Zaułek
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zaułek
Ulica Pokątna składa się nie tylko z głównej ulicy, choć to na niej tętni życie. Pomiędzy wejściami do niektórych sklepów, znajdują się odnogi mniejszych uliczek, bardziej zaniedbanych, ponurych, często wyboistych - nikt nie widzi celu w ich odnowie. Czasami przebiegnie tu bezpański kot, by za chwilę zniknąć w cieniu. Dróżki najczęściej krzyżują się ze sobą, tworząc skomplikowaną sieć, w której można łatwo się zgubić, niektóre są ślepe, a wszystkie wydają się tak samo podobne.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.08.18 15:58, w całości zmieniany 1 raz
Być może powinien był się poddać; przykra klęska sprzed paru dni wciąż jeszcze nie przybladła, towarzysząc mu nieustannie i wszędzie, jak uporczywe swędzenie, trzymające się kurczowo gojących się, wężowych ukąszeń, karmiąc złośliwe podszepty zmęczonego umysłu. Coś – nękający głos z tyłu głowy – przekonywał go, że mimo wszystko się do tego nie nadawał; że wszystkie jego starania były skazane na porażkę, i że anomalie były od niego zwyczajnie silniejsze, drwiąc jawnie z każdej próby ujarzmienia, jakiej się podjął. Gdyby wciąż jeszcze zdarzało mu się rozwiązywać problemy po staremu, zapewne uciszałby te natrętne myśli alkoholem, zamykając się w dusznej przestrzeni własnego mieszkania – ale od jakiegoś czasu to mu już nie wystarczało. Musiał starać się bardziej i spisać lepiej, nie chciał na kolejnym spotkaniu Rycerzy Walpurgii znów opowiadać o przegranych walkach i niewykonanych zadaniach; był tylko jeden sposób, żeby na dobre zetrzeć na proch zrodzone w umyśle wątpliwości: udowodnić, że były fałszywe.
Pojawił się na ulicy Pokątnej już po zmroku, zsiadając z miotły nieco dalej niż pierwotnie zamierzał i czekając na swojego dzisiejszego towarzysza w cieniu wysokiej kamienicy. Twarz dodatkowo skrył pod głębokim kapturem, na wszelki wypadek – nie wykluczał, że i tego wieczoru będą mieć towarzystwo. Ujawnił swoją obecność, gdy tylko dostrzegł sylwetkę znajomego czarodzieja; przywitał się z nim krótko, upewniając się wcześniej, że na pewno miał do czynienia z właściwą osobą.
Dobiegające z okolic zaułka hałasy sprawiły, że dobył różdżki nieco wcześniej, posyłając kroczącemu obok niego mężczyźnie zaalarmowane spojrzenie. Tak, jak się spodziewał, nie byli sami; nieznani im czarodzieje znajdowali się tuż przy źródle anomalii, ich sylwetki – dwie – migały niewyraźne na tle gasnących szybko płomieni. Ciemności uniemożliwiały mu chwilowo rozpoznanie ich tożsamości, ale słyszał wypowiadane inkantacje; nie mógł umknąć mu również nagły powiew wiatru, który wprawił w drżenie szyby w okolicznych oknach.
Zatrzymali się przy wejściu do ulicznego zaułka, zataczając wcześniej szeroki łuk, żeby – zapobiegawczo – pozbawić nieznajomych (przeciwników?) najbardziej oczywistych dróg ucieczki. – To zamknięty teren – odezwał się, wychodząc z ukrycia, gdy już znaleźli się wystarczająco blisko. – Co tu robicie? – zagaił konwersacyjnie, jakby planował rozpocząć pogawędkę. Dopiero później uniósł różdżkę, kierując ją w stronę niższej z dwóch postaci (Susanne). – Timoria – wypowiedział starannie.
Miał nadzieję, że nauczył się wiele na własnych błędach.
Pojawił się na ulicy Pokątnej już po zmroku, zsiadając z miotły nieco dalej niż pierwotnie zamierzał i czekając na swojego dzisiejszego towarzysza w cieniu wysokiej kamienicy. Twarz dodatkowo skrył pod głębokim kapturem, na wszelki wypadek – nie wykluczał, że i tego wieczoru będą mieć towarzystwo. Ujawnił swoją obecność, gdy tylko dostrzegł sylwetkę znajomego czarodzieja; przywitał się z nim krótko, upewniając się wcześniej, że na pewno miał do czynienia z właściwą osobą.
Dobiegające z okolic zaułka hałasy sprawiły, że dobył różdżki nieco wcześniej, posyłając kroczącemu obok niego mężczyźnie zaalarmowane spojrzenie. Tak, jak się spodziewał, nie byli sami; nieznani im czarodzieje znajdowali się tuż przy źródle anomalii, ich sylwetki – dwie – migały niewyraźne na tle gasnących szybko płomieni. Ciemności uniemożliwiały mu chwilowo rozpoznanie ich tożsamości, ale słyszał wypowiadane inkantacje; nie mógł umknąć mu również nagły powiew wiatru, który wprawił w drżenie szyby w okolicznych oknach.
Zatrzymali się przy wejściu do ulicznego zaułka, zataczając wcześniej szeroki łuk, żeby – zapobiegawczo – pozbawić nieznajomych (przeciwników?) najbardziej oczywistych dróg ucieczki. – To zamknięty teren – odezwał się, wychodząc z ukrycia, gdy już znaleźli się wystarczająco blisko. – Co tu robicie? – zagaił konwersacyjnie, jakby planował rozpocząć pogawędkę. Dopiero później uniósł różdżkę, kierując ją w stronę niższej z dwóch postaci (Susanne). – Timoria – wypowiedział starannie.
Miał nadzieję, że nauczył się wiele na własnych błędach.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Udało im się pokonać klątwę. Udało mu się przeżyć, choć większość zasług w tym odnajdował w umiejętnościach Cassandry, która stawiała go na nogi wytrwale raz za razem. Nie wiedział, jak potrafiła to zrobić, jednak wiedział, że nie miała sobie równych - przynajmniej w osobach, które przyszło mu znać. Zamierzał jej się oddzięczyć, ale jego ścieżki na razie omijały lecznicę. Musiał najpierw zająć się innymi sprawami. Zwłaszcza anomaliami. W przeszłości nie podołał żadnej i fakt ten zdecydowanie mu nie pasował. Przegrał pojedynek z Wrightem, a magia anomalii okazała się zbyt silna.
Propozycja Notta była odpowiednia i nie zamierzał jej odmawiać. Zdecydowanie przyszedł czas na kolejne zmierzenie się z anomalią. Należało być jednak gotowym, końcówka czerwca jasno świadczyła o tym, że przy anomaliach zaczęło robić się "tłoczno". Przynajmniej takie odnosił wrażnie.
Skinął mu na powitanie głową, ruszając dalej. Uniósł dłonie wciągając na głowę ciemny kaptur długiej, czarnej jak noc szaty. Nie chciał, by ktokolwiek był w stanie go rozpoznać, jednak widział, że i Nott miał ku temu podobne odczucia. Jak już za chwilę się okazało - oba były prawidłowe. Nie odzywał się, jego towarzysz wypowiedział wszystko, co należało powiedzieć. Nie widział też potrzeby wdawania się w dyskusje, ostatnio stał się bardziej milczący, ale nie przeszkadzało mu to. Dostrzegał wtedy więcej. Cisza zawierała dość wymowne odpowiedzi. Rozejrzał się jeszcze wokół. Najpierw spojrzał na kobietę, jasna głowa zdawała się znajoma, ale wrażenie było mgliste. Mężczyzny nie zał - tego był pewien. Jednak nie zakładał, że znaleźli się na przeciw przypadkowych przechodniów, którzy postanowili zwiedzić obleczone w anomalię miejsce. Nie, bardziej stawiał na coś innego, fakt pochodzenia, czy też przynależenia ich do grupy, o której już słyszał. Pojmanie ich mogło zadziałać na ich korzyść. Jednak, jeśli się nie mylił i druga strona mogła odnaleźć profity z pojmania ich. Nie mogli dać się złapać.
- Orcumiano. - wybrał kierując różdżkę w stronę mężczyzny (Gabriela). Ostatnio nie szło mu w klubie pojedynków. Miał nadzieję, że rzeczywistość okaże się przyjaźniejsza.
Propozycja Notta była odpowiednia i nie zamierzał jej odmawiać. Zdecydowanie przyszedł czas na kolejne zmierzenie się z anomalią. Należało być jednak gotowym, końcówka czerwca jasno świadczyła o tym, że przy anomaliach zaczęło robić się "tłoczno". Przynajmniej takie odnosił wrażnie.
Skinął mu na powitanie głową, ruszając dalej. Uniósł dłonie wciągając na głowę ciemny kaptur długiej, czarnej jak noc szaty. Nie chciał, by ktokolwiek był w stanie go rozpoznać, jednak widział, że i Nott miał ku temu podobne odczucia. Jak już za chwilę się okazało - oba były prawidłowe. Nie odzywał się, jego towarzysz wypowiedział wszystko, co należało powiedzieć. Nie widział też potrzeby wdawania się w dyskusje, ostatnio stał się bardziej milczący, ale nie przeszkadzało mu to. Dostrzegał wtedy więcej. Cisza zawierała dość wymowne odpowiedzi. Rozejrzał się jeszcze wokół. Najpierw spojrzał na kobietę, jasna głowa zdawała się znajoma, ale wrażenie było mgliste. Mężczyzny nie zał - tego był pewien. Jednak nie zakładał, że znaleźli się na przeciw przypadkowych przechodniów, którzy postanowili zwiedzić obleczone w anomalię miejsce. Nie, bardziej stawiał na coś innego, fakt pochodzenia, czy też przynależenia ich do grupy, o której już słyszał. Pojmanie ich mogło zadziałać na ich korzyść. Jednak, jeśli się nie mylił i druga strona mogła odnaleźć profity z pojmania ich. Nie mogli dać się złapać.
- Orcumiano. - wybrał kierując różdżkę w stronę mężczyzny (Gabriela). Ostatnio nie szło mu w klubie pojedynków. Miał nadzieję, że rzeczywistość okaże się przyjaźniejsza.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Miało pójść dobrze. A przynajmniej taką miał nadzieję. Chociaż ogień został ugaszony przez zaklęcie Aquamenti to anomalia sprawiła, że zerwał się porywisty wiatr. Szyby w oknach drżały złowieszczo, jakby chciały ich stąd wygonić, a Gabriel próbował utrzymać się na nogach, jednocześnie łapiąc Susanne, która będąc dużo bardziej drobną, mogła paść ofiarą porywistego wiatru. Przez chwilę celebrował ich mały sukces. Naprawdę chciał szybko pozbyć się anomalii, dokładając małą cegiełkę do powolnego sukcesu Zakonu Feniksa.
Mimo to, zaułek nadal przyciągał zainteresowanych anomaliami. Nie tylko oni chcieli pozbyć się anomalii, o czym przekonał się, słuchając wypowiedzi Zakonników na ostatnim spotkaniu. Zmrużył oczy, odruchowo celując różdżkę w stronę dwóch tajemniczych sylwetek. To, jak skrywali swoje twarze upewniło go jedynie w tym, z kim miał teraz do czynienia. Wiedział, że ich intencje nie są czyste. On? Mógłby zasłonić się swoim zawodem, podając go jako powód. Jednakże nie był idiotą i nie miał zamiaru tłumaczyć się jakiemuś bucowi, który niczym tchórz zasłaniał swoją twarz kapturem. - Uszanowanko - zwrócił się, szczerząc zęby w stronę czarodzieja, który zagaił ich rozmową. Wiedział już, że nie będzie to miła pogawędka dwójki przypadkowych mężczyzn. - Mógłbym zapytać oto samo - skontrował, wychodząc minimalnie przed Sue, taki syndrom bohatera mu się teraz włączył i co miał na to poradzić? Bardziej niż swojej krzywdy, nie wybaczyłby sobie tego, że coś stało się Lovegood. Na szczęście zaklęcia obydwóch panów nie doszły do skutku. - Ładnie to tak? W kobietę? A gdzie pańskie maniery? - prowokował z pewnym siebie uśmiechem.
Mimo to, zaułek nadal przyciągał zainteresowanych anomaliami. Nie tylko oni chcieli pozbyć się anomalii, o czym przekonał się, słuchając wypowiedzi Zakonników na ostatnim spotkaniu. Zmrużył oczy, odruchowo celując różdżkę w stronę dwóch tajemniczych sylwetek. To, jak skrywali swoje twarze upewniło go jedynie w tym, z kim miał teraz do czynienia. Wiedział, że ich intencje nie są czyste. On? Mógłby zasłonić się swoim zawodem, podając go jako powód. Jednakże nie był idiotą i nie miał zamiaru tłumaczyć się jakiemuś bucowi, który niczym tchórz zasłaniał swoją twarz kapturem. - Uszanowanko - zwrócił się, szczerząc zęby w stronę czarodzieja, który zagaił ich rozmową. Wiedział już, że nie będzie to miła pogawędka dwójki przypadkowych mężczyzn. - Mógłbym zapytać oto samo - skontrował, wychodząc minimalnie przed Sue, taki syndrom bohatera mu się teraz włączył i co miał na to poradzić? Bardziej niż swojej krzywdy, nie wybaczyłby sobie tego, że coś stało się Lovegood. Na szczęście zaklęcia obydwóch panów nie doszły do skutku. - Ładnie to tak? W kobietę? A gdzie pańskie maniery? - prowokował z pewnym siebie uśmiechem.
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Obecność Gabriela dodawała jej otuchy i odwagi w starciu z płomieniami, a te, choć wciąż niewątpliwie groźne, bo wywołane czarnomagiczną anomalią, nie mogły równać się Szatańskiej Pożodze. Poczuła, jak różdżka drży przyjemnie w dłoni, zwiastując udane zaklęcie i chwilę później woda wydobyła się z drewnianego artefaktu, sprawnie radząc sobie z przeszkodami, przecinającymi drogę wgłąb zaułka. Równocześnie wyczuła nietypowe i niepokojące drapanie w gardle, z pewnością nie był to dym, który podrażniał przełyk zupełnie inaczej, ciepło rozchodziło się stopniowo w dół i jeszcze zanim spróbowała cokolwiek skomentować, poczuła, że z jej ust nie wydobędzie się żaden dźwięk. Przyłożyła palce do szyi w odruchu - chcąc sprawdzić, czy nie powstała tam żadna gula, bo przez moment czuła się, jakby miała w gardle wielki bąbel. W tym czasie Tonks poradził sobie z drugim płomieniem i mogli bezpiecznie wejść dalej, ruszyła więc prędko, nie chcąc narażać się na kolejne języki ognia, kiedy silny wiatr wywołany anomalią towarzyszącą zaklęciu smagnął ich po twarzach - przytrzymała mocno kaptur, zaciskając na nim palce, nie chcąc, by odsłonił jasne włosy, poupinane pod spodem* - praktycznie poczuła, jak odsuwa się w tył, lecz ręka aurora pomogła w utrzymaniu równowagi. Odłamki szkła z pobliskich kamienic prysnęły nieprzyjemnie, zasłaniała twarz dłonią zerkając na towarzysza i nie mówiąc nic - w końcu nie mogła - wkrótce silny powiew ustał, a oni mogli spróbować rozprawić się z anomalią.
Czasu, jak się okazało, i tak mieli na to za mało. Nie zdążyła nawet niewerbalnie, na migi, pokazać Gabrielowi, że odebrało jej głos, a już przybyło towarzystwo. Zlustrowała ich wzrokiem, w ciemności nie było widać zbyt wiele. Wyglądali na starszych, miała wrażenie, że Gabriel może bardziej kojarzyć ich ze szkoły, o ile uczęszczali do Hogwartu, ale ciężko było pamiętać wszystkie twarze. Była niemal pewna, że to poplecznicy tego całego samozwańczego Lorda, zmarszczyła więc brwi, nie protestując i chowając się za towarzyszem. Transmutacja była lepsza jako magia wspierająca, jeśli chodziło o pojedynki, a kto mógł zapewnić osłonę lepiej, niż auror? Była drobna i kryła się za nim całkiem nieźle, już unosząc różdżkę. Mogła nie mieć głosu, ale wciąż nie zamierzała stać bezczynnie, kiedy tamci atakowali. Obserwowała, zamierzając reagować dopiero wtedy, gdy zrobi to Gabriel.
| * podkreśliłam to w pierwszym poście, spod kaptura nie widać włosów Sue
| przepraszam za zwłokę, myślałam, że MG wbija od razu po ataku D:
Czasu, jak się okazało, i tak mieli na to za mało. Nie zdążyła nawet niewerbalnie, na migi, pokazać Gabrielowi, że odebrało jej głos, a już przybyło towarzystwo. Zlustrowała ich wzrokiem, w ciemności nie było widać zbyt wiele. Wyglądali na starszych, miała wrażenie, że Gabriel może bardziej kojarzyć ich ze szkoły, o ile uczęszczali do Hogwartu, ale ciężko było pamiętać wszystkie twarze. Była niemal pewna, że to poplecznicy tego całego samozwańczego Lorda, zmarszczyła więc brwi, nie protestując i chowając się za towarzyszem. Transmutacja była lepsza jako magia wspierająca, jeśli chodziło o pojedynki, a kto mógł zapewnić osłonę lepiej, niż auror? Była drobna i kryła się za nim całkiem nieźle, już unosząc różdżkę. Mogła nie mieć głosu, ale wciąż nie zamierzała stać bezczynnie, kiedy tamci atakowali. Obserwowała, zamierzając reagować dopiero wtedy, gdy zrobi to Gabriel.
| * podkreśliłam to w pierwszym poście, spod kaptura nie widać włosów Sue
| przepraszam za zwłokę, myślałam, że MG wbija od razu po ataku D:
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
Zakonnikom udało się zapanować nad płomieniami. Ugaszone przestały stanowić zagrożenie. Przynajmniej na razie. Anomalia nie była całkowicie bezpieczna dopóki nie zostanie ujarzmiona. Susanne i Gabriel nie zdążyli jednak przejść do naprawiania magii, naprzeciw nich pojawiły się bowiem dwie postacie. Nocna pora doskonale ukrywała tożsamości wszystkich obecnych, nawet wówczas, gdy nagły i bardzo silny wiatr zerwał kaptury Apollinare'a i Percivala. Ten sam powiew jednak wzmógł się na sile, porywając ze sobą Gabriela i Susanne, rozrzucając ich i także zrywając pannie Lovegood kaptur z głowy, a słowa Tonksa porywając tak, że nie dotarły do niczyich uszu. Szczęśliwie lądowanie było bezbolesne i obojgu zakonnikom udało się nawet ustać na nogach. Nieoświetlone jednak blaskiem latarni twarze pozostawały całkowicie niewidoczne. Nikt nie potrafił dostrzec szczegółów wyglądu postaci naprzeciw oprócz zaledwie zarysów sylwetek.
Zaklęcie Apollinare'a nie zadziałało, podobnie jak i czar Percivala, które przeleciały nad głowami Zakonników znikając gdzieś w głębi zaułka.
|Witam i przepraszam, że musieliście tyle czekać na wolnego Mistrza Gry. Tym razem jest nim Ignotus. W razie potrzeby, kierujcie wszystkie pytania bezpośrednio na jego konto.
Przesuwając się, stosujcie się do wytycznych zawartych pod mapą i wyjaśniajcie kierunek waszego przemieszczania się w sposób, który nie pozostawi żadnych wątpliwości (najlepiej w formie dopisków pod treścią posta, z odniesieniem tego, jak widać mapkę na komputerze, nie jak widzi ją postać - prawa strona bowiem może znaczyć dowolny kierunek, jeśli postać obróci się wokół własnej osi). Przypominam o konieczności rzucania kością anomalii przy każdym zaklęciu i możliwości podejmowania tylko jednej akcji w poście. Kolejka jest odwracana, na koniec każdej pojawi się post Mistrza Gry z informacją o wyniku podjętych akcji i kolejności odpisów w danej turze. Nie możecie korzystać z żadnych przedmiotów z ekwipunku, jeśli w pierwszym poście w tym wątku nie pojawiła się informacja, że je ze sobą wzięliście.
W razie wątpliwości, pozostaję do dyspozycji.
PS Sprawdźcie proszę czy zgadzają się wam punkty żywotności i ewentualnie wszystko inne, jest jeszcze bowiem czas, żeby to naprawić.
Kolejka: Zakon (24h)
Gabiel, Susanne powinniście poczekać ze swoimi postami na odpis Mistrza Gry, podjęliście bowiem akcję (przesuwanie się także ma znaczenie w pojedynkach) nie wiedząc, jak mechanicznie powinno to wyglądać. Stąd wasze ruchy zostały usunięte, możecie je powtórzyć, zgodnie już jednak z mechaniką.
Gabriel, popraw przy okazji proszę wartość żywotności we wsiąkiewce.
Zaklęcie Apollinare'a nie zadziałało, podobnie jak i czar Percivala, które przeleciały nad głowami Zakonników znikając gdzieś w głębi zaułka.
|Witam i przepraszam, że musieliście tyle czekać na wolnego Mistrza Gry. Tym razem jest nim Ignotus. W razie potrzeby, kierujcie wszystkie pytania bezpośrednio na jego konto.
Przesuwając się, stosujcie się do wytycznych zawartych pod mapą i wyjaśniajcie kierunek waszego przemieszczania się w sposób, który nie pozostawi żadnych wątpliwości (najlepiej w formie dopisków pod treścią posta, z odniesieniem tego, jak widać mapkę na komputerze, nie jak widzi ją postać - prawa strona bowiem może znaczyć dowolny kierunek, jeśli postać obróci się wokół własnej osi). Przypominam o konieczności rzucania kością anomalii przy każdym zaklęciu i możliwości podejmowania tylko jednej akcji w poście. Kolejka jest odwracana, na koniec każdej pojawi się post Mistrza Gry z informacją o wyniku podjętych akcji i kolejności odpisów w danej turze. Nie możecie korzystać z żadnych przedmiotów z ekwipunku, jeśli w pierwszym poście w tym wątku nie pojawiła się informacja, że je ze sobą wzięliście.
W razie wątpliwości, pozostaję do dyspozycji.
PS Sprawdźcie proszę czy zgadzają się wam punkty żywotności i ewentualnie wszystko inne, jest jeszcze bowiem czas, żeby to naprawić.
Kolejka: Zakon (24h)
- Życie:
- Apollinare: 219/219
Percival: 230/230
Gabriel: 200/200 (240/240?)
Susanne: 230/230
- Mapa:
Objaśnienie:
W trakcie jednej kolejki, jeśli czarujecie, możecie przesunąć się o 1 kratkę na każde 5 punktów w statystyce zwinności.
Jeżeli nie czarujecie, możecie przesunąć się o 1 kratkę na każde 2 punkty w statystyce zwinności.
Poruszać można się tylko w górę i w bok, nie po skosie. Możecie jednak przemieszczać się w górę i w bok w jednym poście (przykładowo 2 w górę i 2 w lewo) lub tylko w jednym kierunku (4 w lewo).
Ten czerwony maziaj na środku to centrum anomalii.
Wejście w obszar oznaczony jako światło latarni oznacza, że wasze twarze zostaną oświetlone dla przeciwników.
1 kratka = 1 metr
Gabiel, Susanne powinniście poczekać ze swoimi postami na odpis Mistrza Gry, podjęliście bowiem akcję (przesuwanie się także ma znaczenie w pojedynkach) nie wiedząc, jak mechanicznie powinno to wyglądać. Stąd wasze ruchy zostały usunięte, możecie je powtórzyć, zgodnie już jednak z mechaniką.
Gabriel, popraw przy okazji proszę wartość żywotności we wsiąkiewce.
Poczuła, jak silny wiatr zmusza ją do zmiany miejsca i zerknęła szybko na Gabriela, stojącego dwa metry dalej. Póki czuła, że ma na to czas, przesunęła się w jego stronę i cofnęła nieznacznie*, zanim uniosła ponownie różdżkę. Nieznajomi pozostawali nieoświetleni, tak jak i oni, ciężko było więc powiedzieć cokolwiek na temat ich tożsamości. Może gdyby zdołali wypchnąć ich w stronę latarni, lecz priorytetem było własne bezpieczeństwo oraz uniemożliwienie przeciwnikom dostępu do anomalii. Postanowiła spróbować, czując, że głos wraca do siebie. Skierowała zaklęcie w czarodzieja naprzeciw niej - Crassitudo - wypowiedziała inkantację, mocno zaciskając palce na różdżce. Pamiętała jeszcze efekty tego zaklęcia z zakonowej misji, teraz chciała tylko unieruchomić mężczyznę, nie wywoływać takie anomalie.
| * kratka w lewo, potem do tyłu; rzucam w Percivala
| * kratka w lewo, potem do tyłu; rzucam w Percivala
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 81
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 81
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Podmuch wiatru był silny; na tyle, aby odrzucić drobną sylwetkę Sue o dwa metry. Nie wiedział, czy jego słowa doszły do uszu atakujących, nie widział też ich twarzy. Jedynie zarys sylwetki majaczył gdzieś w cieniu. Uniósł swoją różdżkę i wycelował w nią w czarodzieja stojącego na przeciwko.
- Petrificus Totalus - wypowiedział formułę zaklęcia. Nie chciał bawić się w ciuciubabkę z kimś, kto potrafił zaatakować bez ostrzeżenia i to jeszcze celować swoimi przebrzydłymi zaklęciami w stronę drobne i niewinnej Susanne. Najchętniej to spetryfikowałby obydwóch, związał i z radością dostarczył Gwardzistom, którzy pewnie dużo lepiej umieliby się nimi zająć.
/stoję w miejscu i celuję w Apo
- Petrificus Totalus - wypowiedział formułę zaklęcia. Nie chciał bawić się w ciuciubabkę z kimś, kto potrafił zaatakować bez ostrzeżenia i to jeszcze celować swoimi przebrzydłymi zaklęciami w stronę drobne i niewinnej Susanne. Najchętniej to spetryfikowałby obydwóch, związał i z radością dostarczył Gwardzistom, którzy pewnie dużo lepiej umieliby się nimi zająć.
/stoję w miejscu i celuję w Apo
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie rzucone przez Susanne pomknęło wprost w Percivala (crassitudo - moc 104). Podobnym sukcesem okazał się czar Gabriela wymierzony jednak w Apollinare'a (petrificus totalus - moc 113). Rycerze mieli jednak czas, by spróbować się przed nimi obronić.
|
Kolejka:* Zakon (24h), Rycerze (24h)
W przypadku niejasności związanych z obszarem działania zaklęcia (w opisie brak konkretnego określenia metrowego zasięgu, na jakim działa), proszę o indywidualne skonsultowanie danego przypadku. Może się bowiem okazać, że poprawnie rzucone zaklęcie okaże się nieskuteczne ze względu na zbyt mały obszar działania.
*Kolejka wygląda w ten sposób ze względu na anulowanie skutków postów Zakonników, które pojawiły się przed odpisem Mistrza Gry. Od teraz wyglądać będzie już normalnie, zgodnie z zasadą odwracania kolejki.
|
Kolejka:* Zakon (24h), Rycerze (24h)
- Życie:
- Apollinare: 219/219
Percival: 230/230
Gabriel: 240/240
Susanne: 230/230
- Mapa:
Objaśnienie:
W trakcie jednej kolejki, jeśli czarujecie, możecie przesunąć się o 1 kratkę na każde 5 punktów w statystyce zwinności.
Jeżeli nie czarujecie, możecie przesunąć się o 1 kratkę na każde 2 punkty w statystyce zwinności.
Poruszać można się tylko w górę i w bok, nie po skosie. Możecie jednak przemieszczać się w górę i w bok w jednym poście (przykładowo 2 w górę i 2 w lewo) lub tylko w jednym kierunku (4 w lewo).
Ten czerwony maziaj na środku to centrum anomalii.
Wejście w obszar oznaczony jako światło latarni oznacza, że wasze twarze zostaną oświetlone dla przeciwników.
1 kratka = 1 metr
W przypadku niejasności związanych z obszarem działania zaklęcia (w opisie brak konkretnego określenia metrowego zasięgu, na jakim działa), proszę o indywidualne skonsultowanie danego przypadku. Może się bowiem okazać, że poprawnie rzucone zaklęcie okaże się nieskuteczne ze względu na zbyt mały obszar działania.
*Kolejka wygląda w ten sposób ze względu na anulowanie skutków postów Zakonników, które pojawiły się przed odpisem Mistrza Gry. Od teraz wyglądać będzie już normalnie, zgodnie z zasadą odwracania kolejki.
Korzystając z momentu zaskoczenia, Gabriel postanowił rzucić zaklęcie, które skutecznie mogłoby pomóc jego kompance w tym pojedynku. Przede wszystkim chciał mieć pewność, że Susanne wyjdzie z tego cało i bez większych obrażeń. Wiedział, że Rycerze nie mają najmniejszych skrupułów, a po tym jak ich zaatakowali to raczej nie powinien mieć większych wątpliwości co do tego, kim byli czarodzieje, którzy postanowili do nich dołączyć. Przesunął się o mniej więcej metr w prawo, odsuwając się jeszcze bardziej od światła latarni.
- Magicus Extremos - powiedział, wykonując odpowiedni ruch ręką, mając nadzieję, że zaklęcie podziała i da im przewagę nad plugawcami, z którymi przyjdzie im walczyć.
- Magicus Extremos - powiedział, wykonując odpowiedni ruch ręką, mając nadzieję, że zaklęcie podziała i da im przewagę nad plugawcami, z którymi przyjdzie im walczyć.
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zadowolenie i duma rozpłynęły się przyjemnie w świadomości, gdy silne zaklęcie pomknęło ku nieznajomemu, zaraz uzupełnione iskrzącym czarem Gabriela, dopełniając idealnie kontrast pomiędzy nieudanym atakiem a odpowiedzią Zakonu - wiedziała jednak, że przed sobą ma czarnoksiężników, bez skrupułów i litości, a sytuacja mogła się zawsze odwrócić i nawet sprzyjające jasnowłosej szczęście nie trwało wiecznie - równie dobrze mogło wypiąć się na nich za parę chwil. Z pokrzepiającym uśmiechem zerknęła na Tonksa, kiedy kolejne zaklęcie nie wyszło - zdarzało się widocznie najlepszym. Mimo tego przesunęła się jeszcze trochę do aurora i skierowała różdżkę ponownie w tego samego mężczyznę, licząc na to, że podobnie silny czar, co poprzedni, dotrze do niego. - Vitreusso - spróbowała, nie spodziewając się cudów - miała wystarczające umiejętności, ale w obecnych okolicznościach wszystko było trudniejsze i bardziej niebezpieczne - a trzeba nadmienić, że anomalia była bardzo blisko.
| celuję w Percivala, idę kratkę w lewo
| celuję w Percivala, idę kratkę w lewo
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
Zaułek
Szybka odpowiedź