Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Łuk Durdle Door
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Łuk Durdle Door
Nieco oddalony od Weymouth rozległy piaszczysty brzeg plaży, na którym co jakiś czas wznoszą się ostre, niebezpieczne skały, spośród których największą jest wapienny łuk Durdle Door. Mnogość naturalnych przeszkód uczyniła to miejsce trudnym szlakiem konnym wytyczonym dla doświadczonych jeźdźców, którzy już od wieków pokonują się wzajemnie w pomysłach na ominięcie piętrzących się na plaży kamieni, dosiadając skrzydlatych rumaków.
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'k20' : 4
--------------------------------
#3 'k6' : 4
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'k20' : 4
--------------------------------
#3 'k6' : 4
średnia przeszkoda
Pogładziła po szyi gniadego wierzchowca, którego wybrała, jednakże nie zdawał się skory do czułości. Zmrużyła lekko oczy, przyglądając mu się uważnie, gdy prowadziła g ku linii startu - szedł za nią posłusznie, lecz prędko zorientowała się, że może mieć swój charakter. Żałowała, że musiała skorzystać z tutejszych wierzchowców; o ileż bardziej pragnęłaby wystartować na własnym - obiecała sobie w duchu, że za rok (jeśli oczywiście Festiwal Lata się znów odbędzie) przyprowadzi tu swego wierzchowca. O ile będzie ją na to stać, lecz odsuwała od siebie wizję niepowodzenia. Rozejrzała się także wokół, ciekawa tego, z kim przyjdzie im się zmierzyć; nie łudziła się, że odniesie zwycięstwo nad Carrowami, oni chyba po prostu urodzili się w siodle. Dostrzegła także w tłumie Caley, na co uśmiechnęła się lekko; zwłaszcza na wspomnienie wieczoru spędzonego na nadbrzeżnej łące. Większość uczestników zdawała się być szlachetnie urodzona, a zarazem Sigrun obca, za pewnymi wyjątkami. Poprawiła siodło i dosiadła zgrabnie gniadego wierzchowca, uważając na jego skrzydła; jej ojciec posiadał wyłącznie konie niemagiczne, z aetonanami nie miała doświadczenia, wolała więc zachować ostrożność - oczywiście we własnym wydaniu.
Czarodzieja, który opowiadał im ckliwą historię Caer obdarzyła nieco znużonym spojrzeniem; nigdy nie przepadała za podobnymi, pragnęła, by gonitwa już się rozpoczęła. Zacisnęła dłonie na wodzach, czując uczucie ekscytacji gdzieś w klatce piersiowej. Na sygnał, wystrzelone w górę czerwone iskry, dała aetonanowi sygnał do ruszenia; wyrwał się do przodu, a Sigrun poczuła znajome uczucie wiatru we włosach, smagającego policzki.
Dostrzegając pierwszą przeszkodę nie zdecydowała się porwać na najtrudniejszą; miała dość doświadczenia ze zwierzętami i rozumu, by wiedzieć, że musi minąć jeszcze kilka chwil, nim zrozumie kogo dosiada i na co było go stać, czy zdołają się dotrzeć i będą w stanie współpracować. Skierowała wierzchowca na przeszkodę średnią, pozostając przy tym zdecydowaną i pewną.
jeździectwo I
Pogładziła po szyi gniadego wierzchowca, którego wybrała, jednakże nie zdawał się skory do czułości. Zmrużyła lekko oczy, przyglądając mu się uważnie, gdy prowadziła g ku linii startu - szedł za nią posłusznie, lecz prędko zorientowała się, że może mieć swój charakter. Żałowała, że musiała skorzystać z tutejszych wierzchowców; o ileż bardziej pragnęłaby wystartować na własnym - obiecała sobie w duchu, że za rok (jeśli oczywiście Festiwal Lata się znów odbędzie) przyprowadzi tu swego wierzchowca. O ile będzie ją na to stać, lecz odsuwała od siebie wizję niepowodzenia. Rozejrzała się także wokół, ciekawa tego, z kim przyjdzie im się zmierzyć; nie łudziła się, że odniesie zwycięstwo nad Carrowami, oni chyba po prostu urodzili się w siodle. Dostrzegła także w tłumie Caley, na co uśmiechnęła się lekko; zwłaszcza na wspomnienie wieczoru spędzonego na nadbrzeżnej łące. Większość uczestników zdawała się być szlachetnie urodzona, a zarazem Sigrun obca, za pewnymi wyjątkami. Poprawiła siodło i dosiadła zgrabnie gniadego wierzchowca, uważając na jego skrzydła; jej ojciec posiadał wyłącznie konie niemagiczne, z aetonanami nie miała doświadczenia, wolała więc zachować ostrożność - oczywiście we własnym wydaniu.
Czarodzieja, który opowiadał im ckliwą historię Caer obdarzyła nieco znużonym spojrzeniem; nigdy nie przepadała za podobnymi, pragnęła, by gonitwa już się rozpoczęła. Zacisnęła dłonie na wodzach, czując uczucie ekscytacji gdzieś w klatce piersiowej. Na sygnał, wystrzelone w górę czerwone iskry, dała aetonanowi sygnał do ruszenia; wyrwał się do przodu, a Sigrun poczuła znajome uczucie wiatru we włosach, smagającego policzki.
Dostrzegając pierwszą przeszkodę nie zdecydowała się porwać na najtrudniejszą; miała dość doświadczenia ze zwierzętami i rozumu, by wiedzieć, że musi minąć jeszcze kilka chwil, nim zrozumie kogo dosiada i na co było go stać, czy zdołają się dotrzeć i będą w stanie współpracować. Skierowała wierzchowca na przeszkodę średnią, pozostając przy tym zdecydowaną i pewną.
jeździectwo I
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'k20' : 15
--------------------------------
#3 'k6' : 4
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'k20' : 15
--------------------------------
#3 'k6' : 4
średnia przeszkoda raz jeszcze, -15 do szybkości
Najwyraźniej nie dokonała wyboru tak dobrego jak początkowo sądziła. Gniady aetonan o karej grzywie i skrzydłach nie zamierzał być jej tak posłuszny, jakby sobie tego życzyła; może zbyt niewiele czasu spędziła na tym, aby spróbować dogadać się z nim jeszcze przed startem, nie zdobyła jego zaufania. Miał charakterek, nie ma co. Nagle zwolnił, poczuła jak stawia opór, nie mając najmniejszego zamiaru przelecieć nad średnią przeszkodzą. Westchnienie irytacji cisnęło się Sigrun na usta, lecz musiała pozostać spokojna i przekonać aetonana do kolejnej próby. Nie chciała już na starcie zaliczyć podobnej porażki i zostać w tyle. Spróbowała zdecydowanie spiąć wierzchowca, aby przeleciał ponad średni przeszkodą.
| jeździectwo I
Najwyraźniej nie dokonała wyboru tak dobrego jak początkowo sądziła. Gniady aetonan o karej grzywie i skrzydłach nie zamierzał być jej tak posłuszny, jakby sobie tego życzyła; może zbyt niewiele czasu spędziła na tym, aby spróbować dogadać się z nim jeszcze przed startem, nie zdobyła jego zaufania. Miał charakterek, nie ma co. Nagle zwolnił, poczuła jak stawia opór, nie mając najmniejszego zamiaru przelecieć nad średnią przeszkodzą. Westchnienie irytacji cisnęło się Sigrun na usta, lecz musiała pozostać spokojna i przekonać aetonana do kolejnej próby. Nie chciała już na starcie zaliczyć podobnej porażki i zostać w tyle. Spróbowała zdecydowanie spiąć wierzchowca, aby przeleciał ponad średni przeszkodą.
| jeździectwo I
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k6' : 6
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k6' : 6
średnia przeszkoda
Oh, no tego to się mogłem spodziewać. Mimo, iż moje źrenice śledziły każdy, najdrobniejszy ruch Percivala, ten niezdobył się nawet na odwagę, aby spojrzeć w stronę moją i Benka. Trochę bolało. Jakby ktoś podmienił Notta na inny egzemplarz. Bo to nie mógł być ten sam Percy, który razem ze mną buntował się przeciwko życiu w wielkich posiadłościach gdzieś w czeluściach dormitorium Ślizgonów. Ten, który znajdował w sobie iskrę szaleństwa, który doskonale wiedział, że wartość człowieka nie koniecznie zależy od jego urodzenia...
Czy ja naprawdę byłem tak naiwny, by pokładać zaufanie w niewłaściwych osobach?
Nie rozmawialiśmy od lat, to fakt - ale to on uciekał przede mną i Jamiem wzrokiem, to jego sumienie nie mogło dawać mu spokoju, zrywając ostatecznie dawne znajomości. Nie chciałem tego, ale posiadałem wystarczającą ilość zdrowego rozsądku, by utrzymać emocje na wodzy, ochłonąć i zdystansować się od obecności Notta.
Ale miałem na głowie większe problemy. Bo piękna, izabelowata klacz z białą łysiną na pyszczku, którą sobie upatrzyłem, trzy razy próbowała mnie ugryźć, gdy podchodziłem do linii startowej, a raz jeszcze, gdy w końcu usadowiłem się na jej grzbiecie.
- Spokojnie, ślicznotko. Będziemy dopiekać reszcie, nie sobie nawzajem. - Spróbowałem nawiązać z nią jakąś nić porozumienia, delikatnie klepiąc ją po szyi, po czym zwróciłem się do najstarszego z braci Wright. - Kolejkę? Chyba miałeś na myśli butelkę...
Dłużej nie było nam dane rozmawiać - nastąpił sygnał startowy, a konie ruszyły z kopyta, ja zaś pognałem przed siebie, mierząc się ze średniej wysokości przeszkodą.
Oh, no tego to się mogłem spodziewać. Mimo, iż moje źrenice śledziły każdy, najdrobniejszy ruch Percivala, ten niezdobył się nawet na odwagę, aby spojrzeć w stronę moją i Benka. Trochę bolało. Jakby ktoś podmienił Notta na inny egzemplarz. Bo to nie mógł być ten sam Percy, który razem ze mną buntował się przeciwko życiu w wielkich posiadłościach gdzieś w czeluściach dormitorium Ślizgonów. Ten, który znajdował w sobie iskrę szaleństwa, który doskonale wiedział, że wartość człowieka nie koniecznie zależy od jego urodzenia...
Czy ja naprawdę byłem tak naiwny, by pokładać zaufanie w niewłaściwych osobach?
Nie rozmawialiśmy od lat, to fakt - ale to on uciekał przede mną i Jamiem wzrokiem, to jego sumienie nie mogło dawać mu spokoju, zrywając ostatecznie dawne znajomości. Nie chciałem tego, ale posiadałem wystarczającą ilość zdrowego rozsądku, by utrzymać emocje na wodzy, ochłonąć i zdystansować się od obecności Notta.
Ale miałem na głowie większe problemy. Bo piękna, izabelowata klacz z białą łysiną na pyszczku, którą sobie upatrzyłem, trzy razy próbowała mnie ugryźć, gdy podchodziłem do linii startowej, a raz jeszcze, gdy w końcu usadowiłem się na jej grzbiecie.
- Spokojnie, ślicznotko. Będziemy dopiekać reszcie, nie sobie nawzajem. - Spróbowałem nawiązać z nią jakąś nić porozumienia, delikatnie klepiąc ją po szyi, po czym zwróciłem się do najstarszego z braci Wright. - Kolejkę? Chyba miałeś na myśli butelkę...
Dłużej nie było nam dane rozmawiać - nastąpił sygnał startowy, a konie ruszyły z kopyta, ja zaś pognałem przed siebie, mierząc się ze średniej wysokości przeszkodą.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 32
--------------------------------
#2 'k20' : 12
--------------------------------
#3 'k6' : 6
#1 'k100' : 32
--------------------------------
#2 'k20' : 12
--------------------------------
#3 'k6' : 6
Średnia przeszkoda, Jeździectwo I
Heath siedział na swoim kucyku w skupieniu, wyprostowany jak struna, niecierpliwie wyczekując sygnału, który rozpocząłby wyścig ku chwale Caer. Jego pierwszy w karierze. Nie chciałby zostać tak od razu z tyłu, wiadomo kucyk z potężnymi wierzchowcami nie miał wielkich szans, ale może nie będzie, aż tak bardzo od nich odstawać?
No, ale to byłoby zbyt proste gdyby tak po prostu wziął i wystartował. W pewnym momencie chłopiec poczuł dziwne mrowienie, a krótką chwilę później kucyk gwałtownie stanął dęba. A potem zaraz za nim uderzył piorun. Heath był trochę zdziwiony. Przecież nie zapowiadali burz, no nie? Dobrze, że się w ogóle utrzymał na grzbiecie zwierzęcia. Wyjątkowo głupio byłoby spaść z konia jeszcze przed startem. Heath wychylił się w siodle i poklepał kucyka po szyi. – Przepraszam… to się nie powtórzy - mruknął tylko do niego trochę skruszony, ale kuc nie wydawał się zbytnio przekonany tą obietnicą i parsknął tylko w odpowiedzi zarzucając grzywą i patrząc z ukosa na swojego jeźdźca który próbował mu niechcąco upiec zad. Na szczęście po tym incydencie niestabilna magia wokół chłopca się uspokoiła. Nawet Heath to wyczuł i odetchnął z ulgą. Może ukończy gonitwę bez dodatkowych atrakcji?
W każdym bądź razie wreszcie wybrzmiał sygnał i wszyscy zawodnicy ruszyli. Nieco rozkojarzony chłopiec pewnie ruszyłby na szarym końcu gdyby nie przytomny konik, który pewnie nie chciał dłużej stać w miejscu w którym prawie oberwał piorunem, więc w efekcie Heath ruszył razem ze wszystkimi zaliczając przez przypadek całkiem zgrabny start.
Kopytkowali sobie razem całkiem żwawo, aż wreszcie zbliżyli się do pierwszych przeszkód i co gorsza Heath musiał wybrać, którą z nich spróbuje sforsować. Rozum podpowiadał żeby spróbował się wziąć za małą przeszkodę, ale z drugiej strony tak od razu iść na łatwiznę? Przez moment chłopiec się wahał co zrobić, aż wreszcie skierował kucyka do średniej przeszkody. Może jednak skrzydlate kucyki mają jeszcze na wyposażeniu sprężyny w kopytkach? Pozostało się tylko dowiedzieć.
Heath siedział na swoim kucyku w skupieniu, wyprostowany jak struna, niecierpliwie wyczekując sygnału, który rozpocząłby wyścig ku chwale Caer. Jego pierwszy w karierze. Nie chciałby zostać tak od razu z tyłu, wiadomo kucyk z potężnymi wierzchowcami nie miał wielkich szans, ale może nie będzie, aż tak bardzo od nich odstawać?
No, ale to byłoby zbyt proste gdyby tak po prostu wziął i wystartował. W pewnym momencie chłopiec poczuł dziwne mrowienie, a krótką chwilę później kucyk gwałtownie stanął dęba. A potem zaraz za nim uderzył piorun. Heath był trochę zdziwiony. Przecież nie zapowiadali burz, no nie? Dobrze, że się w ogóle utrzymał na grzbiecie zwierzęcia. Wyjątkowo głupio byłoby spaść z konia jeszcze przed startem. Heath wychylił się w siodle i poklepał kucyka po szyi. – Przepraszam… to się nie powtórzy - mruknął tylko do niego trochę skruszony, ale kuc nie wydawał się zbytnio przekonany tą obietnicą i parsknął tylko w odpowiedzi zarzucając grzywą i patrząc z ukosa na swojego jeźdźca który próbował mu niechcąco upiec zad. Na szczęście po tym incydencie niestabilna magia wokół chłopca się uspokoiła. Nawet Heath to wyczuł i odetchnął z ulgą. Może ukończy gonitwę bez dodatkowych atrakcji?
W każdym bądź razie wreszcie wybrzmiał sygnał i wszyscy zawodnicy ruszyli. Nieco rozkojarzony chłopiec pewnie ruszyłby na szarym końcu gdyby nie przytomny konik, który pewnie nie chciał dłużej stać w miejscu w którym prawie oberwał piorunem, więc w efekcie Heath ruszył razem ze wszystkimi zaliczając przez przypadek całkiem zgrabny start.
Kopytkowali sobie razem całkiem żwawo, aż wreszcie zbliżyli się do pierwszych przeszkód i co gorsza Heath musiał wybrać, którą z nich spróbuje sforsować. Rozum podpowiadał żeby spróbował się wziąć za małą przeszkodę, ale z drugiej strony tak od razu iść na łatwiznę? Przez moment chłopiec się wahał co zrobić, aż wreszcie skierował kucyka do średniej przeszkody. Może jednak skrzydlate kucyki mają jeszcze na wyposażeniu sprężyny w kopytkach? Pozostało się tylko dowiedzieć.
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'k20' : 7
--------------------------------
#3 'k6' : 3
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'k20' : 7
--------------------------------
#3 'k6' : 3
[i]Druga próba ze średnią przeszkodą, Jeździectwo I/i]
Zdaje się, że kucyk miał nieco inną wizję, bo korzystając z niezdecydowania Heatha zaczął zwracać się ku najniższej przeszkodzie. Mały Lord Macmillan wcale nie miał zamiaru pozwolić na taką samowolkę, więc zdecydowanie skręcił w stronę średniej, starając się przy okazji wymusić nieco szybszy bieg na opornym kucyku.
Zdaje się, że kucyk miał nieco inną wizję, bo korzystając z niezdecydowania Heatha zaczął zwracać się ku najniższej przeszkodzie. Mały Lord Macmillan wcale nie miał zamiaru pozwolić na taką samowolkę, więc zdecydowanie skręcił w stronę średniej, starając się przy okazji wymusić nieco szybszy bieg na opornym kucyku.
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k6' : 4
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k6' : 4
koń łagodny ST 35
przeszkoda niska ST 2
jeździectwo I (+10)
Czy Joe da sobie radę?
- No jasne! - błysnął zębami w uśmiechu na pytanie troskliwego brata. Tak, to było przed tym jak zorientował się, że wyścigi są bardziej aetonanowe niż konne.
- Już możesz szykować galeony! - dorzucił jeszcze nim zniknął Benowi z oczu.
Śpioch - jak zdążył już nazwać "swojego" "konia" - nie rzucił się na niego na wstępie z zębami i kopytami i nawet wspaniałomyślnie przyjął dar w postaci jabłka. Joe wziął to za dobry znak i nie zwlekając już dłużej dosiadł aetonana. Te skrzydła trochę mu przeszkadzały, ale starał się udawać (przed samym sobą), że wcale ich nie widzi.
Poprowadził zwierzę do linii startu, a na znak, spiął aetonana zdecydowanie i nakierował na przeszkodę. Na razie chciał trochę wyczuć zwierzę i sprawdzić jak się obaj dogadują, dlatego zaczął raczej na spokojnie.
przeszkoda niska ST 2
jeździectwo I (+10)
Czy Joe da sobie radę?
- No jasne! - błysnął zębami w uśmiechu na pytanie troskliwego brata. Tak, to było przed tym jak zorientował się, że wyścigi są bardziej aetonanowe niż konne.
- Już możesz szykować galeony! - dorzucił jeszcze nim zniknął Benowi z oczu.
Śpioch - jak zdążył już nazwać "swojego" "konia" - nie rzucił się na niego na wstępie z zębami i kopytami i nawet wspaniałomyślnie przyjął dar w postaci jabłka. Joe wziął to za dobry znak i nie zwlekając już dłużej dosiadł aetonana. Te skrzydła trochę mu przeszkadzały, ale starał się udawać (przed samym sobą), że wcale ich nie widzi.
Poprowadził zwierzę do linii startu, a na znak, spiął aetonana zdecydowanie i nakierował na przeszkodę. Na razie chciał trochę wyczuć zwierzę i sprawdzić jak się obaj dogadują, dlatego zaczął raczej na spokojnie.
Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!
No team can ever best the best of Puddlemere!
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Joseph Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 13
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k6' : 3
#1 'k100' : 13
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k6' : 3
koń łagodny ST 35
przeszkoda niska ST 2
jeździectwo I (+10)
szybkość -15
próba II
Nie, nie dogadali się. Śpioch ruszył, o dziwo, z kopyta, ale kompletnie nie w tym kierunku co powinien. Joe syknął rozeźlony i stanowczo go zawrócił.
- Słuchaj, księżniczko, masz jedyną i niepowtarzalną okazję udowodnić mi, że nie jesteś gorszy od zwykłego konia - ofuknął go, ale cicho tak, żeby nikt poza aetonanem tego nie usłyszał. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś uznał Wrighta za jakiegoś psychopatę gadającego do... o, a może wzięliby go za zwierzęcoustego? To by było zabawne.
- Po wyścigu, słowo honoru, dam ci spokój i wrócisz do spania - zapewnił, po czym ścisnął boki koniowatego łydkami i skierował z powrotem na przeszkodę. To, że jest całkiem szybki udowodnił... gdyby jeszcze chciał współpracować, to by było bosko.
przeszkoda niska ST 2
jeździectwo I (+10)
szybkość -15
próba II
Nie, nie dogadali się. Śpioch ruszył, o dziwo, z kopyta, ale kompletnie nie w tym kierunku co powinien. Joe syknął rozeźlony i stanowczo go zawrócił.
- Słuchaj, księżniczko, masz jedyną i niepowtarzalną okazję udowodnić mi, że nie jesteś gorszy od zwykłego konia - ofuknął go, ale cicho tak, żeby nikt poza aetonanem tego nie usłyszał. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś uznał Wrighta za jakiegoś psychopatę gadającego do... o, a może wzięliby go za zwierzęcoustego? To by było zabawne.
- Po wyścigu, słowo honoru, dam ci spokój i wrócisz do spania - zapewnił, po czym ścisnął boki koniowatego łydkami i skierował z powrotem na przeszkodę. To, że jest całkiem szybki udowodnił... gdyby jeszcze chciał współpracować, to by było bosko.
Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!
No team can ever best the best of Puddlemere!
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Joseph Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'k20' : 5
--------------------------------
#3 'k6' : 1
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'k20' : 5
--------------------------------
#3 'k6' : 1
Łuk Durdle Door
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset