Bar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Bar
Kontuar w "Białej Wiwernie" wiecznie pokryty jest pozostałościami rozlanego piwa, mocniejszych alkoholi odbieranych przez klientelę upojoną różnorodnymi trunkami. Bar zabudowany jest w charakterystyczny sposób: pomiędzy drewnianymi kolumienkami wycięto arkady stanowiące jedyne pozostałości zadbania lokalu. Pomimo to bar jest zaskakująco dobrze zaopatrzony jak na taki przybytek, chociaż towarzystwo z natury ponurego barmana może odstraszać osoby wkraczające po raz pierwszy do Białej Wywerny.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:44, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
Lepiący się od rozlanego alkoholu, szeroki, drewniany blat stał się w tym momencie dla Benjamina jedyną podporą, pozwalającą mu wytrwać w względnym pionie. Troski rozsiadały się na jego barkach niczym złowróżebne kruki, poddziobujące ledwo żywe mięso. A może były to sępy? Albo inne dziadostwa, niepodobne ni to do smoków ni do człapiących po ziemi wywern. ONMSowe rozmyślania na chwilę oderwały Wrighta od prób wyłamania sobie palców - tak bardzo chciał ująć chłodną szklankę Ognistej, z brudną obwódką po poprzednim kliencie - i powstrzymywania drgawek. Wyprostował się nawet, ściągając łokcie z blatu i usadawiając się pewnie na wysokim stołku, który jednak przy jego gabarytach wydawał się rozsądnym wymiarowo krzesełkiem. Oblizał spierzchnięte wargi i już-już miał podjąć mało sensowną decyzję, by wlać w siebie alkohol, który nijak miał się do prawdziwego pragnienia sproszkowanych pazurów smoka, gdy kątem oka zauważył idącego ku niemu dryblasa.
Kojarzył go. Nokturnowy męt, zazwyczaj widywany w podrzędnych spelunkach nad Tamizą. Coś tam o nim szeptali, ale Wright nigdy nie przywiązywał wagi do plotek dotyczących przedstawicieli wagi piórkowej. Młody gniewny, ach, ilu już mijał na ścieżce swej wątpliwej kariery. W pierwszej chwili myślał, że przystojniaczek zechce go zwyzywać, ewentualnie zaprosić do stolika, ale wystarczyło mgnienie oka, by Ben zorientował się w sytuacji. I w lecącej ku niemu pięści. Nie był w najlepszej formie, ale i tak spróbował wykonać unik, by nie pocałować rąsi nieznanego faceta swoimi białymi zębami.
Kojarzył go. Nokturnowy męt, zazwyczaj widywany w podrzędnych spelunkach nad Tamizą. Coś tam o nim szeptali, ale Wright nigdy nie przywiązywał wagi do plotek dotyczących przedstawicieli wagi piórkowej. Młody gniewny, ach, ilu już mijał na ścieżce swej wątpliwej kariery. W pierwszej chwili myślał, że przystojniaczek zechce go zwyzywać, ewentualnie zaprosić do stolika, ale wystarczyło mgnienie oka, by Ben zorientował się w sytuacji. I w lecącej ku niemu pięści. Nie był w najlepszej formie, ale i tak spróbował wykonać unik, by nie pocałować rąsi nieznanego faceta swoimi białymi zębami.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Zdezorientowanie i pełzający po systemie nerwowym gad głodu zdecydowanie spowolniły reakcje Benjamina. Zabrakło zaledwie sekundy, by uchylił się od ciosu, który jednak nadszedł, niezwykle skutecznie przyciągając depresyjnie dryfującego Wrighta do tu i teraz. Bolesnego tu i teraz; co prawda pięść nieznajomego - miał na imię Marcus? Matthew? Mavin? coś zaczynało mu świtać w głowie; widocznie niepołączone zapadki zgrały się w jedność dzięki uderzeniu - nie zmiażdżyła mu nosa ani nie wybiła zębów (jeszcze), ale skonfrontowanie się z nią nie było przyjemne. Głowa brodacza odskoczyła w prawo a spomiędzy spierzchniętych warg wyrwało się krótkie chrypnięcie. Zaskoczenia i szybko rosnącego gniewu.
- No kurwa - zdołał tylko wychrypieć, mrugając zawzięcie, by pozbyć się nieprzyjemnego prądu, przepływającego przez (zapewne jutro pięknie zielony) policzek. Zerwał się z krzesła i zamierzył się na Matta, celując prosto w szczenę mężczyzny prawą pięścią.
- No kurwa - zdołał tylko wychrypieć, mrugając zawzięcie, by pozbyć się nieprzyjemnego prądu, przepływającego przez (zapewne jutro pięknie zielony) policzek. Zerwał się z krzesła i zamierzył się na Matta, celując prosto w szczenę mężczyzny prawą pięścią.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Noooo doooobra. Udało mi się całkiem sprawnie wsadzić kija w mrowisko, a przynajmniej tak z rozbawieniem to podsumowałem, kiedy mężczyzna skupił na mnie uwagę w bardzo zdrowy sposób. Przez chwilę miałem wątpliwość, czy odpowie mi na moje zaproszenie w ten sposób co oczekiwałem, czy też jednak zacznie coś do mnie gadać. Na szczęście (czy może nieszczęście) na jego twarzy wymalował się gniew. Wyszczerzyłem zęby w podłym uśmiechu, a pod skóra poczułem przyjemne podekscytowanie. Być może, jutro będę wszystkiego żałował, lecz w tym momencie mało co mnie obchodziło prócz tego wielkoluda przede mną i jego wielkiej, cholernie długiej łapy zmierzającej ku mojej twarzy. Rozsądek mi podpowiadał, że na pewno nie chce mieć jej na twarzy. Wyjątkowo przyznałem sobie samemu rację i próbowałem się cofnąć, tak by jego ręka mnie nie dosięgła.
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
Ostatnio zmieniony przez Matthew Bott dnia 01.10.16 19:28, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
Wspomnąłem, że drań ma cholernie długie łapy? O WŁOS byłem od wyjścia poza jego zasięg, lecz kurwa nie, gość musiał się okazać gorylem i mimo wszystko pogłaskał moją szczękę. Zmieliłem przekleństwo w myślach nie będąc pewnym czy zrobiłem to też na głos. Zamroczyło mnie. Zatoczyłem się do tyłu, zatrzymując się na czyimś stoliku. Do moich uszu doszły jakie pretensjonalne, zbite w kupę głosy, lecz bardziej absorbował mnie ból w szczęce, który nieprzyjemnie promieniował mi po twarzy. Potrząsnąłem głową, jakbym chciał odgonić komara. W uszach mi trochę zaszumiało. Poczułem złość bo scena ta przypomniała mi wczorajszą walkę na arenie. Chwyciłem w rękę czyjąś butelkę, a może i kufel...? Nie ważne - cholerstwo było szklane i ciężkie. Odwróciłem się posyłając je (to cholerstwo) ku tej pieprzonej małpie. Niech żre szkło i sobie nie myśli, że mam zamiar dać za wygraną.
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Pięść uderzająca o szczękę nieznajomego wydała uroczy, gruchoczący odgłos, wywołujący w Benjaminie nagły napływ satysfakcji. Szybki triumf, przebłysk bólu przemykający wzdłuż przedramienia, skrzywiona twarz Matt'a: wszystkie te drobinki zawibrowały w agresywnym kalejdoskopie, pozwalając Wrightowi na niepokojąco szybkie przeskoczenie z trybu czuwania w ten aktywny. Napompowany testosteronem, poczuciem zagrożenia i chęcią natychmiastowej zemsty. Nie myślał zbyt wiele, nie zastanawiał się, dlaczego dziwny typ postanowił zagadać do niego w taki a nie inny sposób. Znajdowali się na Nokturnie, więc brutalne zaznajomienie się w ogóle go nie zdziwiło. Liczyło się teraz tylko zwycięstwo w męskiej potyczce, rozkosznie przyśpieszające rytm serca. Benjamin ożywał, otrząsając się z lepkiej pajęczyny otumanienia. Zapewne był to zryw krótkotrwały, ale Wright chciał wykorzystać go do ostatniej sekundy. Dosłownie; kątem oka zauważył, że uderzony rywal nie miał dość: tym razem posyłał w jego stronę butelkę. Szybko uchylił się przed jej lotem, mając nadzieję, że rozbije się gdzieś obok a nie na nim.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 86
'k100' : 86
Udało się. Na szczęście, bowiem butelka leciała z niesamowitą prędkością a gdyby Wright nie uchylił się w ostatnim momencie, zapewne wbiłaby się prosto w jego twarz. Lub szyję. Co łaskawie zakończyłoby cierpienia młodego Benjamina już na dobre. Niemalże poczuł powiew lodowatego przeznaczenia na karku...a może to po prostu ktoś otworzył drzwi do bocznej sali, ewakuując się z zajętego przez bójkowiczów terenu baru. Nie zwracał uwagi na innych, nie obracał się dookoła, skupiony wyłącznie na rozczochranym młodziku, zniżającym się do tak podłych zagrywek, do jakich z pewnością należało rzucanie niebezpiecznymi przedmiotami. Nawet przez sekundę nie wahał się, czy sięgnąć po różdżkę: chciał to załatwić honorowo, po męsku, wciskając gówniarza w podłogę. Zrobił jeden, gwałtowny krok do tyłu, po czym złapał mężczyznę za fraki, chcąc cisnąć go o ziemię z całej dostępnej obecnie siły.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Zmrużyłem oczy w wąskie szparki, jakby miało mi to pomóc w ignorowaniu tępego bólu w szczęce. Bardziej trzeźwy niż te trzy sekundy temu zobaczyłem, że to bydle idzie ku mnie, a właściwie wyciąga swoje łapy. Ciągle nie mogłem pojąć, jak to co było człowiekiem, a nie zwierzęciem. Krzywię się bo aż się we mnie coś zagotowało, gdy zdałem sobie sprawę, że ma zamiar szastnąć mą jak szmatą. Gdy zacisnął więc swoje łapy na połach mojego ubrania fuknąłem i zacząłem się z nim szamotać nie chcąc dać za wygraną. Chciałem na przekór niemu utrzymać się w pionie.
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Bar
Szybka odpowiedź