Pomieszczenie szóste
Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pomieszczenie szóste
Gdy wchodzisz do pomieszczenia… nie widzisz nic. Nawet czubka własnego nosa.
Z każdej strony otacza cię ciemność. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą były drzwi, przez które przeszedłeś, wyczuwasz tylko chłodną fakturę kamiennej ściany. Stężenie wilgoci w powietrzu osiąga wysoką wartość. Z twoich ust wydobywa się para - skrapla się i tworzy obłoczki, których i tak nie zauważysz. Zrobiło się chłodno - jeśli nie jesteś dobrze ubrany, z całą pewnością dostałeś już gęsiej skórki.
Jeśli zdecydujesz się ruszyć przed siebie, wejdziesz w płytką, szeroką kałużę brudnej wody.
Czy nie masz czasem dziwnego wrażenie, że… coś cię obserwuje? Coś, a może ktoś?
Gdy wyostrzysz zmysł słuchu… Być może uda ci się coś usłyszeć - z początku szmery przywołujące na myśl melodię górskiego strumienia, która z każdą sekundą przybiera na intensywności - aż przeradza się w dziwną kakofonię dźwięków przypominających… ludzie głosy. Jeśli skoncentrujesz się, być może wyłowisz któryś z nich i rozpoznasz ten należący do bliskiej ci osoby.
Kogo usłyszałeś? Twoją siostrę? Mężczyznę, który kilka tygodni wcześniej złożył pocałunek na twych ustach? Kobietę poznaną zaledwie wczoraj - lecz, jak widać, taką, o której nie sposób zapomnieć? Wypartego z pamięci ducha przeszłości?
W tym pomieszczeniu nie uda ci się rzucić żadnego zaklęcia.
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.
Z każdej strony otacza cię ciemność. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą były drzwi, przez które przeszedłeś, wyczuwasz tylko chłodną fakturę kamiennej ściany. Stężenie wilgoci w powietrzu osiąga wysoką wartość. Z twoich ust wydobywa się para - skrapla się i tworzy obłoczki, których i tak nie zauważysz. Zrobiło się chłodno - jeśli nie jesteś dobrze ubrany, z całą pewnością dostałeś już gęsiej skórki.
Jeśli zdecydujesz się ruszyć przed siebie, wejdziesz w płytką, szeroką kałużę brudnej wody.
Czy nie masz czasem dziwnego wrażenie, że… coś cię obserwuje? Coś, a może ktoś?
Gdy wyostrzysz zmysł słuchu… Być może uda ci się coś usłyszeć - z początku szmery przywołujące na myśl melodię górskiego strumienia, która z każdą sekundą przybiera na intensywności - aż przeradza się w dziwną kakofonię dźwięków przypominających… ludzie głosy. Jeśli skoncentrujesz się, być może wyłowisz któryś z nich i rozpoznasz ten należący do bliskiej ci osoby.
Kogo usłyszałeś? Twoją siostrę? Mężczyznę, który kilka tygodni wcześniej złożył pocałunek na twych ustach? Kobietę poznaną zaledwie wczoraj - lecz, jak widać, taką, o której nie sposób zapomnieć? Wypartego z pamięci ducha przeszłości?
W tym pomieszczeniu nie uda ci się rzucić żadnego zaklęcia.
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:58, w całości zmieniany 1 raz
Minęło kilka chwil, a może kilkanaście minut? Ciężko stwierdzić, czy czas płynie w tym pomieszczeniu swym spokojnym, odwiecznym nurtem. Choć starałaś się dogonić brata, nie udało ci się to. Dźwięk wydawany przez malutkie stopy oddalał się w zaskakująco szybkim tempie.
Kroki ucichły, a perlisty śmiech urwał się raptownie. Nicholasa już tutaj nie ma... a może nigdy go nie było?
Twój bieg przerywa zderzenie z jakąś twardą powierzchnią, oblepioną śliską mazią. Czyżbyś znalazła w końcu ścianę?
Jeśli spróbujesz zbadać fakturę kamiennego, chłodnego muru, okaże się, że znalazłaś się tuż obok metalowych drzwi. Już tylko naciśnięcie skrzypiącej, zardzewiałej klamki dzieli cię od wyjścia z pokoju i dostania się na zaplecze.
Gratulacje, wydostałaś się z pomieszczenia!
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Gwendolyn. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane.)
Kroki ucichły, a perlisty śmiech urwał się raptownie. Nicholasa już tutaj nie ma... a może nigdy go nie było?
Twój bieg przerywa zderzenie z jakąś twardą powierzchnią, oblepioną śliską mazią. Czyżbyś znalazła w końcu ścianę?
Jeśli spróbujesz zbadać fakturę kamiennego, chłodnego muru, okaże się, że znalazłaś się tuż obok metalowych drzwi. Już tylko naciśnięcie skrzypiącej, zardzewiałej klamki dzieli cię od wyjścia z pokoju i dostania się na zaplecze.
Gratulacje, wydostałaś się z pomieszczenia!
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Gwendolyn. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane.)
I show not your face but your heart's desire
Biegniesz na oślep, szukając w ciemności ukochanego braciszka - aż wpadasz z łoskotem w ścianę. Odbijasz się z głuchym plaśnięciem mazi i lądujesz na czterech literach. Siedzisz tak przez dłuższą chwilę czekając aż przybiegną małe stópki Nicholasa, a ty znów usłyszysz jego głos. Nic takiego się nie dzieje. Robi się coraz zimniej, a w oczach zaczynają piec pierwsze łzy. Jesteś sama. Dookoła nie ma nic, tylko ciemność. Ucichły już nawet przypadkowe głosy.
Trochę czasu zajmuje ci się wzięcie w garść. Wstanie z podłogi. Wymacanie metalowych drzwi. I naciśnięcie klamki.
Czekasz - jeszcze chwilę czekasz. Ale nic nie następuje.
Więc wychodzisz z pokoju.
[zt]
Trochę czasu zajmuje ci się wzięcie w garść. Wstanie z podłogi. Wymacanie metalowych drzwi. I naciśnięcie klamki.
Czekasz - jeszcze chwilę czekasz. Ale nic nie następuje.
Więc wychodzisz z pokoju.
[zt]
Gość
Gość
Do pomieszczenia wchodzi Allison.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Nie musisz rzucać kostką k100.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Nie musisz rzucać kostką k100.
I show not your face but your heart's desire
Omal nie odstaję napadu histerycznego śmiechu, gdy przechodzę do kolejnego pomieszczenia i znów… Nie widzę nic. Całkowita ciemność, choćby jednego świecznika oświetlającego drogę. Liczyłam na światło, na miejsce gdzie poczuje się pewniej; czyżby organizatorzy uznali, że moim problemem jest ciemność? Przecież Laidan pomimo całej olbrzymiej miłości, jaką mi okazywała, nigdy nie próbowała zamknąć mnie w szafie, nie straszyła potworami spod łóżka, skąd więc ta dziwna zależność wpychająca mnie wprost w objęcia ciemności? Chce się jeszcze wycofać, jednak drzwi, którymi weszłam, po prostu znikają. Cóż, mogłam się tego spodziewać, skoro przekroczyłam próg, muszę iść dalej. Coś tu jest nie tak, zaklęcie, którym chciałam rozświetlić drogę, nie tyle niewiele dało, co nie zadziałało wcale. Równie dobrze mogłabym wyrzucić różdżkę w niezbadane czeluści pomieszczenia, jednak decyduję się schować ją za pazuchę płaszcza, którego posiadaniu w duchu dziękuję. Nie jest on jakiś bardzo ciepły, miał stwarzać tylko pozory smętnej szyszymory, a nie chronić przed wilgotnym zimnem, które nabiera na sile wraz z każdym moim krokiem. Otulam się więc szczelnej, a gdy tylko natrafiam na kałuże cofam się błyskawicznie, z niemałym przerażeniem, że po raz kolejny coś spróbuje mnie wciągnąć. Niemożność usunięcia lepkiej substancji z łydek i tak już jest wystarczającą karą. Jednak nie powinnam się tym przejmować, gdy dobiegają mnie dźwięki, początkowo wzdrygam się, myśląc, że to coś z poprzedniego pokoju dopadło mnie tutaj. Dopiero gdy uspokajam się po chwili, dociera do mnie, że to głosy. Szepty przypominające szmery, przez co są niemożliwe do zidentyfikowania; z każdą chwilą zdają się narastać, zbliżać coraz to bardziej. Ciężko udawać, że czuję się przez to pewniej, zbliżają się, a ja wciąż nie mogę dostrzec nic w ciemności, a jeszcze ciężej wyzbyć się wrażenia osaczenia. Nie pozostaje mi nic innego jak nasłuchiwać i spróbować jakkolwiek reagować. Jeden głos z tych wszystkich wydaje się wyrazistszy, nie dlatego, że jest głośniejszy, nie… Po prostu jego nie jestem w stanie pomylić. To jego łaknę w każdej chwili dnia, tęsknie nocami i budzę się z rozczarowaniem, gdy nie nawiedza mnie w snach, chłonę dźwięk jego głosu jak wtedy podczas występu… Przez chwilę chce wierzyć, że to naprawdę on, że wcale nie wyszedł z teatru po swoim występie… Jednak nie mogę uciszyć głosu rozsądku, co Sylvain robiłby w tym pokoju?
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Allison - tym razem możesz być już pewna - to twoje imię wypowiada głos, który nawiedza cię w tym swoistego rodzaju... śnie na jawie? Ziarnko niepewności zasiane w twej głowie zaczyna kiełkować, przybierając pokaźne rozmiary. Może to wcale nie jest żaden miraż pragnień ukrytych gdzieś w głębi serca, może to wszystko dzieje się naprawdę?
Nie dostrzegasz nikogo, bowiem w tych ciemnościach jest to niemożliwe, ale przecież czujesz obecność szepczących... ludzi? Masz wrażenie, że z każdą kolejną chwilą zacieśniają wokół ciebie okrąg, odgradzając cię od świata i uniemożliwiając przeniknięcie przez ów mur.
Szmery nie ustają. Na tle morza głosów ponownie odznacza się ten jeden, jedyny, szczególny - mogłabyś przysiąc, że od osoby wypowiadającej te słowa dzieli cię co najwyżej metr. Co więcej, że stoi ona naprzeciwko ciebie.
- Allison - szepty ustają, gdy twoje imię rozbrzmiewa ponownie. Sylvain nie wypowiada go jednak tak, jak przed laty. Brzmi raczej niczym bohater, w którego wcielił się kilka godzin wcześniej. Próżno szukać w jego głosie choć krzty emocji. - Ten instrument usłyszeć możesz, lecz nigdy go nie zobaczysz... ni nie dotkniesz - dodaje po dłuższej chwili wyjątkowo ciężkiej ciszy. Beznamiętnie, nonszalancko przeciągając dyftongi.
Pokój milknie; w powietrzu da się wyczuć oczekiwanie.
(Masz dwa dni na odpis. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
Nie dostrzegasz nikogo, bowiem w tych ciemnościach jest to niemożliwe, ale przecież czujesz obecność szepczących... ludzi? Masz wrażenie, że z każdą kolejną chwilą zacieśniają wokół ciebie okrąg, odgradzając cię od świata i uniemożliwiając przeniknięcie przez ów mur.
Szmery nie ustają. Na tle morza głosów ponownie odznacza się ten jeden, jedyny, szczególny - mogłabyś przysiąc, że od osoby wypowiadającej te słowa dzieli cię co najwyżej metr. Co więcej, że stoi ona naprzeciwko ciebie.
- Allison - szepty ustają, gdy twoje imię rozbrzmiewa ponownie. Sylvain nie wypowiada go jednak tak, jak przed laty. Brzmi raczej niczym bohater, w którego wcielił się kilka godzin wcześniej. Próżno szukać w jego głosie choć krzty emocji. - Ten instrument usłyszeć możesz, lecz nigdy go nie zobaczysz... ni nie dotkniesz - dodaje po dłuższej chwili wyjątkowo ciężkiej ciszy. Beznamiętnie, nonszalancko przeciągając dyftongi.
Pokój milknie; w powietrzu da się wyczuć oczekiwanie.
(Masz dwa dni na odpis. Nie jest konieczne rzucanie kostką k100.)
I show not your face but your heart's desire
Tyle głosów rozbrzmiewa w mojej głowie? A może są tutaj, tylko wdzierają się coraz głębiej i głębiej do mojego mózgu. Jednak nie jest ważny tłum, choć jego obecność, coraz to bliższa sprawia, że zaczynam drżeć okryta tylko nikłym materiałem szarego płaszcza; liczy się tylko on. On, którego pragnę, choć wiem, że to niedoścignione marzenia. On w formie, w jakiej nie chcę go słyszeć, po raz kolejny zimny i obojętny... w sposób w jaki się jeszcze do mnie nie zwracał. Był oschły i odległy u Elizabeth, jednak podczas tych kilku chwil sam na sam pokazał, że stać go na więcej emocji, nawet jeśli mogę liczyć tylko na smutek i rozgoryczenie. Zamieram w miejscu, sparaliżowana sposobem, w jaki wypowiada moje imię - gdyby nie to, już dawno dopadłabym Croucha, by porządnie nim potrząsnąć, krzycząc rozpaczliwie, dlaczego jest taki. Zamiast tego mogę tylko stać, niczym osoba, która spojrzała wprost w ślepia meduzy, niezdolna do wydania z siebie choćby pojedynczego słowa. W głowie nie kłębią się żadne pytania, niezdolna do skupienia myśli, liczy się tylko dźwięk jego głosu, wrzynający się w mózg i serce niczym najostrzejszy nóż. Nawet tu, w tej ciemności, w teatrze, gdzie nikt nie wie o mojej obecności, nie jest w stanie wykrzesać choćby odrobiny ciepła. Otrzymuję cię takiego jak na scenie, gdzie grą poruszyłeś mnie do głębi, sprawiając, że na długo zapamiętam te kilkanaście minut, choć nie zwracałeś się bezpośrednio do mnie. Łaknę twojej obecności w każdej formie, jednak tutaj jesteś tak beznamiętny i zimny... Jakby martwy.
Co to za pytanie? Dlaczego mnie o to pytasz? W pierwszej chwili mrugam zdezorientowana, słowa składają się w całość, która nie ma większego sensu. Której nie rozumiem, która zdaje się wypowiedziana jakby w innym języku. Ale ty czekasz, jakby na moją odpowiedź. Kolejne, miarowo upływające sekundy zajmuje mi złożenie w całość twojego pytania. Już nie zastanawiam się nad celowością, nie myślę także o zbliżeniu się do ciebie. - Głos... - szept zdaje się niedosłyszalny, sparaliżowany tą całą sytuacją. Ironiczne, że akurat teraz zawodzi mnie jeden z instrumentów, który mam wewnątrz siebie, przez co nigdy nie jestem w stanie go zobaczyć. Ironiczne, że twój głos rani mnie dogłębnie, choć ani ja ani ty nie jesteśmy w stanie go tak naprawdę dotknąć. - Głos - odpowiadam już bardziej zdecydowanym tonem, jednak wcale nie czuje się pewniejsza wewnętrznie. Z kim rozmawiam - z tobą, a może z jakąś marą?
Co to za pytanie? Dlaczego mnie o to pytasz? W pierwszej chwili mrugam zdezorientowana, słowa składają się w całość, która nie ma większego sensu. Której nie rozumiem, która zdaje się wypowiedziana jakby w innym języku. Ale ty czekasz, jakby na moją odpowiedź. Kolejne, miarowo upływające sekundy zajmuje mi złożenie w całość twojego pytania. Już nie zastanawiam się nad celowością, nie myślę także o zbliżeniu się do ciebie. - Głos... - szept zdaje się niedosłyszalny, sparaliżowany tą całą sytuacją. Ironiczne, że akurat teraz zawodzi mnie jeden z instrumentów, który mam wewnątrz siebie, przez co nigdy nie jestem w stanie go zobaczyć. Ironiczne, że twój głos rani mnie dogłębnie, choć ani ja ani ty nie jesteśmy w stanie go tak naprawdę dotknąć. - Głos - odpowiadam już bardziej zdecydowanym tonem, jednak wcale nie czuje się pewniejsza wewnętrznie. Z kim rozmawiam - z tobą, a może z jakąś marą?
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Twoje słowo zadziałało jak magiczne zaklęcie. Czymkolwiek był stojący naprzeciwko ciebie twór (twej wyobraźni?), gdy tylko usłyszał poprawną odpowiedź, odsunął się, znikając gdzieś w tłumie osaczających cię głosów.
Głosów, które wciąż otaczały cię z każdej strony. Jeśli tylko zrobisz trzy kroki w dowolnym kierunku, dziwna siła, przypominająca nieco wyjątkowo silne pole magnetyczne, będzie cię odpychać, byś wróciła tam, gdzie stałaś.
Czy uda ci się znaleźć szczelinę, przez którą się przeciśniesz i wydostaniesz poza okrąg?
(Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli odpiszesz w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.)
st przedarcia się przez okrąg - 87
Głosów, które wciąż otaczały cię z każdej strony. Jeśli tylko zrobisz trzy kroki w dowolnym kierunku, dziwna siła, przypominająca nieco wyjątkowo silne pole magnetyczne, będzie cię odpychać, byś wróciła tam, gdzie stałaś.
Czy uda ci się znaleźć szczelinę, przez którą się przeciśniesz i wydostaniesz poza okrąg?
(Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli odpiszesz w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.)
st przedarcia się przez okrąg - 87
I show not your face but your heart's desire
Odpowiadam, najwyraźniej poprawnie, bo Sylvain znika, jego głos wtapia się w narastające szmery. Nawet jeśli był tak obojętny i obcy, nie chcę by zostawiał mnie samą w tej ciemności - był jedyną osobą - głosem, wyobrażeniem, cieniem? - którą rozpoznawałam w tym wilgotnym, przyprawiającym o gęsią skórkę miejscu. Być może ruszyłabym w kierunku, gdzie go słyszałam po raz ostatni, by jeszcze go złapać, lecz wtedy natrafiam na coś. Nie jest to ściana, nie jest szkło... Coś magicznego? Coś co nie pozwoli mi się wydostać? W jednej chwili czuję się jak dzikie zwierzę, które znalazło uwięzione w nieznanym sobie miejscu. - Wypuście mnie! - to chyba miał być krzyk, jednak głos odmawia mi posłuszeństwa, zamiast arystokratycznej pewności siebie otrzymuje rozpaczliwą niepewność siebie. Stać bezczynnie nie mam zamiaru, dlatego próbuję się zbliżyć ponownie, tym razem pewniej, jakby napierając w kilku miejscach. Rzuciłabym także kilka zaklęć, jednak przypominam sobie, że magia w tym pomieszczeniu jest bezużyteczna, dlatego próbuję uderzyć najmocniej jak potrafię. Jednak szczerze wątpię, czy to pomoże, bo cóż może panna wychowana na salonach przeciwko temu tajemniczemu kręgowi?
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Allison Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 4
'k100' : 4
Dziwaczny krąg zaczyna śmiać się jednym głosem, który niczym ostrze przecina powietrze - bowiem głos ten jest zimny jak stal i zwiastuje coś niepokojącego. Jeśli przysłuchasz się uważnie, zapewne rozpoznasz szyderczy śmiech Samaela oraz Laidan.
Twoja próba przedostania się przez okrąg nie powiodła się. Masz wrażenie, że znajdujesz się w patowej sytuacji, ale wtedy czujesz jak duża, męska dłoń łapie cię za rękę - zapewne podświadomie wyczuwasz, kim jest osoba, która wykonała ten gest, choć tym razem Sylvain nie odezwał się do ciebie ani słowem. Z całą pewnością nie jest jedną ze śmiejących się z ciebie mar.
Czujesz, że zaczął delikatnie przyciągać cię do siebie - na godzinę drugą, gdyby przyrównać miejsce, w którym się znajdował, do tarczy zegara. Czy podążysz w tamtą stronę?
A może spróbujesz wyszarpać się z uścisku?
(Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli odpiszesz w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Jeśli zdecydujesz się zaufać osobie, która wyciągnęła do ciebie dłoń, rzucasz kostką raz. Jeśli spróbujesz się wyszarpać i na własną rękę wydostać z kręgu, rzucasz dwa razy.)
Twoja próba przedostania się przez okrąg nie powiodła się. Masz wrażenie, że znajdujesz się w patowej sytuacji, ale wtedy czujesz jak duża, męska dłoń łapie cię za rękę - zapewne podświadomie wyczuwasz, kim jest osoba, która wykonała ten gest, choć tym razem Sylvain nie odezwał się do ciebie ani słowem. Z całą pewnością nie jest jedną ze śmiejących się z ciebie mar.
Czujesz, że zaczął delikatnie przyciągać cię do siebie - na godzinę drugą, gdyby przyrównać miejsce, w którym się znajdował, do tarczy zegara. Czy podążysz w tamtą stronę?
A może spróbujesz wyszarpać się z uścisku?
(Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli odpiszesz w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Jeśli zdecydujesz się zaufać osobie, która wyciągnęła do ciebie dłoń, rzucasz kostką raz. Jeśli spróbujesz się wyszarpać i na własną rękę wydostać z kręgu, rzucasz dwa razy.)
I show not your face but your heart's desire
| wybacz za opóźnienie :c
Już od samego śmiechu czuję jak na ramiona, okryte tylko cienkim płaszczem, występuje gęsia skórka. I nie ma ona nic wspólnego z zimnem oraz wilgocią panującą w pomieszczeniu. W tym dźwięku jest coś niedobrego, wręcz złowieszczego. Początkowo nie jestem w stanie zrozumieć, co dokładnie mnie przeraża, wywołuje wręcz paniczny paraliż i chęć ucieczki, którą nie jestem w stanie zrealizować, na pewno nie gdy stoję w miejscu cała roztrzęsiona. Zdaje się, że zaraz zwariuję od śmiechu, który zdaje się wżynać w mój umysł niczym najostrzejsze noże. Dopiero po chwili jestem w stanie zrozumieć, co tak na mnie oddziałuje - znam to, znam ich. Z całego tłumu oni się wyróżniają, drwiący jakby najbardziej z mojej słabości, upajając się nią. Znam ich przecież doskonale, zatruwali mi życie od samego początku, dziwne więc, że tyle mi to zajęło. Gdy już jestem pewna, że nigdy to się nie skończy, a dociskanie dłoni do uszu wcale nie odcina mnie od dźwięków - one zdają się być w mojej głowie - czuję jak jedna z osób ujmuje moją dłoń. Jest tak zimny, jakby miesiącami opuszczał dawki eliksirów, mających przywrócić naturalną ciepłotę jego ciała i krążenie. Nie musi się odzywać, podświadomie wiem, że to on, choć zbyt milczący i zbyt przerażający.
Czy mogłabym mu nie zaufać? W tym pokoju wszystko się zmienia niczym na targanej wichrem huśtawce. Jednak do głowy nie przychodzi mnie myśl, że mógłby mnie skrzywdzić lub zaprowadzić do wciąż rechoczącego Samaela i Laidan. Paskudne ropuchy. Zawsze mu ufałam i poszłabym za nim w ciemno - tym razem dosłownie - dlatego uśmiecham się lekko i choć moje serce bije tak szybko jak galopujący rumak, zaciskam palce na jego dłoni, pozwalając, by pociągnął mnie za sobą.
Już od samego śmiechu czuję jak na ramiona, okryte tylko cienkim płaszczem, występuje gęsia skórka. I nie ma ona nic wspólnego z zimnem oraz wilgocią panującą w pomieszczeniu. W tym dźwięku jest coś niedobrego, wręcz złowieszczego. Początkowo nie jestem w stanie zrozumieć, co dokładnie mnie przeraża, wywołuje wręcz paniczny paraliż i chęć ucieczki, którą nie jestem w stanie zrealizować, na pewno nie gdy stoję w miejscu cała roztrzęsiona. Zdaje się, że zaraz zwariuję od śmiechu, który zdaje się wżynać w mój umysł niczym najostrzejsze noże. Dopiero po chwili jestem w stanie zrozumieć, co tak na mnie oddziałuje - znam to, znam ich. Z całego tłumu oni się wyróżniają, drwiący jakby najbardziej z mojej słabości, upajając się nią. Znam ich przecież doskonale, zatruwali mi życie od samego początku, dziwne więc, że tyle mi to zajęło. Gdy już jestem pewna, że nigdy to się nie skończy, a dociskanie dłoni do uszu wcale nie odcina mnie od dźwięków - one zdają się być w mojej głowie - czuję jak jedna z osób ujmuje moją dłoń. Jest tak zimny, jakby miesiącami opuszczał dawki eliksirów, mających przywrócić naturalną ciepłotę jego ciała i krążenie. Nie musi się odzywać, podświadomie wiem, że to on, choć zbyt milczący i zbyt przerażający.
Czy mogłabym mu nie zaufać? W tym pokoju wszystko się zmienia niczym na targanej wichrem huśtawce. Jednak do głowy nie przychodzi mnie myśl, że mógłby mnie skrzywdzić lub zaprowadzić do wciąż rechoczącego Samaela i Laidan. Paskudne ropuchy. Zawsze mu ufałam i poszłabym za nim w ciemno - tym razem dosłownie - dlatego uśmiecham się lekko i choć moje serce bije tak szybko jak galopujący rumak, zaciskam palce na jego dłoni, pozwalając, by pociągnął mnie za sobą.
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Allison Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Trzymająca cię za rękę osoba zdaje się torować ci drogę przez cudaczny krąg. W miejscu, w którym się znajdujecie, niewidzialna siła jest tak słaba, że spokojnie możesz kontynuować marsz.
Wydostaliście się. Za tobą słychać jeszcze gwar, na który składają się dziesiątki głosów, ale nie podążają one za tobą.
- Skręć w prawo, a potem staraj się iść cały czas prosto - to ostatnie słowa, które wypowiada wybawca, nim odejdzie w stronę kręgu.
Udaj się w tamtą stronę, a po dłuższej chwili zderzysz się z jakąś twardą powierzchnią, oblepioną śliską mazią.
Jeśli spróbujesz zbadać fakturę kamiennego, chłodnego muru, okaże się, że znalazłaś się tuż obok metalowych drzwi. Już tylko naciśnięcie skrzypiącej, zardzewiałej klamki dzieli cię od wyjścia z pokoju i dostania się na zaplecze.
Gratulacje, wydostałaś się z pomieszczenia!
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Allison. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane.)
Wydostaliście się. Za tobą słychać jeszcze gwar, na który składają się dziesiątki głosów, ale nie podążają one za tobą.
- Skręć w prawo, a potem staraj się iść cały czas prosto - to ostatnie słowa, które wypowiada wybawca, nim odejdzie w stronę kręgu.
Udaj się w tamtą stronę, a po dłuższej chwili zderzysz się z jakąś twardą powierzchnią, oblepioną śliską mazią.
Jeśli spróbujesz zbadać fakturę kamiennego, chłodnego muru, okaże się, że znalazłaś się tuż obok metalowych drzwi. Już tylko naciśnięcie skrzypiącej, zardzewiałej klamki dzieli cię od wyjścia z pokoju i dostania się na zaplecze.
Gratulacje, wydostałaś się z pomieszczenia!
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Allison. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane.)
I show not your face but your heart's desire
Jak mogłoby być inaczej, niż to co podpowiada mi moja podświadomość? Gdybym została jeszcze kilka chwil w tym kręgu, najpewniej zaczęłabym stopniowo tracić zmysły. Z dłonią umieszczonej w jego czuję się choć odrobinę pewniej w tej wszechobecnej ciemności, z szydzącymi śmiechami wokół. Z pomocą Croucha, a może jego upiornego odbicia?, udaje mi się przedrzeć przez krąg utworzony z ludzi.
Ani myślę nie posłuchać się rady; na szczęście droga nie jest skomplikowana, tylko co najwyżej niezwykle dłużąca się, gdy kroczę wolniej, jakby w obawie przed tym na co mogę tu natrafić. Rechot ucicha coraz to bardziej, aż w końcu pozostaję sama z echami brzmiącymi tylko w mojej pamięci krótkotrwałej, która najpewniej zmieni się w długotrwałą, nieustannie nawiedzającą mnie w snach, potęgującą wrażenie bezsilności. Przyszłam, by skonfrontować się ze swoimi strachami, a tak naprawdę opadam w sidła coraz to większej bezsilności wobec satyry jaką stanowi mój żywot.
Idę z rękoma lekko wyciągniętymi przed siebie, co lekko asekuruje mnie przed zderzeniem z obiektami, na które natrafić mogę podczas swojej wędrówki. Krzywię się lekko, gdy na rękach czuje lepką maź - jak tak dalej pójdzie, to nim uda mi się przejść przez wszystkie pomieszczenia, będę wyglądać niczym wiejska dziewczyna. Jednak nie mam co marudzić, to upragnione wyjście. Naciskam klamkę, by jak najszybciej wydostać się z ciemności. Tylko po głowie wciąż kołacze się myśl, czy to wszystko aby na pewno było nieprawdziwe.
| zt
Ani myślę nie posłuchać się rady; na szczęście droga nie jest skomplikowana, tylko co najwyżej niezwykle dłużąca się, gdy kroczę wolniej, jakby w obawie przed tym na co mogę tu natrafić. Rechot ucicha coraz to bardziej, aż w końcu pozostaję sama z echami brzmiącymi tylko w mojej pamięci krótkotrwałej, która najpewniej zmieni się w długotrwałą, nieustannie nawiedzającą mnie w snach, potęgującą wrażenie bezsilności. Przyszłam, by skonfrontować się ze swoimi strachami, a tak naprawdę opadam w sidła coraz to większej bezsilności wobec satyry jaką stanowi mój żywot.
Idę z rękoma lekko wyciągniętymi przed siebie, co lekko asekuruje mnie przed zderzeniem z obiektami, na które natrafić mogę podczas swojej wędrówki. Krzywię się lekko, gdy na rękach czuje lepką maź - jak tak dalej pójdzie, to nim uda mi się przejść przez wszystkie pomieszczenia, będę wyglądać niczym wiejska dziewczyna. Jednak nie mam co marudzić, to upragnione wyjście. Naciskam klamkę, by jak najszybciej wydostać się z ciemności. Tylko po głowie wciąż kołacze się myśl, czy to wszystko aby na pewno było nieprawdziwe.
| zt
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Do pomieszczenia wchodzi Ben.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Nie musisz rzucać kostką k100.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Nie musisz rzucać kostką k100.
I show not your face but your heart's desire
Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pomieszczenie szóste
Szybka odpowiedź