Wydarzenia


Ekipa forum
04.08.1958 - Wianki
AutorWiadomość
04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.10.23 21:58
First topic message reminder :

Brzeg w Dorset
Brzeg plaży w Weymouth04 sierpnia 1958
Steffen Cattermole, Neala Weasley, James Doe, Liddy Moore, Celine Lovegood, Marcelius Sallow, Aisha Doe, Anne Beddow i Finnegan Fenwick bawią się - jedni lepiej, inni gorzej - po wyłowieniu wianków.

Szafka zniknięć


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
04.08.1958 - Wianki  - Page 30 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]18.11.23 23:09
Powinien. Powinien go odszukać. Zalążek niepokoju z każdą chwilą przeradzał się w coś większego, coś trudnego do określenia. Przez chwilę jeszcze podrygiwali do Elvisa, taniec szedł gładko, muzyka przepływała przez całe jego ciało, utrzymując go w niewidzialnych ryzach. Kiedy się skończyło świat wokół niego zrobił się nagle dziwnie wielki i dziwnie obcy.
– To... to ja pójdę... — zapowiedział i spojrzał na uśmiechającą się i skłaniającą teatralnie Anne. Pokiwał głową i sam wykonał podobny gest reflektując się, skłaniając w pas z nonszalanckim ruchem dłoni. — To ja dziękuję, Anne — mruknął uśmiechając się słabo, blado. Zerknął na Nealę, kiedy skończyła tańczyć z Castorem, po chwili ciągnąć dziewczynę już w stronę butelki. Spojrzał na Castora, a potem na Steffena, a potem odwrócił się w drugą stronę i ruszył w stronę jarmarku. Miał szukać Marcela, musiał sprawdzić czy wszystko było w porządku z nim. Skręcił więc od razu w stronę, gdzie jak mu się zdawało rozdzielili się, ale nigdzie nie mógł go znaleźć. Ruszył więc dalej, nie wołając, patrząc tylko po chaszczach, kierując się w stronę namiotów.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]21.11.23 18:19
Steff rozbudził się trochę, ponaglony do picia przez Nealę.
-Oooo dzięki! - z bladym uśmiechem się napił, ale słowa do toastu mu umykały. Powiedziałby Neali, że jest kochana, ale komplementy nie przychodziły mu już z taką łatwością jak jeszcze pół godziny wcześniej. W głowie miał pustkę, czuł się dziwnie smutny i rozbity, nieświadom, że to skutki uboczne narkotyku. -Ale... przepraszam, ja chyba muszę iść się... - wypłakać, świadomość, że wianki spędził bez Belli stawała się nie do zniesienia. Co teraz robiła, gdzie była, z kim była? -...położyć. Ale najpierw pomogę szukać Marcela. - zaoferował się, dołączając do Jima. -Dziękuję wam! - spróbował uśmiechnąć się szczerze.

***

Jane, zaatakowana przez wyzwiska psów, wybuchła RZEWNYM płaczem. Nawet uderzenie obrażającego ją chłopaka jej nie wyszło, a teraz czepił się jej ten inny. Trochę przestraszyła się Liddy i cofnęła się o krok.
-Tańczę! - zaprotestowała wobec niesprawiedliwych pretensji Freddiego. -Tańczyłam z Marcelem! A potem UCIEKŁ jak ostatni tchórz i gumochłon i zostawił mnie samą... sam spierdalaj! - dostała czkawki, a jej bujna pierś zatrzęsła się. Na dekolt wpełzły rumieńce. Dekolt znajdował się na wysokości oczu Freddiego. -Albo... nie, nie zostawiaj mnie samej... z nimi! - przerażona spojrzała na psidwaki i czknęła.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]22.11.23 0:00
Korzeń wciąż trzymał jego nogę, a im mocniej nią wierzgał, tym mocniej zaciskał się wokół jego kostki, czuł zimno, czuł ciemność tkaną wokół paciorkowatymi białymi oczkami, przytłaczającą, ciężką, trudną, przerażającą. Świat przestał już wirować, nie słyszał przyjaciół, gwizd w uszach pochodził zewsząd - przerażał - chybocząca się na wietrze trawa poruszała się zbyt wolno. Patrzył na korzeń owinięty wokół jego nogi szeroko otwartymi oczyma, przekrwionymi, z źrenicami szerokimi jak dwa spodki, patrzył i czuł, jak jego serce zaczyna przyśpieszać; jak ciało wstrzymuje oddech, korzeń ciągnął go pod wodę, coraz trudniej było mu wziąć oddech. Ciche nie zamieniało się w trudny do zrozumienia bełkot, ciało zaszło potem. Odnalazły go ramiona, czułe, nie uciekał od nich, głos przedzierający się przez ten upiorny gwizd, jak z oddali - zza powierzchni wody - niewyraźny, ale spokojny, jak ciepłe fale. Przygarbione ramiona ściągnęły się ku ciału, dłonie ciągnęły głowę w dół, między kolana, tutaj nikt nie mógł go dopaść, nikt, nikt, nikt, idź precz, korzeniu.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]25.11.23 15:23
-A Becia to kto?- śmiałem się razem z Lidką czując coraz większy ból w okolicy brzucha. Nie mogłem przestać, normlanie jak po diablim! O cholera, może ktoś jeszcze miał trochę tego fantastycznego suszu? Może powinniśmy nauczyć się go hodować? Przydałby się ktoś kto by nam powiedział jak, ale byśmy mieli raj na ziemi!
-Megatonagiem- powtórzyłem czując jak znów łzy zaczęły mi napływać do oczu. Z jednej strony chciałem się uspokoić, bo te ciastka naprawdę były pyszne i nie miałem jak ich jeść, ale z każdym jej słowem zanosiłem się coraz bardziej.
-To te ziemniaki? Myślałem, że to kamienie!- rzuciłem głośno, zupełnie bez sensu. Klasnąłem w dłonie zadowolony, że w końcu mogliśmy wrócić na plażę. Zapomniałem już o walce z olbrzymem, o złości i agresji, którą we mnie wzbudził. Do czasu. Musiała zjawić się ta panienka i zrzucać na nas winę za stan swojego ojca. Byli siebie warci, Lidka miała rację. -Tańczyłaś z Marcelem?- uniosłem brwi i nieświadomie przeniosłem wzrok w kierunku krzaków, do których wrzuciłem kolegę. Moore zdawała się ruszyć mu na ratunek ignorując tym samym, że ta mogła zorientować się co do jego obecności. No nic, bawimy się dalej. -Ale już teraz nie tańczysz. Minął nas i mówił, że idzie do eee- no myśl Freedy do kogo mógł iść. -Do Nali- bo Nala miała ta ruda z gramofonem? -Zaśpiewała mu balladę i od razu się zakochał- bredziłem od rzeczy rzecz jasna zajadając się ciasteczkami. Uniosłem wzrok chcąc sprawdzić czy sobie poszła, bo nie słyszałem kroków i zamiast widoku jej pleców ujrzałem głęboki dekolt. Zamrugałem powiekami, przełknąłem głośno ślinę i odsunąłem się do tyłu łypiąc na nią zaskoczony. Świat wirował, ale jeszcze zbyt mało, żebym potrafił zapomnieć o zawstydzeniu. -Nie jest ci zimno?- nie martwiłem się o nią, ale jakoś no. Wolałem, żeby coś narzuciła na ramiona. Przestałem się dziwić, że Marcel poszedł z nią w tango. -Muszę już iść, zapomniałem, że zostawiłem zarzuconą wędkę. Pewnie mam branie- zerwałem się na nogi i skierowałem po butelkę, którą chwyciłem w dłonie. No i napiłem się, jakby inaczej.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]25.11.23 17:33
- Be...haha... Becia to też owca hahahaha! I mają imiona na "beee" - odparła na końcu wydając z siebie dźwięk, który miał imitować beczenie owcy, który ostatecznie przerodził się w kolejną salwę śmiechu. Też prawie się popłakała z tego wszystkiego, bo nawet kiedy próbowała się uspokoić i przestać śmiać, to na nowo ją rozbawiał śmiech i widok Freddy'ego i nic z tego nie było. I chichrałaby się dalej, gdyby nie ta cała agresywna panna. W sumie... może nawet dobrze się stało, że ta głupia flądra ją walnęła i sprowadziła na ziemię? Dzięki temu ogarnęła, że z Marcelem było coś nie tak i dzięki temu mogła jakoś zadziałać. I niestety słowo "jakoś", było tu najlepszym określeniem, bo kompletnie nie wiedziała co ma robić.
Marcel skulił się jeszcze bardziej, ale przynajmniej przestał wierzgać. Wciąż coś mamrotał, ale teraz nie była w stanie go zrozumieć. Nie wiedziała co zrobić, ani co mówić, bo chyba i tak niewiele do niego docierało, więc po prostu otoczyła go ramionami i przytuliła mocno do siebie.
- Jestem tu. Jestem przy tobie, Marcel - zapewniła go, pocierając ręką jego ramię teraz lepkie od potu.
Żałowała, że nie było z nimi Neali, ona wiedziałaby co robić. Może trzeba go było jak najszybciej do niej zabrać? Ale niby jak to zrobić? Był w takim stanie, że Liddy nie miałaby go nawet serca zachęcać do wstania. Zresztą... i tak nie reagował na jej słowa. Z drugiej strony... Neala może wiedziałaby co się z nim działo? A może uderzył się w głowę przy upadku? Może coś go bolało? Pewnie były jakieś zaklęcia, żeby to sprawdzić, a potem mu pomóc, ale sama ich nie znała. A... a może miał to samo co... Poczuła jak lodowaty dreszcz przebiega jej po plecach. O nie, na pewno nie chciała teraz o tym myśleć!
- Jestem tu ja, jest Freddy... - mówiła dalej, po prostu żeby mówić. Ją samą to uspokajało, bo przynajmniej nie skupiała się tylko na tym, że jej kumplowi coś było, a ona nie wiedziała jak mu pomóc.
Czy wtedy na plaży... sama też tak wyglądała? Tak się zachowywała? Większość wspomnień z tamtej chwili, mimo że przecież całkiem świeżych, miała zamazaną, ale... wiedziała, że Nela jej jakoś pomogła... Ale jak? Czuła, że gdyby skupiła się na tym bardziej, to by sobie przypomniała, ale... za bardzo się bała grzebać w tych wspomnieniach. A co, jeśli znów jej się tak stanie jak wtedy? Znów jej odwali? Przerażona na nic się teraz zda.
- Marcel...
Jak miała mu pomóc? Musiała improwizować.
- Słyszysz mnie? - zapytała z nadzieją. - Nie musisz nic mówić... Możesz... możesz ścisnąć moją rękę, jeśli mnie słyszysz - powiedziała nagle wpadając na ten pomysł i wsuwając swoją dłoń pod jego. Drugą ręką nie przestawała go obejmować, nie tylko dlatego, żeby go jakoś wesprzeć i dać znać, że jest przy nim... ale też dlatego, że był po prostu zimny. Wydawało jej się, że zimniejszy niż powinien być nawet, jeśli cały wieczór latał bez koszuli. Wieczór był przecież ciepły.
- Dasz radę, Marcel... Proszę, daj znak...


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]26.11.23 16:47
Wiedział, że ściskający go korzeń nie odpuści nigdy, wiedział, że długie czarne łapska Freddiego mogły odnaleźć go w każdej chwili, czas stanął w miejscu, trwał w nieskończoności, tu i teraz istniało i miało nigdy się nie skończyć. Nie było chwilę temu, nie było też żadnego zaraz, bo teraz utknęło w kompozycji czasu i miało nigdy się nie złamać. Serce biło mocniej, a oddech było powziąć coraz trudniej, gdy dopadała go straszliwa świadomość, że utknął pośród tych grzybów, pociorkowych oczu, że jeszcze wczoraj był gdzie indziej i że nie wiedział, jak dostać się do jutra. Podróż do innego świata świadomości objęła pokrętną i mroczną drogę, wiodącą przez cienie zrodzoną z obaw i koszmarów. Liddy mogła poczuć drżenie jego ciała, jak kopnięcie prądu, które zamieniało się w silniejsze wstrząsy. Cykliczne, powracająca, nie odbierające mu jednak w pełni władzy nad ciałem. A on czuł, że nie miał już ochoty ani na ciastka ani na kiełbasę, bo coś niepokojąco przewróciło mu się w żołądku, paliło żołądek, naciągało gardło; zakasłał, sucho, z głębi płuc, zaraz zaciskając usta; nudności w połączeniu z utrudnionym oddechem sprawiały, że całe gardło przeszył tępy uciążliwy ból.
- Mh... Mhm - odpowiedział, słysząc jej pytanie; słyszał ją, była tuż obok i bardzo daleko jednocześnie. Czuł jej bliskość, osłaniała go od wiatru, ale chłód i tak prześlizgiwał się po całym ciele, lepko jak trzymający go korzeń. Nie był pewien Freddiego, ale ona nie chciała zrobić mu krzywdy.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]28.11.23 12:46
-...co? - wykrztusiła Jane, słysząc, że Marcel zakochał się w jakieś Nali. -..przed chwilą całował mnie! - tupnęła nogą, a jej piersi zafalowały. Skrzyżowała ręce i się lekko ścisnęły. -Nienawidzę... mężczyzn! NIENAWIDZĘ! - krzyknęła piskliwie, a potem odwróciła się aby uciec i przypomniała sobie o tatusiu.
-TATO! TATO! POMOCY! - zaczęła się drzeć na całą łąkę, a potem uciekła - prawdopodobnie wezwać pomoc.

/Jane zt podkówka


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]29.11.23 11:08
Marcel to jednak miał dryg do pakowania się w kłopoty. Co on naopowiadał tej dziewczynie, że tak za nim biegała? Niewykluczone, że była po prostu świrnięta, ale z drugiej strony te brednie mogły mieć w sobie ziarno prawdy. Głośne krzyki nie odciągnęły mnie od zajadania się ciastkami, podobnie jak od picia wróżki, której na skutek wylania niewiele już zostało. Dopiero jak zaczęła wzywać pomocy pomknąłem za nią nieco otępiałym spojrzeniem i uniosłem wysoko brwi. Czy to zwiastowało kłopoty? Na dzisiaj już wystarczy, nigdy nie dotrzemy na tę plażę.
-Ej zwijamy się stąd, teraz już na poważnie- powiedziałem głośno licząc, że Marcel oraz Lidka mnie usłyszą. Niechętnie odrzuciłem na bok łakocie, które z większej odległości nie wyglądały już równie apetycznie. Co się działo? Liczne, jasne kolory lasu zaczęły powracać do swej naturalnej barwy, tańczące istoty skryły się gdzieś w krzakach, a ja zacząłem zdawać sobie sprawę, że to wszystko było chyba snem, bo czym innym? Przecież nic dzisiaj nie brałem.
-Idziemy!- krzyknąłem nieco głośniej i zbliżyłem się do dwójki, która siedziała na ziemi we własnych objęciach. Nie powiem, żeby mnie to nie zdziwiło. -No już, dokończycie na plaży. Nie zapomnijmy tylko o tych ziemniakach- wzruszyłem ramionami i jeszcze nieco chwiejnym krokiem zbliżyłem się do odkrycia Blue. Zacząłem je zbierać pamiętając, żeby nie mieć równie dziurawych rąk co Steff.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]29.11.23 11:59
Marcel drżał w jej objęciach, a w jej głowie powoli tworzył się chaos. Trzeba go ogrzać. Trzeba go zabrać do ogniska. Ale jak? W takim stanie? Miał przy sobie koszulę jak się spotkali? Miał? Nie mogła sobie przypomnieć... ani zebrać porządnie myśli. Wciąż go obejmując i rozcierając jego ramię, jakby to miało w jakiś sposób pomóc rozejrzała się po migoczącym wokół lesie. Koszula... była tu gdzieś ko...
I wtedy mruknął odpowiedź na jej pytanie. Albo tak jej się wydawało, ale bardzo chciała wierzyć, że jednak to było potwierdzenie, że ją słyszał. Dobrze. Dobrze! To połowa sukcesu, tak? Odetchnęła z ulgą znów skupiając się na nim.
- Boli cię coś? - zapytała w pierwszej chwili. Miała ochotę zapytać po prostu co mu jest, ale... wątpiła czy byłby teraz w stanie odpowiedzieć coś więcej niż "tak" lub "nie". A potem ta laska się rozdarła... i Freddy powiedział, że powinni się zwijać. Tak, tak, miał rację, jeśli ktoś zobaczy tego nieprzytomnego typa... z drugiej strony to przecież tamten był groźny, oni go tylko obezwładnili, żeby... no tak, ale powinni się zwinąć. Ale... Merlinie, jak mieli to niby zrobić? I czemu nie mogła się skupić?
- Freddy, coś jest nie tak... - odpowiedziała bezradnie (za co z całego serca się nienawidziła), jednak niezbyt głośno, żeby nie stresować Marcela jeszcze bardziej. Sama zaczynała się denerwować, a to z pewnością nie pomagało. Nikomu. Dobra, Lidka, skup się. Skup!
- Marcel, posłuchaj... zabierzemy cię z Freddim do ogniska, tam będzie Neala, ona ci pomoże. Ogrzejesz się, zjesz coś... Dobrze? Dasz radę wstać? - zapytała Marcela z nadzieją w głosie. Powinni się stąd zmyć jak najszybciej. I zająć się kumplem. I zebrać ziemniaki. I coś na niego narzucić, żeby go ogrzać. I... Ale nie mogła przecież zostawić Marcela teraz. Szlag.
- Freddy, widzisz gdzieś koszulę? - zapytała jeszcze nie wypuszczając kumpla z objęć.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]07.12.23 0:50
Czuł jej dotyk, rozcierała jego skórę, czy mogła w ten sposób zedrzeć ją całkiem? Czy mogła w ten sposób zaprószyć na jego skórze ogień? Było mu zimno, ale to miejsce wydawało się ciepłe, kontrast rósł, niepokojąco, dziwnie, odczuwalny zbyt mocno. Podciągnął nogi pod brzuch, wyrywając je z uścisku czarnego sękatego korzenia, prawie nie ruszając resztą ciała - jakby najmniejsze poruszenie mogło sprowadzić na niego niebezpieczeństwo. Byli w ciemnym lesie. Strasznym, ciemnym lesie. Słyszał głos Freddiego, jego ramiona dalej wydawały mu się przerażające, ale bardziej przerażające były słowa.
- Comyzrobiliśmy - wymamrotał, kątem oka dostrzegając sylwetkę powalonego człowieka. Pamiętał, że chciał wstawić się za Lidds, ale coś wymknęło się spod kontroli, nie, nie, nie, nie zaatakowali tego człowieka trzech na jednego jak zgraja bandytów, prawda? - Tomyzrobiliśmy? - mamrotał dalej, może źle pamiętał? Dobrze pamietał? A jeśli lada moment on wstanie, oprzytomnieje, zemści się za to pobicie, co wtedy zrobią? Nie odpowiedział o pytanie na ból, nie, nic go nie bolało, jeszcze nie, może żołądek. - Nie - zareagował, zbyt szybko, zbyt dziwnie, na imię Neali, zareagowałby tak najpewniej też na każde inne - musiał uciec. Ale jak? Dokąd? Świat jawił mu się jako straszne, bardzo straszne miejsce, w którym utknął, utknął i tkwił, utknął i nigdy się nie wydostanie, bo nie potrafił odnaleźć drogi ucieczki. Zablokował się gdzieś pomiędzy przed chwilą a zaraz, i już zawsze, zawsze zostanie tak, jak jest. Wstać? Kiedy wstanie osłoni się przed wszystkim. Paciorkowate oczy przerośniętych grzybów będą go widziały lepiej. Wymamrotał coś niezrozumiałego, kuląc się w miejscu mocniej, ręce ściągnęły głowę niżej, nie, nie, nie, nie wytrzyma tak w wieczności!


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]15.12.23 23:39
-No jest- mruknąłem pod nosem pakując w dłonie kolejne ziemniaki, na które zaczynało mi brakować miejsca. Już chciałem ponownie ich pospieszyć, kiedy moich uszu doszły słowa Liddy. Zmrużyłem oczy i zerknąłem w ich kierunku, nie spodziewałem się, że z Marcelem jest naprawdę tak źle. Cóż mu się stało? Zaszkodziły ciasteczka?
-Marcel weź się w garść- mruknąłem będąc wciąż oszołomiony całą sytuacją. Nie potrafiłem ocenić jej na trzeźwo. -Co mu jest?- dodałem zbliżywszy się do nich. Zacisnąłem wargi obserwując sytuację, po czym kucnąłem, aby wyrzucić poszukiwane skarby na trawę. -No my- wzruszyłem ramionami słysząc pytanie kolegi. Pewnie mu nie pomagałem, ale co mogłem powiedzieć? Prawdę, a tak właśnie ona brzmiała. -Ratowaliśmy się, to nie nasza wina. Wstawaj- wsunąłem dłoń pod jego barki zupełnie nie biorąc pod uwagę stanu, w jakim się znajdował. Agresja, zagubienie – totalnie o tym nie myślałem. -Weź, bo zmusisz mnie do użycia różdżki- no, a tego by nie chciał. Poza kociołkiem byłem naprawdę marnym czarodziejem, lecz ustające halucynacje wciąż odciskały swoje piętno. Mijały, ale powoli. Co mi szkodzi? Sięgnąłem po różdżkę. -Słyszałem kiedyś takie zaklęcie uspokajające, może warto?- spojrzałem na Liddy licząc na zgodę. Nie miałem pojęcia o tej dziedzinie, ale chyba… nie mogło być to takie trudne? -Zawsze możemy użyć siły- mówiłem jakby go tu nie było, lecz czy tak naprawdę był? Leżał, majaczył, potrzebował pomocy, a ja nie miałem pojęcia jak mu pomóc. -Koszulka?- rozejrzałem się dookoła. -Mogę wziąć od tego gościa- wskazałem brodą naszą ofiarę. W tym samym momencie spróbowałem też dźwignąć go do góry, usiadłby chociaż.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]16.12.23 13:06
- Nie wiem... może uderzył się w głowę? Ale jest też lodowaty... - odpowiedziała Freddy'emu czując ulgę, że do nich podszedł. On na pewno będzie wiedział co robić, a nawet jeśli nie, to razem coś wymyślą. Przykucnął obok upuszczając ziemniaki... a potem zaczął mówić do Marcela... może nie tak łagodnie, ale czasami tak było skuteczniej. Wprost i bez ogródek.
Tylko... była pewna, że trzeba zabrać Marcela do Neali, ale kiedy ten tak szybko się przeciwko temu zbuntował, to zwątpiła.
- Marcel, jesteś z nami, wszystko w porządku... - zapewniła go po raz kolejny miękko. - Możesz na nas polegać, słyszysz? Niczym się nie martw, ogarniemy to - czy było cokolwiek, co mogła powiedzieć, żeby go faktycznie uspokoić?
Kulił się mocniej, jakby chciał zniknąć przed całym światem. Nie wiedziała jak mu pomóc, odruchowo przeniosła swoją dłoń z jego ramienia na ściskaną rękami głowę. Pogładziła go po niej bezradnie.
Zaklęcie uspokajające? Spojrzała na Freda z kolejną iskrą nadziei. Może to faktycznie by pomogło? Może tak właśnie Neala wyciągnęła wcześniej ją z tego porąbanego stanu na plaży? Freddy umiał w takie czary? Jeśli tak, to mogło się udać...
- Spróbujmy wcześniej... - zaczęła do Freda, ale nie skończyła, bo chyba nawet nie musiała. Wciąż miała cichą nadzieję, że obędą się bez zaklęć, że przyjaciel wróci do siebie, albo przynajmniej częściowo do siebie...
Znów przeniosła spojrzenie na Marcela.
- OK, to słuchaj, zaprowadzimy cię do namiotu, dobrze? Położysz się tam, przykryjesz kocem, odpoczniesz... - skoro nie chciał do ogniska, to może namioty go jakoś zmobilizują? A Nealę po prostu do niego sprowadzą później i wszystko się jakoś ułoży.
- Tylko musisz nam trochę pomóc, Marcel, spróbuj wstać, proszę... - spróbowała jeszcze raz, zaraz przed tym jak Freddy podjął się próby dźwignięcia go i podniesienia. Do tego sama musiała puścić Marcela, ale jeszcze się nie odsuwała, nie będąc pewną jak przyjaciel zareaguje na ich działania.
Co do koszuli tamtego gościa... było to jakieś rozwiązanie... ale osobiście wolała tamtego typa zostawić w spokoju. Gdyby teraz się ocknął i znów na nich rzucił... Pokręciła tylko głową na ten pomysł.
- Nie, wydaje mi się, że miał ją przy sobie... - dodała, po czym rozejrzała się wokół po ciemnym lesie, który z każdą chwilą tracił na tych wspaniałych pobłyskujących barwach. - Blue... Blue... - spróbowała zawołać psiaka... jednego z dwóch w każdym razie. Teraz nie wiedziała żadnego, ale może siedział gdzieś w cieniu.
- Szukaj koszuli, szukaj...

kości na Blue:
1 - nie widać Blue, ale słychać jego mlaskanie gdzieś z krzaków po ich prawej
2-3 - Blue jest zajęty zabawą jednym z ziemniaków nieopodal nich i nie reaguje na wołanie
4-5 - Blue do nich podbiega i próbuje lizać Marcela po twarzy
6 - Blue po dłuższej chwili przyciąga do nich kiełbasy zaplątane w koszule



OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]16.12.23 13:06
The member 'Liddy Moore' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
04.08.1958 - Wianki  - Page 30 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]18.12.23 1:08
Nie słyszał ich. Nie słyszał Freddy'ego, nie słyszał Liddy, słyszał ciszę stojącego w miejscu wszechświata i przestrzeni, w której utknął. Wpatrywał się w paciorkowate oczy pobliskiego drzewa-grzyba i drżał, obejmując się ramionami. Był w potrzasku. Utknął tu. Nie wiedział, co robić. Nie wiedział, gdzie był, ani dokąd powinien pójść. Tutaj było tu i teraz, tutaj było ciągłe, nie istniało zaraz, za chwilę, bo nic miało się już nigdy nie zmienić. Drżał. Drżał coraz mocniej, walcząc z własnymi emocjami. Szarpnął się, kiedy Freddie uniósł go w gorę, ale był słaby, zbyt słaby, żeby się wyszarpać. Zgięte palce ścisnęły skronie, przecież jego ramiona były czarne, długie i czarne, drżał, pelen strachu, weź je, weź te ramiona. Nie dostrzegał błąkającego się pod jego nogami Blue, wydawał się mało przytomny i bezwładny, żył teraz gdzie indziej, w innym czasie, innej przestrzeni.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]04.01.24 22:30
Nie widziałem, żeby się w coś uderzył, ale może trafił go ten typ, kiedy skakaliśmy przy nim starając się powalić go na ziemię. Wymachiwał przecież tą gałęzią niczym opętany, ale jeśli faktycznie ta spotkała się z głową Marcela, to musiało stać się to naprawdę szybko. Może ledwie go drasnął, tylko wyjątkowo niefortunnie? Nie, nie. To niemożliwe. Ktoś z nas dojrzałby coś lub usłyszał.
Świat zaczął nabierać właściwych barw. Zniknęły istoty, leśna ściółka nie przypominała już ciastek, a ich rozsypane okruchy. Przesunąłem dłonią wzdłuż twarzy, po czym uniosłem spojrzenie na zaniepokojoną dziewczynę starając się znaleźć jakiekolwiek słowa otuchy, lecz mimo wysiłku nic nie przychodziło mi na myśl. Marcel ewidentnie nie chciał współpracować, dlatego musieliśmy użyć siły, co z pewnością nie przypadnie jej do gustu. Jakie mieliśmy jednak wyjście? Ja może i mogłem tu spać, choć z uwagi na jego stan, i tak nie zmrużylibyśmy oka.
Z tym zaklęciem trochę się zagalopowałem. Jakieś tam obiło mi się o uszy, ale nie wypróbowałbym go na koledze, bo przecież pojęcie o tej dziedzinie miałem żadne. No, ale jak już palnąłem to musiałem wybrnąć. -Jak go zaprowadzimy na plażę to tam mu ktoś pomoże- bardziej stwierdziłem, jak zapytałem, bo przecież wspominała o jakiejś dziewczynie. -Łap go z drugiej strony i idziemy. Olać już tę koszulkę- rzuciłem kątem oka spostrzegając Blue. Ewidentnie chciał coś od Marcela, ale ten zdawał się nie zwracać na niego uwagi. Gorsze było jednak szarpnięcie, a siły mu nie brakowało. -No dalej- mruknąłem pod nosem starając się zarzucić jego ramię na swój bark. Widziałem chłopaków ze śnieżką, może trafili na wyjątkowo trefną partię? Może zaś to wszystko co przed chwilą się wydarzyło tak na niego wpłynęło?


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584

Strona 30 z 31 Previous  1 ... 16 ... 29, 30, 31  Next

04.08.1958 - Wianki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach