Wydarzenia


Ekipa forum
Sala Główna
AutorWiadomość
Sala Główna [odnośnik]19.02.16 20:57
First topic message reminder :

Sala Główna

★★★
Prosto z wystawnego holu, goście przechodzą do Sali Głównej o wysokim sklepieniu. W miejscu, gdzie zazwyczaj znajduje się widownia, wypełniona rzędami wygodnych siedzisk, nie ma teraz żadnego krzesła – pozostała wyłącznie odsłonięta marmurowa podłoga. Niezwykle śliska, momentami wydaje się wręcz lustrzanie odbijać roziskrzony świecami bogaty żyrandol, lewitujący idealnie w połowie wysokości budynku. Parkiet i centrum wydarzeń są doskonale oświetlone, ale z parteru nie sposób ujrzeć wnętrza lóż. Zresztą, kto błądziłby z głową zadartą do góry, gdy wokół tyle piękna? Zarówno w postaci śmietanki towarzyskiej magicznego Londynu jak i zachwycających zdobień ścian.
Co kilka metrów, odgrodzone kolumnami, ściany zdobią wyjątkowe drzeworyty, ukazujące atrybuty i charakterystyczne cechy każdego ze szlacheckich rodów. Są tu polowania, smoki, targane wiatrem żagle, wyjątkowe Sabaty, przesypujące się góry galeonów, piękne profile nestorów i matron. Z dystansu wydają się poruszać, ale gdyby ktoś postanowił przyjrzeć się żyjącej scenie z bliska, zobaczy tylko doskonale wyryte w dębowym drzewie nieruchome postaci, wzbogacone gdzieniegdzie prawdziwymi złoceniami.
Na scenie – niegdyś teatralnej, teraz stricte muzycznej – występuje Magiczna Orkiestra Klasyczna. Początkowo z instrumentów wydobywają się ciche, zapraszające dźwięki, sprzyjające konwersacji a wśród muzyków nie ma jeszcze gwiazdy wieczoru: oszałamiającej Belle.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:12, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala Główna - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala Główna [odnośnik]28.02.16 1:55
W galerii robiło się coraz tłoczniej. Jeżeli Lilianie kiedykolwiek było chłodno, teraz pod wpływem licznych ludzkich oddechów zrobiło się nieco cieplej. Tak, to wydawało się być idealną wymówką na samoistne czerwienienie się piegowatych policzków. Wreszcie było jej wstyd, że każdy może podziwiać jej oznaki zakłopotania, co tworzyło tylko kolejną spiralę nieszczęść, czyli podgrzewanie temperatury naczyń krwionośnych. Sytuacja nieomal dramatyczna, bowiem bez wyjścia. Pluła sobie w brodę (podczas refleksji w umyśle, rzecz jasna), że nie zabrała ze sobą stosownego wachlarza, którym mogłaby teraz się poratować. Zamiast tego uśmiechała się niepewnie nie widząc, że to tylko przykuwa wzrok osób znajdujących się w pobliżu. Perseus z pewnością musiał odczuć fakt zaciskania się szczupłej dłoni na jego ramieniu; to wszystko w obawie o utratę sił do utrzymania się w pionie. Nie tyle, co do Yaxley dotarło znaczenie symbolicznego pojawienia się z lordem Avery razem, tak najzupełniej publicznie, a to, że wszyscy zdawali się to zauważać. Owszem, była półwilą, chcąc czy nie zwracała na siebie uwagę. Lecz tym razem to bycie w centrum zainteresowania przytłaczało ją do tego stopnia, że gotowa byłaby poszukać jakiegokolwiek odosobnionego miejsca i udać się tam wraz z Perseusem, ażeby porozmawiać z nim we względnym spokoju, bez tej niezdrowej rywalizacji prześcigania się z komplementami. Nie, żeby ich nie lubiła - uwielbiała wręcz! - acz dla kogoś tak nieposkromionego jak Liliana były one nadmiernie zawstydzające, niestety.
- Masz rację. Może trochę się martwię po prostu - odpowiedziała swemu towarzyszowi. Zauważyła wirujące w powietrzu tace z winem oraz innymi trunkami, lecz sama nie przepadała za mocnym, drażniącym smakiem alkoholu, dlatego też zrezygnowała z prób upolowania jednego z kieliszków. Kto wie, może lekko podchmielona byłaby mniej skrępowana?
- Och, kolejnych skandalicznych zaręczyn arystokratyczny świat by nie zniósł. Pękłby niczym bańka mydlana - skomentowała jeszcze, będąc pomimo wszystko w rewelacyjnym nastroju. Żadnego dozoru, wyśmienite towarzystwo, piękne obrazy - czegóż chcieć więcej?
Liliana dygnęła lekko, żegnając męża Leandry, której to zaś posłała podnoszące na duchu spojrzenie. Lub przynajmniej bardzo by chciała, żeby tak ono właśnie wyglądało. Miała nadzieję, że jej dawny przyjaciel nie wytnie jej takiego numeru i nie zostawi samej, ponieważ byłoby jej niezmiernie przykro. W towarzystwie Lei zostać by mogła, najpewniej miały trochę tematów do obgadania!
- Tak, z pewnością przyjrzymy się jego dziełom. Bardzo lubię piękne, gustowne rzeczy - wtrąciła się w dyskusję odnośnie anonimowego artysty. I to było na tyle, jeżeli chodzi o pewność siebie. Zbombardowana bardzo miłymi słowami wyglądała jak słodki buraczek.
- Dziękuję lordzie Ollivander - odezwała się do chłopaka, który nagle znalazł się w ich towarzystwie, tym samym zapominając o głupiutkim temacie sukienek. Jej błękitne oczęta chodziły jak szalone, byleby nie patrzeć na mężczyzn w jej najbliższym otoczeniu - miała nadzieję na odzyskanie sił i lekkie ochłodzenie lic. - Właśnie, gdzie Rosalie? - spytała z zainteresowaniem, acz desperacko chyba szukała zmiany tematu, a nie, że była realnie zmartwiona.
- Jako rycerz w lśniącej zbroi zobowiązana jestem do ratunku potrzebujących duszyczek. Zwłaszcza, że to czysta przyjemność. Dlatego jeżeli tylko lord Avery wyrazi chęci, jestem gotowa przybyć z pomocą. Zresztą na pewno nie tylko ja, my kobiety jesteśmy wrażliwe na krzywdę innych, polecam ten sposób skupiania na sobie uwagi - skomentowała pół żartem, pół serio, całość rozmów tyczących się jej osoby. Zupełnie, jak gdyby wróciło jej nieco odwagi.

jeżeli coś pokręciłam to przepraszam, gubię się w takiej ilości osób i tekstu iksde


Kwiat przekwita, ciern zostaje

Liliana R. Yaxley
Liliana R. Yaxley
Zawód : stażystka w św. Mungu
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Usiadłszy przed lustrem pewnego razu
Chciałam prawdy, jasnej wizji chciałam,
Innej od gładkiego, słodkiego obrazu,
Który w nim dotąd widywałam...
Ujrzałam kobietę dziką, jak wiatr,
Niekobiecymi miotaną żądzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1951-liliana-yaxley http://morsmordre.forumpolish.com/t1977-skrzynka-pocztowa-lilki#28265 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f113-fenland-yaxley-s-hall http://morsmordre.forumpolish.com/t1986-liliana-yaxley
Re: Sala Główna [odnośnik]28.02.16 20:11
Sala Główna była dużo bardziej liczna w ludzi niż pozostałe sale w których można było podziwiać dzieła konkretnych już artystów. Jednak cechowała się tym, że potrafiła pomieścić znacznie większą ilość osób i na sali bez problemu dostrzegano różnego rodzaju grupki porozdzielane według nieznanych nikomu schematów. Część osób dzieliła się ze względu na powiązania rodzinne, inni przez sympatie i zdarzały się też skupiska osób związanych ze sobą pracą. Marin w głębi duszy zaklął, bo uznał, że nie chciałby chyba spotkać dzisiaj nikogo z pracy, kto mógłby mu przez kilkanaście minut zawracać głowę służbowymi sprawami.
- Ależ oczywiście Leandro, wybacz tą pomyłkę, dalej ciężko mi się przestawić. - skinął głową patrząc prosto w dziewczyny, która w czasach szkolnych tak bardzo go urzekła. Ba, nawet po powrocie zza granicy dosyć często widywali się w Hogsmeade. Perseus prawdopodobnie nigdy o tym się nie dowiedział i w sumie dobrze, bo mógłby być wściekły, że za jego plecami dostawia się do Leandry.
- Niestety muszę przyznać, że towarzystwo jej obecnie jest mi nieznane, gdy spacerowaliśmy po galerii spotkaliśmy Megarę Carrow, która nalegała na moje towarzystwo. Nie chciałem zostawiać Twojej siostry, lady Yaxley, ale przekonywała mnie, że nic się nie dzieje i że też musi kogoś znaleźć. - uśmiechnął się tłumacząc powód dla którego przyszedł tutaj sam. Dokąd udała się Rosalie z Deimosem Carrowem, któremu pewnie śmierdziało z buzi? Może to faktycznie niezbyt dobry pomysł, żeby go opuszczać?
- Perseusie, nie musisz mi tego tak tłumaczyć, jak widać znowu łączy nas bardzo wiele, bo Rosalie również okazała swe ogromne serce i postanowiła się zgodzić gdy zapytałem ją o towarzystwo tego wieczoru. Śmiem nawet twierdzić, że myśl o tym, że może mi tu towarzyszyć to może być jedyny solidny argument za tym, żebym się pojawił. - powiedział do swojego przyjaciela ukradkiem zerkając na Leandrę. Czy powinien ją porwać z towarzystwa brata? Prawdopodobnie nie, ale kiedy miał z nią porozmawiać jak nie teraz?
- Leandro, zechciałabyś mi towarzyszyć przez kilka chwil skoro nie ma w okolicy Twojego męża? - zapytał z uśmiechem na twarzy skinając głową. Oczywiście słowo mąż w jego ustach zabrzmiało dosyć sucho i prawdopodobnie Liliana oraz Perseusz tez usłyszeli zmieniony ton głosu. - Myślę, że lady Yaxley z Perseusem wybaczą nam to, że pozwolimy im cieszyć się swoim towarzystwem. - i uśmiechnął się do swojego bardzo dobrego kolegi z czasów Hogwartu i zaprosił Leandrę pod ramię mając nadzieję, że nie będzie miała z tym zbytniego problemu.
- Jak Ci się podoba na wernisażu? Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział lekko smutnym tonem głosu Marin gdy tylko oddalili się od Perseusa i Fabiana. Nie chciał, żeby ktokolwiek z tej dwójki wiedział o tym, że w ogóle coś czuł do Leandry.
- Jest tyle rzeczy, które powinienem Ci powiedzieć, ale nie mogę.. Ale nieważne. Jak się czujesz jako żona?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sala Główna [odnośnik]03.03.16 12:52
Symfonia dźwięków kwartetu smyczkowego miesza się z kakofonią głosów zebranych na wernisażu gości, którzy zabawiali się wzajemnie wartką rozmową, nie bacząc na innych zebranych, a swe zainteresowanie skupiając jedynie na lewitujących w powietrzu tacach z najdroższym szampanem. Wreszcie sama sięga po jeden z kieliszków, jednak nie po to, by zwilżyć spierzchnięte usta musującym alkoholem - pragnie zająć czymś ręce, odciągnąć uwagę własnego zdenerwowania od pełnionych dzisiejszej nocy obowiązków. To pierwszy tak ważny dla niej wieczór, gdy pewna część jego sukcesu zależy właśnie od niej; o obrazach wie wszystko, ciotka zadbała, aby była w stanie zaspokoić ciekawość nawet najbardziej wymagających klientów, a przyjmowanie od nich kwitków na ich zakup zdawało się aspektem zdecydowanie mniej problematycznym.
- Skoro obiecujesz, postaram się pozostać blisko. Po tej deklaracji nie pozwolę ci opuścić wernisażu, jeśli nie złożysz mi rezerwacji kupna - stwierdza stanowczym tonem, choć bez trudu można wyczuć w nim i rozbawienie. Przez chwilę zastanawia się, gdzie powinna go skierować by jak najlepiej wpasować się w dobrze znane jej gusta, nim jednak udaje jej się dojść do sensownej konkluzji, Perseus zmienia temat. - Braciszu, nic tylko pakowałbyś się w tarapaty - żartuje i kręci głową z dezaprobatą. Nawet jeśli dziś wyjątkowo pochwala jego wybór; być może udałoby się jej wcielić w rolę swatki i wreszcie zadbać o to, by u boku brata zagościła niewiasta, którą byłaby w stanie zaakceptować? Co prawda, żadna nie jest dla niego wystarczająco dobra, ale jej drogiej Lilianie naprawdę niewiele brakuje go ideału.
- Tobie wybaczyłabym wszystko, Marinie - żartuje uprzejmie, starając się zignorować nagłą wesołość ogarniającą jej brata. Czy i on zamierzał bawić się w Brutusa, zwracającego się przeciwko niej? Choć jej usta wyginają się w czarującym uśmiechu, w głowie wciąż rozbrzmiewają słowa Ollivandera. Leandra Avery... Tak dawno nikt nie zwracał się do niej w ten właśnie sposób, a jednak nie minęły nawet trzy miesiące odkąd tego nazwiska nie może nazywać już swoim.
- Z wielką chęcią, mój drogi - odpowiada łagodnie i posyła mu urzekający uśmiech. Co prawda, od sierpnia nie mieli okazji zamienić ze sobą nawet kilku słów we względnym odosobnieniu, dlatego też nieznacznie obawia się tej konfrontacji ze swym nie tak dawnym zauroczeniem. I choć serce ze zdenerwowania zaczyna bić szybciej, po jej spokojnej, a wręcz stoickiej twarzy nie sposób targających nią wątpliwości. - Liliano, bracie - żegna ich oboje uprzejmym skinięciem głowy i opiera drobną dłoń na przedramieniu Marina, pozwalając mu eskortować się na drugi koniec sali.
- Jestem zachwycona. Sporo pracy włożyłam w pomoc przy jego przygotowaniu, ale widząc tak olśniewające efekty... było warto. Mam nadzieję, że nie dopatrzyłeś się żadnych niedociągnięć? - opowiada z zaangażowaniem. Gdyby tylko jej na to pozwolił, zapewne przestałaby dusić w sobie całą ekscytację, ale i stres związany z tymże przedsięwzięciem i zanudziła go nie mającym końca potokiem słów. Jednak świadomość, że damie nie wypada jednak paplać bez opamiętania, posyła mu czarujący uśmiech, pozwalając dopowiedzieć resztę historii bazując na enigmatycznej mimice twarz.
- Powoli się przyzwyczajam - odpowiada zdawkowo, nie potrafiąc zdobyć się na szczersze zwierzenia. Bo choć od lat nazywa go jednym ze swych bliższych przyjaciół, ze względu na specyfikę łączącej ich więzi trudno jej opowiadać o swoim małżeństwie. - Rozchmurz się, proszę - dodaje ciepło, gdyż jej czujnej uwadze nie umyka smutek pobrzmiewający w jego głosie. - O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - pyta wreszcie, pozwalając cierpliwości zerwać się z wodzy.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Sala Główna [odnośnik]03.03.16 22:43
Gdyby wiedział, co myśli Fabian to najpewniej przyznałby mu rację. Albo nawet pogoniłby go do Dziurawego Kotła własnoręcznie. Wino wydawało się być mimo wszystko zbyt słabym trunkiem, żeby ukoić jego wewnętrzną bolączkę. Zarówno tę wywołaną przez całe to urocze widowisko, jak i to, co zżerało go od środka. Miał ochotę porządnie napić, a właściwie nachlać ognistej w dobrym towarzystwie. Spożycie takie ilości, że w głowie zaczęłoby przyjemnie wirować, a obraz przed oczami straciłby całą swoją surową ostrość. Wszystko stałoby się znośniejsze, wewnętrzne głosy wyciszyłyby się chociaż trochę. Niemalże westchnął, gdy ta wizja nagłej ucieczki rozpaliła się w jego umyśle. Była niczym edeński ogród, słodka i nieosiągalna. Skupił się więc na szarej rzeczywistości, a będąc bardziej precyzyjnym na słowach wypadających z ust przyjaciela, który był odpowiedzialny za jego względny spokój w tym momencie.
- Akurat swojego kuzynostwa się nie boję - odparł uśmiechając się kącikiem ust. Jeśli była jakaś część rodziny, z którą był związany, nie licząc Allison i ojca, to było nią właśnie najbliższe kuzynostwo. Na pewno bliższy był mu Perseus, z którym dzielili dom w Hogwarcie i pasję do Quidditcha. Leandra, jego młodsza siostra, a od niedawna również żona jego przyjaciela, również była obecna w jego życiu. W mniejszym zdecydowanie stopniu, ale jako tak samo przywiązana jak on do Allison, często przychodziła w pakiecie z bratem. Na chwilę obecną miał co do niej mieszane uczucia. Zwłaszcza przez fakt, że pomagała jego matce w galerii i, co gorsza, lubiła ją. Nie za bardzo wiedział, co o tym myśleć, więc póki nie musiał, nie robił tego. Żałował, że nie wszystko w życiu jest takie proste.
Jego wzrok automatycznie potoczył się za spojrzeniem Fabiana. Rzeczywiście kojarzył panią Naifeh zarówno z trybun jak i z dawnych czasów, gdy związana była ze sławnym pałkarzem. Słyszał także o ostatnich wydarzeniach i jej stracie. Chciałby móc powiedzieć, że może sobie tylko wyobraża, co czuje, ale ostatnimi czasy sam miał wrażenie, że spotkało go coś podobnego. Nie dopuszczał jednak do siebie myśli, że jego rozłąkę wywołało przerwanie czyjejś linii życia. Nie było takiej opcji.
- Niezwykła suknia - zdołał dorzucić tylko, bo po chwili pochłonęło go wyznanie przyjaciela. I szczerze zmartwiło. Można to było przyrównać do sytuacji z deszczu pod rynnę. O ile Laidan nie była mu droga to wydawała się w pewnym sensie nieszkodliwa. Natomiast Samael to zupełnie inna sprawa. Ten człowiek był po prostu nieobliczalny. Nie można było się niczego po nim spodziewać, a wpływ, jaki mógł wywrzeć na młodą i podatną na sugestie świeżo upieczoną panią Malfoy mógł być krótko mówiąc niebezpieczny. Zanim jednak coś powiedział ze spokojem upił łyk wina. Byli w miejscu publicznym i wszystko tutaj maiło uszy. Musiał być ostrożny ze swoją opinią.
- Zamknięcie wywołałoby tylko odwrotny skutek do pożądanego - powiedział spoglądając mu prosto w oczy. Przekonał się już o tym, gdy próbował chronić swoją bliźniaczkę. - Musisz mieć teraz na nią szczególnie oko. Dużo rozmawiać, spróbować uświadomić. - Przetoczył spojrzeniem po sali, jak gdyby spodziewał się zobaczyć w tłumie brata. Niestety naprawdę niewiele od nich zależało, przynajmniej od niego.


okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you


Soren Avery
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
sny są dla ludzi bez wyobraźni
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t796-sren-avery https://www.morsmordre.net/t859-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-whitcomb-st-43-7 https://www.morsmordre.net/t1180-sren-avery
Re: Sala Główna [odnośnik]04.03.16 12:53
Marin od małego dziecka gdy chodził z ojcem na przyjęcia miał mieszane uczucia. Zawsze lubił duże i huczne imprezy, gdzie harmider pochodzący z ludzkich gardeł po jakimś czasie był praktycznie nie do zinterpretowania, jednak przeszkadzało mu zawsze jedno - po pewnym czasie zwyczajnie się nudził i obecność innych osób go po prostu męczyła. Tłum, który zawsze otaczał chłopaka na przyjęciach z początku był interesujący, mógł w końcu obserwować nieznajomych ludzi, którzy wydawali się interesujący i fascynujący, jednak gdy tylko okazywało się, że większość z tych ludzi nie ma praktycznie nic do zaoferowania... Przychodził czas na eleganckie opuszczenie towarzystwa.
Wernisaż wchodził w taki moment, kiedy Marin niezbyt wiedział co ze sobą zrobić. Opuścił towarzystwo Rosalie na rzecz Megary Carrow, któa jednak po chwili musiała opuścić i jego, więc tułał się po galerii szukając jakiegokolwiek interesującego miejsca. Nie powinien chyba wychodzić bez Rosalie, prawda?
- Wierzę na słowo, nie chciałbym chyba jednak sprawdzać czy to nie puste słowa. - zaśmiał się Marin mając nadzieję, że faktycznie tak będzie. Wydawało mu się, że jednak była masa rzeczy, których by mu nie wybaczyła. A co jeżeli powiedziałby jej teraz, że ją kocha i próbował ją pocałować? Zdecydowanie nie przewidziała tego co mógł zrobić zdesperowany Marin. Na szczęście obojga miał jednak resztę klasy.
Gdy tylko oddalili się od Perseusa i Liliany, których serdecznie pożegnał i odchodząc obiecał, że jeszcze się spotkają. Nie chciał odrywać Lei od rodziny ale to była jedna z nielicznych jego okazji do tego, żeby porozmawiać z nią na osobności. W ostatnim czasie nie widywali się praktycznie w ogóle. Wiele razy łapał się na tym, że myślał o tym, żeby napisać do niej list. Ale co jeżeli jej mąż... co za okropne słowo... by go znalazł?
- Jeśli chodzi o organizatorską część wystawy wszystko jest idealnie. Widać, że to Twoja zasługa. W końcu mogłem się spodziewać, że jeżeli Ty pomagałaś w przygotowaniu wernisażu to musi się udać. - zaśmiał się zalotnie Marin nie zdając sobie chyba sprawy, że próbuje w kazdym słowie przedstawić ją z jak najlepszej strony. Próbował z nią mimo wszystko romansować? Chyba naprawdę mocno za nią zatęsknił, bo przecież nie chciał narazić się na złą sławę kobieciarza.
- Nie jestem smutny, to tylko tak wygląda. - odparł bez przekonania Marin patrząc w drugą stronę wiedząc, że jeśli Lea zobaczy jego wyraz twarzy podczas wypowiadania tego zdania od razu zrozumie, że to kłamstwo i nie mówi prawdy.
- Nie wiem, chyba o wszystkim. Dawno nie rozmawialiśmy i po prostu... Zatęskniłem za Twoim towarzystwem. Ale miałaś pewnie tyle do roboty, że uznałem, że nie będę Cię niepokoił listami albo wyjściami towarzyskimi. W końcu nie wiem, czy jednak Ci można. - powiedział tuż po tym jak jego głos i nastrój doszedł do siebie. Szybko musiał się otrząsnąć, bo nie chciał wyjść na mazgaja, który nie potrafi sobie poradzić w towarzystwie kobiety, którą kocha, a która nigdy nie będzie jego. To chyba jednak nic złego, że była dla niego ważna?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sala Główna [odnośnik]04.03.16 13:55
Wyszłam z sali południowej oburzona. Byłam tak bardzo zła, że przez chwilę nawet przeszło mi przez myśl, że więcej nie chcę widzieć tej dwójki na oczy. A lord Carrow, co? Ma jeszcze czelność prosić mnie, abym nie informowała o tym mojego dalszego kuzyna? Jeśli złość mi nie minie, to oczywiście, że to zrobię.
Nie miałam już ochoty przebywać na tym całym wernisażu. Colin wolał towarzystwo mojej koleżanki, Marin mnie zostawił dla Megary by chwilę później to samo uczynił lord Carrow. Co było ze mną nie tak, że nagle wszyscy mężczyźni, mimo że tak bardzo do mnie lgnęli, to z drugiej strony tak bardzo się odsuwali? Może chociaż moja siostra miała lepszy wieczór?
Akurat pojawiła mi się na horyzoncie, razem z Perseusem. Wyglądała na zadowoloną, więc nie chciałam im przeszkadzać. Moim celem było znalezienie Leandry Malfoy, aby móc dać jej poświadczenie, że chcę kupić obraz. Chwilę się nachodziłam, aż w końcu udało mi się ją znaleźć. No i proszę, w jakim to towarzystwie. Coś się znowu zaczęło we mnie gotować, wzięłam jednak kilka wdechów, uśmiechnęłam się i z gracją podeszłam do towarzystwa.
- Przepraszam, że przerwę w rozmowie. Lordzie Ollivander, lady Malfoy - przywitałam ich lekkim skinieniem głowy.
Zwróciłam się do Leandry. Dawno nie miałam okazji zamienić z nią słowa. Pamiętałam ją jeszcze jako lady Avery w Hogwarcie, w końcu dzieliłyśmy jeden dom i jeden pokój wspólny. Nigdy jednak nie miałyśmy pozytywniejszych relacji, ba, powiedziałabym nawet, że dosyć mocno się różniłyśmy. Może nie tyle charakterem, bo gdyby Leandra była z bardziej przychylnego rodu, to może byśmy się nawet polubiły, ale nie mogłam zrozumieć dlaczego moja siostra tak bardzo brata się z Averym, a teraz z Malfoyem.
- Nie chcę przeszkadzać, chciałabym tylko przekazać pani, lady Malfoy, moją rezerwację na kupno obrazu. W sali południowej podano mi takie zaświadczenie, proszę bardzo - przekazałam jej odpowiedni kwitek. - Chciałam też pogratulować bardzo dobre zorganizowanej wystawy, to była naprawdę bardzo duża przyjemność, być dzisiaj tutaj.
Uśmiechnęłam się do niej uprzejmie. Zaraz potem spojrzałam na lorda Ollivandera, już dzisiejszego wieczora raczej nie będziemy mieli okazji spędzić ze sobą chwili czasu. On pochłonięty rozmową, jak zła jak osa. To złe połączenie.
- Lordzie Ollivander, chciałam też podziękować za dzisiejszy wieczór. Było mi bardzo miło, że mogłam panu potowarzyszyć - dygnęłam mu delikatnie, kiwając jeszcze Lenadrze. - Lady Malfoy.
Oddaliłam się od nich w stronę kominka, aby skorzystać z sieci Fiuu i wraz ze swoją urażoną dumą wrócić do domu.

zt do domku


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sala Główna - Page 7 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sala Główna [odnośnik]04.03.16 22:47
Odkąd tylko sięga pamięcią, z niecierpliwością typową dla małych panienek oczekiwała, aż rodzice zgodzą się zabrać ją ze sobą na kolejny bal, gdzie odziana w drogą suknię będzie mogła skupić na sobie wzrok wszystkich, zachwycając ich nienagannymi manierami. Szybko przestała tańczyć na stopach, poruszając się z wrodzoną gracją, a w tańcu zatracała się za każdym razem. Teraz, gdy wreszcie nie musi prosić o zgodę ojca, nie zamierza rezygnować z bywania w towarzystwie. Dopiero co pozwolono jej zakosztować tego świata, naturalną koleją rzeczy pragnie go więcej, uważając jednak by się nie zachłysnąć.
- Powinnam poczuć się urażona tym, że masz o mnie tak niskie mniemanie, Marinie - odpowiada z pewną dozą dezaprobaty, jednakże nie żywi najmniejszej nawet urazy za jego oschłe słowa. Nie podejrzewa go o tak niecne zamiary, z resztą musiałby być niespełna rozumu aby posuwać się do wyznań aż tak ryzykownych w miejscu takim jak galeria Laidan Avery. W dodatku w trakcie jej dorocznego wernisażu.
- Zawstydzasz mnie, mój drogi. Całe uznanie należy się mojej ciotce, mam ogromne szczęście mogąc uczyć się od niej - nieznacznie ostudza jego zapał, nie zamierzając pozwolić sobie by ich bądź co bądź niewinna rozmowa stała się przyczyną plotek. Z drugiej strony, Marin należy do wąskiego grona osób świadomych tego, że serce Lei nie przynależy do sztuki, nawet jeśli w przeciągu kilku ostatnich miesięcy całym sercem angażuje się w pomoc w galerii. Czy powinna mu powiedzieć o tym, że zdecydowała się na podjęcie stażu w szpitalu?
- Mnie nie oszukasz - karci go, gdyż nie pomaga nawet odwracanie głowy w przeciwną stronę. Zna go od lat, wszak już jako jedenastolatka nie odstępowała na krok jego i Perseusa - przez ten czas zdołała naprawdę dobrze zagłębić się w jego psychice. Czy naprawdę sądzi, że ukryje przed nią swe strapienia?
- Wyszłam za mąż, a nie otrzymałam areszt domowy - śmieje się szczerze rozbawiona jego obawami. - Mój drogi, nie sądzę by Fabian miał coś przeciwko, abym spotkała się z bliskim przyjacielem, uwierz mi na słowo, że nie próbuje zamknąć mnie w złotej klatce - dodaje łagodnie, starając się raz na zawsze rozwiać jego wątpliwości. Co prawda, sama już dawno porzuciła czczą nadzieję, że kiedyś uda im się wzbić ponad niechęć rodów i spędzić resztę życia razem, skupiając się raczej na pielęgnowaniu małżeństwa, jednakże przyjaźń z Marinem wciąż jest dla niej nad zwyczaj cenna. I nie chciałaby jej utracić, zwłaszcza z powodu ich minionego uczucia.
Całe szczęście, ową scenę nędzy i rozpaczy przerywa pojawienie się Rosalie, która po krótkim wyjaśnieniu wręcza jej kwitek z rezerwacją na obraz.
- Dziękuję, lady Yaxley. Jestem przekonana, że będzie pani zadowolona z zakupu. To z resztą świetny wybór - zwraca się do niej z grzecznością, zerkając na tytuł dzieła, na który zdecydowała się Rosalie. - Przekażę słowa uznania mojej ciotce - dodaje po chwili, zauważając że panna Yaxley zbiera się do odejścia. Zapewne powinna chociażby spróbować nakłonić ją do dłuższego pozostania na wernisażu, tego wszakże wymagałaby od niej Laidan, jednakowoż negatywne uczucia jakie żywi jej względem sprawiając, że jej wargi wyginają się jedynie w uprzejmym uśmiechu, żegnając ją z pewnego rodzaju ulgą.
- Wybacz mi, Marinie, powinnam wracać do męża - ostatni ciepły uśmich i już brnie przez całą salę, by zupełnie nieświadoma tego, iż w tej chwili zapewne burzy ich męską rozmowę, dołączyć do Fabiana i towarzyszącego mu kuzyna.
- Soren, miło cię widzieć - dyga z gracją i wsuwa dłoń pod ramię męża, zbyt uradowana tym drobnym szczegółem, że postanowił jej dziś towarzyszyć, by pozbawić się tego subtelnego gestu przynależności jedynie do niego.


Ostatnio zmieniony przez Leandra Malfoy dnia 31.03.16 23:48, w całości zmieniany 1 raz
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Sala Główna [odnośnik]06.03.16 20:52
Spojrzała w lustro poprawiając makijaż: uwydatnić kości policzkowe, dodać różu na policzki i nakreślić pomadką usta. Wszystko to wykonywała, automatycznymi, wyuczonymi ruchami, które równie dobrze mógł robić robot. Zupełnie nie miała teraz w głowie wernisażu, sztuki czy Inary, z którą miała się spotkać. Nie wspominając jeszcze o Juliusie… To wszystko jednak pozostawało poza jej zasięgiem. Śmierć sprawiała, że cały świat się zatrzymywał i kazała  wziąć głęboki oddech, gdy zaczynało się rozmyślać nad życiem. Ostatnie dni spędziła z rodziną (chyba tylko odejście z tego świata kogoś bliskiego potrafiło wymusić na nich swoje towarzystwo), odwiedzając Crouchów czy wspólnie milcząc. Żałoba nie może trwać wiecznie, trzeba wrócić do życia lub zająć się użytecznym i powolnym umieraniem. Tylko w głowie pozostawała jej Diana, którą ostatni raz widziała na Nokturnie i wtedy już miała złe przeczucia. Była ubrana na czarno – czy to w ramach ukazania żałoby czy może swojego humoru, na pewno nie będzie dzisiaj duszą towarzystwa. Początkowo myślała nawet, by odpuścić sobie to wydarzenie, ale Lyra miała swój debiut i nie mogła jej opuścić. Również ojciec przypomniał jej, że to jej obowiązek, by się tam pokazać. Miał on zawsze cyniczne podejście do całych tych przedstawień i zastanawiała się czasem co też każe mu popychać własne dzieci w sidła sztywnych zasad. A potem przychodziło do niej oświecenie, że chce on mieć po prostu święty spokój i nie mieć problemów z członkami rodu. Nigdy przecież dzieci nie zajmowały mu dużo czasu, więc nie widziała żadnych innych powodów. Popatrzyła na zegarek- była spóźniona na otwarcie. Nie przejęła się tym, nie potrafiła. Może jednak powinna po prostu wrócić do biura, tam zawsze było coś do roboty i miałaby czym zająć głowę. Kolejna przeszkoda: Inara. Miały się tam spotkać, tak dawno się nie widziały i była to po części wina Elizabeth. Nałożyła na siebie czarny płaszcz, wyszła z domu, a odgłos szpilek uderzających o podłoże towarzyszy jej póki się nie teleportowała. Zgodnie z przewidywaniami nie zdążyła wysłuchać na pewno znakomitej przemowy Lady Avery, ale duża ilość gości pozwoliła jej szybko wkupić się w tłum. Wzięła kieliszek szampana od kelnera obserwując wystawione pracę, ale i szukając Inary. W końcu ją odnalazła i nie mogła się nie uśmiechnąć na jej widok.
- Wypatrzyłaś sobie jakiś obraz? – zapytała stając obok niej patrząc przed siebie. Do Juliusa uśmiechnęła się delikatnie na powitanie czując, że może czekać ich naprawdę krępujący wieczór.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Sala Główna [odnośnik]07.03.16 20:11
Cóż za nieszczęście, że w całym tym tłumie napierającym ze wszystkich stron i w ferworze witania wszystkich, których należało przywitać i wymienić parę kurtuazyjnych zdań, miękkie dźwięki zapewniane przez kwartet smyczkowy i czarującą Belle zdawały się niknąć. To ta zła wiadomość. Dobra była taka, że urok Liliany znajdującej się tuż u mojego boku niedość, że nie słabł, to jeszcze zdawał się stopniowo narastać za każdym razem, gdy zawiesiłem na chwilę krótszą czy dłuższą spojrzenie na jej drobnej sylwetce. Racząc blondynkę ciepłym uśmiechem, ledwie powstrzymałem chęć pokrzepiającego dotknięcia jej dłoni, której palce zaciskały się coraz ściślej na moim ramieniu - ten gest, chociaż niepodszyty żadnymi wysmakowanymi motywami, zauważony przez otaczających nas ludzi, żerujących niczym sępy na ochłapy nowych plotek, mógłby przesłać nieprawidłową wiadomość i zasugerować, że za naszym wspólnym pojawieniu się na wernisażu stoi coś więcej. Żadne z nas nie potrzebowało takiej sensacji, chociaż zdaje się, że nieco spłoszona panna Yaxley zareagowałaby na podobne rewelacje o wiele gorzej, nie było się jednak czemu dziwić, w porównaniu do innych uczestników podobnych wydarzeń, których można było określić mianem starych wyjadaczy, eteryczna blondynka wciąż była zbyt młoda stażem, by z niewzruszoną miną reagować na wszystko i wszystkich naokoło. I dobrze, niech pozostanie tak jak najdłużej, w żadnym scenariuszu nie życzyłbym jej takiego skostnienia, ograbiającego ją bezdusznie ze szczerości gestów i autentyczności mimiki.
Skostnienie to jednak nie obeszło mnie szerokim łukiem, dlatego też po odbębnieniu wszystkich przepisowych rozmów i prawienia komplementów, z uprzejmym, acz nieprzesadnie rozpromienionym uśmiechem obserwowałem oddalającego się Fabiana, a następnie Marina prowadzącego Leandrę. Gdy na nich patrzyłem, miałem niejasne wrażenie, że coś mi umyka lub, co gorsza, umknęło już jakiś czas temu. Dlaczego słuchając zmiany w głosie Ollivandera i widząc jego zachowanie w bliskim towarzystwie mojej siostry odczuwałem swoistego rodzaju dyskomfort, którego źródła nie potrafiłem uchwycić?
- Nie miałem pojęcia, że utrzymują aż tak ciepłe stosunki - wyjaśniłem Lilianie swoje chwilowe zamyślenie nad tym, jak dziwnie powinienem się czuć ze świadomością, że jednak nie jestem w centrum wszechświata, a mój drogi przyjaciel i ukochana siostra mogą mieć relacje bazujące na czymś innym niż mojej osobie, będącej elementem scalającym. Cóż za nieprzyjemne uczucie. - Moja droga zbawicielko teraźniejsza i, mam nadzieję, przyszła, czy powinniśmy odszukać prace lady Weasley nim te bezpowrotnie opuszczą galerię? - zaproponowałem, by zmienić temat, a może i również po to, by przemieścić się do innej części budynku i kontynuował rozmowy w miejscu mniej narażonym na zmaterializowanie się osób trzecich tuż przy nas.

przenosimy się z Lilianą do innej sali?


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sala Główna [odnośnik]17.03.16 14:25
Nonsens towarzyszył Lilianie tego wieczoru, do spółki z Perseusem. Nonsens o tyle, że przecież była szlachcianką, z rodu Yaxley, powinna być obyta i równie skostniała co inni goście galerii. Tymczasem żyła w bajce będąc kimś na kształt Kopciuszka, z którym inni się cackają lub omijają szerokim łukiem. Nie przywykła do lawiny komplementów, acz te powinny być dla niej chlebem powszednim; nie przywykła do tłumów pośród którego należało być idealnie wyważonym, acz takie sytuacje powinny wywoływać na jej twarzy wyraz znudzenia. Łamiąc te wszystkie powinności rumieniła się z powodu fali miłych słów zupełnie ignorując istotny fakt, że mogą być one pewnego rodzaju grą. Wstydziła się, a przecież nie miała czego, jedynie swojego młodego wieku. Ten zaś lubiła z racji tego, że świat kurtuazyjnych gierek dojrzałych ludzi wydawał jej się być tym beznadziejnym i płytkim, do którego nie było jej spieszno. Miała tylko nadzieję, że jej towarzysz nie uważa tego wszystkiego za wady oraz że naprawdę jej towarzystwo mu odpowiada. Gdzieś w głębi siebie chciała czuć, że zaproszenie na rodzinny wernisaż nie było jedynie grzecznościowym podziękowaniem za pomoc w Mungu - chciała czuć się ważna, potrzebna i... adorowana? Naprawdę Yaxley? Chyba się zapędziłaś z tym wszystkim, to tylko jego ramię, to tylko jedno wspólne wyjście!
Liliana zdawała się być nie mniej zaskoczona niż sam Avery zażyłością Marina i Leandry, lecz nic na ten temat nie powiedziała. Uśmiechnęła się szczerze i pożegnała oddalającą się parę; zupełnie automatycznie zerknęła w stronę, gdzie ostatnio widziała męża przyjaciółki, teraz zaś jego sylwetkę zasłonił tłum innych osób.
- Ja także nie, ale nie powinniśmy być zdziwieni. Twoja siostra jest tak ciepłą osobą, że nie sposób jej nie lubić - wyjaśniła wesoło. Dobry humor jej nie opuszczał, policzki powoli bledły, a ona mogła spędzić nieco czasu sam na sam z Perseusem, czyż nie mogło być lepiej?
- Koniecznie, jestem ich szalenie ciekawa - przytaknęła z może odrobinę większym entuzjazmem aniżeli powinna, aczkolwiek mężczyzna nie powinien być tym w ogóle zdziwiony. Przypadkowo lub nie, Lilka ponownie chwyciła jego ramię, a wtedy oboje oddalili się z głównej sali.

koniec dla Lilki i Persa :3


Kwiat przekwita, ciern zostaje

Liliana R. Yaxley
Liliana R. Yaxley
Zawód : stażystka w św. Mungu
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Usiadłszy przed lustrem pewnego razu
Chciałam prawdy, jasnej wizji chciałam,
Innej od gładkiego, słodkiego obrazu,
Który w nim dotąd widywałam...
Ujrzałam kobietę dziką, jak wiatr,
Niekobiecymi miotaną żądzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1951-liliana-yaxley http://morsmordre.forumpolish.com/t1977-skrzynka-pocztowa-lilki#28265 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f113-fenland-yaxley-s-hall http://morsmordre.forumpolish.com/t1986-liliana-yaxley
Re: Sala Główna [odnośnik]25.03.16 23:57
Nim się obejrzała, wędrowali korytarzami galerii, przyglądając się - bez większej uwagi kolejnym pozycjom. Nie, żeby Inara się nie interesowała sztuką, ale wciąż czuła się przytłoczona szlacheckimi rozrywki, zmuszającymi na kurtuazyjną sztuczność. Ni lubiła tego i dusiła się za każdym razem, gdy wypadało podjąć tę piekielną gierkę. Oczywiście miała sposoby na to, by działać bardziej na granicy lub - znaleźć towarzystwo, które, tak jak ona dostrzegało zalety bardziej beztroskiej rozmowy, pozbawionej nadmuchanej szlachectwem relacji.
Przyszła z Juliusem, chociaż - i on wydawał się zmęczony faktem, że wypadało pojawiać się razem, chociaż od czasu do czasu. W większości przypadków, panna Carrow pokazywała się sama. I mimo faktu, że można było to traktować jako nietakt, to - przynajmniej nie przyklejano jej innej, mniej przychylnej plakietki. Zapewne towarzystwo innego mężczyzny u jej boku, byłoby przedmiotem większych przytyków. teraz jednak, spojrzenia, które napotykała wśród gości, trącały raczej przychylna aprobatą, które - oczywiście ignorowała.
Czekała na jedna konkretna osobę.
Kiedy w końcu dostrzegła tak znajomy, choć dawno nie widziany zarys twarzy, nie umiała powstrzymać uśmiechu i ulgi, która rozlała się jasną iskrą w jej oczach. Puściła ramię Juliusa, który znieruchomiał - zapewne na ten sam widok.
- Jeszcze nie, chociaż kilka okazów przyciąga moją uwagę. Za mało portretów, za dużo krajobrazów i martwej natury jak na mój gust - odezwała się do przyjaciółki, serwując jej dosyć znaczące spojrzenie. Puściła ramię Juliusa, co - zapewne odczuł z ulgą, a Inara chwyciła w dłonie, rękę aurorki, pociągając nieco dalej. Nie sądziła, by ktokolwiek z zebranych miał ku temu obiekcje.
- Dobrze, że jesteś - odezwała się cicho, bez zbędnego owijania i pytań, gdzie się do tej pory podziewała. W końcu była aurorem i miała wystarczająco powodów, by nigdzie się nie pojawiać. A że wiele się ostatnio działo, to każda z nich miała na głowie wystarczająco spraw, to...zwyczajnie mijały się ze sobą. Może to spotkanie przełamie dziwna passę? - chociaż nie jestem przyzwyczajona do tej czerni, w którą się ubrałaś.. - zmarszczyła nos, naśladując typowo szlacheckie marudzenia, by zaraz potem parsknąć cichym śmiechem. Trochę czarny humor, ale..próbowała odwrócić uwagę od spraw głębszych. Za dużo ostatnio pogrzebów się działo.
Za dużo w ogóle ostatnio się działo.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sala Główna - Page 7 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sala Główna [odnośnik]26.03.16 12:21
Tłumy jakie przybyły na wernisaż nie zaskoczyły ją. Ile tak naprawdę z tych osób interesowało się sztuką nie podlegało jej ocenie, choć wiedziała, że większość przybyła tu by się pokazać albo dla interesów. Ważne było to, że takie wydarzenia nadal cieszyły się zainteresowaniem, choć nie każdy miał dostęp do sztuki wysokiej. Była to dobrze zorganizowana impreza i wszystko ,mimo ilości obecnych tu ludzi, było na swoim miejscu. Nie mogła się spodziewać niczego innego po Lady Avery, więc pozostało jej nacieszyć się obecnością obrazów. Oczywiście, nadal było to miejsce gdzie trzeba było pamiętać, że jest się arystokratką, bo zaraz zjedliby Cię żywcem. Jednak w otoczeniu muzyki, obrazów i dobrego alkoholu (szampana! Nie jakiegoś wina musującego) było to łatwiejsze. Można nawet było zapomnieć o swoich problemach, pracy, pogrzebie i całym świecie na zewnątrz tego budynku. Chyba był to dobry pomysł, by przybyć tu dzisiaj. Czuła się zrelaksowana i jakby oderwana od rzeczywistości, ale widok Inary szybko przywrócił ją na miejsce. Ich ostatnia rozmowa była z gatunku tych poważnych i trudnych, ale znały się tak długo, że poradziły sobie z nią. Nie było innej możliwości, bo zbyt wiele dla siebie znaczyłyby coś takiego mogło je poróżnić.
- Mnie ta proporcja odpowiada. Ludzi widzę na co dzień, nie mam przyjemności, by podziwiać ich jeszcze na obrazach. Za to krajobrazy, żyje w Londynie, sama sobie odpowiedź jak wiele ich mam do oglądania. – powiedziała do niej dając się pociągnąć dalej. Czuła tą atmosferę w powietrzu między nimi niewypowiedzianych słów i jakoś łatwiej jej było rozmawiać z każdym indywidualnie niż jak teraz widzieli się w trójkę. Potrzebowała jeszcze trochę czasu, by przyzwyczaić się do ich narzeczeństwa a wtedy nikt już nie rozpozna, że cokolwiek może być nie tak. Chociaż już teraz wydawało się jej, że radziła sobie lepiej od nich.
- Czyżby przebywanie wśród szlachetnych arystokratów uwierało Cię? – zapytała niedowierzającym tonem posyłając jej jednak od razu oczko. Inara była teraz wystawiona na ocenę przez zebranych tu osób nawet chyba bardziej niż oskarżana o staropanieństwo Elizabeth. Jeszcze kilka miesięcy temu w gazetach przecież przestrzegali Panienkę Carrow przed podążaniem jej drogą. – Przyznam Ci, że ja też nie, chociaż powinnam po tych dniach. To nie jest zdecydowany mój kolor, więc ostrzegam byś nie umierała za szybko. – poinformowała ją i nawet prawie się uśmiechnęła, choć ten temat nadal wywoływał smutek.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Sala Główna [odnośnik]31.03.16 19:01
Czasami zastanawiała się, czemu nigdy nawet nie próbowała wystawić swoich prac na żadnym wernisażu. Zapewne przydałoby to jej sobie nieco blasku, ale...Inara nie dbała o to tak, jak powinno każdej szlachciance, ale - odnajdowała w malowaniu coś na kształt oczyszczającej mantry. Oczywiście nie licząc momentów, gdy dziwna aura natchnienia, tak ogarnia Inarę, że ciężko byłoby nazwać ów stan oczyszczającym. malowała wtedy trochę jak w amoku, kreśląc zamaszystym ruchem kolejne kreski, jakby chciałam wydobyć upatrzony rys twarzy, niby rybę ze strumienia dla bardzo głodnego wilka.
Nie trudno było zauważyć, że humor Inary powoli wracał do stany sprzed...wszystkich wydarzeń, które do tej pory miały miejsce. Burzowe chmury myśli sprawiały, że panna Carrow - niepodobnie do siebie, wciąż snuła sie z cieniem malującym jej lica. Jednak przeprowadzone trzy trudne, chociaż - konieczne rozmowy, powoli doprowadzały alchemiczkę w stan, właściwej dla siebie pogody. Elizabeth przyczyniała się do tego niezwykle i czuła ulgę, że to co wydawało się, mogło je podzielić, umocniły przyjaźń.
- Oj, widać dawno nie byłaś na dworku mojego ojca. Tam krajobrazów pod dostatkiem, a obrazy.. - przekrzywiła głowę, zerkając na ciemną barwę farby, przy najbliżej wystawionym okazie - tylko odzwierciedlą nam coś, czego akurat potrzebujemy - odwróciła twarz na powrót ku pannie Falwey. Ileż Inara by dała, by wrócić do stanu beztroskiego panieństwa, które nie przysłaniało jej pomysłów, które snuła. A Julius...cóż. Mogła cicho stwierdzić, że topór wojenny między nimi został zakopany, ale - kto wiedział, czy wszystko nie zburzy się jak domek z kart. Jednak - czarnowłosa nie próbowała wszystkiego roztrząsając raz jeszcze. Cieszyła się, że Lizka, tu była, dając Inarze namiastkę oddechu, wśród dusznych od plotek, wernisażowych korytarzy.
- Nie skądże znowu, czy kiedykolwiek słyszałaś, bym czyniła takie faux pas? - odbiła się z równie poważnie zaskoczonym tonem. I z podobnym gestem, który posłała jej aurorka. Poprowadziła przyjaciółkę kolejnych kilka kroków dalej - Cóż, jeśli podobny niemodowy pomysł kiedyś wpadnie mi do głowy, będziesz pierwsza, która się dowie...- westchnęła cicho, jednak nie zgubiła delikatnego wygięcia warg, które - odkąd Elizabeth przybyła, nie znikał z ust Inary - Ale na razie, mam na głowie inne sprawy, a Tobie...wystarczy już tej czerni - ścisnęła drobnymi palcami dłoń jasnowłosej w niemym geście wsparcia. Nie sądziła, by Lizzy chciała rozmawiać o pogrzebie, a jeśli będzie miała taka potrzebę - zapewne jej to zakomunikuje - Zgłosiłam się do projektu Ministerstwa i - jeśli zaakceptują plan, jaki przedstawiłam, będę prowadziła badania nad lykantropią - w oczach pojawił się znajomy błysk ekscytacji. Nie miała ochoty znowu rozmawiać o jej narzeczeństwie. Wystarczająco przewałkowały temat przy ostatniej rozmowie. Wolała więc podzielić się nowiną, która - napędzała Inarowe siły do intensywnego działania.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sala Główna - Page 7 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sala Główna [odnośnik]01.04.16 2:09
Gdyby nie obecność żony na wernisażu i roli jaką odgrywała w jego organizacji, Malfoy nawet by się nie zastanawiał nad propozycją opuszczenia galerii sztuki na rzecz bardziej przytulnego wnętrza Dziurawego Kotła. Zamiast tego nienachalnie rozgląda się po pomieszczeniu, mimowolnie wyłapując wśród barwnego tłumu znajome twarze. Uśmiecha się, a uśmiech ten ginie za szkłem kieliszka trzymanego w szczupłej dłoni ozdobionej rodowym sygnetem. Wydaje się odprężony, idealnie wpasowany w scenerię – postronnemu obserwatorowi przez myśl nie przeszłoby, iż mężczyzna najchętniej czym prędzej rozmyłby się w powietrzu. Pozornie tylko skupia się na otoczeniu, prawdziwą uwagą obdarzając wyłącznie towarzyszącego mu jasnowłosego arystokratę. Obserwuje go dyskretnie, bez skutecznie próbując odgadnąć co dzieje się w jego głowie, pomimo dwudziestu lat bliskiej relacji niekiedy wciąż miewa problemy z czytaniem przyjaciela. Uśmiecha się na jego słowa, kąśliwie można by rzec.
- Doprawdy? Niejeden ci w takim razie zazdrości – śmieje się krótko, swobodnie. Rodzina to niebezpieczny teren, ruchome piaski, grzęzawisko. Wie o tym każdy szlachetnie urodzony, a jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy to może być pewien, że prędzej niż później posiądzie tę wiedzę i będzie to lekcja bolesna. Malfoy ma to przeżycie za sobą, wypalone w pamięci niczym piętno, które wciąż daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Myśli zwracające się ku niebezpiecznym rejonom odpędza chwilowo postać wili, od której ciężko oderwać spojrzenie, co Fabian czyni dopiero gdy ta znika wśród tłumu prowadzona przez swojego towarzysza. Choć wzrokiem błądzi po zatłoczonej sali, uważnie słucha kolejnych słów przyjaciele i to bynajmniej nie tych na temat interesującego kroju sukni pani Naifeh, gdyż te kwituje tylko cichym parsknięciem znad kieliszka wina. Opinia Sørena utwierdza go w słuszności swoich przekonań, jakoby potwierdza jego własne myśli i jest to w pewien sposób pokrzepiające.
- Nie wiem czy to coś da, wydaje się zupełnie nie rozumieć mojej niechęci względem niego, co w sumie jest zrozumiałe – wzrusza lekko ramionami, po czym opróżnia zawartość swojego kieliszka. Tempo picia ma szybkie, jednak nie zamierza zabawić na wystawie tyle, aby dało się po nim zauważyć większe spożycie alkoholu. – Pocieszające jest to, że dostała się pod opiekę Isoldy Bulstrode – wzdycha cicho, choć nie wydaje się przekonany, jakoby to cokolwiek zmieniało. Odwracając na chwilę spojrzenie z wysokiej postaci przyjaciela, dostrzega zbliżającą się w ich kierunku Leandrę, co oznacza koniec tematu, który dopiero co poruszyli. – Nie żeń się, Søren – ostrzega na wpół żartobliwie, nim jego własna małżonka dołącza do nich.
- Przychodzisz w idealnym momencie, kochanie – nie widać po nim zatroskania, które odbijało się na jasnej twarzy jeszcze ledwie chwilę temu. Uśmiecha się, gładko wchodząc w rolę dumnego męża, który promienieje wręcz dobrym humorem wywołanym wspaniałym wieczorem (winem?). Odstawia na tacę przechodzącego kelnera pusty kieliszek i wymienia go na dwa pełne, przy czym jeden z nich wręcza Leandrze. Wie, że ta raczej stroni od alkoholu lecz wychodzi z założenia, iż niewielka jego ilość na pewno jej nie zaszkodzi. - Właśnie miałem opowiedzieć Sørenowi o naszej ostatniej wizycie w Marseet u Megary i Deimosa – mruży nieznacznie jasne oczy w wyraźnie złośliwy sposób, choć na kształtnych wargach maluje się grymas rozbawienia.
Fabian Malfoy
Fabian Malfoy
Zawód : Pracownik Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
czasem
chciałbym zostawić to wszystko
i
ta głupia nadzieja
że
mam coś jeszcze
do zostawienia
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2043-fabian-malfoy https://www.morsmordre.net/t2070-poczta-malfoya#31139 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2777-skrytka-bankowa-nr-583#44887 https://www.morsmordre.net/t2615-fabian-malfoy#41614
Re: Sala Główna [odnośnik]02.04.16 14:12
Ostatnio miała mało czasu na malowanie, które zawsze ją odprężało i pozwalało zapomnieć o dniu codziennym. Mimo że nie posiadała żadnego większego talentu to odnajdywała przyjemność w trzymaniu pędzla i tworzeniu sztuki. Było coś niesamowitego w pracy twórczej, intymnego i trudnego do wytłumaczenia innym ludziom. To było osobiste przeżycie, które każdy odczuwał indywidualnie i opowiadanie o tym przywodziło na myśl herezje. Elizabeth próbowała pisywać wiersze i prozę, grać na różnych instrumentach, tańczyć balet oraz rzeźbić. Skłamałaby mówiąc, że odnalazła się w tych dziedzinach, niektóre nawet nie przypadły jej do gustu jak balet, ale swoje wspomnienia ze sztuką szeroko pojętą miała. Niektórych rzeczy uczyła się z powodu przymusu rodziny, która wierzyła, że znajdzie swoją dziedzinę (nie znalazła, ona też poczuła nie lekki zawód), część z powodu własnych upodobań do poznawania nowych rzeczy. Ale przecież historia sztuki była również interesująca! Tylko żal pozostawał, że to jej pozostawało.
- Może powinnam się tam wybrać. Potowarzyszyłabyś mi? Oczywiście, w posiadłości mojego ojca też są piękne tereny, w końcu to kraina jezior, tylko jakoś nie mogłam się ostatnio przemóc, by pójść na spacer. – przyznała się jej patrząc na pobliskie obrazy, których autora nie znała. – Ludzie widzą to, co chcą zobaczyć. Słyszą to, co chcą usłyszeć. – stwierdziła przygaszonym głosem po jej słowach nie patrząc na nią. Chyba nie powinna zarażać otoczenia swoim ponurym humorem, który nie mógł przecież zniknąć jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie. Uśmiechnęła się do Inary, dotykając jej ramiona jakby chciała ją uspokoić, że wszystko jest w porządku tylko trochę pomarudzi. Wiedziała, że Panna Carrow ma swoje problemy na głowie (jeden stał gdzieś w oddali od nich) i nie powinna zawracać jej głowy. Zresztą, sama sobie poradzi, bo musiało to zrobić sama.  I nie chodziło o to, że nie chciała pomocy innych, ale wiedziała, że akurat z tym musi polegać na sobie.
- Nie, oczywiście, że nie. Nawet bym Cię nigdy o to nie podejrzewała. Przepraszam jeśli poczuła się Panna urażona. – szybko przeprosiła ją frasobliwym tonem, choć ciężko jej było zachować powagę. Jednak aktorstwo również zalicza się do sztuki, więc udało się jej powstrzymać uśmiech. Zauważyła, że oddalają się coraz bardziej od narzeczonego Inary jakby nie chciała, by nieprzyjemna dla nich wszystkich sytuacja mogła zajść. – Przed czy po fakcie? To robi dużą różnice. – zauważyła już lżejszym tonem, bardziej podobnym do niej. Przebywanie z Inarą, która znała ją tak dobrze było lekiem na całe zło. A przynamniej na zły humor. Uśmiechnęła się do niej czując uścisk dłoni, nie musiała nic więcej mówić. Inara wiedziała i rozumiała. Słysząc o projekcje badawczym popatrzyła na nią aprobującym spojrzeniem przez chwilę milcząc, by zaraz chwycić jej dłoń.
- Jestem z ciebie taka dumna, Inara. – powiedziała pozwalając, by to uczucie zabrzmiało w jej głosie. – Zawsze wiedziałam, że możesz naprawdę zrobić coś wielkiego tylko sobie nie odpuszczaj. Wytrwałości, bo zawsze praca jest przed sukcesem, nawet w słowniku. Opowiedz mi o tym. – zachęciła ją widząc te wesołe ogniki w jej oczach, które zawsze powinny tam być.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Sala Główna
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach