Pracownia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pracownia
Do pracowni Cassandry nie ma wstępu każdy, mieści się w piwnicy nieopodal wejścia - aby zejść do środka, trzeba minąć jej trolla. Zwykle, kiedy nie można znaleźć Cassandry, zapewne jest tutaj.
W pracowni na niewielkim palenisku stoi niewielki żeliwny kociołek, raczej do podgrzewania eliksirów niż ich ważenia, Cassandra miała przyjaciółki, które tworzyły eliksiry o wiele sprawniej niż ona sama. Wnętrze oświetlają świece wetknięte w mało ozdobny świecznik stojący pośrodku stołu, na którym niemal zawsze widać pojedyncze kości lub preparaty z narządów powtykane w słoiki. Cassandra zajmuje się ich oczyszczaniem i dostarczaniem do Paliczków. Przy stole ustawiono krzesło i dziecięcy stołek.
W pracowni na niewielkim palenisku stoi niewielki żeliwny kociołek, raczej do podgrzewania eliksirów niż ich ważenia, Cassandra miała przyjaciółki, które tworzyły eliksiry o wiele sprawniej niż ona sama. Wnętrze oświetlają świece wetknięte w mało ozdobny świecznik stojący pośrodku stołu, na którym niemal zawsze widać pojedyncze kości lub preparaty z narządów powtykane w słoiki. Cassandra zajmuje się ich oczyszczaniem i dostarczaniem do Paliczków. Przy stole ustawiono krzesło i dziecięcy stołek.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Quentin postanowił zabezpieczyć przygotowany przez Valerija eliksir, jednak odsunięcie go od Deirdre nie wpłynęło na niego w żaden sposób. Cały czas wyglądał tak jak zaraz po uwarzeniu, nie zmieniały się jego właściwości. W przeciwieństwie do próbek przyniesionych przez Lupusa. Zarówno pył, jak i maź zaczęły wykazywać jakieś reakcje. Ten pierwszy rozdzielał się znacząco, maź nieprzerwanie bulgotała, choć odbywało się w to stopniu niewielkim, energia i moc nie zwiększały się. W tym samym czasie Tsagairt mogła poczuć dziwne ciepło nagle powoli roznoszące się spod szaty. Jej źródłem była różdżka, która wydawała się być cieplejsza. Ona, jako jej właścicielka i użytkowniczka mogła bardzo szybko wyczuć różnicę - działo się z nią coś dziwnego, nietypowego i z każdą chwilą stopniowo się zwiększało.
W pierwszej chwili to nie przyszło do głowy Lupusowi, który badał Deirdre pod zupełnie innym kątem, ale po chwili mógł stwierdzić, że wskazane przez kobietę objawy mogły wskazywać na jej brzemienność, jednak aby to potwierdzić medyczne przypuszczenia musiałby zbadać ją wnikliwie. Valerij wyodrębnił unoszące się jasne cząstki. Czuł, że biła od nich silna moc o czarnomagicznym podłożu, jak anomalia, jakby jej resztki lub śladowe ilości, cząsteczki miał zgromadzone przy sobie. Oddalenie przez mazi wyodrębnionych cząsteczek magii, sprawiała, że jej bulgotanie ustawało. Jednak w tej samej chwili, im bardziej Valerij nieświadomie zbliżał się do Deirdre, w trakcie swojego eksperymentu, tym silniej i intensywniej reagowała jej różdżka, ciepło bijące od niej było dla czarownicy bardziej wyczuwalne.
Próbka krwi Deirdre, po wnikliwym przebadaniu przez uzdrowiciela nie wykazała niczego niepokojącego.
| Na odpis macie 48h.
W pierwszej chwili to nie przyszło do głowy Lupusowi, który badał Deirdre pod zupełnie innym kątem, ale po chwili mógł stwierdzić, że wskazane przez kobietę objawy mogły wskazywać na jej brzemienność, jednak aby to potwierdzić medyczne przypuszczenia musiałby zbadać ją wnikliwie. Valerij wyodrębnił unoszące się jasne cząstki. Czuł, że biła od nich silna moc o czarnomagicznym podłożu, jak anomalia, jakby jej resztki lub śladowe ilości, cząsteczki miał zgromadzone przy sobie. Oddalenie przez mazi wyodrębnionych cząsteczek magii, sprawiała, że jej bulgotanie ustawało. Jednak w tej samej chwili, im bardziej Valerij nieświadomie zbliżał się do Deirdre, w trakcie swojego eksperymentu, tym silniej i intensywniej reagowała jej różdżka, ciepło bijące od niej było dla czarownicy bardziej wyczuwalne.
Próbka krwi Deirdre, po wnikliwym przebadaniu przez uzdrowiciela nie wykazała niczego niepokojącego.
| Na odpis macie 48h.
Eliksir widocznie musi być ustabilizowany. Gorzej z samą mazią oraz drobinkami pyłu, które zaczynają zachowywać się niespokojnie. Obserwuję to całe przedstawienie zerkając to na Valerija, to na Deirdre, nie wchodząc jednak w kompetencje jej rozmowy z uzdrowicielem. - Chyba nikt nie przewidział, że anomalie są tak silne - stwierdzam mimo wszystko na głos. - To są jakieś efekty uboczne. Jednak nie do końca wiemy jak i dlaczego tak się dzieje. Podejrzewamy, że wszystkie próby ustabilizowania anomalii zakończyły się niepowodzeniem, przynajmniej częściowym. Nie tylko wasze - uściślam, bo wcale nie jest powiedziane, że to właśnie Tsagairt i Mulciber zawiedli. W świecie zakrzywionej magii nic nie jest pewne tak naprawdę. - Te składniki jakoś dziwnie reagują w twojej obecności. Masz przy sobie jakiś magiczny przedmiot? A może to twoja różdżka tak oddziałuje na magiczną materię eliksirów? - dopytuję kobiety, starając się wpaść na jakiś trop. To musi być kwestia energii wydzielanych przez oba… podmioty.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przyglądałem się uważnie Deirdre i im więcej myślałem o badaniach, ich wynikach oraz zasłyszanych objawach wyjętych z życia czarownicy, obraz zaczynał się spójniej układać. To dziwne, ale w pierwszym odruchu spojrzałem na kobietę niepewnie, dopiero potem postanowiłem coś powiedzieć. – To nie jest istotne z punktu widzenia jednostki badawczej, ale dobrze będzie, jak przebada cię Cassandra – zaproponowałem, nie chcąc się mieszać w jej prywatne oraz intymne sprawy, czułem się z tym niekomfortowo a i Tsagairt na pewno też nie odczułaby ani ulgi ani przyjemności, gdybym postanowił drążyć temat jej zdrowia. Dlatego przestałem, podstawiając wszystkie ingrediencje, jakie przyszły mi do głowy, że mogłyby być potrzebne. Zamierzałem posłużyć się nimi jako inspiracją, ale okazało się, że omyłkowo wpłynąłem na nie w sposób zupełnie nieświadomy. Tajemnicza maź zaczęła bulgotać, a drobinki oddzielać się, wyraźne lgnąc do Śmierciożerczyni. Gdzieś w tle słuchałem lorda Burke i jakoś tak wszystko zaczęło się powoli układać, a przynajmniej takie odnosiłem wrażenie.
- Tak, przebadaliśmy go, ale nic mu nie było – odpowiedziałem najpierw na pytanie. – Nie czujesz się teraz jakoś dziwnie? – spytałem. Skoro ona oddziaływała na składniki, to może składniki oddziaływały również na nią? Skinąłem głową, po czym wprawnym, anatomicznym ruchem spuściłem nieco krwi z czarownicy i zbadałem ją. Niestety nie odkryłem niczego dziwnego czy nieprawidłowego. Niestety, bo to oznaczało brak konkretnego wniosku, a nawet brak tropu czy choćby miernej poszlaki. – Chciałbym jeszcze zobaczyć twoje zęby. Mogę? – spytałem, chcąc zerknąć na szczękę Deirdre. Zęby również były kośćmi i choć wątpiłem, bym znalazł tam zczernienie, to skoro kobieta zjawiła się już w pracowni, to zamierzałem upewnić się co do wszystkiego. Lepiej sprawdzić za dużo niż za mało, zawsze tak uważałem.
- Tak, przebadaliśmy go, ale nic mu nie było – odpowiedziałem najpierw na pytanie. – Nie czujesz się teraz jakoś dziwnie? – spytałem. Skoro ona oddziaływała na składniki, to może składniki oddziaływały również na nią? Skinąłem głową, po czym wprawnym, anatomicznym ruchem spuściłem nieco krwi z czarownicy i zbadałem ją. Niestety nie odkryłem niczego dziwnego czy nieprawidłowego. Niestety, bo to oznaczało brak konkretnego wniosku, a nawet brak tropu czy choćby miernej poszlaki. – Chciałbym jeszcze zobaczyć twoje zęby. Mogę? – spytałem, chcąc zerknąć na szczękę Deirdre. Zęby również były kośćmi i choć wątpiłem, bym znalazł tam zczernienie, to skoro kobieta zjawiła się już w pracowni, to zamierzałem upewnić się co do wszystkiego. Lepiej sprawdzić za dużo niż za mało, zawsze tak uważałem.
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Deirdre postanowiła na razie powstrzymać się od dalszych pytań, zgłębiających naturę tego spotkania oraz zadań postawionych przed jednostką badawczą. Na rozjaśnianie wątpliwości przyjdzie czas później, na razie nie była tutaj gościem, mogącym z zaciekawieniem obserwować pracę zgromadzonych w lecznicy czarodziejów, a obiektem, do którego obowiązków należało spełnianie próśb uzdrowicieli i odpowiadanie alchemikom. Kiwnęła tylko głową, starając się przyjąć do wiadomości, że jednak nie popełnili wraz z Mulciberem gorszącego zaniedbania. Magia wymykała się dotychczasowym prawom i najwidoczniej badacze skupiali się właśnie na anomalii. Dziejącej się też tu i teraz, brunetka zauważała dziwne zachowanie przedmiotów, ale także własnej różdżki.
- Moja różdżka - odparła od razu, sięgając do kieszeni szaty, by wyciągnąć ciemnofioletowe drewno. - promieniuje dziwnym ciepłem, drży, zachowuje się...inaczej - poinformowała, obracając różdżkę w długich, bladych palcach. - Nie, nie mam nic, co mogłoby mieć na to wpływ - odpowiedziała po chwili zastanowienia; ani pierścień z rubinem ani obciążająca kostkę bransoleta nie powinny igrać z magią i eliksirem, nad którym pochylał się Valerij.
Zerknęła pytająco na Lupusa, potem na Cassandrę, nie drążąc tematu. Czy Blacka zaniepokoił rozlewający się na jej policzku, gasnący już, siniec? Nie podejrzewała go o aż taką opiekuńczość - a raczej nieświadome donosicielstwo do Vablatsky, podchodzącej do jej nowego życia z rosnącą niechęcią. Prywatne sprawy nie były teraz ważne, jej twarz nawet nie drgnęła, gdy uzdrowiciel wystosował uprzejmą prośbę. Do takiego zachowania również przywykła, nawet ostatnio, Tristan obnażał jej zęby dla własnej rozrywki. - Oczywiście - odpowiedziała beznamiętnie, rozluźniając szczękę; nie zamierzała się uśmiechać ani otwierać ust jak u magomedyka, pozwoliła jednak Blackowi rozchylić wargi i przyjrzeć się jej uzębieniu.
- Moja różdżka - odparła od razu, sięgając do kieszeni szaty, by wyciągnąć ciemnofioletowe drewno. - promieniuje dziwnym ciepłem, drży, zachowuje się...inaczej - poinformowała, obracając różdżkę w długich, bladych palcach. - Nie, nie mam nic, co mogłoby mieć na to wpływ - odpowiedziała po chwili zastanowienia; ani pierścień z rubinem ani obciążająca kostkę bransoleta nie powinny igrać z magią i eliksirem, nad którym pochylał się Valerij.
Zerknęła pytająco na Lupusa, potem na Cassandrę, nie drążąc tematu. Czy Blacka zaniepokoił rozlewający się na jej policzku, gasnący już, siniec? Nie podejrzewała go o aż taką opiekuńczość - a raczej nieświadome donosicielstwo do Vablatsky, podchodzącej do jej nowego życia z rosnącą niechęcią. Prywatne sprawy nie były teraz ważne, jej twarz nawet nie drgnęła, gdy uzdrowiciel wystosował uprzejmą prośbę. Do takiego zachowania również przywykła, nawet ostatnio, Tristan obnażał jej zęby dla własnej rozrywki. - Oczywiście - odpowiedziała beznamiętnie, rozluźniając szczękę; nie zamierzała się uśmiechać ani otwierać ust jak u magomedyka, pozwoliła jednak Blackowi rozchylić wargi i przyjrzeć się jej uzębieniu.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
- O - bąknął odkrywczo kiedy zrozumiał co się wyczynia kiedy zbliża i oddala się od mazi, a zaraz potem od śmierciożerczyni - ...a to ciekawe - mruknął bardziej do siebie w swym ojczystym języku słuchając Burke - W rzeczy samej - są silne. Myślę, że dotychczasowa metoda była w stanie jedynie je czasowo stłumić i na dłuższą metę jest nieskuteczna. Anomalia zdaje się z czasem wypierać czarnomagiczną energię za pomocą której ją pętamy odrzucając ją i...nasycając swoją mocą. Ten pył ma silne, czarnomagiczne podłoże, które jest powiązane nie tylko z anomalią, lecz również z panią Tsangairt. Podłożem powiązania zdaje się być magia różdżki. Fascynujące. - mruknął przyglądając się tańczącym w probówce opiłkom - zastanawiam się, czy jeżeli istnieje powiązanie między mazią, pyłem, a rdzeniem różdżki to czy dałoby się wykorzystać ją jako medium dla tego wzmocnionego pyłu używając mazi jako katalizatora...
|k100 na myślenie/numerologia/alchemia...? ._.
|k100 na myślenie/numerologia/alchemia...? ._.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Wszystko wskazywało na to, że Quentin miał rację. Jego przypuszczenia odnośnie oddziaływania różdżki potwierdziła sama Deirdre - jej różdżka reagowała w pewien sposób na substancje, co było widoczne. Sama zaś nie czuła się w ich pobliżu gorzej. Wręcz przeciwnie, mogło jej się wydawać, że otacza ją pozytywna energia, przyjemna siła, która wzmacniała ją i im bliżej niej się znajdowała, tym silniej wtłaczała w nią wiarę, że jest zdolna do rzeczy wielkich.
Lupus w zębach czarownicy nie znalazł nic odkrywczego. Uzębienie było w dobrym stanie, zadbane jak na kobietę w jej wieku i statusie krwi, brak śladów większej próchnicy i uszkodzeń, dziąsła miały się dobrze. Jej oddech też nie wskazywał na żadne zmiany bakteriologiczne.
Valerij prawdopodobnie nie zorientował się, że jego pomruki w ojczystym języku ledwo docierały do uszu zgromadzonych. Tak bardzo zapędził się w swojej analizie, że pozostali ledwie mogli cokolwiek zrozumieć z jego słowotoku. Alchemik przeczuwał, że jego tok rozumowania może być prawdziwy, a idąc nim mogą wszyscy dojść do zaskakująco dobrych wniosków, lecz nim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć, a nawet on sam zdążył utwierdzić się w swoich przekonaniach, flakon z oddzielonymi cząsteczkami magii, który trzymał w dłoni wyślizgnął mu się z rąk i upadł na ziemię, trzaskając się w drobny mak. Migoczący pył w jednej chwili wzniósł się wysoko, przybierając wpierw kształt spirali — a czas jakby zwolnił. Wszyscy mogli uważnie zaobserwować jak błyszczące drobinki powoli okręcają się wokół własnej osi, krążą leniwie wokół siebie, zbliżając ku sobie, jakby za sprawką dobrze rzuconego horatio; z centrum mocy wydostały się różne dźwięki i rozmyte, słabo widoczne obrazy, których niektóre kawałki badacze widzieli już w Azkabanie, krzyk dziecka, a może dzieci, pisk, wybuch, lodowaty podmuch typowy dla obecności dementorów, silne natężenie mocy, które wyczuwał nie tylko Valerij, olbrzymie, trudne do wytrzymania ciepło w dłoni Deirdre; a kiedy spirala spłaszczyła się, tworząc drobne skupisko, czas przywrócił swój bieg. Ruszył z kopyta. Nagle. Gwałtownie. Bez ostrzeżenia. Podmuch eskalującej wielkiej energii odrzucił Rycerzy Walpurgii w tył, ciskając ich w kierunku ścian pracowni, która zatrzęsła się w posadach, spomiędzy desek posypały się tumany kurzu, trocin, drewno zaczęło skrzypieć. Magia w tym miejscu zaczęła się gwałtownie destabilizować.
| Na odpis macie 48h.
Lupus w zębach czarownicy nie znalazł nic odkrywczego. Uzębienie było w dobrym stanie, zadbane jak na kobietę w jej wieku i statusie krwi, brak śladów większej próchnicy i uszkodzeń, dziąsła miały się dobrze. Jej oddech też nie wskazywał na żadne zmiany bakteriologiczne.
Valerij prawdopodobnie nie zorientował się, że jego pomruki w ojczystym języku ledwo docierały do uszu zgromadzonych. Tak bardzo zapędził się w swojej analizie, że pozostali ledwie mogli cokolwiek zrozumieć z jego słowotoku. Alchemik przeczuwał, że jego tok rozumowania może być prawdziwy, a idąc nim mogą wszyscy dojść do zaskakująco dobrych wniosków, lecz nim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć, a nawet on sam zdążył utwierdzić się w swoich przekonaniach, flakon z oddzielonymi cząsteczkami magii, który trzymał w dłoni wyślizgnął mu się z rąk i upadł na ziemię, trzaskając się w drobny mak. Migoczący pył w jednej chwili wzniósł się wysoko, przybierając wpierw kształt spirali — a czas jakby zwolnił. Wszyscy mogli uważnie zaobserwować jak błyszczące drobinki powoli okręcają się wokół własnej osi, krążą leniwie wokół siebie, zbliżając ku sobie, jakby za sprawką dobrze rzuconego horatio; z centrum mocy wydostały się różne dźwięki i rozmyte, słabo widoczne obrazy, których niektóre kawałki badacze widzieli już w Azkabanie, krzyk dziecka, a może dzieci, pisk, wybuch, lodowaty podmuch typowy dla obecności dementorów, silne natężenie mocy, które wyczuwał nie tylko Valerij, olbrzymie, trudne do wytrzymania ciepło w dłoni Deirdre; a kiedy spirala spłaszczyła się, tworząc drobne skupisko, czas przywrócił swój bieg. Ruszył z kopyta. Nagle. Gwałtownie. Bez ostrzeżenia. Podmuch eskalującej wielkiej energii odrzucił Rycerzy Walpurgii w tył, ciskając ich w kierunku ścian pracowni, która zatrzęsła się w posadach, spomiędzy desek posypały się tumany kurzu, trocin, drewno zaczęło skrzypieć. Magia w tym miejscu zaczęła się gwałtownie destabilizować.
| Na odpis macie 48h.
Wszystko się potwierdza. Patrzę więc na Deirdre, która mówi o tym, że jej różdżka wydziela ciepło i wibruje. Te cząsteczki mają dużą moc, która intensywnie promieniuje i może mieć ogromne znaczenie dla dalszych badań. - Może dałoby się je wykorzystać do wzmocnienia mocy różdżki. Pewnie odpowiednio spreparowany pył z mazią mógłby zdziałać cuda - gadam dalej, chociaż przydałyby się szersze badania pod tym kątem. Nawet nie wiem, że coś podobnego właśnie mówi Valerij, bo nic z tego jego bełkotu nie rozumiem. Spoglądam więc na mężczyznę zdziwiony, zamierzając powiedzieć, żeby powtórzył, ale wtedy dzieje się coś super dziwnego. Pył znajduje się na ziemi, a potem w zwolnionym tempie unosi tuż przy naszych głowach. Mrugam gwałtownie chcąc zrozumieć, ale nie rozumiem. Rzeczywistość rozciąga się zgoła nieprzyjemnie, żeby chwilę później wybuchnąć w całej krasie. Wydaje mi się, że właśnie psujemy lecznicę Cassandry. I własne plecy obijające się o mury pracowni. To boli.
- Szlag - mruczę pod nosem, próbując zrozumieć istotę zachodzących zmian i uspokoić wręcz buchającą magię. Nie jestem w tym tak biegły jak drugi z alchemików, ale nie możemy tutaj tak stać i wgapiać się w lewitujący pył oraz rozpadającą się salę. Musimy próbować zrobić cokolwiek, żeby to zatrzymać.
Chyba rzut na numerologię, w każdym razie próbuję ustabilizować magię.
- Szlag - mruczę pod nosem, próbując zrozumieć istotę zachodzących zmian i uspokoić wręcz buchającą magię. Nie jestem w tym tak biegły jak drugi z alchemików, ale nie możemy tutaj tak stać i wgapiać się w lewitujący pył oraz rozpadającą się salę. Musimy próbować zrobić cokolwiek, żeby to zatrzymać.
Chyba rzut na numerologię, w każdym razie próbuję ustabilizować magię.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 57
'k100' : 57
Zająłem się patrzeniem czarownicy na zęby, skupiając się na ich kolorze, ale nie wyglądały dziwnie czy nietypowo. Wszystko było w porządku. Skinąłem więc Deirdre głową, że już nie musi się szczerzyć, na całe szczęście. – Dziękuję. Wygląda na to, że nic ci nie jest – stwierdziłem dla podsumowania uzdrowicielskiego wywiadu. I tak zalecałem jej zbadanie przez Cassandrę, ale już raz to powiedziałem, więc nie będę się powtarzał. Nie byłem natrętem, a Tsagairt była dorosła i nie potrzebowała ani opiekunki, ani trzymania za rękę. Sama podejmie decyzję. W międzyczasie słuchałem oczywiście wywodów alchemików oraz relacji samej kobiety mówiącej o cieple odczuwanym przy dotknięciu różdżki. Spojrzałem na stojące obok ingrediencje i również ich gwałtowna reakcja potwierdziła przypuszczenia, że wszystkie te przedmioty oddziaływały na siebie magiczną energią. To było ciekawe, ale niestety nie miałem na ten temat zbyt rozległej wiedzy, więc nie włączyłem się do dyskusji.
Zresztą byłoby to trudne, bo mimo szczerych chęci nie rozumiałem o czym mówił Valerij. – Mógłbyś powtórzyć? – spytałem, marszcząc brwi. Nie lubiłem nie wiedzieć, dlatego wolałem jednak dopytać. Niestety upuszczona fiolka zrobiła wiele hałasu i przede wszystkim szkód; jak zahipnotyzowany patrzyłem na unoszące się w powietrzu drobinki. Czas jakby zwolnił, a ja nie potrafiłem zrobić nic więcej poza oddychanie i patrzenie. Dopiero eskalacja magicznej mocy nadała wydarzeniom odpowiedni bieg, niestety kończący się bolesnym uderzeniem plecami o ścianę. Odgłosy dobiegające zewsząd nie zwiastowały niczego dobrego, dlatego chwyciłem to, co zostało, czyli składniki, fiolki i co tylko posiadaliśmy i przesunąłem się w stronę drzwi, tak na wszelki wypadek. Na ujarzmianiu magii się niestety nie znałem, mogłem tylko narobić więcej szkód, a tych nie było nam już potrzeba.
Zresztą byłoby to trudne, bo mimo szczerych chęci nie rozumiałem o czym mówił Valerij. – Mógłbyś powtórzyć? – spytałem, marszcząc brwi. Nie lubiłem nie wiedzieć, dlatego wolałem jednak dopytać. Niestety upuszczona fiolka zrobiła wiele hałasu i przede wszystkim szkód; jak zahipnotyzowany patrzyłem na unoszące się w powietrzu drobinki. Czas jakby zwolnił, a ja nie potrafiłem zrobić nic więcej poza oddychanie i patrzenie. Dopiero eskalacja magicznej mocy nadała wydarzeniom odpowiedni bieg, niestety kończący się bolesnym uderzeniem plecami o ścianę. Odgłosy dobiegające zewsząd nie zwiastowały niczego dobrego, dlatego chwyciłem to, co zostało, czyli składniki, fiolki i co tylko posiadaliśmy i przesunąłem się w stronę drzwi, tak na wszelki wypadek. Na ujarzmianiu magii się niestety nie znałem, mogłem tylko narobić więcej szkód, a tych nie było nam już potrzeba.
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Nie spodziewała się żadnej innej diagnozy niż ta, która finalnie padła z ust Lupusa. Zamknęła usta, mając nadzieję, że powoli zbliżają się do końca dziwnych uzdrowicielskich próśb. Nie rozumiała, co się wokół niej działo i czym dokładnie zajmowali się przedstawiciele jednostki badawczej, a nie był to czas na dociekania i pytania. Numerologia stanowiła dla niej zbyt trudne wyzwanie, nigdy nie skupiała się na tej dziedzinie nauki, dlatego też nie wypowiadała się na temat sugestii Quentina. Perspektywa wzmocnienia różdżek wydawała się kusząca - ale zachowała ten komentarz dla siebie. - Czy coś jeszcze...- zaczęła, chcąc spytać się o to, czy będą potrzebować jej do dalszych badań i czy może coś jeszcze dla nich zrobić - nie chciała im zawadzać - ale zanim dokończyła zdanie, fiolka, trzymana przez Valerija, roztrzaskała się o podłogę. Igrając z czasem, z chłodem, z wspomnieniami, z wizją Azkabanu i dementorów: Deirdre wzięła ochrypły, głęboki oddech, mocno ściskając różdżkę w dłoni, ale nie zdążyła się ochronić przed skutkami eskalacji magii. Powietrze zawibrowało a później nieznana siła pchnęła ich na ściany, przyśpieszając bieg wydarzeń. Tsagairt mocno uderzyła plecami o kamienne ściany pracowni, ale udało się jej nie osunąć na podłogę. Kontrolnie zerknęła w stronę Cassandry, by upewnić się, że uzdrowicielce nie stało się nic poważnego. Sama nabawiła się pewnie kilku siniaków, lecz na razie skupiała się na tym, co działo się w pracowni. Pytająco spojrzała na zgromadzonych badaczy, nie chciała uskuteczniać samowolki i bez konsultacji z nimi wspomagać ich wzmacniającymi zaklęciami, wierząc, że jeśli będą potrzebowali pomocy, od razu ją o tym poinformują. Wolała też nie używać dziwnie rozgrzanej różdżki tak blisko zgromadzonych przedmiotów i eliksirów.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Rycerze wiedzieli już, że prawdopodobnie wyodrębnioną moc można w jakiś sposób wykorzystać. Choć nie mieli pewności, czy zgromadzoną magię można wykorzystać do różnych celów, przez różne osoby, oddziaływanie różdżki Deirdre na substancje zgromadzone przez rycerzy i odczuwane przez nią pozytywne ciepło, które wzmagało jej siły, jak przy użyciu białej magii wzmacniającej sojuszników, istniała szansa, że to właśnie ona będzie w stanie najlepiej wykorzystać energię. Quentin pewnie nie mylił się w swoich przemyśleniach — mógł być przekonany, że pomysł ma szansę powodzenia. Jego wiedza alchemiczna pozwalała mu na stwierdzenie, że właściwe przygotowanie tych składników i połączenie ich z różdżką może przynieść zadowalające efekty. Dokładne jej nasmarowanie mogło przynieść oczekiwane rezultaty, ale magia nieodpowiednio zabezpieczona rozbijała się na coraz to mniejsze cząsteczki. Żadne z obecnych nie znało się na różdżkarstwie. Niewątpliwie naruszenie struktury takiego medium nie tylko nie pomógłby w wykorzystaniu specjalnej mocy, ale i zniszczyłby różdżkę samą w sobie. Należało więc znaleźć sposób, który sprawi, że wykorzystanie zgromadzonej mocy nie będzie ingerować w ścisłą strukturę magicznej różdżki, ale wzmocni ją.
Valerij, który w swoim bełkocie wysunął teorię był zdolny do wyodrębnienia magii, a następnie spreparowania jej, przy wykorzystaniu dziwnej substancji. Wiedział, że niewłaściwe jej użycie, podobnie jak teraz może doprowadzić do dramatycznych konsekwencji. Jeśli istniała szansa, że w pozostałych miejscach, w których anomalia została zniszczona również znajdą się podobne substancje, jednostka badawcza mogła spróbować je wykorzystać, przetestować i przeanalizować. Badacze byli zdolni opracować badania, które pomogą im ostatecznie rozwiązać tę kwestię. Pył mógł znajdować się w tych miejscach, jeśli teoria była prawdziwa. Dziwna maź znajdowała się w ciele mężczyzny który został przypadkiem lub umyślnie wykorzystany jako źródło anomalii - nosił ją w sobie. Nikt nie wiedział, w jaki sposób stworzyć trwałe źródło anomalii w człowieku, ale sposób naprawy, jaki przekazał wszystkim Rycerzom Czarny Pan mógł być wykorzystany do tego, by czasowo przenieść magię zgromadzoną w miejscu, w czyjeś ciało.
Quentin podjął śmiałą próbę ujarzmienia magii. W pojedynkę był jednak zbyt słaby, by skutecznie zapanować nad intensywnie rozwijającym się źródłem. od centrum zaczynała bić silna moc, energia, a także ciepło, które Deirdre doskonale pamiętała z tamtego wieczoru w kasynie, gdy postanowiła ujarzmić ją po raz pierwszy. W tym wszystkim zdarzyło się jednak coś niespodziewanego. W samym centrum nastąpiło dziwne rozdarcie. Badacze i Śmierciożerczyni widzieli, jak rzeczywistość dosłownie rozrywa się na ich oczach, łamie, a w powstałej szczelinie świszczy dziwna pustka, wieje od niej chłodem, który pokonuje rosnące ciepło. Pojawiła się też czarna mgła. Dziwny, nieprzyjemny wiatr. Krzyk dziecka się wzmógł. W samym środku pracowni pojawił się chłopiec, który wpadł do nokturnowej piwnicy przez zainicjowane rozdarcie. Wokół wszystko zaczęło szaleć. Różdżka Deirdre drżała, maź zaczynała wrzeć, a każde z nich czuło dziwny upływ czasu. Wokół wszystko, jakby zaczęło się cofać, rozmywać. Smugi postaci podobnych do Rycerzy cofały się, czas zaczął jakby biec do tyłu. Chłopca otaczała czarna mgła, z której próbował się wydostać. Był przestraszony, ale wydawał się całkiem żywy.
| Na odpis macie 48h.
Valerij, który w swoim bełkocie wysunął teorię był zdolny do wyodrębnienia magii, a następnie spreparowania jej, przy wykorzystaniu dziwnej substancji. Wiedział, że niewłaściwe jej użycie, podobnie jak teraz może doprowadzić do dramatycznych konsekwencji. Jeśli istniała szansa, że w pozostałych miejscach, w których anomalia została zniszczona również znajdą się podobne substancje, jednostka badawcza mogła spróbować je wykorzystać, przetestować i przeanalizować. Badacze byli zdolni opracować badania, które pomogą im ostatecznie rozwiązać tę kwestię. Pył mógł znajdować się w tych miejscach, jeśli teoria była prawdziwa. Dziwna maź znajdowała się w ciele mężczyzny który został przypadkiem lub umyślnie wykorzystany jako źródło anomalii - nosił ją w sobie. Nikt nie wiedział, w jaki sposób stworzyć trwałe źródło anomalii w człowieku, ale sposób naprawy, jaki przekazał wszystkim Rycerzom Czarny Pan mógł być wykorzystany do tego, by czasowo przenieść magię zgromadzoną w miejscu, w czyjeś ciało.
- PROCEDURA:
- WZMOCNIENIE RÓŻDŻKI – BADANIA
Zasady- Każdą różdżkę należy traktować indywidualnie, a badanie jednorazowo.
- Każdą różdżkę można zakląć wiecej niż raz.
- W badania mogą być zaangażowane dowolne jednostki z organizacji, lecz każda z nich musi być pod opieką badacza, który będzie przeprowadzał badania.
- Każdą naprawioną anomalię można wykorzystać tylko do jednych badań na jednego czarodzieja (anomalia oferuje ograniczoną ilość materiału).
- Jedne zwieńczone sukcesem badania wzmacniają różdżkę, dając jej +1 do CM.
Procedura
1. Do właściwego przeprowadzenia badań niezbędne są dwie substancje:
a) pył powstały w miejscu naprawionej anomalii - zebrany z dwóch lokacji naprawionych przez danego czarodzieja. Próbkę jest w stanie odnaleźć właściwie użyta czarna magia - ST rzutu na CM wynosi 30 (2 pełne wątki).
b) wydzielina zawierająca wytrącone cząstki rdzeni różdżek Rycerzy naprawiających anomalię metodą podaną przez Czarnego Pana; wydzielina wytwarza się w ciele czarodzieja skażonego anomalią. Wymaga zainicjowania - potrzebna jest dowolna ofiara, która przeżyje atak anomalii; zostanie nią czasowo zakażona. Sprowokowanie pojawienia się anomalii to działanie odwrotne od tego, które podał Czarny Pan, mechanicznie odbywa się tak samo. ST lekkiego pobudzenia anomalii i przeniesienia mocy do ciała ofiary wynosi 30 (musi odbyć się w jednym z dwóch miejsc, w których pobierane są próbki pyłu). Rzut powyżej 100 inicjuje wybuch, który uśmierca ofiarę, a zgromadzonym odbiera 20 PŻ. Do odniesienia sukcesu należy sprowadzić kolejną ofiarę i ponowić próbę.
Przynajmniej jedna osoba z pary musi być badaczem. Rzuty kumulują się. (1 wątek - zawarty w którymś z powyższych)
2. Wyodrębnienie z pyłu materiału o potencjale magicznym (0/120, numerologia).
3. Spreparowanie próbek i przygotowanie ich do wtopienia w różdżkę (0/120, astronomia).
4. Zabezpieczenie mocy różdżki dla jej właściciela poprzez dostosowanie jej do indywidualnych cech czarodzieja (0/120 anatomia; wymagany wątek z właścicielem różdżki)
5. Właściwe wzmocnienie różdżki - CM ST 70. Etap zastrzeżony wyłącznie dla badacza/y. Rzuty nie kumulują się. - Każdą różdżkę należy traktować indywidualnie, a badanie jednorazowo.
Quentin podjął śmiałą próbę ujarzmienia magii. W pojedynkę był jednak zbyt słaby, by skutecznie zapanować nad intensywnie rozwijającym się źródłem. od centrum zaczynała bić silna moc, energia, a także ciepło, które Deirdre doskonale pamiętała z tamtego wieczoru w kasynie, gdy postanowiła ujarzmić ją po raz pierwszy. W tym wszystkim zdarzyło się jednak coś niespodziewanego. W samym centrum nastąpiło dziwne rozdarcie. Badacze i Śmierciożerczyni widzieli, jak rzeczywistość dosłownie rozrywa się na ich oczach, łamie, a w powstałej szczelinie świszczy dziwna pustka, wieje od niej chłodem, który pokonuje rosnące ciepło. Pojawiła się też czarna mgła. Dziwny, nieprzyjemny wiatr. Krzyk dziecka się wzmógł. W samym środku pracowni pojawił się chłopiec, który wpadł do nokturnowej piwnicy przez zainicjowane rozdarcie. Wokół wszystko zaczęło szaleć. Różdżka Deirdre drżała, maź zaczynała wrzeć, a każde z nich czuło dziwny upływ czasu. Wokół wszystko, jakby zaczęło się cofać, rozmywać. Smugi postaci podobnych do Rycerzy cofały się, czas zaczął jakby biec do tyłu. Chłopca otaczała czarna mgła, z której próbował się wydostać. Był przestraszony, ale wydawał się całkiem żywy.
| Na odpis macie 48h.
Gdyby całe to wydarzenie nie działo się tak szybko, od razu odpowiedziałbym Deirdre, że to wszystko. Mogła już iść, bo tak naprawdę wyczerpaliśmy już swoje zasoby zdobywania informacji. Niestety wystarczył jeden błąd, by doprowadzić do katastrofy. Dosłownie. Widziałem jakieś smugi, słyszałem krzyki, czas zwalniał, przyspieszał i cofał. Tak to wyglądało, choć nie byłem pewien. Mój organizm odbierał zbyt wiele bodźców, w dodatku pojawiła się mgła. I chłód. Wszystko to zaatakowało równocześnie, z ogromną siłą. Maź w mojej dłoni zaczęła wrzeć, potęgując napięcie mięśni. Na domiar złego w kłębowisku pojawiła się postać chłopca. Trudno było ocenić, czy był tworem wyobraźni czy jak najbardziej żywy, ale odłożyłem ingrediencje na chwilę, by się przekonać. Może to było głupie, ale gdyby nie pojawiająca się z tyłu głowy myśl, że Czarny Pan mówił o istocie dzieci w przeprowadzanych rytuałach oraz to, że po prostu ten młody człowiek mógłby być źródłem informacji. O ile nie był tylko marą i halucynacją. Jednak wbrew rozsądkowi podszedłem ostrożnie do miejsca, w którym się znajdował i spróbowałem go chwycić za rękę, by wyciągnąć z tej tajemniczej mgły. Działanie magią w tym miejscu nie było rozsądne, bo w każdej chwili mogło stać się coś jeszcze bardziej nieprzewidywalnego. Mogłem mieć tylko nadzieję, że się uda i zaraz stąd znikniemy.
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lupus Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Wszystko dzieje się bardzo szybko, a ja nie widzę wyjścia z sytuacji. Jedynie wyjście z pracowni, którym powinniśmy się czym prędzej oddalić od źródła tej niecodziennej anomalii. Nie jesteśmy gotowi do walki z tym. Zaklęcia, jeśli przy dobrych wiatrach się udadzą, to zawsze mogą wywołać kolejną anomalię, a wtedy nie ogarniemy tego chaosu. Dlatego resztkami brawury próbuję uspokoić szalejącą na środku lecznicy moc, ale w pojedynkę to mogę sobie pogrzebać różdżką w nosie. Valerij stoi jak zahipnotyzowany, a reszta chyba umie jeszcze mniej w numerologię niż ja. Dlatego sądzę, że nic tu już nie zdziałamy, ale wtedy z rozcięcia w powietrzu pojawia się dziecko. Kątem oka obserwuję, jak Black odkłada fiolki i próbuje wyrwać chłopca z mgły. Zastanawiam się czy mu pomóc, ale trochę boję się tej ciemności unoszącej się dookoła niego. - Powinniśmy się stąd zmywać - stwierdzam zamiast tego, po czym chwytam za te fiolki, ingrediencje i inne rzeczy, jakie zdobyliśmy i udaję się uważnie w stronę drzwi. Trochę martwię się o te truposze będące źródłem mazi oraz krwi, potrzebnej do rzeczy wielkich, ale skoro można w jakiś sposób zakląć anomalię w obcym ciele, to mam nadzieję, że damy radę powtórzyć ten śmiały wyczyn. Zerkam na Deirdre, potem pozostałych i tak sobie się zastanawiam co oni o tym myślą. Obyśmy szybko podjęli decyzję, bo może zostało nam już niewiele… czasu. Czas, to musi chodzić o czas, ale nie bardzo rozumiem co tu właściwie zaszło.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Pracownia
Szybka odpowiedź