Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Na pełnym morzu
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Na pełnym morzu
Morze: raz ciche i spokojne, innym razem targają nim rozszalałe fale. To właśnie na nim postanowiono wznieść konstrukcje mogące służyć za boisko Quidditcha. Bardzo nieprofesjonalne, za to dość niebezpieczne, szczególnie dla tych, którzy nie są zawodowymi graczami. Obręcze wbite są na dużą głębokość w grząski grunt pod taflą wody. Ramę boiska stanowią metalowe konstrukcje przypominające trybuny. Nad nimi widnieje ogromna tablica, na której zapisywane są punkty dla poszczególnych drużyn. Całość wygląda niestabilnie i tak jest w rzeczywistości. Na szczęście woda jest głęboka, dlatego upadek w nią nie grozi poważniejszym kontuzjom - w przeciwieństwie do zetknięcia się z murawą. Nieco gorzej przedstawia się odległość boiska od brzegu - ta jest znacząca.
Straciłam na moment oddech, kiedy to znikąd nadleciał tłuczek i uderzył mnie w pierś. Zaaferowana byłam schwytaniem znicza tak bardzo, że nie zdążyłam w żaden sposób zareagować unikiem. Poleciałam do tyłu, tracąc swoją miotłę, i leciałam, leciałam i leciałam, póki nie wpadłam do zimnej morskiej wody... i wtedy chyba zaczęło się najgorsze, mimo że chwilkę wcześniej tryskałam tak wielkim entuzjazmem.
Burzliwa, pełna fal woda nijak nie przypominała tamtego morza o spokojnej tafli... Tylko co z tego, skoro woda pozostawała wodą, zaś trytony pozostawały trytonami? I, cóż, nieistotnym był dla mnie fakt, gdzie te istoty pomieszkiwały, a gdzie nie. Ważnym, że zamieszkiwały wody i te oszalałe jednostki mogły być wszędzie! W najgorszej wizji nawet w mojej wannie!
Zamachałam rękoma, czym prędzej wynurzając się z wody. Rozejrzałam się wokół za miotłą. Nie chciałam tu zostawać ani chwilki dłużej, ani sekundki, za nic w świecie. Obracałam się tak w panice, walcząc z falami, póki jej, ku chwale Merlina, dostrzegłam. Podpłynęłam ten kawałeczek, łapiąc ja pewnie w swoje ręce, gdyż była moją jedyną deską ratunku. Nikt nie kwapił się, by mi pomóc... Ewentualnie ratownicy, jednakże nie chciałam już kończyć meczu.
W piersi mnie bolało, mimo to natychmiast pozostawiłam za sobą morze. Przetarłam twarz i wzdrygnęłam się, gdy zimne powietrze przeszyło mnie na wskroś. Cóż, i takie bywały mecze Quidditcha. Podstawa, by je jakoś przetrwać i doprowadzić swą drużynę do zwycięstwa.
Zrobiłam kilka wariacji w powietrzu, by pozbyć się nieco tej ciążącej mi wody, po czym, uważnie obserwując te przebiegłe tłuczki, poprawiłam włosy. Dopiero potem ruszyłam się z miejsca, poszukując wzrokiem znicza. Może właśnie dzięki niemu wśród ludzi na trybunach dostrzegłam niemal od razu pewną wyróżniającą się (przynajmniej jak dla mnie) jednostkę. Mój Ślizgon tu był! I zapewne miał ponownie przynieść mi szczęście!
Odetchnęłam lżej, mimo bólu w piersi, i skinęłam mu głową, mimo że nie byłam pewna, czy patrzy w moją stronę, czy w ogóle przejmował się tym, że wpadłam do wody. Ciekawe, czy ulżyło mu, widząc, jak wracałam do akcji. Ciekawe...
Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i pomknęłam za Amodeusem.
Burzliwa, pełna fal woda nijak nie przypominała tamtego morza o spokojnej tafli... Tylko co z tego, skoro woda pozostawała wodą, zaś trytony pozostawały trytonami? I, cóż, nieistotnym był dla mnie fakt, gdzie te istoty pomieszkiwały, a gdzie nie. Ważnym, że zamieszkiwały wody i te oszalałe jednostki mogły być wszędzie! W najgorszej wizji nawet w mojej wannie!
Zamachałam rękoma, czym prędzej wynurzając się z wody. Rozejrzałam się wokół za miotłą. Nie chciałam tu zostawać ani chwilki dłużej, ani sekundki, za nic w świecie. Obracałam się tak w panice, walcząc z falami, póki jej, ku chwale Merlina, dostrzegłam. Podpłynęłam ten kawałeczek, łapiąc ja pewnie w swoje ręce, gdyż była moją jedyną deską ratunku. Nikt nie kwapił się, by mi pomóc... Ewentualnie ratownicy, jednakże nie chciałam już kończyć meczu.
W piersi mnie bolało, mimo to natychmiast pozostawiłam za sobą morze. Przetarłam twarz i wzdrygnęłam się, gdy zimne powietrze przeszyło mnie na wskroś. Cóż, i takie bywały mecze Quidditcha. Podstawa, by je jakoś przetrwać i doprowadzić swą drużynę do zwycięstwa.
Zrobiłam kilka wariacji w powietrzu, by pozbyć się nieco tej ciążącej mi wody, po czym, uważnie obserwując te przebiegłe tłuczki, poprawiłam włosy. Dopiero potem ruszyłam się z miejsca, poszukując wzrokiem znicza. Może właśnie dzięki niemu wśród ludzi na trybunach dostrzegłam niemal od razu pewną wyróżniającą się (przynajmniej jak dla mnie) jednostkę. Mój Ślizgon tu był! I zapewne miał ponownie przynieść mi szczęście!
Odetchnęłam lżej, mimo bólu w piersi, i skinęłam mu głową, mimo że nie byłam pewna, czy patrzy w moją stronę, czy w ogóle przejmował się tym, że wpadłam do wody. Ciekawe, czy ulżyło mu, widząc, jak wracałam do akcji. Ciekawe...
Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i pomknęłam za Amodeusem.
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Cynthia Vanity' has done the following action : rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
Kolejne osoby spadały do wody, a ja dziękowałem sobie w duchu, że jeszcze potrafię utrzymać się w powietrzu. Miotłą bezlitośnie kołysało, ale i tak zamierzałem podać kafla do jednej ze ścigających swojego składu. Pech chciał, że wtedy podleciała Gwen i zabrała mi piłkę z rąk. Zakląłem nieprzystojnie pod nosem i pomknąłem za nią. W nadziei, że ją dogonię; niestety, ale moja przeciętnej jakości miotła (która, notabene, wcale nie była moja) nie mogła równać się z tą zawodowej graczki. Szczęśliwie, albo i nie, podanie zostało przekazane Alexowi, z którym już mogłem konkurować. Teoretycznie. Bo praktycznie miał bardzo czyste pole do tego, aby strzelić nam gola. Do tego nie chciałem dopuścić. Miałem dwa wyjścia: albo spróbować odebrać mu kafla, albo lewitować w oczekiwaniu na obrońcę. Rachunek był prosty. Rzuciłem się do próby pochwycenia piłki, bo na dobrą sprawę i tak nie miałem nic do roboty.
i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Glaucus Travers' has done the following action : rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Nie był to szczyt jego możliwości, ale udało się. Odbił tłuczek, który całkiem ładnym łukiem poszybował w kierunku Branda, który też odbił go naprawdę ładnie. Nie miał natomiast tyle szczęścia w kolejnej turze, co Avery zauważył z zadowolonym uśmieszkiem na ustach. Tłuczki pomknęły tym razem w dwie osoby nienależące do jego drużyny, więc pozostawało mu tylko pozostawanie w pogotowiu i ruszenie do akcji, gdyby przeciwni pałkarz mieli szczęście. (Nie)stety nie mieli go za wiele, gdyż dmący porywisty wiatr nie pozwolił im na wykonanie idealne, czystego odbicia. Tak więc uszczuplony skład Srebrzystych Ramor pozostawał bezpieczny.
Skupił więc swoją uwagę na Józku, który przed chwilą zaliczył niebezpieczne spotkanie z wodą. Był gotów ruszyć, aby mu pomóc, ale zdolny gracz zdołał się sam wykaraskać z morza i wskoczyć na miotłę. Mimo wszystko podleciał do niego i zawołał próbując przekrzyczeć wiatr.
- Wszystko w porządku? – Nadmierna eksploatacja płuc odbiła się ukłuciem bólu w mostku. Zignorował je jednak i dalej przeczesywał wzrokiem boisko w poszukiwaniu goniącego za zniczem Amodeusa, który zniknął mu z oczu. Nie podobał mu się rosnący z tego powodu w nim niepokój.
Skupił więc swoją uwagę na Józku, który przed chwilą zaliczył niebezpieczne spotkanie z wodą. Był gotów ruszyć, aby mu pomóc, ale zdolny gracz zdołał się sam wykaraskać z morza i wskoczyć na miotłę. Mimo wszystko podleciał do niego i zawołał próbując przekrzyczeć wiatr.
- Wszystko w porządku? – Nadmierna eksploatacja płuc odbiła się ukłuciem bólu w mostku. Zignorował je jednak i dalej przeczesywał wzrokiem boisko w poszukiwaniu goniącego za zniczem Amodeusa, który zniknął mu z oczu. Nie podobał mu się rosnący z tego powodu w nim niepokój.
okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Źle się działo. Już pomijając to, że pałkarze Krabów o dziwo nie odbili tłuczków, to dochodzi do tego fakt, że w drużynie Ramor działo się jeszcze gorzej. Wszyscy niemalże spadali jak kawki w morze, ja z kolei jestem w najgorszej formie życia. To naprawdę cud, że jeszcze utrzymywałem się na miotle. Którą w zasadzie nieźle bujało. Wiatr był coraz to bardziej dokuczliwy i odczuwałem jego skutki. Było c h o l e r n i e zimno, w dodatku mecz ciągnął się w nieskończoność. Szukający coś nie mogli złapać znicza, ale nie oceniałem, bo mi szło jeszcze gorzej. Nie zmienia to faktu, że chciałbym już wrócić do ciepłego domu. I nie myśleć o tym, że zbłaźniłem się po raz kolejny w życiu.
Gość
Gość
Roześmiała się w głos, gdy dwie ofermy z drużyny przeciwnej wpadły do wody. Zacisnęła jednak usta, gdy jej - dotąd prawie niezawodni - pałkarze dostali tłuczkami. Oraz gdy drużyna przeciwna przejęła kafla, szturmując ich bramkę z naczelną fajtłapą-bramkarzem w roli blond piękności. Może niech już ona wyjdzie za mąż, co? Płodzenie dzieci nie powinno być takie trudne, w tym się sprawdzi.
Tylko kątem oka dostrzegła jak Diana robi unik przed sromotnym uderzeniem, mrużąc nieco przy tym oczy, jakby niezadowolona. Z niechęcią musiała przyznać, że nie partoliła jakoś specjalnie tego meczu. Oczywiście jeśli przymknie się oko na jej niezdarność i wypadek. Gdyby jednak Selina słyszała jej myśli, momentalnie stłamsiłaby jej pewność siebie w zarodku, ugodzona tym, że ktoś się może czuć lepszym od niej. A przepraszam bardzo, sama tych goli by chyba nie wbiła bez JEJ OSOBISTEJ asysty?! Halo!
Albo jakieś ptaszysko połknęło znicza albo szukający wykonywali wyjątkowo mierną robotę. Nie, żeby narzekała - fajnie było w końcu rozegrać mecz tak, jak powinno się to robić. Ale... cholera, czy na tych miotłach siedzieli sami amatorzy?!
Ruszyła za Glaucusem, z zamiarem wysunięcia się przed niego i przechwycenia piłki, gdy zauważyła, że jemu się to nie uda. Miała nadzieję, że zdąży się przed niego wysunąć i ten olbrzymi facet nie zatoruje jej drogi swoim cielskiem!
#subtelna_i_miła_selina
Tylko kątem oka dostrzegła jak Diana robi unik przed sromotnym uderzeniem, mrużąc nieco przy tym oczy, jakby niezadowolona. Z niechęcią musiała przyznać, że nie partoliła jakoś specjalnie tego meczu. Oczywiście jeśli przymknie się oko na jej niezdarność i wypadek. Gdyby jednak Selina słyszała jej myśli, momentalnie stłamsiłaby jej pewność siebie w zarodku, ugodzona tym, że ktoś się może czuć lepszym od niej. A przepraszam bardzo, sama tych goli by chyba nie wbiła bez JEJ OSOBISTEJ asysty?! Halo!
Albo jakieś ptaszysko połknęło znicza albo szukający wykonywali wyjątkowo mierną robotę. Nie, żeby narzekała - fajnie było w końcu rozegrać mecz tak, jak powinno się to robić. Ale... cholera, czy na tych miotłach siedzieli sami amatorzy?!
Ruszyła za Glaucusem, z zamiarem wysunięcia się przed niego i przechwycenia piłki, gdy zauważyła, że jemu się to nie uda. Miała nadzieję, że zdąży się przed niego wysunąć i ten olbrzymi facet nie zatoruje jej drogi swoim cielskiem!
#subtelna_i_miła_selina
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Selina Lovegood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
Niestety Rudolf nie zdołał obronić Samuela przed pędzącym tłuczkiem i Skamander oberwał boleśnie w udo. On natomiast nie zdołał ochronić przed podobnym bólem Diany, która musiała ratować się sama. Na szczęście jej się to udało. Zamach na obręcz Alexandra miał duże szanse na powodzenie i chociaż Glaucus nie zdołał odebrać mu kafla, uczyniła to właśnie Selina, być może ratując Helenę przed potencjalnym zdobyciem kolejnych punktów przez Ramory. Cynthii i Józefowi udało się powrócić do gry.
Znicz nie został złapany.
Amodeus i Helena mają usprawiedliwione nieobecności.
Aktualny wynik: 50:30 dla Krabów
Celne trafienia tłuczków: Cynthia (2), Soren (2), Alexander (2), Melvin (1), Samuel (2), Glaucus (1), Amodeus (1), Józef (1)
Aktualne ofiary tłuczków: Amodeus i Glaucus. Ich ST wynosi 37.
Koniec rundy ósmej, rozpoczęła się runda dziewiąta, pamiętajcie o odpisach.
Znicz nie został złapany.
Amodeus i Helena mają usprawiedliwione nieobecności.
Aktualny wynik: 50:30 dla Krabów
Celne trafienia tłuczków: Cynthia (2), Soren (2), Alexander (2), Melvin (1), Samuel (2), Glaucus (1), Amodeus (1), Józef (1)
Aktualne ofiary tłuczków: Amodeus i Glaucus. Ich ST wynosi 37.
Koniec rundy ósmej, rozpoczęła się runda dziewiąta, pamiętajcie o odpisach.
Uśmiechnęła się szyderczo do Morgan, gdy mijała ją, trzymając w ręku przejętego kafla, po czym poszybowała w stronę przeciwnej obręczy, pokonując opór wiatru na swojej zawodowej miotle. Już zapomniała jak wielki miała komfort móc użytkować narzędzie najwyższej jakości, którego niestety nie posiadali niektórzy z nich. Może sypnęłaby w ich stronę złotymi monetami, gdyby była przesadnie rozrzutna, by pozwolili sobie na podobny luksus. Ale to by wchodziło w dobrotliwość i jakąś działalność charytatywną, która wskazywałaby na empatię i współczucie, które musiało się więc gdzieś mościć w sercu blondynki. Ale chyba nie ma się przyznawać do czegoś, czego może wcale nie być, prawda?
Zmrużyła lekko oczy, mijając swoich pałkarzy - zarówno tych na co dzień jak i tych niecodziennych.
-Skupcie się.-poleciła im cicho, właściwie zdając się na ich umiejętność czytania z ruchu warg. A może mogli odczytać z jej napiętej twarzy, że coś było nie tak. I po tym przeciągniętym spojrzeniu, które mogło sugerować, że ma ich na oku. Oby na niezbyt długo, bo właśnie przymierzała się do strzału na bramkę wroga, wykonując rzut.
Zmrużyła lekko oczy, mijając swoich pałkarzy - zarówno tych na co dzień jak i tych niecodziennych.
-Skupcie się.-poleciła im cicho, właściwie zdając się na ich umiejętność czytania z ruchu warg. A może mogli odczytać z jej napiętej twarzy, że coś było nie tak. I po tym przeciągniętym spojrzeniu, które mogło sugerować, że ma ich na oku. Oby na niezbyt długo, bo właśnie przymierzała się do strzału na bramkę wroga, wykonując rzut.
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Selina Lovegood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Odetchnęłam głęboko, wracając do gry, i to był chyba błąd, gdyż kilka kropel wody wpadło mi tam, gdzie nie potrzeba. Rozkaszlałam się, tracąc znów okazję na złapanie znicza. Za to leciałam powolnie i kasłałam, póki nie pozbyłam się intruza. Cóż, było mi strasznie zimno i nie miałam pojęcia, jak długo wytrzymam na tej miotle. Zapewne, mimo wątpliwości, dotrwam na niej do samego końca, gdyż uparte było ze mnie babsko i za nic nie pozwalałam pokonać się takim rzeczom jak, powiedzmy, lodowata kąpiel w słonej wodzie pod chmurką z naturalnym i darmowym suszeniem na wietrze. Zadrżałam, myśląc o tym mroziku, wiedząc, że jeśli nie chcę się zamienić w bryłę lodową, to powinnam się ruszyć do roboty i przy tym rozgrzać.
Amadeus zniknął jakoś z moich oczu, więc nie miałam pojęcia, gdzie znajduje się znicz. Znów zniknął, przepadł, jak gdyby był duszkiem. Tylko że nawet duch nie miał tu możliwości się skryć, gdyż ścian, które mógłby przeniknąć, brakowało... Chyba że trybuny? Mogłabym podlecieć i pokręcić się gdzieś tam obok ucha Deimosa? Może właśnie znicz postanowił mu nieco podokuczać? To byłoby zabawne. Widziałam to nawet oczami wyobraźni – niezadowoloną minę Carrowa odganiającego złote ustrojstwo. Niestety, szlachcic siedział całkiem grzecznie, więc ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu szczęścia.
Amadeus zniknął jakoś z moich oczu, więc nie miałam pojęcia, gdzie znajduje się znicz. Znów zniknął, przepadł, jak gdyby był duszkiem. Tylko że nawet duch nie miał tu możliwości się skryć, gdyż ścian, które mógłby przeniknąć, brakowało... Chyba że trybuny? Mogłabym podlecieć i pokręcić się gdzieś tam obok ucha Deimosa? Może właśnie znicz postanowił mu nieco podokuczać? To byłoby zabawne. Widziałam to nawet oczami wyobraźni – niezadowoloną minę Carrowa odganiającego złote ustrojstwo. Niestety, szlachcic siedział całkiem grzecznie, więc ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu szczęścia.
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Cynthia Vanity' has done the following action : rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
To już przestawała być gra dla rozrywki czy urozmaicenia czasu. O nie, teraz zaczynał to przyjmować całkowicie personalnie i na poważnie. Koniec dobrego Alexa. Lovegood przechwytująca kolejny jego kafel wymierzony w bramkę Krabów to było odrobinę zbyt dużo. Pomknął zaraz za nią, mając zamiar zagrać według zasady oko za oko. Toteż gdy tylko wypuściła kafla z rąk szarpnął się do przodu i wyciągając rękę spróbował przechwycić kafla, którego Selina przed chwilą bezczelnie mu zabrała, nie omieszkując przy okazji trochę pociągnąć ją z bara.
Gdy tylko piłka wróciła w jego posiadanie, szybko przekazał ją dalej do Morgan, Selinę obdarzając natomiast uśmiechem - w tę grę mogła grać nie tylko ona.
Gdy tylko piłka wróciła w jego posiadanie, szybko przekazał ją dalej do Morgan, Selinę obdarzając natomiast uśmiechem - w tę grę mogła grać nie tylko ona.
Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 09.12.15 21:16, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Na pełnym morzu
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset