Wydarzenia


Ekipa forum
Stoliki na uboczu
AutorWiadomość
Stoliki na uboczu [odnośnik]04.04.16 22:47
First topic message reminder :

Stoliki na uboczu

★★
Stoliki w Dziurawym Kotle dzieliły się na te, których goście pławili się w słońcu przebijającym się z trudem przez zabrudzone szyby, na te, które stojąc w centrum sali stanowiły serce pubu, na te, które kusiły ciepłem kominka, a także na te, które ukryte przed wścibskimi oczami stały sobie spokojnie w kątach kanciastego pomieszczenia. Wysokie, miękkie fotele tak różne od drewnianych krzeseł zapewniały komfort, a obecność podtrzymujących strop belek i prowadzących na piętro schodów dodatkowo osłaniała siedzących przy owych stolikach ludzi, gwarantując prywatność. I święty spokój.

Możliwość gry w czarodziejskie oczko, darta, gargulki, kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:19, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoliki na uboczu - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]01.11.18 16:54
Najwyraźniej cały dzień bez nieszczęśliwych wypadków dobiegł końca – i pod wieczór, po tym przyjemnym spotkaniu z krewną, musiało się wydarzyć coś niefortunnego. Bez wątpienia mogło być gorzej, kominek mógł ją wciągnąć i wyrzucić w jakimś zupełnie obcym lub wręcz niebezpiecznym miejscu, ale podpalenie płaszcza i ogień przeniesiony na dywanik, a później mogący przenieść po drewnianej podłodze dalej – to mogło skończyć się kiepsko.
Charlie zwyczajnie spanikowała. Nie należała do najbardziej odważnych osób, najlepiej działała w sytuacjach stabilnych i spokojnych. Choć w Hogwarcie była prymuską, jeśli chodzi o eliksiry, astronomię czy transmutację, dobrze przyswajała sobie też wiedzę teoretyczną, jej praktyczne umiejętności czarowania nie były zbyt rozwinięte. Dlatego też jakoś sobie radziła z koniecznością ograniczenia magii po nastaniu anomalii. Jej różdżka spoczywała zapewne na dnie torby, zamiast tak jak dawniej pod ręką, bo nie chciała kusić losu. Nie miała też nigdy zapędów bohaterskich, nie była Gryfonką, a Krukonką. Cichą, spokojną i grzeczną alchemiczką, która unikała niebezpieczeństw i nigdy nie pchała się z premedytacją w ich paszczę. Nawet w Zakonie działała w tle.
Deptała wciąż niskie płomienie trawiące spłowiały dywanik, w jakimś odruchu złapała kufle – najbliżej stojące naczynia i pobiegła do pobliskiej łazienki po wodę. Torbę z różdżką także rzuciła na stolik, na ziemi znajdował się również płaszcz, który szybko zrzuciła i zadeptała płomienie, ale te niestety zdążyły przejść na dywanik, który znajdował się zbyt blisko i łatwo zaabsorbował płomienie. Jej podeszwy również stawały się gorące, a ogień piął się wyżej, grożąc poparzeniami nóg, więc odskoczyła na bok, wciąż czując bijące coraz intensywniej ciepło.
Na szczęście jej krzyk szybko kogoś zaalarmował. Starszy mężczyzna sam wziął na siebie konieczność czarowania, burcząc pod nosem, że nie chce, by mu jeszcze bardziej zdemolowały lokal. A było to prawdopodobne, zwłaszcza gdyby do rzucania zaklęć zabrała się Charlie. Jakby było mało jej nikłych umiejętności to jeszcze zdawała się wręcz przyciągać anomalie, zupełnie jakby te wyczuwały jej strach. Czarodziej jednak poradził sobie szybko, może nie był to pierwszy podobny wypadek w tym miejscu? Jeśli tak, to powinni wreszcie naprawić ten kominek lub wywiesić tabliczkę z zakazem użytkowania dla takich roztargnionych osób jak Charlene. Ugasił dywanik, a jego resztki wyrzucił. Podłoga pod spodem i wokół nosiła na sobie ślady nadpalenia i była mokra od wody, ale wyglądało na to, że zagrożenie zostało zażegnane. Mimo marudzenia mężczyzny mogła chyba odetchnąć z ulgą i z westchnieniem przyjąć od Elory swój płaszcz, a raczej to, co z niego zostało. Nie ulegało wątpliwości, że z nadpalonym dołem się do noszenia nie nadawał, chyba że by go skrócić.
- No cóż, mogło być gorzej... – westchnęła. Cała przygoda mogła mieć gorszy finał. Utratę płaszcza jakoś przeżyje, na świecie działy się okropniejsze nieszczęścia. – I wiesz co, chyba jednak też wrócę Błędnym Rycerzem. Nie ma sensu ryzykować z kominkami. – Po tej przygodzie Charlie raczej nie spojrzy na kominki póki sieć Fiuu nie zostanie kompletnie naprawiona. – Może lepiej stąd wyjdźmy? – zaproponowała szybko, widząc że mężczyzna wciąż mamrocze pod nosem i patrzy na nie spode łba, niezadowolony że narobiły bałaganu i jeszcze trzeba po nich sprzątać. Charlie przeprosiła go starannie i wręczyła kilka monet, choć w Kotle też raczej nie zamierzała się w najbliższych tygodniach pokazywać. Chyba że przechodząc szybko ku przejściu na Pokątną, ale bez dłuższych posiedzeń. Ten barman raczej jej nie polubił.
Skierowały się razem w stronę wyjścia, opuszczając lokal, w którym wciąż unosił się zapach dymu ze spalonego dywanika.

| zt?




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]03.11.18 21:54
Obserwowała całe to zajście spod przymrużonych powiek, nadal urażona, że nie pozwolono jej pomóc. Nie uważała także, aby była to w pełni ich wina, poniekąd być może doprowadziło do tego rozkojarzenie Charlie, ale całe te anomalie i inne dziwactwa po prostu były i należało się nauczyć z nimi żyć, do jakiego takiego ustabilizowania ich, a Merlin jeden wie, ile to może potrwać.
-Mam nadzieję, że galeona mu nie podarowałaś, ten stary, wypłowiały dywanik nie był wart złamanego knuta- parsknęła cicho pod nosem, kiedy dołączyła do niej blondynka, kierując ich kroki ku wyjściu.
Po drodze chwyciła swoje rzeczy, które na szczęście w żaden sposób nie ucierpiały.
Oburzenie barmana średnio ją zajmowało mówiąc szczerze i gdyby ktoś zaprosił ją tu następnego dnia, nie miałaby oporów przed pojawieniem się. Nie aby to było jakieś wyrafinowane miejsce przecież, dlatego też zdenerwowanie towarzyszki wydało się jej odrobinę rozczulające, jeżeli nie wręcz zabawne.  Nikt ich o naprawienie szkód nie ścigał.
-Skoro nalegasz.
Zaśmiała się, popychając drzwi przed nimi. Gdyby teraz na zewnątrz było zimno, tak jak czasami zdarzało się to już i we wrześniu lub gdyby lało, wszyscy musieliby poznościć swoje towarzystwo nieco dłużej, w łagodnych warunkach jakie jednak teraz panowały, mogła zaczekać na zewnątrz. Nie bardzo widziała sens w zaczynaniu kolejnej, wciągającej dyskusji, której kontynuacja musiałaby toczyć się w Błędnym Rycerzu, a to z prostego powodu: nie bardzo wiedziała do tego warunki.
Kiedy wszystko latało z boku na bok, grożąc bolesnym upadkiem czy też bliskim spotkaniem z szybą, twój umysł zaprzątała zaledwie jedna, ale jakże bardzo ważna myśl: czego się tu w miarę stabilnego uchwycić.
Kiedy zamknęły się za nimi drzwi Dziurawego Kotła, powitało ich chłodne, ale całkiem przyjemne wieczorne powietrze, oraz światła i odległy szum wciąż tętniącej życiem mugolskiej części Londynu.
Nie chciało się aż wracać do zatopionego w ciszy, ukrytego w lesie domu.


|| zt
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]11.11.18 22:18
12.09

Zazwyczaj potrafiła dostrzec urok w dniach równie szarych i deszczowych jak ten, było to jednak  zdecydowanie łatwiejsze z kubkiem gorącej herbaty pod ręką i przy buchającym płomieniami piecyku. Dzisiaj jednak najpierw na Błędnego musiała swoje odczekać, a jakby tego było mało, miała wrażenie, że z każdym dniem przybywa w nim pasażerów, niezależnie od pory ani kierunku  kursu. Utrapienie. Dobrze było zatem wejść w końcu do oświetlonego, nieco ogrzanego lokalu, który zaskoczył ją nawet swoją ruchliwością jak na środek tygodnia.
Rzuciła okiem na zawieszony na ścianie stary zegar, na którego zatłuszczonej powierzchni dało się jeszcze sprawdzić godzinę.
Była dziesięć minut po umówionym czasie, powędrowała więc wzrokiem po sali, w poszukiwaniu dawno nie widzianej twarzy, wierząc, że będzie w stanie ją rozpoznać. Nie dojrzała jej jednak. Zmarszczyła lekko brwi i spróbowała ponownie, tym razem zyskując pewność, że Matta po prostu jeszcze tu nie ma. No cóż, poniekąd to dobrze, ale gdyby wiedziała, że i on ma skłonność do spóźnień, nie leciała by tak na łeb, na szyję.
Odetchnęła cicho, postanawiając, że zamówi sobie szklankę kremowego i zajmie gdzieś miejsce na tyle dogodne, aby móc mieć większość pubu w zasięgu wzroku.
Przyleciała tu prosto z pracy, także wyjściowego wyglądu nie miała, ale chcąc poprawić stan rzeczy chociaż trochę, po zajęciu miejsca i odłożenia wszystkiego na bok, zaczęła rozplątywać włosy, w nadziei, że uda się jej je jakoś ułożyć palcami, byle by tylko nie sterczały jej na wszystkie strony.
Upiła łyka kremowego napoju i założywszy nogę na nogę, pochyliła się nad stolikiem, wspierając brodę na splecionych dłoniach.
Od tego ciągłego przeszukiwania wzrokiem wszystkich stolików, zaczęło się jej wkrótce kręcić w głowię, skupiła zatem spojrzenie na leżącej tuż obok torbie.
Nie miała wątpliwości co do tego co chciała zrobić, nie czuła nawet jakoby miała by to być kradzież. To przecież nie jej wina, że jej najdroższy właściciel nie potrafił w pełni wykorzystać potencjału swojego biznesu, podczas gdy jej natrafiła się okazja. Byłaby głupia, gdyby jej nie wykorzystała!
Nie chciała sobie robić nadziei, ale może zaowocuje to w przyszłości kolejnymi transakcjami? Nie zamierzała jednak tracić głowy dla chciwości, przed wszystkim wolała pozostać ostrożna i.. robić to na mała skalę. Dlatego zresztą teraz oczekiwała tu na kuzyna, którego nie widziała już od wieków.
Nie wiedziała nawet za bardzo jak poukładało mu się w życiu, ale z tego co słyszała od reszty rodziny to.. całkiem interesująco.
Ona zapamiętała go jako.. starucha o dziwnym poczuciu humory, ale być może była za mała by go zrozumieć? Zresztą kto normalny może się bawić odciętym palcem kuzyna? Istniała na to jedyna prawidłowa odpowiedź: nikt. To co stworzył z kawałka Bertiego zafundowało jej solidną traumę na kilka długich tygodni, nie chciała mieć styczności z żadnymi figurkami, na wypadek gdyby się okazało, że kolejna jest podejrzliwie miękka, a nawet i z samym Bertem, gdyż w swej dziecięcej blond łepetynce wyryła sobie jego obrazek bez palca, z sikającą na wszystkie strony krwią.
Westchnęła pod nosem w rozbawieniu. To nadal było paskudne wspomnienie.
Założyła nogę na nogę, podrygując niecierpliwie stopą, ukrytą w lekko zabłoconym bucie. To nie był łatwy dzień, więc liczyła, że zaraz się tu jej pokaże.
Była zdeterminowana, aby doprowadzić sprawę do końca i jego niepojawienie się, by wszystko jedynie niepotrzebnie przedłużyło.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]28.11.18 15:55
Botty miały to do siebie, że wyrastały jak grzyby po deszczu. Wcale więc mnie nie zaskoczyła sowa od dawno nie widzianej krewniaczki. Naturalnie przez myśl mi nie przeszło by wiadomość zignorować czy coś. Uśmiechnąłem się tylko pod nosem czytając pierwsze niezręcznie kreślone słowa. Na wspomnienie o wzroście zacisnąłem usta w wąska kreskę mając szczególny problem z tym, że Bertie przewyższał mnie tymi kilkoma centymetrami. Potem zaciekawiła mnie interesownością spotkania. Dlatego gdy nadszedł dzień i odpowiednia pora wybrałem się do dobrze mi znanego Kotła. Pomimo pochmurnej pogody jak dla mnie było ciepło więc wypęzłem z domu w poszarzałej żonobijce i spodniach o mugolskim kroju w których pękate kieszenie świadczyły o tym, że to w nich znajdował się mój cały dobytek i nieco więcej. Hehe. Narzuciłem na to czarodziejską pelerynę z nieco grubszego materiału i poszybowałem na miotle do celu.
Do Kotła wszedłem jak do siebie. Odwiesiłem przemoczoną szatę i oparłem miotłę o ścianę. Zaczesałem przemoczone włosy do tyłu nieświadomie dodając im nieco ładu. Swobodnie i głośno przywitałem się ze znajomym, którego twarz na wstępie poznałem. Wymieniłem z nim silny uścisk dłoni. Poklepałem go po plecach nie obiecując, lecz zapowiadając, że być może później się do niego dosiądę. Zbliżając się do baru pokątnie rozglądałem się po stolikach szukając samotnie siedzącej kobiety. Nie do końca pamiętałem jej twarz, lecz nawet jeżeli utarłaby się w mojej głowie mocniej to nie wiem, czy umiałbym przypisać pyzate, dziecięce rysy do kogokolwiek gnieżdżącego się przy stoliku w dziurawym.
Zamówiłem piwa. Uniosłem kufel jedną ręką, a drugą uniosłem wyżej po tym jak gwizdnąłem donośnie zbierając uwagę.
- Elora?! Gdzie jesteś? - zawołałem nie z mniejszą werwą obserwując już nie tylko plecy, a twarze. Wypatrywałem takiej speszonej lub też dziarskiej która jakimś znakiem zawołała mnie do stolika. Koniec końców odnalazłem poszukiwaną kobiecinę.
- Ale leje, nie? - dosiadłem się z szerokim uśmiechem - Kope lat, co.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]29.11.18 22:53
Straciła w końcu zainteresowanie ludźmi wchodzącymi do środka, nie zamierzała wpatrywać się w drzwi jak opuszczony szczeniak, bo jeszcze nie daj Merlinie wpadnie komuś do głowy, że to chłopak ją wystawił i zechce ją pocieszać. Tak jakby wyglądała na taką, co tego potrzebuję, albo pożąda jakiegokolwiek niespodziewanego towarzystwa.
Zdarzało się jednak i teraz wolała uniknąć powtórki z rozrywki.
Nie wiedziała ile czasu upłynęło zanim z zamyślenia wyrwał ją dźwięk własnego imienia. No w końcu!
Uniosła głowę do góry, poszukując spojrzeniem Matta, na którego widok mimowolnie się wyszczerzyła i skinęła palcem. Wspaniały, ociekający wodą okaz krewniaka.
- I na ulewy są sposoby- stwierdziła z rozbawieniem, lustrując bruneta ciekawskim spojrzeniem.- Ano kopę lat. Kawał chłopa z ciebie, że się tak wyrażę, ale to dobrze, na to liczyłam i tego właśnie potrzebuję.
Zerknęła na dwa kufle piwa i jedno, które wciąż wolno sączyła, nie sądziła jednak by cokolwiek  miało się zmarnować tak czy inaczej. Nie mniej jednak, zauważyła w tym wystarczająco dżentelmeński gest. Etykieta 'gbura' jaką mu zatem w dzieciństwie nadała, była do zweryfikowania.
- No.. i tak, strasznie głupio to zabrzmi po tak długim czasie, ale co tam u ciebie?- zapytała, czując, że coś nie bardzo jej idzie z rozpoczęciem zdrowej, normalnej konwersacji.
Nienawidziła tego pytania, ale teraz nie wiedziała jak w ogóle ma zacząć, a gdyby to ktoś ją o to zapytał z tak wielką luką czasową pomiędzy ich ostatnim a obecnym spotkaniem, to chyba by jej ręce opadły. Tak wiele zaległości, że nie wiadomo aż gdzie zacząć i wtedy zwykłe: dobrze, a u ciebie?, zaczyna nagle stawać się kuszącą opcją odbicia piłeczki.
- Słyszałam co nieco od tej czy innej ciotki co prawda, ale czasem aż trudno odgadnąć co jest prawdą, a co jedynie ich domysłem, ale one zawsze przecież wiedzą lepiej- wywróciła wymownie oczami, po czym uniosła kufel do warg.- A tak w ogóle to dzięki, za odpowiedź, nie byłam pewna czy mam się czego w ogóle spodziewać. Chociaż.. nie, wybacz, kłamie już. Po tym jak w drugiej wersji listu zamieściłam wzmiankę o zarobku, to praktycznie wyrzuciłam z głowy opcję zostania zignorowaną.
Na jej twarz wkradł się słabo skrywany wyraz samozadowolenia. Uniosła nieznacznie napitek w górę, w geście toastu za siebie oraz swoją zaradność.
Wyglądało na to, że szeroki uśmiech na twarzy siedzącego naprzeciw Botta rozsiewał w powietrzu dobry nastrój.
- A tak już nieco na poważniej, skojarzyłeś od razu co za Elora do Ciebie wypisuje?
Zagadnęła, zainteresowana na ile miała szansę zaistnieć w czyichś wspomnieniach jako smarkacz, bo ona miała jego obraz w głowie i to całkiem wyraźny. A siedząc tu i teraz, miała pewność, że nie minęłaby go obojętnie na ulicy. Zmienił się, to oczywiste, ale nadal wyglądał jak on.
Ten sam Matt, który straszył ją w ciemnościach, a czasem jeżeli udało się jej go namówić, podrzucał i kręcił dookoła jak szmacianą lalką. Jakby się tak na tym zastanowić, to ona miała chyba większe szczęście w dzieciństwie, niż sobie z tego zdawała sprawę, nie zaliczywszy żadnego poważniejszego urazu..
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]25.01.19 4:17
- Ja to nie Bertie - z cukru nie jestem - zapewniłem żartobliwie nic sobie nie robiąc z pogody. Byłem w końcu Anglikiem. Nie mogłem się przejmować bycia nieco mokrym - Jakieś meble do przestawienia czy chłopak do ustawienia? - wesołkowałem dalej chociaż tak właściwie nawet jeżeli trudniej było to wyłapać to tą drugą sprawę wziąłem tak całkiem na poważnie. Oczy w końcu miałem i jak tak sobie śmignąłem swoimi patrzałkami po figurze kuzynki wiadomo - było o co się ubiegać.
- Daj spokój z tym głupio lub niegłupio. Miałaś potrzebę, się odezwałaś i dobrze. Nikt nie oczekuje, że będziesz w kontakcie z każdym wszędzie - sam w zasadzie przypominałem o swoim istnieniu kiedy coś chciałem. Ewentualnie jak ktoś był niemotą życiową to się wtedy faktycznie na bieżąco interesowałem tym, czy jeszcze żyje. Niech wie wiec, że nie musi na siłę bawić się w pozory zainteresowania ale jeżeli faktycznie ją ciekawiło co z moim żywotem to nie zamierzałem jej odmawiać odpowiedzi - Jak na razie lepiej niż dobrze. Nie wiem jeszcze ile te anomalie będą trwały, lecz udaje mi się ostatnio na nich zarobić. Wiesz, niektórzy mają pełno w gaciach na myśl, że reparo może ich wysadzić w powietrze więc grubo płacą za naprawy i inne takie wykonane bez magii. A w tym jestem niezły więc jak rozpieprzysz sobie dach nad głową to wal jak w ogień. Za kratę ognistej dostawię ci nawet poddasze - puściłem oczko i upiłem piwa. Tryskałem pewnością siebie i zadowoleniem. Pewnie mi przejdzie w chwili w której robota się skończy, a świat sobie przypomni o tym, że dla ludzi z moim wykształceniem, umiejętnościami oraz wymaganiami nie ma pracy. Jak na razie jednak czułem się jak celebryta ze swoimi mugolskimi zainteresowaniami wśród czarodziejskiego motłochu. Heh.
- Zabawne. To one potrafią mówić o czymkolwiek innym co nie jest powiązane z Bertim? - zaintonowałem z teatralnym niepokojem oraz zaskoczeniem po którym pozostało mi jedynie wywrócić oczami - Dałbym galeona, że jedyne o czym trajkoczą od miesięcy to te magiczne warzywa wszystkich smaków - nie podpytywałem się jej czy o tym słyszała bo na pewno miała już to za sobą - Świąteczny zjazd to będzie komedia - zamarudziłem wyobrażając sobie, jak to wszystko do tego czasu zdąży eskalować do miana jakiegoś rodzinnego fenomenu jeżeli ten interes Bertiego wypali. I jeszcze ta jego praca w ministerstwie. Wtedy to będzie gadanie. Od świąt do końca świata.
- O ty sprytna - mruknąłem z uznaniem, a zaraz po tym dołączyłem do wzniesionego ku chwale jej zaradności toastu. Usta wygięły się w uśmiech tym razem łagodniejszy bo dźwignięty przez sentyment.
- Pamiętasz może jak zdarzało ci się prosić o karuzele? Łapałem cię za ręce i kręciłem dokoła dopóki nie oderwały ci się od ziemi nogi? Powiedzmy, że czasem zdarzało mi się słuchać o tym czy chcę żeby Elora wylądowała na ścianie. Wielokrotnie. Trudno zapomnieć - zdradziłem mimo wszystko pół żartobliwie przymykając łobuzersko jedno ślepie na dłużej. Po chwili jednak spoważniałem - Nie sądziłem jednak, że ta sama Elora będzie czegoś chciała od Nokturnu. A właściwie na Nokturn - bo coś chcesz tam dostarczyć, tak?


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]02.02.19 20:22
Swobodna postawa Matta i nie przejmowanie się konwenansami od razu się jej spodobało, utwierdzając ją tylko w przekonaniu, że zwróciła się do właściwej osoby. Na wspomnienie o fajtłapie wywróciła ostentacyjnie oczami.
- Och, weź mi nawet nie przypominaj. Gdyby rodzinka wydawała jakąś gazetkę, to jego gęba szczerzyłaby się z każdej okładki- odparła w rozbawieniu, bo i faktycznie trochę się o Bertim ostatnio nasłuchała. I o ile lubiła go i naprawdę życzyła mu jak najlepiej, tak słuchania o jego biznesie miała powyżej uszu, a przynajmniej od osób trzecich. Informacje z pierwszej ręki zawsze mile widziane.
Na wspomnienie o zbliżających się świętach jedynie cicho westchnęła, mając nadzieję, że do tego czasu pomysł kuzyna ustabilizuje się, być może nawet zdąży otworzyć swoje podwoje, a to być może doprowadziłoby do opadnięcia emocji. Trochę złudne nadzieje.. ale starała się dotrzeć światełko w tunelu, poza tym nastrój świąt był na tyle radosny, że pewne uciążliwości łatwiej przychodziło jej znosić. Gdyby jednak miarka się absolutnie przebrała, była w stanie znaleźć i na to rozwiązanie.  
- Jakby co zapraszam do Wrightów, nie wątpię, że szybko byś się odnalazł wśród rodzinki mojego ojca- zapewniła z wesołym mrugnięciem, jako że w większości byli to otwarci, wesoło usposobieni i nie wzgardzający wysiłkiem fizycznie ludzie- w szczególności mężczyźni. Wypisz, wymaluj Matt. Ona zapewne będzie skakała trochę tu, trochę tam, jak nigdy żałując, że nie może być wszędzie jednocześnie.
Na wspomnienie karuzeli zaśmiała się w głos, bo i oczywiście podobnych zabaw szybko się nie zapomina, tym bardziej, że nigdy wbrew narzekaniom dorosłych na ścianie nie skończyła. A możliwe, że nawet i wtedy- po poskładaniu jej do kupy, znowu wróciłaby do starszego kuzyna, prosząc o to samo.
Dobrze, że nigdy nie nie stał się podobnym sztywniakiem jak jej starszy brat Charles, któremu to przypadł tytuł najstarszego z braci, uderzając przy tym lekko do głowy. Gdyby na dodatek usłyszał, że zamierza mieć coś ona wspólnego z Nokturnem, zapewne na miejscu by posiwiał.
- Ano widzisz, życie lubi zaskakiwać. Ja w sumie także, ale jeszcze bardziej lubię zarabiać- z tymi słowami pochyliła się nad torbą, z której po kilku minutach grzebania udało się jej wyłowić niewielką paczuszkę. Wyglądała niepozornie. Cała zawinięta brązowym papierem, po środku przewiązana na krzyż zwykłym, brązowym sznurkiem, bez żadnych podpisów czy naklejek. Ułożyła ją na stole i przesunęła w stronę mężczyzny.
Nie było to nic za posiadanie czego mogłaby przysporzyć sobie wielkich kłopotów, także nie czyniła z tego większej tajemnicy niż było to tego warte, ale nie była też na tyle głupia, aby kłapać dookoła językiem i liczyć przy tym na szczęście.
- Ma tam trafić ten pakunek- z tymi słowami splotła dłonie i zgiąwszy wszystkie palce poza wskazującymi oraz kciukami, wskazała na zawiniątko.- Skoro już o tym wspomniałeś, być może będzie ktoś do ustawienia, ale na pewno nie mój chłopak. To, że nie zaufałabym tam nawet ślepej babince to jedno, to że zwiększyłam nieco cenę, aby nie dać zrobić się na szaro, to drugie
Wzruszyła nieznacznie ramionami i sięgnęła po kremowe. Kwestia taka, że jej kupiec może się lekko wzburzyć, nie szalała jednak na tyle aby miał on zupełnie się rozmyślić, oferta nadal była w jej mniemaniu atrakcyjna.
Była jednak tylko drobną blondynką, tamtych okolic nie znała, a strasznie niepomyślne byłoby stracić i przesyłkę i zapłatę lub też dać się zastraszyć. Nie przyszłoby im to łatwo, ale ceniła swoje zdrowie, że o życiu nie wspomni, całkiem wysoko.
- Więc co o tym myślisz?- zapytała. Właściwie to nie wiele było tu do myślenia, pozostawało wykonanie, była tylko jeszcze jedna i to chyba najbardziej interesująca ją kwestia.- Myślisz, że powinnam się udać tam z tobą?
Liczyła na to, zdając sobie sprawę z zagrożenia. Gdyby miał przeszkodzić im tam jej wygląd, może zakryć młodą buzię.
To rozwiązanie było znacznie bardziej interesujące od podania adresata, a potem czekania tylko na powrót Matta z pieniędzmi, któremu oczywiście w tej kwestii ufała. O Nokturnie zdarzyło się jej usłyszeć to i owo, niektóre rzeczy brzmiały fascynująco, inne mniej zachęcająco, ale jej mottem było spróbowanie możliwe jak najwięcej w życiu, które miała jedno i tego się trzymała.
Poza tym patrząc przy tym na siedzącego naprzeciw niej Botta, była zdania, że ryzyko zostało w tej sytuacji zredukowane do niezbędnego minimum.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]16.02.19 16:25
Ocierałem się o Wrightów. Tak właściwie o Bena tak nawet dosłownie z konkretnym impetem mi się zdarzyło. Z Jo zaś po Festiwalu Lata złapałem dobry kontakt. Elora bardzo pozytywnie kołysała mi się zaś po wspomnieniach. Może więc i faktycznie dobrze bym się bawił w ich kręgu. Kto wie.
Uniosłem wyżej brew widząc podsuwane w moją stronę niewielkie pudełeczko. Sięgnąłem po nie z zaciekawieniem odstawiając przy tym kufel z którego upiłem piwa. Paczuszka była lekka, a ja nim pomyślałem potrząsnąłem nią z ciekawości. Starając się odgadnąć czym jest zawartość. Trochę różnych rzeczy zdarzało mi się przenosić tam i z powrotem więc jakieś tam doświadczenie miałem. Te jednak w tym wypadku nie potrafiło mi nic podpowiedzieć.
- Przeważnie nie mam w zwyczaju o to pytać ale jednak, jako że jesteś rodziną to...powinienem chcieć wiedzieć co to jest...? - nie byłem do końca pewny czy można mi otworzyć i sprawdzić co mam w łapach. Przeważnie, przy takich zleceniach groziło to oberwaniem klątwą kierowaną do adresata. Z drugiej strony może to coś intymnego i po prostu nie wypadało mi wiedzieć co. Chociaż bardziej od tego co to było interesowało mnie do kogo miało tak właściwie trafić.
- Z tego co rozumiem na tą paczuszkę jest więc jakiś kupiec z Nokturnu i jesteś z nim już jakoś dogadana, a ja mam mu to donieść, tak? - Wyłapał informację o podniesionej cenie więc się domyślił, że chodzi o interes. Z całą resztą to jednak tak trochę na czuja strzelałem bo w sumie jak do tej pory nie wymieniła nikogo konkretnego chociażby z ksywki - Ogólnie to nie ma problemu. Powiedz tylko kto i gdzie oraz na ile się ugadaliście bym nie dał się wycyckać - przyznałem bo nie brzmiało to jakoś strasznie by wzbudzić we mnie potrzebę moralizowania młodej czy coś. Właściwie dobrze zrobiła, że szukała pośrednika zamiast samej się wpychać w okolicę. Rozsądnie - Nie, myślę, że nie będzie to konieczne, a i lepiej przy interesach między kimś "z poza" i "z" Nokturnu nie pokazywać się twarzą w twarz. To rodzi często problemy. Wiesz ci z "z" lubią odszukiwać, a potem szantażować tych "z poza" gadaniem, że porozpowiadają o powiązaniach i inne takie krzywe zagrywki. Dobrze więc, że szukasz pośrednika. Ale jakbyś chciała tak niezobowiązująco pójść na drugą stronę i zobaczyć jak to tam wygląda to możemy się zgadać. Aleja mimo wszystko ma swój urok ale to jednak wypada wiedzieć którędy chadzać- mrugnąłem do niej konspiracyjnie, zachęcając tą nutkę fascynacji krążącej gdzieś w jej spojrzeniu.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]08.03.19 1:01
To nie był doby dzień dla Earla. Siedział na uboczu sali w „Dziurawym Kotle”, od stóp do głów przykryty płaszczem, popijając z kufla najtańsze piwo. Był wyraźnie nerwowy. Jego nogi pod stołem drgały, a palce pukały to w szkło, to w blat stołu. Mężczyzna rozglądał się wokół nerwowo, jakby się czegoś obawiał.
Gdy jednak dostrzegł Matta, siedzącego przy jednym ze stolików z jakąś nieznaną mu kobietą, zamarł. Kaptur opadł z jego głowy, ukazując ciemne, przetłuszczone włosy. Twarz mężczyzny wyglądała tak, jakby zaledwie kilka godzin temu stoczył z kimś walkę. Tak z resztą było, inaczej przecież nie siedziałby tu, w kącie, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić.
Ale może skoro w „Dziurawym Kotle” pojawił się Matt to przynajmniej część problemów uda mu się rozwiązać? Wzdychając, ponownie zarzucił na swoją głowę kaptur. Lepiej, by jak najmniej osób zapamiętało tego wieczora jego rysy. Oby tylko jego kumpel nie załatwiał z tą blondyną czegoś ważnego. Bo był mu potrzebny. I to bardzo.
Szmugler wstał od swojego stolika, podchodząc do znajomego. Położył dłoń na ramieniu Matta: jego paznokcie były połamane i brudne.
Matt, brachu – zaczepił go. – Szanowna pani. – Skłonił się w stronę Elory.
Spod kaptura widać było nerwowy uśmiech. Earl wyraźnie był przestraszony. Nie potrafił skupić wzroku tylko na oczach Matta. Bezustannie lustrował wzrokiem otoczenie.
Nie przeszkadzam? – Uniósł brew.
Nie czekając na odpowiedź znajomego, nachylił się do jego ucha i szepnął tak, aby siedząca obok kobieta nie mogła zrozumieć słów:
Podejdź na chwilę na bok. Chyba będę miał dla ciebie robotę.
Wyprostował się i poprawił kaptur. Nie odwracając się ponownie w stronę Matta, ruszył do swojego stolika, gdzie znów chwycił w dłoń kufel. Podniósł go do ust.
Oby Matt szukał teraz roboty. Jeśli nie… będzie miał problem z klientem. Znowu. A na to nie może sobie przecież pozwolić. Wystarczająco fuch spieprzał w ostatnim czasie. Jego renoma zaczęła się rozsypywać, a na to nie mógł przecież pozwolić. Matt jednak mógł uratować mu tyłek.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Stoliki na uboczu - Page 8 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]08.03.19 17:54
Przeważnie w takich sytuacjach nie zadawałem za wiele pytań, lecz Elora była częścią rodziny. Do tego również tą młodszą ode mnie więc chcąc nie chcąc czułem się za nią poniekąd odpowiedzialny. Chciałem wiec rozeznać się w sytuacji tak by wiedzieć, czy te sprawy na Nokturnie, które planuje załatwiać nie okażą się dla niej jakoś złudnie korzystne lub co gorsze - zwyczajnie niebezpieczne. Na szczęście dla niej wyglądało na to, że miała farta ominąć moją pogadankę o tym, jakie to głupie i niebezpieczne bo to co planowała specjalnie takim nie było, a już na pewno jeżeli ja miałem w tym pośredniczyć więc może i faktyczni - wychodziło na tym, że wspólnie na tym skorzystamy. Zawiesiłem jednak dalsze myśli w połowie zdania, czując czyjąś dłoń na ramieniu. Nie wystraszyłem się, a nie zdenerwowałem - uniosłem tylko zaciekawione, pytające spojrzenie ku właścicielowi nie tak znowu obcego głosu. Był to Earl. Ściągnąłem jednak brwi ku sobie w konsternacji zauważając jego poddenerwowanie. Nie wiedziałem co się stało ale coś musiało być na rzeczy.
- Dasz nam chwilę, co - bardziej poprosiłem, niż zapytałem, mając nadzieję, że Elora zrozumie. Z poważniejszą miną podniosłem się od stolika dając znak kiwnięciem głowy w stronę znajomego by poprowadził nieco na ubocze bo to nie brzmiało jak sprawa która można omawiać przy młodej lub przy kimkolwiek innym.
- Kto ci to zrobił, stary? - spytałem nieco rozdrażniony tym, że ktoś podniósł rękę na mojego znajomego i to nie byłem ja. Mimo wszystko swoi na Nokturnie trzymali się razem i nie zamierzałem zignorować towarzysza w potrzebie. Wychowaliśmy się w końcu na jednym podwórku. To już przecież coś znaczyło. Poprawiłem się niespokojnie w krześle nieco się spinając z frustracji. Nie wiedziałem jeszcze o co chodzi, o co poszło, lecz nie wyglądało to za dobrze - Co się stało? - nastawiłem uszu czekając na wyjaśnienia.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]08.03.19 22:18
Na całe szczęście poszedł za nim. Może jeszcze wyjdzie z tego wszystkiego żywy. Powoli miał dosyć tego życia na krawędzi. Bijatyki, problemy z klientami, niebezpieczny towar… Chyba robi się na to już za stary.
Gdy zmierzał do stołu, słysząc za sobą kroki kumpla, na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi. Nie trwało to jednak długo. W chwili, w której siadał mina Earla ponownie wyrażała co najwyżej stres i lęk. Nie potrafił się opanować, bezustannie rozglądał się wokół.
Ech, stary, kolejne problemy z klientami – zaczął, kręcąc głową. – Ten biznes kiedyś mnie wykończy.
Przerwał na chwilę, sięgając po alkohol. Milczał, wpatrzony w przestrzeń, jakby próbował poskładać w całość historię, którą miał opowiedzieć Mattowi.
Słuchaj, chyba dokładnie ci nie wyjaśnię, to zbyt porąbana sprawa. Sporo ludzi… jest na mnie wściekłych. Część ma powody… część nie, ale to nie ma znaczenia. I tak muszę na razie trzymać się z dala od Nokturna. Lepiej, bym się tam nie pokazywał, bo chyba chcą urządzić na mnie niezłe polowanko.
Westchnął, drapiąc się po brodzie.
I tu mam problem, z którym mógłbyś mi pomóc. I tak mam przekichane z klientami… Słuchaj no, za godzinkę na Nokturnie, przy wejściu, pojawi się mój człowiek. Ma mieć ze sobą sporo zamrożonych jaj popiełka… Trzeba je szybko odebrać, ale ja tam nie mogę się zbliżyć. Poszedł byś po nie? Koleś jest wysoki, bez oka, na pewno go rozpoznasz. Odebrałbyś od niego towar. – Earl patrzył na Matta błagającym wzrokiem. Naprawdę był jego ostatnią szansą. – Dostaniesz oczywiście swoją działkę, nie martw się. Nigdy cię nie zawiodłem, prawda, Matt?
Nie była to do końca prawda. Nie raz zalegał mu z wypłatą, nie raz kręcił… ale kto na Nokturnie tego nie robił? To taki świat, takie życie…
Dla potwierdzenia swoich słów Earl wyciągnął zza płaszcza sakiewkę.
Mam galeony, dostaniesz swoje, jak tylko przyniesiesz mi te jaja. Tylko to trzeba zrobić jak najszybciej, bo… no sam wiesz. Będę czekał pod Dziurawym Kotłem, lepiej bym nie siedział tu dłużej.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Stoliki na uboczu - Page 8 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]09.03.19 0:40
Wyraźnie zbył mnie nie decydując się za bardzo wchodzić w temat tego, kto go tak spanachał. Wygodna wymówka problematycznych klientów zawsze w jego przypadku tłumaczyła wszystko. począwszy od tego dlaczego bywały chwile przez które ukrywał się po Londynie, a skończywszy na momentach w których brakowało mu knutów na kolejne piwo. Nie zamierzałem wnikać, skoro on nie chciał mówić. Był dorosłym facetem. Skoro uważał to za tylko swój problem - w porządku. Za wiele ogólnie też się nie dowiedziałem. Ta sama ogólna śpiewka sprawiająca, że wszystko wydawało się nieco mętne i za dużo nie można było zaoferować. No ale nic. Też przecież tak robiłem. Zakumkałem więc że szczegóły nie grają roli i nie jest tak źle by się nad nim rozckliwiać. Nie powiem - trochę odetchnąłem z ulgą i na większym luzie słuchałem reszty.
- Rozumiem, że więc po staremu ale po co ci więc ja? - zapytałem wprost gdy tak całkiem beztrosko mówił o polowanku. To wszystko w sumie jednak brzmiało, jakby jego sytuacja nie wyglądała jakoś tragicznie. No, przynajmniej dopóki nie wspomniał o jajach popiekła. Tak, to faktycznie był problem.
- O chuj... - skomentowałem słuchając wyjaśnień o tym kto z kim, gdzie i za ile - Opłacone już? - podpytałem trochę z ciekawości trochę po to by się dowiedzieć, jak poważna jest sytuacja. Zaraz jednak prawie się zakrztusiłem piwem, które sobie upiłem - Czekaj, czekaj. Za godzinę? Godzinę od teraz?! - nachyliłem się do niego niedowierzająco nieco podnosząc głos przez zaciśnięte zęby. Pogoda trochę nie sprzyjała ale na farcie byłem na miotle. Ogólnie to brzmiało masakrycznie, a ja choć chciałem pomóc byłem w tym momencie stawiany w sytuacji bez wyjścia. Tak przynajmniej sprytnie mnie retorycznie oplótł. Skrzywiłem się wiec biorąc tą sakiewkę - Nie dajesz mi przecież wyboru - jęknąłem autentycznie - Stawiasz mi jednak do reszty ognistą i opowiadasz o tym bagnie w którym się teraz taplasz - dodałem, wstając od stołu by dokończyć z Elorą rozmowę,dogadać szczegóły i umówić się na sowy. Zniknąłem następnie z baru w lekkim pospiechu. A miał być to spokojny dzień!

|zt


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]09.03.19 12:03
Tak, tak, po staremu… – mruknął Earl, ponownie lustrując wzrokiem pomieszczenie. Niewielu wchodziło, choć stoliki były zapełnione. Zadrżał na myśl, że wszyscy wokół mogą go szpiegować, czekać tylko aż wstanie od stolika, by go zaatakować, wykończyć…
Dość. Gdyby tak naprawdę było, już dawno by nie żył. Nie może przecież popadać w paranoję. Z drugiej strony chyba naprawdę musi się już stąd zwijać. Za długo tu siedział, ktoś może do znaleźć i próbować zrobić krzywdę. A kto jak kto, ale on… cóż, nie był szczególnie dobry w czarach. Nie wygrałby w otwartym starciu.
Pokiwał głową.
To gówniany problem. – Westchnął. – Tak, opłacone. I to za tak cholernie dobre pieniądze…Nie wyobrażasz sobie, ile dobrze urodzeni są w stanie zapłacić za coś takiego… Sami proponują zawyżone ceny, nie znając rynku. – Zaśmiał się nerwowo.
Wzruszył ramionami.
Za godzinę. Także leć, jeśli chcesz zarobić swoje – stwierdził, modląc się w duszy, by Matt tego nie spieprzył. Co sprawa to było proste zadanie, ale nigdy nic nie wiadomo.
Dobra ognista nigdy nie była zła. Zwłaszcza w towarzystwie kumpla, który zgodził ci się uratować tyłek. Earl nie mógł więc odmówić Mattowi.
Czego tylko sobie życzysz, Matt. Ale nie licz na nadmiar detali… Lepiej, byś ich nie znał. Bo jeszcze ciebie spróbują przycisnąć, jak coś przypadkiem chlapniesz.
Gdy Matt odszedł od jego stolika, Earl posiedział przy nim jeszcze chwilę. Obserwował, jak Matt podchodzi do blondwłosej, zamienia z nią kilka zdań i wychodzi. Dama wkrótce też wyszła, podobnie jak osoby siedzące przy stoliku obok niej.
Szmugler podniósł się ze swojego miejsca, dopijając piwo. Poprawił kaptur, pilnując, aby nikt nie był w stanie dostrzec jego rysów, po czym podszedł do baru, płacąc za zamówiony alkohol. Bezustannie rozglądając się wokół, ruszył do wyjścia.
Oby nikt nie zaatakował Matta na tym cholernym Nokturnie. Wprawdzie nie obawiał się zbytnio o jego życie i zdrowie (zobaczenie go całego poparzonego przez jaja mogłoby być całkiem zabawne), ale klient naprawdę nie mógł czekać, a szmuglowanie tego towaru nie należało do prostych zadań.

| z/t


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Stoliki na uboczu - Page 8 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]21.06.19 11:21
| 8 grudnia

Przemytnicy smoczych jaj zostali złapani, ale to nie oznaczało, że Priscilla mogła sobie pozwolić na odpoczynek. Co to, to nie! Po odbytej w dniu poprzednim obławie przełożony przekazał jej drobne pudełeczko owinięte dokładnie w papier i schowane do skórzanej sakiewki. Jego nakaz był prosty: Priscilla ma znaleźć jakiegoś łamacza klątw, by zajął się zaklętym przedmiotem, kluczowym dla sprawy.
Sprawa wydawała się prosta tylko pozornie. Mogran miała swojego zaufanego człowieka, który jednak chwilowo był niedysponowany. Z powodu anomalii trafił do Munga, więc kobieta nie mogła skorzystać z jego talentów. Pozostało jej szukanie kogoś innego, kto szybko mógłby jej pomóc… i tak trafiła na Steffena Cattermole, który zgodził się jej pomóc w trybie natychmiastowym.
Wieczorem ósmego grudnia stawiła się więc w umówionym miejscu. Jeszcze przed wejściem spróbowała zmienić swoją twarz na inną, nienależącą do nikogo konkretnego. Starała się rozjaśnić swoje oczy i zmienić rysy twarzy na ostrzejsze, powiększając przy tym oczy i wydłużając nos.
Dziurawy Kocioł, jak zawsze, był przepełniony, jednak Priscilli udało się znaleźć stolik w kącie, obok którego stały wysokie fotele. Odziana w długą suknie i ciepły płaszcz, z twarzą przykrytą pod woalką, zajęła miejsce, zamawiając jedynie kieliszek wina. Zaklęty przedmiot położyła na stole, tak aby cały czas mieć go na oku. Zapakowany wyglądał tylko jak zakupy z Pokątnej, nikt nie powinien zwrócić na nie uwagi.
Oczywiście nie podała Steffenowi w liście detali. Poinformowała go tylko, że dość pilnie potrzebuje pomocy i chciałaby się jak najprędzej spotkać. Nie mogła też mu się przyznać, skąd naprawdę posiada pudełeczko, ale wiedziała, że wewnątrz znajduje się jakaś krótka notatka, potrzebna dla śledztwa, napisana prawdopodobnie w języku włoskim. Miała więc nadzieję, że jej drobne kłamstwo po prostu ujdzie na sucho. W końcu to tylko łamacz klątw. Nie powinien grzebać w jej życiu, a nawet jeśli raczej nie specjalizował się w wykrywaniu drobnych kłamstw.
Czekając na mężczyznę, wyciągnęła z torebki papierosa i włożyła go do lufki, a następnie podpaliła i zaczęła kopcić. Nie była jedyną palącą osobą w okolicy najbliższych stolików, choć – jak zauważyła – jako jedyna miała na tyle klasy, by nie wkładać fajki bezpośrednio do ust.
Omiatając okolicę spojrzeniem, popijała wino, mając nadzieję, że Steffen pojawi się jak najszybciej i bez problemu poradzi sobie z klątwą. Najlepiej byłoby, gdyby jeszcze dziś zaniosła pudełeczko do biura.

| Próbuję się przemienić, ST 40-20.



Istnieją wyłącznie i niezmiennie jedynie źli ludzie, ale  niektórzy stoją po przeciwnych stronach.

Priscilla Morgan
Priscilla Morgan
Zawód : Wiedźmia straż
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
Jeśli cokolwiek przygnębiało ją bardziej niż własny cynizm, to fakt, że często nie była aż tak cyniczna jak prawdziwy świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7142-priscilla-morgan#190036 https://www.morsmordre.net/t7149-ardra#190405 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-beggars-hollow-5 https://www.morsmordre.net/t7150-skrytka-bankowa-nr-1765#190408 https://www.morsmordre.net/t7147-p-morgan#190391
Re: Stoliki na uboczu [odnośnik]21.06.19 11:21
The member 'Priscilla Morgan' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoliki na uboczu - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 8 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Next

Stoliki na uboczu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach