Wydarzenia


Ekipa forum
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki
AutorWiadomość
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]28.04.24 1:52
First topic message reminder :

Dom Bathildy Bagshot
Ogród i inne pomieszczenia domu, jeśli potrzeba
23 IX '58Bękarty
Imprezujemy; pijemy, tańczymy, bawimy się (nie próbujemy umierać w żaden sposób)

Szafka zniknięć



I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki - Page 23 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]25.05.24 23:22

—Może sama chciałaby nią być? Któraby nie chciała. Popatrz na siebie ,byczku — Wyszczerzył się do niego jeszcze, niewzruszony jego markotną miną. Dziwnie było mu myśleć o tym — o tym, że jego droga mogła być inna. Właściwie zawsze wiedział, że dokładnie tak to się potoczy; dlatego to była Eve. Dlatego wybrał Eve. Wierzył, że przyjaźń sprawi, że to będzie proste. Nie było i nie wiedział czy właśnie z jj powodu, czy dlatego, że przestali to czuć. — Zacząłem filozofować? — spytał, unosząc brew. — Wybacz. Zrobisz, co zechcesz — czy to będzie koniec z dziewzynami, czy wręcz przeciwnie. — Od przypominania, że nie tylko konsekwencje się w życiu liczą, masz mnie. I będę stał w kontrze do całego tego świata — zapowiedział mu, wskazując w niego palce. Co mu odbiło, pytał sam siebie. Patrzył n niego nic nie mówiąc, czekając — czekając tak, jak czeka się na kogoś w kolejce na potańcówkę. Wiedział, że bez niego nie wejdzie. Czekał więc, mimo wszystko, aż się zastanowi, aż wymyśli to, a raczej powie, jeśli ogóle wiedział. — Po prostu? — ciągnął nieustępliwie. Za mało, no to siup! Zaraz potem trzymał go za przedramię, patrząc na niego ze śmiechem na ustach. — Masz oficjalny zakaz umierania na mojej warcie, jasne? Czy to jasne? — spytał dosadniej, a potem zaśmiał się i klapnął go w plecy już lekko. — Cholerny komediant. Nie dożyje jutra. Spróbwałbyś — warknął pod nosi i usiadł na ziemi obok niego, wzdychając ciężko. Ale on wstał i podążył w górę za niego wzrokiem. Podniósł się niechętnie, rozejrzał za butelkami a potem spojrzał na woreczek w jego dłoni. Kiwnął głową. — Ale wstyd zostawić. Papier, kamień nożyce? — spytał. To zawsze był najlepszy sposób rozwiązywania wielkich dylematów.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]25.05.24 23:47
Rozłożyłam ręce kiedy Eve stwierdziła że dzisiaj nie będzie. Nie musi. Zerknęłam jeszcze na Marie potakując krótko głową by odwrócić się na pięcie i wyruszyć na poszukiwania zgodnie z instrukcjami które powiedziała mi wcześniej. Byłam już w tym domu, ale to nie znaczyło że chciałam być wścibska a i tak szłam sama wchodząc po schodach. Do sypialni w której sypiali razem. Rozejrzałam się choć odnalezienie narzuty i kołdry na łóżku nie było trudne. Ale i tak nie umiałam od razu wejść. Przy kimś łatwiej było udawać, skupiać się na działaniu. Teraz, pierwszy raz naprawdę sama od chwil kilku stałam czując głowę. I serce. Oczy mi się zaszkliły, broda zadrżała. Jak mogłam nie zorientować się wcześniej? Nie wiedziałam, ale łzy poleciały same budząc we mnie samej auto agresję. Ruszyłam do tego łóżka. Wściekła, na nie, na siebie. Pociągnęłam za narzutę, zebrałam w dłoniach, ale przerwałam na chwilę, unosząc rękę żeby otrzeć oczy. Dwóch na raz i tak nie wezmę. Odwróciłam się - raczej chciałam bo zdążyłam tylko w połowie - gwałtownie i nie wiedzieć kiedy się wywaliłam. Na brzuch, na twarz, na te ręce w których ją miałam dlatego trochę zamortyzowałam wszystko. Ale nie ruszyłam się, pozwoliłam rozpiąć się spiętym mięśniom przekręciłam jedynie głowę, leżąc i czując spadające znów krople. Uspokój się - nakazałam sobie, ale nie uspokoiłam się wcale. Nie umiałam, nie mogłam, teraz bolało mnie już wszystko. Wtedy go zobaczyłam - pokrowiec, pod łóżkiem. Kolejne sekundy spływały mi na chaotycznych myślach i spazmatycznych wdechach, kiedy w końcu podniosłam się siadając na kolana, wyciągając dłonie, wysuwając przedmiot. Wiedziałam, że nie powinnam. Co innego gadałam. Ale nie umiałam przestać choć w głowie wył alarm. Odpięłam zasuwy i uchyliłam wieko czując obijające się mocno serce. A potem je zobaczyłam i zamarłam na moment zalana wszystkim - ilością tak wielką, że nie byłam w stanie nic już powstrzymać. Uniosłam rękę, żeby zakryć usta wiedząc, że bez tego wydałabym dźwięków więcej i trwałam tak, pogrzebując własne serce. Bo musiałam być dzielna - jak mówił Brendan - i iść dalej, nawet jeśli droga nie jawiła się… jakkolwiek.
- Nowy dzień nowe możliwości przyniesienie na pewno. - powiedziałam sama sobie, próbując przekonać się co do racji własnej swojej. Palce przesunęły się po drewnie, ale czułam się jak intruz - a może złodziej. Być mnie tu nigdy nie powinno. A zobaczyć je powinnam w jego dłoni, nie na podłodze, płacząc okrutnie. Zamknęłam wszystko, odkładając na miejsca. Chwiejnie dźwigając się w górę. Wytrwać do rana, rano nowe będzie wszystko. Uniosłam ręce żeby twarz wytrzeć raz jeszcze i zeszłam z narzutą na ogród. Podchodząc do dziewczyn, ale na chwilę tylko zostawiając ją obok Eve. - Zaraz kołdrę przyniosę. - powiedziałam, odwracając się, nie patrząc nikomu w oczy wracając do domu po to co zostało na górze. Wiedziałam, że w tym futerale zamknęłam dziś więcej niż niechybny uczynek. Schodząc za drugim razem położyłam pościel na kanapie ruszając do łazienki, odkręciłam wodę, zanurzając w niej dłonie by zmoczyć nią twarz. Zmyć ślady, zmylić przeciwników. Wszystko jest dobrze. Wszystkojestdobrze. Wszystkojestdobrze. Wszystkojestdobrze. Powtarzałam jak mantre, choć nic nie było. A kiedy wróciłam stanęłam nad Lidką. - Liddy, choć z nami. - powiedziałam do niej, zbierając kołdrę znów w ręce, gotowa, by pójść razem z nią. - Wszystko w porządku Kerstin?! - krzyknęłam jeszcze z pytaniem do niej w tej kuchni. Zajęcie każdej wolnej myśli dobrze mi zrobi, jeśli nie skupie się na sobie będzie... jakoś.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]25.05.24 23:48
- Co? Nie! - Nie wracajmy do punktu wyjścia z tą Nealą. - To znaczy... - ze złością przetarł skroń, zaciskając powieki. W zasadzie to mu się oświadczyła. - Ona tylko... Nie jest mną zainteresowana w ten sposób, Jim - Bo to nie były takie oświadczyny, właśnie o to w nich chodziło. Co prawda obejmowały zostanie żoną, ale... to przecież nierealne, a on za dziesięć lat już dawno wróci tam, skąd przyszedł.
- Nie o to chodzi - Nie o to, że zaczął filozofować. - Nie chcę łatwej drogi dla siebie, nie potrzebuję jej. Raczej... nie chcę na tej drodze rzucać kamieni pod nogi innym. Nie zawsze radzę sobie z wędrówką przez ulicę, a co dopiero z wędrówką przez życie. Nie umiem stać w miejscu, a czasem sobie myślę, że może byłoby łatwiej, gdybym umiał. I stanął tak - na dłużej niż chwilę. Nawet jak nie chcę brać, to nie ma znaczenia, bo i tak to robię. - Pokręcił głową, mówiąc stanowczo za szybko. - Nie chcę już wielkich deklaracji, Jim. Nie wiem, czy potrafię... zakochać się drugi raz. To głupie, co? - Wiedział, że głupie. Wiedział, że nawet koniec świata nie zatrzymał czasu. Wiedział, że nie było już powrotu. - Poza tym... głupiałem dla niej jak osioł - Nie spojrzał mu w oczy. - To i tak nie działa w ten sposób, co? Że to jest i trwa, bo trwająca między wami przyjaźń zawsze będzie silna - stwierdził gorzko, Jim znał Eve dłużej, niż on Celine, wzięli ślub. I co? I nic. I był dziś na ciężkim łańcuchu.
- Po prostu... jest miła - rzucił ze zrezygnowaniem, powtarzając po nim, kiedy nie odpuszczał. - I ładna - dodał po chwili.
Pokręcił głową.
- Razem albo wcale - zadecydował, odrobina podzielona na pół będzie jeszcze mniejszą odrobiną, ale lepszy rydz niż nic. Nie chciał wygrać tej gry, a Jim walkowera odmówi. - Ciągnij pierwszy - zaproponował, podsuwając mu proszek pod nos.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 0:38
To było naprawdę trudne przedsięwzięcie - to wyciągnięcie paczki fajek z kieszeni. Tu się chwiałam, tu palce odmawiały mi posłuszeństwa, ktoś coś mówił i odrywałam się od zadania... Ciężka sprawa.
- Ooo, cześć - po raz kolejny podniosłam głowę słysząc swoje imię wypowiedziane przez... o, Kerstin? - Nie było... cie tu wsześniej - zauważyłam jakże błyskotliwie, mrużąc lekko oczy, bo w ten sposób mi się lepiej widziało. Chyba.
- Szysko super - odpowiedziałam jeszcze na jej pytanie czy dobrze się czułam. Doskonale przecież! Gdyby nie to, że tych fajek nie mogłam wyciągnąć i jeszcze na domiar złego ktoś niespodziewanie chwycił mnie za rękę, którą grzebałam w kieszeni.
- Ej! - zaprotestowałam, ale nim się obejrzałam już siedziałam na kanapie. Zachichotałam na tą teleportację. W sumie... było wygodnie. Tylko Eve i Marysia poszły, Neli nie było, Kerstin wyszła... I zostałam ze śpiącą w fotelu Maisie.
- Ej, Maisie, śpisz? - zaszeptałam do niej. - Chsesz zapalić? - dodałam, co znów mnie rozbawiło, więc zachichotałam mimo, że kuzynka w żaden sposób nie zareagowała. Znów zaczęłam grzebać w kieszeni.
Wrócił Freddy, zapytał o chłopaków i bardzo dobrze, bo ja się nie dowiedziałam co z nimi. A może nie usłyszałam odpowiedzi. Albo zdążyłam ją zapomnieć.
- To śśśfietny pomys - odparowałam mu po prostu z przekory i na chwilę zadarłam głowę, żeby na niego spojrzeć i się uśmiechnąć, zanim znów gdzieś poszedł.
- No w końcu! - znaczy nie "no w końcu", że Fred poszedł, tylko, że wreszcie wróciło mi czucie w palcach i zacisnęłam je na paczce fajek i udało mi się ją wyciągnąć z kieszeni. Teraz zaczęło się kolejne wyzwanie - zapalenie papierosa. Ale zanim to, to Nela pojawiła się z pościelą, na którą miękko i z przyjemnością opadłam. Ooo... a gdyby tak zamknąć oczy i po prostu... Nie, nie, nie! Chciałam zapalić przecież!
Zdążyłam wcisnąć jeszcze papierosa do ust, ale nim wydłubałam z kieszeni zapalniczkę, stanęła nade mną Nela.
- Dzie? - zapytałam wciąż z niezapalonym fajkiem w zębach z niezadowoleniem zauważając, że przyjaciółka zabiera mi spod głowy kołdrę, na której zdążyłam się wygodnie walnąć. Zamruczałam z dezaprobatą, ale ostatecznie się podniosłam do siadu, oddając jej moje posłanie. Niech będzie.
- Sapalisz mi szługa? To pude - poprosiłam i uśmiechnęłam się do niej najładniej jak umiałam z papierosem w ustach.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 0:47
Pochyliłam się wyciągając Liddy papierosa. Kołdrę obejmując ręką. - Zapale. Na dworze. - obiecałam jej. - chodź. - ponagliłam.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 8:32
Była przekonana, że z Liddy nie jest wszystko super, ale przez wzgląd na dobry nastrój i powszechny spokój, jaki zdawał się zapanować na przyjęciu po raz pierwszy zdecydowała się nie obarczać tego dalszymi naganami. Prędzej czy później wytrzeźwieją - potem będą się wstydzić.
Przynajmniej słodka Maria wydawała się czuć lepiej; była taka krucha i łagodna, i nazwała Kerstin dobrą. Może była naiwna, ale ciężko było jej sobie wyobrazić, żeby jej rodzice albo - albo jakieś ciotki pisywały artykuły o mordowaniu mugoli. Rodziny widać rzeczywiście nie można było sobie wybrać.
W kuchni odnalazła otrzeźwiającą ciszę. Ale zamiast dać się ponosić wątpliwym rozmyślaniom skupiła się na tym, by ogień pod piecykiem się zatlił, żeby woda się zagotowała i żeby ze skromnego zapasiku każdemu rozdysponować sprawiedliwą ilość herbaty. Może trochę mocniejszą zrobiła dla Marii i Liddy. Wydawały się jej potrzebować najbardziej.
Wzdrygnęła się i westchnęła drżąco, gdy za jej plecami niespodziewanie rozległ się głos. Chłopięcy, na dodatek. I dobrze znany. Aż za dobrze.
- F-freddy... - wybąkała prawie równie elokwentnie co on, czerwona aż po czubki uszu, opuszczając wzrok ze wstydem należnym pannie, które może i nie miała zbytnio wpływu na to co się tamtego dnia stało; ale była zdolna do odczuwania zdrowego zażenowania. - Mmm, nie wiem. Herbata już się parzy. Co u ciebie? Znaczy, od ostatniego... znaczy, czy wszystko okej? - Najchętniej by znikła albo uciekła, ale to nie wchodziło w grę. Może była panną, ale nie dzieckiem i nie mogła jak dziecko się zachowywać. - Mocniejszego? - To przykuło jej uwagę, na tym mogła się skupić, żeby uspokoić niedobre myśli i przyjrzeć mu się uważniej. - Pokaż mi się. Popatrz na mnie. Proszę - Też był zawstydzony, przecież widziała. I dobrze. Ale musiała też wiedzieć jak bardzo się już upił. - Ile widzisz palców? - Pokazała trzy. - Albo wiesz co... nie, napijesz się herbaty. Widziałam jak wygląda Liddy, mieliście już dość dzisiaj. Rano będziesz bardzo żałował, a ja nawet nie mam nic kwaśnego tutaj, żeby ci pomóc. No dalej, napij się herbaty i zapal sobie, zaraz ci będzie lepiej - Dając zdrowe (względnie) rady mogła chociaż się postarać, żeby wściekły rumieniec spłynął z jej zdradzieckich, piegowatych policzków.


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
longing
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 9:40
Uniósł brwi, słuchając jego tłumaczeń i zaśmiał się, nie ciągnąc tego tematu. Marcel wydał się zakłopotany, a on już wiedział czym to było, Neala mu powiedziała. A on mówił dalej i mówił prędko, gorączkowo, wyrzucając z siebie punkt widzenia jak alkohol podczas torsji.
— Wiem, że nie chcesz — bo był dobrym człowiekiem. — Po prostu przestań stawiać zawsze innych przed siebie. — Wzruszył ramionami. Był dobrym przyjacielem, najlepszym. Ale sytuacja ze Steffenem uzmysłowiła mu, że wiele przez to tracił. Tak samo było z Tower. Gdyby nie pojawił się wtedy z łyżwami chcąc mu pomóc nie trafiłby tam. A potem gdyby nie wziął winy na siebie nie straciłby dłoni. Tego było znacznie więcej, ale Tower nie potrafił sobie wybaczyć. — Nie zawsze musisz myśleć o tym co dobre dla innych, czasem musisz pomyśleć, co jest dobre dla ciebie. Być tam i robić to, co jest dobre dla ciebie. — Dziś ze Steffenem też nie powinien się wtrącać; ta rozmowa i on — on znów był przyczyną — nie powinny rzucać światła na ich przyjaźń. Marcel nie powinien wybierać między nimi. Przechylił głowę i zaczął skrobać wosk z szyjki butelki, którym była zalana i uszczelniona. Nie patrzył na niego, gdy go spytał czy to głupie, ale westchnął.— Potrafisz. Wierz mi, potrafisz — powiedział poważnie. Jeśli tylko tego chciał; jeśli tak chciał, tak się stanie. Prędzej czy później. Miał dobre serce, nie potrafiłby trzymać go w zamknięciu zbyt długo. Chciałby go przed tym uchronić; chciałby żeby kolejny raz nie złamano mu serca z tego powodu, ale nie miał na to wpływu. — Cóż, nie bez powodu mawiają, że zakochani tracą głowę — zaśmiał się i szturchnął go ramieniem. No dalej, rozchmurz się trochę. Miłość była jak narkotyki. Potrafiła być intensywna, silna, głęboka, a potem jak zjazd po nich, pogrążającą w rozpaczy. Może właśnie dlatego tak chętnie sięgali po nie od festiwalu. Może obaj poszukiwali lekarstwa. — Nie wiem. Kiedyś tak myślałem, ale teraz… Nic nie trwa wiecznie. — Wzruszył ramionami. — Dlatego ci to mówię wszystko. Żebyś korzystał. Jest miła — potwierdził. — I ładna — dodał zaraz. — I chyba cię lubi. — A potem zmarszczył brwi. — Ale ty nie jesteś jeszcze gotowy — odpowiedział sam sobie, kiwając głową lekko. Podobała mu się, widział to przecież w tamtym pocałunku. Mówił mu to wszystko, bo nie chciał jej zranić. Nie chciał brać więcej nie patrząc na nią, nawet jeśli brać by chciał. Westchnął ciężko. — Beznadziejny przypadek z ciebie jednak — ocenił. Razem albo wcale. Uśmiechnął się i wziął do ręki proszek. Trudno wymierzyć w ten sposób dwie równe porcje, jeszcze teraz, w półmroku rozświetlonym tylko Marcelową różdżką. — Świeć tu — polecił mu, dopiero w świetle widząc jak zabawnie wyglądał, mieniący się pyłkiem, z koszulą przechodzącą płynnie ze ciemnego różu w szarość. Wysypał trochę proszku sobie na rękę, na wyczucie, resztę mu zostawił w torebce. Niewiele tego było, ale kończyli z tym na dziś. Dla podtrzymania nastroju, hop. Przytknął nos do dłoni i zaciągnął się, a potem odchylił głowę do tyłu, kiedy go zakręciło. Łzy poccisły się do oczu. — Niuchaj i spadamy.— chwycił trzy flaszki w obie ręce i ruszył w stronę wyjścia.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 12:32
- Nie robię tego - zaprzeczył, gdyby robił, gdyby stawiał innych przed siebie, wszystko wyglądałoby inaczej. Gdyby nie był w Waltham gnojkiem, którego interesuje tylko czubek własnego nosa, nie wydarzyłoby się wiele rzeczy z tych, które się wydarzyły i których żałował jak niczego innego. Mówił, że potrafił. Miał ochotę spytać, czy mówił tak, bo wiedział, ale to wydawało się niewłaściwe. Kiwnął głową. Nic nie trwa wiecznie. Ludzie przychodzą i odchodzą. Eve, Celine, a teraz nawet Steffen. Coś trwało, a potem już tego nie było. Zostawiali go, dlaczego miał opory zachować się tak samo? Maria go lubiła, widział to, ale nie chciał, żeby kleiła się do niego po wróżkowym pyle, który sam jej podał, który wzięła nieświadomie. To nie byłoby w porządku. To nie byłoby uczciwe. Pewnie nie myślałby o tym, gdyby sam go wtedy wziął, ale James go powstrzymał - i dobrze zrobił. Nie był gotowy? Nie potrafił tego tak nazwać, może. - Gotowy na co? - spytał, choć nie wyglądał, jakby zamierzał rżnąć głupa. Jego głos dalej był smętny, jakby pytał o to też sam siebie. - Na spacer? - Mówił o drodze, nie jej celu, gdzie miała doprowadzić, to mogło się dopiero okazać. - Jeśli liczy się droga, nie muszę być gotowy. Może. - Może na to był gotowy - na zabawę. Może miał rację, może hamował się niepotrzebnie. Nie potrzebował zbierać bagaży, żeby wyruszyć na spacer. To nie musiała być wielka wyprawa. - Wydaje się taka krucha - stwierdził, patrząc na niego niepewnie. - Krucha i delikatna. Wrażliwa. - Nie krzywdzi się takich dziewczyn. Żadnych, ale takich przecież tym bardziej. - Co za różnica - westchnął ze zrezygnowaniem. - I tak to schrzanię. Zagadką pozostaje, na ile koncertowo. - Mógł narzekać teraz, ale gdy przyjdzie co do czego i tak nie będzie myślał. Ani tak jak teraz ani pewnie w ogóle. Chyba nie miał na to wpływu.
- Wszyscy mi to mówią - odpowiedział, uśmiechając się szerzej, ze szczerym rozbawieniem. Wszyscy mówili mu że był beznadziejnym przypadkiem. Matka, ojciec, nauczyciele, tylko w cyrku, wśród innych odmieńców, był inny. - A jak Eve? - Widzieli się pierwszy raz od miesiąca, to szmat czasu. Nie mieli dużo czasu dla siebie, ale kilka razy zostali sami. Poszedł za nią wtedy... - Wydaje się inna. Szczęśliwa - podsunął, pomijając swoją rozmowę z nią. Nie miała znaczenia, tego do szczęścia nie potrzebowała.
Poświecił Jimowi, wciągając pył zaraz po nim. To powinno pomóc, pomóc zatrzymać myśli.
- A wiśniówka? - przypomniał sobie. - Nie próbujesz?


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 13:08
Dobrze było zniknąć w czyiś ramionach, schować się, chociaż na moment i przeczekać trudną chwilę. Była wdzięczna dziewczynie za ten gest, właśnie teraz, po pytaniu, które wytrąciło ją z dobrego humoru na chwilę.- Chyba tak.- kąciki jej ust zadrżały, by wygiąć się w lekkim uśmiechu.- Myślisz, że kochasz szczerze, a później pojawia się takie małe coś i świata już nie widzisz poza nią.- odparła, odsuwając się nieco. Zamknęła na moment dłoń na dłoni Marysi, uścisnęła lekko, zanim puściła. Nieme dziękuję, bo była jej pewna, całkowicie pewna, że zrozumie ją w tej chwili.- Nie mogę się doczekać.- stwierdziła z cieniem rozbawienia. Nie miała pojęcia, czego mógł nauczyć dziewczynę Marcel. Obstawiała, że było to albo coś głupiego, albo zwyczajnie miłego.
Spoważniała słysząc o odwadze. Może i tak było? Chociaż brała na siebie to, co złe, skupiała uwagę, działała mimo strachu, ale dlatego, że musiała. Jeszcze z siostrą brała na siebie wszystko, czując, że zniesie więcej i jakoś się otrząśnie, otrzepie, by pójść dalej. Nie miała wielkiej wartości jako osoba, nie czuła, by ją miała. Wątpiła, aby to była dzielność o której mówiła Marysia. Nie powiedziała ani słowa, a jedynie posłała dziewczynie nieco krzywy uśmiech, trochę pogodny, trochę smutny. Nie wiedziała, co mogłaby odpowiedzieć.
Spojrzała na nią zaskoczona, gdy ta zaczęła kręcić, wyraźnie mieszać się w tym, o co chciała spytać. Kiedy w końcu wydusiła z siebie ostatnie słowa, uniosła brew ku górze.
- Bocian? Nawet nie wiesz, ile bym dała, żeby tę robotę odwalił za mnie bocian.- rzuciła z nieco nerwowym śmiechem. Czuła się nieswojo, gdy wkraczały na ten temat, bo nie sądziła, że przyjdzie jej rozmawiać o tym z kimś. Nie miała w sobie za wiele wstydliwości, ale mimo wszystko to odbierało jej, już i tak kruchą pewność siebie.- Jest przyjemne, a nawet bardzo. Wszystko, co wtedy czujesz, jest cudowne i odurzające, jak najlepszy lek, ale bez tych przykrych konsekwencji późnej.- przytaknęła w końcu.- Namiętność i bliskość są cudowne, uświadamiając ci, że przez te kilka... kilkanaście minut, cały świat mógłby przestać istnieć, byle byś trwała ty i On.- mówiła cicho, jakby obawiając się, że ktoś postronny je usłyszy. Z drugiej strony czy obawiała się podsłuchania? Chyba nie, mówiła przecież to, jak było faktycznie. Nie miała wielkiego doświadczenia, ale przez cały ten czas, nie czuła potrzeby, by zdobywać je gdzieś indziej.


Learn your place in someone's life,

so you don't overplay your part

Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki - Page 23 74cbcdc4b11ab33c3ec9a669efa5b6c69e202914
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 13:21
- Hee... hahaha.. ej! - równocześnie się oburzyłam i roześmiałam na tą niecną zagrywkę Neali, ale kłócić się nie zamierzałam. Tym bardziej, że przecież miała mojego (właściwie to nie) szluga i obiecała mi go zapalić.
- No topsze - dodałam i spróbowałam wstać, ale podniosłam się tylko odrobinę i znów usiadłam na kanapie. Dopiero za drugim razem udało mi się od niej odbić na tyle, żeby stanąć na własnych nogach.
- Prować, kurowo ognia! - rzuciłam do przyjaciółki (jak mi się wydawało) ceremonialnie i ruszyłam za nią, gdziekolwiek chciała mnie zaprowadzić. A, mówiła - na zewnątrz. No i świetnie. Może być i tam.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 13:45
- Chodźmy. - powiedziałam do niej idąc pierwszą. Miałam mokra twarz jeszcze kołdrę złapałam w dłonie. Prowadząc nas w stronę ogniska zerkając czy Liddy idzie za mną. - Siadaj. - powiedziałam jej. - Tutaj. - wskazałam miejsce koło Eve czekając aż Liddy nie zajmie miejsca. Sama przeszlam za dziewczyny rozkładając kołdrę żeby narzucić ja na plecy Marysi. - Już? - zapytałam spoglądając na ku Lidce dopiero grzecznie siedząca dostanie ta fajkę.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 13:55
— Dobra, zapomnij — powiedział mu, kręcąc głową. — Nic nie mówiłem, pierdolę głupoty. — Wiedział, że nie, ale nie chciał wyjść na skończonego dupka, na kogoś, kto namawiał go do rzeczy, które odbiłyby się na nim moralnym kacem. Martwił się o niego czasem, rzadko jednak o tym myślał i zdawał sobie z tego sprawę. Lubił go wesołego, radosnego, chciał by był szczęśliwy, niezależnie od tego ile by go to kosztowało i kto by na tym faktycznie ucierpiał. Nie był zbyt dobrym strategiem, nie miał złotych rad i najlepszych pomysłów. To, co mu powiedział wydawało mu się najszczersze.  — Na spacer — potwierdził. — To tylko spacer. Nie wydaje się być dziewczyną, która mogłaby ci złamać serce. Albo nawet próbować. — Celina była piękna, była śmiała, wodziła za nos. Maria nie miała jej odwagi, ale przez to była naprawdę krucha. I naprawdę delikatna. I jeśli ktokolwiek miał mieć złamane serce, wiedział, że ona, nie Marcel. Mimo to nie próbował go zniechęcać, bo zawsze i w każdej sytuacji przed każdym postawi właśnie na niego. — Mówisz tak, jakbyś schrzanił cokolwiek wcześniej — a to nie on był winien zdrady Frances. Nie wykorzystał Aurory, nie zranił Celine. — Niczego nie schrzanisz. Ale z takim nastawieniem to się wypierdolisz na tym spacerze przy pierwszej lepszej okazji. Jeśli ją lubisz, postaw sprawę jasno, jeśli będzie chciała się z tobą przejść, nie zarzuci ci niczego, jeśli nie, trudno. Nie potrzebujesz łańcucha na szyi dzisiaj. Może to dla niej też będzie przygoda, skąd wiesz. Po prostu pogadaj z nią, zamiast zakładać cokolwiek. Powiedz jej jak jest, i gdzie startujesz, dołączy albo nie. — Wzruszył ramionami. To brzmiało prosto, ale wcale nie było, zbyt dobrze to wiedział. gdy spytał o Eve zerknął na niego i wzruszył ramionami. — Nie wiem, nie rozmawialiśmy zbyt dużo — echo ostatniej rozmowy wciąż na nim ciążyło, wciąż pamiętał tą gorycz, smutek i poczucie beznadziei — że nic nie da się z tym zrobić. Ta myśl towarzyszyła mu cały miesiąc, dzisiejszy dzień nie sprawił, że przestał być w martwym punkcie. — Mam nadzieję, że taka jest. Szczęśliwa. Że Dijilia ją uszczęśliwia w jakiś sposób. Przynajmniej ona. Wiśniówka… — Zastanowił się chwilę, ale proszek zaczynał powoli działać. Potarł nos i po chwili uśmiechnął się szerzej. — Okej... Zgodnie ze zwyczajem, pijemy wznosząc toast za gości — zaczął, odkładając butelki na ziemi, butem spróbował zebrać na bok rozlaną wiśniówkę na podłodze, ale potem ostatecznie i tak położył się na mokrym i lekko klejącym. — Więc za ten twój spacer. Jak po linie. Lej, tylko uważaj bo... — kurek trudno wyczuć.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 14:58
Wciąż trochę chybotliwie ruszyłam za Nealą bujając się z boku na bok. Świat nie wirował mi przed oczami już tak bardzo, teraz tylko rozpływał się i kołysał przyjemnie, a ja razem z nim. Nie widziałam dobrze przyjaciółki, szłam głównie śladem jasnej kołdry na tle wszystkiego innego. Było pięknie i miło i mogłabym tak tkwić w tej chwili do końca św...
- O, w dupę jeża! - sapnęłam potykając się niespodziewanie na progu. Tym razem nie zdążyłam złapać równowagi, ani w zasadzie niczego innego i runęłam jak długa na trawie. Nie zarejestrowałam czy nie zdążyłam asekurować się rękami, czy po prostu nie wytrzymały impetu, w każdym razie zaryłam w ziemię również twarzą. Pod zamkniętymi powiekami zabłysnęły mi wszystkie gwiazdy, powietrze boleśnie uleciało z płuc. Co tu się...?
Mozolnie zaczęłam się podnosić z gleby plując trawą i ziemią. Ohyda. Tępy ból nosa i brody poczułam dopiero chwilę później.
- Szysko pod... kontrolą - wydusiłam z siebie do dziewczyn, dźwigając się na nogi. Ból zignorowałam, bo był za słaby na jakieś złamanie. Wszystko grało. Tylko pewnie byłam cała w tej ziemi, może obtarłam sobie skórę, nic wielkiego. Brzydsza i tak nie będę. Ta myśl mnie tak rozbawiła, że znów zaczęłam chichotać.
- Jusz ide, kurowo, haha jusz idę - odpowiedziałam na "tutaj" Neali.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 15:12
- Trzymaj. - powiedziałam (a raczej zdążyłam) powiedzieć do Marysi i Eve, obracając się i widząc lecąca Lidke. Zostawiłam tego papierosa obok nich ruszając do niej. Łapiąc pod ramię. - Jej Liddy. - mruknęłam. - Chodź zaraz to obejrzę. - obiecałam ale czułam już jak zmęczenie coraz mocniej osiada mi na ramiona.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]26.05.24 15:26
- Nicz mi nie jes, serio, hahaha - zapewniłam rozbawiona, ale nie protestowałam, kiedy złapała mnie za ramię i zaczęła prowadzić. To faktycznie trochę ułatwiało sprawę... a trochę bujało nami obiema.
- Dasz mi teras fajka? - poprosiłam, kiedy usadziła mnie tam gdzie chciała. Przy okazji podniosłam na nią proszące spojrzenie swoich ślepi.
Nic mi nie było, twarz miałam trochę umorusaną ziemią, a z rozbitej brody bardzo powoli zaczynała się sączyć krew mieszając z brudem, ale było to tylko niegroźne obtarcie.
Za to Nela była jakaś inna. Kiedy znalazła się blisko i skupiłam na niej wzrok zauważyłam, że jest... smutna? Miała takie smutne oczy...
- Nis mi nie jes, naprawdę. Taką mam twasz - zapewniłam jeszcze raz, próbując ją rozbawić. Naprawdę aż tak przejęła się moim upadkiem?


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138

Strona 23 z 37 Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 30 ... 37  Next

23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach