Wydarzenia


Ekipa forum
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych
AutorWiadomość
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]21.09.15 23:43
First topic message reminder :

Uliczki przy kamienicach mieszkalnych

Uliczki prowadzące do kamienic mieszkalnych. Okolica jest zamieszkała, wobec czego stanowi jeden z najbezpieczniejszych rejonów Nokturnu, pomimo że wiadomo, jakie osoby decydują się na wynajem. Często słychać tutaj mało wyszukane przekleństwa, na przybyszy łypią ponuro zakapturzone postacie, które doskonale orientują się, kto jest mieszkańcem, a kto tylko gościem - idealnym materiałem do szybkiego zarobku. Wejście w te okolice stróżów prawa jest ryzykowną grą - margines społeczeństwa skrupulatnie szczerze swojej prywatności. W rynsztoku w porze deszczowej zbiera się cały brud z ulicy. Ponure, brudne, z ciemności pojedynczych uliczek można usłyszeć odgłosy walki bezpańskich zwierząt... Dobrze, że masz tyle szczęścia, że to tylko one.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]30.09.18 20:41
Och, i Lyanna nie lubiła mieć długów wdzięczności ani żadnych zależności od innych. Nie lubiła być tą zagubioną i muszącą polegać na kimś innym. Zdawała sobie sprawę, że wówczas to ten ktoś w pewnym sensie miał nad nią władzę i mógł dla własnej przyjemności i satysfakcji wprowadzić w błąd. Bycie Ślizgonką uczyło, że nie można do końca ufać ludziom, zbyt wielu skrywało w sobie fałsz i było gotowych się odwrócić, kiedy tylko coś im nie spasuje.
Owszem, nie paliła się do bezinteresowności, ale w tym przypadku nie miała nic stracić, bo i tak szła w tym samym kierunku. Choć gdyby ktoś Tildę po drodze napadł, raczej nie nadstawiłaby karku w jej obronie, bo nic by z tego nie miała – pozostawało jednak liczyć na to, że nikt ich nie zaatakuje. Lepiej i bezpieczniej było pozbyć się stąd Fancourt – nie wyglądała co prawda na kogoś, kto przyszedł tu, by węszyć, ale sam fakt, że jej obecność wydawała się Lyannie niewygodna, mimo że najprawdopodobniej była nieszkodliwa. Tak jej się wydawało i miała nadzieję, że się na tym nie przejedzie.
Gdyby zaplątał się tutaj ktoś z butnych, bohaterskich Gryfonów, z którymi w Hogwarcie pozostawała w kiepskich stosunkach, albo jakiś mugolak, raczej nie miałaby skrupułów, żeby zwieść taką osobę na manowce – tyle że byli Gryfoni, nawet jeśli w Hogwarcie jawili jej się jako rozmiłowane w szlamie półmózgi, nie byliby tak naiwni, by uwierzyć jej, byłej Ślizgonce. Nie poprosiliby jej nawet o pomoc, zbyt dumni, by to zrobić, w swojej szumnej odwadze przekonani, że sami doskonale dadzą sobie radę. I raczej nie zapuszczaliby się na Nokturn, bo byli na to zbyt prawi i porządni, chyba że byliby aurorami pod przykrywką. A aurorów nikt nie witałby tutaj miło.
Podejrzewała, że Tildę łatwo byłoby wywieść w pole, poprowadzić złą drogą – tyle, że nie miałaby w tym żadnego interesu, tym bardziej, że nic nie wiedziała o jej dorosłym życiu, nic poza szkolną przeszłością. Wzruszyła więc ramionami i ruszyła przodem, w kierunku gdzie znajdowało się przejście na Pokątną.
Na szczęście nie było to bardzo daleko, choć pozostawała ostrożna i wyczulona na wszelkie niepokojące sygnały mogące zwiastować zagrożenie. Szła szybkim krokiem; nie zamierzała prowadzić Tildy za rękę jak dziecko, ale słyszała, że kobieta idzie za nią, a w pewnym momencie nawet ją dogoniła, zrównując się z nią krokiem. Być może bała się zostania w tyle, lub zwyczajnie przerażała ją wizja samotności na Nokturnie.
- Raz na jakiś czas – rzekła lakonicznie w odpowiedzi na zadane pytanie. Pozostawało jednak faktem, że odkąd została jedną z rycerzy bywała tutaj częściej niż kiedyś. – Wystarczająco, by wiedzieć, jak tu wejść i jak wrócić. Też powinnaś przyswoić tę wiedzę, jeśli planujesz tu jeszcze kiedyś przyjść. Nie zawsze spotkasz kogoś, kto pomoże ci znaleźć drogę powrotną.
Później znowu umilkła. Nie chciała przyciągać niczyjej uwagi, zresztą z natury nie była gadułą. A przeszłość i ona wolała pogrzebać i nie wracać do tego co było. Teraz wiodła zupełnie inne życie.
Kilka minut później, po przejściu pozostałego im odcinka Nokturnu, dotarły do przewężenia i schodków prowadzących między dwoma kamienicami lekko w górę. Dalej znajdowała się Pokątna. Za dnia różnica na pewno byłaby dużo bardziej widoczna, ale po zmroku i tam było ciemno, ponuro i ludzie woleli pochować się w budynkach niż wałęsać się po ulicy.
- I jesteśmy – rzuciła, kiedy wydostały się z zaułka na szerszą drogę, otoczoną po obu stronach sklepami sprawiającymi znacznie milsze wrażenie niż te na Nokturnie. Choć w tych czasach nawet Pokątna daleka była od miejsca bezpiecznego. Na szczęście Lyanna znała to miejsce na wylot, jako że w dzieciństwie mieszkała tutaj i zdążyła poznać prawie każdy zakamarek.
- Teraz już na pewno wiesz, dokąd iść – dodała; Pokątną znał prawdopodobnie każdy, może poza dziećmi mugoli, które trafiały tu nie mając o niczym pojęcia.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]12.10.18 20:09
Roztaczający się przed nimi Nokturn był milczący i jak zwykle posępny, lecz póki co nic nie burzyło jego spokoju. W zalegającej wszędzie ciszy jedynym dźwiękiem były ich kroki; zdecydowane i szybkie, bo wyglądało na to, że obydwie – a w szczególności Tilda – nie pragnęły pozostać w tym miejscu dłużej niż potrzeba. Dla postronnego obserwatora były tylko dwiema kobiecymi sylwetkami, które sunęły przez pogrążone w półmroku ulice w miarowym tempie, nie wyróżniając się ani zachowaniem, ani wyglądem. Tilda miała wręcz nadzieję, że ciemny odcień ich szat zlewał się ze smętnym, burym kolorem mijanych kamienic, czyniąc je prawie niewidzialne dla niewłaściwych oczu.
Nie odczuwała wcale strachu; jedynie ponurą determinację, by usunąć się z pola uwagi i wtopić w otoczenie, przemykając przez Nokturn niezauważona i niezapamiętana. Lyanna okazała się być dobrą przewodniczką, prowadząc je pewnie przez nokturnowe zakamarki, aż wreszcie Tilda stopniowo zaczęła rozpoznawać okolicę – znajomy, na wpół urwany szyld jakiegoś sklepu, którego właściciel raczej nie śpieszył się z naprawą; słup obklejony najróżniejszymi plakatami i znajdująca się tuż naprzeciw kamienica z czarnej cegły i z wysokim kominem, skąd zawsze ku ciemnemu niebu ulatywał równie ciemny dym.
Paradoksalnie, Tilda poczuła się nagle o wiele bezpieczniej.
Słowa Lyanny przerwały na moment ciszę, a Tilda zerknęła na nią przelotnie, kiwając tylko głową i posyłając w eter kwaśny, ledwo zauważalny uśmiech. Rady czarownicy wydały jej się dość oczywiste i Tilda zdawała sobie sprawę z tego, że spotkało ją wyjątkowe szczęście, lecz przecież Zabini nie mogła wiedzieć, jak często Fancourt zaglądała w te strony.
- Oczywiście. Szukając pomocy na Nokturnie, czarodziej prędzej znajdzie własną śmierć – po chwili przyznała jej rację, znów pozwalając, by kąciki jej ust uniosły się lekko w grymasie. Zaraz jednak zamilkła, stwierdziwszy, że próby kontynuowania rozmowy nie miały większego sensu.
Szły jeszcze przez kilka minut, po czym Tilda dostrzegła znajome przejście – tak wąskie, że nieraz widziała, jak olbrzymi, postawni mężczyźni przeciskali się przez nie z trudem – i majaczącą za nim ulicę Pokątną. W duchu odetchnęła z ulgą, ciesząc się, że tylko kilka kroków dzieliło ją od wydostania się z tej okropnej części Londynu.
Gdy pokonały schody stanowiące łącznik pomiędzy dwoma ulicami, Tilda od razu poczuła się pewniej; powrót z Nokturnu zawsze był dla niej niczym wybudzenie się z nieprzyjemnego snu.
Ponownie zwróciła jednak swoją uwagę ku Lyannie – wciąż milczącej i o twarzy niezdradzającej większych emocji. Niezależnie od tego, co Tilda mogłaby jej zarzucić, Zabini nie oszukała jej i zaprowadziła ją dokładnie tam, gdzie obiecała.
Chcąc nie chcąc, Tilda musiała jej to przyznać.
- Dziękuję – odrzekła krótko, spoglądając na Lyannę przez dłuższy moment. Nie wiedziała, czy ich drogi jeszcze się skrzyżują - raczej na to nie liczyła – lecz miała świadomość, że los bywał przewrotny i w przyszłości znów mogły na siebie wpaść, tym razem w zupełnie innych okolicznościach.
Nie czuła potrzeby, aby powiedzieć cokolwiek więcej, a poza tym chciała znaleźć się już w swoim mieszkaniu, dlatego skinęła Lyannie głową w geście pożegnania – krótko i z grzecznością, ostatecznie Zabini wyświadczyła jej sporą przysługę – ale bez większych emocji.

zt?


You have witchcraftin your lips



Tilda Fancourt
Tilda Fancourt
Zawód : hoduję pająki
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna


the good ones always seem to break


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3972-tilda-fancourt https://www.morsmordre.net/t3987-arachne https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f149-redwood-avenue-17-3 https://www.morsmordre.net/t4010-skrytka-bankowa-nr-1022 https://www.morsmordre.net/t6385-tilda-fancourt#162295
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]12.10.18 22:50
Nokturn był miejscem parszywym, ale było coś w jego zakazanej aurze, co przyciągało Lyannę, kusząc ją rzeczami, których nie mogłaby robić poza obrębem tego miejsca. Lyanna zawsze była ciekawa tego, co niedozwolone, niedostępne dla wszystkich. Wizja potęgi kusiła – dlatego zbłądziła na ścieżkę, po której kroczyła do tej pory. Nie chciała być słaba i tchórzliwa, a wybiórcza moralność nie zatrzymała jej w porę, mówiąc, że to złe, bo wyniosła z rodzinnego domu dość wypaczone wzorce. Smakując tego, co zakazane czuła się silniejsza i pewniejsza siebie, a jednocześnie to podsycało jej głód wiedzy, domagający się więcej i więcej. Nie zadowalała się najprostszymi ścieżkami, pragnąc coś w życiu osiągnąć i stać się naprawdę wielką czarownicą. Jej ambicje wykraczały ponad pospolity status krwi.
Szła szybkim krokiem, a poły długiego, czarnego płaszcza powiewały za nią. Rąbek peleryny niemal omiatał bruk, a obcasy butów z wysokimi cholewami stukały po twardej nawierzchni. Spojrzenie pozostawało czujne, ale Nokturn pozostawał zaskakująco spokojny i nie spotkały ich żadne przeciwności. Mimo pozornego opanowania Lyanna liczyła się z tym, że mogą kogoś napotkać, że aura bezbronności Tildy przyciągnie tych, którzy mogliby chcieć wykorzystać okazję.
Nie wiedziała, że zagubiona Tilda w rzeczywistości bywała na Nokturnie częściej niż ten raz. Nie pasowała do tego miejsca, więc Lyanna siłą rzeczy założyła, że była to jej pierwsza lub jedna z pierwszych wizyt, podczas której tak nierozsądnie się zgubiła. Stali bywalcy wiedzieli, że lepiej się nie gubić. Tilda zdawała się być częścią innego świata, Lyanna nie mogła przecież wiedzieć, że jej życie nie potoczyło się tak idealnie, że okoliczności zmuszały ją do tego, by bywać i w takich miejscach. Ale nie była to sposobność, żeby ją wypytywać. Kto wie, może kiedyś spotkają się w innych okolicznościach i Lyanna dowie się, czym zajmowała się Tilda po skończeniu Hogwartu. Londyn tylko pozornie był wielki, ale sam świat magii był dość hermetyczny, zwłaszcza ten świat powiązany z Nokturnem. Nic nie było wykluczone i pewnego dnia ich ścieżki znów mogły się spleść, pytanie tylko, kiedy i w jakich okolicznościach to nastąpi.
Bez trudu przecisnęła się przez wąski zaułek; była w końcu smukłą kobietą. Zgodnie z obietnicą doprowadziła ją do Pokątnej – gdzie zresztą sama zamierzała się znaleźć. Rozglądając się po otoczeniu, po znajomo wyglądających kamienicach ze sklepami na parterze, nie mogła zapomnieć o tym, jak kiedyś te uliczki były jej codziennością, bo dzieciństwo spędziła mieszkając w jednej z takich kamienic, a później pomieszkiwała tam trochę i w dorosłości. Teraz jednak dawne mieszkanie nie nadawało się do zamieszkania, częściowo zniszczone przez pierwszomajowy wybuch. Gdyby miała trochę mniej szczęścia i refleksu, mogłaby zginąć pod walącym się sufitem, ale los miał dla niej inne plany. Jej czas na tym świecie jeszcze się nie skończył i miała jeszcze szansę dokonać w przyszłości czegoś ważnego.
W odpowiedzi na podziękowanie Tildy skinęła lekko głową. Patrzyła na nią jeszcze przez chwilę, ale później odwróciła się na pięcie i odeszła, zamierzając opuścić to miejsce.

| zt.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]27.10.18 0:02
|5 września?
Początek jesieni okazał się całkiem łaskawy pod względem pogody. Co prawda nie było upałów, ale też nie padał deszcz, co pozwalało Antoninowi na dość komfortowe spacery po Nokturnie. Właśnie z tego powodu nie lubił zimy - niskie temperatury przeszkadzały w myszkowaniu, poza tym w jego pokoju na strychu zazwyczaj było tak chłodno, że nawet gruba kołdra nie była w stanie go porządnie ogrzać. Musiał wykorzystać ostatnie beztroskie dni, więc zaraz po śniadaniu wymknął się z domu. Mama nieszczególnie chciała go wypuszczać przez wzgląd na anomalie, którymi mógł skrzywdzić nie tylko wielu przechodniów, ale przede wszystkim siebie samego. A jemu tak nudziło się w domu! Ostatnio udało mu się policzyć wszystkie mieszkające u nich pająki. Dwadzieścia jeden, o, dokładnie tyle. Bo liczyć to on akurat potrafił, i to aż do stu! Jeszcze nie tak dawno temu miał z tym pewne problemy, jednak stryj mu wytłumaczył, że znajomość matematyki jest niezwykle przydatna i Antonin musiał się z nim zgodzić. W jaki sposób stwierdzałby czy zawartość torebki ładnej pani z Pokątnej była bogata? A jak obliczałby swoje rekordy kradzieży? Biegów? Skoków? Much, które przyniósł swojemu pająkowi? I tych, które przyczepiły się do jego pokaźnej pajęczyny? Nijak!
Tak czy inaczej wyszedł po kryjomu z domu i szwendał się po okolicznych uliczkach. Dalej się nie zapuszczał - dobrze wiedział, że tam może być dużo niebezpieczniej. Zawsze zgrywał chojraka i utrzymywał, że poradziłby sobie ze wszystkim, jednak wychowanie w tym specyficznym miejscu wyczuliło go na niektóre kwestie. Dlatego po prostu skakał po kocich łbach; udawał, że to kawałki skał pływających po lawie albo głowy ryb w oceanie. W którymś momencie zaczęło go to nudzić, ale zauważył kątem oka szczupłego mężczyznę, nadchodzącego z naprzeciwka. Uśmiechnął się złowieszczo, spokojnie zmierzając w jego kierunku, naciągając przy tym znoszoną czapkę niżej na oczy. Nieznajomy wyglądał na takiego, co nosi ze sobą ciekawe rzeczy. Antek wszedł pomiędzy niego a starą czarownicę, zwinnie wkładając małą dłoń do jego kieszeni. Tylko czy wystarczająco zwinnie?
Antonin Dolohov
Antonin Dolohov
Zawód : nicpoń, hultaj, urwipołeć
Wiek : 6
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Stała czujność!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4891-antonin-dolohov#120670 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5246-antonin-dolohov#116631
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]27.10.18 0:02
The member 'Antonin Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]05.11.18 6:50
Spotkanie w Wywernie dobiegło końca. Opuścił odnowiony przybytek, zatrzymując się kilka kroków od wejścia, by przypadkowo wypadający przez drzwi natrętni klienci nie obrali go sobie za wygodne miejsce do lądowania. Zatrzymał się, bo papieros, który odpalił przy barze, wychodząc, zgasł. Niefortunnie. Był zmuszony sięgnąć po kolejny. Zrobił to szybko, zgrabnie, nie przeciągając tej chwili zbyt długo. Czuł się tu bezpieczny. Tu, na Nokturnie, jak w swoim królestwie pełnym morderców, trucicieli, handlarzy czarnomagicznymi artefaktami, przemytnikami. Czuł się tu swobodnie, trzymając w kieszeni różdżkę, której mógł bez przeszkód użyć, nie aby zrobić porządek, a zapewnić sobie spokój. Nie panoszył się tu, nie paradował bezczelnie z wysoką podniesioną głową, igrając z losem, jak pan na swych włościach. Zachowywał bezpieczny dystans. Od ludzi, od plugawych miejsc, od miejsc okalanych światłem, wydobywającym się z okolicznych okien na brudną, zakurzoną aleję. Nie ze strachu, a własnej swobody. Nie chciał być kimś. Wolał pozostać nikim. Dlatego też poprawił płaszcz na ramionach, kaptur lekko zaciągnął na głowę, nie chowając twarzy całkiem w jego cieniu i ruszył przed siebie. Środkiem, nie brzegiem, wzdłuż ścian kamienic i sklepów. Chciał odwiedzić jedno miejsce, nim powróci do domu. Chciał zajrzeć do Gwiezdnego Proroka, by zobaczyć, jak mają się dzieci. Sprawdzić, czy nie pozjadały się wzajemnie z głodu, czy przedwcześnie nie pozbyły się paznokci wydrapując w murze dziury lub prośby o pomoc. Zaczynały przyzwyczajać się do ciemności i smrodu stęchlizny. Ich świat rozjaśniał się tylko wtedy, gdy u szczytu schodów stawała Deirdre.
Poczuł obcy zapach i cudzy dotyk zbyt późno. Małe rączki były wystarczająco zwinne, by zbadać jego kieszeń, w której miał kilka knutów. Wystarczająco, aby je z niej wyciągnąć prawie niepostrzeżenie. W drugiej tkwił biały kryształ, luźno spoczywający na dnie. Nim po niego sięgnął zatrzymał się. Spojrzał na niego od razu. Patrzył w czubek jego głowy, czapkę, zakrywającą twarz nicponia.
— Nie ruszaj się — zagroził, samemu nie wykonując żadnego gwałtownego ruchu. Mały był przebiegły i zwinny, wiedział, że nim chwyci go za rękę, wymknie mu się bez większego trudu. Wiedział, że zbieg z nokturnu jego postury potrafił w mgnieniu oka zniknąć. Dosłownie rozpłynąć się w powietrzu. Nie był pewien, czy sięgnął po kryształ, ale skupiony i czujny już mógł na niego spojrzeć, kiedy czarownica, która stworzyła mu niesamowitą okazję ustąpiła bez większego zainteresowania sceną. — Odłóż to z powrotem.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]22.11.18 10:24
Okradał ludzi odkąd tylko pamiętał, chociaż nie mogło to trwać zbyt długo, skoro miał zaledwie sześć lat. To jednak wystarczyło, żeby stał się niezwykle spostrzegawczy i zauważał błyszczącą biżuterię na dłoniach niekoniecznie pięknych dam czy wypchane kieszenie nieznanych mu mężczyzn. Małe dłonie sprawdzały się w tej roli doskonale - zmieściły się do każdej torebeczki, do każdego potencjalnego miejsca łupu. Niski wzrost był tylko dodatkowym atutem, który pomagał mu w szybkiej ucieczce i chowaniu się w ciasnych uliczkach. Nie wspominając o dziecięcej twarzy, która czasami pomagała mu ujść na sucho, no bo jak taki ładny chłopiec mógłby zrobić coś tak brzydkiego? Bywały jednak osoby, które nie nabierały się na jego sztuczki. Antonin czuł w kościach, że ten mężczyzna jest właśnie jedną z nich. Naprawdę starał się wyjąć pieniądze najdelikatniej jak potrafił, a fakt, że obok przechodziła stara czarownica tylko mu sprzyjał. A jednak tym razem się nie udało. Zamarł, słysząc groźbę w głosie nieznajomego. Pod starą czapką kotłowało się mnóstwo myśli: co zrobić? Zawinąć się na pięcie i biec dopóki mężczyzna nie zniknie mu z oczu? A może powinien wcześniej go kopnąć? Tak, tak będzie najlepiej.
Jeszcze mocniej zacisnął palce na swoim łupie, kiedy mężczyzna kazał go odłożyć. O, nie! Skoro Antonin już tak daleko zaszedł, na pewno mu po prostu tego nie odda. Zerknął w bok, sprawdzając czy jeszcze ktoś będzie szedł tą uliczką, ale jak na złość wydawała się pusta. Owszem, nigdy nie była zatłoczona jak Pokątna, ale tutaj też zawsze ktoś szybkim krokiem wracał do domu. - Nie - odpowiedział butnie, unosząc na niego wzrok, chociaż prawdopodobnie nie powinien tego robić. Teraz na pewno zapamięta jego twarz i następnym razem bez trudu go rozpozna. Czuł jak jego niewielkie serce wyrywa się z piersi, a on dalej nie wiedział co ma teraz zrobić. W końcu podjął decyzję, kopnął mężczyznę w piszczel, zawrócił się na pięcie i zaczął biec ile sił w nogach w przeciwnym kierunku, niefortunnie potykając się o wystający koci łeb.
Antonin Dolohov
Antonin Dolohov
Zawód : nicpoń, hultaj, urwipołeć
Wiek : 6
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Stała czujność!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4891-antonin-dolohov#120670 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5246-antonin-dolohov#116631
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]22.11.18 10:24
The member 'Antonin Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]01.12.18 1:45
Naturalne, że nie był zadowolony, zdawszy sobie sprawę, że ktoś go okrada. Chociaż to było kilka monet, które dla niego nie stanowiły pokaźnego majątku, ani wielkiej wartości, irytował go sam fakt. Ale to był nicpoń, mały smarkacz, który prawdopodobnie wychowywał się na ulicy prze całe swoje życie. Na pewno nie taki, który przypałętał się tu przypadkiem. Obrabianie czarodziejów na Nokturnie wiązało się z większym ryzykiem niż gdziekolwiek indziej. Tu nikt nie zwoływał policji, tu każdy rozwiązywał sprawy po swojemu. Jeśli więc liczył na szczęście, musiał mieć już jakieś złodziejskie doświadczenie. Wątpił, aby ocalenie życia temu chłopcu poprzez powierzchowną łaskę interesowało jego rodziców. Ktoś, kto tu wychowywał swoje dzieci i nie potrafił ich upilnować nie szybko zorientuje się, że zniknęły, a już na pewno nie wynagrodzi mu okazanej łaski. Spojrzał na niego, krzyżując z nim spojrzenie dopiero, kiedy podniósł głowę i butnie odmówił mu pozostawienia jego własności tam, gdzie było jej miejsce. Odwaga, lub raczej głupota malowały się w jego pewnym siebie i zdecydowanym tonie głosu. Nie znał chłopca, choć rysy jego twarzy przypominały mu kogoś, kogo już spotkał. Skupiwszy się na odszukiwaniu w pamięci podobnych twarzy nie przygotował się na krnąbrnego kopniaka zaserwowanego prosto w piszczel. Dzieciak, choć mały, wycelował bardzo precyzyjnie, trafiając czubkiem buta prosto w kość. Ciało Mulcibera zareagowało na to od razu. Odruchowo cofnął się i zaklął siarczyście pod nosem, chwytając się dłonią za kolano, choć nie w nim ulokowane było miejsce krótkiego, choć przeszywającego bólu. Obrócił za nim głowę i jednym, zwinnym ruchem wyciągnął różdżkę. Nie był w stanie go dogonić, ale refleks w czarowaniu miał bez zarzutu. Levicorpus, machnął różdżką, w jego kierunku, tuż po tym, jak potknął się o wystającą kostkę i upadł na zabłocone kocie łby. Zamierzał go unieruchomić i zrobić z nim porządek, a jeśli będzie trzeba, to dać również nauczkę. W jego piwnicy było dużo miejsca, dla takich jak on. Kolejny obiekt nie stanowił dla niego większego problemu, i tak dzieci żywiły się resztkami ze stołu Cassandry. Wyprostował się, i wciąż zaciskając palce na różdżce ruszył w jego kierunku.
— Domyślam się, że rodzice byliby z ciebie dumni — powiedział, kierując się ku niemu. — Ukradłeś coś jeszcze dzisiaj? Coś cennego?— Sięgnął dłonią do kieszeni. Kryształ wciąż w niej spoczywał.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]01.12.18 1:45
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 62

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]16.12.18 1:51
Potrafił szybko biegać. Akurat tego nikt mu nie mógł zarzucić - od najmłodszych lat musiał przed czymś uciekać albo kogoś gonić, a to wypracowało w nim szybki refleks i umiejętność jeszcze szybszego przebierania nogami. Dlatego tak sprawnie kopnął mężczyznę w piszczel i zaczął zwiewać - dla Antonina to codzienność, a podobne ruchy wypracował w sobie już dawno temu. Nie spodziewał się jednak, że z taką łatwością potknie się o wystający koci łeb. Wyciągnął ręce, chcąc jakoś zamortyzować upadek, ale na niewiele to się zdało. Zabolało, a świeżo wyprane ubranie nabawiło się kilku błotnistych plam. Nie miał jednak czasu, żeby w tym momencie myśleć o złości swojej matki, bo miał na głowie o wiele większe problemy. Na Nokturnie każdy człowiek był niebezpieczny i podejrzany, lecz ten naprawdę budził grozę. Antonin próbował zachować twarz, ale w tej sytuacji to naprawdę nie było proste. Ledwie podniósł się na nogi, kiedy poczuł jak uderza w niego zaklęcie. I to był właśnie ten moment, kiedy się przestraszył. Magiczna siła uniosła go do góry nogami, wyżej niż by sobie tego życzył, a tajemniczy mężczyzna stanął naprzeciwko. Co prawda widział jedynie jego brzuch, ale za to doskonale słyszał głos. Aż go ciarki przeszły po plecach, lecz to odrętwienie nie trwało długo. W końcu zaczął się szamotać, jakby jego energiczne ruchy miały pomóc w złamaniu zaklęcia. Tylko on nie miał żadnej alternatywy, przecież nawet nie posiadał różdżki. - Nie twoja sprawa - odpowiedział naburmuszony, nie przestając się kręcić. Nie łudził się, że ktoś przyjdzie mu z pomocą. Na Nokturnie to tak nie działało. - Puść mnie! - Rozkazał, w końcu zaprzestając swoje maniakalne ruchy. Westchnął cicho, czując jak zaczyna mu się z tego wszystkiego kręcić w głowie. Nigdy nie lubił wiszenia do góry nogami, był na to szczególnie czuły. - No puść mnie, psidwacza kość! - Powtórzył ulubione powiedzenie ich sąsiada z naprzeciwka, tego bez lewej nogi, z którego kotem zdarzało mu się bawić. Czym prędzej włożył dłonie do kieszeni, gdy jego czapka spadła na ziemię. Nie mógł pozwolić, żeby mu również wypadł ciężko skradziony łup! Zbyt dużo wycierpiał, by teraz po prostu go zwrócić. Nie ważne, że to było zaledwie parę knutów - to teraz należało do niego.

55/60
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Antonin Dolohov dnia 16.12.18 12:07, w całości zmieniany 1 raz
Antonin Dolohov
Antonin Dolohov
Zawód : nicpoń, hultaj, urwipołeć
Wiek : 6
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Stała czujność!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4891-antonin-dolohov#120670 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5246-antonin-dolohov#116631
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]16.12.18 1:51
The member 'Antonin Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 YfWsreo
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]16.12.18 11:46
Zatrzymał się przy nim na tyle daleko, by gówniarz nie mógł się zamachnąć w ferworze desperackiej walki i go uderzyć. Nie dlatego, że obawiał się potężnego ciosu kilkulatka, wolał trzymać go na dystans. Bezpieczny dystans. Taki, w którym nie będzie musiał zastanawiać się, co spróbuje zrobić, a już wiedział, że był szybki i zwinny i całkiem bezrozumny — jak to dziecko. Nie lubił dzieci. Małe, śmierdzące, domagające się jedzenia i niewiele dające w zamian. Jedynie przez wiele lat oczekujące pomocy i opieki; a mądry rodzic powinien dziecku zapewniać opiekę. Takiemu dziecku, które chce się w poświęceniu wychować na swojego następce, kogoś, kto przejmie obowiązki, kto stanie się najlojalniejszym sojusznikiem, komuś, komu dało się zaufać. Ale do tego czasu z dziećmi były same problemy. Dzieci były słabością kochających rodziców. Na szczęście ten smarkacz nie wyglądał na czyjąkolwiek słabość. Jeśli jego rodzice mieszkali na Nokturnie, z pewnością nie byli nim zainteresowani. Ale to też sprawiło, że musiał być ostrożniejszy. Wielu myślało, że Nokturn przypomina bardziej niebezpieczne doki, ale tu poza kurzem biedoty i nędzy byli czarnoksiężnicy, którzy w ramach zemsty mogliby rzucić na niego klątwę. Zabieranie nieznajomych gówniarzy do Proroka było lekkomyślne, musiał dowiedzieć się kim był ten chłopiec, kim byli jego rodzice i jakie mieli możliwości.
Pozostawiony sam sobie — w już ubłoconym stroju. Czapka, która spadła mu z głowy wpadła w kałużę, nie zamierzał jej podnosić. Przyglądał mu się uważnie, czujnie.
— Oczywiście, że moja. Jeśli oddasz mi dobrowolnie wszystko, co ukradłeś to może cię puszczę wolno — zaproponował mu ze zjadliwym uśmiechem, przyglądając mu się z góry. Piszczel wciąż bolał, ale nie było to coś, co będzie go dręczyć do końca dnia, na pewno zaraz minie. Chłopak się rzucał i wiercił, aż w końcu zaczął bluzgać. Ramsey zagwizdał z udawanym podziwem, słysząc przekleństwo.
— Jak się nazywasz?— spytał w odpowiedzi, powoli kucając przed nim, by spojrzeć mu w oczy.
Dzieci były też niebezpieczne — teraz, w dobie anomalii. Dlatego zachowywał dystans. Ale i on nie ochronił go przed niesforną magią. Skóra chłopca zaczęła iskrzyć. Zmarszczył brwi, kiedy drobne ładunki elektryczne stopniowo się nasilały. Wyprostował się i cofnął krok, ale nie uniknął porażenia. Wiązka elektryczna poraziła go, na moment przeskakując po wszystkich zakończeniach nerwowych. Jego ciało wyprężyło się jak struna, nie był w stanie ruszyć niczym, ręką, palcem. Nie mógł nawet przekląć pod nosem. A trwało to zaledwie dwie, może trzy sekundy.
— Głupi bachorze — warknął wściekle, oddychając głęboko. Czuł, że jego żyły płoną wewnątrz.

| 185/215 (-5) disgusted tak bardzo



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]16.12.18 12:48
Coraz bardziej się bał. Ulice wzdłuż kamienic jak zwykle świeciły pustkami, tylko od czasu do czasu przemknęła po nim zakapturzona postać, ale żadna nie zwracała na nich uwagi. Antonin również nie łudził się, że ktoś mu pomoże - chyba, że byłby to jego ojciec, nawet jeżeli później złoiłby mu tyłek za bieganie po Nokturnie o tej godzinie. Antonin jak zwykle musiał zwiać, ale nudziło go ciągłe siedzenie w czterech ścianach, a na zewnątrz przynajmniej mógł zaczerpnąć świeżego powietrza. Teraz musiał jakoś wybrnąć z patowej sytuacji, w którą tak naprawdę sam się wpakował. Wciąż kurczowo trzymał ręce w kieszeni, żeby przypadkiem nie wypadł z niej ani jeden ze zdobytych knutów czy sykli. Walka mogła być tego nie warta, ale Antonin i tak nie chciał pozbywać się tego, co jego. Powinien lepiej pilnować swojej własności zamiast mieć pretensje do złodzieja - tak powtarzał mu ojciec, a Antonin powtarzał sobie te słowa, żeby przypadkiem się nie złamać. - To teraz jest moje - powtórzył uparcie, czując jak przez to wiszenie do góry nogami zaczyna mu się kręcić w głowie. Jeszcze chwila, a zwymiotuje, chociaż najprawdopodobniej nikt oprócz mężczyzny nie zwróci na to uwagi. Gama zapachowa tego miejsca pozostawiała wiele do życzenia, dodatkowe wymiociny niczego nie zmienią. Zacisnął usta w wąską linię, próbując się rozejrzeć, lecz wtedy mężczyzna ukląkł, spoglądając mu prosto w twarz. Chcąc nie chcąc Antek spojrzał mu oczy, a przez jego wątłe ciało od razu przeszedł dreszcz. Miał chłodne, niepokojące spojrzenie, które wzbudziło w nim lęk. Czuł, że dla własnego dobra powinien się go posłuchać, ale wrodzona upartość wciąż nie pozwalała mu na spełnienie jego prośby. Zacisnął mocniej piąstki na swojej zdobyczy, wbijając brudne paznokcie w wewnętrzną część dłoni. - Antonin - powiedział w końcu, nie do końca zdając sobie sprawę, że podawanie imienia może okazać się jego zgubą. - Dolohov - dodał ciszej, zmagając się z mdłościami. Niech wreszcie go puści, nie wytrzyma w tej pozycji ani minuty dłużej! Znowu zaczął się wiercić, ale nagle poczuł jak coś dziwnego dzieje się z jego ciałem. Wszystko zaczęło go szczypać, nieco swędzieć, a po chwili mężczyzna zaczął się dziwnie zachowywać. Czyżby go poraził prądem? Antonin przyglądał się temu ze zdziwieniem, ale i fascynacją. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, cisnącego mu się na usta. - Dobrze ci tak! - Nabrał przez ten niespodziewany incydent odwagi. On też mógł zrobić mu krzywdę, on też mógł stanowić zagrożenie. Żaden z niego głupi bachor.
Antonin Dolohov
Antonin Dolohov
Zawód : nicpoń, hultaj, urwipołeć
Wiek : 6
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Stała czujność!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4891-antonin-dolohov#120670 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5246-antonin-dolohov#116631
Re: Uliczki przy kamienicach mieszkalnych [odnośnik]16.12.18 12:48
The member 'Antonin Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 7zdzAWN
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Uliczki przy kamienicach mieszkalnych - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 16 z 20 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20  Next

Uliczki przy kamienicach mieszkalnych
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach