Wydarzenia


Ekipa forum
04.08.1958 - Wianki
AutorWiadomość
04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.10.23 21:58
First topic message reminder :

Brzeg w Dorset
Brzeg plaży w Weymouth04 sierpnia 1958
Steffen Cattermole, Neala Weasley, James Doe, Liddy Moore, Celine Lovegood, Marcelius Sallow, Aisha Doe, Anne Beddow i Finnegan Fenwick bawią się - jedni lepiej, inni gorzej - po wyłowieniu wianków.

Szafka zniknięć


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
04.08.1958 - Wianki  - Page 21 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 15:44
Miał protestować przeciwko wyprawie Liddy, ale na szczęście Freddie postanowił jej towarzyszyć! No i Blue. Kto nie przestraszyłby się przeklętego psa? Ktoś pijany na pewno by się przestraszył. Wciągnął pył, zakrztusił się - o sorry, wciągnęło mi się wszystko - nie wiedział jak to prawidłowo wciągać ani czy to dużo czy (jak mówił Jim) mało i odprowadził parę dziwnie wymownym spojrzeniem. -Ziemniaczków był kilogram! - zawołał jeszcze za nimi.
-Chodźmy! - przytaknął. Neala już słyszała, że zgubił ziemaniaczki, postanowił ominąć kwestię migdalenia się: -Wysypały mi się. - wymamrotał, ale o sytuacji z wredną babą opowiedział jej o wiele bardziej szczegółowo i entuzjastycznie: -Chciałem kupić kiełbaskę, Neala, a ta baba zobaczyła, że jestem mokry i że Jim ma ciemne włosy i zaczęła nas wyzywać! Od Cyganów, mimo że tam byłem ja i Marcel i że miałem pieniądze, i od zboczeńców i w ogóle. To było OKROPNE, nie wiedziałem, że w Weymouth są tacy wredni ludzie! Powiedziałem jej, że powinna się bać Bułgarów, a nie nas, ale do niej do nie dotarło, ale do Jenny już dotarło... - wziął oddech, ale ostatecznie postanowił nie kontynuować, bo chciał posłuchać jak Jim śpiewa.
-I TURLAAAAAAJ! - zawtórował fałszem, klaszcząc dłonie i wpadając za nim na plażę.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 18:16
Cóż za zaskoczenie. Nawet nie zdążyłem się od niego oddalić, a ten już wciągnął wszystko. Proszku nie było za wiele; dla dwóch osób by wystarczyło, ale z niewielkimi szansami na dobrą zabawę. Teraz chociaż mieliśmy pewność, że jeden z nas poczuje jego wpływ i będzie mógł nacieszyć się falą uzależniającej euforii. Szkoda, że to nie byłem ja. Ciekawie czy poleci za nim jakaś panienka; skutki uboczne były jasne. Wiedział w ogóle o nich? -Jakżeby inaczej- wywróciłem oczyma. -Mam nadzieję, że coś tam jeszcze masz za pazuchą, bo ja dzisiaj jestem pusty- cóż zrobić, bywało i tak. Zawartość trzymanej butelki też była niczego sobie.
Obróciłem się przez ramię, gdy jeszcze wykrzyczał ile było tych cholernych ziemniaków, po czym podbiegłem kawałek chcąc dogonić Liddy. Zwolniłem, kiedy znalazłem się tuż obok i przeniosłem spojrzenie na drepczącego Blue, którego podrapałem za uchem. Lubiłem zwierzęta, choć poza sową nigdy żadnego nie miałem. -Nie jestem- odparłem bez zastanowienia. Co prawda nic jeszcze dzisiaj nie jadłem, ale nie było to niczym nadzwyczajnym. -Wiemy w ogóle gdzie ich szukać? Czy informacji mamy tyle ile udało mi się usłyszeć od Steffa?- zgubił je w lesie, czyli mogły być wszędzie, a nam mogło zabraknąć dnia, aby je odnaleźć. Ponadto robiło się już ciemno, nietrudne było pomylić je z kamieniami. Zawsze misje niemożliwe, ale cóż zrobić. Brzuch sam się nie napełni. -Wyglądasz na zadziwiająco trzeźwą- uśmiechnąłem się lekko i podałem jej trunek. -Nie dali ci nawet łyka?- nie miałem pojęcia czy tylko brali, czy też coś pili. Tak naprawdę w ogóle nie miałem wiedzy co u licha się dzisiaj działo. Właściwie to od dłuższego czasu pozostawałem w cieniu i z pewnością ominęło mnie wiele ciekawych historii, a szkoda. Miałem sporo do nadrobienia. Najgorsze było już za mną, mając gdzie mieszkać mogłem w końcu znaleźć trochę czasu na dobrą zabawę.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest


Ostatnio zmieniony przez Freddy Krueger dnia 13.11.23 16:56, w całości zmieniany 1 raz
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 23:05
Obcy typ miał się na nią zaczajać? Bo jakiś chłopak (Steff) chwilę wcześniej obłapiał mu córkę? To nie miało najmniejszego sensu. Zresztą... nawet jeśli, to by sobie z nim poradziła i tak, była tego pewna. Nie czuła się tu zagrożona w żaden sposób, a jednak nawet Jim coś przebąkiwał o tym, że szukanie ziemniaków w lesie to kiepski pomysł. Przewróciła na to tylko oczami i ruszyła w las niczym się nie przejmując.
Freddy przynajmniej nie rozwodził się nad jej bezpieczeństwem lub niebezpieczeństwem. Posłała mu przeciągłe spojrzenie, ale ostatecznie chyba jego odpowiedź ją usatysfakcjonowała, bo wróciła do obserwacji otoczenia, a szczególnie tego co mieli pod nogami, bo w półmroku na takich wertepach łatwo było o potknięcie.
- Myślę, że znalezienie ich będzie prostsze niż się wydaje. Steff mówił o polanie niedaleko... a znając jego kondycję to serio nie będzie daleko - odparła pogodnie. - No i mamy Blue! No, jak będzie, Blue? Wytropisz ziemniaki? Szukaj, szukaj! - zachęciła psiaka, właściwie bardziej dla zabawy niż na poważnie.
Za to na jego uwagę co do trzeźwości zmarszczyła zabawnie nos i uśmiechnęła się kwaśno.
- Tyle się działo, że trzeźwiałam szybciej niż udawało mi się choćby wstawić... - odparła pół żarem - pół serio, choć w jej głosie pobrzmiewała jakaś nuta goryczy. To na wspomnienie... ech, właściwie na wspomnienie całego tego dnia. Nie spisywała go jednak całkiem na straty, karmiąc się nadzieją, że da się go jeszcze uratować miłym wieczorem przy ognisku w towarzystwie przyjaciół.
Z wdzięcznością przyjęła oferowany alkohol i już po chwili pociągnęła z gwinta solidny łyk. Skrzywiła się przokrutnie i trochę ją otrzepało, bo nie dość, że cholerstwo było mocne, to... nie była fanką Zielonej Wróżki i jej anyżowego posmaku. Odetchnęła ciężko, ale nie oddała mu butelki od razu, bo wróciło do niej, niczym gnom do ogrodu, wspomnienie rodzinnego obiadu, na którym piła to ostatnio... i musiała napić się jeszcze raz, żeby wyrzucić je z pamięci. Wciąż tak samo ohydne, ale weszło jakby lepiej. Nie miała zresztą zamiaru wybrzydzać w tej chwili. Chuchnęła, jakby to miało przynieść ulgę przepalonemu alkoholem gardłu i wtedy dopiero oddała butelkę kumplowi.
- U ciebie jak? Jakieś nowości? - zapytała tak po prostu z ciekawości. - Zostajesz dłużej? Tu, na festiwalu?

1 - Blue jest zajęty swoimi sprawami i ignoruje Lidkę
2-3 - Blue faktycznie łapie jakiś trop, ale niestety nie ziemniaków i wprowadza ich w jakąś iglastą gęstwinę
4-5 - Blue na chwilę znika im z oczu, po czym wyłania się z chaszczy ciągnąc w zębach wielką gałąź
6 - Blue prowadzi ich prosto na polanę, na której Steff pogubił ziemniaki


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 23:05
The member 'Liddy Moore' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
04.08.1958 - Wianki  - Page 21 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 1:08
- Mam cytrynówkę! - orzekłam podnosząc butelkę z ziemi. - O masło też. - dodałam, kiedy rozejrzałam się wokół i je dostrzegłam w kilku krokach dobiegając do Jima. Wsłuchałam się w słowa Steffena marszcząc brwi, by zaraz z powątpiewaniem spojrzeć na włosy Jima, a potem te Steffena. - Też masz ciemne, Steffen. - przypomniałam mu, moja mina mówiła dokładnie, że kompletnie nie łapie o czym on mówił. Znaczy no, co? - Tak po prostu? - zapytałam go nadal nic nie łapiąc. - Czemu Bułgarów? - nie rozumiałam kompletnie nic, czemu ich a nie Francuzów na przykład.
- Oh, hm, Elvisa? - powtórzyłam po nim marszcząc lekko brwi. - Fajnie go śpiewałeś. - odrzekłam po krótkiej chwili zastanowienia. Przymknęłam oczy przypominając sobie jak udawał go na ognisku. - Tym ty ry ry rym. - zanuciłam kawałek po tym, ale przymknięcie oczy to nie był dobry pomysł, bo potknęłam się. Poleciałam kilka kroków na przód na szczęście - tym razem nie wywalając. Zaśmiałam się, odnajdując równowagę jakoś. - Było blisko. - orzekałam niezrażona. - Wróciliśmy!!! - krzyknęła z daleka dostrzegając Anne, żeby pomachać do niej i Olliego ręką. A kiedy znaleźliśmy się przy nich wyciągnęłam różdżkę, chwilę myśląc. - Może moją puścisz? - zaproponowałam Jimowi, ja się nie znałam za dobrze na muzyce - bo i skąd? A on chyba tej swojej nie znalazł jeszcze - co było dla mnie niezrozumiale dobrze przyjmowaną tragedią.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 12:14
Nie zgłębiałem tematu bezpieczeństwa, tak samo jak nie myślałem długo nad decyzją i mogła mi wierzyć na słowo – wcale mi się tych ziemniaków nie chciało szukać. Fakt faktem zjadłbym jednego, szczególnie, że mieli masło, ale przeważała chęć zduszenia świadomości i zakrzywienia rzeczywistości, co kryło się pod postacią zielonego płynu, a wcześniej proszku, który ten samolub zdążył pochłonąć. No, ale dało się połączyć przyjemne z pożytecznym, więc nie narzekałem.
-Za dużo bierze, to i kondycja gorsza- uśmiechnąłem się nieznacznie. Wzrokiem wodziłem po leśnych zaroślach w nadziei, że zobaczę jakieś przejście, czy cokolwiek, na wspomnianą polanę. Blue był grzeczny, szedł głównie przy nodze, lecz kiedy Liddy wypowiedziała słowa, których byłem pewien, że nie zrozumiał, to ku mojemu zaskoczeniu zamerdał ogonem, po czym ruszył przed siebie znikając nam z oczu. Mądry zwierzak. Choć pewnie gdyby Steff zgubił kiełbasę, a nie ziemniaki to już dawno byśmy wracali ze znaleziskiem. No dobra – jego resztką.
-Chce wiedzieć co się działo?- nie zaskoczyła mnie tymi słowami. Kiedy tylko zobaczyłem chłopaków i usłyszałem zlepek słów, jakie tylko oni potrafili rozszyfrować, to wiedziałem już, że wiele mnie ominęło. Byłem za to lekko wkurwiony, no ale to sam na siebie, bo nie wyrobiłem się wcześniej. Taki był plan, a wyszło jak zawsze.
Uśmiechnąłem się szeroko widząc jak krzywi się po solidnym łyku, ale tu musiałem przyznać jej rację. Wróżka była paskudna w smaku i ten cholerny anyż sprawiał, że czasem brało mnie na mdłości. Była jednak warta tego cierpienia, szczególnie jak wypiło się ciut za dużo i wjeżdżały halucynacje.
Po chwili jednak radosny wyraz twarzy zniknął. Zauważyłem głęboki oddech, zapadła cisza. Przyglądałem się jej, ale nie mówiłem nic, tylko obserwowałem nietypową reakcję. Coś ją trapiło? Zwykle ludzie komentowali ostry smak, a nie zapijali go i to dokładnie tym samym trunkiem. -Może i nie byłem głodny, ale ty na pewno spragniona. Wszystko w porządku?- spytałem. -Czy już na trzeźwo nie idzie z nimi wytrzymać?- wziąłem od niej butelkę i sam upiłem łyk. Nie zareagowałem inaczej, dosłownie mnie wykrzywiło. Przesunąłem dłonią wzdłuż ust i odkaszlnąłem.
-Żadnych- zastanowiłem się, a na ustach pojawił mi się wilczy uśmieszek. -No może poza jedną. Wprowadziłem się w końcu na tę barkę, jest moja- piękna sprawa, w końcu miałem swoje cztery kąty. Nawet jeśli pływające. -A u ciebie?- spytałem. Dawno się nie widzieliśmy. -A wy zostajecie? Nie mam planów, więc z chęcią- w trakcie festiwalu mało kto pracował, a i ja nie zamierzałem.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 15:00
Zaśmiał się, widząc, że Steffen wciąga swoją porcję. Prędko i bez zastanowienia.
— Nie wysypały ci się, tylko potrzebowałeś rąk do migdalenia się — zwrócił mu uwagę, kręcąc z niedowierzaniem głową. Kiedy mu zawtórował, przypomniał sobie, że brakuje im tenora. Rozejrzał się, szukając wzrokiem Marcela, ale nigdzie go nie zobaczył. Zerknął na Nealę.— Elvisa — powtórzył. — Tak? Naprawdę tak myślisz? — spytał z powoli poszerzającym się uśmiechem. — To będzie następne — skłamał, udając, że wiedział, o jaki utwór jej chodzi. Zaśmiał się, kiedy ona się zaśmiała, mało nie lecąc twarzą w piasek. — Wszystko okej? — Nie miał rak, by ją złapać. Z oddali zobaczył już Castora i Anne: — Heeeeeeeeeeeeeej!— krzyknął głośno, zwracając na siebie uwagę i przyspieszył, żeby do nich dojść. — Patrzcie co mam. Gramofon — obwieścił, na wypadek, gdyby się sami nie zorientowali co to było. — Neali — spojrzał na dziewczynę. Położył koc z gramofonem na piasku. — Podobno macie coś do jedzenia? Mieliśmy... ziemniaki... i masło... i wiśniówkę.. I kiełbasę... ale zostało tylko masło — wydukał w końcu, spoglądając na Nealę. Skrzywił się, ale zaraz potem uśmiechnął i bez oporów wziął do ręki różdżkę Neali. Zgodnie z jej propozycją, chwycił różdżkę i myśląc o melodii, skierował ją w gramofon.


| Steff rzucasz na skutki:

k1. przekrwione oczy
k2. krew z nosa
k3. krew z nosa i przekrwione oczy

A ja rzucam na skutki różdżki Neali:

k1. pomysł wychodzi i gra muzyka
k2. pomysł się nie udaje i nic nie gra
k3. pomysł się nie udaje i zamiast tego wyrastają mi królicze uszy



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 15:00
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
04.08.1958 - Wianki  - Page 21 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 16:24
-Do migdalenia się to trzeba przede wszystkim ust. - odciął się Jimowi, a że desperacko pragnął jego aprobaty, to dodał jeszcze szeptem i z dumą: -Polizałem ją w szyję.
Pobiegli w stronę plaży, a Neala omal się nie wywaliła - wyciągnął łokieć, by ją powstrzymać, ale za późno i wyprostowała się sama. Zwrócił uwagę na to, jak ładnie wyglądają jej ogniste włosy. -Twoje włosy ładnie wyglądają. - powiedział, ośmielony działaniem narkotyku.
-HEEEJ CO ROBICIE? - krzyknął do Castora i Anne. Nie nudzili się tu, sami? Z radością zlustrował gramofon wzrokiem. -Czemu nie gra?



intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 16:24
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
04.08.1958 - Wianki  - Page 21 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 16:34
Liddy uśmiechnęła się rozbawiona żartem. Kondycja Steffa zdecydowanie nie była związana z nadużywaniem substancji… chociaż akurat dzisiaj…?
- Co to tak właściwie było? – zapytała z ciekawości, bo mimo że panował chaos, kiedy kuzyn próbował się z tym braniem kryć, to robił to dość nieudolnie. Na tyle, że trzeźwa nie mogła tego przeoczyć. Na dragach się nie znała za dobrze, tyle że paliła diable ziele i kilka nazw kiedyś zasłyszała od chłopaków i to by było na tyle.
A czy chciał wiedzieć co się dziś działo? Zerknęła na niego. Nie była pewna czy powinna o tym mówić i generalnie nie chciała o tym mówić, ani nawet o tym myśleć.
Dlatego uśmiechnęła się tylko słabo, ale nic nie odpowiedziała. Zwykle była gadatliwa, ale dziś to wszystko ją przytłaczało. Zdecydowanie potrzebowała się napić albo czymś się odurzyć, żeby te przeklęte myśli wreszcie zostawiły ją w spokoju i żeby znów mogła się dobrze bawić. I tu Freddy miał absolutną rację: była spragniona. Choćby tej paskudnej Zielonej Wróżki.
„Czy już na trzeźwo nie idzie z nimi wytrzymać?” Znów mimowolnie się uśmiechnęła.
Może lepiej by było gdyby Freddy wiedział? Żeby potem czegoś nie palnął albo coś… Poza tym był jednym z nich, nie w porządku było go wykluczać z czegoś o czym wszyscy wokół wiedzieli… A w związku z tym, że wszyscy wiedzieli, to też nie było to żadną tajemnicą, tak?
Wypuściła powoli wstrzymywane powietrze.
- Chyba lepiej żebyś wiedział – powiedziała w końcu ostrożnie. – A od nich tego raczej nie usłyszysz… No chyba że od Steffa - jej kuzyn nie był mistrzem taktu… co chyba było u nich rodzinne. Tylko... jak zacząć?
- Chłopaki się pożarli. Jim i Marcel. Ale tak… - szukała dobrego określenia, ale nie znalazła - Myślałam, że dadzą sobie po mordach i się uspokoją, ale... – pokręciła głową. Teraz już wiedziała, że w tym założeniu popełniła tragiczny w skutkach błąd.
…dosłownie jakby coś ich opętało, Freddy. Zanim ogarnęłam, że robi się groźnie, wylądowali w wodzie, a potem… - gardło jej się zacisnęło i urwała. Przed oczami znów miała morskie fale bez śladu przyjaciół. A potem Marcela wynurzającego się z tonącym Jimem. I Jima leżącego na piasku…
Z obrazów, które zdążyły jej już zjeżyć włoski na całym ciele, wyrwał ją niewielki, ale przenikliwy ból. Nieświadomie rozdrapała skórkę na palcu. Potrząsnęła głową, jakby to miało jej pomóc w pozbyciu się z niej strasznych wspomnień. Wzięła głębszy wdech. No, wykrztuś to z siebie w końcu.
- Jim dziś prawie… - znów urwała, bo słowa: „umarł”, „utonął”, „zginął” nie potrafiły przejść jej przez gardło.
Uch, teraz już wiedziała, że niepotrzebnie poruszała ten temat. Trzeba było siedzieć cicho i nie psuć humoru Freda już na wstępie. Głupia była i tyle. Miała tylko nadzieję, że Freddy sobie resztę dopowie, bo najwyraźniej sama się przeceniła w tym zakresie. Zamiast więc kontynuować po prostu bez pytania wyjęła mu butelkę z ręki i napiła się kolejny raz. Ohyda. Ale to chyba pomagało odciągnąć jej myśli od tamtych wydarzeń.
- Ale już porządku – odezwała się ponownie, zmienionym przez chwilę przez alkohol głosem. – Chyba. Sam widziałeś – zakończyła dokładnie w chwili, gdy krzaki po ich lewej zaszeleściły głośno, a zaraz potem mogli zobaczyć jak Blue szarpie się z trzykrotnie albo i czterokrotnie większą od siebie gałęzią. Napięcie z niej uleciało, a może po prostu przerodziło się w rozbawienie, bo Liddy zaśmiała się cicho rozbrojona tym widokiem.
- To nie ziemniak, Blue… - poinformowała psiaka, schylając się, żeby pomóc mu uwolnić jego zdobycz z chaszczy. Chwilę się szarpała, ale ostatecznie psidwak mógł z dumnie uniesioną głową przenieść gałąź jak trofeum ze dwa metry, póki znów nie zahaczyła mu się o kolejny krzak. Pomogłaby mu, ale na słowa kumpla zastygła w bezruchu.
- Masz barkę – powtórzyła za nim z niedowierzaniem, zadzierając głowę, żeby na niego spojrzeć. – Bujasz – zanegowała zaraz, bo pewnie ją wkręcał… ale wcale tak nie wyglądał. – Mówisz serio? Masz barkę? Tak tylko dla siebie? Cały statek? – wyrzucała z siebie z mieszaniną niedowierzania i podziwu. – Wow… To musi być odjazd. Odpływ nawet.
To musiało być wspaniałe! Mieszkanie na statku. Mieszkanie w cygańskim wozie. Mieszkanie w cyrku… Zazdrościła im tego. Nie dlatego, że źle jej się mieszkało z rodziną, bo to wcale nie tak, ale… taka barka, albo takie wozy kojarzyły jej się z absolutną wolnością. I tej wolności właśnie im zazdrościła.
- Czy to oznacza, że jesteś teraz kapitanem? Kapitan Freddy Krueger… - wypowiedziała, żeby sprawdzić jak to brzmi. Całkiem nieźle!
- Hej! A nazwałeś już swój statek?
W końcu każda łajba ma swoje imię, więc i barka musiała jakieś mieć.
- A u mnie… - zaczęła, ale przerwał jej przeraźliwy, męski krzyk, łupnięcie upadku i przestraszony szczek psidwaka.
- Blue! – zawołała odruchowo próbując dojrzeć co się wydarzyło kawałek dalej. A wyglądało na to, że rosły mężczyzna potknął się o niesioną przez psiaka gałąź i wylądował na ziemi, a teraz klął na czym świat stoi tak wściekle, że nawet Lidce w pierwszej chwili mowę odjęło i stała jak wryta, kiedy chłop zaczął się podnosić. I nie była pewna, ale w potoku inwektyw chyba padło imię Jenny.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 17:13
Oczywiście, że podzielał zmartwienia i wątpliwości Anne. Z tym, że te były delikatnie stłumione niezachwianą wiarą w to, że gdziekolwiek szli chłopaki i Liddy, potrafili dać sobie radę. I zawsze wracali. W lepszym, w gorszym stanie, ale wracali i teraz też wrócić muszą.
— Tak dobrze, jak dobrze może być — odpowiedział od razu, ciepło i miękko, bez zastanowienia. Gdzie było jego życie, nawet naznaczone wojną, a gdzie życie chłopaków, znacznie bardziej dotkniętych przez los? Nie miał prawa narzekać. — Oj, wiesz dobrze, że nie będę — zapewnił ją od razu, znów, jakby w odruchu, unosząc dłoń do góry i układając ją na jej włosach. — I jak, podoba ci się ten nowy ja? — nie wiedział, po co pytał, chyba z przekory.
I choć bardzo nie chciał oderwać wzroku od Anne, musiał, bowiem źródło nadchodzącego hałasu — a raczej źródła, osobowe — zbliżali się do nich nieuchronnie.
— Popatrz no, wracają — nachylił się do ucha Anne, szepcząc z szerokim uśmiechem, nim wyprostował się i wolną dłonią pomachał Steffowi, Neli i Jimowi z daleka.
— NO NARESZCIE — chyba nie chciał mówić aż tak głośno, ale no cóż. Już trochę się wyczekali. A tutaj Jim mówił jeszcze o jakichś frykasach, a im dłużej mówił, tym szerzej uśmiechał się Oliver, aż dotarł do momentu z masłem, wtedy Summers musiał powstrzymać się, żeby nie sapnąć z niezadowolenia i nie pokazać zbyt jaskrawo swego niezadowolenia.
— Mamy pieczonego indyka i chleb, jeszcze nie wystygł... — spojrzał kontrolnie na Anne, gotów płynnie przejść do pocieszania jej, jeżeli również nastawiła się na jakieś szczególne smakołyki, co do których musieli się obejść ze smakiem. — Macie chociaż cokolwiek do picia? — spytał wreszcie, z wyraźną nutką desperacji w głosie. Wszyscy tu byli albo po używkach, albo pod wpływem, tylko on jak debil siedział jeszcze o suchym pysku, no poza byciem pijanym niespodziewanym flirtem.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 21:39
Westchnęła sobie, cicho i przeciągle, z uśmiechem malującym się na wargach zawieszając spojrzenie na spokojnym morzu. Ciemna tafla niemal stapiała się z wieczornym niebem, gdzieniegdzie było widać ślady morskiej piany, fale nie były już tak wzburzone jak jakiś czas temu; lekko podmywały jej stopy, kiedy stanęła obok Olivera, walcząc z jakąś dziwną pokusą oparcia się o jego bok. Albo chociażby oparcia głowy o jego ramię.
- To dobrze - dobrze, że dobrze. Na potwierdzenie pokiwała jeszcze głową, zadzierając ją zaraz nieco w górę, by na niego spojrzeć.
- Podoba. To imię ci pasuje. I w ogóle... - wyjawiła, kącik ust drgnął w górę i chciała powiedzieć co jeszcze, ale gest, w którym pogładził jej włosy, znowu, jakoś wybitnie sprawnie zatrzymał słowa w krtani.
Później nie było już miejsca, by to kontynuować; gdzieś w tle dobiegł ją znajomy głos, później wzrok wyłapał kilka sylwetek.
- Hej hej!! - zawołała zaraz za nimi, do Neli, Jima i Steffa, w ślad za Oliverem również energicznie machając ręką - Co to?? - zawołała równie głośno, kiedy zauważyła, że Jim coś trzyma - po chwili było już jasne, że to gramofon.
Patrzyła jak powoli się zbliżają i w końcu kładą koc, a na nim muzyczne znalezisko.
- Masło i gramofon, super - skomentowała z rozbawieniem, patrząc na Doe, nim schyliła się, by usiąść na kocu - Liddy znalazła drewno? Rozpalicie ognisko? Pomóc wam w czymś? - rozejrzała się za przyjaciółką powoli.


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.11.23 22:42
Zgarnęłam ze sobą jedną butelkę, bimber wcisnęłam w dłonie Steffena a masło. Masło. Dobra, jedna butelka pod pachę, masło w rękę i szłam.
- Wyrzuciłeś jedzenie? - podchwyciłam za Jimem, marszcząc z niezadowoleniem nos. - Yhym. - powtórzyłam potakując lekko głową. - Lubię twój głos. - orzekłam ze szczerością. - W sensie jak śpiewasz. - dodałam zaraz. - Znaczy normalnie też jest okej, ale jak śpiewasz… no… ja tak nie umiem. - przyznałam, bo w nuty nie trafiałam i raczej wątpiłam że słuchanie mnie to była przyjemność w przeciwieństwie do Jima. - Spoko. - zgodziłam się, potakując lekko głową. Zaraz. Zaraz. ZARAZ CO?! - POLIZAŁEŚ JĄ? - mimowolnie wydarło mi się głośniej niż zamierzałam a usta wykrzywiły się mimowolnie do dołu. I to przez to chyba się potknęłam - z tego szoku. - Żyję! - orzekłam, krzyknęłam w sumie żeby zaśmiać się zaraz. Ale kolejne słowa sprawił że właściwie mnie wcięło. Zatrzymałam się. Zdziwiona spojrzałam najpierw na Jima, a potem na Steffena. Moje włosy ładnie wyglądają? Przekręciłam głowę spoglądając na nie. Czy ja wiem, Celina mówiła że tak, ale ja wolałam… o nie, o nie, nie, nie, nie, nie. - Zapomnij Steff, znaczy dzięki, ale mnie nie poliżesz. - powiedziałam, przyśpieszając kroku, właściwie podbiegając do Anne i Olivera.
- I to. - dodałam, wypychając naprzód biodra, żeby pokazać trzymane w naręczu butelki jednej z cytrynówkami. Opadłam na kolana na piasek wypuszczając butelki, cała czerwona - oczywiście, że tak. Bo to lizanie i te włosy przyniosły to same. - Steffen ma bimber. - dodałam jeszcze. - Ooooo, dopiero jak powiedziałeś indyk zrozumiałam jaka jestem głodna. - przesunęłam się do niego, palcami odrywając trochę i wsadzając go w usta udając, że czerwona nie jestem. - Szteffen…? - zapytałam kiedy zerknęłam na niego, zamierając z wypchanym indykiem policzkiem bo krwawił…?


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]12.11.23 21:48
-Wróżkowy pył- odparłem. Sprawdzony, dający porządnego kopa. -Podobno jest się po nim bardziej atrakcyjnym dla otoczenia- uśmiechnąłem się nieznacznie. Podobno, bo sam nigdy tego jakoś specjalnie nie odczułem, może po prostu nawet proszek mi nie pomagał. Nie miałem powodzenia i pozostawało się z tym pogodzić. -Próbowałaś kiedyś?- spytałem zastanawiając się czy lubiła używki podobnie jak ja.
Przyglądałem się, kiedy długo nie odpowiadała na moje pytanie. Odniosłem wrażenie, że historia była długa i niekoniecznie pozytywna, skoro zamilkła pozwalając sobie jedynie na słaby uśmiech. Zmrużyłem oczy i zatrzymałem się w miejscu krzyżując ramiona na piersi. Zacząłem być podejrzliwy i z pewnością mogła dostrzec, że oczekiwałem odpowiedzi. Ciekawiło mnie co takiego się wydarzyło i nie miałem już żadnych wątpliwości, że chciałem się dowiedzieć.
W końcu padły wyjaśnienia – wpierw jedynie kręciłem lekko głową, nawet się zaśmiałem, gdy wspomniała o daniu sobie po gębie, lecz kiedy zrobiła pauzę zacisnąłem dłonie w pięści. Co oni sobie u licha myśleli? Poważni są? Ile oni do kurwy nędzy mają lat. Nie stroniłem od przemocy, ale nie lubiłem jej, a w szczególności wobec najbliższych kolegów. Postradali zmyły? Czy może narkotyki zżarły im resztę szarych komórek? -O co poszło?- pewnie o kobietę, ale o jaką? Jim przecież miał ciężarną żonę. -Kiedyś naprawdę stanie się tragedia- westchnąłem czując palącą złość. Naprawdę mnie wnerwili i zamierzałem im nagadać, nawet jeśli mają śmiać się i żartować. Małe, podłe ćpuny.
-Chyba tak, stali obok siebie i zadymy nie było, wiec raczej…- mruknąłem, po czym zarzuciłem ramię na jej barki. -No już, nie martw się. Obiecuję, że zrobię z nimi porządek. Powiem to tamto, nie dam się napić. Tak dla kary, barany powinny ją mieć- stwierdziłem, choć zdawałem sobie sprawę, że były to trochę słowa rzucone na wiatr. Nie miałem siły przebicia, mogłem sobie gadać, a oni i tak robili swoje. -Najadłaś się strachu- dodałem, po czym zacisnąłem dłoń na jej ramieniu i finalnie się odsunąłem. -Już po wszystkim.
Gdy Blue wynurzył się z krzaków byłem pełen nadziei, że znalazł naszą zgubę. Cóż, myliłem się. -Blue, małe i okrągłe, nie wielkie i podłużne- zaśmiałem się i pomogłem Liddy wyszarpać gałąź z krzaków. -A no. Mam- potwierdziłem z dumą bijącą z głosu. -Jeszcze nie ma nazwy, możesz ją wymyślić- barka była nadgryziona zębem czasu, nie przetrwał nawet napis, a rybacy mówili na nią po prostu łajba, więc nie przyszło mi jej poznać. Głupi byłem, że nie zapytałem, bo mogłem przedłużyć tradycję, ale w sumie wymyślenie nowej brzmiało naprawdę super.
-Jak mnie w końcu odwiedzisz, to popłyniemy na przejażdżkę. Zostaniesz majtkiem- wygiąłem wargi w lekkim uśmiechu. Jeszcze nie zapraszałem tam nikogo, a przydałaby się mała prywatka za szczęśliwe rozpoczęcie nowego etapu.
Już miałem usłyszeć, co u dziewczyny, ale zamiast tego moich uszu doszedł szereg przekleństw. Ściągnąłem brwi i uniosłem głowę w kierunku, z którego dochodziły. Szlag by to trafił, gość wydawał się naprawdę poirytowany.
-Chodź tutaj- dodałem zaraz po tym jak Liddy zawołała psidwaka.
-Cholerne dzieciaki, cholerny pies!- warknął nieznany mi mężczyzna, po czym podniósł się z ziemi. -O wy!- wskazał na nas. -Gdzie znajdę tego gówniarza, mówcie. Na pewno wiecie- krzyczał, poczerwieniał. Zerknąłem na Liddy, zaśmiałem się pod nosem, ale nic nie powiedziałem. To go najwyraźniej jeszcze bardziej podburzyło. -Gnojku, co cię tak bawi?!- nie przestawał się drzeć, co za buc. To jego córkę zbałamucił Steff? Wdepnął chłop na minę.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584

Strona 21 z 31 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 26 ... 31  Next

04.08.1958 - Wianki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach