Wydarzenia


Ekipa forum
Kawałek plaży
AutorWiadomość
Kawałek plaży [odnośnik]06.03.21 14:13
First topic message reminder :

Kawałek plaży

Wychodząc na tyły domu wzrok natrafia na zaczynającą się kawałek za wydmami plażę. Z ganku od tej strony również prowadzą schodki, pozwalające zejść i dostać się na miejsce szybko. Rzadko kiedy można dostrzec tutaj obce osoby - te nie są w stanie jednak zauważyć domostwa skrytego pod potężnym zaklęciem.
Dom objęty Zaklęciem Fideliusa.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kawałek plaży  - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Re: Kawałek plaży [odnośnik]25.12.22 21:13
-Rosiera?! - powtórzył, nie rozumiejąc. Spojrzał na Just zszokowany, trochę wyczekująco - nie wiedział gdzie poszła, jak trafiła na Śmierciożercę.
Potem dostał w oko, rzucił Esposas. Usłyszał słowa siostry, pokręcił głową.
-To czarna magia, rozpełza się dalej - dalej niż pole antymagiczne mogłoby sięgnąć? W zaaferowaniu nie miał czasu namyślić się nad rezultatem zaklęcia, bo z zamyślenia wyrwał go cios w oko, ale zdaawało się sięgać dalej i dalej -Ale zarazem słabnie, nie wiem czy to pomo.. - Kerrie padła na ziemię, skuta kajdanami. Zastąpił jej drogę, gdy zaczęła czołgać się w stronę morza. -Potrzebujemy naszej magii, nie wiem... - - jak uspokoić Kerrie, czy kogoś wyleczyć, co jeszcze się może stać. Uznał, że fizycznie nic mu nie jest, ale siostra i Castor nadal mieli zakrwawione twarze, a interpretacja Festivo budziła wątpliwości. Chciałby powiedzieć to Justine, to wszystko, ale Vincent był w morzu, Just zwróciła uwagę Michaela na tonącą sylwetkę (czyli coś jeszcze mogło się stać i stało), a wokół jej różdżki rozbłysło znajome, srebrne światło.
Nie było już czasu na rozmowy.
-Castor, nie pozwól jej znaleźć się w wodzie! - poprosił blondyna, Kerrie - nawet wierzgająca i zdeterminowana - nie powinna stanowić wyzwania w tym stanie, w łańcuchach. Czy uspokojenie jakoś jej pomoże? -Przepraszam. - rzucił do Kerrie i zbliżył się do brzegu; czy to ją uspokoi, że brat znajdzie się w wodzie? Nie patrzył już na nią, w tym widoku - jej zapłakanej, doprowadzonej do tego stanu przez czarną magię (przez cholernego Rosiera?!), skutek kajdanami - było coś strasznego. Szukał wzrokiem głowy Vincenta.
-JUST, BĄBLOGŁOWA, na niego! - krzyknął, widząc jak w stronę Rinehearta leci patronus. Musieli działać razem, szybko. -Expecto Patronum. - szepnął samemu, przypominając sobie jak Vincent jadł zupę na weselu Anthony'ego, jak perliście śmiała się wtedy Just, jak byli bezpieczni, weseli, szczęśliwi. Znajome ciepło w sercu, rozgrzana różdżka, świetlisty wilk. -Pomóż mi, wyciągnąć go z wody. - poprosił, wiedząc, że wilki potrafią pływać. Jego patronus miał formę materialną, Vincent mógłby chwycić się jego sierści (albo wilk jego koszuli?), może pomóc mu doholować Rinehearta do brzegu. Samemu potrafił pływać, na razie nie potrzebował Bąblogłowy - po rzuceniu patronusa zaczął płynąć w stronę Vincenta, chcąc wyciągnąć go z wody.

rzucam na patronusa (proszę o uzupełnienie jeśli potrzeba?)
pływanie I



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kawałek plaży  - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]25.12.22 21:13
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 31
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]25.12.22 22:34
— Jak to Rosiera... — wymsknęło mu się pod nosem, bo chcąc nie chcąc stał się świadkiem tej nietypowej przekrzykiwanko—rozmowy. Odruchowo spojrzał na Michaela, jakby oczekiwał, że przyjaciel będzie w stanie ułożyć to w jakąś logiczną całość. Co Justine z nim robiła? I czy te wilki, to ich pojawienie się, stan, w którym się znaleźli... Czy to wszystko było jego winą?
Splunął krwią, raz jeszcze, za swoje lewe ramię. Jucha wsiąkała łakomie w piasek, miał wszystkiego powyżej dziurek w nosie. Dalej nie czuł się najlepiej, nie mógł się samodzielnie uleczyć w sytuacji, gdy miał pod opieką także Kerstin, panikującą Kerstin, Kerstin, która czołgała się do tej wody, nie mogąc nad sobą zapanować.
— Żadnego pola! — wydarł się wreszcie, ile sił w płucach, domyślając się, że chodzi o pole antymagiczne. Niekoniecznie zastanawiał się teraz nad tym, jak miło lub niemiło wybrzmiały jego słowa, ale jedno było pewne — magia pozostawała w dalszym ciągu najsilniejszym środkiem, którym posługiwała się większość z nich. Sam nie ufał swojemu ciału, a zresztą nawet jeżeli byłby tak silny, jak chociażby Michael, czy dałby radę poradzić sobie z jakąkolwiek czarną magią bez pomocy białej? Nie sądził, że to było odpowiednie rozwiązanie.
A potem wszystko — w jego odczuciu — stało się jednocześnie.
Tonący Vincent rozpoczął lawinę zirytowano—zaniepokojonych myśli. Myśl pierwsza — co on tu w ogóle robił. Myśl druga — po co włazi do wody. Odpowiedź na to drugie pytanie była prosta jak drut i leżała na wyciągnięcie ręki, na moment spychając wgłąb podświadomości kłębiące się pytania o czarną magię, co to w ogóle mogło być, czemu dostało się do ich domu. Gdzieś obok znów wybrzmiał głos Michaela. Nie pozwoli Kerstin wejść do wody, choćby musiał skłonić się do użycia nieprzyjemnych środków.
W kilku krokach nadrobił dystans dzielący go od pełznącej Kerstin. Oparł kolano na jej plecach, dociskając je — jednak nie z całej siły, tylko po to, by zatrzymać ją w miejscu. Cały czas miał zmartwioną minę, z poznaczonych krwią oczu spoglądało zmartwienie w najczystszej formie, ale niestety — młodsza z sióstr Tonks musiała wybaczyć mu chwilowe niedogodności w imię wyższego dobra. Musiał spróbować ją uspokoić jeszcze raz. Za pierwszym razem wyszło, za drugim nie, a co będzie teraz?
Stłumił dźwięczące w nim emocje; musiał przecież skupić się wyłącznie nad tym, co miał przed sobą, myśli o Vincencie pozostawiając Michaelowi i Justine. Dobro i spokój Kerstin liczyły się teraz dla niego najbardziej. Różdżka zetknęła się z jej ciałem, gdy raz jeszcze zbierał w sobie magiczną energię, by spróbować ulżyć jej duszy.
— Paxo Maxima.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Kawałek plaży [odnośnik]25.12.22 22:34
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 98

--------------------------------

#2 'k8' : 5, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]28.12.22 18:16
Żywotność: 137/207 (-15)

Wszystko, miało zakończyć się za kilka ulotnych chwil. Wypełniał wolę przeznaczenia, wykonywał misję powierzoną przez złośliwe szepty bezkresu wszechświata. Łączył się z nieposkromionym, rozległym żywiołem, pełnym siły, piękna i nieograniczonej wszechmocy. Zawsze chciał taki być: nieustraszony, niepokonany, kontrolujący własny potencjał, który zwiększał się pod wpływem konkretnego zagrożenia. Zainfekowany umysł, kuszony siłą złowrogich głosów, rozłączył się z doczesną, tak bolesną rzeczywistością. W tym jednym momencie, zdążył wyprzeć swe pochodzenie, zapomnieć o krwawych, wojennych perypetiach, rozciągniętych na matczynej ziemi. Zapomniał twarzy najbliższych jednostek, mimo tego, iż kilkoro z nich znajdowało się kilkanaście centymetrów w głąb lądu – nie zwracał na nich uwagi. Szedł przed siebie, nie zatrzymując wzmożonego ruchu. Stopy blokowały się w wydmach mokrego, jałowego piasku, wytrącając z równowagi, wyprostowanej postawy. Słowa wirujące wewnątrz głowy, stawały się wyraźniejsze, głośniejsze, prawdziwsze. Zapraszały do zanurzenie w bezkresie morskiej wody, śpiewającej tak przyjemne melodie. Czuł ją na zarośniętych policzkach, skręconych włosach, wilgotnych ubraniach. Obejmowała wysokość kostek, obmywała ciało nie roztaczając paraliżującego chłodu. Czyjś głos, wołał go w oddali, a on pokiwał głową w niemym zaprzeczeniu, machnął ręką, aby odgonić natarczywego intruza. Kobieta nie była w stanie go powstrzymać. Jeśli nie chciała dołączyć, musiała zginąć. – Woła... – wymamrotał te słowa, słyszalne tylko dla niego. Przechodząc dalej, przymknął zmęczone powieki, uśmiechając się do falującej toni. Było mu przecież tak dobrze. Zanurzał się coraz dalej, coraz głębiej, aby na końcu trafić na pochłaniającą pustkę. To był ten moment, w którym na zawsze połączy się z ukochanym morzem. Nierówność podłoża nie przestraszyła Zakonnika, gdy w ułamku sekundy, zapadł się pod wzburzoną powierzchnię. Lodowata woda zalała jego ciało, podtapiając złowrogą siłą. Poczuł jak wypełnia uszy, wdziera się w nozdrza i spanikowane gałki. Płuca pozbawione oddechu wywołały fale kaszlu, nabierając kolejną partię słonej wody. Zakrztusił się, próbując wyłonić się spod przygniatającej siły. Jeszcze kawałek – usłyszał w oddali, próbując wykonać, jeden, malutki krok. Szepty przykrywały strach, panikę wspinającą się wzdłuż kręgosłupa. Zapomniana, dawno niepraktykowana umiejętność, nie była w stanie wyprzeć go na czerwcową powierzchnię. Umierał i nic piękniejszego nie mogło go dzisiaj spotkać.
Nie stawiał oporów. Prąd znosił go w prawą stronę oddalając od lądu. Słabł, nie wiedząc co się dzieje. Lecz pomoc przyszła nieoczekiwanie; uformowana w kształcie świetlistego feniksa, zatoczyła koło nad niekontrolującym rozbitkiem. Nie wiedzieć kiedy, cudowna biała moc, przeniknęła jego ciało, które właśnie w tej chwili znajdowało się pod wodą. Dziwne uczucie wypełniło jego wnętrze, zapraszające szepty zniknęły w odmętach wody, a on wybudził się na dobre. W nieodpowiednim momencie. Wtedy to poczuł: prawdziwość adrenaliny oraz panicznego strachu, uderzyły we wszystkie kończyny. Niemalże czuł jak krew pulsuje w jego żyłach, ostrzegając przed najgorszym. Panika wykręcała wnętrzności, a on śnił na jawie. Od razu, instynktownie, rozpoczął intensywne machanie nogami i rękami, lecz spieniony nurt, kłębił się pod jego stopami. Nie wynurzył się nawet na milimetr. Łapał urwane oddechy, połykał hektolitry słonej wody, rozdzierającej wrażliwe gardło. Jak do cholery znalazł się w środku przeklętego żywiołu? Cholera. Pomyślał jedynie, próbując uratować się z dzikich odmętów. Jak długo to trwało? Kto przetransportował go tak daleko? Justine, czy ona też tonęła? Przestraszył się, spanikował i ponownie opadł pod wodę, nie czując niczego. To już nie pierwszy raz, gdy woda, chciała pogrzebać go na dobre.Tym razem nie miał zamiaru się opierać. Lecz, nikczemny żywot musiał potrwać jeszcze jakiś czas. Los, nie chciał zakończyć jego drogi, zsyłając na ten schorowany, ziemski padół. Ponownie poczuł te siłę. Trochę inną, na ten moment niewidzialną, zmaterializowaną w postaci olbrzymiego, leśnego zwierzęcia. A może to tylko kolejne halucynacje? Wydawało mu się, że błękit ów stwora, przenika wodę, chwyta go za skrawek przemoczonego ubrania. Czuł jak siła pcha go do góry, a on nie do końca był w stanie mu pomóc. Nie miał sił, choć robił co mógł. Nie dostrzegał sprawcy zdarzenia, który płynął w jego stronę. Świetlista moc wypchnęła go na powierzchnię, mógł złapać wdech i na nowo rozkasłać się straszliwie. Najstarszy gospodarz był już niedaleko, łapiąc za rozmiękczone ciało. Dlaczego? Nie wiedział, dlatego, że świadomość zabrała go już do zupełnie innej krainy. Nie wiedział nawet, że zbliża się do brzegu.



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049
Re: Kawałek plaży [odnośnik]28.12.22 22:19
- Tak, Rosiera. Tristana Rosiera, Śmierciożercy, przydupasa Voldermota. - wytłumaczyła w irytacji, teraz nie było czasu na przedstawianie dokładnie całej sytuacji. Chaos, który zapanował wokół trudny był do opanowania. Słuchała brata, który zaczął mówić potakując głową. Oczywiście, że to była czarna magia, Rosier innej nie akceptował, chyba że potrzebował białej, żeby obroniła mu to czarnomagiczne dupsko.
- Na Rowenę, Mike. To właśnie MAGIA im to robi. Pomoże. - zadecydowała, rozwiewając wątpliwości brata. Przestudiowała białą magię, znalazła książki w które niewielu zerknęło wcześniej. Poznała jej tajniki tak głęboko, jak nikt obok. Wiedziała, co mówiła. Kerrie słyszała głosy a Vincent uważał, że tylko morze może ich ocalić. Coś im mieszało w głowie i jasnym zdawało się co było za to odpowiedzialne. Rozkaz, wydany przez Rosiera, magia, którą pociągnęła tu za sobą. Znowu była winna. - Potrzebujemy wyrwać ich spod działania tego gówna. Jeśli to czarna magia zmiany w mózgu mogą być nieodwracalne! - mało się nasłuchał o tym, jak cruciatius potrafił wypaczać umysł? Jak zabierał przez ból, którego się doświadczyło. Czarna Magia, była przesiąknięta złem, wykrzywiała i im dłużej pozostawali pod jej działaniem, tym większe istniało prawdopodobieństwo, że mogą zająć nieodwracalne zmiany. A on chciał zostawić teraz magię po co? Rzucenie pola powinno wyciągnąć ich spod działania tego, co działało i Vincenta i Kerstin. Dać czas na opracowanie planu. Vincent będzie musiał sobie jakoś poradzić. Michael mu pomoże. Uniosła różdżkę. Już zaczynała wykonywać gest, kiedy nagle dotarł do niej krzyk Castora. Spojrzała ku niemu unosząc brwi w zaskoczeniu. Wiedział czym było pole o którym mówiła? Nie była pewna - to była skomplikowana magia. Ale mógł zrozumieć jej działanie. Jeśli je rozumiał, ona nie rozumiała go jeszcze bardziej. Miała go za rozsądnego. Jeśli nie... wniosek i tak był tylko jeden.
- Nie panikuj. - odpowiedziała mu. Marszcząc brwi lekko. Nie potrafiła zrozumieć tej niechęci. - Nie ma tu nikogo. - zapewniła go bez cienia wątpliwości. Powariowali oboje, przestraszeni, jakby pierwszy raz w życiu mieli spędzić chwilę bez magii obok. Pole mogło (jej zdaniem miało, a nawet musiało) być ratunkiem dla jednego i drugiego jednocześnie. Jeśli jej brat tak bardzo zawierzał obecności magii, to zaczynała się martwić. Ale wiedziała, że oszaleje, jeśli będzie musiała jeszcze prowadzić z nimi płonne dyskusje - w tym samym momencie Vincent wszedł dalej. Ruszyła biegiem do brzegu próbując zawołać go do siebie - bezskutecznie. Wtedy postanowiła - jeśli to nie zadziała, rzuci pole, nie będzie się pytać o zgodę. Zawsze robiła to, co uważała za odpowiednie - bez względu na konsekwencje. Feniks pomknął ku niemu, a Justine spojrzała na brata z uniesionymi brwiami, zawracając na pięcie. Tylko dlatego posłała patronusa ku Vincentowi jako pierwszemu, że był w wodzie coraz dalej i głębiej, chwila więcej mogła - nie walczącego, nie stawiającego wodzie oporu - go zabić. Ale Vincent był czarodziejem, wbrew temu, co sam o sobie myślał - całkiem odważnym i zdolnym. Jeśli Feniks przerwał działanie magi, będzie musiał wytrzymać, albo sam sobie poradzi. Miał magię, o którą Michael z Castorem tak zacięcie walczyli. Mimo, że nie postanowiła go odsunąć, nie pozwolić się znów zbliżyć, mimo, że tak bestialsko zignorowała go całkiem, nie chciała, żeby umierał. Oddech zamarł jej w płucach, kiedy wycofywała się obserwując taflę wody. Wypuściła powietrze, dostrzegając walkę, której podjęło się ciało. Patronusa, którego rzucił Michael.
- Musi sobie poradzić przez chwilę, jest mężczyzną. - orzekła, odwracając się na pięcie. Mogła brzmieć na nieczułą. Ale praca w ratownictwie pomagała jej klasyfikować i oceniać sytuacje. Kerstin już i tak zbyt długo pozostawała pod działaniem czarnej magii. - Do brzegu Rineheart, chciałeś rozmawiać, nie!? - zachęciła go, nie odwracając się za siebie. Unosząc brwi; dopiero teraz dostrzegając Castora. Na jej twarzy wypisane było proste pytanie. Co on na Merlina robił? Dlaczego jej po prostu nie spetryfikowali? Zacisnęła wargi. Unosząc rękę z różdżką. Kolejny raz skupiając się na znajomych dźwiękach melodii feniksa, na nadziei, którą ten niósł ze sobą. Na tym, co znaczył dla niej Wykonała gest różdżką, wskazując na leżącą na ziemi siostrę. Expecto Patronum. - Rozprosz to. - powtórzyła raz jeszcze wypowiadając prośbę do swojego patronusa. Miała ochotę westchnąć, przetrzeć twarz. Była zmęczona, zajmowanie się Evandrą i pojedynek z Rosierem odebrał jej sporo sił. Wiedziała, że pokłosie ran będzie nosić ze sobą najbliższy czas. Ciało, choć zaleczone musiało się zregenerować.
- Sprawdź czy Vincent oddycha. - zwróciła się do brata, odwracając w jego stronę głowę. - Wiesz jak? - upewniła się. Powinien, miała na kursie podstawy sprawdzania odruchów życiowych. Sama ruszyła w kierunku Kerstin. Szybko, nerwowo, kucając obok. Była zła.

Używam Patronusa, wykorzystuje Łunę (drugi raz)
EM: 23/50



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kawałek plaży  - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]28.12.22 22:19
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 94
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 21:01
wciąż opętana i niepoczytalna, dopóki nie przybyła Just

Ciężkie kajdany nie zadawały bólu, przynajmniej nie fizycznego, ale w żaden sposób nie umniejszało to psychicznych ran zadawanych i tak rozbitej duszy, pieczenia, ciężaru i strachu. Słowa rodziny wciąż do niej docierały, ale jakby zza zasłony, z innego świata, tego prawdziwego, do którego nie miała wstępu, zamknięta w osobistym koszmarze.
Czarna magia się rozpełza. Przepraszam. Nie pozwól wejść do wody.
- To woda jest rozwiązaniem! Ty, ty... - jąkała się, pluła piaskiem, który przez pełznięcie wzdłuż plaży nawłaził jej do ust, mieszając się z krwią i czarną mazią. Niewidzącymi oczami wyłapywała już tylko sylwetki, sylwetki, za którymi nie mogła gonić. - Ty sukinkocie! - wyrzuciła wreszcie, nie wiedząc nawet skąd zna to słowo. To bez znaczenia. Nie mogła zranić kogoś, kto był martwy. - Oni nie żyją, wszyscy nie żyją, Castor... - zaszlochała, gdy pochylił się nad nią ktoś znajomy, ktoś, kogo ciepłe ręce powinny koić, a zamiast tego paliły gorzej od ognia. - Ała! - Kościste kolano wbite w kręgosłup wydusiło jej oddech z piersi. Próbowała szarpać się dalej, na nic. - Dusisz mnie - poskarżyła się szeptem, a potem na krótką, złudną chwilę zamknęła oczy i oparła czoło o wilgotną ziemię.
Rzeczywiście oddychała chrapliwie, charcząc, kaszląc co jakiś czas i wyrzucając z gardła kolejne skrzepy śliny, flegmy i krwi. Na chwilę wstrzymała oddech, licząc naiwnie, że to uspokoi szaleńcze bicie jej serca, uciszy szepty, coraz bardziej natarczywe.
Trzeba się go pozbyć. To dla jego dobra, trzeba go udusić, zab... nie, uratować.
Nie widziała nic, bo jej powieki były zalepione schnącą czerwienią. Ledwie otwierała oczy, ale gdy to w końcu zrobiła, towarzyszył temu dźwięk strzelających stawów w wykręconych rękach i histeryczny śmiech, narastający w jej zwężonej krtani. Śmiała się sama do siebie, do nich, do Boga, który ich opuścił. Perspektywa ocalenia oddalała się coraz bardziej, pozostawała tylko nieuchronna śmierć.
- Przepraszam - wymamrotała ledwie słyszalnie, szarpnęła się ostatni raz, ale na nic, Castor był zbyt ciężki, a ona spętana.
Niewiele pozostawało jej opcji, a morze wciąż szumiało tęsknie.
Oszalała z rozpaczy, opętana czarną magią, zacisnęła zęby mocno na własnym języku. Jeśli umrą wszyscy, ona chce być pierwsza. To było lepsze od morderczych podszeptów, które próbowały zmusić ją do niewyobrażalnego. Lepsze niż ten ból, zdrada wszystkich, których kochała.
Zakwiliła, nieprzyzwyczajona do takiego bólu.
Ale mroczna obecność mruczała z aprobatą. Krew nie była lepsza od wody, ale była czymś.
A potem wszystko rozbłysło łuną ciepła, wilgoci i oślepiającego światła. Inna magia, taka, której również nie potrafiła nazwać, uciszyła wszelkie głosy, pozostawiając tylko ciężki oddech Castora, szum fal, który przerażał, a nie pocieszał i wściekłe okrzyki jej starszej siostrzyczki.
To, i ból, rzecz jasna.
Zamiast się uspokoić, wierzgnęła jeszcze mocniej, przerażona wszystkim wkoło. Jej nogi, ręce, związane, Castor na jej plecach, brud, piach, krew.
Och, Jezu, co ona najlepszego zrobiła?
Rozpłakała się, już nie maniacko, ale płaczem małej dziewczynki, która wybudziła się z koszmaru i przekonała, że wszystko co w snach okazało się prawdą.
- Przepla... - ale nie mogła nawet mówić, nie wyraźnie.

Próbuję sobie odgryźć język, I guess, -5 do rzutu dzięki dalszym wysiłkom Castora tears


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
longing
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 21:01
The member 'Kerstin Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 21:32
Pole antymagiczne kojarzyło mu się z własną porażką w pojedynku z tamtą Azjatką - słodko-gorzką, bo choć tylko dzięki niemu zdołał się obronić, to tamto starcie było dalekie od zwycięskiego. I z Connaught Square. Finite, patronusy, może to wszystko działało jego zdaniem pewniej - a jego niepokoiło, że coś zdołało przybyć tutaj za Justine, wtargnąć do obłożonego potężną pułapką domu - Rosier zdołał zrobić coś takiego?
Przywykły do zaciętych wymian zdań podczas aurorskich akcji, nie zamierzał jednak dyskutować ani poddawać się emocjom (nawet trosce o Kerrie, zostawiał ją w rękach Just znającej się i na zdrowiu i na czarnej magii), były pilniejsze sprawy, Vincent był w wodzie - dwa patronusy pomknęły za nim do morza, feniks pomoże też Kerrie, eliminując konieczność wyciszenia magii.

Wilk wbiegł do wody pierwszy. Magiczna energia skupiła się w materialnej, świetlistej formie. Zwierzę rozbryznęło wodę, rozwiało fale - a Mike rozszerzył lekko oczy, pierwszy raz używając patronusa w takich warunkach, pierwszy raz każąc mu pływać. I popłynął, pieskiem, w stronę Vincenta. Tonks rzucił się zaraz za świetlistym wilkiem, kraulem. Połączą siły - nie wiedział, czy wilk sam dałby radę udźwignąć Vincenta, a sam pływał nieźle, ale nie na tyle dobrze, by rzucać się do tonącego bez ostrożności.
Patronus dopłynął do Rinehearta pierwszy, zacisnął zęby na materiale koszuli, pociągnął bruneta wyżej, w stronę powietrza. Mike znalazł się przy nich niedługo później - chwycił bezwładne ramię Vincenta i przerzucił je przez grzbiet wilka, by ten mógł częściowo unieść ciężar mężczyzny. Samemu chwycił za drugie ramię.
-Do brzegu, razem. - wydyszał, starając się trzymać głowę ponad falami. Niepewny, czy musiał - patronus dostał poprzedni rozkaz, zdawał się reagować na jego komunikaty. Miał wrażenie, że gdyby się skupił i poćwiczył, wilk zrozumiałby go nawet bez słów - ale to nie czas na eksperymenty. Popłynęli w stronę brzegu, wilk i auror, ciągnąc pomiędzy sobą Vincenta.

Kątem oka widział feniksa nad Kerrie, zjawił się na brzegu już gdy Justine i patronus znaleźli się przy Castorze i najmłodszej siostrze. Wytargał Vincenta na brzeg, fale wciąż obmywały im nogi, ale upewnił się, by głowa Rinehearta znalazła się daleko od wody. Świetlisty wilk przycupnął obok - nie został odprawiony, zdawał się czekać na dalsze prośby. Mike klęknął nad Vincentem, z niepokojem przyjrzał się jego twarzy.
Vincent kaszlnął. Mike podniósł jego głowę, chcąc pomóc mu odkrztusić.
-Oddycha! - odkrzyknął do Just i zaczął udzielać pierwszej pomocy, uciskając kilkukrotnie klatkę piersiową Vincenta by pozbyć się reszty wody.
-Vincent. - odezwał się, gdy Rineheart zaczął oddychać samemu. -To ja, jesteś cały? - nawiązał z nim kontakt wzrokowy, chcąc się upewnić, czy jest przytomny.
Podniósł głowę.
-Co z Kerrie, wszyscy cali? - sięgnął do kieszeni, po różdżkę. Wymacał świstoklik. Machnął różdżką, Finite Incantatem - widział ze swojego miejsca, że Kerrie już się nie szarpała, z łatwością cofnął własne Esposas.
-Mam świstoklik, prowadzi na plac w Dolinie, niedaleko lecznicy! - krzyknął do Justine i Castora. -Mogę... możemy - zerknął na Just, na krew na jej ubraniu. Nieopkoił się, ale wiedział, co potrafi jej patronus. -Sprawdzić teren. Zanim Kerrie tu wróci. - nie chciał, by tu była, nie w miejscu przesyconym czarną magią. Gdyby nie widok Just na plaży, ewakuowałby Kerrie już kwadrans temu.
Uniósł różdżkę, chcąc sprawdzić pewną hipotezę. Zanim wszedł do wody, czarna magia zdawała się słabnąć, rozpełzać na większym terenie. Minęło trochę czasu...
-Festivo. - szepnął, chcąc się przekonać, czy magia nadal kumulowała się tam, gdzie stała Just i ile jej pozostało w okolicy domu - czy może rozlała się dalej?



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 30.12.22 22:03, w całości zmieniany 1 raz
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kawałek plaży  - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 21:32
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 21:55
Przewrócił oczami, słysząc kolejną obelgę wylatującą z ust Kerstin. Może gdyby nie to, że cały świat wokół nich wydawał się kończyć, walić, kruszyć na kawałki odniósłby się do tego jakoś... Żywiej, żwawiej. Obiecał Michaelowi, że nie pozwoli jej dotrzeć do wody i to zamierzał zrobić. Kolejne zaklęcie sięgnęło Kerstin tak, jak powinno, powinna się uspokajać, ale sądząc po jej zachowaniu, było to wyłącznie jego czcze marzenie. Marzenie ściętej głowy.
— To tylko złudzenie, Kerrie — starał się utrzymywać ciepły ton, pomimo rozdrażnienia, które skumulowało się w nim od samego początku tego niezwykłego wydarzenia, a które wzmocniło się niepotrzebną — jego zdaniem — wymianą zdań między starszą częścią rodzeństwa. — Just żyje, Mike żyje, Vincent żyje, ty i ja też żyjemy, Kerrie — powtarzał jak mantrę, sięgając ręką do jej twarzy, odgarniając z niej zlepione krwią, potem i nie wiadomo czym jeszcze włosy. Sam nie wyglądał wiele lepiej, może ratował go brak piasku na twarzy i ubraniach, ale oboje przypominali raczej wraki człowieka. Z tym, że jemu udało się wyrwać spod działania czarnej magii zdecydowanie wcześniej.
— I wszystko będzie dobrze. Nie jesteś sama. Wdech i wydech — mówił dalej, a widząc, że zaczyna się krztusić, odruchowo uniósł kolano, choć dobrze wiedział, że ani nie przyciskał jej mocno, ani nie naciskał na tę część pleców, która mogłaby przeszkodzić jej w odpowiednim nabieraniu powietrza. Nie miał jednak czasu do stracenia. Z jednego poszkodowanego zrobiło się dwóch, ale usłyszał, że Vincent oddycha, tyle dobrze. Michael znał podstawy pierwszej pomocy, poradzi sobie na pewno, lecz najbardziej w tym wszystkim zdziwiło to, że Justine ruszyła do nich, gdy Rineheart potrzebował pomocy zdecydowanie bardziej niż panikująca mugolka. Nie miał jednak siły ani ochoty na komentowanie takiego zachowania. Wystarczyło, że sam zachowałby się inaczej.
— Kerrie, to się nie dzieje naprawdę. Jesteś silna, poradzisz sobie, wdech i wydech — wydawało mu się, że to początki ataku paniki, Hector opowiadał mu czasami o podobnych przypadkach, o tych, które studiował w naukowych pismach. Nie wiedział, jak czarna magia wpływa na mugoli, domyślał się, że intensywniej, niż na czarodziejów, ale musiał chociaż starać się przekonać Kerstin, że to wszystko było tylko wymysłem jej wyobraźni. Jeżeli nie słowami, to magią. — Paxo Maxima — powiedział jeszcze raz, ale niedługo później Justine znalazła się przy Kerstin. Podniósł się i z miejsca ruszył biegiem na plażę, do Vincenta, Michaela i świetlistego wilka. Poradzą sobie. Wszyscy.
Nie mieli innego wyjścia.
— Panikuje — odpowiedział na pytanie Michaela o stan Kerstin. Krótko, rzeczowo, z wyraźną goryczą w głosie. Magia mogła zrobić tylko tyle i aż tyle. Z daleka nie widział, co dokładnie robił z Vincentem Michael, ale wydawało mu się, że widział uciski klatki, pierwsza pomoc została udzielona, ale musieli o niego zadbać do końca.
— Vincent — odezwał się do mężczyzny, chwytając go mocno za nadgarstki. — Jeszcze trochę będziesz czuł się okropnie — niezbyt miła perspektywa, ale zawsze wierzył, że pacjenci powinni wiedzieć, co się z nimi dzieje. — Nie powstrzymuj wymiotów. Musisz wyrzucić z siebie wodę. I nie stawiaj oporów, ułożę cię w bezpiecznej pozycji — gdy najstarszy z Tonksów zajęty był sprawdzaniem terenu, Castor chciał ułożyć Rinehearta w pozycji bocznej ustalonej. W idealnym świecie przykryliby go jeszcze czymś, pomogli powrócić do właściwej temperatury ciała, ale znów — nie mieli czasu.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 21:55
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 89

--------------------------------

#2 'k8' : 6, 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 23:27
Nie było czasu na to, że we dwójkę skupiać się tylko na Vincencie, więc kiedy Michael wyciagał go z wody, ona odwróciła się na pięcie, rzucając się do Kerrie. Rineheart miał magię. Był silnym mężczyznom, który potrafił wytrwać chwilę poddtopienia. Kerstin była mugolem, magia oddziaływała na nią mocniej, a czarna magia była plugawa i niebezpieczna. Zadawała okrutne rany - zarówno na ciele, jak i na psychice. Pierwsze, o co musieli zadbać to to by wyciągnąć ich oboje spod działania zaklęcia. Im dłużej mieszało im w głowie, tym większych mogło szkód narobić.
- Jeszcze chwila, Rineheart! - krzyknęła do mężczyzny, kiedy Mike potwierdził, że oddycha. Zrozumie. Patronus objął już Kerrie, przysunęła się bliżej w kilku susach, kiedy Mike ściągnął zaklęcie, pomagając jej się podnieść. Łapiąc ją za ramiona, sadzając na piasku, sama klęknęła przed nią, kiedy Castor pognał w stronę Vincenta. Nie obejrzała się za nim. Zacisnęła usta na odpowiedź Castora. Na gorycz w jego głosie. Nie rozumiała i była zbyt zmęczona, żeby zastanawiać się nad tym niezadowoleniem i nieczułością, którą względem niej zastosował. Wypuściła powietrze z ust, łapiąc ją za policzki. Zmuszając, żeby spojrzała na nią. W jednej dłoni trzymała różdżkę.
- Nie masz za co przepraszać, to moja wina. Weź wdech, młoda. Potężny, razem ze mną. - zachęciła ją, nabierając powietrza w płuca. Puściła jej twarz, oglądając ją i oceniając stan. - Jak będziesz dalej tak ryczeć to pójdę twoim śladem i nabije ci limo, żebyś pasowała do Michaela. - zagroziła jej, chcąc żartem trochę odgonić od niej przerażenie. Odsunęła się kawałek unosząc różdżkę. Potrzebowała leczniczego ciepła feniksa, a potem ciepłego łóżka. Dlatego Justine skupiła się ponownie na cieple i znajomej melodii, na nadziei, którą ze sobą niosła. Na kształcie, który był symbolem rewolucji. - Expecto Patronum. - wypowiedziała, wskazując różdżką na siostrę, chcąc zaleczyć wszystkie rany, zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Każde. A nawet więcej trochę. - Zaczekaj tutaj, odpocznij, już wszystko jest dobrze. Pomogę Vincentowi, dobra? - obiecała jej, podnosząc się z lekkim wysiłkiem, układając na krótką chwilę na jej głowie. - Przepraszam, młoda. - wypowiedziała z pozornym spokojem, choć szczęka jej się zacisnęła. Nie mogła przewidzieć, że Rosier potrafi coś takiego - ale niezmiennie to była jej wina. Jej wina, że nie potrafiła odciąć się całkiem, tak jak zamierzała. Kiedy skończy sprawy z Vincentem więcej się tu nie pojawi.
- Nikogo tu nie ma Michael. - odpowiedziała bratu, sądząc, że chodzi mu o obecność innych osób, oglądając się za siebie zerkając kontrolnie na siostrę. Była zmęczona, każde kolejne zaklęcie odzierało ją z sił. Niedawne rany, choć zaleczone, miały dawać znać o siebie jeszcze długo. Utykała na jedną nogę, tą, która najprawdopodobniej rozcięła sectumsempra. - Ze mną przeszła tylko ta magia, mówiłeś że słabnie. Jeśli potrzebujesz pewności, możesz sprawdzić. - ona wiedziała, że jeszcze dwa zaklęcia, trzy i skupienie odejdzie całkiem. A przez nią rozpościerał się widok rozmowy z Rineheartem, której unikała przez ostatnie miesiące. Klęknęła obok Vincenta, wcześniej mamiąca magia mogła uniemożliwić mu dostrzeżenie prawdy. Teraz próba odzyskania powietrza mogła jeszcze zaburzać widoczność. Ale w końcu do niego dotrze, to, co sama powinna mu powiedzieć dwa miesiące temu. Kiedy zobaczy płaski brzuch, spodnie i wciśnięta w nie koszulę. Wszystko było zakrwawione, ale nie miała już ran. Była tylko zmęczoną.
- Wyglądasz fatalnie. - mruknęła do niego, spoglądając z góry. Tęskniła za nim, a jednocześnie sam jego widok przynosił jej ból. Coś niebezpiecznie szarpnęło się w jej wnętrzu. Choć słowa miały być lekkie, żartobliwe, zatrzęsły się trochę owinięte cieplejszą nutą. Twarz widocznie miała zmęczoną. Osłabienie osiadło w tęczówkach. - Już go rzucam. - obiecała, unisoła rękę, ale zakręciło jej się w głowie. Opuściła ją na chwilę. Obie ręce, układając na udach. Wzięła wdech w płuca. Ten pojedynek, a może krew która z niej uszła dawała o sobie znać.
Jeszcze trochę, Tonks.

"Z popiołów"(2) na Kerrie
EM: 21/50



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kawałek plaży  - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kawałek plaży [odnośnik]30.12.22 23:27
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 30

--------------------------------

#2 'k8' : 6, 6, 8, 4, 3, 8, 4, 3, 7, 1, 8, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kawałek plaży  - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kawałek plaży
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach