Wydarzenia


Ekipa forum
Bagna Brenyn
AutorWiadomość
Bagna Brenyn [odnośnik]21.08.22 13:06
First topic message reminder :

Bagna Brenyn

Bagna Brenyn znajdują się w północnej części hrabstwa, na terenie Forest of Bowland – oraz w bliskim sąsiedztwie wioski o tej samej nazwie. Składa się na nie kilkanaście kilometrów kwadratowych wyjątkowo zdradliwych, leśnych mokradeł, których znakiem rozpoznawczym jest barwa: zacienione splecionymi gęsto gałęziami, głębokie jeziorka, wydają się być zupełnie czarne, nie licząc pojawiających się od czasu do czasu nad powierzchnią błędnych ogników.
Obcy rzadko kiedy zapuszczają się na same bagna, zdarza się jednak, że w ramach wyzwania wyprawiają się na nie dzieci, a wśród mieszkańców pobliskiej wioski znane są przede wszystkim ze względu na związaną z nimi legendę. Według starych opowieści, leśny teren zamieszkiwała kiedyś niewielka społeczność czarodziejów, których magia była ściśle związana z naturą: dzięki przekazywanej od pokoleń wiedzy, potrafili czerpać energię z samych roślin, wykorzystywać ich uzdrawiające właściwości i rzucać potężne zaklęcia, które chroniły ich przed intruzami – zgodnie z podaniami, do ukrytej w lesie wioski można było trafić wyłącznie mając za przewodnika jednego z jej mieszkańców. Wśród społeczności żyła Brenyn – czarownica piękna i odważna, na tyle, że niejednokrotnie zapuszczała się poza chroniony magicznie, rodzimy teren. Pewnego dnia na leśnej ścieżce spotkała czarodzieja, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia; zaciekawiony Brenyn i jej ludźmi, omamił ją obietnicami i zdobył jej zaufanie, namawiając, by pokazała mu wioskę. Młoda czarownica zaprowadziła go więc do ukrytej części lasu, opowiedziała o przepływającej przez drzewa magii, jednocześnie zastrzegając, że była to silnie strzeżona tajemnica. Czarodziej przyrzekł dochować sekretu, jednak skusiła go potęga – i zaledwie tydzień później przyprowadził do lasu swoich towarzyszy. Walka, która rozgorzała pośród drzew, była krwawa i długa; towarzysze zdradzieckiego czarodzieja używali magii czarnej i plugawej, a Brenyn, zorientowawszy się, że jej najbliżsi przegrywają, zdecydowała się na desperacki krok – sięgnąwszy po prastary rytuał, obudziła energię drzemiącą w drzewach, jednocześnie samej na zawsze się z nią wiążąc. Potężne rośliny zwróciły się przeciwko najeźdźcom, choć jednak udało się ich przegnać, to gdy bitwa dobiegła końca, przy życiu nie pozostał ani jeden mieszkaniec leśnej wioski. Legenda głosi, że Brenyn, ogarnięta żalem, wylała rzekę czarnych łez, które rozlały się po lesie, tworząc bagna – a w miejscu każdego poległego czarodzieja wyrosło wypełnione magią drzewo. Rytuał oraz związane z nim sekrety przepadły, ukryte na zawsze w chatce Brenyn – której od tamtej pory nikt nie był w stanie odnaleźć.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bagna Brenyn [odnośnik]09.10.22 20:07
Balansował na granicy jawy i snu. Paskudne uczucie. Jedna część jego samego ciągnęła go do tyłu, tam, gdzie byli jego towarzysze, ale druga, posiadająca znacznie większą moc sprawczą, nakazywała mu brnąć za Ophelią, gdziekolwiek go doprowadzi. Głos Laurence’a okazał się jednak wracający mu skrawek zdrowego rozsądku. „Nie widzę jej”. Jak mógł jej nie widzieć? Przecież stała tam, jaśniała niczym gwiazda zaranna! Chciał się zdenerwować, krzyknąć na niego, żeby otrząsnął się, ale jakiś cichy głos w głowie nakazał mu przestać natychmiast. Ten sam, bardzo podobny do ojca, który nakazał Rhennardowi przestać żałować tamtego życia, kiedy jego żona czeka u progu jego drzwi. Ophelia wtedy nie żyła. Więc jakim cudem widział ją teraz? Obrócił się w stronę przyjaciela, a widząc jego twarz, przypomniał sobie widok jego sylwetki na pogrzebie, oddalonej, ale lojalnej w przyjaźni. Wtedy nie żyła. Jakim więc cudem...
Nie. Zatrzymał się nagle i wykonał miękki, chybotliwy niemal krok w stronę wróżbitki i Lauriego, drżąc na całym ciele jak w gorączce. Jak wtedy, gdy umarła, a jego ciało nie mogło się z tym pogodzić. Przechodził już przez to. Nie chciał powtarzać tego scenariusza. Skołatany umysł rozbrzmiał śmiechem Cecylii, pojaśniał od jej twarzy w tańcu, najszczęśliwszej, jaką pamiętał. Ona żyła. Ona jedyna była przy nim, kiedy przez to wszystko przechodził.
Wykonał kilka kroków w ich stronę, lampion trzymając na wysokości głowy. Oddech miał szybki, jakby przebiegł właśnie maraton i w szale nie mógł się zatrzymać. Rozejrzał się po ciemnościach, ale on też nic nie widział. Co było prawdą, a co iluzją?
- Co to była za wizja? - jeszcze raz obejrzał się za siebie, szukając w nadziei Ophelii, ale niczego już nie było. Znów twarz obrócił w stronę kobiety i przyjaciela, ale na twarzy, miast strachu, zagościła złość i poczucie niesprawiedliwości, a gdzieś w kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy. Nie, to nie tak miało to wszystko wyglądać. Wiedział już, że będzie tego żałował - nie poszedł za nią, jedyna szansa na zobaczenie jej, dotknięcie, poczucie jej zapachu, jej skóry, jej dotyku, minęła bezpowrotnie. Nie odnajdzie jej w tych czeluściach czerni. - Harry? Ten chłopiec z jarmarku? - mówił niemal przez zaciśnięte zęby. Różdżkę skierował w kierunku, z którego przyszli. Tam miało czaić się niebezpieczeństwo. Jeśli ich omamy odciągnęły go od jego ukochanej, będzie wściekły. - Homenum revelio.
Inkantacja była ostra, cięła tę gęstwiny jak nóż.



gdybym ziarnka
choć nie wszystkie
mocnym zawrzeć mógł uściskiem
gdybym z grzmiącej fali jedno choć ocalił


Rhennard Abbott
Rhennard Abbott
Zawód : opiekun w rezerwacie znikaczy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
turn gold to sand
let night be done

OPCM : 10 +5
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11085-rhennard-abbott#341563 https://www.morsmordre.net/t11149-remus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-dunster-castle https://www.morsmordre.net/t11287-skrytka-bankowa-nr-2423#347035 https://www.morsmordre.net/t11286-rhennard-abbott#347022
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]09.10.22 20:07
The member 'Rhennard Abbott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 86
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]09.10.22 22:20
Słowa Millie wciąż pozostawiały go w niedosycie informacji; nie chodziło nawet o elementy układanki, których nie potrafił do niczego dopasować, jak chociażby o lutnię, lecz o coś zgoła innego.
- Zdążyła ci powiedzieć coś więcej? - zawtórował Rhennardowi; co dokładnie było w tej wizji? Jaką rolę odegrała w niej Millie? Las? Z jakiegoś powodu ta dziewczyna zdecydowała się przekazać to wszystko, co zobaczyła, właśnie Goshawk.
Biała magia nie wyjawiła mu, czy ktokolwiek skrywał się w mroku; zrobił to jednak sam nieznajomy, decydując się powolnym ruchem głowy znaleźć w sobie śmiałość, by się im pokazać.
To było dziecko; Harry?
- Mam nadzieję, że tak - odpowiedział cicho, szukając wzroku przyjaciela; jakie emocje się w nim teraz kłębiły, jeśli zdawało mu się, że zobaczył ?
I czy to naprawdę był Harry? Chłopiec, który zareagował na wypowiedziane przez Summersa imię, z jakiegoś powodu zdecydował się im jednak pokazać, choć jeszcze chwilę wcześniej krył się w cieniu, jedynie cicho podążał ich śladem.
- Jestem Laurence, obiecałem twojej mamie - głos zadrżał tylko nieznacznie, gdy o niej wspomniał - że cię znajdę - znał jego imię - czy dzięki temu, a także dzięki wzmiance o kobiecie, chłopiec mógł mu choć odrobinę bardziej zaufać?
Puścił dłoń Millie, by zrobić powolny krok w stronę małego. Nie chciał jednak go spłoszyć, zbliżać się za bardzo; pozostawił chłopcu podjęcie decyzji, czy chce do nich dołączyć.
- Możemy iść dalej razem - nie musisz się nas bać, nie musisz się dłużej ukrywać - lampion oświetli nam drogę - musiał mieć dość wędrówki w ciemności po tym wszystkim, co już przeżył - ale czy na tyle, by zbliżyć się do trójki obcych ludzi, oddalić od miejsca, w którym ostatni raz widział się z własną mamą?
Wtedy dopiero usłyszał coś jeszcze, szelest leśnego podszycia.
- Jest z tobą ktoś jeszcze? - dopytał łagodnie, starając się nie brzmieć tak, jakby cokolwiek mogło go zaniepokoić; jakby jeszcze chwilę wcześniej czuł całym sobą, że śmiertelne zagrożenie zbliża się w ich stronę. Jak blisko było teraz?




gwiazdy były nisko jak gołębie
ludzie smutni nachylali twarz
i szukali gwiazd prawdziwych w głębi
z tym uśmiechem, który chyba znasz
Laurence Morrow
Laurence Morrow
Zawód : numerolog, twórca świstoklików
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
all that we see or seem
is but a dream within a dream
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
standing upright but my shadow is crooked~
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11212-laurence-morrow https://www.morsmordre.net/t11246-houdini#346121 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f424-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t11252-szuflada#346152 https://www.morsmordre.net/t11248-laurence-morrow#346126
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]09.10.22 22:46
Nie wiedziałem, czy mogłem dłużej ufać Thalii. Jej słowa były tak przekonujące, ale czy na pewno to były jej słowa? Naprawdę pokładała wiarę w obranie tej szalonej ścieżki tropem wyimaginowanych gwiazd? Tylko dlaczego nie chciała stąd po prostu odlecieć? Przemawiało przez nią przeczucie, gorączkowe majaki, a może znów ułudna wizja wywołana tą przeklętą magią mroku? Tym razem nie wystarczyło mi jedno spojrzenie, by ocenić szczerość jej intencji; potrzebowałem dłuższej chwili, by przełożyć siły na zamiary i podjąć męską decyzję - za nas oboje. W pierwszej chwili dość impulsywnie chciałem pozbawić ją władu w kończynach, wrzucić na miotłę i po prostu stąd odlecieć, ale to miejsce nie chciało pozwolić nam odejść. Powstrzymywała mnie tylko myśl, jak głupio mógłbym ją narazić podobnym ruchem, a przecież zależało mi tylko na tym, by nas stąd wydostać. Strach przed przeklętą istotą w środku lasu sprawił, że porzuciłem nawet myśli o chęciach powrotu, marzyłem by zostawić to wszystko za sobą, wziąć kąpiel, otulić się ciepłą pierzyną, a wszelkie zmartwienia zostawić na jutro. Jednakże wciąż walczyłem o życie i to niejedno; nawet przez chwilę nie przeszło mi przez głowę, by uciec samodzielnie. - Proszę, po prostu stąd ucieknijmy, Thalia... jesteś ranna, nie możemy tu zostać - odparłem bezradnie, obracając się przez ramię w stronę, z której wydobył się przedtem przerazliwy dźwięk. - Boję się, że ten cholerny las mi Cię odbierze, mamy miotłę, możemy po prostu uciec - kontynuowałem ze łzami w oczach, ale ona wydawała się być przekonana. Jeśli naprawdę chciałem coś wskórać, musiałbym użyć siły... siły, której nie miałem. Byłem zrozpaczony, na swój sposób czułem się w zasadzie zdradzony. Ale dotarło do mnie, że ta kobieta chodzi wyłącznie własnymi ścieżkami i ingerowanie w to byłoby ingerowaniem w jej naturę, którą przecież dawno zaakceptowałem. - Jak tylko odkryjemy, dokąd prowadzi ta twoja wymyślona ścieżka, wracamy do domu - trzymając miotłę w dłoni podążyłem w mokradła za Thalią, co chwilę obracając się z lękiem za siebie.
Garfield Weasley
Garfield Weasley
Zawód : Biuro Informacji i Propagandy "Memortek"
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11219-garfield-weasley#345390 https://www.morsmordre.net/t11265-persymona#346336 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f426-devon-appledore-wooda-road-12 https://www.morsmordre.net/t11264-skrytka-bankowa-nr-2454#346322 https://www.morsmordre.net/t11263-garfield-weasley
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]09.10.22 22:46
The member 'Garfield Weasley' has done the following action : Rzut kością


'Przesilenie' :
Bagna Brenyn - Page 13 XjDnvtf
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]14.10.22 17:50
Rhennard, Laurence, Millicenta, Rigel

Rhennard nie zdecydował się na podążenie za kobietą – rzuciwszy jej ostatnie spojrzenie widział, jak odwróciła się w jego kierunku, wyglądając na niego zza grubego pnia drzewa. Jej wzrok był smutny, melancholijny; zaczęła też wydawać się nierealna, krawędzie pięknej twarzy i delikatnych ramion rozmazywały się jak malowane akwarelą. Wreszcie – zrobiła kilka kroków w tył, rozpraszając się w ciemności, znikając w półmroku; w okolicy została tylko wasza trójka oraz drobny chłopiec, który wysunął się zza drzewa na zawołanie Laurence’a. Rhennard mógł być tego pewien – bo w momencie, w którym wypowiedział inkantację, zarówno sylwetki jego towarzyszy, jak i chłopca, otoczyła jasna, lśniąca w ciemnościach nocy poświata. Przez kilka długich sekund nie zmieniało się nic, ale nim zaklęcie przestało działać, Rhennard dostrzegł coś jeszcze – z mroku za plecami chłopca, zza granicy, za którą kończyło się działanie czaru, wyłoniła się kolejna istota: przypominająca wielkiego wilka, zbliżała się szybko na czterech długich kończynach, jednak nieforemna, łysa czaszka i dziwny chód nie pozostawiały dla obeznanego z magicznymi stworzeniami czarodzieja wątpliwości: mieliście do czynienia z wilkołakiem. I to z wilkołakiem, który lada moment miał zaatakować bezbronnego chłopca.
Bestię dostrzegła również Millicenta, choć nieco później niż Rhennard; powtórzywszy nieudane zaklęcie, poczuła, jak jej oczy się zmieniają – źrenice rozszerzyły się, przykrywając niemal całą tęczówkę, a jednocześnie sprawiając, że otaczające was cienie stały się mniej głębokie. Kolory zbladły, tracąc nasycenie, a okolica zaczęła wyglądać jak uwieczniona w odcieniach szarości fotografia – ale dzięki temu Millicenta mogła dostrzec zbliżające się do chłopca stworzenie, jak i wypatrzeć niewidoczne wcześniej ścieżki pomiędzy gęsto rosnącymi drzewami.
Jest z panem? Mama? – odezwał się chłopiec, wychodząc już zupełnie z cienia rzucanego przez drzewo. Na policzku miał krwawą smugę, ale była zaschnięta – nie wyglądała, jakby cały czas krwawiła. Kiedy jednak się ruszył, widocznie utykał. Wyciągnął w górę szyję, jakby chciał przyjrzeć się pozostałym towarzyszom Laurence’a. Zmrużył oczy. – Mówiła mi, że mam jej nie puszczać, ale tłum nas rozdzielił. Zobaczyłem… światło w lesie, pomyślałem, że to ona – wyjaśnił. Na propozycję wspólnej wędrówki skinął głową, po czym ruszył przed siebie. – Nie, jestem sam. Tata został w wiosce, ma problem z biodrem. Wie pan, co… – zaczął, nie dokończył jednak pytania – zamiast tego obracając się gwałtownie za siebie, zaalarmowany czymś, co musiał usłyszeć.
Rigel był osłabiony – wcześniejszy atak cieni pozostawił po sobie promieniujący wzdłuż wilkołaczego ciała ból, dodatkowo uwydatniony samą przemianą – wciąż jednak był silniejszy i szybszy od szczupłego chłopca. Ruszając biegiem w jego kierunku wiedział, że był w stanie go dosięgnąć, widział też, jak oczy jego ofiary rozszerzają się w przerażeniu. Harry krzyknął, spróbował też odskoczyć do tyłu, ale zraniona noga się poddała – potknął się, upadając na plecy w tym samym momencie, w którym wilkołak odbił się od mchu i wyskoczył w górę. Wielka łapa sięgnęła chłopca, ostre pazury przeorały skórę i mięśnie na udzie i łydce; przepełniony bólem wrzask poniósł się po lesie. – Pomocy! – krzyknął chłopiec, łokciami próbując przeczołgać się dalej, wycofać; przeciwnik był jednak szybszy.
Zanim którykolwiek z czarodziejów zdążyłby zareagować, stało się jeszcze coś – z lasu za waszymi plecami dotarł do was inny krzyk: kobiecy, wysoki, przeszywający, ogłuszający, mrożący krew w żyłach; wycie było niemalże nieludzkie, kojarzące się w paznokciami przesuwającymi się powoli po szkolnej tablicy. Ziemia pod waszymi stopami zadrżała, musieliście uchwycić się okolicznych pni, żeby utrzymać równowagę – a później w ziemi przed wami pojawiło się pęknięcie; szczelina rozbiegła się na boki, szeroka na około pół metra i poszerzająca się z każdą sekundą, oddzieliła was od chłopca i atakującego go wilkołaka; jeśli chcieliście do niego dotrzeć – musieliście ją przeskoczyć. I musieliście zrobić to prędko.

Thalia, Garfield

Thalia, dojrzawszy w odbijających się od tafli gwiazdach ścieżkę, spróbowała przekonać przyjaciela do podążenia za nią – sama jednak nie obrała jeszcze żadnej drogi, nie zrobiła kroku w żadnym kierunku. Odczytane przez nią znaki nie były jednoznaczne, wymagały interpretacji – na którą nie zaczekał Garfield. Zawierzając przyjaciółce, ruszył prosto w mokradło, zanurzając w nim najpierw stopy, a później kolana; chłodna woda szybko przemoczyła spodnie i wlała się do butów, chlupocząc w nich przy każdym kroku. Zmącona tafla rozmazała obraz odbijających się w niej gwiazd, a rozchodzące się dookoła kręgi znieruchomiały – zaczynając teraz rozchodzić się od miejsca, w które wszedł czarodziej. Coś poruszyło się pod powierzchnią, wywołując niewielką falę, która dotarła aż do brzegu, obmywając go o kilkanaście centymetrów wyżej niż nieruchome jeziorko – a zaledwie ułamek sekundy później grunt uciekł Garfieldowi spod nóg. Poczuł szarpnięcie, gwałtowne i silne, jakby coś owinęło się wokół jego kostki i pociągnęło go w dół – dalej w mokradło i głębiej; stojąc w wodzie, nie miał się czego uchwycić, stracił równowagę, a później zniknął – zanurzając się w całości w czarnej jak noc cieczy. Chłód wdarł się do jego uszu i nosa, a otwarcie oczu nic nie dawało – otaczały go wyłącznie ciemności. Nie widział istoty, która go pochwyciła, mając jedynie mgliste pojęcie, gdzie znajdowała się góra. W jednej dłoni wciąż ściskał miotłę, w drugiej – różdżkę, zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie miał wiele czasu – w płucach zaczynało go palić, organizm błagał o zaczerpnięcie oddechu.

James, Neala

Las wokół was żył – teraz, w otoczeniu gnących się pomimo braku wiatru gałęzi, wody poruszającej się mimo, że nikt jej nie zmącił, i cieni snujących się pod nogami, nie było co do tego wątpliwości. Głosy szepczące wam do uszu i umysłów mogły być jedynie wytworem wyobraźni, mogły nie należeć do tego świata – ale póki co nie byliście w stanie jednoznacznie zadecydować, czy próbowały wam pomóc, czy sprowadzić na manowce. Neala, usiadłszy na miotle, pochyliła się w dół – a spoglądając na własną kostkę, mogła zauważyć, że dotyk cienistych palców pozostawił po sobie czarne jak smoła ślady, przypominające nieco poparzenia. Przytknięta do rany różdżka zalśniła błękitnym światłem, po czym ból i pieczenie nieco osłabły – ale ślad nie zniknął zupełnie, nadal czerniejąc na jasnej skórze. Zaklęcie wyszeptane w stronę Jamesa również przyniosło lekką ulgę, jego rana przybladła – podobnie jednak, jak w przypadku Neali, nie zniknęła zupełnie.
James ruszył na zachód – prowadząc was oboje na miotle ponad bagnami i pomiędzy zagradzającymi drogę konarami, przemieszczał się krętą ścieżką – ścieżką, którą pamiętał z innego, cudzego życia. Liście ponad waszymi głowami zaszeleściły, woda zabulgotała mocniej – póki co nic jednak nie spróbowało was zatrzymać, a gdy znów zakręciliście, oboje dostrzegliście, jak powierzchnia mokradła znów zaczyna migotać: gładka tafla odbijała światło księżyca i gwiazd układających się w nieznany wam kształt, odbijały się w niej również rosnące na brzegach krzewy – ale oboje mogliście zauważyć, że te odbite wyglądały zupełnie inaczej. Rośliny nachylające się ponad mokradłem były zmarniałe, z poczerniałymi gałęziami i paroma zeschniętymi listkami; te widoczne w czarnej tafli wyglądały jednak jak bujne krzewy jagód, dopiero co dojrzałych, od których uginały się porośnięte ciemnozielonymi liśćmi gałązki.
Lecąc nisko ponad bagnem, dotarliście wreszcie do przeszkody: w poprzek niewidocznej ścieżki leżało powalone drzewo, jego rozłożyste gałęzie wznosiły się wysoko – na co najmniej kilka metrów w górę. Zagradzały wam przejście, zasłaniały widok – jednak za nimi, po prawej stronie, mogliście dostrzec kolejne unoszące się ponad ziemią źródło chłodnego, błękitnego światła.
Gdzieś za waszymi plecami, daleko, rozniósł się krzyk – ktoś wołał o pomoc.

Widok dostrzeżony przez James i Nealę w mokradle: klik.

Mistrz gry przypomina o dokładnym i jednoznacznym określaniu w poście działań postaci. Jeżeli postać nie uwzględni w narracji, że (i w jakim kierunku) się przemieszcza, oznacza to, że stoi w miejscu. W przypadku braku określenia konkretnego kierunku lub określenia go w sposób niejednoznaczny, mistrz gry uzna, jak mu wygodnie.

Rzut na unik przed atakiem Rigela: klik.

Mapka dla Jamesa i Neali (mapa oczywiście nie jest zamknięta, a jej opuszczenie nie jest jednoznaczne z opuszczeniem wydarzenia):

Bagna Brenyn - Page 13 M0uRs0P
(powiększenie)

Mapka dla Garfielda i Thalii (mapa oczywiście nie jest zamknięta, a jej opuszczenie nie jest jednoznaczne z opuszczeniem wydarzenia):

Bagna Brenyn - Page 13 4QjBa41
(powiększenie)

Mapka dla Rhennarda, Laurence'a, Millicenty i Rigela (mapa oczywiście nie jest zamknięta, a jej opuszczenie nie jest jednoznaczne z opuszczeniem wydarzenia):

Bagna Brenyn - Page 13 OVVhyID
(powiększenie)

Obecna tura trwa do 16 października do godz. 18:00. Możecie wykonać maksymalnie dwie akcje angażujące, jeżeli będziecie potrzebowali posta uzupełniającego - dajcie znać. Jeżeli ze względu na wyjazdy będziecie potrzebować więcej czasu, również proszę o info.

Działające zaklęcia i eliksiry:

Reducio (miotła Rhennarda)
Eliksir ochrony - 4/5 tur
Meridian śledziony (Thalia)
Cito maxima (Garfield) - 3/3 tury
Cito (Millicenta) - 2/3 tury
Fera ecco (Millicenta) - kot

Żywotność i energia magiczna:

James - 228/238 (10 - poparzenia); EM: 48/50 Bagna Brenyn - Page 13 Zp1o0cu Bagna Brenyn - Page 13 Zp1o0cu
Rhennard - 195/205 (10 - psychiczne); EM: 36/50
Thalia - 166/207 (-10) (21 - poparzenia; 20 - psychiczne); EM: 41/50 Bagna Brenyn - Page 13 4waXq0Z Bagna Brenyn - Page 13 MJdEKOx Bagna Brenyn - Page 13 MJdEKOx
Neala - 187/211 (-5) (9 - psychiczne; 15 - poparzenia); EM: 46/50 Bagna Brenyn - Page 13 MJdEKOx Bagna Brenyn - Page 13 UhiNvIL
Laurence - 185/205 (20 - psychiczne); EM: 40/50 Bagna Brenyn - Page 13 MJdEKOx Bagna Brenyn - Page 13 Zp1o0cu
Millicenta - 165/175 (10 - psychiczne); EM: 47/50 Bagna Brenyn - Page 13 Zp1o0cu
Garfield - 160/170 (10 - psychiczne); EM: 37/50
Rigel - 116/155 (-10) (10 - psychiczne, 29 - cięte); EM: 47/50 Bagna Brenyn - Page 13 MJdEKOx
Rigel - 204/305 (-15)

W razie pytań - zapraszam.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]16.10.22 18:10
- Zadziałało. - szepnęłam do siebie, patrząc, na ciemny, czarny ślad. Wykrzywiając trochę usta. Ulga rozgościła we mnie niewielka. Mogłam zrobić cokolwiek. Ból nieco zelżał, nie wchodząc tak bardzo w rozbiegane myśli. - Lepiej? - upewniłam się, pytając Jamesa. Licząc, że otrzymał trochę ulgi, która nam obojgu zdawała się potrzebna.
- Przepraszam że się wcześniej zdenerwowałam, Brenyn. Jestem okropna i boję się i… Oh, mogę go używać? Imienia. Nie będę, jeśli nie chcesz. Przepraszam, naprawdę. Postaramy się podążać tak jak mówisz. - zapewniłam ją, teraz czując się trochę zawstydzona, że wcześniej tak wybuchłam. Że zezłościłam jak się jak to miałam w zwyczaju. Niepotrzebnie - za szybko.
- Trzymam. - potwierdziłam krótko, pokręciłam przecząco głową. Ale zaraz przypomniałam sobie że nie mógł tego zauważyć. - Nie. - nie byłam pewna o czym mówił. - Lećmy tam. - poprosiłam go. Las żył wokół, niebezpieczeństwo zdawało się patrzeć na nas z każdej strony. Nic nie było pewna, ale jednocześnie historia ze spektaklu coraz bardziej żywa. - Może… Ale gdyby została po śmierci, to nie jako duch? W sensie, wtedy też byś ją widział i słyszał prawda? Może to ma związek z tą magią. Ich magią. - zastanowiłam się na głos. Nie byłam pewna, spektakl przedstawiał, historię w której prowadziła mężczyznę. To zdawało się przyczyną tragedii, która ich dotknęła. Może nadal nie była w stanie sobie wybaczyć. A może postanowiła dopilnować, żeby nigdy więcej nie stało się tutaj coś tak strasznego. Zmarszczyłam lekko brwi słuchając jego kolejnych słów. Zastanawiając się, szukając rozwiązania. Ale nagle zamrugałam przekrzywiając trochę głowę. Spoglądając na niego, odchylając się trochę. Właściwie wpatrując się w tył jego głowy.
- Byłam zajęta? - powtórzyłam po nim bez zrozumienia. Spektaklem? Brwi zmarszczyły mi się. Ale chyba o coś innego mu chodziło, bo mówił, że nie pamiętałam go. Dlaczego mówił, jakby… - wiedział. Ale nie, to było niemożliwe. Przecież zauważyłabym go, gdyby był obok. - Zajęta czym? - wybrałam w końcu marszcząc dalej brwi. Nie miałam zielonego pojęcia do jakiego zajęcia mógł się odnosić. Może… - Widziałam jak wrzucają w ogień wiązanki. Odwróciłam tylko na chwilę głowę bo ktoś mnie zawołał. Znaczy tak mi się wydawało. Powinnam patrzeć, ale myślałam… to niemądre było… - szepnęłam cicho, ale chciałam by mówił mi wszystko, ja też powinnam, prawda? -...myślałam że to ty, ale uznałam… - zmarszczyłam brwi, że go tam nie było. - …że się przesłyszałam, że to może… - oczy mi się rozszerzyły, gula przesunęła po gardle, co prawda nadal nie wybaczyłam mu tego kompletnego zignorowania, ale w obliczu ostatnich sytuacji… - Ohnie. - szepnęłam zduszonym głosem obracając głowę za siebie. Wargi mi zadrżały. Zrobiło mi się niedobrze. Oddech przyśpieszył niebezpiecznie. - A-ale nikogo nie było. Nikogo… - nie zobaczyłam. Zmarszczyłam brwi. Kiedy ciemność znalazła się obok, on też. Nadal nie wiedziałam jak, ani dlaczego. - A kiedy spojrzałam znów na scenę Mrok… - zacisnęłam wargi, spoglądając znów przed siebie, rozglądając się, milknąc. Zaciskając dłoń na nadgarstku mocniej.
- Tam, widzisz? - zapytałam go wskazując na to, co odbijało bagno, zmarszczyłam lekko brwi, rozglądając się. - Nie masz wrażenia że ten łuk jest za nami? To by znaczyło… że musimy przelecieć nad tym drzewem?- zaryzykowałam stwierdzeniem a może pytaniem. Różdżkę przeniosłam dotykając znów swojej skroni. - Paxo Maxima. - szepnęłam. Wcześniej zaklęcie mi pomogło rozjaśnić myśli. Nie strach, ten osiadał mi na ramionach. Serce obijało się szybko i boleśnie. Bałam się, nie umiałam udawać, że jest inaczej. Drżałam w oczekiwaniu na kolejny atak gałęzi. Ale nagle się spięłam, zamarłam, kiedy po lesie, gdzieś za nami poniósł się krzyk. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Dłoń która trzymała za nadgarstek tą drugą, przed nim, rozwinęła się i przesunęła na Jamesa, kiedy sama przysunęłam się bliżej. Wzięłam kilka wdechów, ponurego milczenia. Nie mogliśmy się cofnąć. Serce rwało się w chęci pomocy, odpowiedzi na wezwanie, które padło. Ale co tak naprawdę mogłam? Ile czasu zrzuciłam ciężar funkcjonowania na Jamesa? Taka chciałam być? Przestraszona, niegotowa, nie potrafiąca pomóc nawet sobie.
- Spróbuję jej zapytać. - powiedziałam do niego biorąc kolejny drżący oddech w płuca. Próbując nie myśleć o wilczym wyciu z wcześniej, i okrzyku wołającym o pomoc zaraz po nim. O Garfieldzie i jego przypadłości. Ale nie umiałam powstrzymać drżenia. - B-Brenyn? - spróbowałam ją zawołać, zwrócić się znów do niej. - Potrzebujesz żeby odprawić rytuał? - zadałam kolejne pytania, tym razem postanawiając że nie obrażę się, jeśli nie odpowie od razu. Będę lepsza, niż jeszcze chwilę temu byłam.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]16.10.22 18:10
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 30

--------------------------------

#2 'k8' : 6, 5

--------------------------------

#3 'Przesilenie' :
Bagna Brenyn - Page 13 UZ9AVja
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 2:32
Miałem co do tej eskapady złe przeczucia, których nie omieszkałem wyrazić na głos. Thalia widziała w tych mokradłach jakieś gwiazdy, dla mnie ostały się wyłącznie zlepkiem gęstej ciemności, w których nie było krzty światła. Żałowałem każdego kroku wykonanego do przodu, pozostałem jednak na froncie - decydując, że jeśli ktoś powinien się narażać, to ja; w tym stanie moja przyjaciółka miała nikłe szanse na ponowną wygraną w starciu z cienistą istotą, która próbowała ją utopić. I cholera gdybym chociaż raz posłuchał własnego instynktu, może uniknąłbym przykrych, acz nieuniknionych następstw tej lekkomyślności.
Minęła tylko chwila, malutka chwila, aż zanurzyłem się w bajorze po kostkę, idąc na ślepo i próbując jedynie wymacać Thalię rękoma, żeby wiedzieć, czy wciąż za mną podąża. W pewnym momencie coś szarpnęło mnie za nogę i poczułem to, co ona musiała czuć, gdy zmagała się z tą łapczywą macką... piekący ból wypełniający moje płuca i przełyk, do którego przedostawała się cienista ciecz. Poczułem też strach; strach, który odebrał mi zdolność podjęcia stosownej reakcji. Próbowałem czarować nieme Ascendio, kurczowo zaciskając palce na różdżce i miotle, ale w tym mokradle nie widziałem nawet własnej ręki, a ruchy były znacznie ograniczone - nie umiałem wykonać nawet pełnego gestu wymaganego w rzuceniu zaklęcia. Panika narastała niemożebnie, gdy walczyłem z bezwarunkowym odruchem zaczerpnięcia haustu powietrza... ale chyba nadeszła moja zguba.

dwukrotnie nieudane ascendio
Garfield Weasley
Garfield Weasley
Zawód : Biuro Informacji i Propagandy "Memortek"
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11219-garfield-weasley#345390 https://www.morsmordre.net/t11265-persymona#346336 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f426-devon-appledore-wooda-road-12 https://www.morsmordre.net/t11264-skrytka-bankowa-nr-2454#346322 https://www.morsmordre.net/t11263-garfield-weasley
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 2:32
The member 'Garfield Weasley' has done the following action : Rzut kością


'Przesilenie' :
Bagna Brenyn - Page 13 UZ9AVja
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 11:49
Zafascynowana odbiciem w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na otoczenie i na to, co stało się dookoła, ale jednocześnie nie poczuła, że nagle znajduje się w okolicy coś, co mogłoby na nią wpłynąć, na otoczenie, na wydarzenia dookoła. Dopiero kiedy Garry zaczął iść, ruszyła za nim, ale jednocześnie ruszyła tuż za nim, nie wiedząc nawet, w której chwili mogło wszystko pójść nie tak. Ale poszło.
Z przerażeniem straciła nagle osobę obok siebie, osobę, która zniknęła gdzieś w otchłani bagna, a w pierwszej chwili wzbudziło to w Thali jedynie sporą panikę.
- GARRY! – Krzyk poniósł się ponad bagnami, a chociaż zwracanie na siebie uwagi z wilkołakiem w okolicy i morderczymi cieniami nie było najrozsądniejsze, zdecydowanie nie mogła się powstrzymać. Szybko sięgnęła po różdżkę, zastanawiając się, jak mogła uratować przyjaciela.
- Fluxobedio! – Rzuciła zaklęcie, chcąc aby woda przetoczyła się za Garfielda, uwalniając go z objęć bagna. – Flippendo! – Chciała uderzyć w przestrzeń za Garfieldem która mogła się odsłonić i dzięki temu spróbować go jakoś uwolnić z pozostałości bagna i dać mu czas na ucieczkę.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 11:49
The member 'Thalia Wellers' has done the following action : Rzut kością


'Przesilenie' :
Bagna Brenyn - Page 13 KyZjlGb
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 12:03
Gdy tylko spytała, na wydechu podziękował.
- Tak - przyznał z ulgą, choć był i tak przejęty tym, co działo się wokół, że ulga, którą poczuł i tak była niewielka. Nie zauważył śladu, rozglądał się dookoła. Słuchał jej głosu, kiedy mówiła do czegoś… kogoś? Sam nie wiedział. Czy to w ogóle miało sens? Czy zwariowali?
- Nie wiem. Może istnieją byty, których nie widzimy, a tylko czujemy obecność? Byty, które czasem podpowiadają nam co robić, kiedy stoimy na rozdrożu. Poradzą nas, szepczą do ucha, pomagając nam podjąć decyzję. - Zamilkł na chwilę, kręcąc głową. - Nie to chyba głupie. Nie wiem. - Być może gadał od rzeczy. Był za głupi by to pojąć. W końcu na świecie było wielu inteligentnych czarodziejów, geniuszy. Napewno znali odpowiedzi na te pytanie, potrafiliby to wyjaśnić. Tymczasem oni zostali tu sami. Przez moment się zastanawiał, czy powinni zawrócić, poszukać kogokolwiek. Strach go jednak paraliżował.
-Mhm- mruknął, skupiony na drodze. Jedną dłonią trzymał miotłę, drugą pochodnię. - Ogniskiem? Chłopakiem? - Wzruszył ramionami od niechcenia. - Że to co? - spytał, ale nie odwrócił się za nią. Zamiast tego spojrzał w mokradło, na tafli dostrzegając odbicie. Gwiazdy. Układały się w coś, w jakiś kształt. Czy to był łuk? Ścieżka po której kroczyli? Obejrzał się na światła, które mijali, miały ich sprowadzić na zgubę. Przełknął ślinę i kiwnął głową. Chyba miała racje. To wyglądało jak wskazówka. Zatrzymali się tuż przed drzewem, nie zamierzał skręcić w prawo, za światłem, zamiast tego podążyć na północny zachód, przed siebie. By to jednak miało szansę się udać musieli ominąć drzewo; szczęśliwie, mieli miotłę. Nagle coś ścisnęło jego serce, obrócił głowę, podążając za dźwiękiem. Krzyk proszący o pomoc. Powinni zawrócić? Pomóc? Mogli? Nie, nie wierzył w to. Jeśli zawrócą, zginą. Łatwiej było mu podjąć taką decyzję, niczego nie widział, wmawiał sobie, że to wszystko omamy. Zostawili za sobą masakrę, ale nie miał tam nikogo — nie zależało mu. Nie zależało, prawda, James? Przymknął na moment powieki, słysząc szum krwi w uszach. Nie wracaj, nie odwracaj się, nie rób tego. Nie mógł nikomu pomóc, nie mógł nikogo uratować — jedynie ściągnąć na nich zgubę. Na niego i na Nealę. Jak zawsze.
Chwila wątpliwości sprawiła, że pociągnął trzon miotły niepewnie. Szarpnął nim lekko, echo tego krzyku wciąż odbijało się od drzew, przynajmniej w jego własnych myślach. Nie, nie, nie, powtarzał sobie. Zadarł miotłę mocniej, poderwał ją, by wznieść się ponad drzewo. Wystraszył się, że stracą orientację w przestrzeni, zgubią drogę, jeśli wzniosą się zbyt wysoko.
- Rozglądaj się, ja się skupię na ścieżce -polecił jej, pilnując by zatrzymać uwagę na drzewie, które próbowali ominąć górą, nie zboczyć z kierunku ani trochę.- I powiedz mi co widzisz - poprosił, zaraz po tym zaśpiewał znów ptasim śpiewem. Pójdą dalej, w las. Dokądkolwiek ich prowadziła ta droga. Lecąc w górę wciąż starał się trzymać pochodnię z dala od gałęzi.


| przepraszam, że tak krótko, ale z telefonu



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 12:03
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością


'Przesilenie' :
Bagna Brenyn - Page 13 XjDnvtf
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bagna Brenyn - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bagna Brenyn [odnośnik]17.10.22 20:02
Spojrzał na nią po raz ostatni, jakby wierzył, że to spojrzenie pozwoli mu na wieki zapamiętać ją w najpiękniejszym pejzażu - plama światła wśród niekończącej się czerni, jakaś personifikacja nadziei w niekończącej się niepewności. Ale nawet teraz zaczęła się rozpuszczać jak kropla pigmentu kapnięta do słoika z wodą. Aż zniknęła całkiem. Miał rację czy się mylił? Była prawdziwa czy to tylko jego złakniony jej obecności umysł płatał mu figle? Cokolwiek to było, przestało mieć w tej chwili znaczenie, bo wypowiedział właśnie inkantację, która pokazała mu sylwetkę chłopca wyraźnie chowającą się za drzewem. Poczuł ulgę, ale też jakieś ukłucie irytacji w stronę Laurence’a - to tylko chłopiec, mogliśmy iść za Ophelią, a ty wymyśliłeś sobie jakieś niebezpieczeństwo.
Nie zdążył pożałować owej myśli ani nawet w pełni nadać jej kształt, kiedy dostrzegł kolejną smugę światła. I co najgorsze - był zdolny nadać jej nazwę, a nawet prędko przejęty bodźcami umysł umiejscowił ją w spisie magicznych stworzeń, istot oraz duchów Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami w Ministerstwie Magii.
- To wilkołak - powiedział na wydechu, patrząc na skradającą się sylwetkę. - To wilkołak! Harry, do nas, w tej chwili! - nic innego mu nie zostało, jak tylko rozkazać chłopcu, mając nadzieję, że cudem skonfunduje to potwora i pazury trafią na korę drzewa. Oddał lampion Millicencie i ruszył z miejsca, widząc, że chłopiec być może jest w zbyt dużym szoku albo może jest ranny, dlatego nie odpowiedział na prośbę Rhennarda. A może wypowiedział to zbyt gwałtownie. To nie miało znaczenia - znów. Czas na reakcję minął, a wilkołak rzucił się na chłopca, krew bryzgnęła ostrzegawczo. - Nie!
Podniósł już różdżkę, żeby zaatakować kreaturę, ale nagle w uszy wbił się krzyk, który zachwiał sylwetką Abbotta i wycisnął zza zaciśniętych warg jęk bólu. Ramieniem oparł się mimowolnie o drzewo stojące najbliżej, dłońmi zatykając uszy. Aż w końcu krzyk się skończył. Uniósł głowę, oddech przyspieszył, serce wybijało szaleńczy rytm - dźwięk rozdzierających się powłok ziemi wywołał dreszcze, a widok chłopca usiłującego uciec przed wilkołakiem nagły zastrzyk odwagi, który wartkim strumieniem pchnął krew przez cieniutkie korytarze pod jasną skórą. Nie myślał nad tym długo, przygotował się do skoku i po prostu to zrobił - skoczył przez rozpadlinę w stronę chłopca. Stanął z wilkołakiem twarzą w twarz, świadomy, że sam może nie wyjść z tego żywy.
Albo... ludzki.
Zacisnął różdżkę i od razu, pewnie wypowiedział inkantację znanego zaklęcia, kierując jej czubek na wilkołaka: - Commotio!

| 1 kostka: skok; 2 kostka: commotio



gdybym ziarnka
choć nie wszystkie
mocnym zawrzeć mógł uściskiem
gdybym z grzmiącej fali jedno choć ocalił


Rhennard Abbott
Rhennard Abbott
Zawód : opiekun w rezerwacie znikaczy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
turn gold to sand
let night be done

OPCM : 10 +5
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11085-rhennard-abbott#341563 https://www.morsmordre.net/t11149-remus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-dunster-castle https://www.morsmordre.net/t11287-skrytka-bankowa-nr-2423#347035 https://www.morsmordre.net/t11286-rhennard-abbott#347022

Strona 13 z 25 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 19 ... 25  Next

Bagna Brenyn
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach