Dział Ksiąg Zakazanych
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów[bylobrzydkobedzieladnie]
Dział Ksiąg Zakazanych
To lokal, w którym można znaleźć dosłownie wszystkie rodzaje ksiąg - chodzą plotki, że za specjalnym hasłem można uzyskać dostęp do czaronomagicznych pozycji, niedostępnych dla zwykłych klientów. Po wejściu do Działu Ksiąg Zakazanych można odnieść wrażenie, że trafiło się do ekskluzywnej biblioteki z niezwykle wygodnymi fotelami i stolikami do kawy, na których ustawiono nigdy nietopniejące świece. Ściany pomieszczenia imitowane są na półki wypełnione najróżniejszymi książkami, nawet kilka filarów wzmacniających sufit posiada miejsce na mniejsze, jak i większe egzemplarze. Różnokolorowe grzbiety ksiąg stanowią urozmaicenie kolorystyczne wnętrza. W powietrzu unosi się zapach ciasta, mielonej kawy i starego papieru. Zwykle pozycje czytane są podczas pobytu, lecz istnieje opcja wypożyczenia interesującego nas woluminu, po wcześniejszym zgłoszeniu tego faktu obsłudze. Nierzadko kawiarnia wynajmowana jest na konferencję czy wykłady, często odbywają się tutaj wieczorki literackie lub spotkania z najlepszymi pisarzami magicznego świata. Na co dzień warto zajrzeć do środka, rozsiąść się w wygodnym skórzanym fotelu i umilić sobie lekturę magicznymi wypiekami i kawą.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:14, w całości zmieniany 4 razy
Ani Apollinare, ani Marianna nie zdążyli uchronić się przed lecącymi w nich zaklęciami. Francuz najpierw przez chwilę mógł mieć wrażenie, że zaklęcie zadziała - na wrażeniu jednakże się skończyło. Po pierwszym uczuciu szarpnięcia w żołądku nic więcej dobrego się nie stało, a Sauveterre dalej stał w tym samym miejscu. Poczuł jednak ból w lewym boku, a w tamtym miejscu jego ubranie zaczęło nasiąkać krwią. Apollinare uległ rozszczepieniu, jego bok od biodra do żeber przecięła lekko poszarpana rana. Nie stanowiła obecnie zagrożenia życia, bowiem nie była zbyt głęboka. Wymagała jednak jak najszybszego opatrzenia przez uzdrowiciela. Wpierw we Francuza trafiło jego odbite Silencio, pozbawiając czarodzieja głosu. Gdy dosięgnęło go zaklęcie Bertiego poczuł zaś wszechogarniający go strach - pojedynek, otaczające go wybuchy i niestabilność budynku wydały się nagle zbyt przytłaczające. Jego serce przyspieszyło znacznie, wypełniając uszy dźwiękiem pulsującej w szaleńczym tempie krwi. Uczucie strachu było wręcz obezwładniające, częściowo odbierając Francuzowi jasność myślenia i zdolność do działania.
Różdżka Marianne drgnęła, jednak tak wyczekiwane przez uzdrowicielkę pociągnięcie nie nastąpiło. Wpierw dosięgnęło ją Silencio, odbierając czarownicy głos. Drugi magiczny promień stanowił Amicus Constantine'a. Marianne ogarnęła w tej samej chwili wielka niechęć do zaatakowania młodzieńca, który rzucił zaklęcie. Nie była w stanie tego zrobić - mimo że Marianne nie należała do osób nie posiadających silnej woli to zewnętrzna siła nakazująca jej niekrzywdzenie Constantine'a była nie do przełamania. Nic jednak nie powstrzymywało jej przed przypuszczeniem dalszego ataku na Bertiego.
| Nastąpiła korekta posta.
W tej rundzie pierwsi piszą Apollinare i Marianna.
Apollinare, obrażenia: -30 (psychiczne); -70 + 23 + 5 = -42 (rozszczepienie). Zgodnie z działaniem zaklęcia Timoria w najbliższym poście nie jesteś w stanie podjąć ofensywy ani próby teleportacji.
Marianna i Apo, będąc pod wpływem zaklęcia Silencio możecie czarować tylko niewerbalnie. Oznacza to, że do bazowego ST rzucanych zaklęć musicie dodać 15.
Łączny czas na odpis dla wszystkich to 24 godziny.
Różdżka Marianne drgnęła, jednak tak wyczekiwane przez uzdrowicielkę pociągnięcie nie nastąpiło. Wpierw dosięgnęło ją Silencio, odbierając czarownicy głos. Drugi magiczny promień stanowił Amicus Constantine'a. Marianne ogarnęła w tej samej chwili wielka niechęć do zaatakowania młodzieńca, który rzucił zaklęcie. Nie była w stanie tego zrobić - mimo że Marianne nie należała do osób nie posiadających silnej woli to zewnętrzna siła nakazująca jej niekrzywdzenie Constantine'a była nie do przełamania. Nic jednak nie powstrzymywało jej przed przypuszczeniem dalszego ataku na Bertiego.
| Nastąpiła korekta posta.
W tej rundzie pierwsi piszą Apollinare i Marianna.
Apollinare, obrażenia: -30 (psychiczne); -70 + 23 + 5 = -42 (rozszczepienie). Zgodnie z działaniem zaklęcia Timoria w najbliższym poście nie jesteś w stanie podjąć ofensywy ani próby teleportacji.
Marianna i Apo, będąc pod wpływem zaklęcia Silencio możecie czarować tylko niewerbalnie. Oznacza to, że do bazowego ST rzucanych zaklęć musicie dodać 15.
Łączny czas na odpis dla wszystkich to 24 godziny.
- Żywotność postaci:
Postać Wartość Kara APOLLINARE 142/214 -15; zaklęcia z ST >90; potężne ciosy w walce wręcz BERTIE 224 Brak CONSTANTINE 185/190 Brak MARIANNE 210 Brak
- Mapa:
To był plan, dość dobry plan – gdyby oczywiście się udał. Wykonałem stanowczy gest różdżką machając nią stanowczo, ale nie był żadnym sekretem fakt, że na obronie przed czarną magią znałem się tyle o ile, bardziej skupiając się na drugiej ze stron. Zaklęcia pomknęły we mnie i nim się obejrzałem przeraźliwy strach skupił się w moim jestestwie. Rozejrzałem się. Podskoczyłem jak oparzony gdy jedna z ksiązg spadła na ziemię. Na jaką cholerę żem tu przyszedł? Już nie wiedziałem. Chciałem rzucić się do ucieczki, ale przecież damy pierwszeństwo mają, więc postanowiłem ruszyć dopiero za Mari, do tego czasu chowając się. Rozejrzałem się dwie jednostki przede mną już mnie nie interesowaly. Potrzebowałem schronienia. Schronienia i pomocy. Ale skąd pomoc wziąć? Może gdybym chociaż mówić mógł miałbym ją o nią zawołać? Rzuciłem więc się w stronę lady, by skryć się za nią, a potem pomknąć w długą za Marie jak już uciekać zacznie i wściekle w trakcie biegu rzuciłem.
-Finite... – Znaczy nie rzuciłem, tylko pomyślałem i to nie całe, bo przecież przypomniałem sobie że w obronę nie umiem wcale. W transmutacje też nie umiałem, ale to nie zmieniło faktu, że postanowiłem rzucić na siebie zaklęcie kameleona.
-Finite... – Znaczy nie rzuciłem, tylko pomyślałem i to nie całe, bo przecież przypomniałem sobie że w obronę nie umiem wcale. W transmutacje też nie umiałem, ale to nie zmieniło faktu, że postanowiłem rzucić na siebie zaklęcie kameleona.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nie było zbyt dobrze, zaklęcie Marianny nie udało się na tyle, aby uchroniło ją przed uderzeniem zaklęcia. Jednego, a potem drugiego. Gdyby mogła powiedzieć coś na głos, pewnie nie bacząc na jakieś zasady dobrego zachowania najzwyczajniej w świecie siarczyście by przeklęła. Ale żadne słowo nie wydobyło się z jej ust i żadna formuła zaklęcia też się nie wydobędzie. Ale nie tylko ona oberwała, jej towarzysz również dostał i ja niego czarowanie także stało się trudniejsze. Marianna nie specjalnie potrafiła w magię niewerbalną, ale kto bez wcześniejszych prób i ćwiczeń miał opanowane to w małym palcu? Sądziła, że raczej nikt. Aczkolwiek, umiejętność ta wydawała się dość przydatna - może kiedyś zwróci na nią większą uwagę i poćwiczy, aby następnym razem w walce mieć większe szanse?
Skoro nie mogła atakować tego, którego ciągle miała wrażenie, że skądś kojarzy, to skupiła się na tym drugim. Przez krótką chwilę zastanawiała się nad zaklęciem, a potem w ostatniej chwili skierowała różdżkę tuż pod nogi mężczyzny. Pomyślała Serpensortia.
Skoro nie mogła atakować tego, którego ciągle miała wrażenie, że skądś kojarzy, to skupiła się na tym drugim. Przez krótką chwilę zastanawiała się nad zaklęciem, a potem w ostatniej chwili skierowała różdżkę tuż pod nogi mężczyzny. Pomyślała Serpensortia.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 33
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 33
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wypełniła go dziwna, szokująca siła. Nigdy do tej pory nie czuł czegoś takiego. Bywały lepsze i gorsze dni, czasami magia słuchała go lepiej niż zazwyczaj, ale nigdy nie doświadczył czegoś takiego. Poczuł niejasne ciepło, niemal czuł jak potężna magia przepływa przez jego palce ku różdżce i pędzi niesamowicie jasnym światłem ku nieznajomemu - chyba nieznajomemu - czarodziejowi. Chciałby móc powiedzieć, że to jego zdolności, nie był jednak aż tak głupi, czuł że coś mu pomogło, że stało się coś nienormalnego, jakiegoś rodzaju anomalia. Przez krótką chwilę pozwolił, by szok lekko go zatrzymał. Przeciwnik był już poważnie poturbowany zarówno przez swoją próbę ucieczki, własne odbite zaklęcie oraz najpewniej jego czar.
Dopiero teraz Bertie zauważył, że nie tylko z nim dzieje się coś dziwnego. Może to aura tego miejsca? Jakkolwiek jest nie cieszyło go, że na Kostka widocznie działa to odwrotnie. Nie wyglądało to dobrze, jednak także nie na tyle poważnie by skupiać się na tym zbyt mocno. Bertie nie wątpił, że zdecydowanie rozsądniejszy od niego Ollivander da mu znać jeśli zadecyduje o poddaniu się. Chcieli to zrobić, chcieli to naprawić, jednak nie za wszelką cenę.
Nie było z resztą czasu się nad tym głębiej zastanawiać, przede wszystkim skupiał się na przeciwnikach, uwagę skupiając bardziej na osobie, która zaatakowała Kostka (Marianna), w tej chwili zdawała się większym zagrożeniem. Drugiego agresora (Apollinare) także jednak nie spuszczał ze wzroku. Zastanawiał się nad kolejnymi zaklęciami. Bo tym razem nie mógł działać pochopnie, teraz trzeba uważać - źle dobrane zaklęcie może im ściągnąć na głowy sufit i zakopać ich w gruzie lub wpędzić ich w środek pożaru.
Widział, że (Mari) osoba, z którą walczył Constantine znów unosi różdżkę, tym razem jednak w jego stronę. Nie miał pojęcia co próbuje zrobić, Silencio było bronią obusieczną: utrudniało zadanie czarującemu, ale także dawało mu element zaskoczenia. Bertie nie czekając na cokolwiek więcej, nie chcąc dać jej czasu na zbyt wiele uniósł własną różdżkę. Nie lubił i nie chciał posuwać się do takich zaklęć, jednak czuł że omijanie otwartej ofensywy nie będzie już dobrym wyjściem.
- Lamino.
Skierował różdżkę w stronę niższej z postaci, skupiając się na inkantacji i poprawnym geście.
Dopiero teraz Bertie zauważył, że nie tylko z nim dzieje się coś dziwnego. Może to aura tego miejsca? Jakkolwiek jest nie cieszyło go, że na Kostka widocznie działa to odwrotnie. Nie wyglądało to dobrze, jednak także nie na tyle poważnie by skupiać się na tym zbyt mocno. Bertie nie wątpił, że zdecydowanie rozsądniejszy od niego Ollivander da mu znać jeśli zadecyduje o poddaniu się. Chcieli to zrobić, chcieli to naprawić, jednak nie za wszelką cenę.
Nie było z resztą czasu się nad tym głębiej zastanawiać, przede wszystkim skupiał się na przeciwnikach, uwagę skupiając bardziej na osobie, która zaatakowała Kostka (Marianna), w tej chwili zdawała się większym zagrożeniem. Drugiego agresora (Apollinare) także jednak nie spuszczał ze wzroku. Zastanawiał się nad kolejnymi zaklęciami. Bo tym razem nie mógł działać pochopnie, teraz trzeba uważać - źle dobrane zaklęcie może im ściągnąć na głowy sufit i zakopać ich w gruzie lub wpędzić ich w środek pożaru.
Widział, że (Mari) osoba, z którą walczył Constantine znów unosi różdżkę, tym razem jednak w jego stronę. Nie miał pojęcia co próbuje zrobić, Silencio było bronią obusieczną: utrudniało zadanie czarującemu, ale także dawało mu element zaskoczenia. Bertie nie czekając na cokolwiek więcej, nie chcąc dać jej czasu na zbyt wiele uniósł własną różdżkę. Nie lubił i nie chciał posuwać się do takich zaklęć, jednak czuł że omijanie otwartej ofensywy nie będzie już dobrym wyjściem.
- Lamino.
Skierował różdżkę w stronę niższej z postaci, skupiając się na inkantacji i poprawnym geście.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wszystko działo się tak szybko. Jego nerwy były nadzwyczaj napięte, nie pamiętał już kiedy został postawiony w aż tak trudnej sytuacji. Nie pozwalał sobie ani na chwilę wahania, gdyż uważał, że nawet momentalne odwrócenie uwagi czy dekoncentracja, mogły przesądzić o wyniku tego spotkania. Nie zmieniało to faktu, iż nadal nie miał pojęcia kim przybysze byli i czego chcieli, jednakże być może ta niewiedza był gorsza niż gdyby otwarcie przepowiedzieli im swoje intencje. Do tego musieli brać pod uwagę otoczenie — zaklęcia obszarowe, miotanie ognistych kul i tym podobne mogły przynieść zgubę, powalić i tak chwiejne półki, rozpętać większy ogień, nawet ich tu pogrzebać, gdyby zgrało się to z niebezpiecznymi wstrząsami, które huczały nawet w jego głowie. Jak się jednak miał przekonać, zwykłe uroki, jego własna magia nie były wolne od anomalii i po rzuceniu dwóch udanych czarów, poczuł się wyjątkowo słabo. Zachwiał się, resztkami sinej woli utrzymywał się na nogach, musiał się cofnąć o krok, kryjąc się w większym cieniu, lecz to nie było jeszcze wszystko. Coś lepkiego zdawało się spływać po jego podbródku, wilżyło jego usta i uświadomiło z paskudnym wrażeniem, iż to jego własna krew. Ogarnięty wstrętem wymieszanym z niejakim niepokojem, natychmiast wytarł twarz rękawem i starał się tego pozbyć jak najlepiej, by nie przeszkadzało mu w wypowiadaniu inkantacji. Nie panikował, nie pierwszy raz zdarzyło mu się ucierpieć, jednakże przypomniał sobie w jak niebezpiecznej sytuacji się znajduje. To nie była zabawa, niespokojna magia drgała w powietrzu, a oni byli zdani wyłącznie na siebie.
W czasie jak zakrywał usta jedną ręką, obcy mieli czas na działanie. Nie skupiał się na próbie dostrzeżenia kim są, nie miał pojęcia, że wcześniej spotkał tę kobietę, acz krążyła mu na dnie umysłu myśl, iż sam też nie chciał być dostrzeżony. W ubrudzonej, podartej koszuli, ze szkarłatnymi plamami na ubraniu i na twarzy, być może nie przypominał już typowego siebie. W jego stronę nie leciały wrogie zaklęcia, chyba coś się nie udawało. Kątem oka jednak dostrzegł różdżkę, która kierowała się w stronę Bertiego, więc zebrał się w sobie, wycelował kolejny raz w niższą z postaci i wypowiedział:
— Commotio! — Nie chciał ich atakować, jego celem było wypędzenie ich z tego już i tak niestabilnego budynku, lecz zaszło to już za daleko. Nie miał innego wyboru, obawiał się zarówno o siebie jak i o drugiego zakonnika. Z tego samego powodu, gdy zauważył, że drugi napastnik (Apollinare) próbuje uciekać, usiłował nie spuszczać go z oczu i ruszył za nim, jak mu się wydawało, gdzieś za zniszczoną ladę.
W czasie jak zakrywał usta jedną ręką, obcy mieli czas na działanie. Nie skupiał się na próbie dostrzeżenia kim są, nie miał pojęcia, że wcześniej spotkał tę kobietę, acz krążyła mu na dnie umysłu myśl, iż sam też nie chciał być dostrzeżony. W ubrudzonej, podartej koszuli, ze szkarłatnymi plamami na ubraniu i na twarzy, być może nie przypominał już typowego siebie. W jego stronę nie leciały wrogie zaklęcia, chyba coś się nie udawało. Kątem oka jednak dostrzegł różdżkę, która kierowała się w stronę Bertiego, więc zebrał się w sobie, wycelował kolejny raz w niższą z postaci i wypowiedział:
— Commotio! — Nie chciał ich atakować, jego celem było wypędzenie ich z tego już i tak niestabilnego budynku, lecz zaszło to już za daleko. Nie miał innego wyboru, obawiał się zarówno o siebie jak i o drugiego zakonnika. Z tego samego powodu, gdy zauważył, że drugi napastnik (Apollinare) próbuje uciekać, usiłował nie spuszczać go z oczu i ruszył za nim, jak mu się wydawało, gdzieś za zniszczoną ladę.
by the sacred grove, where the waters flowwe will come and go, in the forest
Constantine L. Ollivander
Zawód : badacz i ilustrator flory magicznej
Wiek : 21/22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
broken boy
yet to find a way around
a dark and ever-growing cloud
that has him always looking down
yet to find a way around
a dark and ever-growing cloud
that has him always looking down
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
The member 'Constantine Ollivander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 90
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 90
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Apollinare skrył się za ladą, jednakże jego zaklęcie nie zadziałało - czarodziej nadal był widoczny dla wszystkich wokół, jeśli ci tylko zajrzeliby za rozpadającą się miejscami ladę, za którą Rycerz się schował. Strach w dalszym ciągu go nie opuszczał, uniemożliwiając zdobycie się na próbę teleportacji bądź bezpośrednie zaatakowanie przeciwników.
Również zaklęcie Marianny nie było skuteczne, bowiem z jej różdżki buchnęło tylko kilka różnokolorowych iskier, które bardzo szybko zgasły. Także Bertiemu nie powiodło się zaatakowanie czarownicy. Tę nieszczęśliwą passę przełamał dopiero Constantine, posyłając w kierunku uzdrowicielki udane Commotio.
Budynek zadrżał, a z lewego filaru wypadła książka. Wybuchnęła u jego podstawy, mocno naruszając strukturę wzmocnienia. Z każdą chwilą plac boju Zakonników z Rycerzami stawał się coraz bardziej zagrażający ich zdrowiu.
| W tej kolejce jako pierwsi odpisują Bertie oraz Constantine. Macie 24 godziny na odpis. Od momentu dodania przez drugiego z nich wiadomości Apollinare i Marianna również mają 24 godziny na podjęcie akcji. Po tym czasie nastąpi interwencja Mistrza Gry.
Constantine, jeżeli decydujesz się wskoczyć za ladę nie musisz rzucać kością na powodzenie, jednakże z powodu dzielącej Cię od niej odległości musisz poświęcić na to całą akcję. Oznacza to, że nie możesz jednocześnie i rzucać zaklęcia i bezpiecznie dobiec do celu.
Również zaklęcie Marianny nie było skuteczne, bowiem z jej różdżki buchnęło tylko kilka różnokolorowych iskier, które bardzo szybko zgasły. Także Bertiemu nie powiodło się zaatakowanie czarownicy. Tę nieszczęśliwą passę przełamał dopiero Constantine, posyłając w kierunku uzdrowicielki udane Commotio.
Budynek zadrżał, a z lewego filaru wypadła książka. Wybuchnęła u jego podstawy, mocno naruszając strukturę wzmocnienia. Z każdą chwilą plac boju Zakonników z Rycerzami stawał się coraz bardziej zagrażający ich zdrowiu.
| W tej kolejce jako pierwsi odpisują Bertie oraz Constantine. Macie 24 godziny na odpis. Od momentu dodania przez drugiego z nich wiadomości Apollinare i Marianna również mają 24 godziny na podjęcie akcji. Po tym czasie nastąpi interwencja Mistrza Gry.
Constantine, jeżeli decydujesz się wskoczyć za ladę nie musisz rzucać kością na powodzenie, jednakże z powodu dzielącej Cię od niej odległości musisz poświęcić na to całą akcję. Oznacza to, że nie możesz jednocześnie i rzucać zaklęcia i bezpiecznie dobiec do celu.
- Żywotność postaci:
Postać Wartość Kara APOLLINARE 142/214 -15; zaklęcia z ST >90; potężne ciosy w walce wręcz BERTIE 224 Brak CONSTANTINE 185/190 Brak MARIANNE 210 Brak
- Mapa:
Było źle. Zdawało się, jakby pomieszanie dodatkowo niszczało przez magiczne poruszenia dookoła nich, nie mogli jednak tak po prostu się poddać. Nie patrzył już na przyjaciela, starał się mieć na oku przerażonego czarodzieja (Apollinare), co było utrudnione przez ladę. Nadal jednak poważniejszym zagrożeniem wydawała mu się druga, znajdująca się bliżej sylwetka (Marianne). Rzucił więc zaklęcie, jednak zupełnie jakby wcześniejszy czar zużył zbyt wiele magii, ten nie udał się w ogóle. Warknął pod nosem, przesuwając się w stronę stolików. W razie czego chciał mieć możliwość wskoczyć pod nie, może to nędzna ochrona, jednak zawsze jakaś. Po części też skoro przeciwnik skrył się za ladą, on też nie chciał być w pełni na widoku.
Nie zamierzając się poddawać, znów uniósł różdżkę do ataku.
- Lamino. - poruszył różdżką, wskazując w bliżej stojącą postać (Mari). Nie podobało mu się, chyba jednak ostatnie wydarzenia wiele w nim zmieniły. Między innymi chyba dotarło do niego, że czasem trzeba robić rzeczy jakie im się nie podobają.
Zaklęcia miał z resztą ograniczone, gdy zastanawiał się nad tym, co nie uszkodzi pomieszczenia w jakim się znajdują, chcąc jednocześnie przegonić przeciwników.
Nie zamierzając się poddawać, znów uniósł różdżkę do ataku.
- Lamino. - poruszył różdżką, wskazując w bliżej stojącą postać (Mari). Nie podobało mu się, chyba jednak ostatnie wydarzenia wiele w nim zmieniły. Między innymi chyba dotarło do niego, że czasem trzeba robić rzeczy jakie im się nie podobają.
Zaklęcia miał z resztą ograniczone, gdy zastanawiał się nad tym, co nie uszkodzi pomieszczenia w jakim się znajdują, chcąc jednocześnie przegonić przeciwników.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 61
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 61
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
To nie był sen. Nie było też już odwrotu. Krew, która upiornie zdobiła przód jego koszuli była tego jednoznacznym potwierdzeniem. Dwóch przyjaciół spotkało się w pubie, pewnie tysiąc innych młodych ludzi znajdowało się w podobnym położeniu o tej porze. Nic nie zapowiadało tego, że kilka godzin później mieli walczyć o swoje życie. Tak, od kiedy jego usta skończyły wypowiadać inkantację Commotio, nie mógł udawać, iż to była jakaś pomyłka, nieporozumienie, a sytuacja była możliwa do opanowania. Znów poczuł trzęsienie, gdzieś za nim spadały kolejne książki, momentami zaduch stawał się nie do zniesienia i wydawało mu się, że jego ubranie klei się do jego ciała. Być może, chociaż wolał nie bazować tylko na pustych przypuszczeniach, te mroczne postacie nie chciały ich skrzywdzić za nadto, oni też nie pragnęli ich zguby, jednakże najbardziej dotkliwe ciosy mogły pochodzić nie od czarodziejów, lecz od spadających fragmentów sufitu, bądź od bezlitosnych płomieni. Wpatrywał się w bliżej stojącą sylwetkę, skrytą w cieniu swego kaptura, starając się cokolwiek odczytać, rozpoznać jej zamiary, dowiedzieć się jaki mogą mieć interes w próbach przegonienia ich z działu ksiąg zakazanych. Wbrew sobie, na chwilę jego myśli zalała fala irytacji — razem z Bertie’m chcieli to wszystko naprawić, uratować bezcenny zbiór i zapobiec dalszym zniszczeniom. Nie potrafił tego zrozumieć. W ich sercach musiał czaić się chaos, a raczej chęć obrócenia całego świata w pył. Nie widział innego powodu.
Stał teraz niedaleko stolików, wysoka sylwetka mignęła mu gdzieś za ladę. Zdecydował się nie iść za nim, ponieważ uznał, że był bardziej potrzebny tutaj. Podejrzewał, że Amicus działał nadal, ale obejmował tylko jego, wystawiając tym samym drugiego zakonnika na niebezpieczeństwo. Mieli naprawić magię razem, razem więc musieli pozostać. Wszystko w co wierzył opierało się na pracy zespołowej i na wsparciu, chciał mu pokazać, że chociaż wcześniej może go zawiódł, mógł to jeszcze doprowadzić do porządku. Uzbrojony w tę myśl uznał, iż trzeba było to jak najszybciej skończyć. Podniósł różdżkę, celując płynnie wciąż w tę samą osobę (Marianna) i rzekł:
— Caeruleusio. — Obawiał się wykorzystywać zaklęcia obszarowe czy te związane z odpychaniem przeciwników, bo ryzykował uszkodzenie filarów, bądź bezpośrednio ścian. Ten czar wydawał mu się odpowiedni do warunków.
Był bardzo skupiony na tym, by zaklęcie poleciało dokładnie w tę jakby kobiecą, subtelniejszą postać, a gdy już je rzucił, zamierzał podejść do najbliższego stolika, chcąc w razie czego mieć możliwość się za nim schować.
Stał teraz niedaleko stolików, wysoka sylwetka mignęła mu gdzieś za ladę. Zdecydował się nie iść za nim, ponieważ uznał, że był bardziej potrzebny tutaj. Podejrzewał, że Amicus działał nadal, ale obejmował tylko jego, wystawiając tym samym drugiego zakonnika na niebezpieczeństwo. Mieli naprawić magię razem, razem więc musieli pozostać. Wszystko w co wierzył opierało się na pracy zespołowej i na wsparciu, chciał mu pokazać, że chociaż wcześniej może go zawiódł, mógł to jeszcze doprowadzić do porządku. Uzbrojony w tę myśl uznał, iż trzeba było to jak najszybciej skończyć. Podniósł różdżkę, celując płynnie wciąż w tę samą osobę (Marianna) i rzekł:
— Caeruleusio. — Obawiał się wykorzystywać zaklęcia obszarowe czy te związane z odpychaniem przeciwników, bo ryzykował uszkodzenie filarów, bądź bezpośrednio ścian. Ten czar wydawał mu się odpowiedni do warunków.
Był bardzo skupiony na tym, by zaklęcie poleciało dokładnie w tę jakby kobiecą, subtelniejszą postać, a gdy już je rzucił, zamierzał podejść do najbliższego stolika, chcąc w razie czego mieć możliwość się za nim schować.
by the sacred grove, where the waters flowwe will come and go, in the forest
Constantine L. Ollivander
Zawód : badacz i ilustrator flory magicznej
Wiek : 21/22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
broken boy
yet to find a way around
a dark and ever-growing cloud
that has him always looking down
yet to find a way around
a dark and ever-growing cloud
that has him always looking down
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
The member 'Constantine Ollivander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 41
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 41
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Och niedobrze się działo. Bardzo nieodpowiednio. Właściwie trudno mi było cokolwiek zrobić. Strach zajmował całą moją jednostkę i kompletnie nie potrafiłem tego zrozumieć. Czemu tak bardzo się bałem. Przecież nie bałem się od dawna. A teraz nagle na nowo poczułem ogarniający całą moją jednostkę strach tak wielki, że zdawał się wypełniać pomieszczenie i wylatywać oknami zstępując na ulice Londynu. Kompletnie nie potrafiłem okiełznać tego rozumem. Ale nie miałem też czasu. Skulony za ławą wychylałem się by zerknąć co się dzieje i w jednym z tych momentów dostrzegłem jak ten wyższy w moją stronę zmierza. A wcześniej jeszcze Goshwak była, a jak jej krzywdę zrobi? Och, nie dobrze. Lepiej by było, gdyby się nie zbliżali. Gdyby wzięli i na swoim miejscu zostali całkowicie. A może powinniśmy uciec stąd nim zbliżą się za bardzo? Ale znów przecież mieliśmy zadanie tutaj do zrobienia. Ciężka sytuacja, kompletnie dziwna i jeszcze ten strach, który czułem tak mocno i całym sobą i w całym sobie. No a co najważniejsze, to nie chciałem by się zbliżyli jeszcze choć trochę. Więc w końcu uniosłem różdżkę drżącą dłonią i wskazałem nią na podłogę dzielącą mnie i Goshwak od nich. Musiałem przecież coś zrobić, żeby się nie zbliżyli.
- Adiposio - zarządałem, szlag, właściwie to pomyślałem tylko. Wskazując różdżką na przestrzeń między nami a tymi dwoma chłopcami. Miałem nadzieję, że promień pomknie i zaleje się przed nami i że już więcej do nas nie podejdą. Co prawda krzywdę nadal będą mogli nam zrobić. Ale może chociaż w naszą stronę iść nie będą. Tylko co ja biedny teraz zrobić powinienem. Nie chciałem rozzłościć ich, bo się bałem, ale też przecież zrobić coś mieliśmy. A ja starałem się wykonywać wszystkie powierzone mi zadania. Przecież tak należało robić w życiu. Gdybym nie spełniał obietnic, nikt by na poważnie mnie nie brał. Więc miałem też teraz nadzieję, że Goshwak załatwi tych dwóch i będziemy mogli wziąć się za anomalię.
- Adiposio - zarządałem, szlag, właściwie to pomyślałem tylko. Wskazując różdżką na przestrzeń między nami a tymi dwoma chłopcami. Miałem nadzieję, że promień pomknie i zaleje się przed nami i że już więcej do nas nie podejdą. Co prawda krzywdę nadal będą mogli nam zrobić. Ale może chociaż w naszą stronę iść nie będą. Tylko co ja biedny teraz zrobić powinienem. Nie chciałem rozzłościć ich, bo się bałem, ale też przecież zrobić coś mieliśmy. A ja starałem się wykonywać wszystkie powierzone mi zadania. Przecież tak należało robić w życiu. Gdybym nie spełniał obietnic, nikt by na poważnie mnie nie brał. Więc miałem też teraz nadzieję, że Goshwak załatwi tych dwóch i będziemy mogli wziąć się za anomalię.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Dział Ksiąg Zakazanych
Szybka odpowiedź