Arena #05
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #5
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Może to beztroska z jaką podchodziła do pojedynku sprawiała, że z równym spokojem spoglądała na rozwiewane przez powietrze, nieudane zaklęcia, jak...mknące w jej stronę - jedno po drugim - magiczne pociski, skumulowane przez talent Margo. Zdążyła nawet lekko kiwnąć głową w geście gratulacji, by - jakoś naturalnie zawrzeć usta i przymknąć oczy, gdy wypowiadała formułę tarczy.
- Protego - jej myśli na nowo zasłoniła wizja jaśniejącej bariery, otulającej inarową sylwetkę, niby mglista, świetlista woala. Coś pośpiesznie zapulsowało w jej dłoniach, a ona sama poddała się chwilowemu, ledwie sekundowemu zapomnieniu. Na tyle mogła sobie pozwolić, nim uchyliła powieki, czekając na magiczną manifestację.
- Protego - jej myśli na nowo zasłoniła wizja jaśniejącej bariery, otulającej inarową sylwetkę, niby mglista, świetlista woala. Coś pośpiesznie zapulsowało w jej dłoniach, a ona sama poddała się chwilowemu, ledwie sekundowemu zapomnieniu. Na tyle mogła sobie pozwolić, nim uchyliła powieki, czekając na magiczną manifestację.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 28
'k100' : 28
...tylko, że otwierając powieki, natrafiła tylko na magiczne pulsowanie wywołane zaklęciami przyjaciółki. I zapewne, dla obserwatora mogła stanowić wystarczająco komiczny widok, by parsknąć śmiechem. Niekontrolowane pląsy owładnęły ciałem Inary, ale dzięki (albo przez) czasoprzestrzenne zwolnienie - jej ruchy zdawały się zawisnąć w powietrzu, niby wodna baletnica....albo topielica.
czarnowłosa nie mogła nic poradzić, że nawet jej chciało się śmiać i wyzwaniem stało się rzucenie jakiegokolwiek zaklęcia.
- Silencio - czas zwolnił, wraz z pojedynczym słowem, które zatańczyło (miała nadzieję, ze mniej chaotycznie, niż poruszane magią ciało) na inarowych wargach. Jak dobrze, że jej dziwnego pokazu nie oglądał Percy.
czarnowłosa nie mogła nic poradzić, że nawet jej chciało się śmiać i wyzwaniem stało się rzucenie jakiegokolwiek zaklęcia.
- Silencio - czas zwolnił, wraz z pojedynczym słowem, które zatańczyło (miała nadzieję, ze mniej chaotycznie, niż poruszane magią ciało) na inarowych wargach. Jak dobrze, że jej dziwnego pokazu nie oglądał Percy.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 94
'k100' : 94
Powinna była się ucieszyć, kiedy oba jej zaklęcia dotarły do celu, uderzając w... przeciwniczkę? (jakoś nie mogła dopasować tego słowa do Inary), ale obserwując jej spowolnione pląsy, poczuła głównie wyrzuty sumienia. Nie lubiła magii, kierowanej przeciw komuś, na co dzień przywykła raczej do używania jej w celu niesienia pomocy. Zanim ponownie wyciągnęła przed siebie różdżkę, musiała przypomnieć sobie w myślach, po co właściwie tu przyszła. - Protego - rzuciła, po raz drugi próbując wyczarować wokół siebie osłonę, która uchroniłaby ją przed oniemieniem.
sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
all those layers
of silence
upon silence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Margaux Vance' has done the following action : rzut kością
'k100' : 34
'k100' : 34
Chyba naprawdę musiała poćwiczyć zaklęcie tarczy, bo po raz drugi urok Inary przełamał je bez problemu, w dosyć dosłownym znaczeniu odbierając jej głos. Och, chciała mruknąć, ale jej usta tylko otworzyły się bezgłośnie i nie wydobył się z nich żaden dźwięk. No cóż - wyglądało na to, że pojedynek był przesądzony, zaklęcia niewerbalne nigdy nie były jej konikiem.
Concitus, rzuciła w myślach, wykonując staranny ruch nadgarstkiem - skoro nie mogła pracować nad wyraźną formułą, pozostawało jej tylko to.
Concitus, rzuciła w myślach, wykonując staranny ruch nadgarstkiem - skoro nie mogła pracować nad wyraźną formułą, pozostawało jej tylko to.
sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
all those layers
of silence
upon silence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Margaux Vance' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Magia uwolniła jej ciało z niekontrolowanego uścisku, pozwalając, by Inara w końcu zawładnęła wolą nad odruchami. Tańczyć lubiła, ale pokaz, którego doświadczyła (we własnej osobie) nie należał do tych wymarzonych. Rozluźniła ramiona, w końcu spoglądając na przyjaciółkę bez dziwnych wygibasów. Tarcza Margo - zupełnie jak przed chwilą u Inary - blado zapełgała i pękła pod naporem zaklęcia. Lubiła głos panny Vance, miękki sposób, w jaki wypowiadała każde słowo, dlatego miała lekkie wyrzuty, gdy pozbawiła dźwięcznej werbalizacji uroku, który - pędził do celu niby świetlisty pocisk.
- Protego - usta ułożyły się gładko w znajomej inkantacji, ale wciąż czuła lekkie odrętwienie, po wcześniejszych pląsach. Widocznie, nie nadawał się na baletnicę.
- Protego - usta ułożyły się gładko w znajomej inkantacji, ale wciąż czuła lekkie odrętwienie, po wcześniejszych pląsach. Widocznie, nie nadawał się na baletnicę.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Brak bonusów
Do samego końca, nim weszła na podium areny, nie była pewna, czy chce uczestniczyć w pojedynku. Nieprzyjemna słabość atakowała jej ciało i w jakiś sposób - było jej wszystko jedno, jak zakończy się dzisiejsze starcie. Spojrzenie miała nieobecne, zatopione zupełnie gdzieś indziej niż...była.
Tylko palce zaciskały się mocniej na różdżce, jakby właścicielka chciała mieć pewność, że wciąż znajduje się w rzeczywistości i nie trwa w dziwnym śnie, które nawiedzały ją nocą. Stała jednak prosto, gdy pojawiła się sylwetka po drugiej stronie areny. Samael Avery. Jeszcze kilka tygodni wcześniej, zareagowałaby lekkim, może niepewnym uśmiechem. Zawsze czuła niepokój w obecności szlachcica, ale teraz - kiwnęła lekko głową w zwyczajowym powitaniu, tylko przelotnie obdarzając mężczyznę uśmiechem - zapewne niezbyt widocznym z odległości. Czuła się zmęczona i..chciała po prostu oderwać myśli od chaosu, który ją ogarniał. Pojedynek pozwalał to zrobić. I na tych kilka tur chciała zapomnieć o wszystkim, co łączyło ją z rzeczywistością.
Ciemne włosy spięła w warkocz, który teraz zsunęła z ramienia, wyciągając przed siebie różdżkę - Aeris - nie próbowała wymyślać finezyjnego planu pokonania, nie kombinowała. Jeden oddech i przymknięcie powiek i wypuszczona cichym głosem inkantacja. To wystarczyło.
Do samego końca, nim weszła na podium areny, nie była pewna, czy chce uczestniczyć w pojedynku. Nieprzyjemna słabość atakowała jej ciało i w jakiś sposób - było jej wszystko jedno, jak zakończy się dzisiejsze starcie. Spojrzenie miała nieobecne, zatopione zupełnie gdzieś indziej niż...była.
Tylko palce zaciskały się mocniej na różdżce, jakby właścicielka chciała mieć pewność, że wciąż znajduje się w rzeczywistości i nie trwa w dziwnym śnie, które nawiedzały ją nocą. Stała jednak prosto, gdy pojawiła się sylwetka po drugiej stronie areny. Samael Avery. Jeszcze kilka tygodni wcześniej, zareagowałaby lekkim, może niepewnym uśmiechem. Zawsze czuła niepokój w obecności szlachcica, ale teraz - kiwnęła lekko głową w zwyczajowym powitaniu, tylko przelotnie obdarzając mężczyznę uśmiechem - zapewne niezbyt widocznym z odległości. Czuła się zmęczona i..chciała po prostu oderwać myśli od chaosu, który ją ogarniał. Pojedynek pozwalał to zrobić. I na tych kilka tur chciała zapomnieć o wszystkim, co łączyło ją z rzeczywistością.
Ciemne włosy spięła w warkocz, który teraz zsunęła z ramienia, wyciągając przed siebie różdżkę - Aeris - nie próbowała wymyślać finezyjnego planu pokonania, nie kombinowała. Jeden oddech i przymknięcie powiek i wypuszczona cichym głosem inkantacja. To wystarczyło.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Ostatnie wydarzenia otępiły Avery'ego i wcale nie czuł zwyczajowej adrenaliny, kiedy wkraczał do znajomego budynku, ściskając w dłoni różdżkę, przygotowany na pojedynek. Miał go stoczyć z kobietą, z córką tego Carrowa, z którą kiedyś zamienił kilka słów, lecz pozostawała dla niego nadal jedynie mglistą sylwetką. Jak większość niewiast, z jakimi zetknął się w swoim wcale długim życiu. Nie czuł jednak w ogóle zapału ani ochoty, by zademonstrować dziewczęciu swoją wyższość. Ani w sposób widowiskowy, ani też mściwy. Po prostu stawił się na miejscu, stanął naprzeciw Inary (imię pamiętał znakomicie) na arenie, skłonił się formalnie - raz zasady, dwa, pozostawała szlachcianką. Konwenanse nadal go plątały, a z racji dość... nieprzyjemnych szczegółów, jakie ujrzały światło dzienne, pilnie dbał o swój wizerunek. Również skinął jej głową i przygotował się do obrony, lecz... Nie zdążył. Zwyczajnie przegapił moment, gdy Carrow uniosła różdżkę, nawet nie słyszał zaklęcia, jakie wypowiedziała. Dopiero silny podmuch wiatru, który dosłownie ściął go z nóg sprawił, iż Samael połączył kropki w prosty obraz uroku, jakim go potraktowała.
-Confundus - zawołał, celując w nią różdżką, kiedy już powstał z podestu. Rozgrzewająco i... bezpiecznie?
-Confundus - zawołał, celując w nią różdżką, kiedy już powstał z podestu. Rozgrzewająco i... bezpiecznie?
And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Arena #05
Szybka odpowiedź