Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 98
--------------------------------
#2 'k100' : 49
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 98
--------------------------------
#2 'k100' : 49
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Sinusoida. Raz wydawało się, że wszystko się normowało, żeby chwilę później odczuć boleśnie smak porażki. Walka z potworami zaliczała się niestety do tej drugiej amplitudy, zdecydowanie minusowej. Magia po raz kolejny zadrwiła z Cynerica, rzucając promień zaklęcia zbyt słaby, żeby mógł zrobić krzywdę obrzydliwej kreaturze. Chybił, bezwstydnie pogrzebując szansę na uziemienie przynajmniej jednego ze stworów. Te walczyły zaciekle, zajadle wręcz, czego zupełnie się nie spodziewał. Jakby było mało problemów, budynkiem znów niebezpiecznie zatrzęsło. Yaxley starał się utrzymać na nogach, żeby przynajmniej nie paść jak długi na ziemię. Miał dziwne wrażenie, że to oznaczałoby jego zgubę. Ścisnął mocniej różdżkę, zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Magnus musiał się bronić przed szarżującym nań zwierzęciem, zaś on usłyszał niedaleko siebie charakterystyczne pyknięcie. Obrócił w tamtą stronę głowę orientując się, że zaczynali mieć naprawdę, szczerze oraz nieodwołalnie przesrane.
Jakby tego było mało, w chwili spoglądania w pomieszczenie, dostrzegł pędzącą na niego kulę ognia. Zdążył jedynie szerzej otworzyć oczy nim odruchową reakcją usiłował przed nią umknąć całym ciałem. Było to trudne zważywszy na to, że trzęsienie ziemi znacząco utrudniało poruszanie się, w tym utrzymanie równowagi oraz bezpieczne stąpanie na drżącej podłodze. Nie mógł również przewidzieć jak działał jego refleks w takiej sytuacji, zwłaszcza, że jednocześnie usiłował znaleźć rozwiązanie z tej koszmarnej sytuacji. Sprawa byłaby dużo prostsza gdyby nie musieli wejść do środka, a zamknąć tamtych podludzi zaklęciem w pomieszczeniu oraz uciec. Również łatwiej byłoby walczyć z prawdziwym, nie wynaturzonym człowiekiem. Może powinien podejść do nich jak do trolli, trudno było orzec w tak chaotycznej sytuacji, kiedy musiał działać szybko oraz zdecydowanie. Teraz musiał po prostu spróbować się nie zapalić, co samo w sobie Cynericowi wydawało się być mało prawdopodobne, co dopiero pokonanie kreatur.
Jakby tego było mało, w chwili spoglądania w pomieszczenie, dostrzegł pędzącą na niego kulę ognia. Zdążył jedynie szerzej otworzyć oczy nim odruchową reakcją usiłował przed nią umknąć całym ciałem. Było to trudne zważywszy na to, że trzęsienie ziemi znacząco utrudniało poruszanie się, w tym utrzymanie równowagi oraz bezpieczne stąpanie na drżącej podłodze. Nie mógł również przewidzieć jak działał jego refleks w takiej sytuacji, zwłaszcza, że jednocześnie usiłował znaleźć rozwiązanie z tej koszmarnej sytuacji. Sprawa byłaby dużo prostsza gdyby nie musieli wejść do środka, a zamknąć tamtych podludzi zaklęciem w pomieszczeniu oraz uciec. Również łatwiej byłoby walczyć z prawdziwym, nie wynaturzonym człowiekiem. Może powinien podejść do nich jak do trolli, trudno było orzec w tak chaotycznej sytuacji, kiedy musiał działać szybko oraz zdecydowanie. Teraz musiał po prostu spróbować się nie zapalić, co samo w sobie Cynericowi wydawało się być mało prawdopodobne, co dopiero pokonanie kreatur.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 49
--------------------------------
#2 'k100' : 57
#1 'k100' : 49
--------------------------------
#2 'k100' : 57
Zaklęcie śmignęło i dosięgnęło celu. Kable wraz z wolą Valerija uniosły się i znalazły spoczynek w wystającym elemencie ściany. Rura się naprawiła, a potem, jak na zawołanie, szafka na której Valerij stał gruchnęła pod ciężarem.
- Sztoby cie wyjebali w sraku... - zamarudził pod nosem po Rusku czując w swych trzewikach wilgoć. Usta wykrzywił w kształt smutnej podkówki. Postąpił do tego kilka kroków w miejscu unosząc i opuszczając nogi jak bocian czy czapla będąca na łowach. To nie były warunki dla naukowca, jednak starał się to w głębi duszy ignorować, tak samo jak coraz dziwniejsze i bardziej niepokojące dźwięki dochodzące zza pleców. Walka nie była jego konikiem. Starał się więc skupić na tym co może. W momencie w którym budynkiem na nowo poruszył wstrząs i ogólnie wszystko się samo poruszyło zrozumiał, że to wszystko było wyjątkowo nietrwałe
- Uważaj, Sawettere, przylepca będę rzucał, lecz nie wiem jak to wyjdzie - zakomunikował wracając do angielskiego w którym ostro pobrzmiewał obcy akcent. Skierował potem różdżkę w pęk zaczepionych przez siebie kabli chcąc je na trwałe przytwierdzić do miejsca w którym się znajdowały nie chcąc czuć obawy, że jego towarzysze mogą lada chwila być narażeni na zdradzieckie, mugolskie commotio. W ruch poszło więc niewerbalne Zaklęcie Trwałego Przylepca. Woda choć przybywała przelewała się do kolejnych pomieszczeń upewniając alchemika, że w razie co poziom wody nie mógł sięgnąć kabli.
- Sztoby cie wyjebali w sraku... - zamarudził pod nosem po Rusku czując w swych trzewikach wilgoć. Usta wykrzywił w kształt smutnej podkówki. Postąpił do tego kilka kroków w miejscu unosząc i opuszczając nogi jak bocian czy czapla będąca na łowach. To nie były warunki dla naukowca, jednak starał się to w głębi duszy ignorować, tak samo jak coraz dziwniejsze i bardziej niepokojące dźwięki dochodzące zza pleców. Walka nie była jego konikiem. Starał się więc skupić na tym co może. W momencie w którym budynkiem na nowo poruszył wstrząs i ogólnie wszystko się samo poruszyło zrozumiał, że to wszystko było wyjątkowo nietrwałe
- Uważaj, Sawettere, przylepca będę rzucał, lecz nie wiem jak to wyjdzie - zakomunikował wracając do angielskiego w którym ostro pobrzmiewał obcy akcent. Skierował potem różdżkę w pęk zaczepionych przez siebie kabli chcąc je na trwałe przytwierdzić do miejsca w którym się znajdowały nie chcąc czuć obawy, że jego towarzysze mogą lada chwila być narażeni na zdradzieckie, mugolskie commotio. W ruch poszło więc niewerbalne Zaklęcie Trwałego Przylepca. Woda choć przybywała przelewała się do kolejnych pomieszczeń upewniając alchemika, że w razie co poziom wody nie mógł sięgnąć kabli.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k100' : 98
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k100' : 98
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Antonia była pewna, że tym razem jej zaklęcie dosięgnie celu. Nie przyszło jej nawet do głowy, że stwór może po prostu zniknąć. Wpatrzona w niego oczekiwała rezultatu. Chciała zobaczyć jak płonie, jak kula dosięga i niszczy przeciwnika. Nic takiego jednak się nie stało, a stwór ku jej zdziwieniu po prostu wyparował. Nie była na takie coś przygotowana. Już nie tylko bezradność docierała do niej, ale także złość. Prawdziwa furia. Nic nie szło tak jak powinno i choć na początku zakładała, że to będzie łatwe tak teraz naprawdę starała się zaklęciami wyeliminować trudności, które stanęły im do celu. Wszystko wydawało się być zbyt skomplikowane by mogli to pojąć i właśnie dlatego tak bardzo wściekła była. Wbrew temu, że była kobietą i jej umiejętności często były wystawione na próbę nienawidziła gdy jej starania nikły w eterze powodując większe straty niż zyski. Brunetka nie była przyzwyczajona do takiego obrotu sprawy. Ziemia po raz kolejny zatrzęsła się pod ich stopami i gdyby nie wyczulenie na wszelkie dźwięki i ruchy prawdopodobnie przeoczyłaby znany jej sygnał świadczący o teleportacji. Tak się jednak nie stało i Antonia obróciła się w momencie, w którym stwór, który jeszcze chwile temu stał w drugim pomieszczeniu pojawił się przed nią. Nie mając czasu na myślenie i wykorzystanie jakichkolwiek innych działań umknęła w bok robiąc unik przed stworem i skierowanym w jej stronę atakiem.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 25
--------------------------------
#2 'k100' : 66
#1 'k100' : 25
--------------------------------
#2 'k100' : 66
W końcu coś poszło tak, jak chcieliśmy. Znaczy nie wiedziałem ani co się dzieje w pokoju obok, ani jak radzi sobie reszta, ale przynajmniej Reparo zadziałało wedle oczekiwań i ten fakt choć na te chwilę zdawał się zadowalający. Z sąsiedniego pokoju dochodziły nas jedyne odgłosy świadczące o rzucaniu zaklęć i nie mogłem nie dziwić się. Czy za drzwiami, które postanowili otworzyć stało więcej strażników? Przecież kobieta nie mogła sprawić im aż tylu trudności, prawda?
Rozmyślania przerwało mi zarwanie się szafy, upadłem, wraz z deskami i Valerijem. Gdy on klął we własnym języku, ja przeklinałem we własnym. Podniosłem się z podłoża i spojrzałem na niego słuchając jego słów, a potem przytaknąłem głową.
- Musimy coś zrobić z wodą, jeśli zalewa piwnice, dostanie się do anomalii może być mocno problematyczne. - stwierdziłem z przekąsem zastanawiając się czy istniała siła na świecie, która byłaby nam w stanie pomóc, na razie jednak postanowiłem zająć się drugą z rur. Jeśli po każdej naprawionej pojawi się nowa zniszczona, kolejną wieczność spędzimy reperując je. Musieliśmy ruszyć na przód, ale na razie zdawało się że nie jesteśmy w stanie. - Reparo. - wypowiedziałem inkantacje kierując różdżkę w stronę kolejnej zepsutej rury, mając nadzieję, że tym razem naprawię ją bez większych problemów.
Rozmyślania przerwało mi zarwanie się szafy, upadłem, wraz z deskami i Valerijem. Gdy on klął we własnym języku, ja przeklinałem we własnym. Podniosłem się z podłoża i spojrzałem na niego słuchając jego słów, a potem przytaknąłem głową.
- Musimy coś zrobić z wodą, jeśli zalewa piwnice, dostanie się do anomalii może być mocno problematyczne. - stwierdziłem z przekąsem zastanawiając się czy istniała siła na świecie, która byłaby nam w stanie pomóc, na razie jednak postanowiłem zająć się drugą z rur. Jeśli po każdej naprawionej pojawi się nowa zniszczona, kolejną wieczność spędzimy reperując je. Musieliśmy ruszyć na przód, ale na razie zdawało się że nie jesteśmy w stanie. - Reparo. - wypowiedziałem inkantacje kierując różdżkę w stronę kolejnej zepsutej rury, mając nadzieję, że tym razem naprawię ją bez większych problemów.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'k100' : 98
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'k100' : 98
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Choć zaklęcie Magnus - wydawałoby się - zostało rzucone niezwykle potężnie jak na jego nieimponujące umiejętności, to promień, który wydobył się z jego różdżki został odmieniony przez nieustannie wibrującą w powietrzu anomalię. Tarcza nie rozświetliła się przed czarnoksiężnikiem, zamiast tego - ten poczuł, że jego język przykleja się do podniebienia. Szpony stworzenia wbiły się w brzuch Magnusa z impetem, przecięły szatę na wysokości żeber; poczuł ciepło płynące ze strużki krwi. I znów wolny język: dzięki interwencji Drew.
Cyneric nie zdołał uchylić się przed nadciągającym ogniem, kula uderzyła wprost na jego tors, ciepło znalazło się blisko, coraz bliżej, w końcu: zajął się nim przód szaty czarodzieja.
Antonia, kierując się refleksem, umknęła przed atakiem stwora - i mogła zacząć działać.
Wszyscy musieliście dostrzec światło, jakie z wolna jaśniało w dotąd zaciemnionym pokoju, będące prawdopodobnie skutkiem rzuconego ignitio, ogień mógł zadomowić się na meblach wewnątrz pomieszczenia - powoli do najbliżej stojącego Magnusa zaczał dobiegać smród spalenizny i trzask ognia.
Valerij, tak jak bez trudu zachował równowagę, tak samo sprawnie przylepił przylepcem kable do jednej z rur, z całą pewnością nie odpadną z niej już same z siebie. Zaklęcie wywołało jednak u alchemika obfity krwotok z nosa, zbielała ręka, którą trzymał różdżkę - i zdawał sobie sprawę z tego, co to oznaczało: zaczynała go atakować sinica. Ten Francuz bez trudu naprawił drugą z rur, tryskająca woda ustała, a poziom wody przestał się podnosić.
Cyneric nie zdołał uchylić się przed nadciągającym ogniem, kula uderzyła wprost na jego tors, ciepło znalazło się blisko, coraz bliżej, w końcu: zajął się nim przód szaty czarodzieja.
Antonia, kierując się refleksem, umknęła przed atakiem stwora - i mogła zacząć działać.
Wszyscy musieliście dostrzec światło, jakie z wolna jaśniało w dotąd zaciemnionym pokoju, będące prawdopodobnie skutkiem rzuconego ignitio, ogień mógł zadomowić się na meblach wewnątrz pomieszczenia - powoli do najbliżej stojącego Magnusa zaczał dobiegać smród spalenizny i trzask ognia.
Valerij, tak jak bez trudu zachował równowagę, tak samo sprawnie przylepił przylepcem kable do jednej z rur, z całą pewnością nie odpadną z niej już same z siebie. Zaklęcie wywołało jednak u alchemika obfity krwotok z nosa, zbielała ręka, którą trzymał różdżkę - i zdawał sobie sprawę z tego, co to oznaczało: zaczynała go atakować sinica. Ten Francuz bez trudu naprawił drugą z rur, tryskająca woda ustała, a poziom wody przestał się podnosić.
- (nie)życie:
- • Antonia: 203/213 (5- psychiczne - decephalgo, 5 - psychiczne)
• Drew: 198/213 (15 - psychiczne); nóż
• Valerij: 208/208, sinica x1; mapy
• Apollinare 214/214
• Cyneric 235/270; -5 do rzutu (5 - psychiczne, 30 - poparzenia) bułka z pomidorem
• Magnus 224/260; -5 do rzutu (17 - psychiczne, 19 - cięte)
Obcojęzyczne przekleństwa wypełniły pomieszczenie jednocześnie. Ziemia znów się zatrzęsła. W stopach miał mokro. Dziwne, lecz zaczynał odnosić wrażenie, że znajduje się na jakimś tonącym okręcie. Ciągle będąc nie zadowolonym tym, że ma mokro, że się wszystko trzęsie, że w ogóle czemu on nie znajdował się w swojej cieplej piwnicy - rzucił zaklęcie. Pierwsze, które mu wyszło bez poprawek. Był to postęp. Anomalia, która go jednak dotknęła przy tym oczywiście musiała popsuć ten mały triumf. Przyłożył bladą dłoń do nosa pociągając nim, a potem charknął równie potężnie, by splunąć krwistym charkiem gdzieś w bok. Przeklną po rusku po raz kolejny, mlaskając i próbując się pozbyć nieprzyjemnego, metalicznego posmaku w ustach. Potem wysunął się do przodu brodząc w wodzie po kolana. Fantastycznie, fenomenalnie, chciał wrócić do domu.
- Takiej ilości wody zaklęciem nie odparujesz. Zresztą nie wiadomo czy w innych pomieszczeniach też mugole nie mają więcej tych wodnych artefaktów pod sufitami. Są najwyraźniej kruche, będą nieustanie ulegały zniszczeniu tak długo, jak to wszystko będzie się tak cholernie kołysać. To walka z wiatrakami. Efektywniej będzie albo wyeliminować powód trzęsień, albo wykonać zadanie nim nas zaleje - mówił podchodząc do drzwi na lewej ścianie. Skoro schodzili niżej to istniało prawdopodobieństwo, że wszędzie jest już nico wody i będzie jej coraz więcej, albo że zniszczeniu uległo tylko to pieszczenie i po otworzeniu drzwi woda się rozleje tworząc kałużę, która sama z siebie szybko wyparuje. Zaraz się okaże.
Położył dłoń na klamce z zamiarem ich otworzenia, lecz te nie uległy. Sapnął, unosząc oczy do góry. Morgano, dodaj mi sił. Skierował więc siną dłoń dzierżącą różdżkę w stronę drzwi, a dokładniej jego zamka. Starał się uspokoić.
- Sezam Materio - mało subtelne, lecz jego umiejętności władania zaklęciami i tak uchodziły za mizerne, a warunkach pracy wolał nie myśleć. Starał się skupić na odpowiednim ruchu nadgarstka.
- Takiej ilości wody zaklęciem nie odparujesz. Zresztą nie wiadomo czy w innych pomieszczeniach też mugole nie mają więcej tych wodnych artefaktów pod sufitami. Są najwyraźniej kruche, będą nieustanie ulegały zniszczeniu tak długo, jak to wszystko będzie się tak cholernie kołysać. To walka z wiatrakami. Efektywniej będzie albo wyeliminować powód trzęsień, albo wykonać zadanie nim nas zaleje - mówił podchodząc do drzwi na lewej ścianie. Skoro schodzili niżej to istniało prawdopodobieństwo, że wszędzie jest już nico wody i będzie jej coraz więcej, albo że zniszczeniu uległo tylko to pieszczenie i po otworzeniu drzwi woda się rozleje tworząc kałużę, która sama z siebie szybko wyparuje. Zaraz się okaże.
Położył dłoń na klamce z zamiarem ich otworzenia, lecz te nie uległy. Sapnął, unosząc oczy do góry. Morgano, dodaj mi sił. Skierował więc siną dłoń dzierżącą różdżkę w stronę drzwi, a dokładniej jego zamka. Starał się uspokoić.
- Sezam Materio - mało subtelne, lecz jego umiejętności władania zaklęciami i tak uchodziły za mizerne, a warunkach pracy wolał nie myśleć. Starał się skupić na odpowiednim ruchu nadgarstka.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Było źle. Było fatalnie. Cyneric odczuwał ciążącą na nim presję, nie tylko związaną z utrzymaniem się na nogach, lecz również umknięciu niekontrolowanemu płomieniowi. Wszystkie jego nadzieje okazały się być więcej niż dosłownie płonne. W kilka chwil mógł się przekonać, że nie był dostatecznie zwinny. Nie w porównaniu do tych obleśnych kreatur, które działały z zaskakującą szybkością. Kula ognia wcelowana wprost w niego nie ominęła szat mężczyzny. Yaxley poczuł nagłe, dość gwałtowne ciepło. Od wystąpienia sytuacji do podjęcia konkretnych działań minęły może ułamki sekund. Nie zastanawiał się, w zabójczym tempie ściągając z siebie wierzchnią szatę. Z premedytacją oraz zachowaniem zimnej krwi rzucił ją na potwora pierwszego, znajdującego się najbliżej niego oraz Magnusa. I przede wszystkim będącego w tym samym pomieszczeniu co oni. Tamten drugi, chociaż powoli wydobywał się z czeluści przyległego pokoju, nadal gnił w innej przestrzeni. Do której wciąż musieli się przedostać, a co pozostawało na chwilę obecną pobożnym życzeniem. Arystokrata zacisnął zęby, jednakże w ostatnim zrywie usiłując podjąć dalszą walkę. Skierował różdżkę na winowajcę, czyli drugiego mugola. Tego samego, co przed chwilą przepuścił na tresera atak.
Levicorpus - wybrzmiało w umyśle czarodzieja, pamiętając, że to zaklęcie działa jedynie niewerbalnie. Gdyby tak ten potwór dał im spokój na przynajmniej trzy kolejki, mogliby się trzeźwiej zastanowić nad dalszymi działaniami. Obecnie starania przywodziły na myśl chaos, działanie skrajnie pospieszne, jak w gonitwie lub cholernym wyścigu. Ruchy Cynerica były prędkie, co niestety mogło zaważyć na ich precyzji oraz dokładności.
Miał już dosyć, a to był zaledwie początek męczeńskiej wędrówki poprzez szlamową elektrownię. Nie spodziewał się aż takich utrudnień, chociaż być może powinien, skoro to miejsce jest niemagicznym tak mocno potrzebne do istnienia. On również broniłby czegoś takiego. Wolał się mimo wszystko nie stawiać w ich położeniu, to było obraźliwe samo w sobie.
Levicorpus - wybrzmiało w umyśle czarodzieja, pamiętając, że to zaklęcie działa jedynie niewerbalnie. Gdyby tak ten potwór dał im spokój na przynajmniej trzy kolejki, mogliby się trzeźwiej zastanowić nad dalszymi działaniami. Obecnie starania przywodziły na myśl chaos, działanie skrajnie pospieszne, jak w gonitwie lub cholernym wyścigu. Ruchy Cynerica były prędkie, co niestety mogło zaważyć na ich precyzji oraz dokładności.
Miał już dosyć, a to był zaledwie początek męczeńskiej wędrówki poprzez szlamową elektrownię. Nie spodziewał się aż takich utrudnień, chociaż być może powinien, skoro to miejsce jest niemagicznym tak mocno potrzebne do istnienia. On również broniłby czegoś takiego. Wolał się mimo wszystko nie stawiać w ich położeniu, to było obraźliwe samo w sobie.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Udane zaklęcie sprawiło, że Magnus odzyskał kontrolę nad swoim głosem, jednakże nie powstrzymało ono stwora przed atakiem dotkliwie raniącym czarnoksiężnika. Chciał zareagować i wycelować w napastnika, jednakże towarzysz zasłaniał go na tyle, że z obranej przez siebie pozycji był dosłownie bezradny. Oczywiście – takowa miała swoje dobre i złe strony, jednakże buchający ogień, ogromne szpony i zupełnie niewytłumaczalne istoty nie zachęcały do wyjścia i prowadzenia otwartej walki. Póki miał niemagiczną tarczę był w stanie zdecydowanie zręczniej obronić się i momentalnie przejść do ataku.
Schował się tylko na moment, aby przenieść wzrok na plecy dwóch mężczyzn, którzy z każdą chwilą stawali się coraz mniej widoczni. Nie oceniał rozdzielenia się, był bowiem zbyt kiepski w gry drużynowe, aby wiedzieć czy był to dobry moment na przesuwanie się do przodu, kiedy z tyłu toczyła się dość nierówna walka. W zasadzie nawet nie przeszło mu to przez myśl, gdyż doskonale wiedział, że nie mieli czasu na prowadzenie rozmów, a tym bardziej omawianie strategii, która i tak zniknęła wraz z pewnością, że mugole wcale nie byli groźni. Jak oni ów monstra zamknęli? Jaki mieli na nie sposób?
Wypuściwszy z ust powietrze wychylił się rozeznając po przeciwnikach. Wiedział, że Cyneric i Magnus oberwali, ale nawet gdyby chciał im pomóc to nie miał takiej możliwości – był kompletną nogą w magii leczniczej. Z resztą okoliczności były iście niesprzyjające i tylko ofensywa mogła znów pozwolić im złapać przewagę. Ryzykował – już raz dziś oberwał własną siłą, ale czuł się w tym najpewniej i miał świadomość, że czarna magia była najszybszym kluczem do sukcesu. Zrobił kilka kroków w swoją lewą stronę, aby opuścić kałużę i pozostając nadal w środku pomieszczenia, ale już na otwartej pozycji, zaatakował. - Locomotor Mortis! wypowiedział głośno trzymając wyciągniętą różdżkę w kierunku kreatury stojącej tuż przy Borgin (3).
Schował się tylko na moment, aby przenieść wzrok na plecy dwóch mężczyzn, którzy z każdą chwilą stawali się coraz mniej widoczni. Nie oceniał rozdzielenia się, był bowiem zbyt kiepski w gry drużynowe, aby wiedzieć czy był to dobry moment na przesuwanie się do przodu, kiedy z tyłu toczyła się dość nierówna walka. W zasadzie nawet nie przeszło mu to przez myśl, gdyż doskonale wiedział, że nie mieli czasu na prowadzenie rozmów, a tym bardziej omawianie strategii, która i tak zniknęła wraz z pewnością, że mugole wcale nie byli groźni. Jak oni ów monstra zamknęli? Jaki mieli na nie sposób?
Wypuściwszy z ust powietrze wychylił się rozeznając po przeciwnikach. Wiedział, że Cyneric i Magnus oberwali, ale nawet gdyby chciał im pomóc to nie miał takiej możliwości – był kompletną nogą w magii leczniczej. Z resztą okoliczności były iście niesprzyjające i tylko ofensywa mogła znów pozwolić im złapać przewagę. Ryzykował – już raz dziś oberwał własną siłą, ale czuł się w tym najpewniej i miał świadomość, że czarna magia była najszybszym kluczem do sukcesu. Zrobił kilka kroków w swoją lewą stronę, aby opuścić kałużę i pozostając nadal w środku pomieszczenia, ale już na otwartej pozycji, zaatakował. - Locomotor Mortis! wypowiedział głośno trzymając wyciągniętą różdżkę w kierunku kreatury stojącej tuż przy Borgin (3).
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź