Arena #03
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #3
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Niedobrze. Ale właściwe co?
Stoję na środku jakiegoś podestu i przez chwilę zastanawiam się, co do jasnej cholery tutaj robię. Toczę zdezorientowanym spojrzeniem po pomieszczeniu, szukając w pamięci jakiegoś logicznego wytłumaczenia. Tylko ono nie nadchodzi, a ja dalej stoję jak ten kretyn i nie mam pojęcia, co się właściwie dzieje. Zauważam stojącą na przeciwko mnie kobietę, więc automatycznie uśmiecham się do niej. Tylko dlaczego dzierży ona różdżkę? W dodatku wycelowaną we mnie. To chyba nie wróży nic dobrego. Wtedy dociera do mnie, że ja też trzymam swoją. A więc walczymy? Tylko dlaczego? Mrugam skonsternowany i dopiero wtedy coś zaczyna do mnie docierać. Wymiana zaklęć, pojedynek, nieudana tarcza. Cholera. Mocne było to zaklęcie. Czuję jeszcze jak wszystko wiruje, gdy po raz kolejny postanawiam spróbować zakończyć tę zabawę, bo nie chcę, żeby ta babeczka mnie wykończyła.
- Concitus - decyduję się, bo sam nie pamiętam, że przecież nie za bardzo umiem w transmutację.
Stoję na środku jakiegoś podestu i przez chwilę zastanawiam się, co do jasnej cholery tutaj robię. Toczę zdezorientowanym spojrzeniem po pomieszczeniu, szukając w pamięci jakiegoś logicznego wytłumaczenia. Tylko ono nie nadchodzi, a ja dalej stoję jak ten kretyn i nie mam pojęcia, co się właściwie dzieje. Zauważam stojącą na przeciwko mnie kobietę, więc automatycznie uśmiecham się do niej. Tylko dlaczego dzierży ona różdżkę? W dodatku wycelowaną we mnie. To chyba nie wróży nic dobrego. Wtedy dociera do mnie, że ja też trzymam swoją. A więc walczymy? Tylko dlaczego? Mrugam skonsternowany i dopiero wtedy coś zaczyna do mnie docierać. Wymiana zaklęć, pojedynek, nieudana tarcza. Cholera. Mocne było to zaklęcie. Czuję jeszcze jak wszystko wiruje, gdy po raz kolejny postanawiam spróbować zakończyć tę zabawę, bo nie chcę, żeby ta babeczka mnie wykończyła.
- Concitus - decyduję się, bo sam nie pamiętam, że przecież nie za bardzo umiem w transmutację.
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Lilith uśmiechnęła się mściwie, zauważając nieco zagubiony wzrok Russella, jakby ten zastanawiał się, skąd do cholery się tu wziął i co właściwie tu robi. Zaklęcie przyniosło spodziewany efekt; Crispin musiał być wybitnie rozkojarzony, ponieważ jego urok z pewnością nie mógł zagrozić pannie Greengrass. Kobieta uniosła swą różdżkę, wypowiadając bezgłośnie Orbis i zastanawiając się, jak też Crispin będzie wyglądać na kolorowym sznurku.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Mogła już to zakończyć - najwyższy czas przekonać się, kto z nich jest lepszy. Musiała przyznać, że pojedynek był bardzo wyrównany i że w pewnym momencie zaczynała wątpić, ale mogła wyłącznie cieszyć się, że trafiła na godnego siebie przeciwnika. Z lekką przekorą poderwała swą różdżkę, w myślach powtarzając Expelliarmus i celując jej końcem wprost w Crispina.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 23
'k100' : 23
Nie miałem szczęście, ale tym razem wymówka była niezwykle wiarygodna. Ciężko czaruje się pod wpływem naprawdę celnego skonfundowania. Wciąż lekko kręci mi się w głowie. Nie można jej tego odebrać, miewa fantastyczne momenty. I chcę, żeby tylko momentami pozostały. Skupiam się już teraz całkowicie na walce, nie mam zamiaru nagle odpuścić. Wierzę, że jestem w stanie wygrać ten pojedynek. Zaciskam mocniej palce na różdżce, gdy kolejne zaklęcie mknie w moją stronę. Na szczęście tylko jedno, bo druga milcząca inkantacja nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia.
- Protego - wolałbym nie tracić więcej stabilnego gruntu pod stopami.
- Protego - wolałbym nie tracić więcej stabilnego gruntu pod stopami.
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
Pozwalam sobie zakląć siarczyście pod nosem, gdy widzę jak zaklęcie mojej rywalki bezproblemowo przebija się przed moją tarczę. Na żadną inną reakcję nie starcza mi czasu, bo zaraz potem oplatają mnie sznury magicznego lassa. Szlag by to. Naprawdę rozpaczliwie walczyłem o utrzymanie równowagi, ale oczywiście nie można w pewnych sprawach wygrać z magią. Zaciskam zęby powstrzymując się od kolejnych uwag, gdy szybko dźwigam się z kolan. Cóż, to na pewno jeden z najbardziej efektownych i chyba najdłuższych moich pojedynków. Dlatego tym bardziej mam ochotę go skończyć.
- Petrificus totalus. - Mam nadzieję, że teraz dam radę. Nie mogę dać jej wygrać.
- Petrificus totalus. - Mam nadzieję, że teraz dam radę. Nie mogę dać jej wygrać.
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Uśmiechnęła się zwycięsko, widząc, jak Crispin pada jak długi na ziemię, spętany czarodziejskim lassem. Wystarczyła jednak krótka chwila, by mężczyzna stanął na nogi i odpowiedział jej kontratakiem. Lilth skupiła się maksymalnie, powtarzając w myślach stosowną inkantację. Protego maxima; uniosła różdżkę, koncentrując się z całych sił na rzucanym zaklęciu.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
|6 kwietnia?
Mam + 3 do OPCM z Pierścienia i +3 do magii leczniczej z kryształów, ale to się raczej tutaj nie liczy
Kiedy Alan ostatnio brał udział w pojedynkach? Chyba w Hogwarcie, a więc bardzo dawno temu. Oczywistym było, że o klubie pojedynków, w którym właśnie przebywał, słyszał już wcześniej. Ten rodzaj "rozrywki" nijak go jednak nie interesował, więc nie planował być ani jego uczestnikiem, ani nawet obserwatorem. Coś jednak się zmieniło, wiatr zawiał w inną stronę. Ostatnie spotkanie Zakonu nieco szerzej otworzyło mu oczy na niektóre sprawy. Gdyby coś się wydarzyło - on byłby bezbronny niczym dziecko. Zapisał się więc, nie przejmując się faktem, że ominął kilka miesięcy i zapisał się w połowie półrocza. Dla niego nie liczyło się zwycięstwo, a praktyka, prawda? Zwłaszcza, że znał siebie i wiedział, że będzie mieć opory przed rzucaniem zaklęć, które mogłyby kogoś skrzywdzić. Był uzdrowicielem - ratował ludzi. Ranienie ich było ostatnim czego by chciał. A jednak przyszedł tu i miał się pojedynkować.
Fakt, że jego przeciwnikiem była kobieta nie ułatwiał mu sprawy. Choć brał taki scenariusz pod uwagę, poczuł się dziwnie spięty i zdenerwowany, gdy tylko wszedł na arenę. Mimo to zamknął na chwilę oczy i nieco mocniej ścisnął w dłoni różdżkę. No, Bennett, tyle razy powtarzałeś tę sytuacje w swojej głowie... Ukłonił się, a następnie wycelował w swoją przeciwniczkę różdżką.
- Jinx! - rzucił krótko, mając nadzieję na to, że zaklęcie mu wyjdzie. Tak dawno nie używał innej magii od tej przydatnej w codzienności oraz magii leczniczej...
Mam + 3 do OPCM z Pierścienia i +3 do magii leczniczej z kryształów, ale to się raczej tutaj nie liczy
Kiedy Alan ostatnio brał udział w pojedynkach? Chyba w Hogwarcie, a więc bardzo dawno temu. Oczywistym było, że o klubie pojedynków, w którym właśnie przebywał, słyszał już wcześniej. Ten rodzaj "rozrywki" nijak go jednak nie interesował, więc nie planował być ani jego uczestnikiem, ani nawet obserwatorem. Coś jednak się zmieniło, wiatr zawiał w inną stronę. Ostatnie spotkanie Zakonu nieco szerzej otworzyło mu oczy na niektóre sprawy. Gdyby coś się wydarzyło - on byłby bezbronny niczym dziecko. Zapisał się więc, nie przejmując się faktem, że ominął kilka miesięcy i zapisał się w połowie półrocza. Dla niego nie liczyło się zwycięstwo, a praktyka, prawda? Zwłaszcza, że znał siebie i wiedział, że będzie mieć opory przed rzucaniem zaklęć, które mogłyby kogoś skrzywdzić. Był uzdrowicielem - ratował ludzi. Ranienie ich było ostatnim czego by chciał. A jednak przyszedł tu i miał się pojedynkować.
Fakt, że jego przeciwnikiem była kobieta nie ułatwiał mu sprawy. Choć brał taki scenariusz pod uwagę, poczuł się dziwnie spięty i zdenerwowany, gdy tylko wszedł na arenę. Mimo to zamknął na chwilę oczy i nieco mocniej ścisnął w dłoni różdżkę. No, Bennett, tyle razy powtarzałeś tę sytuacje w swojej głowie... Ukłonił się, a następnie wycelował w swoją przeciwniczkę różdżką.
- Jinx! - rzucił krótko, mając nadzieję na to, że zaklęcie mu wyjdzie. Tak dawno nie używał innej magii od tej przydatnej w codzienności oraz magii leczniczej...
There are no escapes There is no more world Gone are the days of mistakes There is no more hope
Ostatnio zmieniony przez Alan Bennett dnia 29.12.16 0:35, w całości zmieniany 1 raz
Alan Bennett
Zawód : Uzdrowiciel - specjalista od chorób genetycznych
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Mądrego los prowadzi, głupiego - popycha.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Arena #03
Szybka odpowiedź