Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k10' : 3
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k10' : 3
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Magia nie stała dziś po jego stronie, przynajmniej nie zawsze. Ze zrezygnowaniem przykucnął, starając się schować przed pociskami nieznanej mu broni, z tym samym uczuciem przyjął uwolnienie się magicznego promienia z końca różdżki. Nie widział już, czy trafił. Przygotowywał się na dłuższe starcie, kiedy to kolejne, nie wiedział jak to nazwać, kulki zaczęłyby ich dziurawić z zatrważającą prędkością. Jeszcze nie działo się nic. Oprócz makabrycznego widoku działającej klątwy Magnusa, która rozorała twarz mężczyzny, jak zdążył zauważyć po niewielkim wychyleniu się. Na ułamek sekund przymknął oczy. Zaczął się niesamowity jazgot, krzyki przeplatały się ze sobą tworząc drażniący hałas, który trudno było znieść. Miał ochotę rzucić zaklęcie uciszające na lekkomyślną sekretarkę, lecz powstrzymał się. Bardziej priorytetowa w tamtej chwili była ta rażąca broń, jak zresztą zauważył Valerij rzucając zaklęcie zakłócające działanie niemagicznych sprzętów. Yaxley postanowił podążyć w ślad za nim.
- Confundus - wypowiedział, unosząc się. Czar próbował wcelować w metalową różdżkę uprzednio zranionego strażnika. Nie wiedział jak bardzo tamten podatny jest na ból oraz jak działają ich dziwne puszki. Może potrafiły strzelać same, może mugol był wyćwiczonym wojownikiem posiadając wysoki próg bólu, może dziełem przypadku to wrzeszcząca kobieta mogłaby odebrać mu broń i sama zacząć do nich strzelać. Nie miał pojęcia. Tak jak nie wiedział czy magia znów nie stanie przeciwko niemu, lecz musiał działać, przynajmniej próbować. Chwilowo to oni rozdawali karty w tej grze, jednakże los lubił być przewrotny. Dlatego cały czas należało być czujnym oraz myśleć do przodu. I nawet jeśli coś wydawało się być pozbawione sensu, nie znaczyło, że nie kryło się w tym chociażby ziarno prawdy i słuszności.
- Confundus - wypowiedział, unosząc się. Czar próbował wcelować w metalową różdżkę uprzednio zranionego strażnika. Nie wiedział jak bardzo tamten podatny jest na ból oraz jak działają ich dziwne puszki. Może potrafiły strzelać same, może mugol był wyćwiczonym wojownikiem posiadając wysoki próg bólu, może dziełem przypadku to wrzeszcząca kobieta mogłaby odebrać mu broń i sama zacząć do nich strzelać. Nie miał pojęcia. Tak jak nie wiedział czy magia znów nie stanie przeciwko niemu, lecz musiał działać, przynajmniej próbować. Chwilowo to oni rozdawali karty w tej grze, jednakże los lubił być przewrotny. Dlatego cały czas należało być czujnym oraz myśleć do przodu. I nawet jeśli coś wydawało się być pozbawione sensu, nie znaczyło, że nie kryło się w tym chociażby ziarno prawdy i słuszności.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nie wiedziała czy zostawanie w tyle mogło dać jej cokolwiek. Zwątpiła w to widząc jak mężczyźni znikają w drzwiach. Gdy zobaczyła co znajduje się pod skrzynką jeszcze bardziej zbladła. Nie znała się na technice, a już na pewno nie na tej mugolskiej. Sprawa byłaby prosta gdyby to runy, a nie liczby, ale przecież nie mogła oczekiwać sensu w świecie, który go nie posiadał. Którego istnienie było dla niej całkowitym absurdem. Nie wiedziała co zrobić dlatego przez chwile tkwiła przed tym kompletnie nie wiedząc co zrobić. Słysząc strzały przeniosła spojrzenie na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdowali się rycerze. Zaciskając mocniej różdżkę w dłoni zostawiła tajemnicze drzwi za sobą. Mogła się nad tym głowić, może w końcu na coś by wpadła, a może zwyczajnie miałaby szczęście, ale o wiele bardziej wolała przydać się gdy naprawdę na czymś się znała niżeli kombinować w miejscu, o którym nie miała żadnego pojęcia. Ruszyła biegiem w stronę mężczyzn. Jasne światło zaklęć ją uspokoiło. W końcu niczego innego się nie spodziewała. Wiedziała jednak, że to nie miał być łatwy przemarsz. Stanęła unosząc różdżkę i spoglądając na czarodziejów. Sprawdźmy waszą chęć współpracy: przed jakimi pomieszczeniami zostali rozstawieni strażnicy? - usłyszała z ust szlachcica więc przytknęła różdżkę do swojego ciała i rzuciła kolejny raz – Decephalgo – chcąc się uleczyć.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Dziwaczne metalowe kulki opadły - na całe szczęście. Nie miałem ochoty by jedna z nich dotknęła mojego ciała i sądziłem, że nikt z moich towarzyszy się ku temu nie wyrywał ochoczo. Co więcej z ich różdżek wydobyły się zaklęcia, które pomknęły w stronę mugoli. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dziwaczne urządzenie, pewnie tak samo bzdurne i nie posiadające w sobie żadnego sensu, jak reszta ich ustrojstw i dwie pary drzwi na przeciw siebie. Jedne z nich posiadały zamek i klucz, może w pęku, który wziął Drew znajdował się któryś, który był w stanie je otworzyć, jednak to te drugie - znajdujące się po prawej stronie, zgodnie ze słowami Valerija miały doprowadzić nas do celu naszej wędrówki. Ruszyłem do przodu, chcąc stanąć tak, by mieć czysty cel który sobie obrałem.
- Alohomora - zażądałem od różdżki, kierując ją w stronę drzwi po prawej stronie, którymi mieliśmy dotrzeć wprost do anomalii. Pozostawiłem w dłoniach i słowach Magnusa próbę przekonania mugoli do współpracy. Jeśli nam pomogą - wyśmienicie, jeśli nie - trafimy sami.
- Alohomora - zażądałem od różdżki, kierując ją w stronę drzwi po prawej stronie, którymi mieliśmy dotrzeć wprost do anomalii. Pozostawiłem w dłoniach i słowach Magnusa próbę przekonania mugoli do współpracy. Jeśli nam pomogą - wyśmienicie, jeśli nie - trafimy sami.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 32
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 32
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklął pod nosem wiedząc, że jedynie marnował swój czas – w dokumentach nie było nic mogącego przydać się im w dalszej drodze po ów tajemniczym miejscu. Jeszcze ta cholera, gadająca puszka wprawiająca w stan prawdziwej irytacji… zgniótł ją podeszwą, gdy tylko wstał na równe nogi. Poczuł złość mieszaną ze zrezygnowaniem i nie oczekując nawet chwili dłużej ruszył za plecami dziewczyny, po której twarzy, także sunęło niezadowolenie. Od samego początku miał świadomość, iż nie będzie łatwo, ale sądził, iż mugole byli zdecydowanie mniej przygotowani na zewnętrzne ataki, a ich technika nie jest tak zaawansowana. W zasadzie nawet nie wiedział, czym ów „technologia” była, bo większość przedmiotów stanowiła istną zagadkę.
Strzały sprawiły, że zacisnął różdżkę w dłoni, a w drugiej rękojeść noża chwilę wcześniej znalezionego na ziemi. Zbliżył się do drzwi i wychylając głowę dostrzegł, iż naboje momentalnie opadły nie dosięgając żadnego z atakujących, więc wszedł do środka bacznie obserwując całe zajście oraz wsłuchując się w słowa Magnusa. Szlachcic dobrze kombinował, na co w głowie zaświtał mu plan, który mógł przynieść im o wiele więcej profitów, jeśli tylko otrzymają wystarczające informacje. Strażnicy i tak mieli zginąć, żaden głupek nie puściłby ich wolno. -Kto u was rządzi?- dorzucił się do pytań szorstkim tonem, a następnie uniósł wysoko różdżkę wypowiedziawszy kolejne zaklęcie. - Pavor veneno.- Strach paraliżował, zmuszał do mówienia. Psychika lubiła płatać figle. -Zamknij się głupia dziwko, albo skończysz jak koledzy.- warknął w kierunku dziewczyny, a jego twarz zdobił kpiący, paskudny uśmiech. Zdobyli przewagę i musieli ją wykorzystać. - Tick Tock- rzucił przenosząc wzrok na mężczyzn. -Czas ucieka, a nam brak cierpliwości. Gdy zaczynamy się nudzić przychodzą nam do głowy nietypowe zabawy, które rzadko kończą się szczęśliwie dla naszych ofiar, a szczególnie upodobaliśmy sobie te długie i krwawe.
Strzały sprawiły, że zacisnął różdżkę w dłoni, a w drugiej rękojeść noża chwilę wcześniej znalezionego na ziemi. Zbliżył się do drzwi i wychylając głowę dostrzegł, iż naboje momentalnie opadły nie dosięgając żadnego z atakujących, więc wszedł do środka bacznie obserwując całe zajście oraz wsłuchując się w słowa Magnusa. Szlachcic dobrze kombinował, na co w głowie zaświtał mu plan, który mógł przynieść im o wiele więcej profitów, jeśli tylko otrzymają wystarczające informacje. Strażnicy i tak mieli zginąć, żaden głupek nie puściłby ich wolno. -Kto u was rządzi?- dorzucił się do pytań szorstkim tonem, a następnie uniósł wysoko różdżkę wypowiedziawszy kolejne zaklęcie. - Pavor veneno.- Strach paraliżował, zmuszał do mówienia. Psychika lubiła płatać figle. -Zamknij się głupia dziwko, albo skończysz jak koledzy.- warknął w kierunku dziewczyny, a jego twarz zdobił kpiący, paskudny uśmiech. Zdobyli przewagę i musieli ją wykorzystać. - Tick Tock- rzucił przenosząc wzrok na mężczyzn. -Czas ucieka, a nam brak cierpliwości. Gdy zaczynamy się nudzić przychodzą nam do głowy nietypowe zabawy, które rzadko kończą się szczęśliwie dla naszych ofiar, a szczególnie upodobaliśmy sobie te długie i krwawe.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Promień zaklęcia Valerija uderzył w broń palną trzymaną przez mugola znajdującego się po waszej lewej stronie; mężczyzna wyraźnie chciał umknąć przed blaskiem światła - nie wykazał się jednak dostatecznym refleksem. Na jego twarzy uwidoczniło się przerażenie, odruch, nagłe spięcie ramion, znaczyć mogło, że mężczyzna chciał użyć broni ponownie - zanim jednak zdążył spróbować ją uruchomić, trafił go promień zaklęcia Magnusa, równie silny i potężny, jak promień jego wcześniejszej klątwy; czarnoksiężnik wykazywał się perfekcyjnymi zdolnościami prezentując doskonale opanowaną czarnoskięską sztukę. Mężczyzna trafiony zaklęciem zaczął się szamotać, wyjękiwać przerażone dźwięki, nie otwierając przy tym ust, wyrzucać głowę to w lewo to w prawo, rękoma zgarniając ku sobie powietrze; i choć żaden objaw nie zdradzał, żeby rzeczywiście brakowało mu powietrza - wyglądał, jakby się dusił. Magnusowi na krótko udało się skrzyżować spojrzenie z kobietą, która zaraz szybko schowała się za stołem na tyle głęboko, że jej twarz pozostała dla was niewidoczna - zdążył jednak w trakcie tego dostrzec, jak przykłada dłonie do ust tłumiąc tym samym własny krzyk, nad którym najwyraźniej nie panowała. Drugi z żołnierzy zacisnął zęby; krwista plama zaczęła przesiąkać jego ubrania, na piersi i na udzie, najwyraźniej szrama na twarzy nie była jedyną, którą wywołała klątwa Rowle'a. Nie wyglądał jednak, jakby miał zamiar usłuchać arystokraty - być może jego dar przekonywania okazał się zbyt słaby - zacisnął dłonie na trzymanej broni - i w tym momencie ową broń trafiło zaklęcie Cynerika. Żołnierz nacisnął spust, coś chrząknęło - ale nic nie huknęło, mężczyzna cofnął się o krok, a jego twarz bladła coraz mocniej, może z upływu krwi, może - bardziej - z przerażenia. Zaklęcie tego francuza trafiło w drzwi znajdujące się po prawej stronie, coś zgrzytnęło; jeśli były zamknięte, z całą pewnością zamek puścił.
Antonia zbliżyła się do swoich towarzyszy, po drodze łagodząc dokuczliwy ból głowy.
Drew próbował zgnieść gadającą puszkę podeszwą i mógł przekonać się, że wcale nie było to takie proste - puszka okazała się niezwykle wytrzymała. Nie tylko nic nie zrobiła sobie z uderzenia, nawet nie chrząsnęła, ale i nie przestawała mówić:
- Halo?! Halo?! Halo!!! - a raczej wykrzykiwać, słowa pozornie pozbawione żadnego sensu. Zaklęcie, które usiłował rzucić Drew, najwyraźniej nie odniosło skutku, w powietrzu nie pojawiła się mgła, czarnoksiężnik mógł za to odczuć przejściową słabość bez wątpienia wywołaną anomaliami. Kobieta wydawała z siebie trudne do wyartykułowania nieco zwierzęce dźwięki, znacznie cichsze niż wcześniej, coś pomiędzy stłumionym krzykiem a szlochem, z tej pozycji jednak nie potrafiliście jej już dostrzec. Żołnierz na pytanie Drewa skrzywił się z bólu, kiedy obrócił trzymaną w rękach broń tak, jakby trzymał kij - gotowy do ataku - i przestąpił pół kroku w waszą stronę, z dumą, przez zaciśnięte zęby, sycząco obwieszczając:
- DYREKTOR LEIBNIZ! - Jego słowa przypieczętował jednak dziwny wstrząs; nagle podłoga zadrżała, mocno, na tyle, że trudno było wam zachować równowagę. Błysnęły podłużne lampy na suficie, jedna z nich się zarwała - znajdowała się nad Valerijem.
Cokolwiek chcecie zrobić, rzucacie drugą kością k100 na zachowanie równowagi; jeśli nie uda wam się jej zachować, upadacie, a czynność dokonana w poście będzie uważała za niebyłą, jeśli zachowania równowagi wymagała (nie będzie to rozmowa, będzie to próba rzucenia zaklęcia). ST zachowania równowagi wynosi 15, do rzutu dodajemy punkty sprawności.
Valerij, jeśli będziesz chciał wykonać unik, jego ST będzie wynosiło 46.
Antonia zbliżyła się do swoich towarzyszy, po drodze łagodząc dokuczliwy ból głowy.
Drew próbował zgnieść gadającą puszkę podeszwą i mógł przekonać się, że wcale nie było to takie proste - puszka okazała się niezwykle wytrzymała. Nie tylko nic nie zrobiła sobie z uderzenia, nawet nie chrząsnęła, ale i nie przestawała mówić:
- Halo?! Halo?! Halo!!! - a raczej wykrzykiwać, słowa pozornie pozbawione żadnego sensu. Zaklęcie, które usiłował rzucić Drew, najwyraźniej nie odniosło skutku, w powietrzu nie pojawiła się mgła, czarnoksiężnik mógł za to odczuć przejściową słabość bez wątpienia wywołaną anomaliami. Kobieta wydawała z siebie trudne do wyartykułowania nieco zwierzęce dźwięki, znacznie cichsze niż wcześniej, coś pomiędzy stłumionym krzykiem a szlochem, z tej pozycji jednak nie potrafiliście jej już dostrzec. Żołnierz na pytanie Drewa skrzywił się z bólu, kiedy obrócił trzymaną w rękach broń tak, jakby trzymał kij - gotowy do ataku - i przestąpił pół kroku w waszą stronę, z dumą, przez zaciśnięte zęby, sycząco obwieszczając:
- DYREKTOR LEIBNIZ! - Jego słowa przypieczętował jednak dziwny wstrząs; nagle podłoga zadrżała, mocno, na tyle, że trudno było wam zachować równowagę. Błysnęły podłużne lampy na suficie, jedna z nich się zarwała - znajdowała się nad Valerijem.
Cokolwiek chcecie zrobić, rzucacie drugą kością k100 na zachowanie równowagi; jeśli nie uda wam się jej zachować, upadacie, a czynność dokonana w poście będzie uważała za niebyłą, jeśli zachowania równowagi wymagała (nie będzie to rozmowa, będzie to próba rzucenia zaklęcia). ST zachowania równowagi wynosi 15, do rzutu dodajemy punkty sprawności.
Valerij, jeśli będziesz chciał wykonać unik, jego ST będzie wynosiło 46.
- (nie)życie:
- • Antonia: 208/213 (5- psychiczne - decephalgo)
• Drew: 193/213 (20 - psychiczne); nóż
• Valerij: 208/208; mapy
• Apollinare 214/214
• Cyneric 270/270
• Magnus 245/260 (15 - psychiczne)
Klątwy i zaklęcia poszły w ruch. Pozbawiły one mugoli ich hukających broni, ściągając na nich ból, który jednak zdawał się nie potrafić rozwiązać im ust. Być może demonstracja siły wprawiła w osłupienie, szok większy niżby można było przypuszczać niżeli po prostu niechęć do współpracy. Zdarzało się. Trudno.
- Niech nie marnują naszego czasu skoro nie potrafią być użyteczni - zasugerował Valerij, lecz niczego nie narzucał. Decyzja nie należała do niego. Prawdą było, że informacje mogły ułatwić, lecz skoro żadne się jak na razie nie pojawiły to należało zacząć się zastanawiać czy czas poświęcony na ich zdobycie będzie współmierny do użyteczności. Może nie...? Dziwna militarna, mugolska magia zdawała się być jak na razie słabsza od czarodziejskiej. Żadne z zaklęć rzuconych przez czwórkę mugoli nie zdołało ich dosięgnąć. Czy jeśli będzie ich choćby jeszcze ośmiu to będzie to stanowiło dla nich realną przeszkodę?
Ziemia nagle się zatrzęsła, światło zamigotało. Coś zruszyło anomalie? Powinni się pośpieszyć.
Nad głową Rosjanina coś szczęknęło. Lampa leciała wprost na alchemika, który spróbował uskoczyć przed tym niespodziewanym atakiem kolejnej, mugolskiej myśli technologicznej.
- Niech nie marnują naszego czasu skoro nie potrafią być użyteczni - zasugerował Valerij, lecz niczego nie narzucał. Decyzja nie należała do niego. Prawdą było, że informacje mogły ułatwić, lecz skoro żadne się jak na razie nie pojawiły to należało zacząć się zastanawiać czy czas poświęcony na ich zdobycie będzie współmierny do użyteczności. Może nie...? Dziwna militarna, mugolska magia zdawała się być jak na razie słabsza od czarodziejskiej. Żadne z zaklęć rzuconych przez czwórkę mugoli nie zdołało ich dosięgnąć. Czy jeśli będzie ich choćby jeszcze ośmiu to będzie to stanowiło dla nich realną przeszkodę?
Ziemia nagle się zatrzęsła, światło zamigotało. Coś zruszyło anomalie? Powinni się pośpieszyć.
Nad głową Rosjanina coś szczęknęło. Lampa leciała wprost na alchemika, który spróbował uskoczyć przed tym niespodziewanym atakiem kolejnej, mugolskiej myśli technologicznej.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 40, 92
'k100' : 40, 92
Wydawało się, że los znów uprzejmie zwrócił się w ich stronę, lecz to były tylko pozory. Dziwna, nie do końca zrozumiała otoczka wytworzona przez koło fortuny. Zaklęcie dezorientujące pomknęło w stronę groźnej puszki, ta, jak się chwilę później okazało, zamilkła. Cyneric nie wiedział czy na wieki czy nie, jednakże promień uroku wydawał mu się dostatecznie silny, żeby uczynić trwałe szkody w mugolskim ustrojstwie. Pewności mieć nie mógł, jak zawsze zresztą. Cała ta sytuacja wyglądała na mocno chaotyczną, w najlepszym razie artystycznie nieuporządkowaną. Nie pomylił się jedynie w osądzie dotyczącym mężczyzn. Pomimo tego, że dosięgnęły ich paskudne klątwy, oni walczyli dalej. Yaxley automatycznie cofnął się o krok do tyłu zauważywszy poszkodowanego mężczyznę mierzącego do nich z tej samej broni, lecz w zupełnie odmiennej od dotychczasowych formie. Szlachcic skrzywił się na myśl, że tamten zamierza bić się z nimi wręcz. Gdyby nie brak czasu, zupełnie inny powód przybycia do elektrowni oraz skrajne obrzydzenie spowodowane kontaktem ze szlamą, być może Cyneric nawet z chęcią zmierzyłby się z tym człowiekiem. Poniekąd podziwiał ich ducha walki, nawet jeśli działało to na niekorzyść Rycerzy.
Niestety zanim zdążył wymyślić zaklęcie, którym mógłby go obezwładnić, nastąpiło drżenie podłogi. Treser stanął pewniej na nogach, mocniej zaciskając dłoń na różdżce. Spojrzał w dół, jakby dzięki temu miał dostrzec przyczynę niespodziewanej reakcji budynku. Serce zabiło mu szybciej, adrenalina płynęła wręcz już strumieniami.
- Petrificus Totalus - powiedział, celując w chcącego ich zaatakować strażnika, który uprzednio krzyczał coś o jakimś dyrektorze. Być może o sobie samym. Rycerza to nie obchodziło, bardziej interesowało go utrzymanie równowagi oraz celność uroku mającego trafić właśnie w mugola. Nie dostrzegł spadającej lampy, myślami oraz ciałem będąc skoncentrowanym na wykonaniu obu czynności na raz. Zaklęcie petryfikujące przez Białą Wywernę kojarzyło mu się zgoła źle, jednakże nie było czasu się nad tym zastanawiać. Przynajmniej wartownik nie wyczaruje tarczy odbijającej czary.
Niestety zanim zdążył wymyślić zaklęcie, którym mógłby go obezwładnić, nastąpiło drżenie podłogi. Treser stanął pewniej na nogach, mocniej zaciskając dłoń na różdżce. Spojrzał w dół, jakby dzięki temu miał dostrzec przyczynę niespodziewanej reakcji budynku. Serce zabiło mu szybciej, adrenalina płynęła wręcz już strumieniami.
- Petrificus Totalus - powiedział, celując w chcącego ich zaatakować strażnika, który uprzednio krzyczał coś o jakimś dyrektorze. Być może o sobie samym. Rycerza to nie obchodziło, bardziej interesowało go utrzymanie równowagi oraz celność uroku mającego trafić właśnie w mugola. Nie dostrzegł spadającej lampy, myślami oraz ciałem będąc skoncentrowanym na wykonaniu obu czynności na raz. Zaklęcie petryfikujące przez Białą Wywernę kojarzyło mu się zgoła źle, jednakże nie było czasu się nad tym zastanawiać. Przynajmniej wartownik nie wyczaruje tarczy odbijającej czary.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 81, 41
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 81, 41
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Byli głupcami - wiedział to, nie potrzebował ciepłych, jeszcze żywych dowodów z parujących ciał. Mugolskie ścierwa nie grzeszyły inteligencją, nie zachwycały rozwagą: brawurą było im jednak całkiem blisko gryfońskiej hałastrze, w przeważającej części hańbiącej czarodziejów ohydnymi poglądami. Niedaleko pada jabłko od jabłoni; skrzywił się drwiąco, spoglądając z dumnie uniesioną brodą na ten teatrzyk cieni. Skomląca sekretarka uniosła głowę, pierwszy błąd, lepiej, gdyby trzymała ją pochyloną, najlepiej - tuż przy jego butach, drugi błąd - zahaczyła spojrzeniem o rozświetloną niezdrowym blaskiem twarz Magnusa. Z gardła mężczyzny rozległo się ostrzegawcze warknięcie, zmierzył ją stalowymi zwierciadłami oczu, jakby właśnie przebijał miękką skórę ostrym mieczem. Taki koniec mógł ją spotkać, lecz jeszcze odwlekała od siebie ten los, nieporadnie nieświadoma, że im dłużej przeciąga strunę, tym oni bardziej poużywają sobie z jej ciałem, nieprzydatnym już do niczego. Zgrana interwencja Cynerica oraz Valerija pozwoliła Rowle'owi na kontynuowanie złowieszczego marszu, żołnierze nie stwarzali już realnego zagrożenia. Bez śmiercionośnej broni byli żałośnie słabi, cóż mogli uczynić im, dzierżącym w rękach ogrom magicznej mocy? Pozbawieni ulubionych zabaweczek stanowili igraszkę, zdawali się przeszkodą równie trudną do zlikwidowania, jak smutne, osierocone dzieci. Jeden ze strażników nie tracił werwy, lecz było to kwestią czasu, gdyż w zamian za to tracił - coś znacznie cenniejszego - krew. Magnus zdawał sobie sprawę z potencjału magicznego własnej klątwy, wiedział, że jeśli ten mężczyzna wkrótce nie otrzyma pomocy, z pewnością umrze. Doskonale.
-Avada Kedavra - wysyczał cicho, z lekkim drżeniem ekscytacji w chrapliwym głosie, wskazując różdżką w drugiego z żołnierzy, wciąż spętanego jego okrutnym zaklęciem. Czekał z niecierpliwością na efekt, na przerażający błysk zielonego światła, na ciężkie ciało padające na posadzkę, na zastrzyk energii, przenikającej przez zdrętwiałe, utrzymywane w stanie podniesionej uwagi ciało.
-Ostrzegałem was - powiedział miękko, świdrując wzrokiem maleńkie pomieszczenie i powolnym krokiem przesuwając się w przód, tak, by nie znaleźć się jeszcze w polu rażenia umęczonych strażników, lecz by mieć szansę ujrzeć szlochającą za biurkiem sekretarkę.
-Jeszcze raz spytam. Gdzie są wystawione straże? - huknął, ostro, twardo, okrutnie. Światło z migającej lampy padło na twarz Rowle'a, wykrzywiając oblicze mężczyzny okropnym grymasem.
-Chyba nie chcesz mieć jej na sumieniu? - uśmiechnął się drwiąco, grając na sumieniu mężczyzny jak na swej obłaskawionej wiolonczeli.
-Avada Kedavra - wysyczał cicho, z lekkim drżeniem ekscytacji w chrapliwym głosie, wskazując różdżką w drugiego z żołnierzy, wciąż spętanego jego okrutnym zaklęciem. Czekał z niecierpliwością na efekt, na przerażający błysk zielonego światła, na ciężkie ciało padające na posadzkę, na zastrzyk energii, przenikającej przez zdrętwiałe, utrzymywane w stanie podniesionej uwagi ciało.
-Ostrzegałem was - powiedział miękko, świdrując wzrokiem maleńkie pomieszczenie i powolnym krokiem przesuwając się w przód, tak, by nie znaleźć się jeszcze w polu rażenia umęczonych strażników, lecz by mieć szansę ujrzeć szlochającą za biurkiem sekretarkę.
-Jeszcze raz spytam. Gdzie są wystawione straże? - huknął, ostro, twardo, okrutnie. Światło z migającej lampy padło na twarz Rowle'a, wykrzywiając oblicze mężczyzny okropnym grymasem.
-Chyba nie chcesz mieć jej na sumieniu? - uśmiechnął się drwiąco, grając na sumieniu mężczyzny jak na swej obłaskawionej wiolonczeli.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź