Wydarzenia


Ekipa forum
Ukryta nora
AutorWiadomość
Ukryta nora [odnośnik]03.01.16 15:04
First topic message reminder :

Ukryta nora

Ukryta pod gniazdem wiwerny nora zdaje się być idealna kryjówką dla złodziei. Od dawna nikt się tu nie zapuszczał i, jak się okazuje, nie bez powodu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ukryta nora [odnośnik]30.01.16 1:51
Kula poszybowała w jego stronę, a on zręcznie ujął ją w dłonie - nie wiedział, czy uchroniły go rękawice, czy kula straciła swoje właściwości całkiem, niewątpliwie jednak wciąż pozostawała niezwykle cenną. Przez moment obracał ją w dłoniach, przyglądając się jej kształtowi, krawędziom, kolorystyce; rzadki, bardzo rzadki artefakt. Mgiełka będąca źródłem ciepła zniknęła, lecz wciąż nie wiedzieli, co mogło wywoływać jej aktywację. A może kule były już całkiem bezużyteczne? Wątpliwe, wtedy Ministerstwo nie uciekałoby się do tak zaciekłych poszukiwań.
- W porządku? - rzucił jedynie do Cornelii, która wołała Weasleya do pomocy; sam również dopiero teraz - cały czas ostrożnie trzymając kulę - powstał z klęczek. Musieli się stąd wydostać, bez wątpienia, być może Cornelia miała rację, pokładając nadzieję w duchu, który ich tutaj przyprowadził - Tristan jednak nie miał pomysłu, jak zwabić go z powrotem.  - Wiem, co robię, Weasley - dodał, unosząc kulę lekko przed siebie, by auror mógł dojrzeć, że nie dotykał kuli nagą dłonią. Smocze odzienia ochronne bywały przydatne również poza rezerwatem. A przynajmniej - sądził, że mu to pomogło.
Przeniósł wzrok na Perseusa, krytycznie przyglądając się kuli, którą wrzucał do torby - istotniejsze było jednak dla niego uchwycić spojrzenie Rycerza. Porozumiewawcze spojrzenie.
- Jeśli ktoś chce dostać nagrodę za złodzieja, trzeba wziąć też jego - Skinął głową na ciało, list gończy brzmiał wszak jednoznacznie - kule i złodziej. - Było ich dwóch, drugi wciąż może gdzieś tutaj być. Śpieszmy się. - Nim drugi zasypie im wejście do te upiornej groty lub zastawi zasadzkę innego rodzaju. Stojąc już na nogach, oparł się plecami o ścianę z zamkniętymi oczyma, świat wciąż wirował przed jego oczyma - chciał się wreszcie pozbyć tego uczucia.
- Evy, pobawimy się? - Wspomógł Garretta, nie zbliżając się do towarzyszy ani o krok  i wołając dziewczynkę w drugą stronę. Gdzieś tutaj musiała być.

przepraszamzajakośćniechcęblokować #nieobecności



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Ukryta nora [odnośnik]03.02.16 0:46
Kiedy tylko Garrett wyciągnął dłoń w kierunku Cornelii, dostrzegł coś. Samotnie leżąca torba, na którą teraz nikt nie zwracał uwagi, miała im coś jeszcze do zaoferowania. Kiedy auror podniósł kobietę, pochylił się po zwitek pergaminu chowający się w małej kieszonce. Kiedy go rozwinął, jego oczom ukazał się tekst wypisany niezbyt zgrabnym pismem.
Przepowiednie? Tak to się nazywa? I nie mów, że to klątwy, bo jednej przez przypadek dotknąłem. Widzimy się na miejscu. Nie spóźnij się. M.”
Jeśli Garrett spojrzał jeszcze raz na złodzieja, na pewno zauważył, że jego prawa dłoń niemal w całości pokryta była czerwonymi ranami, które jeszcze nie do końca się zasklepiły i wciąż sączyła się z nich krew. Lewa dłoń wydawała się być w porządku, ale… jasny gwint, co to ma do rzeczy, skoro złodziej już nie dychał? Jego plecy nie unosiły się w oddechu.

Tristana, skoro nałożył rękawice, nie dosięgło „pole rażenia” klątwy. A teraz mógł już ustać na własnych nogach, chociaż wciąż czuł nikłe uczucie otępienia po utracie przytomności. Cornelia i Perseus powinni jak najszybciej pokazać oparzenia magomedykowi.

Dziewczęcy chichot rozbrzmiał między ścianami i po chwili zza przejścia wychyliło się kilkanaście maleńkich główek. Powietrze wibrowało od trzepotu niewielkich rozmiarów skrzydeł, na których właściciele - elfy – dolecieli do Perseusa i Cornelii. Niewielkie ciałka pomogły im wstać, a ze swojej magicznej mocy utkały coś na kształt noszy, na których oboje mogli usiąść i wydostać się bezpiecznie z nory. Elfy pomogły też Tristanowi, o ile wyraził taką chęć. Garrett mógł wyjść o własnych siłach. Magiczne stworzenia wzięły również torbę z kulą, którą odłożyły na ziemię, jak tylko znalazły się na zewnątrz.
Wszyscy znaleźliście się na świeżym powietrzu, gdzie zaklęcie medico mogło zostać spokojnie użyte.

Dalszą rozgrywkę i wyjaśnienie sytuacji pozostawiam do waszej dyspozycji – Tristan posiada jedną z kul w swoich rękach, drugą trzymacie w torbie. Wyjaśnicie sytuację w Ministerstwie? Wciąż możecie zdobyć wysoką nagrodę pieniężną i rozdzielić ją między siebie.

Każdy z was zdobywa 80 punktów doświadczenia.

#jesteściesuper #piękneposty #pięknafabuła #wszystkiemorsikitakiekreatywne
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ukryta nora [odnośnik]03.02.16 1:17
Pomoc elfów była bezcenna, Tristan wciąż czuł się nieswojo- nawet nie wiedział, jak długo mógł leżeć omdlały, lecz nie to było jego największym problemem - przed jego oczyma majaczyła wpierw mara zmarłej Marianne, potem Druelli i malutkiej Narcyzy. Strachy Tristana były wciąż żywe, realne i równie przerażające, co trzymana w jego dłoniach tajemnicza kula - nie potrafił o nich tak po prostu zapomnieć. Zdawało mu się jednak, że obecność elfich stworzeń sprowadzała to wszystko do rangi snu, w którym właśnie zaczynało wychodzić słońce. Bajkowe stwory koiły nerwy.
I, wreszcie, znaleźli się na zewnątrz - pod otwartym niebem, na świeżym powietrzu, mógł odetchnąć głęboko. Całą drogę trzymał się za pozostałą trójką - nieco z tyłu, nie chcąc zwracać na siebie ich uwagi. Wpatrywał się w kulę mętnym spojrzeniem. Nie wiedział, czym była, ani nie wiedział, jak wielka mogła drzemać w niej potęga - i bał się jej. Każdy rozsądny człowiek bał się nieznanego.
Medico mogło zostać rzucone w każdej chwili, nie miał dużo czasu. Ministerstwu niewątpliwie będzie brakowało tego potężnego artefaktu, ale Tristan był pewien, że znał kogoś, kto będzie potrafił uczynić z niego o wiele lepszy pożytek. Wszystko, co zawierało potęgę, mogło przecież tę potęgę... oddać. Spoglądając na pozostałą trójkę, nie zawahał się ani przez moment.
- Sam wiesz kto, Avery - rzucił krotko do Perseusa, chcąc zwrócić jego uwagę; również znał jego, również wiedział, że najzdolniejszy żyjący czarnoksiężnik mógłby się ucieszyć z tych tajemniczych przedmiotów. Również wiedział, że oni dwoje w tej grupie znaczyli najwięcej - nosili nazwiska, z którymi liczył się każdy. Czy ktoś uwierzyłby - wybacz, Cornelio - przybłędzie i Weasleyowi? Był pewien, że Perseus zrozumie jego sygnał, pomimo tego, jak głęboki konflikt ich dzielił. Pewne sprawy były wszak ważniejsze od tych prywatnych zatargów. - Weź drugą.
Po tych słowach deportował się z cichym pyknięciem. Myślał o domu swojego wuja, na bagnach Fenlandu.

/zt :pwease:



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Ukryta nora [odnośnik]03.02.16 2:40
P r z e p o w i e d n i e.
Może wszystko powinno stać się jasne odrobinę szybciej; może powinien zwinniej łączyć fakty, więcej czasu spędzić na chłodnej analizie kwestii podsuniętych mu praktycznie pod nos.
- Szlag, nie żyje - mruknął, ze zmarszczonymi brwiami wpatrując się w ciało złodzieja, który mógł powiedzieć im tak wiele. Gdyby nie fakt, że umarł.
Może Garrett nie powinien się wahać, może nie powinien kiedykolwiek zaufać Perseusowi, a potem ani na chwilę nie spuszczać oka z tych przeklętych, zadufanych w sobie arystokratów, nie powinien idiotycznie wierzyć w szczątki sprawiedliwości i dobrych intencji.
Powinien był zostawić tam Rosiera, żeby sczezł pod ciężarem własnych lęków i obaw przywołanych przez bogina (doprawdy, znakomity czarodziej, który nie potrafił sobie poradzić z tak elementarnym zaklęciem jak riddikulus), a najlepiej potraktować go kolejnym, nieprzyjemnym urokiem sprawiającym, żeby pożałował wszystkiego, co zamierzał zrobić, zanim jeszcze zdążył to uczynić.
Och, był tak głupi.
Nieznośnie naiwny - ale coś popchnęło go (resztki rozsądku?), by uchwycić torbę z przepowiednią, kiedy ta tylko dotknęła ziemi. A potem porwał ich wir niespodziewanych wydarzeń; Rosier, wyrzuciwszy z siebie kilka słów, deportował się z jedną z kul, zostawiając trójkę czarodziejów ze zdziwieniem malującym się na twarzy.
Albo wyłącznie dwójkę.
- Nawet nie próbuj, Avery - nie zauważył, kiedy jego głos przemienił się w warknięcie, a palce mocniej zacisnęły się na pasku torby. Nie miał zamiaru pytać o wspomnianego sam wiesz kogo, wiedział, że z ust Perseusa spłynęłyby co najwyżej łgarstwa. Kolejne? Ile razy już go okłamał? Zawiązując przeklęty sojusz z Rosierem, kto wie, może z kimś jeszcze? Może pod maską potulnego baranka, zakały rodu o dobrym sercu - o ironio, dlaczego kiedykolwiek w to uwierzył? - skrywał oblicze obślizgłej żmii kąsającej po kostkach, bo była zbytnim tchórzem, by celować chociaż cal nad bezpieczną ziemię? Może, może Dumbledore... Co tu było, cholera jasna, grane? I dlaczego ostatnio wszyscy decydowali się zawodzić jego i tak nadwyrężone zaufanie?
Gdyby nie był zbyt zajęty piorunowaniem spojrzeniem Perseusa, być może przywołałby pomoc. To przykre, że w tym równaniu najbardziej poszkodowana była niewinna - chociaż może i ona posiadała to gorsze oblicze (jak, na kości przeklętego na wszystkie avady psidwaka, wszyscy wkoło) - Cornelia, która tak długo będzie musiała oczekiwać na uzdrowiciela.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Ukryta nora [odnośnik]03.02.16 10:04
Panika. Uczucie napadające znienacka, gwałtownie, bez żadnego ale. Ogarniające całe, dygoczące ciało, każdy fragment - włącznie z bolącą jak cholera poparzoną ręką - odbierające resztki trzeźwego myślenia jakim mogła się poszczycić. Upiorne okoliczności nie robiły wielkiego wrażenia, gdy miało się za sobą niemal dziesięć lat na Nokturnie. Ale obezwładniający ból wywołany czymś, czego nie rozumiała, a co przyniosło ze sobą najgorsze wspomnienia i koszmary... Dlaczego wpadła na tak durny pomysł, by zgrywać bohatera i szukać jakiegoś złodzieja? Czy Ministerstwo naprawdę ma aż takie braki w kadrach czy zwyczajnie zdawali sobie sprawę z ryzyka? Merlinie, a jeżeli to jest jakaś brudna robota i zaraz wpadnie tu Wiedźma Straż, żeby ich zlikwidować?
Robiło jej się po prostu niedobrze.
Nawet przyjazna, a zarazem nieco zabawna pomoc elfów nie mogła poprawić jej humoru. Piekło jak diabli, do tego atmosfera stawała się coraz gęstsza. A potem wszystko potoczyło się jakoś tak bardzo szybko (znacznie bardziej presto niż allegro, gdyby ktoś miał ją pytać o zdanie). Rosier dostaje napadu idiotyzmu - nie pierwszy, nie ostatni raz w swoim życiu pięknisia - i wprawia wszystkich w osłupienie, znikając z tajemniczą torbą. Brawo, szlachcic-złodziej. Może to on podkradał jej spinki do włosów w rezerwacie? Mógłby chociaż zachować odrobinę dyskrecji i, hmm, choćby udać, że musi za krzaczek? Mężczyźni to naprawdę debile. Do tego Rosier chyba żąda, by towarzyszył mu pan uroczy, brawo. Ona nie była pewna, czy będzie w stanie rzucić Medico, a ten się chce teleportować. Nie wiedziała, kto jest większym debilem.
- Bodajby was rozszczepiło. - mruknęła pod nosem z frustracją, bo po pierwsze dobijał ją brak odrobiny rozsądku w tych przystojnych głowach, a po drugie miała niepokojące wrażenie, że nikt się nią nie interesuje. Tak, panie rudy, pan sobie pewnie też zwieje, proszę bardzo. Zostawcie ją tutaj na pastwę losu, dżentelmeni od siedmiu boleści. A do tego zabrał torbę. I czym ona teraz zapłaci za pasztet?
- Medico! - wrzasnęła w końcu niespodziewanie (bo dotychczas siedziała na trawie cicho jak myszka, obserwując jak powietrze przecinają pioruny z oczu pana rudego - chyba - jedynego - normalnego). Musiała chwycić różdżkę w drugą dłoń, bo chwilowo nie za bardzo była w stanie nad tą poparzoną zapanować.
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510
Re: Ukryta nora [odnośnik]04.02.16 10:46
Wszystko działo się szybko, zdecydowanie za szybko. Poparzona ręka paliła żywym ogniem przy każdym, nawet minimalnym ruchu, zaciskanie jej palców na różdżce i rzucenie tego banalnego zaklęcia kosztowało mnie za dużo wysiłku i od tego momentu nic już nie poszło po mojej myśli. Geminio, bo mogę i zjeść ciastko, i mieć ciastko. Geminio, bo jeszcze uratuję sytuację, bo mogę udawać lojalność względem obu stron, udając, że ledwo co zakorzenione w mojej świadomości słowa przepowiedni mnie nie dotyczą. Geminio, reszta towarzyszy skupi na chwilę uwagę na czymś innym, a ja w torbie zostawię duplikat, prawdziwą kulę chowając głęboko do kieszeni, z dala od oczu wszystkich. Ale żadne zaklęcie nie pada już z moich ust, gdy ból otulił mnie szczelnie swoimi ramionami, a już po chwili elfy chwyciły torbę, by wynieść ją na powierzchnię ziemi, zupełnie tak jak nas. Nie, zostawcie, nie ruszajcie. Uniosłem się nieco na pseudo noszach, by wyciągnąć dłoń w kierunku elfów, tych małych stworzeń niweczących mój plan, ale było już za późno. I za późno było na przyklejenie do podniebienia niewyparzonego języka Rosiera.
Moje brwi wystrzeliły ku górze w wyrazie nieskrywanego i nieudawanego zdziwienia. Chociaż całość mogła wyglądać tak, jakbym nie rozumiał ani odrobinę słów Tristana, głębokie niedowierzanie brało swoje źródło w fakcie, że nigdy w życiu nie spodziewałem się tego, że szlachcic okaże się być tak nierozważny i lekkomyślny, by w parę chwil zerwać maskę zarówno z siebie, jak i ze mnie - bez mojej zgody, że to właśnie Rycerz narazi na szwank moją misternie tkaną sieć kłamstw, mającą mi zapewnić odpowiednie dojścia, wpływy i informacje okupione zaufaniem do mnie, zaufaniem, które teraz wyparowało bezpowrotnie. - Chyba się mocno uderzyłeś w głowę, bełkoczesz - rzuciłem, ni to przerażonym, ni rozbawionym głosem, wypierając się wszystkiego, w sposób, miejmy nadzieję, jak najbardziej naturalny. - Na gacie Merlina, z deszczu pod rynnę - mruknąłem niczym szczerze zaniepokojony stróż prawa, który właśnie uświadomił sobie, że skradzione mienie z rąk złodzieja przejął jeszcze gorszy złodziej, choć i tym razem moje słowa nie miały w sobie ani odrobiny fałszu, tylko inny motywator - zaiste trafiłem z deszczu pod rynnę, a droga wyjściowa z podziemi okazała się być przebiegającą w linii prostej drogą do mojej zguby. Ale przedstawienie musi trwać dalej. Dopóki mój los nie zostanie ostatecznie przypieczętowany.
- Nawet nie próbuj czego? To moja praca, Weasley, wystarczy mi spartaczonych akcji jak na jeden rok - odpowiedziałem spokojnie, acz dobitnie, kierując się do Garretta tonem pracownika roku, którego honor został nagle urażony, chociaż i tak moje spojrzenie zdawało się mówić najwięcej. Kilka niezrozumiałych słów Rosiera, którym sam gardzisz, Weasley, wystarczy w zupełności, by podważyć zasadność każdego mojego czynu, każdej wypowiedzi, chociaż wcześniej, chociażby w trakcie ostatniej akcji czy spotkania Zakonu, sam nie dawałem ku temu żadnych podstaw? Uśmiechnąłem się odrobinę krzywo do rudzielca, z czymś na kształt poczciwej rezygnacji wymalowanej na twarzy, jakby jego fundamentalny brak zaufania kompletnie podciął mi skrzydła. Nawet nie zerknąłem w dół, na trzymaną przez niego torbę z tym przeklętym przedmiotem, za który przyjdzie mi zapłacić o wiele więcej, niż mnie stać. Zachowywałem się zupełnie tak, jakby nagle przepowiednia przestała mnie interesować, jakby nigdy nawet przez myśl nie przeszło mi pójście w ślady Rosiera, chociaż miałem ochotę wyrwać z rąk aurora torbę i potraktować go pierwszym z brzegu zaklęciem, które błąkało się po mojej głowie, pierwszym z brzegu zaklęciem z serii tych zakazanych, a potem odwrócić się w stronę rozhisteryzowanej panienki i uczynić to samo lub, w przypływie dobroci serca, wymazać jej wspomnienia, zupełnie tak, jak uczyli mnie na przerwanym przeze mnie kursie amnezjatorskim. Merlin mi świadkiem, zrobiłbym tak w mgnieniu oka, bez chwili zawahania, gdyby tylko ból promieniujący od poparzonej ręki nie zaciemniał mi spojrzenia, odbierając wiarę w to, że kapryśna różdżka postanowi ze mną współpracować. Medico. Czuję ulgę czy złość? Za późno już na partyzantkę, za późno na potajemne duplikowanie przedmiotu budzącego tak wielkie emocje. Czy za późno również na ratowanie swojej przykrywki? - Będą szukali ciała - stwierdziłem nagle, jak gdyby nigdy nic, po czym odwróciłem się, by wrócić do wyjścia z naszego małego piekiełka. - Flagrate - wypowiedziałem formułę, krzywiąc się przy każdym najmniejszym ruchu dłoni, którą miałem zamiar nakreślić w odpowiednim miejscu znak, po którym nadesłani ludzie mieli zlokalizować trupa złodzieja.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Ukryta nora [odnośnik]04.02.16 10:46
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością

'k100' : 76
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ukryta nora [odnośnik]04.02.16 22:55
Jednego Garrett był pewien: Tristan wcale nie wyglądał, jakby bełkotał.
Jednak w przypływie rozsądku (tego niezduszonego złością, że przez przepełnione patosem słowa martwego człowieka prawiącego pięknie o zaufaniu i nienawiści dał się oszukać jak dziecko) nie drążył tematu, jeszcze przez chwilę patrząc na Perseusa z bliżej nieokreśloną mieszaniną wściekłości, niedowierzania, rozczarowania i znużenia. Aż w końcu jego rysy złagodniały; nie, oczywiście, że nie uwierzył w żadne słowo, nawet jego naiwność miała granice.
Ale nie powiedział już nic - wstrzymał potok oskarżeń i przesyconych cynizmem zgłosek, ograniczając się tylko do jeszcze mocniejszego zaciśnięcia palców na torbie. Kolejnego spojrzenia nie wysłał już do Avery'ego, tylko Cornelii. I poczuł się naprawdę źle, że z powodu jego prywatnych batalii musiała sama wzywać pomoc, konając jednocześnie wśród zielonych, bujnych traw.
- Wszystko w porządku? - palnął, choć wiedział, że nie.
Przeniósł wzrok na Perseusa, tym razem względnie spokojne, choć zdawał się zduszać pytania: co tu jeszcze robisz, Avery?; czemu nie teleportujesz się, ryzykując rozszczepieniem - sam wiesz, do kogo, może sam wiesz też, gdzie?; czemu wygłupiasz się, ciągniesz tę szopkę, zatapiasz się w bagno, głęboko, coraz głębiej, tak, że nie wygrzebiesz się z niego nigdy?
Że pociągnie cię to na samo dno, tam, gdzie twoje miejsce?
- Trzeba jak najszybciej powiadomić o wszystkim ministerstwo. Wszyscy za? - spytał wypranym z emocji, zmęczonym tonem, wyjmując różdżkę bez oczekiwania na odpowiedź. A gdyby tak przez przypadek pomylić inkantacje i kierunek zaklęcia? Gdyby brutalnie popieścić Avery'ego ogniem, tak na wszelki wypadek, nawet jeśli Rosier rzeczywiście stracił rozum, i zrzucić winę na martwą wiwernę? Albo na nieżywego złodzieja? Winą najłatwiej obarcza się nieboszczyków. - Expecto patronum.
Może jeszcze przed przybyciem pomocy zdąży rzucić szatańską pożogę i poczekać, aż strawi tego cholernego Avery'ego. Ten las. Tę przeklętą przepowiednię, która wygasła, prawdopodobnie tracąc na wartości. Kto wie, może kiedy już zaniosą ją do ministerstwa, dowiedzą się, że spartaczyli robotę, przynosząc bezużyteczną już kulę i spotka ich tylko nieprzyjemna nagana?
Nie mógł się skupić. Zdziwił się, że cudem wyrzucił z siebie poprawną inkantację, nie przekręcając expecto w avada, a patronum w kedavra; podczas gdy jego ostatnie miesiące składały się z ciągłych wzlotów i upadków (z przykrą przewagą tych drugich), nie pamiętał chwili, w której czuł się tak źle. Bezsilnie. Żałośnie. I nawet ciepłe wspomnienia radosnych chwil potrzebne do rzucenia zaklęcia nie mogły sprawić, żeby się uśmiechnął.
Zupełnie tak, jakby zapominał, jak układa się usta w radosnym grymasie.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Ukryta nora [odnośnik]04.02.16 22:55
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością

'k100' : 82
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ukryta nora [odnośnik]05.02.16 9:47
Rozumiała coraz mniej. Może gdyby nie ból, byłaby w stanie dostrzec o wiele więcej szczegółów, drgnień mięśni wskazujących na to, które z wypowiadanych słów są kłamstwem, a które prawdą - w końcu umiejętność swobodnego kształtowania rzeczywistości miała opanowaną niemalże do perfekcji - jednak nie mogła się skupić. Docierały do niej zdania, których nie umiała zinterpretować, widziała gesty, które wydawały się być jakimś obłąkańczym tańcem. Blablabla, Rosierowi odbiło, blablabla, wcale z nim nie współpracuję, blablabla, wszystko w porządku?
Spojrzała na pana rudego z miną wielce znaczącą; zaraz spłonie mi ręka, nie wiem co się dzieje, w przypływie wielkoduszności powstrzymując się od wypowiedzenia na głos odpowiedzi, która w tych mocno niesprzyjających okolicznościach mogłaby być co najmniej niemiła. Już sama nie wiedziała, któremu kibicuje i czy właściwie kibicuje któremukolwiek. Nawet kusząca wizja zasilenia marnych oszczędności pieniędzmi z Ministerstwa bladła wobec pragnienia, by magomedycy pojawili się już teraz zaraz natychmiast. Choć - przyszło jej nagle na myśl - czy to było jej pierwsze oparzenie? Zmagała się ze smoczym ogniem, z wrzątkiem... ale ten był magiczny, no tak. I przypominał o tym, co się z nim wiązało.
Do głowy wdarło się gwałtownie podejrzenie, że ta przepowiednia? mogła się ziścić nawet teraz. Czy któryś z tych tutaj był człowiekiem, którego powinna się strzec? A może obaj? Trudno powiedzieć, by dzisiejsze przeżycia miały pomóc w mozolnej nauce ostrożnej ufności ludziom.
Znów zamkniesz się w skorupie?
Ktoś oczekiwał odpowiedzi - a może wcale nie, jednak poczuła potrzebę zabrania wreszcie głosu ze swojego miejsca na trawie - Tak. - A może jednak nie powinna się odzywać? Przecież była zupełnie zbędnym elementem w tym dziwacznym równaniu. Nie traktowali jej poważnie, nie przejmowali się, czy tutaj umrze czy może jednak nie, właściwie jej obecność wydawała się być im mocno nie na rękę. Załatwiali między sobą jakieś porachunki, a doświadczenie Cornelii podpowiadało, że w takich momentach każdy niewtajemniczony świadek jest bardzo niewygodny. W sumie, co to za różnica, czy miała zginąć po tym poparzeniu, zlikwidowana przez jakieś tajne służby Ministerstwa, unieszkodliwiona przez pana rudego i uroczego.
I mogłaby tak smęcić godzinami, taplać się w swoim bólu i rozpaczy jak młody hipopotam, dramatyzując z iście teatralnym przesadzeniem, ale jej uwaga została na moment odciągnięta od tych nieprzyjemnych spostrzeżeń. Jaskółka? Rzuciła panu rudemu krótkie, zainteresowane spojrzenie. Była zaskoczona, lecz nie przyszło jej nawet na myśl, by go wyśmiać (kto nie ma śmiesznego patronusa, niech pierwszy rzuci kamieniem, czy jakoś tak).
Wręcz przeciwnie.
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510
Re: Ukryta nora [odnośnik]15.02.16 21:34
Gdy tylko patronus w postaci jaskółki dotarł do Ministerstwa Magii, postawił na nogi kilku urzędników, którzy w przeciągu kilku minut dotarli na polanę znajdującą się przed norą. Wśród nich znalazł się funkcjonariusz Departamentu Tajemnic oraz Departamentu Kontroli nad Magicznymi stworzeniami, Brygadzistka oraz dwóch magomedyków. Kilka trzaśnięć przecięło powietrze blisko polany. Sylwetki obleczone w służbowe uniformy wyłoniły się zza mgły, która zalała polanę.
Dereck Bagis, brunet patrzący na świat błękitnymi oczami, odwrócił głowę w strone Cassiopei L. Rowle, swojej koleżanki z Departamentu. On, Brygadzistka i magomedycy mieli najmniejsze pojęcie o sytuacji – artefakty, za znalezienie których wyznaczono wysoką nagrodę, zostały odnalezione przez czwórkę… trójkę czarodziejów.
- Są ponoć obleczone klątwami – szepnął do Cassiopei. – Sama rozumiesz, dlatego cię tu ściągnąłem.
Luce Roberts, jeden z ludzi z Departamentu Tajemnic, rozejrzał się po polanie. Zauważył dwójkę poszkodowanych, ale najbardziej zainteresował go Garrett trzymający w dłoniach skórzaną, obtartą torbę. Podszedł do niego pewnym krokiem, świdrując go wzrokiem różnobarwnych oczu. Wyciągnął w jego kierunku rękę i wycharczał przez zaciśnięte zęby:
- Mieliście je przynieść, a nie bawić się nimi jak małe dzieci. Oddaj mi to natychmiast.
Magomedycy podbiegli do Cornelii i Perseusa. Kobieta obróciła się w kierunku Cassiopei i jej współpracownika, pokazując im błękitne języki „ognia” pełzające po rękach poszkodowanych. To nie były zwykły poparzenia. Działanie klątwy można było zaliczyć do wyjątkowo bolesnej w skutkach.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ukryta nora [odnośnik]15.02.16 22:26
Wiedziała, po prostu wiedziała, kiedy patronus przebił się przez ścianę w jej pokoju, płosząc przerażoną śmiertelnie sowę z oparcia jej fotela, że to nie może być nic dobrego. Bławatkowe tęczówki pociemniały, a nos zmarszczył się lekko, gdy wysłuchiwała poselstwa z Ministerstwa Magii, wysłanego przez jej dobrego znajomego, Derecka Bagisa. I chociaż od lat nie zajmowała się już łamaniem klątw, porzuciwszy to życie na rzecz - niemniej spokojnego, warto dodać - życia Brygadzisty, nigdy nie odwróciłaby się od kogoś, kto doceniwszy jej umiejętności, prosił o pomoc.
Nie zawracając sobie głowy zmianą białej sukienki na coś wygodniejszego, coś bardziej praktycznego, narzuciła na ramiona pelerynę i chwyciła różdżkę, kierując się wprost do kominka. Gdy dotarła na miejsce spotkania, a zaznajomiony z jej problemami dotyczącymi teleportacji Bagis przeniósł ją na polanę, panujący tam chaos wykrzywił wargi blondynki w nieprzyjemnym grymasie.
Przetoczyła wzrokiem po najbliższej okolicy, nie zainteresowała się jednak żyjącymi ofiarami ludzkiej głupoty, bardziej fascynującym znajdując unoszące się w powietrzu ogniste litery. Skinęła głową w cichym potwierdzeniu na słowa Derecka, a później, zrzucając z głowy kaptur, podeszła do oznaczonego napisem wejścia nory, znikając w nim na parę chwil. Zbliżyła się do truchła, nachylając się nad nim niespiesznie; jasnozłote loki spłynęły jej na ramiona, gdy ostrożnie, przez ochraniające dłonie rękawice badała rany mężczyzny. Dopiero po dokładnych oględzinach odrzuciła pukle niecierpliwie na plecy, a potem wyprostowała się, opuszczając norę i zmierzając w kierunku poszkodowanych.
- Te "ponoć" obleczone klątwą artefakty... - zaczęła, a drwina w jej głosie wybrzmiała chłodno, nieprzyjemnie, zdecydowanie zbyt ostro jak na kobiecy ton - Skąd wam przyszło do głowy, idioci, by dotykać ich rękami? By w ogóle się do nich zbliżać? - pokręciła głową, unosząc ramiona by kilkoma nerwowymi ruchami spleść włosy w luźny węzeł, tuż nad karkiem. Teraz jedynie przeszkadzały.
- Odsuńcie się - mruknęła do magomedyków, podchodząc bliżej by przyjrzeć się błękitnym płomykom, przemykającym po rękach poszkodowanych. Dopiero po chwili zorientowała się, że jednym z nich był Perseus Avery, którego twarz kojarzyła przecież ze spotkań Rycerzy, a który najwyraźniej stał w kolejce po wygląd, gdy rozdawali szare komórki. Że też przyszło mu do głowy, by wpakować się w takie bagno!
- Jak do tego doszło? Co się stało? - spytała szybko, przyklękając na jedno kolano i podwijając rękawy szaty. Zapach fiołków i winogron zawirował w powietrzu, kiedy przegrzebywała swoją torbę w poszukiwaniu notatnika, zawierającego większość klątw i przekleństw, z jakimi zdarzyło jej się spotkać w ciągu trzech lat pracy łamacza. Prawdopodobieństwo, że znajdzie w nim coś podobnego było nikłe, ale warte sprawdzenia.
- Żadne z was nie miało bezpośredniego kontaktu z tym świństwem, dostaliście echem zaklęcia, prawda? - spytała jeszcze, dosyć rzeczowo, wyłuskując różdżkę z kieszeni peleryny. Jej wzrok błądził od Perseusa do nieznanej dziewczyny, a wargi zaciskały się w wyrazie zniecierpliwienia.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Ukryta nora [odnośnik]16.02.16 17:18
Absurd sytuacji osiągał zaszczytne apogeum; Garrett nie wykrzywił nawet ust w bezsilnym (bądź ironicznym? trudno stwierdzić, co byłoby bardziej odpowiednie) półuśmiechu, zbyt zmęczony, zbyt zaskoczony, zbyt rozczarowany, by zdławić dyskomfort cynizmem. Bo pozostało im czekać, a bezsilność odciskała na nim piętno. Nieprzerwanie krążył, jakby nie potrafiąc ustać w miejscu, sporadycznie wysyłając tylko kontrolne spojrzenia w kierunku Avery'ego: niewyrażające zbyt wiele emocji, raczej wypraną ze wcześniejszych piorunów obojętność, choć w duszy Weasley przeżywał katusze i wciąż miał problemy z powstrzymaniem potrzeby zniszczenia kogoś, czegoś, bądź nawet samego siebie.
W końcu dobiegł go trzask towarzyszący teleportacji; mimochodem zmarszczył czoło, wiedząc, że musi uważać na słowa. Powiódł spojrzeniem za uzdrowicielami podchodzącymi do Cornelii i Perseusa (w duszy błagał o to, żeby ktoś pomylił zaklęcie uzdrawiające z torturującym), ale zaraz skupił się na zbliżającym się mężczyźnie.
- Jeśli następnym razem dostaniemy jakiekolwiek wytyczne, uda nam się uniknąć pomyłek - powiedział dość chłodno w formie powitania, mimochodem znów zaciskając palce na ramieniu torby; uniósł lekko brwi, nie mogąc przypomnieć sobie momentu, w jakim przeszedł na ty z tym przypadkowym urzędnikiem, którego, nawiasem mówiąc, pierwszy raz widział na oczy. Chociaż zdenerwowanie rozbrzmiewające w każdej wypowiedzianej zgłosce wskazywało na to, że doskonale wiedział, co Garrett trzymał w torbie i jak wiele problemów przysporzyłoby jego nagłe zniknięcie. Na podobieństwo pieprzonego Tristana Rosiera.
Mógł zatem zgadywać, że stojący przed nim mężczyzna był Niewymownym.
- Perseus zaznaczył zaklęciem miejsce, w którym znajduje się ciało złodzieja. Najpewniej nie przeżył kontaktu z tym artefaktem i ataku wiwerny, która, notabene, dalej dogorywa nieopodal. Ktoś mógłby się nią zająć - mruknął w kierunku mężczyzny, nie zagłębiając się w szczegóły. Były zbędne.
- I wolałbym dostarczyć to do Ministerstwa osobiście - bo gdyby chciał, już dawno uciekł, bo jego poziom zaufania do innych w przeciągu ostatnich kilkunastu minut spadł poniżej bezpieczną granicę zera, bo miał pewną awersję do ludzi taksujących go spojrzeniem różnobarwnych tęczówek. Gdyby nie był na niego wściekle zły, być może zerknąłby na Perseusa, zastanawiając się, czy pamięta ich wspólną klęskę sprzed dwóch miesięcy.
Z czasów, gdy jeszcze współpracowali. Gdy razem tkwili w zakonie. Gdy brzmienie nazwiska Avery nie zaalarmowało go tak głośno, jak powinno zaalarmować już na samym początku.
Dłoń Garretta nie drgnęła, dalej zaciskał palce na pasku torby - obserwował mężczyznę z milczeniu, spokoju, z pewną dozą ostrożności i dziwnego, nienaturalnego chłodu, którego nie umiał powstrzymać.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ukryta nora - Page 4 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Ukryta nora [odnośnik]17.02.16 13:09
Jeśli los się do mnie kiedykolwiek uśmiechał, był to zdecydowanie uśmiech ironiczny. W kosmicznym tempie wszystko obracało się w popiół na moich oczach i przesypywało się przez palce, niezdolne do powstrzymania biegu wydarzeń, nie wspominając już nawet o ich odwróceniu. Doskonale tego świadomy, skupiłem się w pełni na dokładnym oznaczeniu płomienistym znakiem odpowiedniego miejsca, zamiast świdrować spojrzeniem torbę z zawartością wartą wszystkich tych dramatów, torbę, która wciąż byłaby w moim posiadaniu, gdyby nie zabrały jej te cholerne elfy. Weasley najwyraźniej posiadł mistyczne umiejętności telepatii i był w stanie na podstawie kilku słów Tristana złożyć w całość wszystkie elementy układanki, bo oto dopadł go atak chorobliwej podejrzliwości, objawiającej się wzrokiem godnym bazyliszka. Cóż więc pozostało mi do uczynienia, gdy Garrett był już w pełnej gotowości, a moją rękę wciąż oplatały bladobłękitne płomienie?
Powietrze przecięły charakterystyczne dźwięki aportacji, a na polanie zrobiło się niemalże tłoczno. Zacisnąłem mocno szczęki, widząc zbliżających się magomedyków, bo chociaż wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że potrzebuję ich pomocy, serce zakołatało mi niespokojnie o żebra, jak zwykle na widok uzdrowicielskiego uniformu.
- Nie ma potrzeby na tyle miłych słów, moja droga. Chcieliśmy ci zapewnić trochę rozrywki, sama rozumiesz - odpowiedziałem, kierując się do Cassiopei, która zdawała się być wielce uradowana swoim najnowszym zadaniem. Doprawdy, kolejna osoba uświadamiająca mnie jak skrajnie nieodpowiedzialnie i nieroztropnie postąpiłem była zupełnie zbędna.
- Głupi impuls - stwierdziłem zdawkowo, nie mając siły ani ochoty wdawać się w szczegóły. Bo czy te miały jakieś znaczenie, skoro krzywda już się stała? - Echem? Nie, oboje chwyciliśmy te cudowne przedmioty w dłonie i jak na paskudne uczucie płonięcia żywcem, zdaje się, że trzymaliśmy je w zaciśniętych palcach dosyć długo. Nie chciałem rozbić tej kulki, nie mogłem jej tak po prostu odrzucić na bok - wyjaśniłem, by rozwiać wątpliwości i zapewne dać kolejne dowody na moją bezbrzeżną lekkomyślność. Zgrzytając zębami, jakby to miało pomóc w zniesieniu bólu, który nie chciał zelżeć wraz z upływem czasu, a może wręcz przeciwnie - narastał z sekundy na sekundę. Dopiero po odbębnieniu zwyczajowych uprzejmości z panną Rowle, moje spojrzenie powędrowało ku pracownikowi (podobno) z Departamentu Tajemnic, raczej nie przypominającego spokojnego urzędasa z Ministerstwa i Garretta, patrzącego na niego, dla odmiany, nieufnie. Tym razem jednak popierałem tę nieufność, gdy mężczyzna warkotliwym głosem i władczym gestem zażądał oddania mu torby, dlatego też zerknąłem ponownie na Cornelię i Cassiopeię. - Panie przodem - oznajmiłem, sugerując, by łamaczka klątw zajęła się obrażeniami blondynki, kiedy sam w tym czasie zbierałem się do wyminięcia kobiet. Zawahałem się w pół kroku i nim oddaliłem się, pochyliłem się w stronę panny Rowle, by tylko ona mogła słyszeć moje kolejne słowa, które dla osób postronnych mogły wyglądać jak wymiana spostrzeżeń na temat klątwy, która nieszczęśliwie nas dosięgła. - Zawartość tej torby jest dla nas - Rycerzy - bardzo ważna. W jej posiadaniu nie powinien być ani Weasley, ani pracownik Ministerstwa. Twoja pomoc w odpowiednim momencie będzie nieoceniona. - wyszeptałem pospiesznie wprost do jej ucha, by po chwili wyprostować się, uśmiechnąć się pokrzepiająco do Cornelii, która wyjątkowo godnie znosiła swoje obrażenia, po czym szybkim krokiem udałem się w pobliże Garretta (ostatnie miejsce na ziemi, w którym chciałbym być) i jego uroczego towarzysza (jeszcze mi tego brakowało).
- Jakiś problem? - zapytałem, bez problemów wyczuwając niezaowalowane napięcie pomiędzy zebranymi. A wszystkiemu winna ta pieprzona kulka. - Departament powinien lepiej bawić swoich zabawek. Dlaczego nie ma tu Rogersa albo mojego przełożonego? Proszę wybaczyć, ale to przed nimi odpowiadamy - oświadczyłem, powstrzymując chęć skrzywienia się, gdy poparzona ręka dotkliwie zapiekła po raz kolejny. Spojrzałem na mężczyznę. Dlaczego jego dwukolorowe oczy wydawały się być tak łudząco podobne do oczu, które przed dwoma miesiącami rzuciły mi niemalże wyzywające spojrzenie na chwilę przed zniknięciem w zakamuflowanym wyjściu awaryjnym z portierni i na chwilę przed widowiskowym fiaskiem całej akcji? Zerknąłem na Garretta kurczowo ściskającego swoją zdobycz. Czy i on miał wątpliwości co do jegomościa, który nie raczył się przedstawić ani tym bardziej wylegitymować? To nie pora na fochy, Weasley.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Ukryta nora [odnośnik]21.02.16 15:07
Miała serdecznie dość całego tego ambarasu. Zabawne; same poszukiwania, walka z wiwerną, rozmowa z duchem, nawet starcie ze złodziejami i - a niech to druzgotek - nieprzyjemne zetknięcie z magicznymi kulami były całkiem... interesującą przygodą? Oczywiście wżerający się w tkanki ból przypominał bardzo nieuprzejmie, że może powinna zweryfikować swoje zdanie na temat pojęcia przygoda, które dotychczas mimo wszystkich przejść kojarzyło jej się dość pozytywnie, jednak z uporem maniaka była skłonna powtórzyć to każdemu z osobna; zepsuli jej przygodę życia. Rosier - który zdurniał do reszty i spierniczył, miejmy nadzieję, że prosto na zamknięty oddział w Mungu, pan uroczy - bo gadał od rzeczy i nawet ona była sceptycznie nastawiona do jego spostrzeżeń, pan rudy - dobra, on akurat był tutaj najbardziej do rzeczy, co nie zmienia jednak faktu, że uparcie ignorował jej obecność. Dalsze wyliczanie nie było sensu, bo osoby, które pojawiły się na polanie składały się na mały tłum, którego poszczególnych jednostek nie kojarzyła; niemniej jednak magomedycy zachowywali się mocno nieporadnie, zabierając do jej poparzenia, a przy tym skutecznie uniemożliwiali jej przynajmniej minimalne zorientowanie w sytuacji. Czy chcieli pozbawić ją nagrody za złapanie złodzieja? Przecież gdyby nie ona...
- Słuchajcie pierdoły. - odezwała się w końcu, bo irytacja pomieszana z bólem osiągnęła apogeum i w tym momencie nie była w stanie siedzieć już cicho i czekać, aż wszyscy pozałatwiają swoje sprawy, a ją zostawią z niczym. No i - nie oszukujmy się - uwaga przybyłej blondynki na temat idiotów również nie polepszyła jej nastroju. Teraz to wszyscy byli taki światli i wszystko wiedzieli, ale żeby poinformować o niebezpieczeństwie wcześniej to nikt nie pomyślał. - Nie interesuje mnie, kim jesteście - w sumie i tak nie wiem, bo nie raczyliście się przedstawić - ale jeśli sądzicie, że, auć - tu z godnością wstała i choć pozornie kierowała swoje słowa w przestrzeń bliżej niesprecyzowaną, jej spojrzenie podejrzanie często lądowało na panu nieprzyjemnym, który miał jakiś problem do pana rudego - oddamy wam - rzuciła szybkie spojrzenie na jedyną bratnią duszę w tym towarzystwie, błagając by rzeczywiście była bratnia, a nie oburzyła się zaraz tym nagłym sojuszem, który sama zawiązała bez pytania - zdobyte krwią i potem artekurczefakty, to chyba... - Urwała nagle, marszcząc brwi. W sumie to już nie wiedziała, kto tutaj jest największym debilem. Może ona, bo dała się wciągnąć w - a raczej sama radośnie postanowiła rozpocząć - poszukiwania złodzieja, odwalając za Ministerstwo najgorszą pracę. Nie mieli swoich ludzi? Czy naprawdę magiczny świat jest w tak opłakanym stanie, że bohaterów narodowych spławiają sobie na polance?
- Żądam rozwiązania sprawy w Ministerstwie, a nie w tych warunkach. - zakończyła swoją efektowną przemowę (Szekspir byłby dumny) i skrzywiła się z bólu, co na całe szczęście powstrzymało ją przed rzuceniem jakiejś uwagi w stylu Daj to był gobliński sprzedawca smoczych jaj czy lecicie sobie w kulki.
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Ukryta nora
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach