Pomieszczenie szóste
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
Pomieszczenie szóste
Gdy wchodzisz do pomieszczenia… nie widzisz nic. Nawet czubka własnego nosa.
Z każdej strony otacza cię ciemność. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą były drzwi, przez które przeszedłeś, wyczuwasz tylko chłodną fakturę kamiennej ściany. Stężenie wilgoci w powietrzu osiąga wysoką wartość. Z twoich ust wydobywa się para - skrapla się i tworzy obłoczki, których i tak nie zauważysz. Zrobiło się chłodno - jeśli nie jesteś dobrze ubrany, z całą pewnością dostałeś już gęsiej skórki.
Jeśli zdecydujesz się ruszyć przed siebie, wejdziesz w płytką, szeroką kałużę brudnej wody.
Czy nie masz czasem dziwnego wrażenie, że… coś cię obserwuje? Coś, a może ktoś?
Gdy wyostrzysz zmysł słuchu… Być może uda ci się coś usłyszeć - z początku szmery przywołujące na myśl melodię górskiego strumienia, która z każdą sekundą przybiera na intensywności - aż przeradza się w dziwną kakofonię dźwięków przypominających… ludzie głosy. Jeśli skoncentrujesz się, być może wyłowisz któryś z nich i rozpoznasz ten należący do bliskiej ci osoby.
Kogo usłyszałeś? Twoją siostrę? Mężczyznę, który kilka tygodni wcześniej złożył pocałunek na twych ustach? Kobietę poznaną zaledwie wczoraj - lecz, jak widać, taką, o której nie sposób zapomnieć? Wypartego z pamięci ducha przeszłości?
W tym pomieszczeniu nie uda ci się rzucić żadnego zaklęcia.
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.
Z każdej strony otacza cię ciemność. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą były drzwi, przez które przeszedłeś, wyczuwasz tylko chłodną fakturę kamiennej ściany. Stężenie wilgoci w powietrzu osiąga wysoką wartość. Z twoich ust wydobywa się para - skrapla się i tworzy obłoczki, których i tak nie zauważysz. Zrobiło się chłodno - jeśli nie jesteś dobrze ubrany, z całą pewnością dostałeś już gęsiej skórki.
Jeśli zdecydujesz się ruszyć przed siebie, wejdziesz w płytką, szeroką kałużę brudnej wody.
Czy nie masz czasem dziwnego wrażenie, że… coś cię obserwuje? Coś, a może ktoś?
Gdy wyostrzysz zmysł słuchu… Być może uda ci się coś usłyszeć - z początku szmery przywołujące na myśl melodię górskiego strumienia, która z każdą sekundą przybiera na intensywności - aż przeradza się w dziwną kakofonię dźwięków przypominających… ludzie głosy. Jeśli skoncentrujesz się, być może wyłowisz któryś z nich i rozpoznasz ten należący do bliskiej ci osoby.
Kogo usłyszałeś? Twoją siostrę? Mężczyznę, który kilka tygodni wcześniej złożył pocałunek na twych ustach? Kobietę poznaną zaledwie wczoraj - lecz, jak widać, taką, o której nie sposób zapomnieć? Wypartego z pamięci ducha przeszłości?
W tym pomieszczeniu nie uda ci się rzucić żadnego zaklęcia.
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:58, w całości zmieniany 1 raz
Oczywiście, że był spóźniony, jak zwykle i tym razem powodem było zatrzymanie w pracy. Niemal do ostatniej chwili przesłuchiwał jegomościa, który napatoczył się na patrolu i wykazywał dziwne skłonności do zmiany - niekoniecznie kontrolowanych. Ostatecznie udało się ogarnąć sytuację, ale mężczyzna jeszcze kilka tłumaczeń będzie musiał wykonać. Przynajmniej - bez Samuela.
Teraz więc - skuszony dziwna atrakcją, przestąpił próg pokoju, momentalnie czując na skórze mrowienie chłodu, pełznącego coraz wyżej, sięgając szczęki, która zacisnęła się, gdy tylko usłyszał szmery. Zupełnie jak w jego nocnych koszmarach.
Różdżka jak się okazywało - mogła co najwyżej posłużyć za patyk, na którym mógłby zagryźć zęby...ale miał inne elementy wyposażenia, które zaraz zacisnął w dłoni. Paczka papierosów i zapalniczka. Stał przez chwilę nieruchomo, próbując przyzwyczaić wzrok do panującej ciemności, mocniej poprawiając połę długiego płaszcza.
Wyciągnął dłoń, by poczuć pod palcami chropowatą strukturę ścian, przy której postanowił stawiać dalsze kroki. O niepokoju, który wędrował wzdłuż kręgosłupa, świadczyć mogła tylko coraz mocniej zaciskająca się szczeka, zarysowana pod czarną brodą. Głos. Ten jeden głos, wyłapywany wśród szeptów, coraz wyraźniejszy, pewniejszy, znany...
- Gabrielle - imię mimowolnie wydobyło się z jego ust, przywołując w myśl jego dawną ukochaną. Czy było możliwe, że dzisiejszej nocy rzeczywiście mógł ją usłyszeć? Że zaświaty uchyliły rąbka tajemnicy, by ...ukoić, czy też dręczyć samuelową duszę? Bezwiednie uniosły się kąciki ust, w uśmiechu, którym chciał odgonić nachodzącego go wspomnienia. Szczególnie, że głos nie umilkł, wołając go wciąż do siebie.
Przez moment zapomniał o chłodzie przenikającym jego ciało mimowolnie, jakby ignorując powłokę płaszcza, kryjącego ciało aurora. Wolną ręką sięgnął do kieszeni, by wyłonić mugolską zapalniczkę, prezent od przyjaciela. Nacisnął spust z nadzieją, że nikły płomyk choć na chwile rozwieje panujący wokół cień.
Teraz więc - skuszony dziwna atrakcją, przestąpił próg pokoju, momentalnie czując na skórze mrowienie chłodu, pełznącego coraz wyżej, sięgając szczęki, która zacisnęła się, gdy tylko usłyszał szmery. Zupełnie jak w jego nocnych koszmarach.
Różdżka jak się okazywało - mogła co najwyżej posłużyć za patyk, na którym mógłby zagryźć zęby...ale miał inne elementy wyposażenia, które zaraz zacisnął w dłoni. Paczka papierosów i zapalniczka. Stał przez chwilę nieruchomo, próbując przyzwyczaić wzrok do panującej ciemności, mocniej poprawiając połę długiego płaszcza.
Wyciągnął dłoń, by poczuć pod palcami chropowatą strukturę ścian, przy której postanowił stawiać dalsze kroki. O niepokoju, który wędrował wzdłuż kręgosłupa, świadczyć mogła tylko coraz mocniej zaciskająca się szczeka, zarysowana pod czarną brodą. Głos. Ten jeden głos, wyłapywany wśród szeptów, coraz wyraźniejszy, pewniejszy, znany...
- Gabrielle - imię mimowolnie wydobyło się z jego ust, przywołując w myśl jego dawną ukochaną. Czy było możliwe, że dzisiejszej nocy rzeczywiście mógł ją usłyszeć? Że zaświaty uchyliły rąbka tajemnicy, by ...ukoić, czy też dręczyć samuelową duszę? Bezwiednie uniosły się kąciki ust, w uśmiechu, którym chciał odgonić nachodzącego go wspomnienia. Szczególnie, że głos nie umilkł, wołając go wciąż do siebie.
Przez moment zapomniał o chłodzie przenikającym jego ciało mimowolnie, jakby ignorując powłokę płaszcza, kryjącego ciało aurora. Wolną ręką sięgnął do kieszeni, by wyłonić mugolską zapalniczkę, prezent od przyjaciela. Nacisnął spust z nadzieją, że nikły płomyk choć na chwile rozwieje panujący wokół cień.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Płomień rozbłysnął przygaszonym światłem dosłownie na chwilę, lecz równie szybko zgasł - tak jakby coś w pomieszczeniu za wszelką cenę nie chciało ukazać swego prawdziwego oblicza.
Z początku słyszał dziewczynę niewyraźnie, ale chwilę później mógł być już całkowicie pewien, że nie pomylił się - to właśnie jej delikatny głos rozbrzmiewał najgłośniej. Jego zmysł węchu podrażniła mieszanka perfum, którymi najczęściej skraplała swe ciało, skontrastowana z wonią kwiatów rosnących obok jej grobu. Samuel mógł poczuć na swoim policzku czuły dotyk... Dokładnie taki, jakim obdarzała go za czasów, gdy byli w sobie szaleńczo zakochani.
Gniewny pomruk przybierających na sile głosów, które zdawały się go otaczać, przerwał jednak tę... niemalże intymną chwilę. Wtem nagle usłyszał inną, równie dobrze mu znaną osobę.
- Ranię i dotykam... choć nie potrafię nawet się poruszyć - mógłby przysiąc, że to siostra wyszeptała do jego ucha słowa... zagadki? Niewidzialny chór zawtórował, powtarzając kilka razy to zdanie. - Czasem jestem prawdą, lecz kłamstwem także bywam - dopowiedziała Gabrielle, która zdawała się stać tuż przed nim i opierać swe zimne ręce na jego ciele. Czuł jej dotyk, lecz gdyby spróbował uścisnąć jej dłoń, napotkałby tylko ścianę powietrza.
(Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
Z początku słyszał dziewczynę niewyraźnie, ale chwilę później mógł być już całkowicie pewien, że nie pomylił się - to właśnie jej delikatny głos rozbrzmiewał najgłośniej. Jego zmysł węchu podrażniła mieszanka perfum, którymi najczęściej skraplała swe ciało, skontrastowana z wonią kwiatów rosnących obok jej grobu. Samuel mógł poczuć na swoim policzku czuły dotyk... Dokładnie taki, jakim obdarzała go za czasów, gdy byli w sobie szaleńczo zakochani.
Gniewny pomruk przybierających na sile głosów, które zdawały się go otaczać, przerwał jednak tę... niemalże intymną chwilę. Wtem nagle usłyszał inną, równie dobrze mu znaną osobę.
- Ranię i dotykam... choć nie potrafię nawet się poruszyć - mógłby przysiąc, że to siostra wyszeptała do jego ucha słowa... zagadki? Niewidzialny chór zawtórował, powtarzając kilka razy to zdanie. - Czasem jestem prawdą, lecz kłamstwem także bywam - dopowiedziała Gabrielle, która zdawała się stać tuż przed nim i opierać swe zimne ręce na jego ciele. Czuł jej dotyk, lecz gdyby spróbował uścisnąć jej dłoń, napotkałby tylko ścianę powietrza.
(Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
I show not your face but your heart's desire
Nikły płomień, który na jedną krótką sekundę zajaśniał w dłoniach Samuela - zgasł szybciej niż przewidywał, nie pozwalając objąć wzrokiem czegokolwiek, co znajdowało się w pomieszczeni. Mrok na nowo zapełnił przestrzeń, wzmagając tylko intensywność zmysłu słuchu, a ten - coraz mocniej skupiony na słodkim głosie, przez chwilę przestał przyjmować cokolwiek innego.
Przymknął oczy, kiedy to samo co kiedyś, delikatne kłucie przemknęło przez jego pierś, gdy poczuł tak bardzo znajomy dotyk dłoni na policzku. Brakowało tylko cichego śmiechu i głosu, że mógłby w końcu pozbyć się brody. Zamiast tego pojawił głos..Judith? Co ona tu robiła? Zdawało się, że przez moment zgubił fakt rzeczywistości, plącząc się w swoich domysłach.
Dłoń Skamandera powędrowała do zarośniętego policzka, by pochwycić tylko chłód powietrza. A mimo to - wciąż czuł ten sam dotyk. Otworzył oczy, ale ciemność nie przeminęła, więc skupił się na słowach ignorując narastającą chęć pochwycenia słodkiej mary, która go obejmowała.
- Słowa - odpowiedział w końcu, gdy echo powtarzanej zagadki wciąż dudniło mu w uszach, niby dzwony - słowa ranią i dotykają, mogą być prawdą i kłamstwem - wszystko zależne od intencji. To słowa - w jakiś sposób nie rozpoznawał swego głosu, zazwyczaj niskiego, miękkiego i dźwięcznego, teraz - zdawał mu się odległy i gardłowy. Zupełnie, jakby słyszał całkowicie obca sobie postać, a on sam tylko obserwował całe zajście. A jednak, choć mrok tak zazdrośnie obejmowała jego sylwetkę, pozostawał przy pewności, że to jest wciąż ten sam auror, Skamander Samuel, który przekroczył próg drzwi do...ciemności?
Przymknął oczy, kiedy to samo co kiedyś, delikatne kłucie przemknęło przez jego pierś, gdy poczuł tak bardzo znajomy dotyk dłoni na policzku. Brakowało tylko cichego śmiechu i głosu, że mógłby w końcu pozbyć się brody. Zamiast tego pojawił głos..Judith? Co ona tu robiła? Zdawało się, że przez moment zgubił fakt rzeczywistości, plącząc się w swoich domysłach.
Dłoń Skamandera powędrowała do zarośniętego policzka, by pochwycić tylko chłód powietrza. A mimo to - wciąż czuł ten sam dotyk. Otworzył oczy, ale ciemność nie przeminęła, więc skupił się na słowach ignorując narastającą chęć pochwycenia słodkiej mary, która go obejmowała.
- Słowa - odpowiedział w końcu, gdy echo powtarzanej zagadki wciąż dudniło mu w uszach, niby dzwony - słowa ranią i dotykają, mogą być prawdą i kłamstwem - wszystko zależne od intencji. To słowa - w jakiś sposób nie rozpoznawał swego głosu, zazwyczaj niskiego, miękkiego i dźwięcznego, teraz - zdawał mu się odległy i gardłowy. Zupełnie, jakby słyszał całkowicie obca sobie postać, a on sam tylko obserwował całe zajście. A jednak, choć mrok tak zazdrośnie obejmowała jego sylwetkę, pozostawał przy pewności, że to jest wciąż ten sam auror, Skamander Samuel, który przekroczył próg drzwi do...ciemności?
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 03.01.16 18:49, w całości zmieniany 1 raz
- Odgadł – powiedziała tubalnym, męskim głosem niewidoczna zjawa, nie kryjąc nawet wściekłości. Wokół ciebie zawrzało – najwidoczniej tak szybkie rozwiązanie zagadki nie spodobało się duchom uwięzionym w tym pomieszczeniu.
Czujesz, że coś szarpnęło cię za ubrania, ciągnąc do tyłu. A potem jakaś istota wbija paznokcie w twoją szyję, tak jakby chciała przeciąć twą skórę. Pomimo tego, że ból w okolicy jabłka Adama jest niemiłosierny, nie powstała żadna rana.
- Biegnij w le… – głos Gabrielle urwał się, tak jakby ktoś zakneblował jej usta. Słyszysz dźwięki świadczące o szamotaninie. – Uciekaj stąd – krzyknęła dziewczyna, nim hałas wokół ciebie znowu ją zagłuszył.
(Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli odpiszesz w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.)
Czujesz, że coś szarpnęło cię za ubrania, ciągnąc do tyłu. A potem jakaś istota wbija paznokcie w twoją szyję, tak jakby chciała przeciąć twą skórę. Pomimo tego, że ból w okolicy jabłka Adama jest niemiłosierny, nie powstała żadna rana.
- Biegnij w le… – głos Gabrielle urwał się, tak jakby ktoś zakneblował jej usta. Słyszysz dźwięki świadczące o szamotaninie. – Uciekaj stąd – krzyknęła dziewczyna, nim hałas wokół ciebie znowu ją zagłuszył.
(Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli odpiszesz w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.)
I show not your face but your heart's desire
Niby nagły bicz, pojawił się niski, męski głos, gniewnie oznajmiając, że odpowiedź Samuela była właściwa. I byłby się z tego powodu nawet uśmiechnął, gdyby nie świadomość miejsca, w którym się znajdował. usta więc poruszyły się, jednak bezdźwięcznie wypowiadając imię ukochaj, której dotyk wciąż czuł na ciele - zimny, odległy i tak piekielnie rzeczywisty, a mimo to próby sięgnięcia wciąż kończyły się fiaskiem. Szarpnięcie, gwałtownie wybiło aurora z wizji, która rodziła mu się w głowie, boleśnie odczuwając rysujące się rany na jego skórze - które wbrew podszeptom zmysłów - nie były widoczne. Poruszył się, stawiając krok do przodu, ale urwany, rozpaczliwy głos znowu go wstrzymał, piłując jego serce ostrą strzałą. Znowu czuł się tak, jak kiedyś - gdy znalazł jej martwe ciało - nie mógł nic zrobić, napotykając tylko zimne powietrze. Zamknął gniewnie oczy, po czym wyrwał w lewą stronę, by umknąć nienienawistnym głosom, których niewidzialne szpony, drapały boleśnie jego ciało. I tak mniej bolesne, niż ucisk w klatce piersiowej, na nowo zranionego serca. Znowu to ona go ratowała.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 94
'k100' : 94
Udało ci się uciec. Głosy stały się coraz mniej wyraźne, aż w końcu ucichły zupełnie. Wciąż jednak jest ci piekielnie zimno, a ponadto nie masz najmniejszego pojęcia, czy głos dziewczyny nie zwodzi cię na manowce. Pomimo tego, że minęło już sporo czasu, odkąd zacząłeś biec, wciąż tkwisz w pustce, otoczony jedynie przez ciemność.
Poruszasz się po omacku, a twą ucieczkę przerywa zderzenie z jakąś twardą powierzchnią, oblepioną śliską mazią. Czyżbyś znalazł w końcu ścianę?
Jeśli spróbujesz zbadać fakturę kamiennego, chłodnego muru, okaże się, że miałeś niezwykłe szczęście - znalazłeś się tuż obok metalowych drzwi. Już tylko naciśnięcie skrzypiącej, zardzewiałej klamki dzieli cię od wyjścia z pokoju i dostania się na zaplecze.
Gratulacje, wydostałeś się z pomieszczenia!
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Samuel. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane.)
Poruszasz się po omacku, a twą ucieczkę przerywa zderzenie z jakąś twardą powierzchnią, oblepioną śliską mazią. Czyżbyś znalazł w końcu ścianę?
Jeśli spróbujesz zbadać fakturę kamiennego, chłodnego muru, okaże się, że miałeś niezwykłe szczęście - znalazłeś się tuż obok metalowych drzwi. Już tylko naciśnięcie skrzypiącej, zardzewiałej klamki dzieli cię od wyjścia z pokoju i dostania się na zaplecze.
Gratulacje, wydostałeś się z pomieszczenia!
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Samuel. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane.)
I show not your face but your heart's desire
Ciemność.
Przez nieznośnie długą chwilę, otaczająca go wiązka czerni, tak szczelnie oblepiająca wszystkie jego zmysły - wbijała mu do głowy, że na zawsze pozostanie w tym stanie. jedyne co miałby odczuwać, to chód, który szarpał jego ciałem, niby dziki zwierz, próbujący dotrzeć do swej ukrytej ofiary. Zimno jednak nie dotykało miejsc, w których - jeszcze tak niedawno, czuł znajomy, kobiecy dotyk dłoni, pozostawiając ślady, niby naznaczenie. I byłby skupił się na tym jednym doznaniu, starając się ignorować drążąca w jego umyśle pustkę, gdyby nie nagły ból.
Zderzenie ze zdecydowanie rzeczywistą powierzchnią, przypomniało na powrót - gdzie był. Sięgnął dłonią twarzy, by przetrzeć palcami czoło, do którego przykleiły się - mimo chłodu, długie pasma jego włosów. Dopiero potem ręka powędrowała do przeszkody, napotykając chłód ściany, najpierw badając fakturę skalną, potem napotykając gładka powierzchnię metalu. Drzwi. Przylgnął do nich dłonią, czując w końcu pod opuszkami nieprzyjemną w dotyku maź, ale zignorował efekt, jaki wywoływała, by w końcu, przesuwając powoli, napotkać klamkę. Nacisnął ją z ciężkim wydechem, wydobywającym się z jego ust i nagłą jasnością, gdy w końcu do jego źrenic dotarło blade światło zaplecza.
zt i dziękuję <3
Przez nieznośnie długą chwilę, otaczająca go wiązka czerni, tak szczelnie oblepiająca wszystkie jego zmysły - wbijała mu do głowy, że na zawsze pozostanie w tym stanie. jedyne co miałby odczuwać, to chód, który szarpał jego ciałem, niby dziki zwierz, próbujący dotrzeć do swej ukrytej ofiary. Zimno jednak nie dotykało miejsc, w których - jeszcze tak niedawno, czuł znajomy, kobiecy dotyk dłoni, pozostawiając ślady, niby naznaczenie. I byłby skupił się na tym jednym doznaniu, starając się ignorować drążąca w jego umyśle pustkę, gdyby nie nagły ból.
Zderzenie ze zdecydowanie rzeczywistą powierzchnią, przypomniało na powrót - gdzie był. Sięgnął dłonią twarzy, by przetrzeć palcami czoło, do którego przykleiły się - mimo chłodu, długie pasma jego włosów. Dopiero potem ręka powędrowała do przeszkody, napotykając chłód ściany, najpierw badając fakturę skalną, potem napotykając gładka powierzchnię metalu. Drzwi. Przylgnął do nich dłonią, czując w końcu pod opuszkami nieprzyjemną w dotyku maź, ale zignorował efekt, jaki wywoływała, by w końcu, przesuwając powoli, napotkać klamkę. Nacisnął ją z ciężkim wydechem, wydobywającym się z jego ust i nagłą jasnością, gdy w końcu do jego źrenic dotarło blade światło zaplecza.
zt i dziękuję <3
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Do pomieszczenia wchodzi Megara.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Nie musisz rzucać kostką k100.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Nie musisz rzucać kostką k100.
I show not your face but your heart's desire
To chyba zrozumiałem, ze po tych co przeżyłam w poprzednim pokoju następne drzwi przekroczyłam z lekkim strachem. Twórcy tej zabawy mieli wyraźne skłonności sadystyczne ale za bardzo wczuwali się w klimat święta. I tak źle i tak niedobrze zdarzyłam jeszcze pomyśleć zanim drzwi się zamknęły i otoczyła mnie całkowita ciemność. Tym razem to nie pleśń ale wilgoć była silnie wyczuwalna. Na dodatek ten przejmujący chłód. Całe ciało miałam pokryte gęsią skórą. Ale przecież się nie wycofam przez odrobinę chłodu. Wiedziałam, że nie mogę wiecznie stać w jednym miejscu dla tego zrobiłam krok do przodu i wtedy moje buty wypełniły się wodą. Pięknie się zaczynało… Już chciałam wyrzucić z siebie kilka niemiłych słów gdy doszły do mnie jakieś szmery. Ktoś tam był, ktoś mnie obserwował. Ciemność pozwoliła mi wytężyć słuch a szmery zaczęły się zmieniać w coś na kształt odgłosów strumienia. Ten zmienił się w ludzkie głosy. Próbowałam rozróżnić choć jeden ale na razie nie rozumiałam nawet tego co do mnie mówią. Skup się zganiłam samą siebie. Jeden głos w końcu zaczął się wyłaniać z reszty. - Matka - szepnęłam w końcu szeroko otwierając oczy. Dla czego właśnie ona…przecież było tylu innych ludzi, którzy mogliby mnie dzisiaj straszyć. Jeśli miałam być szczera dziwiłam się, że była wstanie to rozpoznać. Ta kobieta przez większość swojego życia milczała a nawet jeśli od czasu do czasu wypowiedziała w stosunku do mnie jakieś słowo było ono przepełnione tyloma negatywnym emocjami, że ciężko była rozpoznać jak naprawdę brzmi moja rodzicielka.
Wyczuwasz czyjąś obecność - otaczają cię... szepczące osoby? Tylko dlaczego, gdy się do ciebie zbliżają, nie słyszysz ich kroków?
- Megaro - zwraca się do ciebie... lady Malfoy. Zacmokała, wyraźnie niezadowolona twą obecnością w takim miejscu. Zupełnie jak wtedy, gdy przyłapywała cię na czytaniu kolejnych książek. Jedno słowo wypowiedziane takim tonem spokojnie mogłoby zastąpić długą reprymendę.
- Pa-panienko Malfoy - gdzieś na wysokości twego lewego biodra poczułaś delikatny dotyk, aczkolwiek tylko przez chwilę - tak jakby osoba, która ośmieliła się dotknąć cię, natychmiast przestraszyła się, iż to zrobiła. Ale przecież... To nie była osoba. Pamiętasz jeszcze skrzata domowego, przywiązanego do ciebie w dzieciństwie?
To właśnie jego cieniutki, cichutki głosik rozbrzmiał wśród szeptów. - Musi panienka rozwiązać zagadkę, bo inaczej oni - ostatnie słowo wypowiedział wyraźnie zdenerwowany - nie będą chcieli panienki wypuścić... - przełknął głośno ślinę. - Choć wiążę ludzi dwoje, jednego tylko dotykam. Czymże jestem?
(Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
- Megaro - zwraca się do ciebie... lady Malfoy. Zacmokała, wyraźnie niezadowolona twą obecnością w takim miejscu. Zupełnie jak wtedy, gdy przyłapywała cię na czytaniu kolejnych książek. Jedno słowo wypowiedziane takim tonem spokojnie mogłoby zastąpić długą reprymendę.
- Pa-panienko Malfoy - gdzieś na wysokości twego lewego biodra poczułaś delikatny dotyk, aczkolwiek tylko przez chwilę - tak jakby osoba, która ośmieliła się dotknąć cię, natychmiast przestraszyła się, iż to zrobiła. Ale przecież... To nie była osoba. Pamiętasz jeszcze skrzata domowego, przywiązanego do ciebie w dzieciństwie?
To właśnie jego cieniutki, cichutki głosik rozbrzmiał wśród szeptów. - Musi panienka rozwiązać zagadkę, bo inaczej oni - ostatnie słowo wypowiedział wyraźnie zdenerwowany - nie będą chcieli panienki wypuścić... - przełknął głośno ślinę. - Choć wiążę ludzi dwoje, jednego tylko dotykam. Czymże jestem?
(Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
I show not your face but your heart's desire
Gdy wypowiedziała moje imię czułam jak dreszcz przechodzi całe moje ciało. Nie wiedziałam czy się rozpłakać czy tupnąć buntowniczo, twierdząc, że przecież ona nie żyje i nie ma prawa mi rozkazywać. Z drugiej strony czekałam aż ponownie zmienię się w małą dziewczynkę i ucieknę w ramiona brata czy sióstr. Czując na sobie czyiś dotyk z początku odskoczyłam przerażona. Jednak gdy dostrzegłam znajomą postać od razu zrobiło mi się głupio. Kiedyś tak kochałam tego stworka. Słucham uważnie jego słów chyba bardziej bojąc się o niego niż o siebie. Próbowałam wymyślić jakąś odpowiedź. Niestety mimo całej swojej inteligencji zawsze byłam kiepska w zagadkach. - Ciąża - wypaliłam w końcu bez namysłu. -To ona łączy ludzi ale dotyka tylko matkę - dodałam jakbym próbowałam przekonać samą siebie. Jeśli coś było nie tak...cóż to nic takiego jak jeszcze odwlekę powrót do domu.
W pomieszczeniu rozlega się śmiech twojej matki - ale nie usłyszysz w nim ani krzty wesołości. Chór głosów zawtórował jej, chichocząc szyderczo. To nie była poprawna odpowiedź, a oni wyraźnie się z tego powodu ucieszyli.
- Panienko Malfoy, dobrze panienka kombinuje, naprawdę, proszę się nie poddawać - wyszeptał nieśmiało skrzat, którego co prawda nie widziałaś, ale z całą pewnością czułaś ogromne wsparcie ulokowane w ciele tak malutkiego stworzenia. - Chodzi o przedmiot, nie o dziecko - udało mu się dodać, zanim oburzone głosy zagłuszyły go zupełnie.
(Masz dwa dni na odpis. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
- Panienko Malfoy, dobrze panienka kombinuje, naprawdę, proszę się nie poddawać - wyszeptał nieśmiało skrzat, którego co prawda nie widziałaś, ale z całą pewnością czułaś ogromne wsparcie ulokowane w ciele tak malutkiego stworzenia. - Chodzi o przedmiot, nie o dziecko - udało mu się dodać, zanim oburzone głosy zagłuszyły go zupełnie.
(Masz dwa dni na odpis. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
I show not your face but your heart's desire
Słysząc śmiech mojej rodzicielki przeszedł mnie dreszcz. Jeszcze na dodatek to wszechogarniające zimno. Pocieszała mnie jedynie myśl, że ten potwór od dawna jest martwy. Gnije nie wiadomo gdzie i nic nie jest wstanie mi już zrobić. Chyba nie...
Postać skrzata gdzieś przepadła ale wciąż mogłam usłyszeć jego głos. Jak zawsze wspaniały i pomocny. Miałam pustkę w głowie. Nie miałam pojęcia o co mogło chodzić a otaczające mnie głosy w niczym nie pomagały. Związałam dłonie próbując się lepiej skupić a wtedy natrafiłam na jeden z pierścieni. Jego wyjątkowe znaczenie prześladowało mnie już od paru tygodni.
- Obrączka - szepnęłam cicho jakby sama do siebie. - Chodzi o obrączkę - dodałam już dużo pewniejszym głosem.
Postać skrzata gdzieś przepadła ale wciąż mogłam usłyszeć jego głos. Jak zawsze wspaniały i pomocny. Miałam pustkę w głowie. Nie miałam pojęcia o co mogło chodzić a otaczające mnie głosy w niczym nie pomagały. Związałam dłonie próbując się lepiej skupić a wtedy natrafiłam na jeden z pierścieni. Jego wyjątkowe znaczenie prześladowało mnie już od paru tygodni.
- Obrączka - szepnęłam cicho jakby sama do siebie. - Chodzi o obrączkę - dodałam już dużo pewniejszym głosem.
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pomieszczenie szóste
Szybka odpowiedź