Wydarzenia


Ekipa forum
Bar
AutorWiadomość
Bar [odnośnik]21.09.15 22:40
First topic message reminder :

Bar

★★
Kontuar w "Białej Wiwernie" wiecznie pokryty jest pozostałościami rozlanego piwa, mocniejszych alkoholi odbieranych przez klientelę upojoną różnorodnymi trunkami. Bar zabudowany jest w charakterystyczny sposób: pomiędzy drewnianymi kolumienkami wycięto arkady stanowiące jedyne pozostałości zadbania lokalu. Pomimo to bar jest zaskakująco dobrze zaopatrzony jak na taki przybytek, chociaż towarzystwo z natury ponurego barmana może odstraszać osoby wkraczające po raz pierwszy do Białej Wywerny.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar [odnośnik]06.10.20 13:50
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]10.10.20 19:51
Zaciekawienie błysnęło na twarzy szmalcownika. Uzdrowiciele, zwłaszcza tacy, którzy byli godni zaufania byli w cenie. Nie raz przychodziło mu porządnie oberwać, nie wierzył jednak większości uzdrowicieli z Munga. Wydawali mu się dwulicowi, zbyt przejęci zwykłą, głupią empatią aby udzielić odpowiedniej pomocy.
- Dobrze wiedzieć. - Mruknął. Wyjątkowe umiejętności dziewczyny sprawiały, że zapragnął nawiązać z nią kontakt. A dobre kontakty wymagały oferty złożonej również od niego. Wilczy uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy usłyszał pytania. - Poluję tam, gdzie zajdzie tego potrzeba. Zabijam, czasem dostarczam żywych, zależnie od zlecenia. - Odpowiedział, jak zwykł - lakonicznie, skupiając się na konkretach. Złowrogi błysk pojawił się w spojrzeniu zielonych ślepi, gdy kobieta rozkosznie oblizała usta. Czyżby rozumiała? Mężczyzna nachylił się delikatnie w jej kierunku. - Zabiłaś kiedyś? Torturowałaś przez długie godziny? Widziałaś, jak ulatuje z nich życie? - Podszyte ekscytacją słowa ulatywały z jego ust. - Możemy razem zapolować. - Śmiała propozycja uleciała z jego ust. Mógł jej pokazać. Mógł zapoznać z technikami tropienia oraz przyjemnością odbierania życia szlam. Jeśli działali w jednej gestii, z pewnością się jej to przyda. A on zyska zaufanego uzdrowiciela. Układ piękny w swej brutalności.
Uniósł szklankę w jakże pięknym toaście by również upić Ognistej. Słyszał, że nie powinno się mieszać, dzisiejszego dnia miał jednak wszystko w gdzieś. Chciał się odciąć. Zapomnieć. Przenieść do innej rzeczywistości i obić kilka mord, na co zapewne będzie miał jeszcze okazję.
Przyjemne odprężenie rozlało się po jego mięśniach, a postać Elviry zaczęła jawić się w kategoriach przyjaciółki. Bliskiej sercu, pełnej zrozumienia… Takiej, jakiej nigdy nie przyszło mu posiadać. Nie przeszkadzało mu, gdy dziewczyna rozłożyła na nim swoje nogi, sam z resztą również rozsiadł się wygodniej. Przymknął ślepia, gdy jej palce zatopiły się w ciemnej brodzie w geście, bardziej mu nieznanym. Przyjemnym, pozbawionym brutalności, kobiecym… Nie zaznał w życiu wiele ciepła.
- Cieszę się, że tu byłaś. - Odpowiedział po tym, jak cichy pomruk zadowolenia wyrwał się z jego ust. I już miał coś dodać, gdy działanie narkotyku weszło na kolejny etap. Słoneczne promienie raziły nieprzyjemnie w oczy. Schmidt przysłonił oczy szeroką dłonią krzywiąc się w niezadowoleniu. Nie lubił nadmiaru światła. Wolał cień oraz mrok spowijający ulice.
- Może to nowa anomalia? Słyszałem, że był tu z nimi problem. -  Mruknął do dziewczyny, wędrując dłońmi do guzików swojej koszuli. Rozpiął kilka z nich, eksponując tatuaże zdobiące jego klatkę piersiową. Kropelki potu zaczęły zdobić jego ciało. Zielone spojrzenie przyjrzało się, jak dziewczyna unosi rąbki szaty, aby ściągnąć je przez głowę. - Jesteś genialna! - Aż klasnął w dłonie z wyraźnym zadowoleniem. Nie mógł wymarzyć sobie lepszej przyjaciółki! Ładnej, sprytnej oraz ciekawej!
Schmidt niewiele myśląc rozpiął resztę guzików, zrzucając z siebie koszulę i pozostając w samych portkach. Dziewczyna mogła dokładnie przyjrzeć się tatuażom zdobiącym jego ciało. Wymyślnym wzorom oraz kształtom, nie raz zupełnie ze sobą niepowiązanymi. Rysunki zdobiły jego pierś oraz obie ręce. Pomruk zadowolenia ponownie uleciał z jego ust.
- scheiß! - Niemieckojęzyczne przekleństwo uleciało z jego ust, gdy słońce zdawało się grzać coraz mocniej. Gardło zaczęło mu wysychać, to też upił kolejny łyk ze swojej szklanki. Przytępione zmysły sprawiły, że wyraz konsternacji pojawił się na jego twarzy. Skrzywił się, gdy kolano dziewczyny pojawiło się w miejscu, w którym z pewnością nie powinno. Bez większego namysłu otoczył ją ramionami, sadzając ją sobie na kolanach w wygodniejszej, mniej zagrażającej jego męskości pozycji. Zamknął ją w uścisku. Nienachalnym, pozbawionym wszelkiej erotyczności, mającym na celu zabezpieczyć dziewczynę przed upadkiem.
- No cześć. - Mruknął z wyraźnym rozbawieniem w głosie, dłonią odgarniając jasne pukle z twarzy. - Nie jest Ci za gorąco? Nie mogę się zdecydować, czy słońce nadal świeci czy tylko migocze. - Dodał z wyraźnym zastanowieniem w głosie.

1. Barman uznaje, że chcemy uprawiać miłość i obrywamy kilkoma balneo.
2. Zaczyna nas gonić buchorożec.
3. Idziemy na camping, rozstawiamy gdzieś na Nokturnie namiot z szaty Elvirki.
4.  Paragon wręczony przez barmana uznajemy za mapę skarbów.
5. Zauważam krew miesięczną na bieliźnie Elviry i zaczynam panikować, że umiera.
6. Tatuaże na moim ciele zaczynają tańczyć, wołając Elvirę aby weszła w moją skórę i tańczyła z nimi.

Ognista Whisky(- 10PŻ) Tęgoskór(-5PŻ, co tura)
Elvirka: 179-10=169
Friedrich: 199-10=189


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Bar [odnośnik]10.10.20 19:51
The member 'Friedrich Schmidt' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]11.10.20 22:11
Nie potrzebowała wiele czasu, by wraz z buzującym tchnieniem whisky i duszącą chmurą dymu zawisłą nad skrzypiącymi deskami, dotarło do niej, że trafiła tego wieczora doskonale. Zarzuciła więc czujność, przestała rozglądać się jak sroka po zaśniedziałym żelastwie w poszukiwaniu jednego połysku kryształu. Dziś znalazła już swój diament. Swoją perłę w kupie gnoju. Okazja do nawiązania znajomości z kolejnym sojusznikiem była bezcenna, zwłaszcza, gdy rozpoczynała się swobodnie, prawie przyjacielsko - od kufla, fajki i wspólnej zabawy z nielegalnymi substancjami. Jak na dłoni widać było, że praca Frieda Elvirę fascynuje. Słuchała jego krótkich, rzeczowych odpowiedzi z najwyższym skupieniem, mrugając niczym oczarowana sarenka i ledwie utrzymując drobny uśmiech na granicy przyzwoitości.
Rozmawiali w końcu o morderstwach, torturach, polowaniu. O subtelnej grze między łowcą i ofiarą. Prędzej czy później każdy zmuszony był wybrać jedną z tych ról - a Elvira zdecydowanie wolała krzywdzić niż być krzywdzoną.
- Zabiłam - wymruczała grubym szeptem i przejechała paznokciem po krawędzi swojej szklanki, zlizując z niego potem resztki wilgoci. - Nie torturowałam. Trochę tylko, nie godzinami. - stwierdziła lekko, jakby rozmawiali o tym, jakie mieli doświadczenie w jeździe konnej albo szermierce. - Chciałabym zobaczyć to wszystko, co mówisz. Chętnie dołączę do polowania. Mam podstawy, ale pokażesz mi, jak to się robi, prawda? Pokażesz jak to jest zabijać długo? - Jedyne, co w tym momencie przychodziło jej na myśl, to ten jeden mugolak podcinający sobie krtań pod zaklęciem Imperius. Wtedy wzbudziło w niej to szok, prawie protest, teraz wspominała cieknącą po kamieniach krew z nutą melancholii. Nie sentymentu, lecz drobnej niechęci do siebie sprzed miesiąca. Każdy kolejny krok w świecie wojny i czarnej magii zagrzebywał ją gęściej w czarnej posoce i wstyd jej było, że z początku obawiała się ubrudzić choć kawałek pantofelka.
Nie musiała zresztą długo głowić się i przejmować niepotrzebnymi refleksjami. Spontaniczna ochota rozkosznej zabawy ze znaną dotąd jedynie w teorii substancją wprowadziły ją w zupełnie inny świat. Z początku ciepły, pełen sympatii, popychający mocno w ramiona Frieda - w przypływie miłości, która nijak nie wiązała się z erotyzmem, czy nawet przyjaźnią. Miała wrażenie, że na powrót stała się dzieckiem, ale innym, lepszym niż była kiedyś. Wszystko jej się podobało, a gdy mężczyzna zrzucił własną koszulkę i klasnął w dłonie, sama zaczęła śmiać się w głos i klaskać razem z nim.
- Chyba też sobie powinnam zrobić takie o! Takie coś - powiodła dłońmi po jego klatce piersiowej i ramionach, obrysowując paznokciami kontury licznych tatuaży, zafascynowana. - Co by do mnie pasowało? Powiedz, powiedz, powiedz!
Dalej czuła, że się obrzydliwe poci, choć na sobie miała już tylko bieliznę i raczej nie mogła jej zdjąć. Nawet jakby zechciała, zdawała się w dotyku lepka i gumiasta, przeszło jej przez myśl, że jeżeli spróbuje ją zerwać, zrobi to razem ze skórą, więc prędko zrezygnowała. W przypływie pragnienia przechyliła szklankę z ognistą whisky, upijając kilka niewielkich, niezdarnych łyków i oblewając się przy tym po brodzie i dekolcie.
- Podoba mi się jak mówisz w ten sposób - uznała, mając na myśli niemieckie przekleństwo.
Zanim jednak dotarłaby do niej odpowiedź, musiała się prędko ewakuować. Nawet nie zauważyła momentu, w którym piasek pod jej krzesłem, ten sam, w którym radośnie grzebała bosymi stopami, zaczął zasysać ją w dół i ściągać razem z drewnianymi nóżkami. Zachwiała się i byłaby upadła w tył, gdyby nie refleks Frieda. Zadecydowała, że w obliczu zbliżającej się katastrofy, najlepsze, co może zrobić, to skorzystać z podpory w postaci swojego... brata. Wlazła na niego najpierw stopami, ale dość szybko szarpnął ją w dół, żeby siedziało jej się bezpieczniej i wygodniej.
- Bohater - wymamrotała i wtuliła się w niego chętnie, niewinnie, oplatając nogami w pasie. - Jest mi bardzo gorąco, ale ja już sama nie wiem... - Uniosła wzrok do nieba, bowiem zdało się ono nareszcie przygasać. - Może to nie słońce, tylko ty jesteś taki gorący? Dla mnie to wygląda, jakby miało padać. Ech, chuj by to strzelił - Schowała twarz w zagłębieniu jego twardej szyi.
Jak się okazało, miała stuprocentową rację, bo nie zdążyła wziąć nawet dwóch pełnych oddechów, a poczuła na nagich plecach chlust lodowatej wody. Wrzasnęła i zerwała się, przypadkiem kopiąc Frieda w bok. Nie mogła jednak nic poradzić na ciarki i skurcz mięśni, niegotowych na tak nagłą zmianę temperatury. Mogła dostać szoku! Przerażona wizją śmierci, rozjuszyła się i zeskoczyła z kolan mężczyzny, owijając ramiona ochronnie wokół piersi.
- Co to jest! Co pan robi! - krzyczała, widząc przed sobą wysoką sylwetkę czarodzieja z uniesioną różdżką. Górował nad nią, poczuła się więc naga, mała i bezbronna.
- To karczma a nie burdel! - wrzasnął ów ktoś w odpowiedzi, a wokół rozległy się śmiechy.

Kosteczka przypału
1. Wątły organizm Elviry ma już dość, decyduje się pozbyć toksyn; dziewczyna ucieka z karczmy i zaraz pod drzwiami malowniczo wymiotuje
2. Złowrogi mężczyzna staje się nagle boginem Elviry, uosobieniem śmierci, wyciąga do niej ręce i dziewczyna jest przekonana, że chce ją zabić, więc struta toksynami mdleje
3. Złowrogi mężczyzna przybiera rysy jednej ze znanych szlam, na które Fried wciąż poluje
4. Złowrogi mężczyzna przybiera rysy Czarnego Pana, Elvira tego nie wie, ale ślepo podąża za Friedem, gdy ten pada na kolana i prosi o wybaczenie
5. W karczmie zaczyna padać śnieg, marzniemy cholernie i rzucamy się po ciuszki
6. Złowrogi mężczyzna przy bliższym poznaniu okazuje się nie tak złowrogi, to machanie rękami to tylko zaproszenie do tańca

[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame


Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 11.10.20 22:14, w całości zmieniany 1 raz
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bar [odnośnik]11.10.20 22:11
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]13.10.20 19:30
Obserwował uważnie twarz dziewczyny, gdy opowiadał o swoim zawodzie. I to właśnie to zainteresowanie oraz oczarowanie widoczne w jej spojrzeniu zachęciło, aby złożyć propozycję wspólnego polowania. Jeśli chciała się dowiedzieć, jeśli miała ochotę zatopić się w jego zawodzie… Był skłonny pokazać jej z czym to się je, w zamian za możliwe przysługi uzdrowicielskie… O tym jednak nie musiała jeszcze wiedzieć.
- Pokażę. Moje metody różnią się znacząco, od metod innych… - Mruknął, układając usta w podłym uśmiechu. Nie zwykł marnować magii na mugoli. Wolał zadawać im cierpienie w zupełnie inny sposób, brudząc ręce krwią. Będzie pamiętał o złożonej propozycji. I pewnie niedługo wyśle jej list ze specyficznym zaproszeniem, na wspólne polowanie. Wiedział, gdzie ich szukać.
Zamglone, zielone ślepia uważnie wodziły po jej rozchichotanej twarzy. Zabawne, jak wielką różnicę w mimice czarodzieja potrafi wywołać jedynie jeden, suszony grzybek.
- Tatuaże? Mogę Cię poznać z kimś, kto je robi. - Mruknął, unosząc kąciki ust ku górze. No, robienie tatuaży w podobnym stanie zdawało się być całkiem rozsądnym i dobrym pomysłem. Sam posiadał kilka rysunków namalowanych w podobnym stanie. Pozwalał, aby wodziła paznokciami po konturach jego tatuaży, delikatnie przymykając ślepia pod wpływem dotyku. Pomruk zastanowienia wyrwał się z jego ust, gdy dziewczyna zadała pytanie.
- Róże. Piękne, wzniosłe i upstrzone ostrymi kolcami. - Odpowiedział głosem w pełni przekonanym do swoich racji. Róże do niej pasowały. I ona była piękna, jednocześnie posiadając w sobie coś, co zwiastowało kłopoty bądź niezliczone pokłady bólu. Miał zamiar pomóc jej wyzwolić te najgorsze aspekty jej charakteru, doskonale wiedząc, w jaki sposób mógł to uczynić… A gdy wytrzeźwieje, z pewnością znajdzie jeszcze lepsze pomysły. Ciekawsze oraz bardziej brutalne.
- Naprawdę? - Spytał, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Przywykł do tego, że ludzie zwykli się krzywić słysząc jego ojczysty język. Nie przywodził na myśl pozytywnych skojarzeń, mimo iż sam Friedrich nie był w stanie tego zrozumieć.  Nie mógł pozwolić, aby dziewczyna wylądowała na paskudnej podłodze, to też owinął ją mocno swoimi ramionami. Noc dopiero się zaczynała, używki czekały, a Schmidt nie miał zamiaru kończyć wieczoru tak wcześnie.
Parsknięcie śmiechu wydobyło się z jego ust, gdy określiła go mianem bohatera. Abstrakcyjnym, zupełnie nie pasującym do jego podłej osoby. Nie protestował, gdy wtuliła się w jego ramiona, jedynie ciaśniej ją obejmując.
- Mój mi tak częściej. - Mruknął rozbawionym głosem, gdy kolejny, specyficzny komplement powędrował w jego kierunku. No, w takim towarzystwie, to aż chciało się spędzać czas! - Ano, chmurzy się, psia mać. - Zielone ślepia powędrowały w kierunku sufitu, obecnie jawiącego się jako chmurzące się, błękitne niebo.
Spokojnie gładził jej plecy, nie widząc w ich zachowaniu nic nieodpowiedniego. W pierwszej chwili nie zauważył nawet, że dwa wyczarowane wiadra wody powędrowały w jego kierunku. Dopiero nieprzyjemny wrzask dziewczyny zwrócił jego uwagę sprawiając, że usta wykrzywiły się w niezadowoleniu. Prychnął z niezadowoleniem, gdy jej stopa kopnęła go w bok. Nie spieszył się. Spojrzeniem pełnym chęci mordu obmiótł barmana, po czym narzucił koszulę na barki (mimo iż w pomieszczeniu nadal było cholernie gorąco).
- Przecież nic złego nie zrobiliśmy. - Mruknął wyraźnie niezadowolony z działań barmana. Zielone spojrzenie powędrowało w kierunku Elviry, która pobladła, osuwając się na ziemię. Zadziałał impulsywnie, nawet nie próbując zastanawiać się nad ruchami. Wpierw uderzył barmana w paskudny pysk wybijając mu zęba czy dwa, następnie wyrwał jego różdżkę. Finalnie podszedł do Elviry, by okryć ją jej szatą oraz wziąć na ręce. Nadeszła pora, aby zmienić miejsce zabawy.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Bar [odnośnik]16.10.20 12:42
Tatuowanie kojarzyło się Elvirze zawsze z barbarzyńskim szpeceniem czystej skóry, typowym dla bandytów i wieloletnich mieszkańców więzień. Paru jej się trafiło w karierze takich do leczenia i za każdym razem patrzyła na ciemne znaki z politowaniem. No bo tak, jak nie było czym się chwalić i na co kuszącego popatrzeć, to można było się zasłaniać rysunkami, robić z siebie najniższej jakości widowisko. Szanując siebie i swą szlachecką cerę, Elvira na trzeźwo nie dałaby się namówić na prymitywne bazgrolenie po rękach.
Inaczej sprawa się miała, gdy odurzające działanie grzybów wciąż trzymało ją silnie, plącząc się w żyłach z narastającymi promilami.
- Róże - powtórzyła z sennym uśmiechem, gładząc go po ramionach, a potem powoli, z rozmysłem, wpijając przydługie paznokcie w kontury jego tatuaży. - Tak, jestem różą. Mam białe płatki, miękkie jak piórka. A wiesz co mam pod nimi? - Nachyliła mu się do uszka. - Nie kolce, tylko ciernie. I kiedy mnie ktoś łapie, to drążę z niego krew. Kropla do kropli. Spijam ją, ona mi daje życie - plotła ogniście, sama nie będąc pewną, co właściwie ma na myśli.
Chciałaby powiedzieć, że zabawa dopiero się rozkręcała, ale choć po alkoholu zwykle trzymała się długo, a nieprzyjemne konsekwencje dopadały następnego dnia, nie wcześniej, zamiast czuć się coraz lepiej, doskwierały jej naprzemienne uderzenia gorąca i chłodu. Raz oblewała się potem, za ułamek sekundy drżała, bodźce zdawały się docierać zwielokrotnione, tak że nie miała już pojęcia, co mówi Fried, a co jest tylko szumem tła, grzmotem nadciągającej burzy. Otrzeźwił ją dopiero chlust ulewy, ale chociaż starała się uciec, brodząc bosymi stopami w kilkucalowej warstwie mułu, obca sylwetka przybliżała się zamiast oddalać.
- Odejdź - sapnęła lękliwie, na ślepo wyciągając dłoń do Frieda, a potem dostrzegła, że obcy cały okryty jest czernią, że sięga dłonią za pazuchę i wyciąga różdżkę.
Nie miała pewności, w którym dokładnie momencie dopadła ją słabość, ale gdyby ktoś zapytał, pewna była, że w tej ostatniej sekundzie dostrzegła na krańcu drewna jadowicie zielony błysk. Fried zerwał się chyba, możliwe, że słyszała krzyki. Najdotkliwiej odczuła jednak zderzenie własnej głowy z mokrą ziemią.
Przebudziła się dopiero, gdy byli na zewnątrz, zaciągając się lawendową wonią swej własnej szaty i napinając ramiona z powodu nieprzyjemnego wieczornego wiatru. Nie od razu dotarło do niej, dlaczego widzi przed oczami nie ulicę, tylko granatowe niebo i czemu świat paskudnie się kołysze.
- Ostaw mnie. Już - wymamrotała sepleniąc, bo choć powoli docierało do niej, gdzie się znajduje i z kim, skronie wciąż pulsowały bólem, pot oblepiał mokre ciało, do gardła podchodziła żółć.
Zdążyła się odepchnąć i odczołgać kawałek, zanim zwymiotowała do rynsztoku całe świństwo, które wzięła, krztusząc się obrzydliwym posmakiem w ustach. Nikt naprawdę nie wiedział, jak okropnie mogła palić Ognista, dopóki nie zaczął jej zwracać.
Otarła usta dłonią i spróbowała wstać, ale nawet podpierając się ściany obiema rękami, nie mogła unieść się wyżej niż do kolan. Kurwa mać, to ostatni raz jak bierze cokolwiek w tych barach. Chyba nawet pić przestanie. Tak, to najwyższa pora przejść na abstynencję. Za bardzo się ostatnio rozluźniła, przecież potrafiła żyć bez tego.
- Pomóż - wymamrotała zbolałym głosem, sięgając ręką za plecy, do Frieda. Nie wiedziała, czy może mu tak ufać, była nawet pewna, że nie może, ale nie miała innego wyjścia, nie zamierzała przeleżeć nocy na ulicy. I to jeszcze na Nokturnie. - Pokątna dwajścia przez cztery. Teraz - dodała. O niczym tak nie marzyła jak o własnym łóżku.

/zt x2 iksde


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bar [odnośnik]16.06.21 13:31
19 października 1957

Czasem nawet lubiłam tu wracać. Te same parszywe gęby, które widywałam jako młódka pracująca za barem w tym miejscu, która myślałam, że złotą gęś złapała. Napiwki nie były złe, informacje przelewały się przez moje uszy, a wiele z nich do dzisiaj pamiętam. To tu piłam najwięcej, i to tu byłam najbardziej trzeźwa, gdy obserwowałam jak pijaczyna obryzguje akurat pół baru swoimi wymiocinami. Dzisiaj jednak nie zamierzałam zostawać ani na jednego drinka, ani na krótką pogawendkę, ani nawet żeby poobserwować co takiego dzieje się przy kieliszku. Wpadłam tu tylko do Vigo, aby odebrać zostawione dla mnie eliksiry. W kącie akurat rozpoczęła się awantura, jakaś kobieta popchnęła mężczyznę, a ten przywalił jej prosto w bladą buźkę. Dostrzegłam to z boku i ani w myśl było mi reagować. - Masz coś dla mnie? - spytałam Vigo, a ten wycinał pakunek w którym dostrzegłam kształt dwóch fiolek. - Dzięki - powiedziałam jeszcze krótko, aby zachować wszelkie konwenanse i odeszłam do niego. Paczka zawierała porcję eliksiru Kameleona, który mógł być dla mnie bardzo skuteczny, warto było mieć taki w kolekcji. Drugi był jeszcze przyjemniejszy, wielosokowy nektar zapewne capił gorzej niż gacie pijaka, ale efekty warte były poznania tego obrzydliwego smaku. Miejsc gdzie mogłam go użyć było kilka, a ja na ten moment nie byłam pewna które będzie odpowiednie. Nie znałam się na warzeniu takich, ba... Eliksiry nie były moim ulubionym przedmiotem, a wręcz przeciwnie. Zawsze jednak obok była Cassandra, którą mogłam prosić o wszystko. Próbowałam oddzielić moje emocje względem niej, co do tego co wyczyniał Ramsey, skupiając się na razie na jego pomocy i możliwości skorzystania z jego zapasów. Pojęcia nie miałam co się wydarzyło, że nagle zachował się jak dupek, który po prostu ją zostawił. Wydawali się być zgodni, a on był dla niej dobry, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Nie mogłam przecież pozwolić, aby dzieciom coś się stało. On o nich dbał, ale to dla niej były całym światem.

zt, biorę pozostawione mi przez Ramseya - 1x Kameleon (stat. 32, z mocą 114 oczek), 1x Eliksir wielosokowy


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

Bar
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach