Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Na pełnym morzu
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Na pełnym morzu
Morze: raz ciche i spokojne, innym razem targają nim rozszalałe fale. To właśnie na nim postanowiono wznieść konstrukcje mogące służyć za boisko Quidditcha. Bardzo nieprofesjonalne, za to dość niebezpieczne, szczególnie dla tych, którzy nie są zawodowymi graczami. Obręcze wbite są na dużą głębokość w grząski grunt pod taflą wody. Ramę boiska stanowią metalowe konstrukcje przypominające trybuny. Nad nimi widnieje ogromna tablica, na której zapisywane są punkty dla poszczególnych drużyn. Całość wygląda niestabilnie i tak jest w rzeczywistości. Na szczęście woda jest głęboka, dlatego upadek w nią nie grozi poważniejszym kontuzjom - w przeciwieństwie do zetknięcia się z murawą. Nieco gorzej przedstawia się odległość boiska od brzegu - ta jest znacząca.
Wciąg go bolało. Uderzenie, które przyjął niejednego zwaliłoby z miotły, ale teraz miał zbyt wiele motywacji, aby się poddać. Buzująca w żyłach adrenalina napędzała go dalszej gry. Wiedział przecież nie od dziś, że pozycja pałkarza, a także sama gra, nie jest prostą, łatwą i przyjemną. Oprócz tego, że mecze mogą trwać nawet tygodnie to przecież na boisku umierali ludzie. Chociaż roztrząsanie tego i zalewanie się negatywną energią nie było rozsądne to samo się narzucało, gdy widział jak okrutny wiatr szarpie ścigającą jego drużyny. Aż syknął z bólu, gdy z drugiego końca boiska widział jej spotkanie z obręczą i upadek z miotły. To dobrze, że na amatorskim meczu pomoc medyczna była na poziomie. Gra więc toczyła się dalej, chociaż jego drużyna musiała radzić sobie w uszczuplonym składzie. To zmotywowało go jeszcze bardziej.
Tak samo jak celnie odbity przed Samuela tłuczek. Pozostawił pomoc obrońcy Melvinowi, a sam skupił się na ochronie osoby, od której zależał koniec meczu. Pomknął do przodu, aby odbił piłkę zanim dosięgnie Cynthii i posłać ją w kierunku Rudolfa.
Tak samo jak celnie odbity przed Samuela tłuczek. Pozostawił pomoc obrońcy Melvinowi, a sam skupił się na ochronie osoby, od której zależał koniec meczu. Pomknął do przodu, aby odbił piłkę zanim dosięgnie Cynthii i posłać ją w kierunku Rudolfa.
okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Søren Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Byłam ogromnie wdzięczna Rudolfowi, że udało mu się mnie posadzić na miotle. Chyba będę musiała go gdzieś zaprosić, aby mu podziękować. Wypić jakieś piwo, czy coś w tym rodzaju. W każdym razie, pora było brać się do roboty. Byłam cała mokra i było mi strasznie zimno, ale cóż, warunki jak podczas grania w trakcie ulewy. Nic nadzwyczajnego. Poprawiłam tylko włosy, aby cokolwiek widzieć i wtedy dostrzegłam, że Selina ma kafla i pędzi w stronę pętli przeciwników. Nie czekając na nic pochyliłam się nad trzonkiem, przyśpieszyłam aby znaleźć się obok niej.
- Podaj! - Krzyknęłam.
Gdy kafel znalazł się w moich rękach pomknęłam w stronę pętli i oddałam rzut. Chciałam jakoś pomóc drużynie, w końcu i tak bardzo długo byłam "nieobecna".
- Podaj! - Krzyknęłam.
Gdy kafel znalazł się w moich rękach pomknęłam w stronę pętli i oddałam rzut. Chciałam jakoś pomóc drużynie, w końcu i tak bardzo długo byłam "nieobecna".
Gość
Gość
The member 'Diana Rowston' has done the following action : rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Nagły ból ramienia był orzeźwiająco nieprzyjemny. Zanim posądzicie Amodeusa o skłonności masochistyczne oraz inne, dziwne fetysze, które wymagają uderzeń magicznie ożywionych przedmiotów, spieszę z wyjaśnieniem. Nieprzyjemne odczucie związane z urazem ramienia można było porównać do zanurzenia się w lodowatej wodzie. Niby nic strasznego, niektórym ludziom się nawet podoba, ale Książę do nich nie należał. Raz na jakiś czas bardzo nie zaszkodzi, lecz częściej? Nie bardzo. Goblińskie wulgaryzmy aż same cisnęły się na usta, a dłoń, gdyby nie zajęta rozmasowywaniem poszkodowanego miejsca, to najpewniej ułożyła by się w kształt jakiegoś obraźliwego gestu.
Prince nie wiele miał do zrobienia. Musiał złapać ten przeklęty znicz, zanim jakiś kolejny pocisk nie zainteresuje się, bo jak się okazało, nie miał co liczyć na pomoc pałkarzy czy własnej zręczności. Panowie mogli przynajmniej wziąć przykład z Sørena i zasłonić go swoimi bezużytecznymi cielskami.
Miał wielką ochotę się roześmiać, kiedy ścigająca z drużyny przeciwników zaliczyła czołowe zderzenie z obręczą. Cóż, Quidditch, przynajmniej spadła do wody, a nie na twarde skały. Zawsze coś, prawda?
Nie myśląc już więcej, ruszył na poszukiwania, oby tym razem się udało.
Prince nie wiele miał do zrobienia. Musiał złapać ten przeklęty znicz, zanim jakiś kolejny pocisk nie zainteresuje się, bo jak się okazało, nie miał co liczyć na pomoc pałkarzy czy własnej zręczności. Panowie mogli przynajmniej wziąć przykład z Sørena i zasłonić go swoimi bezużytecznymi cielskami.
Miał wielką ochotę się roześmiać, kiedy ścigająca z drużyny przeciwników zaliczyła czołowe zderzenie z obręczą. Cóż, Quidditch, przynajmniej spadła do wody, a nie na twarde skały. Zawsze coś, prawda?
Nie myśląc już więcej, ruszył na poszukiwania, oby tym razem się udało.
I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Amodeus Prince' has done the following action : rzut kością
'k100' : 87
'k100' : 87
Bardzo nie podobało mi się to, co się działo. To znaczy, fajnie, że Diana mogła odpaść z rozgrywek (nie, żebym źle jej życzył, ale w tym konkretnym meczu byliśmy po przeciwnych stronach barykady), gorzej tylko, że Kraby zdobywały kolejne punkty. Na domiar złego moje odbicia nie działały wcale, co było bardzo demotywujące. Najgorszym momentem było utracenie jednej ze ścigających, która to walnęła w obręcz i została przewieziona do św. Munga. Wybornie. Nie wiem, jak Ramory mają grać w okrojonym składzie.
Szczególnie, że Soren również nie wydawał się być w świetnej formie: ewidentnie próbował tak jak ja, ale było ciężko. Gdyby nie to, że ostatnie tłuczki praktycznie leciały w zwolnionym tempie, moglibyśmy nie podołać zadaniu. Ja miałem o tyle gorzej, że Samuel niestety włożył sporo siły w odbicie morderczej piłki i ta leciała wprost na Józka. Leciałem najbliżej niego, ale sądząc po sile odbicia, nie miałem najmniejszych szans. Szczęściem będzie, jeżeli nie podzielę losu Fawley, a patrząc na warunki pogodowe wcale nie jest to niemożliwym.
Szczególnie, że Soren również nie wydawał się być w świetnej formie: ewidentnie próbował tak jak ja, ale było ciężko. Gdyby nie to, że ostatnie tłuczki praktycznie leciały w zwolnionym tempie, moglibyśmy nie podołać zadaniu. Ja miałem o tyle gorzej, że Samuel niestety włożył sporo siły w odbicie morderczej piłki i ta leciała wprost na Józka. Leciałem najbliżej niego, ale sądząc po sile odbicia, nie miałem najmniejszych szans. Szczęściem będzie, jeżeli nie podzielę losu Fawley, a patrząc na warunki pogodowe wcale nie jest to niemożliwym.
Gość
Gość
The member 'Melvin Podmore' has done the following action : rzut kością
'k100' : 17
'k100' : 17
Zmierzały ku mnie dwie piłki. Jednej musiałem uniknąć, a drugą pochwycić. Nie miałem jeszcze pomysłu dokonać. O zgrozo, nie miałem nawet czasu by nad tym myśleć. Muiałem działać! Tłuczek zdawał się być minimalnej odległości za kaflem. Rzuciłem się by pochwycić kafla i obronić obręcz, wykonując następnie unik. Wiedziałem, że jeden błąd i albo nie uda mi si uniknąć tłuczka, albo wraz z nim i kaflem przelecę przez obręcz.
Gość
Gość
The member 'Józef Wroński' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 5
--------------------------------
#2 'k100' : 38
#1 'k100' : 5
--------------------------------
#2 'k100' : 38
Nie mógł w to uwierzyć. Już drugi raz tak pięknie wycelował i drugi raz McKinnon obroniła. O co tutaj chodziło? Przeszkadzała mu pogoda, obicia od tłuczków czy co innego?
Zawrócił, by pogratulować kuzynce udanego podania, jednak jego wzrok nie ujrzał Fawley unoszącej się w wietrznych przestworzach: napotkał natomiast obraz, który uniemożliwił Selwynowi wzięcie oddechu, myślenie, i akcję serca na ułamek sekundy.
- ELIZABETH! - wrzask wyrwał się z jego gardła, gdy ciało Lizzie po zderzeniu z metalem obręczy pomknęło w dół, w kierunku morskiej toni. Pochylił się nad miotłą, kierując się w miejsce, gdzie krwi kuzynka zniknęła pod wodą, jednak magiczne pogotowie było szybsze. Zatrzymał się dopiero za obręczami własnej drużyny, nad ratownikami, z niepokojem obserwując ich poczynania. Do rzeczywistości powróciło go dopiero silne targnięcie jego ciałem, spowodowane impetem właśnie wytraconym przez Józka, który razem z kaflem przeleciał przez obręcz.
- Trzymasz się? - zapytał obrońcę, choć gardło miał wciąż ściśnięte.
Odebrał kafla od Wrońskiego, natychmiast podając go do Gwen. Nie miał ochoty na dalszą grę, jednak nie mógł zostawić Morgan samej. Jak tylko mecz się skończy to bez chwili zwłoki ruszy do Świętego Munga.
Zawrócił, by pogratulować kuzynce udanego podania, jednak jego wzrok nie ujrzał Fawley unoszącej się w wietrznych przestworzach: napotkał natomiast obraz, który uniemożliwił Selwynowi wzięcie oddechu, myślenie, i akcję serca na ułamek sekundy.
- ELIZABETH! - wrzask wyrwał się z jego gardła, gdy ciało Lizzie po zderzeniu z metalem obręczy pomknęło w dół, w kierunku morskiej toni. Pochylił się nad miotłą, kierując się w miejsce, gdzie krwi kuzynka zniknęła pod wodą, jednak magiczne pogotowie było szybsze. Zatrzymał się dopiero za obręczami własnej drużyny, nad ratownikami, z niepokojem obserwując ich poczynania. Do rzeczywistości powróciło go dopiero silne targnięcie jego ciałem, spowodowane impetem właśnie wytraconym przez Józka, który razem z kaflem przeleciał przez obręcz.
- Trzymasz się? - zapytał obrońcę, choć gardło miał wciąż ściśnięte.
Odebrał kafla od Wrońskiego, natychmiast podając go do Gwen. Nie miał ochoty na dalszą grę, jednak nie mógł zostawić Morgan samej. Jak tylko mecz się skończy to bez chwili zwłoki ruszy do Świętego Munga.
Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 06.12.15 23:54, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
To było niesamowite uczucie: widzieć, jak kafel pędzi wprost w obręcz przeciwników i zdobywa punkty dla drużyny. Józef był przecież bardzo dobrym zawodnikiem, szanse na to, że obroni, były niesamowicie duże; o tym może świadczyć to, że kafel minął jego dłoń zaledwie o muśnięcie opuszków palców. Z kolei bramka Alexa nie powiodła się, ponieważ Helenie udało się obronić. Chwilę później widziałem Dianę atakującą obręcz Ramor i kolejne zdobyte punkty. Dało mi to sporo motywacji do tego, aby nie tylko latać na każdą stronę, ale także po to, żeby móc grać.
Kiedy zauważyłem Selwyna, który przechwytuje piłkę i podaje go do drugiej ścigającej, zignorowałem fakt kontuzji Elizabeth (niezbyt to eleganckie, wiem) i spróbowałem mu go zabrać zanim ten doleciał do Morgan. Chciałem go podać Selinie. Tylko czy się uda.
Kiedy zauważyłem Selwyna, który przechwytuje piłkę i podaje go do drugiej ścigającej, zignorowałem fakt kontuzji Elizabeth (niezbyt to eleganckie, wiem) i spróbowałem mu go zabrać zanim ten doleciał do Morgan. Chciałem go podać Selinie. Tylko czy się uda.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Glaucus Travers' has done the following action : rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
Przeczuwał, że samo wyciągnięcie ręki w stronę dziewczyny nie załatwi sprawy, dlatego kiedy tylko Diana chwyciła jego dłoń, złapał ją mocno i pomagając sobie prawą ręką, w której trzymał pałkę, w tym momencie opierała się ona na plecach dziewczyny, w końcu nie miał co z nią zrobić, a wypuścić też nie mógł. Czując uderzenia nieprzyjemnych i przeszywająco zimnych fal na swoim ciele, pociągnął Dianę z całej siły do góry, jednocześnie ją asekurując. – Spokojnie, Rowston! Nie czas jeszcze na umieranie! – Zawołał do dziewczyny, z całej siły starając się jej pomóc. Nie miał pojęcia ile czasu mu to zajęło. Nie zwracał też uwagi co na chwilę obecną działo się na meczu. Nie mógł pozwolić na utratę tak znaczącej zawodniczki. W przeciwieństwie do ligi brytyjskiej, w lidze niemieckiej nie tylko ścigającym przypadała rola kapitana. Jednak od kiedy ośrodek sportowy zespołu znajdował się w Wielkiej Brytanii musieli dostosowywać się do zasad tutejszej ligi. Skinął głową Helenie, która przekrzykując dzielącą ich odległość, zainteresowała się stanem rzeczy. Dźwięk gwizdka przebijającego się przez świst wiatru, uświadomił go, że znów są o dziesięć punktów na prowadzeniu. Diana siedziała z powrotem na miotle, skinął jej głową, zadowolony z podwójnie udanej akcji ratunkowej, powrócił do meczu. Odpowiedział Samuelowi podobnym gestem, wyciągając do góry dłoń. Jednak nie trwało to długo, ponieważ nagły wypadek zawodniczki drużyny przeciwnej odwrócił uwagę ich obu. Samuel był bliżej, miał większe powodzenie by złapać Elizabeth, jednak nim się obejrzeli, dziewczyną zajęli się magomdycy. Śledził wzrokiem tłuczek, który miał zamiar odbić Skamander. Wiedział, że nie ma się czym martwić, ale i tak wolał mieć ich oboje na oku. Zamaszyste odbicie Samuela było bezbłędne, Rudolf aż zagwizdał, okrążając boisko kręcąc się gdzieś w okolicach szukającego. Czekał na tłuczka. No i się doczekał. Odbita przez Sorena piłka wycelowana została wprost na jego osobę. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. A to mściwa bestia. Czekając aż tłuczek znajdzie się w odpowiedniej odległości i trzymając pałkę w pogotowiu zauważył, że Diana właśnie strzeliła gola. Ten widok napawał go nową siłą, zwłaszcza, że po kilku akcjach i akcji w wodzie czuł już ból w ramionach. Uderzył w tłuczek, nakierowując go na Cynthię. Kiedy to się stało, zawrócił i mijając Rowston przybił jej piątkę. – Świetna robota! – Zawołał radośnie. Kafel przechodził z rąk do rąk obu drużyn i przestał na chwilę śledzić kolejne akcje ścigających, skupiając się na tłuczkach.
Rudolf Brand
Zawód : Pałkarz Sokołów z Heidelbergu
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Oh, you can't tell me it's not worth tryin' for
I can't help it, there's nothin' I want more
Yeah, I would fight for you, I'd lie for you
Walk the wire for you - yeah, I'd die for you
You know it's true
Everything I do, oh, I do it for you
I can't help it, there's nothin' I want more
Yeah, I would fight for you, I'd lie for you
Walk the wire for you - yeah, I'd die for you
You know it's true
Everything I do, oh, I do it for you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Na pełnym morzu
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset