Arena #05
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #5
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
The member 'Giovanna Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
Luna miała wrażenie, że jej przeciwniczka próbuje już zakończyć pojedynek. Mogła to zrobić, bo miała na koncie więcej udanych zaklęć, jednak tym razem ani jedno, ani drugie nawet nie dosięgnęły Luny, która mogła trochę zebrać się w sobie i mimo piekących nóg rzucić kolejny urok.
- Aeris! - rzuciła.
- Aeris! - rzuciła.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 59
'k100' : 59
Cóż, chociaż jedno zaklęcie wreszcie wydawało się przypominać prawidłowy czar. Zawsze jakiś postęp w tym wyjątkowo niefortunnym dniu, gdzie magia niezbyt jej sprzyjała. Nieco ośmielona, uniosła różdżkę znowu, rzucając drugie zaklęcie:
- Planta doleto! - rzuciła, tym razem sama zamierzając zmusić rywalkę do nerwowego podskakiwania na piekących nieznośnie nogach.
- Planta doleto! - rzuciła, tym razem sama zamierzając zmusić rywalkę do nerwowego podskakiwania na piekących nieznośnie nogach.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Sticazzi, sticazzi, sticazzi, pomyślała Borgia, zgrzytając raz zębami. Na zewnątrz jednak jej twarz pozostawała bez choćby jednej rysy, nawet gdy została zepchnięta do obrony pierwszym udanym urokiem swojej przeciwniczki. Nadszedł czas na zaklęcie tarczy.
- Protego!
- Protego!
The member 'Giovanna Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
Zaklęcie tarczy udało się - Giovanna musiała więc po raz kolejny próbować zakończyć starcie, bowiem z każdą chwilą jej szanse topniały - szkoda tylko, że ten przeklęty śnieg za oknem nie chciał podążyć w ich ślady.
- Drętwota!
- Drętwota!
The member 'Giovanna Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 74
'k100' : 74
Kobiecie udało się obronić przed jej zaklęciem i zaraz potem zręcznie ponowiła atak, udowadniając, że naprawdę zna się na czarach. Szanse wciąż przecież młodej Luny prezentowały się coraz mizerniej w tym starciu.
- Protego! - próbowała otoczyć się tarczą, by uniknąć trafienia zaklęciem, które ostatecznie wyłączyłoby ją z dalszej walki.
- Protego! - próbowała otoczyć się tarczą, by uniknąć trafienia zaklęciem, które ostatecznie wyłączyłoby ją z dalszej walki.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 49
'k100' : 49
Posiadane przedmioty: -
Bonus za przedmioty: -
I oto nadszedł ten dzień. Pojedynki. Długi czas się w to nie bawiłem, ograniczony przez wypadki poprzednich lat. Teraz wszystko wracało powoli do normy - nareszcie. Najpierw odzyskanie pracy, potem dołączenie do Klubu Pojedynków. Chyba cieszyłem się trochę jak szczeniak. Ostatnio z różdżką trochę nam było pod górkę, ale chciałem walczyć. Wierzyłem, że mogę dać radę. Strach, że mogę ośmieszyć swoją aurorską renomę zostawiłem gdzieś w kącie.
Ubrany w szczęśliwą, błękitną koszulę i wygodne spodnie czułem się gotowy. Obojętnie czy przegram, czy wygram, najważniejsze, że będę mógł się rozruszać. Później będę się martwił o swój honor (którego podobno nie można tutaj stracić). Na podwyższeniu oczekiwałem na swojego przeciwnika. Kiedy nagle się pojawiła zamarłem z zaskoczenia. Drobna i szczupła kobieta, naprawdę piękna blondynka. Ostatni puzzel wskoczył na swoje miejsce i odkryłem, że to musi być półwila. Przyglądam się jej trochę dłużej niż trzeba, ale szybko potrząsam głową. Nie mogę się teraz rozpraszać. Kłaniamy się sobie na powitanie, a ja cieszę się, że nie może użyć swojego wrodzonego daru. Nie miałbym szans. Na szczęście zaraz potem rozlega się sygnał i rozpoczyna się zabawa.
- Rictusempra - mówię. Czy wyjdzie, czy nie, na pewno dam przeciwniczce powód do śmiechu.
Bonus za przedmioty: -
I oto nadszedł ten dzień. Pojedynki. Długi czas się w to nie bawiłem, ograniczony przez wypadki poprzednich lat. Teraz wszystko wracało powoli do normy - nareszcie. Najpierw odzyskanie pracy, potem dołączenie do Klubu Pojedynków. Chyba cieszyłem się trochę jak szczeniak. Ostatnio z różdżką trochę nam było pod górkę, ale chciałem walczyć. Wierzyłem, że mogę dać radę. Strach, że mogę ośmieszyć swoją aurorską renomę zostawiłem gdzieś w kącie.
Ubrany w szczęśliwą, błękitną koszulę i wygodne spodnie czułem się gotowy. Obojętnie czy przegram, czy wygram, najważniejsze, że będę mógł się rozruszać. Później będę się martwił o swój honor (którego podobno nie można tutaj stracić). Na podwyższeniu oczekiwałem na swojego przeciwnika. Kiedy nagle się pojawiła zamarłem z zaskoczenia. Drobna i szczupła kobieta, naprawdę piękna blondynka. Ostatni puzzel wskoczył na swoje miejsce i odkryłem, że to musi być półwila. Przyglądam się jej trochę dłużej niż trzeba, ale szybko potrząsam głową. Nie mogę się teraz rozpraszać. Kłaniamy się sobie na powitanie, a ja cieszę się, że nie może użyć swojego wrodzonego daru. Nie miałbym szans. Na szczęście zaraz potem rozlega się sygnał i rozpoczyna się zabawa.
- Rictusempra - mówię. Czy wyjdzie, czy nie, na pewno dam przeciwniczce powód do śmiechu.
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Posiadane przedmioty: -
Bonus za przedmioty: -
Lovegood nigdy nie miała przesadnych ciągotek do pojedynkowania się - być może wynikało to z tego, że już od czasów szkolnych w jej edukacji większy nacisk kładziono na obszary związane ze sztuką, a ona sama nie osiągnęła w swoich oczach wystarczającej biegłości, by bawić się magią z finezją i nonszalancją, z jaką czynił to na przykład Tristan? Teraz jednak postanowiła spróbować czegoś nowego, wypełnić rozrastającą się ilość czasu wolnego w jakiś odmienny sposób. Może pojedynki zostaną jej nowym hobby?
Odziana w luźną, niekrępującą ruchów czarną suknię, wstąpiła na podwyższenie, by stanąć twarzą w twarz ze swoim przeciwnikiem, do którego uśmiechnęła się przyjaźnie - może w jej uśmiechu powinna zatańczyć przepraszająca nuta, gdy mężczyzna odrobinę się rozproszył z powodu dziedziczonych przez nią genów? Ukłoniła się przykładnie, przestrzegając wszelkiego decorum, po czym przygotowała się do rozpoczęcia pojedynku. Uniosła różdżkę gotowa odbić zaklęcie, lecz to minęło ją z charakterystycznym świstem.
- Steleus! - rzuciła krótko, celując w swojego dzisiejszego konkurenta.
Bonus za przedmioty: -
Lovegood nigdy nie miała przesadnych ciągotek do pojedynkowania się - być może wynikało to z tego, że już od czasów szkolnych w jej edukacji większy nacisk kładziono na obszary związane ze sztuką, a ona sama nie osiągnęła w swoich oczach wystarczającej biegłości, by bawić się magią z finezją i nonszalancją, z jaką czynił to na przykład Tristan? Teraz jednak postanowiła spróbować czegoś nowego, wypełnić rozrastającą się ilość czasu wolnego w jakiś odmienny sposób. Może pojedynki zostaną jej nowym hobby?
Odziana w luźną, niekrępującą ruchów czarną suknię, wstąpiła na podwyższenie, by stanąć twarzą w twarz ze swoim przeciwnikiem, do którego uśmiechnęła się przyjaźnie - może w jej uśmiechu powinna zatańczyć przepraszająca nuta, gdy mężczyzna odrobinę się rozproszył z powodu dziedziczonych przez nią genów? Ukłoniła się przykładnie, przestrzegając wszelkiego decorum, po czym przygotowała się do rozpoczęcia pojedynku. Uniosła różdżkę gotowa odbić zaklęcie, lecz to minęło ją z charakterystycznym świstem.
- Steleus! - rzuciła krótko, celując w swojego dzisiejszego konkurenta.
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Arena #05
Szybka odpowiedź