mnie wyjdziesz, zrobią to lepiej ode mnie. - Eir, Quentin, Valerij, bez różnicy, każdy z nich poradzi sobie z podobnym wyzwaniem. Dolohov był wśród nich niewątpliwym mistrzem, ale Magnus nie potrzebował mistrza. Ona sama - nie chciała się tego podejmować, wiedziała zbyt mało. - Wszczepię ci go, kiedy będzie gotowy - dodała wciąż koncentrując się na promieniu silnego zaklęcia - w tym czasie podejmując dialog dalej - W Albury zawiedli - oświadczyła bez ogródek, doniośle, ale bez lęku, cokolwek się tam wydarzyło - musieli zmierzyć się z konsekwencjami. Cokolwiek sie tam wydarzyło, mogło mieć wpływ na szanse przeżycia Mulcibera i jego towarzyszy. - Rozmawiałam z Percivalem - Na krótko uniosła ku niemu spojrzenie, upewniając się, że Magnus rozumie, o kim mówiła. - Dotarł do anomalii samotnie, samotnie nie mając szans się jej przeciwstawić. Podobnie jak wy, przeniósł się daleko od źródła, na kornwalijskie wybrzeże. Macie szczęście, zjawiliście się krótko po tym, jak wróciłam. - Nie powinni tutaj na nią czekać, nie w takim stanie. Byli tu bezpieczni, ale wymagali szybkiej, natychmiastowej pomocy. Pominęła newralgiczną kwestię towarzyszy Percivala, osamotnienie Notta wydawało się wystarczająco znaczące. - A wy? Rzuciliście zaklęcie - poprawnie? - Na dłużej zatrzymała spojrzenie na jego twarzy, dopiero po chwili reflektując się, że Magnus w trakcie badania splunął pod stopy obrzydliwą, gęstą flegmą zmieszaną z krwią. - Morgano, przysięgam, Rowle, jeszcze raz oplujesz mi podłogę, a następnym razem będę cię trzymała pod kneblem. To się samo nie posprząta.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Sień [odnośnik]28.03.18 1:46
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 1

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Sień - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sień [odnośnik]28.03.18 13:33
Promień, który wydobył się z różdżki Cassandry, nie wyglądał właściwie – magia wydawała się drżąca, niestabilna, być może zakłócana anomaliami – ale gdy otoczył krwawiący kikut palca, przez moment można było odnieść wrażenie, że zaklęcie działa prawidłowo. Tkanki zaczęły się zasklepiać, a włókna poszarpanych mięśni splatać ze sobą… dopóki wiązka nie zmieniła nagle barwy, przyjmując odcień wściekłego fioletu. Na skutek źle działającej magii (oraz, najprawdopodobniej, postępującej sinicy), dopiero co odtworzone fragmenty skóry na nowo się otworzyły, a naczynia krwionośne rozdęły się i popękały, zarówno bezpośrednio przy ranie, jak i obok, w miejscu, które nie było tamowane zwiniętym opatrunkiem. Twarz Cassandry opryskały krople ciepłej krwi, a krwotok z palca stał się intensywniejszy – wymaga jak najszybszego zatamowania, w innym wypadku Magnus zacznie szybko słabnąć.

Magnus otrzymuje 10 dodatkowych punktów obrażeń (utrata krwi). Jeżeli krwotok nie zostaje zatamowany, każda tura będzie kosztowała go kolejnych 5 punktów obrażeń.

Jest to jednorazowa interwencja, spowodowana wyrzuceniem krytycznej porażki, Mistrz Gry nie kontynuuje z Wami rozgrywki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sień [odnośnik]28.03.18 23:26
Padając na skromne posłanie, pozbył się większej części trosk, uginających krzaczaste brwi w wiecznym wyrazie zmartwienia. Wiedział, że cokolwiek mu dolegało, Cassandra temu zaradzi. Jeszcze nigdy się na niej nie zawiódł - na niej, na jej umiejętnościach - ufał kobiecie prostolinijnie, jak dziecko, przekonany o talencie, profesjonalizmie, sercu wkładanym przez Vablatsky w zaleczenie wszelkich ran, powstałych po drobnych bójkach i wielkich walkach. Sporo razy odpływał w jej lecznicy, czasami otoczony obcymi ciałami kurujących się zbirów i nokturnowych oprychów, częściej jednak raczony komfortową samotnością, niezbędną dyskrecją. Mógł przestać się martwić, przejmować krwią sklejającą mu włosy w nieforemnym kołtunie i tą, barwiącą poły poszarpanej koszuli. I tak nadawała się do wyrzucenia, jeden rękaw był rozdarty na wysokości ramienia - prawy, nawet w szoku pourazowym pozostawał dość przytomny, aby chronić swoją tajemnicę i symbol Czarnego Pana noszony dumnie na lewym przedramieniu. Słowa Cassandry dotarły do Magnusa dopiero po dłuższej chwili, przetykanej urywanymi, chrapliwymi wdechami czystej ulgi; wciąż badał palcami swój bok, kontemplując śniadą skórę, pozbawioną obtłuczeń. W zsinieniach było coś groźnego, zwłaszcza w stadium zmiany kolorów. Póki straszyły szaroniebieską mgłą, Rowle ich nie zauważał, lecz mieniące się niemalże tęczowo, odstręczały go, zdając się mu niebezpiecznymi, obłudnymi. Jako dziecko niecierpliwie dotykał tych śladów fizycznych niepowodzeń (upadków i potknięć), ciągle doznając bolesnego rozczarowania.
-Nie będzie? - powtórzył głucho, otwierając oczy, by spojrzeć na Vablatsky choćby na poły przytomnie. Łączenie faktów było trudne, głowa coraz cięższa, ale przecież mógł... zacisnąć zęby, wytrzymać jeszcze trochę. Zagryzł suche, popękane wargi i zlizał niemrawo wyciekającą z nich krew, słodszą w posmaku niż ta zakażona, zalegająca mu w gardle rdzawym, gęstym pyłem.
-Mroczny Znak - wychrypiał, instynktownie wiążąc zarażenie z bezpośrednim kontaktem z czarną magią, pulsującą już na zawsze pod jego skórą. Tatuaż był nią wypełniony, została przelana w tuszu i w jego krwi, a sinicia przecież czerpała pożywkę z tej plugawej magii, rozwijała się szybciej i...
-Można zrobić cokolwiek, żeby to zatrzymać? - względnie zdrową ręką szarpnął Cassandrę ku sobie, zaciskając kurczowo palce na połach jej szaty. Musiała wiedzieć, jakie to ważne, że nie chodziło tylko o n i e g o. Zrobił już swoje, a lekkie nienasycenie - pragnął wykazać się bardziej - nie przeszkadzało, aby odpoczął. Pewność Vablatsky nie zbiła go z tropu, a błyskawiczna odpowiedź na pytanie, jakie jeszcze nie zdążyło paść, rozluźniła zbielałe kości, pozwoliła wymknąć się zwojom materiału, a jego usadziły na powrót, pod ścianą, w bezpiecznej półleżącej pozycji ranionego weterana.
-Trochę. Musiałem w coś uderzyć, kiedy nas przenosiło - wystękał, mimo wszystko, nawet lekkie palce Cassnadry nie mogły nieść namiastki przyjemności, gmerając przy jego głowie. Posłusznie rozwarł usta, nie negując otrzymanych poleceń, cierpliwie wytrzymał całe badanie, wraz z szczegółowym sprawdzeniem żuchwy, szczęki oraz gardła.
-Tak. Nie - poprawił się, nieznacznie podciągając się też na łokciach. Wygodnie, czy też nie, mógłby już zasnąć, a wolałby podzielić się wpierw z Cassandrą wszystkimi niezbędnymi informacjami - w podziemiach elektrowni był uwięziony kraken. Nim zdążyliśmy go poskromić, miotnął w nas czymś w rodzaju... atramentu. Zaraz po tym, poczułem, jakby w środku coś zaczęło wypalać mi wnętrzności - opisał całe zajście najdokładniej jak umiał w tej chwili, zastanawiając się, jak dawno temu miało to miejsce. Wprawnie rzucone zaklęcie kobiety rozluźniło jego sylwetkę, mimo że wciąż dławiły go setki niewesołych myśli, znacząco odprężył się, a dygoczące mięśnie ustąpiły, serce zwolniło nieco rytmu, powoli wpadając w swój naturalny bieg. Naruszony nieznacznie, kiedy Cassandra odwinęła z prowizorycznych bandaży dłoń, odsłaniając kikut małego palca, skrzywił się - dużo łatwiej było mu podjąć decyzję i znieść oszałamiający ból tam, pod ziemią, niż teraz w chybotliwym świetle świec oglądać swoją okaleczoną rękę. Powstrzymał jednak dziecięcą chęć szarpnięcia jej z powrotem do siebie, pozwalając Vablatsky działać. Wiedziała, co robi, nie sądził, by był pierwszym takim przypadkiem. Ostatecznie - dało się żyć nawet i z gorszymi ubytkami.
-Dzięki Slytherinowi - westchnął, spokojnie obserwując odtwarzające się tkanki. Cassandra była prawdziwą czarodziejką, w każdym znaczeniu tego słowa.
Zawiedli. Przeszedł go dreszcz, wolał nie myśleć, jakie będą tego konsekwencje - dla nich, dla Rycerzy, a przede wszystkim dla Śmierciożerców. Wszyscy mieli taką samą odpowiedzialność, gdyż tak naprawdę wykonywali jedno i to samo zadanie. Czarny Pan będzie niezadowolony, a oni poniosą tego konsekwencje.
-Znalazłaś kogoś jeszcze? Wiesz, co stało się z resztą? - spytał ochrypłym głosem, Nott przeżył, wspaniale, lecz z nim wybrał się ktoś, kogo los interesował go o wiele bardziej. Przygryzł mocniej suche wargi, reflektując się dopiero po chwili, iż za bardzo to widać - zacisnął więc zęby w środku policzków, rozcinając wrażliwą skórę ostrymi krawędziami.
-Nott się wyliże? I dlaczego... dlaczego był sam? - spytał z niedowierzaniem, co takiego tam nawyprawiali, że zdecydowali rozdzielić się podczas takiej wyprawy.
-Nie jestem pewny, ale wydaje mi się, że tak. Mam tylko nadzieję, że zdążyliśmy na czas - rzekł cicho, pozornie obojętnie, chociaż wewnętrznie aż palił go niepokój, czy aby pomimo starań, oni również nie podołali jednemu rozkazowi Czarnego Pana.
-I właśnie dlatego - uśmiechnął się kącikiem ust - wolę zdawać się na ciebie, niż na słodko pierdzący personel Munga. Spokojnie, jestem dużym chłopcem, umiem po sobie sprzątać. I nawet wolę zetrzeć to z twojej podłogi, niż przełykać - powiedział, resztkę sił lokując w niemalże czułej kpinie. Urwanej dość nerwowo, kiedy powoli zasklepiający się palec na nowo zmienił się w otwartą ranę, wściekle tryskającą krwią.
-Kurwa - wrzasnął, spanikowany, gapiąc się po prostu na swoją rękę, która przypominała jakąś pierdoloną fontannę. Bezwiednie przycisnął ją do piersi, tuż przy miejscu, gdzie tracił najwięcej krwi, czując po chwili, jak ta przesiąka przez materiał ubrudzonej koszuli, klejąc się do jego ciała wilgotnym strumieniem.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Sień [odnośnik]29.03.18 20:05
Apo: 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia); Vensistero Maxima 5/5 tur
Magnus: 111/280 (44 - cięte, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 40 - krwotok, atak sinicy);


Zachowała spokój, agresywni pacjenci zdarzali jej się codziennie: znała zaklęcia i posiadała eliksiry, które w razie potrzeby mogły ich ucieszyć, a odkąd jej lecznicy strzegł także Umhra, czuła się w niej naprawdę bezpiecznie. Nachyliła się ku niemu, z dumnie wyprostowanymi plecami i zadartą brodą, spoglądając prosto w jego oczy, nieco wyzywająco. Mroczny Znak, miał rację. Nie pomyślała o tym, choć dobrze wiedziała, że podobny tatuaż zdobił jego przedramię - z czasem sens jego słów o ludzkiej krwi w fiolce, tej, którą jej powierzył, nabrał większego sensu.
- Każdy w Mungu powie ci, że nie da się już nic zrobić - odparła z dziwnym błyskiem w oku, czymś podobnemu mściwej satysfakcji; była otoczona ludźmi znacznie silniejszymi od niej, a jednak  - wciąż od niej zależnymi. - Jestem innego zdania - oświadczyła enigmatycznie, nie wdając się w szczegóły, anomalia wywołała epidemię choroby, tym samym stając się kluczem do jej rozwiązania. Była tego pewna - potrafiła to wykorzystać. Nie była też na tyle nieskromna, by nie dostrzegać swoich słabych stron, ale eksperymentowała z magią leczniczą wystarczająco długo, by zdawać sobie sprawę z tego, co potrafi z nią uczynić. A potrafiła wiele. - Skontaktuję się z tobą, kiedy nadejdzie czas. Teraz pozostaje ci czekać. - A to oznaczało, że miała mniej czasu, niż się jej początkowo wydawało. Epidemia była do przewidzenia, prędzej czy później któryś spośród śmierciożerców musiał zostać zarażony. Nie sądziła, że stanie się to tak szybko.
Bez słowa uniosła się z powrotem, wciąż siedząc na własnych kolanach, z uwagą wsłuchując się w jego dalsze słowa. Kraken, atrament, nie znała się na magicznych stworzeniach zbyt dobrze, ale ta ciecz, zważywszy na słowa Rowle'a, mogła być rozwiązaniem zagadki - Magnus bez wątpienia miał objawy żółtaczki. Krótko obejrzała się na Sauveterre'a, skinąwszy na niego głową, krótko przyglądając się jemu ubraniu. - Też tam był?  - Był, widziała to po jego stroju, ciemne plamy po atramencie zdobiły ubrania ich obojga. Potrzebowali antidotum, prawdopodobnie podanego natychmiast - choć objawy nie postępowały, to wydawały się stanąć w zaawansowanym stadium. I słuchała go dalej, w ciszy wpatrując się w promień zaklęcia, który jednak nagle... zmienił barwę? Nie rozumiała już, co było przyczyną- czy to anomalie, wciąż obecne w przestrzeni, czy to jej zmęczenie, choć przecież ta noc dopiero się zaczynała. Musiała znaleźć w sobie dość sił, by nie rozproszyć uwagi. Z przerażeniem, nie mniejszym, niż Magnus, wpatrywała się w ranę, która nagle trysnęła krwią.
- Wreszcie mówisz do rzeczy - odparła, słysząc siarczyste przekleństwo; miała ochotę powtórzyć je jak echo. - Fosilio - zamiast tego - próbowała zareagować błyskawicznie i powstrzymać krwotok, nim ten ulegnie natężeniu.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Sień [odnośnik]29.03.18 20:05
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 88

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Sień - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sień [odnośnik]29.03.18 20:38
Apo: 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia); podane antidotum
Magnus: 111/280 (44 - cięte, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 40 - krwotok, atak sinicy); Fosilio, podane antidotum

Opanowanie krwotoku nie było trudne; obserwowała przecięty palec, którego tkanki ponownie zaczynały się suszyć i goić, ostatnie krople krwi wciąż spływały wzdłuż jego dłoni, ale były już bez znaczenia. To, co najgorsze - jej kolejny błąd - opanowany został, nim poczynił kolejne krzywdy. Dopiero teraz zorientowała się, że przez te kilka chwil wpatrywania się w chybotliwy promień zaklęcia miała zaciśnięte zęby. Teraz - mogła odetchnąć. Na krótko, nie miała czasu do stracenia. Ostrożnie odłożyła jego dłoń, gwałtownie zrywając się na nogi przy porywistym ruchu zbyt długiej spódnicy. Na krótki moment wyszła z pomieszczenia, brakowało jej pomocy: zwykle przy trudniejszych przypadkach asystowała jej Lysandra, która bez trudu radziła sobie z podawaniem istotniejszych specyfików, fiolek i preparatów, fakt, że musiała teraz robić to sama, był niezwykle uciążliwy. Większość eliksirów trzymała w kuchni, to tam przebierała kolejne buteleczki, by finalnie uchwycić fiolkę z antidotum odpowiednim do zastosowania przy magicznych stworzeniach. Wszystkie leczyło się podobnie, miała nadzieję, że to wystarczy.
Powróciwszy do pomieszczenia, odkorkowaną butelkę wpierw wręczyła Magnusowi, z drugą - usiadłszy przy Apolinarze. - Wypij to, bez zwłoki - poleciła Rowle'owi, szklaną szyjkę drugiej przytykając do ust Francuza - i przechyliła ją lekko, póki cała jej zawartość nie spłynęła do jego gardła, które delikatnie przetarła dłonią, zmuszając do przełknięcia, tym samym błądząc spojrzeniem po plamach na jego ubraniu. - Jeśli kraken miał jad, to go zneutralizuje - wyjaśniła krótko, nie dlatego, że czuła się winna wyjaśnienia, zwykle ich nie udzielała, ale nie mogła dopilnować ich obojga w tej samej chwili - musiała upewnić się, że Rowle wypije zawartość fiolki z własnej woli.
- Percival był sam - odparła, bez żalu, bez smutku, z mocą, która w innych okolicznościach mogłaby być bliska gniewu, nie była. Widziała śmierć już wiele razy, z racji profesji zapewne więcej, niż którykolwiek spośród śmierciożerców. Maskowała w ten sposób strach, który pojawiał się naturalnie - strach o siebie i strach o Mulcibera, o którym wciąż nie miała wieści. - Mówił, że pozostali nie dotarli równie daleko, co on - Nie dotarli, tak się wyraził: nie dopytywała go o szczegóły, był wystarczająco roztrzęsiony. Nie mogła pogarszać jego stanu. Przez chwilę wydawało jej się, że widziała w spojrzeniu Magnusa coś więcej, tęsknotę, troskę, lęk; szybko jednak doszła do wniosku, że były to jedynie emocje odbite w jego źrenicach o jej serca. Dzieliła te uczucia. - Nottowi nic nie jest - miał zmiażdżoną nogę, mógł ją stracić, ale nie miało to znaczenia, bo spotkał ją. - A co z waszymi towarzyszami? Nie ma ich pośród was - Czy ofiar było więcej? Czy oni również kogoś stracili? Czy z Azkabanu też - nie wrócą wszyscy?
- Komplementy na nic się nie zdadzą - stwierdziła, odsuwając się od Apolinaire'a i powracając do Magnusa już mniej śpiesznym krokiem, sytuacja wydawała się opanowana - będziesz musiał tutaj zostać, póki trucizna nie opuści twojego ciała - zapowiedziała, nigdy nie traktowała swoich pacjentów nadopiekuńczo, kiedy tylko mogli chodzić - kazała im chodzić. Zostawiała ich na noc tylko wtedy, kiedy było to absolutnie konieczne. - Dam ci szmatę, sprzątniesz to, kiedy się zbudzisz. - Uchwyciła jego propozycję - i choć w tonie jej głosu brzmiała jedynie stanowczość daleka od obawy przed odmową, to jej spojrzenie było pytające, jakby domagała się od niego potwierdzenia. Uchwyciła jego rękę ponownie, ze skupieniem wpatrując się w przed momentem zasklepiony krwotok. Ufała, że rana odpoczęła na tyle długo, by mogła powrócić do jej zaleczenia.
- Curatio Vulnera Horribilis - ponowiła inkantację zaklęcia, ze zdecydowaniem, z mocą, ze skupieniem, które miało uniemożliwić jej popełnienie tego samego błędu po raz drugi.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Sień [odnośnik]29.03.18 20:38
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 85

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Sień - Page 6 Ak2Kizx
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sień [odnośnik]30.03.18 17:12
Każdy w Mungu powie ci, że nie da się już nic zrobić, gorzko przełknął pewne słowa Cassandry, uznając je za zły omen - za ten, który może się ziścić. Wróżby traktował poważnie, nauczyło go tego proroctwo Ramseya, a nikt przecież nie mógł wiedzieć lepiej, niż Vablatsky. Magnusa zdjęła trwoga, ściśle oplatając go zimnymi, nieprzyjaznymi mackami, zatrząsł się, nagle przejęty zdradliwym chłodem i powiódł przeciągłym spojrzeniem po sinej, umierającej ręce. Odetnie ją sam, nie czekając, aż zrobi się bezużyteczna, do cna wyjałowi czarną magią, służąc swemu Panu z poczuciem godnie pełnionych powinności. Zamroczenie, ogólne osłabienie sprawiły, iż dopiero po dłuższej chwili wyczuł czające się w hardym zdaniu Cassandry wyzwanie, zaprzeczenie niemożliwemu. Błędny wzrok oparł się na bladej twarzy kobiety, zaciskającej usta w swej determinacji, więc jednak... Istniał cień szansy, może nawet coś więcej, niż tylko opar złudnej nadziei. Skoro mówiła, wiedziała, musiała wiedzieć.
-Jeśli będziesz chciała - urwał, kaszląc gwałtownie i demonstrując kolejny niespodziewany paroksyzm choroby, puszczający krew z jego dziąseł - przebadać nieco żywszy organizm, nie wahaj się pisać - powiedział zdawkowo, choć znów owinął sobie jej spódnicę wokół prawej pięści. Nie uśmiechało mu się to, lecz zdawał sobie sprawę, że i tak nie ma nic do stracenia. Sinicę będzie ukrywać, za biurkiem w redakcji nie miał wszak kontaktu z magią, która mogła go tak pokiereszować, a nie chciał, po prostu nie chciał dusić się w swym własnym ciele. Skrupulatnie okrajanym, dla dobra ich wszystkich mógł oddać się w ręce Cassandry, pozwalać na czary nad sobą i łykanie niesprawdzonych specyfików.
-Tak - przytaknął cicho, mimo że odzyskiwał siły, jednocześnie miał ich coraz mniej, a wycieńczony organizm domagał się swoich praw - Borgin, Macnair, Dolohov, Yaxley. Oni też byli z nami - dodał, przymykając oczy i spinając na moment ramiona i na powrót je rozluźniając, czując przyjemny dreszcz biegnący wzdłuż barków. Prawie rozkoszny, daleki od wszelkiej niewygody, a przez moment, także panicznego strachu, wstrząsającego Magnusem na widok otwierającej się rany. Nie miał pojęcia, jakim cudem z kikuta mogło trysnąć aż tak dużo krwi, zrobiło mu się słabo, więc kurczowo przyciskając palec do piersi nawet nań nie patrzył, obawiając się zwrócenia treści żołądka. Obrzydzenie właściwie było mu obce, widział przecież już te paski skóry, postrzępione ścięgna, słyszał chrupot piłowanej kości (efekty dźwiękowe uznał za najgorsze), ale kumulacja wrażeń skutecznie go odpychała. Cassandra wykazała się zaś idealnym refleksem, wprawnie tamując krwawienie oraz ratując Rowle'a przed wyrzuceniem z siebie śniadaniowych resztek. Otarł usta wierzchem dłoni, czując na skórze nieprzerwanie krew pomieszaną ze śliną, z niepokojem zwracając uwagę na Vablatsky, która dotąd praktycznie nie odstępowała ich - właściwie jego - na krok, by nagle zniknąć, bez słowa wyjaśnienia. Dlaczego? Musiał skwitować to cierpliwością, zresztą wstawanie z posłania nie należało do genialnych pomysłów, postanowił odpuścić. Wypatrywał jej czujnie, gdy wróciła po chwili z dwoma fiolkami w objęciach, wziął jedną z buteleczek i na polecenie kobiety, bez słowa powątpiewania czy protestu, przytknął do ust i wypił duszkiem, nie zważając na paskudny smak. Cassandra tym samym specyfikiem napoiła Apollinaire'a, a więc, prawdopodobnie podała im odtrutkę. Znowu naszła go ulga, dobrze, iż zdołali do niej dopełznąć. Flintowi nie zaufałby w taki sposób.
Samotność Notta nasrożyła go i prawie zabolała, w równym stopniu. Gniew na nieudolność czarodziejów mieszał się ze smutkiem, iż zawiedli. Znał nazwiska, wśród nich kilka, o które dbał i jedno, jakie obchodziło go szczególnie. Nie dopytywał jednak o szczegóły, nawet, jeśli Vablatsky je znała, nie chciał teraz o nich słyszeć. Istotniejsza była porażka, niż ludzie, prawdopodobnie zdołali wykaraskać się z tarapatów... by wkrótce stanąć przed majestatem znacznie trudniejszego problemu.
-Byli w lepszym stanie ode mnie. Potem nastąpił wybuch, więc najprawdopodobniej gdzieś ich przeniosło. Oby tylko natrafili na właściwe osoby - w zamyśleniu, z wysiłkiem, walcząc z sennością sklecił zdanie. Gdyby poranionych Rycerzy znaleźli aurorzy, czarodziejska policja, czy jakiś wścibski, acz zatroskany obywatel, mieliby dosłownie przejebane. Tłumaczyć się blizn i niechlujnego wyglądu nie było trudno, lecz ostatnie czarnomagiczne zaklęcie padające z ich różdżek nie stanowiło błahostki.
Skinął głową, Moira przyzwyczaiła się do jego eskapad i zaczynała się martwić - martwić na swój sposób, wysyłając tony wyjców z pogróżkami - dopiero, kiedy nieobecność trwała co najmniej tydzień. Pozostanie u Cassandry zdawało się błogosławieństwem, choć podejrzewał, że już ni słaniałby się na nogach, twardawy siennik był dla Magnusa w tej chwili bardziej atrakcyjny niż puchowe pierzyny na miękkim łożu wygrzanym ciałem żony.
-Obiecałem - potwierdził, z niejakim zastanowieniem, lekkim pytajnikiem wybrzmiewającym na końcu, szmata była nieodpowiednia do jego rąk, ale skoro zapaskudził jej podłogę, nie zamierzał protestować. Drobny ukłon w stronę Cassandry, wiedział, jak wiele jej zawdzięcza (życie?), więc nie próbował uchylać się przed tą krótką lekcją.
-Wyglansuję ci całe piętro, jeśli tylko poczęstujesz mnie swoim rosołem. Albo czymkolwiek. Umieram z głodu - nagle zdał sobie z tego sprawę, wcześniej kompletnie nie zauważając uporczywego ssania w brzuchu. Zorientowawszy się w tym, poczuł dotkliwy dyskomfort - przehandlowałby duszę za suchy chleb, którym gardził w czasie kilkudniowej odsiadki w Tower. Zasklepiające się rany miały zbawienny wpływ na samopoczucie, ale prócz tej długofalowej, specjalistycznej pomocy, na gwałt potrzebował prostego zastrzyku energii.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sień - Page 6 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Sień [odnośnik]30.03.18 18:33
195/200

Apo: 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia); podane antidotum
Magnus: 155/280 (60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 40 - krwotok, atak sinicy); Fosilio, podane antidotum

Curatio Vulnera Horribilis leczy: 29x2+15+5x2=83

Z lekko uniesioną w niezadowoleniu brwią przyglądała się pięści zaciśniętej na swojej spódnicy. Ekspresja Magnusa pomagała jej nabrać przekonania, że Rowle żył i miał więcej sił, niż wskazywałby na to jego stan; bez wątpienia było to zasługą ogromnego hartu ducha i ogromnej siły woli czarodzieja - i na swój sposób ułatwiało pracę. Jeśli tylko było się przyzwyczajonym do... różnych warunków.
- Zapamiętam - odparła krótko, być może nieco zdawkowo, lekceważąco, choć bynajmniej nie zamierzała ignorować jego propozycji. Obiekt badawczy będzie jej potrzebny, ale jeszcze nie w tym momencie - w tym eksperymentowała z martwymi, a Magnus mógłby nie być zachwycony pomysłem przecięcia go na pół. Kiedy tylko odnajdzie ognisko choroby i domknie wstępne sprawy, będzie potrzebowała pacjenta takiego jak on: zarażonego przez anomalie, nieustannie narażonego na niebezpieczeństwo. Mroczny Znak oddziaływał potężnie, każdy eksperyment dokonany na Rowle'u przysłuży się jej badaniom podwójnie. Potrzebowała kogoś takiego jak on. I wiedziała, że i tak go dostanie, bo Magnus tak naprawdę nie miał żadnego wyjścia; przysięgał wieczystą służbę, której w chorobie nie będzie w stanie sprostać. Podtrzymując zaklęcie Cassandra dostrzegała naturalne reakcje Rowle'a, mogła wcześniej poczęstować go wywarem z ziół, który pomoże zobojętnieć na wrażenia estetyczne związane z własnym ciałem - to nieprawda, że dało się do nich przywyknąć - ale nie miała na to czasu, za nią leżał Sauveterre, który był nie mniej potrzebujący, co Magnus. Dłuższą chwilę przyglądała się kikutowi, który pod wpływem zaklęcia nabrał prawidłowych barw; nierówne rozcięcie zabliźniło się brzydkim zgrubieniem, które jednak bez wątpienia zniknie, kiedy na jego miejsce Magnus otrzyma przyszyty nowy palec, nie różniący się niczym od poprzedniego. Nie powinien już czuć bólu.
- Jak się czujesz? - Zmierzyła go krytycznym spojrzeniem, nie wyglądał wciąż na okaz zdrowia, ale miało to swoje uzasadnienie, którego nie mogła przełamać żadnym zaklęciem. - Przez najbliższe dni powinieneś dużo pić - zawyrokowała, spoglądając prosto w jego oczy, głęboko, nie usiłowała złapać kontaktu, oceniała jedynie stan jego białek. Wody - skonkretyzowała, bo mężczyźni miewali różne pomysły. - Sądzę, że antidotum zatrzymało truciznę, ale jeśli poczujesz się gorzej, natychmiast daj mi znać. Eliksir nie oczyścił jednak twojego organizmu z jadu, musisz go sam wypłukać. - Przytknęła dłoń do jego krtani, później do nadgarstka, kontrolując puls. - Powstrzymasz się od alkoholi, póki to z ciebie nie zejdzie. Straciłeś też dużo krwi, potrzebujesz regeneracji, a na to najlepszy jest sen. Podam ci posiłek, kiedy skończę z twoim towarzyszem  -  obiecała również, zgodnie zresztą z zamierzeniem, wpierw musiała opatrzyć rannego, potem - postawić ich obu na nogi. Lysandra pomogłaby to zrobić o razu, ale dla niej sen był jeszcze ważniejszy, niż dla rycerzy.
- Obiecałeś - przytaknęła, kierując ku niemu kraniec rózdżki, cicho szepcąc zapewne obcą dla jego ucha inkantację: - Lexis - zamierzając upewnić się, że nie rzucał słów na wiatr. - I dotrzymasz słowa - Z subtelnym uśmiechem wstała, przechodząc do Sauveterre'a.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947

Strona 6 z 19 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 12 ... 19  Next

Sień
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach