Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent
Smocza jama
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Smocza jama
Smocza jama to rozległa jaskinia ciągnąca się pod lasami w pobliżu miasta; wiele setek lat temu była gniazdem zamieszkanym przez jednego z białych smoków - Cataractusa - który przeszedł do mugolskich legend jako smok wykradający i pożerający dziewczęta z pobliskich wiosek. Nie było w tym krztyny prawdy, kiedy Cataractus pojawiał się nad mugolską wioską, zwykle nie pozostawało z niej nic. Dziś nie mieszkają tu smoki, częściej spotykają się tu dzieciaki z okolicznych miejscowości, zwabione budzącą dreszczyk emocji legendą i przyciągnięte urokliwym tajemniczym miejscem.
Rzuć kością k100:
1-20: znajdujesz osmolony kamień, kiedyś musiał zostać spalony przez smoka;
21-50: znajdujesz coś, co wygląda na kość i jest duże - najpewniej należała do prawdziwego smoka;
51-70: znajdujesz pozostałości po świeżym posiłku - czy to możliwe, by smoki z pobliskiego rezerwatu jednak czasem wciąż zapuszczały się w to miejsce?
71-100: wtem od jednego z węższych, zbyt wąskich dla człowieka korytarzy smoczej jamy, wydobywa się piskliwy wrzask; niewielkie białe smoczę wypadło spomiędzy kamieni i wnet uderzyło w kierunku światła, błyskawicznie opuszczając jaskinię. Nie zdążyłeś się mu przyjrzeć, ale stworzenie i tak zrobiło wrażenie.
Lokacja zawiera kościRzuć kością k100:
1-20: znajdujesz osmolony kamień, kiedyś musiał zostać spalony przez smoka;
21-50: znajdujesz coś, co wygląda na kość i jest duże - najpewniej należała do prawdziwego smoka;
51-70: znajdujesz pozostałości po świeżym posiłku - czy to możliwe, by smoki z pobliskiego rezerwatu jednak czasem wciąż zapuszczały się w to miejsce?
71-100: wtem od jednego z węższych, zbyt wąskich dla człowieka korytarzy smoczej jamy, wydobywa się piskliwy wrzask; niewielkie białe smoczę wypadło spomiędzy kamieni i wnet uderzyło w kierunku światła, błyskawicznie opuszczając jaskinię. Nie zdążyłeś się mu przyjrzeć, ale stworzenie i tak zrobiło wrażenie.
Miał dwa wyjścia, zostać w pomieszczeniu i czekać na maruderów, którzy utknęli za ścianą lub ruszyć za swoimi towarzyszami, którym udało się w końcu powiększyć przejście na tyle, że mogli spokojnie przedostać się na drugą stronę. Mając do wyboru wieczną samotność (złośliwie wątpił w uwięzionych za ściną rycerzy) a obecność uroczego szlachcica i starszego nie-szlachcica, wybrał opcję numer dwa, gramoląc się między skałami i starając się przy tym nie złamać nogi. Ani nie walnąć głową w jakiś skalny nawias, który utworzył się w przejściu.
- J a k uda? - zapytał Avery'ego z przekąsem w głosie. - Pewnie jeszcze będziemy tu musieli po nich wrócić - sapnął, kopiąc ze złością jeden z mniejszych kamyków, który potoczył się po jaskini z nieprzyjemnym pomrukiem echa. Wyciągnął przed siebie różdżkę, próbując dojrzeć coś w pomieszczeniu, ale Avery zrobił to pierwszy, celując w stronę niewyraźnego pakunku pod ścianą. - Lumos - powiedział, zanim z różdżki Perseusa wystrzeliły kolorowe płomienie jego zaklęcia.
- J a k uda? - zapytał Avery'ego z przekąsem w głosie. - Pewnie jeszcze będziemy tu musieli po nich wrócić - sapnął, kopiąc ze złością jeden z mniejszych kamyków, który potoczył się po jaskini z nieprzyjemnym pomrukiem echa. Wyciągnął przed siebie różdżkę, próbując dojrzeć coś w pomieszczeniu, ale Avery zrobił to pierwszy, celując w stronę niewyraźnego pakunku pod ścianą. - Lumos - powiedział, zanim z różdżki Perseusa wystrzeliły kolorowe płomienie jego zaklęcia.
The member 'Colin Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 59
'k100' : 59
Colin, Perseus, Vitalij:
Bezpieczeństwa nigdy za wiele! Plecak okazuje się być jedną z najbardziej przyjaznych rzeczy podczas całej misji, żadna klątwa się w nim nie kryje. Jednak czujność Perseusa jest godna pochwały. Gdy Avery otworzy plecak, jego zawartość okaże się zbawienna dla całej grupy. Po pierwsze w środku znajdowały się dwie pochodnie, które pomogą rozświetlić wam zawiłe oraz wąskie korytarze. W dodatku znajduje się tam mała butelka wody, dwie spleśniałe kanapki i pojemnik z suszonymi owcami, te jako jedyny nadawały się do jedzenia. Możecie wyciągnąć jeden wniosek. Ktoś tu był przed Wami niedawno, lecz co się z nim stało?
Gdy Perseus zanurzy mocniej rękę, wyciągnie małą szkatułkę. Przy kłódce znajdował się wyryty w drewnie znak. Wyglądało to tak jakby tylko brakująca część mogła otworzyć tajemniczą szkatułkę a nie magia. Trzymajcie szkatułkę blisko siebie. Co postanawiacie zrobić? Czy poczekacie na drugą grupę czy ruszycie dalej, podjadając suszone owoce?
Ten post jest rozwinięciem poprzedniego, więc na odpis macie czas do jutra do północy - tak aby w jakiś sposób wyrównać się z drugą grupą.
Jak pojawią się jakieś pytania, koniecznie piszcie na skrzynkę MG. ♥
Bezpieczeństwa nigdy za wiele! Plecak okazuje się być jedną z najbardziej przyjaznych rzeczy podczas całej misji, żadna klątwa się w nim nie kryje. Jednak czujność Perseusa jest godna pochwały. Gdy Avery otworzy plecak, jego zawartość okaże się zbawienna dla całej grupy. Po pierwsze w środku znajdowały się dwie pochodnie, które pomogą rozświetlić wam zawiłe oraz wąskie korytarze. W dodatku znajduje się tam mała butelka wody, dwie spleśniałe kanapki i pojemnik z suszonymi owcami, te jako jedyny nadawały się do jedzenia. Możecie wyciągnąć jeden wniosek. Ktoś tu był przed Wami niedawno, lecz co się z nim stało?
Gdy Perseus zanurzy mocniej rękę, wyciągnie małą szkatułkę. Przy kłódce znajdował się wyryty w drewnie znak. Wyglądało to tak jakby tylko brakująca część mogła otworzyć tajemniczą szkatułkę a nie magia. Trzymajcie szkatułkę blisko siebie. Co postanawiacie zrobić? Czy poczekacie na drugą grupę czy ruszycie dalej, podjadając suszone owoce?
Ten post jest rozwinięciem poprzedniego, więc na odpis macie czas do jutra do północy - tak aby w jakiś sposób wyrównać się z drugą grupą.
Jak pojawią się jakieś pytania, koniecznie piszcie na skrzynkę MG. ♥
Niemalże odetchnął z ulgą, gdy powietrze nie zafalowało charakterystycznie po rzuceniu zaklęcia ujawniającego klątwy. Dopiero gdy odhaczył z nieistniejącej listy ten punkt działania, skupił się na słowach Colina. Czyżby obaj mieli podobne wątpliwości co do nieplanowanego rozbicia grupy na pół?
- Muszą sobie poradzić, straciliśmy już wystarczająco dużo czasu - mruknął, dając tym samym upust swojemu niezadowoleniu. Mieli przecież jasno wyznaczony cel, a tylko dawali się złapać kolejnym pułapkom, które z założenia powinny być zupełnie nieproblematyczne. Avery przykląkł tuż przy plecaku, by otworzyć go i sprawdzić jego zawartość. Pierwsze, na co natrafiła jego dłoń, były dwie pochodnie, które z pewnością będą nieocenione przy oświetlaniu dalszej drogi, podał je więc Fawleyowi, po czym kontynuował przeszukanie. - Spleśniałe - zauważył elokwentnie, natrafiając na kanapki, których termin ważności już dawno minął i które mógł już tylko zostawić na skalistym podłożu, lecz po chwili wydobył z wnętrza plecaka pudełko wypełnione suszonymi owocami i niezbyt dużą butelkę wody. Jeśli będą w miarę oszczędni, skromne zapasy powinny im wystarczyć, podał więc zdobycze szlachcicowi, by ten w paru łykach ugasił swoje pragnienie i przytrzymał prowiant, który zaraz będą konsumować. Dopiero znaleziona szkatułka wzbudziła konsternację Perseusa. Przesunął palcem wskazującym po wyrytym znaku, po czym odłożył skrzyneczkę na ziemię, by obrócić plecak do góry nogami i sprawdzić czy na pewno nic już nie ostało się w środku, żaden brakujący element, żaden inny tajemniczy przedmiot.
- Powinniśmy iść dalej, możemy jeść po drodze - stwierdził, chowając szkatułkę w wewnętrzną kieszeń płaszcza, by na pewno jej nie zgubić, po czym wycelował różdżkę w kierunku głowic pochodni. - Incendio - wypowiedział formułę, licząc na to, że te zajmą się ogniem i pozwolą im dojrzeć coś więcej niż najbliższe dwa jardy.
- Muszą sobie poradzić, straciliśmy już wystarczająco dużo czasu - mruknął, dając tym samym upust swojemu niezadowoleniu. Mieli przecież jasno wyznaczony cel, a tylko dawali się złapać kolejnym pułapkom, które z założenia powinny być zupełnie nieproblematyczne. Avery przykląkł tuż przy plecaku, by otworzyć go i sprawdzić jego zawartość. Pierwsze, na co natrafiła jego dłoń, były dwie pochodnie, które z pewnością będą nieocenione przy oświetlaniu dalszej drogi, podał je więc Fawleyowi, po czym kontynuował przeszukanie. - Spleśniałe - zauważył elokwentnie, natrafiając na kanapki, których termin ważności już dawno minął i które mógł już tylko zostawić na skalistym podłożu, lecz po chwili wydobył z wnętrza plecaka pudełko wypełnione suszonymi owocami i niezbyt dużą butelkę wody. Jeśli będą w miarę oszczędni, skromne zapasy powinny im wystarczyć, podał więc zdobycze szlachcicowi, by ten w paru łykach ugasił swoje pragnienie i przytrzymał prowiant, który zaraz będą konsumować. Dopiero znaleziona szkatułka wzbudziła konsternację Perseusa. Przesunął palcem wskazującym po wyrytym znaku, po czym odłożył skrzyneczkę na ziemię, by obrócić plecak do góry nogami i sprawdzić czy na pewno nic już nie ostało się w środku, żaden brakujący element, żaden inny tajemniczy przedmiot.
- Powinniśmy iść dalej, możemy jeść po drodze - stwierdził, chowając szkatułkę w wewnętrzną kieszeń płaszcza, by na pewno jej nie zgubić, po czym wycelował różdżkę w kierunku głowic pochodni. - Incendio - wypowiedział formułę, licząc na to, że te zajmą się ogniem i pozwolą im dojrzeć coś więcej niż najbliższe dwa jardy.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Rozświetlona część jaskini wydawała się mniej mroczna i Colin poczuł dziwną ulgę. Tym większą, że gdy Pers sięgnął w końcu po plecach, nie zaatakowały ich chochliki, jaskinia się nie zawaliła i nie przeniosło ich na inne miejsce, gdzie psy szczekają dupami. Nie stało się kompletnie nic, poza szerokim uśmiechem Avery'ego, który wyjmował z wnętrza kolejne przedmioty. Colin skrzywił się jedynie na widok spleśniałych kanapek, ale na wszelki wypadek może lepiej było ich nie wyrzucać? A jeśli za chwilę pojawi się jakieś paskudne bydle domagające się nakarmienia (i wcale nie miał na myśli ekipy pseudo ratunkowej, która utkwiła za ścianą)?
- Czasem powiesz coś mądrego - wyszczerzył zęby w mdłym uśmiechu, sięgając po butelkę z wodą i upijając łyk. Dopiero teraz poczuł prawdziwe pragnienie, ale zdrowy rozsądek zwyciężył i Colin ograniczył się do minimalnej porcji. Ujął w dłoń drugą z pochodni, obserwując jak Pers przygląda się tajemniczej szkatułce. - Teraz nic z nią i tak nie zrobimy, schowaj ją i wydostańmy się stąd zanim Vitalij się skapnie, że mamy jedzenie - dodał zgryźliwie, ale na wszelki wypadek rzucił zapobiegawczo spojrzenie w stronę starszego z mężczyzn. Każda cierpliwość ma kiedyś swoje granice, szczególnie potęgowana przez głód.
- Incendio - powiedział, gasząc różdżkę i kierując ją w stronę swojej pochodni. - Mam nadzieję, że na końcu korytarza nie czeka właściciel tych kanapek - mruknął już z nieco mniejszym entuzjazmem, próbując wypatrzeć to, co czekało na nich w dalszej części jaskini.
- Czasem powiesz coś mądrego - wyszczerzył zęby w mdłym uśmiechu, sięgając po butelkę z wodą i upijając łyk. Dopiero teraz poczuł prawdziwe pragnienie, ale zdrowy rozsądek zwyciężył i Colin ograniczył się do minimalnej porcji. Ujął w dłoń drugą z pochodni, obserwując jak Pers przygląda się tajemniczej szkatułce. - Teraz nic z nią i tak nie zrobimy, schowaj ją i wydostańmy się stąd zanim Vitalij się skapnie, że mamy jedzenie - dodał zgryźliwie, ale na wszelki wypadek rzucił zapobiegawczo spojrzenie w stronę starszego z mężczyzn. Każda cierpliwość ma kiedyś swoje granice, szczególnie potęgowana przez głód.
- Incendio - powiedział, gasząc różdżkę i kierując ją w stronę swojej pochodni. - Mam nadzieję, że na końcu korytarza nie czeka właściciel tych kanapek - mruknął już z nieco mniejszym entuzjazmem, próbując wypatrzeć to, co czekało na nich w dalszej części jaskini.
The member 'Colin Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Uwaga Fawleya była prawie błyskotliwa i prawie zabawna. Nie liczyłem na niczyją pomoc w przeżyciu. To znaczy, byłoby miło, gdyby w razie czego nie zostawiono mnie na pewną śmierć, ale się nie łudziłem. Czy ja bym im pomógł? Dopóki nie naraziłoby mnie to na zbyt duże niebezpieczeństwo - tak. Dlatego też zdecydowałem ruszyć się z jaskini choć po przewierceniu ściany wcale nie czekało mnie świeże powietrze. Ale wolałem trzymać się ludzi, którzy nie zawalają sobie sufitu na głowę. A przynajmniej robią to na tyle sporadycznie, że mogłem nie bać się, iż zostanę zasypany żywcem. No i korytarz, na który wyszliśmy nie był zagrodzony, miałem więc nadzieję, że lord Fawley nie znajdzie powodów, by rzucać kolejne eksplodujące zaklęcie. Czułem się znacznie bezpieczniej kiedy jadł, nawet, gdy brakowało mu manier.
- Smacznego - rzuciłem tylko podchodząc bliżej, dokładniej obserwując, co jeszcze oprócz suszonych owoców udało im się zdobyć. Pochodnie, woda i spleśniałe kanapki. To ostatnie obchodziło mnie najmniej. Włożyłem dłoń do torby wymacując czekoladę, z której odłamałem kawałek. Potrzebowałem energii. Zaproponowałem moim towarzyszom, żeby się poczęstowali. Jeśli Fawley naprawdę ma jedynie te suszone owoce do jedzenia, wolałem dać mu część swojego prowiantu niż ciągnąć go omdlałego z głodu resztę drogi. Wyjątkowo nie miało to nic wspólnego z okazaniem wyższości, było raczej czysto pragmatycznym zagraniem.
- Incendio - skierowałem różdżkę na pochodnię Avery'ego. Jeżeli będziemy stać tu następną godzinę próbować skrzesać ogień, to chyba lepiej, żebyśmy stąd jednak nigdy nie wychodzili. Mniejszy będzie wstyd.
- Smacznego - rzuciłem tylko podchodząc bliżej, dokładniej obserwując, co jeszcze oprócz suszonych owoców udało im się zdobyć. Pochodnie, woda i spleśniałe kanapki. To ostatnie obchodziło mnie najmniej. Włożyłem dłoń do torby wymacując czekoladę, z której odłamałem kawałek. Potrzebowałem energii. Zaproponowałem moim towarzyszom, żeby się poczęstowali. Jeśli Fawley naprawdę ma jedynie te suszone owoce do jedzenia, wolałem dać mu część swojego prowiantu niż ciągnąć go omdlałego z głodu resztę drogi. Wyjątkowo nie miało to nic wspólnego z okazaniem wyższości, było raczej czysto pragmatycznym zagraniem.
- Incendio - skierowałem różdżkę na pochodnię Avery'ego. Jeżeli będziemy stać tu następną godzinę próbować skrzesać ogień, to chyba lepiej, żebyśmy stąd jednak nigdy nie wychodzili. Mniejszy będzie wstyd.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Vitalij Karkarow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 14
'k100' : 14
Choć to samo zaklęcie zaledwie chwilę wcześniej zadziałało bez zarzutu, kiedy rzuciła je Cass, odsłaniając im przejście i uniemożliwiając ruch tylko dlatego, że trzy rosłe męskie sylwetki to ostatnia granica, jaką mogła pomieścić mała grota, tym razem jednak wystarczyło jedno udane defodio Avery'ego, by zablokować im drogę ratunku i uczynić jego starania bezowocnymi. Szarpnął klamkę, ale ani drgnęła, zmielił więc przekleństwo, walcząc z narastającą frustracją, a co za tym idzie - agresją. Przymknął na moment oczy, by opanować nerwy i skumulować je w tym wdzięcznym miejscu pod sercem, gdzie gniew kłębił się i kotłował już, czekając na wyzwolenie, a potem przesunął spojrzeniem po ścianie, rozważając kolejny krok.
– Idźcie – odparł łaskawie Perseusowi, spokojnym, głębokim, choć już nie tak przyjemnie brzmiącym tonem. Ani przez moment nie spodziewał się pomocy z drugiej strony, wręcz przeciwnie, ich obecność w sąsiedniej jaskini, ciasnej i dusznej, utrudniała im i uniemożliwiała przejście do niej. Mulciber zapominał chyba z kolei, że lord Fawley nie dalej jak kilkanaście minut temu zasypał go bombardą. Był jednak mistrzem wyczekiwania okazji: kiedy przyjdzie odpowiednia chwila, będzie wiedział, jaką podjąć decyzję. Bo nie, nie zamierzał zdechnąć tu marnie jak bury pies. – Za chwilę do was dołączymy.
Przesunął palcami po swojej różdżce i zerknął przelotnie na siostrę, omiatając wzrokiem jej twarz. Cóż, skoro porta creare nie działało, wychodziło na to, że nie zostawało im nic innego, jak mozolnie przebić się na drugą stronę.
– Defodio.
już zupełnie się pogubiłem w sytuacji, mam nadzieję, że to zaklęcie jest ok.
– Idźcie – odparł łaskawie Perseusowi, spokojnym, głębokim, choć już nie tak przyjemnie brzmiącym tonem. Ani przez moment nie spodziewał się pomocy z drugiej strony, wręcz przeciwnie, ich obecność w sąsiedniej jaskini, ciasnej i dusznej, utrudniała im i uniemożliwiała przejście do niej. Mulciber zapominał chyba z kolei, że lord Fawley nie dalej jak kilkanaście minut temu zasypał go bombardą. Był jednak mistrzem wyczekiwania okazji: kiedy przyjdzie odpowiednia chwila, będzie wiedział, jaką podjąć decyzję. Bo nie, nie zamierzał zdechnąć tu marnie jak bury pies. – Za chwilę do was dołączymy.
Przesunął palcami po swojej różdżce i zerknął przelotnie na siostrę, omiatając wzrokiem jej twarz. Cóż, skoro porta creare nie działało, wychodziło na to, że nie zostawało im nic innego, jak mozolnie przebić się na drugą stronę.
– Defodio.
już zupełnie się pogubiłem w sytuacji, mam nadzieję, że to zaklęcie jest ok.
Gość
Gość
The member 'Gabriel A. Rowle' has done the following action : rzut kością
'k100' : 19
'k100' : 19
Drugiej części ich grupy chyba szło zdecydowanie lepiej. Bo trudno by było, żeby komukolwiek szło gorzej skoro tkwili miejscu, w którym najprawodpodobniej zaraz będą pogrzebani żywcem. Śmierć niegodna czarodzieja. A tym bardziej szlachcica. Jakoś nie myślał zbyt dużo o śmierci, ale jeśli już myślał na pewno nie wyobrażał jej sobie tak. Był obolały, zmęczony i chciałby się z tą jak najszybciej by się stąd ewakuował i liczył, że ktoś inny znalazł tę księgę, po którą zostali tu wysłani. Ściana, która dzieliła ich od ich towarzyszy nie mogła być jakoś wybitnie gruba. W końcu słychać było ich głosy. Może właśnie to dało Nickowi trochę więcej nadziei niż jeszcze przed momentem. Spojrzał na Rowle’a. Miał jakiś pomysł, czy to była totalna improwizacja? Wolał nawet nie pytać. Po prostu chwycił różdżkę i zaczął mu pomagać.
-Defodio – rzucił. Może mozolnie ale lepiej tak niż wcale. Szybciej im pójdzie jeśli będą robili to razem. Może i Nott od zawsze był raczej indywidualistą, ale gdyby dzisiaj liczył tylko sam na siebie, to już pewnie nie byłoby dla niego ratunku. Czasami trzeba współpracować nawet jeśli się tego nie lubi. Po drugiej stronie jaskini może być w końcu jeszcze gorzej, ale zostanie tutaj w grę nie wchodziło.
-Defodio – rzucił. Może mozolnie ale lepiej tak niż wcale. Szybciej im pójdzie jeśli będą robili to razem. Może i Nott od zawsze był raczej indywidualistą, ale gdyby dzisiaj liczył tylko sam na siebie, to już pewnie nie byłoby dla niego ratunku. Czasami trzeba współpracować nawet jeśli się tego nie lubi. Po drugiej stronie jaskini może być w końcu jeszcze gorzej, ale zostanie tutaj w grę nie wchodziło.
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Nicholas Nott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
Czy zabieranie ze sobą dwóch pochodni było rozsądnym zagraniem? Druga grupa wówczas zostanie znacząco osłabiona. Nie wiadomo, jakie będą skutki nieplanowanego podzielenia się ekipy. Każdy z nich powinien walczyć o znany im cel, a spryt pomoże im przejść przez każdą przeszkodę. Zaklęcie Perseusa nie było doskonałe. Pochodnia ledwo się podpaliła, ale jeśli podmucha, może uda mu się powiększyć płomień. Reszta zaklęć była niestety nieudana. Może suszone owoce dodadzą grupie sił! Rozświetlona część jaskini nie wydawała wam się niebezpieczna. Chociaż skały wciąż były kredowe i wisiało nad wami niebezpieczeństwo, znajdowaliście się w o wiele lepszych warunkach niż druga grupa. Na ścianach mieściło się wiele znaków, lecz które z nich były tak naprawdę istotne? Colin jako specjalista od ksiąg mógł poszukiwać w nich jakiegoś znaczenia, a Perseus oraz Vitalij mieli wyczulone nosy na Czarną Magię. Aby sprawdzić, jak skutecznie wychodzi Wam rozglądanie się po korytarzu podczas marszu, rzućcie kostką. ST = 52.
Podsumowując, macie tylko jedną, ledwo żarzącą się, pochodnie. Jeśli zostawiacie drugą dla pozostałych, napiszcie to w poście. Jeśli będziecie chcieli próbować ją dalej odpalić, pamiętajcie, że jedna akcja = jeden post. Jeśli dmuchacie na pochodnie bądź próbujecie ją odpalić, nie możecie w tym samym poście szukać znaków. Colin i Perseus, za prężną akcję oraz aktywne odpisanie (wow! ♥) na obydwa posty MG w ciągu jednej akcji macie + 5 pkt do następnego rzutu!
Życzę miłych kości! ♥ W razie pytań, kierujcie je bezpośrednio do mnie. Na odpis macie 48 h.
Druga grupa nie miała takiego szczęścia jak pierwsza. Gabriel wybrał w końcu poprawne zaklęcie, ale z jego różdżki wydobyły się zaledwie iskry. Potrzebujesz większego skupienia na zadaniu. Ranny Nicholas chciał mu pomóc, lecz zaklęcie rozpyliło tylko kredę na całą waszą przestrzeń. Cassiopeia przez to nie mogła oddychać, przez co zemdlała. Zarówno Nicholas jak i Gabriel mogli zobaczyć to dopiero po chwili, jak cały pył opadł. Sami mocno kaszleliście, nie mogąc nabrać powietrza do płuc. Z racji tego, że nie macie magomedyka w grupie, statystyka ocucenia Cassiopei wynosi 62.
Życzę miłych kości! ♥ Wiecie, co robić w razie pytań, a na odpis macie 48h
Podsumowując, macie tylko jedną, ledwo żarzącą się, pochodnie. Jeśli zostawiacie drugą dla pozostałych, napiszcie to w poście. Jeśli będziecie chcieli próbować ją dalej odpalić, pamiętajcie, że jedna akcja = jeden post. Jeśli dmuchacie na pochodnie bądź próbujecie ją odpalić, nie możecie w tym samym poście szukać znaków. Colin i Perseus, za prężną akcję oraz aktywne odpisanie (wow! ♥) na obydwa posty MG w ciągu jednej akcji macie + 5 pkt do następnego rzutu!
Życzę miłych kości! ♥ W razie pytań, kierujcie je bezpośrednio do mnie. Na odpis macie 48 h.
Druga grupa nie miała takiego szczęścia jak pierwsza. Gabriel wybrał w końcu poprawne zaklęcie, ale z jego różdżki wydobyły się zaledwie iskry. Potrzebujesz większego skupienia na zadaniu. Ranny Nicholas chciał mu pomóc, lecz zaklęcie rozpyliło tylko kredę na całą waszą przestrzeń. Cassiopeia przez to nie mogła oddychać, przez co zemdlała. Zarówno Nicholas jak i Gabriel mogli zobaczyć to dopiero po chwili, jak cały pył opadł. Sami mocno kaszleliście, nie mogąc nabrać powietrza do płuc. Z racji tego, że nie macie magomedyka w grupie, statystyka ocucenia Cassiopei wynosi 62.
Życzę miłych kości! ♥ Wiecie, co robić w razie pytań, a na odpis macie 48h
Zakląłem w myślach, gdy moje zaklęcie zakończyło się spektakularną porażką. Przynajmniej nie wysadziłem jaskini. W przeciwieństwie do drugiej części naszej grupy, która najwyraźniej za cel postawiła sobie zawalenie sobie stropu jaskini na głowy. Nie wiedziałem, czy jeszcze tam żyją. Nie za bardzo był jedna czas, żeby to sprawdzać. W pierwszej kolejności się stąd wydostańmy, potem najwyżej się po nich wróci. O ile się nie poduszą albo nie pogrzebią żywcem. Zostawiłem pochodnię w spokoju. Nie było sensu zapalać drugiej, skoro jedna już się żarzyła i zapewne niebawem rozpali się płomieniem. Decyzję czy zostawić ją drugiej grupie, czy nie pozostawiłem dzierżącemu ją dumnie Fawleyowi. Skoro lubił rządzić znalezionymi przedmiotami, niech ma jakąś radość z życia. Za marnotrawstwo uznałbym jednak jej zapalanie. Nie mieliśmy pojęcia jak długi czeka nas marsz, czy jedna pochodnia starczy. Dobrze mieć wtedy drugą w zapasie, na wszelki wypadek. Albo jeśli będziemy musieli wracać po naszych kompanów. W obu przypadkach dobrze jest mieć ze sobą światło i wolne różdżki, które można wykorzystać lepiej niż na lumos, w końcu kto wie, co jeszcze nas czeka. Kolejne chochliki na przykład albo może inne diabelskie sidła.
Odszedłem nieco od towarzyszy i zacząłem oglądać ściany pokryte dziwnymi znakami. Przed laty studiowałem wiele ksiąg z czarną magią, jeśli jest tutaj coś z nią związane powinienem to bez problemu zauważyć. W skupieniu studiowałem symbole. A dokładniej jeden, bo przy ledwo żarzącej się pochodni widziałem głównie ciemność. Czekałem więc aż ktoś, najlepiej Perseus, który nie tylko rzucił skutecznie czar, ale również trzymał pochodnię, wznieci płomień, który rozjaśni nieco panujące w jaskini mroki. Dopóki jednak to nie nastąpiło pomagałem sobie palcami. Wracałem pamięcią do tych godzin spędzonych nad zakurzonymi woluminami. Byłem pewien, że w nich tkwiła odpowiedź, choć wcale mi się to nie podobało. Jeśli ta jaskinia obłożona jest czarnomagicznymi zaklęciami, to marny nasz los.
- Co jest na szkatułce? - zwróciłem się do Avery'ego i Fawleya licząc na jakąś wskazówkę, czego mamy szukać.
Odszedłem nieco od towarzyszy i zacząłem oglądać ściany pokryte dziwnymi znakami. Przed laty studiowałem wiele ksiąg z czarną magią, jeśli jest tutaj coś z nią związane powinienem to bez problemu zauważyć. W skupieniu studiowałem symbole. A dokładniej jeden, bo przy ledwo żarzącej się pochodni widziałem głównie ciemność. Czekałem więc aż ktoś, najlepiej Perseus, który nie tylko rzucił skutecznie czar, ale również trzymał pochodnię, wznieci płomień, który rozjaśni nieco panujące w jaskini mroki. Dopóki jednak to nie nastąpiło pomagałem sobie palcami. Wracałem pamięcią do tych godzin spędzonych nad zakurzonymi woluminami. Byłem pewien, że w nich tkwiła odpowiedź, choć wcale mi się to nie podobało. Jeśli ta jaskinia obłożona jest czarnomagicznymi zaklęciami, to marny nasz los.
- Co jest na szkatułce? - zwróciłem się do Avery'ego i Fawleya licząc na jakąś wskazówkę, czego mamy szukać.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Smocza jama
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent