Arena #05
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #5
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
The member 'Enzo Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie? Zaklęcie identyczne do tego, które próbował przywołać, mknęło właśnie w jego kierunku - nieszczęśliwie dla niego, było o wiele skuteczniejsze od jego iskier i dodatkowo wzmocnione równie celnym i niemniej przyjemnym Expulso. Zacisnął szczęki, jego mięśnie odruchowo się napięły, jakby przeczuwając zbliżającą się porażkę.
- Protego Maxima! - krzyknął mimo wszystko, wykonując różdżką pionowy gest. Po raz ostatni tego dnia?
- Protego Maxima! - krzyknął mimo wszystko, wykonując różdżką pionowy gest. Po raz ostatni tego dnia?
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Posiadane przedmioty: pierścień Zakonu
Bonus za przedmioty: +3 do OPCM
To był bardzo zły pomysł.
Wiedziała to już w chwili, w której (po kryjomu) wysyłała swoje zgłoszenie do Klubu Pojedynków, a przestępując próg sali, tylko się w owym przekonaniu upewniła. Pomysł miotania zaklęciami wydawał się wspaniały tylko przez moment; poćwiczy uroki, tak się przekonywała, w domyśle mając oczywiście podniesienie poziomu własnej użyteczności dla Zakonu. Świadomość, że nie miała zielonego pojęcia o pojedynkowaniu przyszła do niej stanowczo za późno, kiedy nie mogła już się rozmyślić; i chociaż bardzo długo zastanawiała się, czy przypadkiem nie oddać wygranej walkowerem, zostając w domu i rysując kolejną bajkę dla małego Jamesa, to ostatecznie nie pozwolił jej na to honor. I ośli upór.
Weszła więc na podwyższenie krokiem mocno niepewnym, w dłoni ściskając różdżkę tak mocno, jakby trzymała się nie magicznego przedmiotu, a własnej silnej woli. Podniosła spojrzenie, odszukując wzrokiem swojego przeciwnika... na którego widok jej twarz natychmiast rozjaśnił szeroki uśmiech, w większości radosny, ale trochę też przepełniony ulgą. Pomachała wesoło do Inary z drugiego końca pomieszczenia. Nie to, żeby jej szanse nagle się zwiększyły, ale upokorzenie przed przyjaciółką brzmiało mniej przerażająco. Poza tym, nigdy tak naprawdę nie chodziło jej o zwycięstwo.
Ukłoniła się zwyczajowo (choć nadal niepewnie) i wyciągnęła przed siebie różdżkę, podczas gdy jej mina zdawała się mówić coś w stylu: i co teraz? - Colloshoo - rzuciła, spośród dostępnych zaklęć wybierając to jak najmniej inwazyjne.
Bonus za przedmioty: +3 do OPCM
To był bardzo zły pomysł.
Wiedziała to już w chwili, w której (po kryjomu) wysyłała swoje zgłoszenie do Klubu Pojedynków, a przestępując próg sali, tylko się w owym przekonaniu upewniła. Pomysł miotania zaklęciami wydawał się wspaniały tylko przez moment; poćwiczy uroki, tak się przekonywała, w domyśle mając oczywiście podniesienie poziomu własnej użyteczności dla Zakonu. Świadomość, że nie miała zielonego pojęcia o pojedynkowaniu przyszła do niej stanowczo za późno, kiedy nie mogła już się rozmyślić; i chociaż bardzo długo zastanawiała się, czy przypadkiem nie oddać wygranej walkowerem, zostając w domu i rysując kolejną bajkę dla małego Jamesa, to ostatecznie nie pozwolił jej na to honor. I ośli upór.
Weszła więc na podwyższenie krokiem mocno niepewnym, w dłoni ściskając różdżkę tak mocno, jakby trzymała się nie magicznego przedmiotu, a własnej silnej woli. Podniosła spojrzenie, odszukując wzrokiem swojego przeciwnika... na którego widok jej twarz natychmiast rozjaśnił szeroki uśmiech, w większości radosny, ale trochę też przepełniony ulgą. Pomachała wesoło do Inary z drugiego końca pomieszczenia. Nie to, żeby jej szanse nagle się zwiększyły, ale upokorzenie przed przyjaciółką brzmiało mniej przerażająco. Poza tym, nigdy tak naprawdę nie chodziło jej o zwycięstwo.
Ukłoniła się zwyczajowo (choć nadal niepewnie) i wyciągnęła przed siebie różdżkę, podczas gdy jej mina zdawała się mówić coś w stylu: i co teraz? - Colloshoo - rzuciła, spośród dostępnych zaklęć wybierając to jak najmniej inwazyjne.
sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
all those layers
of silence
upon silence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Margaux Vance' has done the following action : rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
(Przedmiotów brak)
Pogoda nie zachęcała do wychylania nosa z mieszkania, poza zasięg kominkowego ciepła. A jednak alchemiczka z mieszanką ciekawości i zamyślenia kierowała swoje kroki ku arenom. Ostatnie, pojedynkowe dwa miesiące okazały się niezwykle łaskawe dla panny Carrow - co przyjmowała z lekką zadumą. Zdawała sobie sprawę, że mierzyła się z dużo bardziej doświadczonymi czarodziejami. A magia iskrząca pod jej palcami - naznaczała kolejne, nieoczekiwane zwycięstwa. Wierzyła we własne możliwości, ale doskonale wiedziała, że jej prawdziwą smykałką jest dziedzina eliksirów. A pojedynki traktowała jako trening umiejętności i specyficzną odskocznię, pozwalającą myślom rozproszyć się i odpocząć.
Powstrzymała pierwotny odruch pokonania odległości, jajka dzieliła ją od dzisiejszej "przeciwniczki". Po drugiej stronie areny stała Margo, roztaczając naturalną, wręcz wyczuwalną w przestrzeni - ciepła aurę, która tak przyciągała Inarę. Powtórzyła gest przyjaciółki najpierw unosząc dłoń, by jej odmachać, potem, skłaniając się lekko z nieskrywanym i zapewne zaraźliwym uśmiechem, by zadośćuczynić pojedynkowemu savoir vivre.
Czarnowłosa wyprostowała się, akurat by usłyszeć słowa rozpoczynającego całe wydarzenie - zaklęcia. Wciągnęła cicho powietrze, by je wypuścić ze świadomością, że świetlista mgiełka nie dotarła celu. Mrugnęła przyjaciółce z uśmiechem, który mówił następnym razem i tym razem to ona wyciągnęła różdżkę przed siebie z inkantacją prawdopodobnie bardzo tradycją (dla niej).
- Immobulus - nie planowała używać czarów bardziej inwazyjnych, niż wymagało..jej postanowienie. Była dziwnie spokojna, nie przejmując się ewentualnym skutkiem.
Pogoda nie zachęcała do wychylania nosa z mieszkania, poza zasięg kominkowego ciepła. A jednak alchemiczka z mieszanką ciekawości i zamyślenia kierowała swoje kroki ku arenom. Ostatnie, pojedynkowe dwa miesiące okazały się niezwykle łaskawe dla panny Carrow - co przyjmowała z lekką zadumą. Zdawała sobie sprawę, że mierzyła się z dużo bardziej doświadczonymi czarodziejami. A magia iskrząca pod jej palcami - naznaczała kolejne, nieoczekiwane zwycięstwa. Wierzyła we własne możliwości, ale doskonale wiedziała, że jej prawdziwą smykałką jest dziedzina eliksirów. A pojedynki traktowała jako trening umiejętności i specyficzną odskocznię, pozwalającą myślom rozproszyć się i odpocząć.
Powstrzymała pierwotny odruch pokonania odległości, jajka dzieliła ją od dzisiejszej "przeciwniczki". Po drugiej stronie areny stała Margo, roztaczając naturalną, wręcz wyczuwalną w przestrzeni - ciepła aurę, która tak przyciągała Inarę. Powtórzyła gest przyjaciółki najpierw unosząc dłoń, by jej odmachać, potem, skłaniając się lekko z nieskrywanym i zapewne zaraźliwym uśmiechem, by zadośćuczynić pojedynkowemu savoir vivre.
Czarnowłosa wyprostowała się, akurat by usłyszeć słowa rozpoczynającego całe wydarzenie - zaklęcia. Wciągnęła cicho powietrze, by je wypuścić ze świadomością, że świetlista mgiełka nie dotarła celu. Mrugnęła przyjaciółce z uśmiechem, który mówił następnym razem i tym razem to ona wyciągnęła różdżkę przed siebie z inkantacją prawdopodobnie bardzo tradycją (dla niej).
- Immobulus - nie planowała używać czarów bardziej inwazyjnych, niż wymagało..jej postanowienie. Była dziwnie spokojna, nie przejmując się ewentualnym skutkiem.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Magia rozświetliła końcówkę różdżki, ale światło zajaśniało tylko na chwilę, znikając zaraz rozproszone. Poruszyła ramieniem, cofając się o pół kroku w tył. Widocznie były dobranymi pojedynkowiczkami. Miała ochotę rozłożyć dłonie w geście rozbawienia, ale nie przedłużając swojej akcji, uniosła rękę powtórnie, mierząc na ustach kolejną formułę. Poruszyła palcami, zaciskając pewniej na różdżce, by posłać ratowniczce delikatny uśmiech i ostatecznie wypowiedzieć na głos znajome zaklęcie.
- Tarantallegra - pamiętała, że kiedyś tańczyły w parze na zajęciach jeszcze w szkole i żadnej nie wychodziło tak płynnie, jak niektórym uczestnikom. Czy do tej pory nauczyły się czegoś więcej? I chociaż czar groteskowo wizualizował podobne próby, to zawsze miało zalążek małego przypomnienia (bo nauki w tym brakowało).
- Tarantallegra - pamiętała, że kiedyś tańczyły w parze na zajęciach jeszcze w szkole i żadnej nie wychodziło tak płynnie, jak niektórym uczestnikom. Czy do tej pory nauczyły się czegoś więcej? I chociaż czar groteskowo wizualizował podobne próby, to zawsze miało zalążek małego przypomnienia (bo nauki w tym brakowało).
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Tak jak się spodziewała, jej zaklęcie okazało się raczej średnio skuteczne; anemiczna mgiełka, która wydobyła się z jej różdżki, przypominała bardziej strzęp białego dymu, niż urok z prawdziwego zdarzenia i - a jakże - rozpłynęła się w powietrzu zanim udało jej się przebyć chociażby połowę odległości dzielącej ją od Inary. Margaux skomentowała tę porażkę wzruszeniem ramion, przenosząc spojrzenie na przyjaciółkę, która... również nie poradziła sobie z zaklęciami wiele lepiej. Obie smugi ją minęły (na szczęście) zwalniając ją z konieczności obrony.
Odetchnęła, zaciskając mocniej palce na różdżce i tym razem próbując skupić się nieco mocniej. - Nox Maxima - rzuciła, wypowiadając formułę starannie i wyraźnie.
Odetchnęła, zaciskając mocniej palce na różdżce i tym razem próbując skupić się nieco mocniej. - Nox Maxima - rzuciła, wypowiadając formułę starannie i wyraźnie.
sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
all those layers
of silence
upon silence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Margaux Vance' has done the following action : rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
Różdżka zawibrowała lekko pod jej palcami, a w następnej chwili z jej końca wydobyła się szarawa smuga, która pomknęła w kierunku Inary, zdając się po drodze wysysać światło z oddzielającej ich przestrzeni. Margaux śledziła jej lot z nieznacznym zaskoczeniem, dopiero po chwili przypominając sobie, że wciąż miała do wykorzystania drugie zaklęcie. Zawahała się przez sekundę. - Rictusempra - rzuciła, z lekkim uśmiechem malującym się na ustach; urok był jednocześnie stosunkowo prosty i zupełnie nieszkodliwy, czyli idealnie dopasowany do jej potrzeb.
sorrow weighs my shoulders down
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
and trouble haunts my mind
but I know the present will not last
and tomorrow will be kinder
Margaux Vance
Zawód : starszy ratownik magicznego pogotowia ratunkowego
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
all those layers
of silence
upon silence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Margaux Vance' has done the following action : rzut kością
'k100' : 28
'k100' : 28
Przechyliła głowę, przyglądając się jak oba zaklęcia wdzięcznie omijają Margo, rozpraszając się lekką, iskrząca poświatą gdzieś obok niej. Kąciki ust drgnęły i uniosła palce, by zatrzymać parsknięcie. Przezywała dziwne deja vu, gdzieś na skrajach pamięci odnajdując wspomnienie innego pojedynku. Nie miała jednak za wiele czasu na podzielenie się swoim przemyśleniem. Jasnowłosa wykonała kolejny gest różdżką, a w stronę Inary popłynęło zaklęcie pochłaniające coraz mocniej drobiny światła. I nawet jeśli kolejna (zabawniejsza forma) rozproszyła się bez oczekiwanego efektu, to alchemiczka wciąż musiała się bronić.
- Protego - inkantacja naznaczyła jej wargi równo z kolejnym uśmiechem, który mimowolnie zakwitł na samo wspomnienie świetlistej tarczy, która - jak miała nadzieję - osłoni ja przed zalegająca wokół ciemnością.
- Protego - inkantacja naznaczyła jej wargi równo z kolejnym uśmiechem, który mimowolnie zakwitł na samo wspomnienie świetlistej tarczy, która - jak miała nadzieję - osłoni ja przed zalegająca wokół ciemnością.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Arena #05
Szybka odpowiedź