Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Na pełnym morzu
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Na pełnym morzu
Morze: raz ciche i spokojne, innym razem targają nim rozszalałe fale. To właśnie na nim postanowiono wznieść konstrukcje mogące służyć za boisko Quidditcha. Bardzo nieprofesjonalne, za to dość niebezpieczne, szczególnie dla tych, którzy nie są zawodowymi graczami. Obręcze wbite są na dużą głębokość w grząski grunt pod taflą wody. Ramę boiska stanowią metalowe konstrukcje przypominające trybuny. Nad nimi widnieje ogromna tablica, na której zapisywane są punkty dla poszczególnych drużyn. Całość wygląda niestabilnie i tak jest w rzeczywistości. Na szczęście woda jest głęboka, dlatego upadek w nią nie grozi poważniejszym kontuzjom - w przeciwieństwie do zetknięcia się z murawą. Nieco gorzej przedstawia się odległość boiska od brzegu - ta jest znacząca.
Udało się. Nareszcie drużyna Srebrzystych Ramor zaczynała działać jak należy. Jak gdyby dopiero teraz się rozgrzali i powolne, rozleniwione trybiki wskoczyły na właściwie miejsce. Obrona zaczęła być skuteczna, a atak przybierać na sile. Nie spodziewał się po Elizabeth tak dobrego rzutu, a po Helenie tak nieudanej obrony. Widocznie nie tylko dla niego ten mecz nie był zbytnio szczęśliwy. Chociaż może to wina warunków pogodowych albo faktu, że Fawleyówna była odporna na jej willi urok. Cokolwiek to było, liczył się utrzyma. Uśmiechnął się więc, gdy udało mu się utrzymać krótki kontakt wzrokowy z przyjacielem. Być może wcale nie był w przegranej drużynie.
Nie mógł jednak zbyt długo kontemplować twarzy Amodeusa, bo tłuczki znów przypuściły atak. Agresywnie i precyzyjnie obrały sobie dwa nowe cele. Obaj gracze należeli do Srebrzystych Ramor. Avery odszukał więc wzrokiem Melvina, z którym musieli podzielić się obowiązkami. Skinął głową na Selwyna przyjmując obronę jego chudego tyłka na siebie. Humor mu się poprawił, bo wiedział, że jeśli nie trafi to jakoś wcale nie będzie mu z tego powodu przykro. Przyspieszył i spotkał się w połowie drogi z tłuczkiem, starając się odbić jak najlepiej i posłać piłkę w stronę Traversa, bo z tego, co widział Rowston miała już inne problemy.
Nie mógł jednak zbyt długo kontemplować twarzy Amodeusa, bo tłuczki znów przypuściły atak. Agresywnie i precyzyjnie obrały sobie dwa nowe cele. Obaj gracze należeli do Srebrzystych Ramor. Avery odszukał więc wzrokiem Melvina, z którym musieli podzielić się obowiązkami. Skinął głową na Selwyna przyjmując obronę jego chudego tyłka na siebie. Humor mu się poprawił, bo wiedział, że jeśli nie trafi to jakoś wcale nie będzie mu z tego powodu przykro. Przyspieszył i spotkał się w połowie drogi z tłuczkiem, starając się odbić jak najlepiej i posłać piłkę w stronę Traversa, bo z tego, co widział Rowston miała już inne problemy.
okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Søren Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Delikatnie ujmując, tafla jego myśli była wzburzona. Na gacie Merlina, jak ciężkie może być złapanie jednego, niewielkiego znicza, który nieubłaganie mu umykał. Szczęście odnalazł w tym, że jego rywalce nie szło wcale tak dobrze. Och, jakże pocieszający widok, kiedy widzisz nieudolność drugiej osoby, na tyle zajmujący, aby praktycznie zapomnieć o swojej własnej porażce. Jakby genialni pomysłodawcy tej gry nie mogli wzorować tych przeklętych kulek ze skrzydełkami na jakiejś miłej, dużej kelpie, którą przynajmniej potrafiłby dostrzec. Nic to, przynajmniej krótki, ale zawsze, kontakt wzrokowy z przyjacielem nieco podniósł go na duchu. Na tyle, by nie przejął się za bardzo tym, że właśnie stracili kolejną bramkę. Fakt, dalej prowadzili, lecz najwidoczniej jego zawodowi koledzy, mowa tu o pani kapitan, postanowili obijać się i dawać ogrywać amatorom. Postawa godna pożałowania. Nie mając innego wyjścia, ruszył na ku swej przygodzie, ku swoim poszukiwaniom świętego i nawet złotego Graala. Nie mógł liczyć na to, że koledzy z drużyny załatwią sprawę, osiągając wynik, który pozwoliłby mu się zrelaksować. Ostatni raz rzucił spojrzenie w bok, wychwytując moment, kiedy Søren zamaszystym ruchem odbił tłuczek, kierując go ku ścigającemu z krabiej drużyny. Jakoś nie potrafił się powstrzymać przed niewinnym i jakże nieodpowiednim uśmieszkiem. Ot, taki nawyk.
Pochylił się do przodu, układając swe ciało niemal równolegle do trzonka miotły. Chciał stawiać jak najmniejszy opór morskim wiatrom. Ruszył przed siebie, z zamiarem wykorzystania każdej napotkanej szansy, aby złapać ten przeklęty znicz.
Pochylił się do przodu, układając swe ciało niemal równolegle do trzonka miotły. Chciał stawiać jak najmniejszy opór morskim wiatrom. Ruszył przed siebie, z zamiarem wykorzystania każdej napotkanej szansy, aby złapać ten przeklęty znicz.
I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Amodeus Prince' has done the following action : rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Sunęłam za tą małą złotą piłeczką o cieniutkich skrzydełkach niczym piorun... Choć to nie wystarczało. Ona leciała jeszcze szybciej, bardziej chaotycznie i zwinnie. Pewnie wyglądała też zgrabniej ode mnie – starej baby dosiadającej niczemu winną miotłę, która zapewne najchętniej zmieniłaby właściciela. Po moim trupie, niestety. Albo twoim, miotełko!
Skupiona na piłce, dopiero po chwili zorientowałam się, że moja drużyna zdobyła kolejne punkty. Starałam się jak najbardziej krótką chwilkę przeznaczyć dla oceny sytuacji na boisku, a mimo to miałam wrażenie, że minęły wieki. Szybki pęd, świeże, morskie i przede wszystkim chłodne powietrze uderzało w moją twarz, uwalniając też kilka kosmyków włosów z kucyka. Ścisnęłam mocniej miotłę i po raz kolejny spróbowałam pochwycić znicza, który już od dłuższego czasu pozwalał sobie mnie zwodzić. Mnie i mojego konkurenta...
Skupiona na piłce, dopiero po chwili zorientowałam się, że moja drużyna zdobyła kolejne punkty. Starałam się jak najbardziej krótką chwilkę przeznaczyć dla oceny sytuacji na boisku, a mimo to miałam wrażenie, że minęły wieki. Szybki pęd, świeże, morskie i przede wszystkim chłodne powietrze uderzało w moją twarz, uwalniając też kilka kosmyków włosów z kucyka. Ścisnęłam mocniej miotłę i po raz kolejny spróbowałam pochwycić znicza, który już od dłuższego czasu pozwalał sobie mnie zwodzić. Mnie i mojego konkurenta...
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Cynthia Vanity' has done the following action : rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
Sytuacja nieco się odwróciła. Ramory zdobyły kolejne punkty z czego - musiał przyznać, że Elka wykonała piękny rzut, aż jej machnął wolną ręką, choć ta, zapewne nie zdążyła zauważyć jego gestu w ferworze meczu. A działo się, na co wale nie narzekał. Choćby tłuczek, który tak boleśnie potraktował jego łokieć, rysując niezadowolony grymas na jego ustach. Pal licho. Lepiej żeby obrywał on, a nie - choćby ich szukający, czy ścigający, którzy przecież, zdobywali im punkty.
Wywinął ręką, sprawdzając na ile może sobie pozwolić, ale na szczęście - większą siłę opierał na prawicy, której siła - miała się okazać teraz konieczna. Soren - ten sam, w którego posyła wcześniej bolesne razy, zamaszystym ciosem posłał tłuczek w Traversa. Znowu. Ile razy już wokół niego latały? Gestem wskazał Rudolfowi swoja pozycję i pognał za Glaucusem, by zmierzyć się z mknącym w jego stronę obiektem. Nie bawił się w zataczanie kółek, dogonił ścigającego, by tuz przed nim wybić tłuczek i zmienić jego trajektorię lotu i cel - w Melvina, którego do tej pory jakoś omijał. Mignęły mu gdzieś postacie Cynthii i Amodeusa, na szczęście (albo i nie), żadne jeszcze nie pochwyciło, maleńkiego, jaśniejącego punkciku.
Wywinął ręką, sprawdzając na ile może sobie pozwolić, ale na szczęście - większą siłę opierał na prawicy, której siła - miała się okazać teraz konieczna. Soren - ten sam, w którego posyła wcześniej bolesne razy, zamaszystym ciosem posłał tłuczek w Traversa. Znowu. Ile razy już wokół niego latały? Gestem wskazał Rudolfowi swoja pozycję i pognał za Glaucusem, by zmierzyć się z mknącym w jego stronę obiektem. Nie bawił się w zataczanie kółek, dogonił ścigającego, by tuz przed nim wybić tłuczek i zmienić jego trajektorię lotu i cel - w Melvina, którego do tej pory jakoś omijał. Mignęły mu gdzieś postacie Cynthii i Amodeusa, na szczęście (albo i nie), żadne jeszcze nie pochwyciło, maleńkiego, jaśniejącego punkciku.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 01.12.15 22:38, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Obojczyk wciąż bolał, starałem się to jednak bagatelizować: bo co mi przyjdzie z użalania się nad sobą, na pewno nic dobrego. Musiałem być teraz po prostu bardziej czujny. Co było dość trudne pośród szalejącego wiatru i powietrza trącącego słoną wodą. Co rusz mrużyłem oczy, aby wytężyć wzrok. Tłuczek można bardzo łatwo zgubić w ferworze takiego zamieszania. Pomimo to starałem się być czujny. Ucieszyłem się, kiedy Ramory zdobyły kolejne punkty, powoli doganialiśmy naszych przeciwników. Uśmiechnąłem się nawet do kolegów z drużyny czy po prostu po fachu, a potem pomknąłem w stronę strategicznych miejsc, gdzie niewątpliwie coś się działo (hm, jak wszędzie w sumie, całość przypominała zagadkowy chaos).
Sorenowi udało się powstrzymać tłuczek przed zadaniem obrażeń Alexowi, dlatego uznałem, że spróbuję zamachnąć się na ten lecący w stronę Józka. Chociaż kogo ja oszukiwałem, pewnie i tak moja obrona się nie uda. Pozostało mieć nadzieję, że Wroński ma dobry refleks.
Wow, skoro JEDNAK SIĘ UDAŁO, ledwie ledwie, ale jednak, to tłuczek pomknął w stronę Seliny. Eliminacja wszystkich ścigających?
Sorenowi udało się powstrzymać tłuczek przed zadaniem obrażeń Alexowi, dlatego uznałem, że spróbuję zamachnąć się na ten lecący w stronę Józka. Chociaż kogo ja oszukiwałem, pewnie i tak moja obrona się nie uda. Pozostało mieć nadzieję, że Wroński ma dobry refleks.
Wow, skoro JEDNAK SIĘ UDAŁO, ledwie ledwie, ale jednak, to tłuczek pomknął w stronę Seliny. Eliminacja wszystkich ścigających?
Ostatnio zmieniony przez Melvin Podmore dnia 01.12.15 23:44, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Gość
The member 'Melvin Podmore' has done the following action : rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Lecącego na niego trzeciego tłuczka nawet by nie zauważył. Zajęty gonieniem za kaflem i walką z żywiołem zapomniał na chwilę o obolałych częściach ciała. Po udanej obronie przez Józka kafel szybko wrócił do gry, a podążając za Lizzie i Gwen pędzącą na niego piłkę ujrzał zledwie kątem oka, nie mając jak nawet wymanewrować. Ale wtedy, jakby z nicości między nim a tłuczkiem zmaterializował się Søren, ratując alexowe cztery litery przed (najprawdopodobniej) nieuchronną kąpielą w morskiej toni.
- Dzięki! - krzyknął, przelatując - nie miał jednak pewności, czy przyszły szwagier go usłyszał.
Mimo, że mecz coraz bardziej stawał się dla młodego Selwyna walką o przetrwanie, nie poddawał się. Pomknął dalej do przodu i przechwytując kafla wyrzuconego przez Helenę, czym prędzej podał go do jednej ze ścigających z drużyny Ramor.
- Dzięki! - krzyknął, przelatując - nie miał jednak pewności, czy przyszły szwagier go usłyszał.
Mimo, że mecz coraz bardziej stawał się dla młodego Selwyna walką o przetrwanie, nie poddawał się. Pomknął dalej do przodu i przechwytując kafla wyrzuconego przez Helenę, czym prędzej podał go do jednej ze ścigających z drużyny Ramor.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Samuelowi szło tak dobrze, że Rudolfowi nie przyszło do głowy, że ten z pozoru niegroźny tłuczek okaże się zdradliwy i ugodzi jego towarzysza. Obiecał sobie w duchu, że nie spuści więcej uwagi z absolutnie żadnego nadlatującego niebezpieczeństwa, ani nie pominie żadnego zawodnika drużyny. Dostrzegł unik Józefa i pomimo tego, że najmłodsze Sokolątko w drużynie z Heidelbergu tego dnia grało po przeciwnej drużynie, nie omieszkał się go pochwalić. Akurat przelatywał koło Seliny, kiedy usłyszał jej deklarację, którą chyba można było nazwać zakamuflowaną pochwałą.
- Nie obiecuj niczego, czemu nie będziesz gotowa sprostać, Lovegood! – Zawołał, przekrzykując wichurę, która się zerwała. Poprawił ochronne gogle na twarzy, by wiatr, ani tym bardziej krople wody nie przeszkodziły mu w widoczności. Kiedy wyminął Osę, posłał jej szeroki, pełen złośliwości uśmiech, jak za starych czasów, rozpędził się i wykonał malowniczy manewr w powietrzu, przez kilka sekund unosząc tułów akrobatycznie ponad miotłę, trzymając się jej tylko jedną ręką. Nie mógł powstrzymać radości i nawet gol, który trafił w ich bramki nie zdołał tego samopoczucia przyćmić. Okrążał boisko, szukając wzrokiem tłuczków, a kiedy je zlokalizował, stwierdził ze zdumieniem, że oba atakują graczy drużyny przeciwnej. Samuel zareagował prędzej, a on nie opuszczał jego boku, by w razie potrzeby asystować. Tłuczek poszybował w kierunku Melvina, który właśnie pięknym odbiciem obronił Józefa przed niebezpieczeństwem. Rudolf widząc, w którą stronę Melvin przymierza się do strzału, wystrzelił jak z procy w kierunku Seliny, by obronić ją przed nadlatującą piłką. Zamachnął się, uderzając z całej siły w piłkę, mając w zamiarze skierować jego lot w kierunku Sorena.
- Nie obiecuj niczego, czemu nie będziesz gotowa sprostać, Lovegood! – Zawołał, przekrzykując wichurę, która się zerwała. Poprawił ochronne gogle na twarzy, by wiatr, ani tym bardziej krople wody nie przeszkodziły mu w widoczności. Kiedy wyminął Osę, posłał jej szeroki, pełen złośliwości uśmiech, jak za starych czasów, rozpędził się i wykonał malowniczy manewr w powietrzu, przez kilka sekund unosząc tułów akrobatycznie ponad miotłę, trzymając się jej tylko jedną ręką. Nie mógł powstrzymać radości i nawet gol, który trafił w ich bramki nie zdołał tego samopoczucia przyćmić. Okrążał boisko, szukając wzrokiem tłuczków, a kiedy je zlokalizował, stwierdził ze zdumieniem, że oba atakują graczy drużyny przeciwnej. Samuel zareagował prędzej, a on nie opuszczał jego boku, by w razie potrzeby asystować. Tłuczek poszybował w kierunku Melvina, który właśnie pięknym odbiciem obronił Józefa przed niebezpieczeństwem. Rudolf widząc, w którą stronę Melvin przymierza się do strzału, wystrzelił jak z procy w kierunku Seliny, by obronić ją przed nadlatującą piłką. Zamachnął się, uderzając z całej siły w piłkę, mając w zamiarze skierować jego lot w kierunku Sorena.
Ostatnio zmieniony przez Rudolf Brand dnia 02.12.15 3:06, w całości zmieniany 1 raz
Rudolf Brand
Zawód : Pałkarz Sokołów z Heidelbergu
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Oh, you can't tell me it's not worth tryin' for
I can't help it, there's nothin' I want more
Yeah, I would fight for you, I'd lie for you
Walk the wire for you - yeah, I'd die for you
You know it's true
Everything I do, oh, I do it for you
I can't help it, there's nothin' I want more
Yeah, I would fight for you, I'd lie for you
Walk the wire for you - yeah, I'd die for you
You know it's true
Everything I do, oh, I do it for you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Rudolf Brand' has done the following action : rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Uniosła rękę w triumfalnym geście, gdy Elizabeth posłała kafla wprost w obręcz przeciwników. Dziki poryw wiatru zagłuszył jej śmiech, ale złapała kontakt wzrokowy z koleżanką z drużyny i prócz szerokiego uśmiechu, pokazała jej uniesiony w górę kciuk. To była naprawdę piękna bramka.
Miała dosłownie sekundy, by rozejrzeć się wokół i ocenić sytuację na boisku. Tłuczki latały wokół, a pałkarze jej drużyny wreszcie nabrali trochę wiatru w żagle i radzili sobie z nimi całkiem zgrabnie. Diana zniknęła pod falą i Gwen zmartwiła się szczerze o swoją Harpię (pozostaje mieć nadzieję, że nic jej się nie stanie), ale wierzyła, że dziewczyna jak zawsze jakoś sobie poradzi. Skrzywiła się lekko, gdy wreszcie dotarła do niej wymiana zdań między Rudolfem, a Seliną. Jak uroczo... - pomyślała z przekąsem, odwracając od nich głowę nieco zbyt gwałtownie i wracając do gry. Alex właśnie pochwycił kafla, więc postanowiła się trzymać blisko jego boku. Złapała podaną jej piłkę i znów zaatakowała bramki Krabów. Złość zawsze dodawała jej siły do gry.
Miała dosłownie sekundy, by rozejrzeć się wokół i ocenić sytuację na boisku. Tłuczki latały wokół, a pałkarze jej drużyny wreszcie nabrali trochę wiatru w żagle i radzili sobie z nimi całkiem zgrabnie. Diana zniknęła pod falą i Gwen zmartwiła się szczerze o swoją Harpię (pozostaje mieć nadzieję, że nic jej się nie stanie), ale wierzyła, że dziewczyna jak zawsze jakoś sobie poradzi. Skrzywiła się lekko, gdy wreszcie dotarła do niej wymiana zdań między Rudolfem, a Seliną. Jak uroczo... - pomyślała z przekąsem, odwracając od nich głowę nieco zbyt gwałtownie i wracając do gry. Alex właśnie pochwycił kafla, więc postanowiła się trzymać blisko jego boku. Złapała podaną jej piłkę i znów zaatakowała bramki Krabów. Złość zawsze dodawała jej siły do gry.
Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Morgan dnia 02.12.15 10:18, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Gość
Na pełnym morzu
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset