Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 24
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 24
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wiedział, że zaklęcie mu wyszło. Widział cholerną smugę magicznego światła pędzącego w stronę kreatury, która wydawała się panicznie starać przed nim uchronić i o dziwo – udało jej się. Zniknęła, rozprysnęła się w powietrzu niczym pieprzony, papierosowy dym podobny do tego, który wypuszczał każdego wieczora z ust podczas kolejki ognistej whisky. Warknął gniewnie i to dość wyraźnie. Przestała go bawić zabawa, w której nieznane mu stworzenia tak cholernie skutecznie zagrodziły drogę powodując niesamowite komplikacje. Rozdzielili się, a nie mieli tego w planach i choć mogli próbować użyć kolejnego z przygotowanych schematów zatytułowanych „b”, „c”, to czy był ku temu najmniejszy sens? Elektrownia zdawała się mieć więcej tajemnic niżeli przypuszczali, a jeśli to miał być dopiero początek, to co czekało na końcu? Cholerny bazyliszek?
Nim zdążył zrozumieć co tak naprawdę się wydarzyło usłyszał huk uderzającego o ziemię ciała, które w wyniku teleportacji znalazło się tuż przed nim. Odskoczył momentalnie, po czym zupełnie instynktownie wyciągnął przed siebie różdżkę i celując w stronę klatki piersiowej napastnika wypowiedział zaklęcie, które używał wyjątkowo rzadko, bowiem tylko w sytuacjach wymagających natychmiastowej, a przede wszystkim konsekwentnej interwencji. - Implosio!
Zacisnąwszy mocno palce na swej drewnianej broni starał się nie myśleć o tym, iż właśnie wystawił się tacy anomaliom, które dzisiejszego wieczora nie były dla niego szczególnie łaskawe. Irytowały go sprawiając drżenie rąk i niepewność, której nienawidził .
Nim zdążył zrozumieć co tak naprawdę się wydarzyło usłyszał huk uderzającego o ziemię ciała, które w wyniku teleportacji znalazło się tuż przed nim. Odskoczył momentalnie, po czym zupełnie instynktownie wyciągnął przed siebie różdżkę i celując w stronę klatki piersiowej napastnika wypowiedział zaklęcie, które używał wyjątkowo rzadko, bowiem tylko w sytuacjach wymagających natychmiastowej, a przede wszystkim konsekwentnej interwencji. - Implosio!
Zacisnąwszy mocno palce na swej drewnianej broni starał się nie myśleć o tym, iż właśnie wystawił się tacy anomaliom, które dzisiejszego wieczora nie były dla niego szczególnie łaskawe. Irytowały go sprawiając drżenie rąk i niepewność, której nienawidził .
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k10' : 7
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k10' : 7
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
- W tym momencie, za tymi drzwiami będzie rozciągało się bardzo obszerne, otwarte pomieszczenie. W jego lewym górnym rogu powinien znajdować się pokój będący czymś w rodzaju klatki schodowej. Na mapie jest tam naniesiona sygnatura schodów z oznaczeniem sugerującym że prowadzą w dół. Teoretycznie więc jesteśmy względnie bliżej niż dalej, lecz praktycznie, jeśli będziemy napotykali utrudnienia... - to możemy być dalej niżbyśmy tego pragnęli. - do tego słyszysz te dźwięki zza tej ściany? Tam według planów jest pomieszczenie oznaczone na mapie jak gdyby ostrzeżeniem. Mówiłem o tym przed chwilą. Problem polega na tym, że jeśli tam jest coś co zatrzymało naszych na tak długo to sytuacja się komplikuje bo to pomieszczenie ze schodami również posiada taką sygnaturę - nie chciał czarnowidzić. Miał nadzieję również nadzieję, że oznaczenie tamtego pomieszczenia oznacza niebezpieczeństwo tego co znajduje się pod. W tym momencie zaczął się również zastanawiać nad tym czy może mugole nie oznaczają wszystkiego na opak jak Chińczycy i czy w związku z tym nie powinni kierować się do tej drugiej klatki schodowej.
Podczas gdy francuski towarzysz walczył z drzwiami Valerij postanowił wykorzystać tę chwile na próbę oceniania ilości kłopotów znajdujących się w okolicy.
- Homenum Revelio
Podczas gdy francuski towarzysz walczył z drzwiami Valerij postanowił wykorzystać tę chwile na próbę oceniania ilości kłopotów znajdujących się w okolicy.
- Homenum Revelio
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Antonia nie czuła się dobrze. Nie chodziło już o nie do końca wyleczony ból głowy, który był skutkiem rzuconego wcześniej zaklęcia i następującej po nim anomalii, ale zwyczajnie nie czuła się dobrze z samą sobą w tej sytuacji. Miała wrażenie, że stojąc tu marnują cenny czas i choć nie miała do nikogo o to pretensji to sam fakt, że od dłuższego czasu nie posunęli się do przodu lekko ją blokował. Chciała znaleźć już źródło anomalii, przydać się do czegoś, wykorzystać umiejętności, których była pewna, a nie tylko te, które szły razem ze szczęściem bądź dobrym trafem. Nie mogła być pewna swoich zaklęć i różdżki, a już na pewno nie w miejscu gdzie anomalie aż proszą się o uwolnienie. Czarodziej, który nie mógł być pewny swojej różdżki był niebezpieczny, a ona sama w sobie już wystarczająco taka była. Nie patrząc się już na ciągle miotających się przed nimi stworów weszła w głąb pomieszczenia rozglądając się po nim w poszukiwaniu czegoś ważnego. Ogień nadal delikatnie się tlił, ale nie mógł już zrobić nikomu krzywdy; nie wiedziała czy poczuła w tym momencie żal czy ulgę. Całe pomieszczenie przypominało jej archiwum. W Ministerstwie też takie posiadali i widniała tam każda zapisana sprawa. Gdyby miała czas na to by te sterty papierów przejrzeć możliwe, że znalazłaby coś ciekawego i przydatnego. Jednak nie miała zbędnego czasu na odrzucanie mnóstwa bzdur, które prawdopodobnie kłębiły się w tych mugolskich dokumentach. Nie byłby to pierwszy raz gdy mugole przekonaliby ją o swojej niższości i całkowitej bezsensowności. Postanowiła jednak przyjrzeć się jeszcze raz pomieszczeniu bo wszem wiadomo, że gdy wzrok choć trochę przyzwyczai się do panującego mroku jest w stanie zobaczyć o wiele więcej. Gdzieś głęboko pod irytacją i żalem tliła się nadzieja, że ta cała walka nie poszła na marne, że otworzyli te drzwi by znaleźć coś potrzebnego, coś co pomoże im szybciej dostać się do piwnic, szybciej znaleźć anomalię i wykonać powierzone im zadanie. Właśnie uczepiona tej ledwo tlącej się nadziei zaczęła znowu rozglądać się po pomieszczeniu podchodząc bliżej do szafek z teczkami.
| na spostrzegawczość
| na spostrzegawczość
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
Drażniący dzwonek wciąż bił: przypominało to dźwięk kowadełka bardzo szybko uderzającego w blaszany kapelusz. Dźwięk drażnił i dekoncentrował.
Ryzykowne zaklęcie Magnusa chybiło celu, choć brakowało niewiele - nie zawiodły umiejętności śmierciożercy, a jego osłabienie. Podobnież chybił Cyneric, który sięgnął po zbyt trudny urok. Drew cisnął zaklęcie, nie zastanawiając się nad tym, co chce uszkodzić wewnątrz ciała zranionej istoty - na szczęście, jego zaklęcie miało moc potężną. Stworzenie krzyknęło z bólu, szamocząc się w miejscu - ale jeszcze było żywe pomimo paskudnego grymasu bólu wykrzywiającego poczerniałe usta i pomimo bladości, jaka nagle objawiła się na jego twarzy.
Antonia w tym czasie nie zaprzestała prób badania sąsiedniego pomieszczenia; w miarę, kiedy jej wzrok przyzwyczajał się do ciemności, mogła spojrzeć wgłąb pokoju. Przejście do dalszych części elektrowni było zabite grubymi deskami, które leżały teraz porozrzucane pod roztrzaskanymi drzwiami. Blokadę tę najprawdopodobniej uszkodziło jedno z większych trzęsień - być może to tam ktoś zamknął te nieludzkie stworzenia, kolejne pomieszczenie znajdowało się jednak zbyt daleko od źródła światła. Na regałach i wśród teczek Antonia nie znalazła nic, co zwróciłoby jej uwagę.
Apolinaire bez trudu wyważył drzwi łomem, otwierając dalszą drogę - Valerij miał rację, przed wami rozciągała się obszerna, otwarta sala, do której wejście prowadziło po schodkach prowadzących lekko w górę - które ponownie zatrzymały rozlewającą się wodę. Wyraźny wydał się wzrost temperatury - w tej sali było wyraźnie cieplej, zapewne za sprawą czegoś w rodzaju blaszanego kotła znajdującego się pośrodku. Było tutaj brudno - podłoga czerniała od węgla... i ubrudzona była smugami smoły, a otwartą przestrzeń zaburzała większa ilość pomniejszych kotłów. Naprzeciwko was znajdowały się zabezpieczone metalowe drzwi, które zapewne chroniły ważniejszego przejścia. Znajdowały się one w korytarzu, od którego odbiegały drzwi na prawą i lewą stronę. Drzwi znajdowały się również dalej po lewej stronie. Ostatnie przejście prowadziło do pomieszczenia, z którego wciąż słyszeliście hałasy - teraz było to jednak wyraźne uderzanie w drzwi. Mogliście dostrzec, że choć drzwi do sąsiadniego pomieszczenia zabite było deskami, deski te zaczynały pękać: zapewne pod wpływem wielokrotnych trzęsień w większej stopniu niż od owych uderzeń. Valerij w tym czasie spróbował odnaleźć ludzką obecność - z powodzeniem - w zabitym deskami pomieszczeniu znajdowała się trójka ludzi. Ich rozświetlone sylwetki wyraźnie wskazywały na to, że próbują wydostać się ze środka, rytmicznie uderzając w drzwi. Nie było to jednak wszystko - w pomieszczeniu, w której się znaleźliście, za jednym z kotłów, rozbłysła poświata kogoś, kto wyraźnie się za tym kotłem chował. Alchemik zapłacił za to zaklęcie wysoką cenę, odczuwając skutki upiornej migreny.
Ryzykowne zaklęcie Magnusa chybiło celu, choć brakowało niewiele - nie zawiodły umiejętności śmierciożercy, a jego osłabienie. Podobnież chybił Cyneric, który sięgnął po zbyt trudny urok. Drew cisnął zaklęcie, nie zastanawiając się nad tym, co chce uszkodzić wewnątrz ciała zranionej istoty - na szczęście, jego zaklęcie miało moc potężną. Stworzenie krzyknęło z bólu, szamocząc się w miejscu - ale jeszcze było żywe pomimo paskudnego grymasu bólu wykrzywiającego poczerniałe usta i pomimo bladości, jaka nagle objawiła się na jego twarzy.
Antonia w tym czasie nie zaprzestała prób badania sąsiedniego pomieszczenia; w miarę, kiedy jej wzrok przyzwyczajał się do ciemności, mogła spojrzeć wgłąb pokoju. Przejście do dalszych części elektrowni było zabite grubymi deskami, które leżały teraz porozrzucane pod roztrzaskanymi drzwiami. Blokadę tę najprawdopodobniej uszkodziło jedno z większych trzęsień - być może to tam ktoś zamknął te nieludzkie stworzenia, kolejne pomieszczenie znajdowało się jednak zbyt daleko od źródła światła. Na regałach i wśród teczek Antonia nie znalazła nic, co zwróciłoby jej uwagę.
Apolinaire bez trudu wyważył drzwi łomem, otwierając dalszą drogę - Valerij miał rację, przed wami rozciągała się obszerna, otwarta sala, do której wejście prowadziło po schodkach prowadzących lekko w górę - które ponownie zatrzymały rozlewającą się wodę. Wyraźny wydał się wzrost temperatury - w tej sali było wyraźnie cieplej, zapewne za sprawą czegoś w rodzaju blaszanego kotła znajdującego się pośrodku. Było tutaj brudno - podłoga czerniała od węgla... i ubrudzona była smugami smoły, a otwartą przestrzeń zaburzała większa ilość pomniejszych kotłów. Naprzeciwko was znajdowały się zabezpieczone metalowe drzwi, które zapewne chroniły ważniejszego przejścia. Znajdowały się one w korytarzu, od którego odbiegały drzwi na prawą i lewą stronę. Drzwi znajdowały się również dalej po lewej stronie. Ostatnie przejście prowadziło do pomieszczenia, z którego wciąż słyszeliście hałasy - teraz było to jednak wyraźne uderzanie w drzwi. Mogliście dostrzec, że choć drzwi do sąsiadniego pomieszczenia zabite było deskami, deski te zaczynały pękać: zapewne pod wpływem wielokrotnych trzęsień w większej stopniu niż od owych uderzeń. Valerij w tym czasie spróbował odnaleźć ludzką obecność - z powodzeniem - w zabitym deskami pomieszczeniu znajdowała się trójka ludzi. Ich rozświetlone sylwetki wyraźnie wskazywały na to, że próbują wydostać się ze środka, rytmicznie uderzając w drzwi. Nie było to jednak wszystko - w pomieszczeniu, w której się znaleźliście, za jednym z kotłów, rozbłysła poświata kogoś, kto wyraźnie się za tym kotłem chował. Alchemik zapłacił za to zaklęcie wysoką cenę, odczuwając skutki upiornej migreny.
- (nie)życie:
- • Antonia: 203/213 (5- psychiczne - decephalgo, 5 - psychiczne)
• Drew: 208/213 (5 - psychiczne); nóż
• Valerij: 188/208 (20 - psychiczne, decephalgo), sinica x1; mapy
• Apollinare 214/214
• Cyneric 230/270; -5 do rzutu (10 - psychiczne, 30 - poparzenia) bułka z pomidorem
• Magnus 219/260; -5 do rzutu (22 - psychiczne, 19 - cięte)
Chybił - widział, jak struga światła mija pokracznego mężczyznę o kilka cali, jego samego pozbawiając cennej energii, niezbędnej przecież do dalszego i bezproblemowego (względnie) eksplorowania elektrowni. Zazgrzytał zębami przy akompaniamencie nieustającego pisku, który wręcz się wzmagał - kurwa, jeśli zjawi się tu szumnie nazywana mugolska armia, powinni dziękować im na kolanach za rozwiązanie delikatnego problemu pokaranych za niewinność - urodzenie się podczłowiekiem - pracowników, zmienionych w stwory, które nawet i im, grupie silnych, władczych czarodziejów potrafili zaleźć za skórę. Magnus miał jednak coś na kształt przeczucia, że będzie wprost przeciwnie. Rachunek był prosty, należało jak najprędzej zniknąć i zatrzasnąć za sobą drzwi, by nie nadziać się na oddział zbrojnych. Metalowych różdżek (cóż za obelga) nie nosili dla zabawy i przypuszczalnie stanowiły one podobne zagrożenie do ostro zakończonych szponów zgarbionych szkarad.
-Malesuritio - raz jeszcze podjął próbę uporania się ze swoim osłabieniem, nie mógł walczyć nie będąc w pełni sił; różdżka wciąż była skierowana na tego samego potwora, który szczęśliwie nie odpowiedział na nieudany atak.
-Musimy się stąd zabierać. Szybko - warknął, wiedząc, że nie prawi niczego odkrywczego. Mimo wszystko zaczął się cofać, kierując się powoli i ostrożnie do drzwi obstawionych przez Drew.
-Malesuritio - raz jeszcze podjął próbę uporania się ze swoim osłabieniem, nie mógł walczyć nie będąc w pełni sił; różdżka wciąż była skierowana na tego samego potwora, który szczęśliwie nie odpowiedział na nieudany atak.
-Musimy się stąd zabierać. Szybko - warknął, wiedząc, że nie prawi niczego odkrywczego. Mimo wszystko zaczął się cofać, kierując się powoli i ostrożnie do drzwi obstawionych przez Drew.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
To był niekończący się festiwal porażek w wykonaniu Cynerica. Był o krok od tego, żeby wziąć różdżkę i ją połamać, a potem cisnąć w oko jednemu z potworów. Gdyby nie świadomość, że na pewno i tak nie trafiłby go nawet w nic okopodobnego, to zrealizowałby swoje podszepty gniewu. Opanował się z trudem, szarpnął mocniej dłonią po uroku, który trafił gdzieś w ścianę albo i nie. Nie był w stanie śledzić jego toru, skoro wiedział już, że zawiódł po raz kolejny dzisiejszego dnia. Wypuścił chrapliwie powietrze z nozdrzy mające na celu doprowadzenia go to stanu względnej równowagi. Nie mógł się rozpraszać, nie powinien też pozwalać emocjom nim sterować. Właśnie dlatego policzył szybko w myślach raz jeszcze, nie mogąc też dłużej ignorować denerwującego dźwięku, jaki rozległ się dookoła jakiś czas temu. Nie ulegało wątpliwościom, że musieli stąd uciekać. Yaxley był za tym pomysłem już dawno temu.
Zaczął zatem biec w kierunku Drew. Poważnie rozważał rzuceniu stworowi kanapki, skoro nie potrafił w niego wcelować żadnym zaklęciem, lecz zobaczywszy jego agonalne podrygi zrezygnował z tego pomysłu. Na pewno nie zainteresuje się teraz jedzeniem, a kto wie, może ta bułka i ten pomidor to broń masowego rażenia, która zapewni Rycerzom spektakularne zwycięstwo. Na pewno.
- Mobilicorpus - powiedział mimo wszystko, w kierunku kreatury będącej przy drzwiach, przy Macnairze. Widocznie Cyneric nie tracił swojego optymizmu. Nie, tak naprawdę to było mu już tak wszystko jedno, że nie zastanawiał się nad sensem własnych poczynań. Gdyby się udało, przesunąłby tę szkaradę pod tajemniczą, dziwną szafkę naprzeciwko szafy pancernej, w prawym górnym rogu patrząc z jego perspektywy. Tam mógłby być nieszkodliwy oraz oczyściłby im drogę w ślad za pozostałymi mężczyznami brnącymi do celu. Gdyby się jednak nie udało, zamierzał przeskoczyć tego wstrętnego mugola. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Yaxley absolutnie nie wiedział jakie zaklęcia działały na te szkarady skoro nie przypominały już ludzi. Trzeba było jednak ryzykować i przede wszystkim uciekać.
Zaczął zatem biec w kierunku Drew. Poważnie rozważał rzuceniu stworowi kanapki, skoro nie potrafił w niego wcelować żadnym zaklęciem, lecz zobaczywszy jego agonalne podrygi zrezygnował z tego pomysłu. Na pewno nie zainteresuje się teraz jedzeniem, a kto wie, może ta bułka i ten pomidor to broń masowego rażenia, która zapewni Rycerzom spektakularne zwycięstwo. Na pewno.
- Mobilicorpus - powiedział mimo wszystko, w kierunku kreatury będącej przy drzwiach, przy Macnairze. Widocznie Cyneric nie tracił swojego optymizmu. Nie, tak naprawdę to było mu już tak wszystko jedno, że nie zastanawiał się nad sensem własnych poczynań. Gdyby się udało, przesunąłby tę szkaradę pod tajemniczą, dziwną szafkę naprzeciwko szafy pancernej, w prawym górnym rogu patrząc z jego perspektywy. Tam mógłby być nieszkodliwy oraz oczyściłby im drogę w ślad za pozostałymi mężczyznami brnącymi do celu. Gdyby się jednak nie udało, zamierzał przeskoczyć tego wstrętnego mugola. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Yaxley absolutnie nie wiedział jakie zaklęcia działały na te szkarady skoro nie przypominały już ludzi. Trzeba było jednak ryzykować i przede wszystkim uciekać.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 83
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 83
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Valerij skrzywił się i syknął gdy mu pociemniało przed oczami. Wierzch dłoni w której trzymał różdżkę przyłożył do skroni zamykając oczy. Ból mijał. Myślał już że urok mu nie wyszedł, lecz zaczął czuć jego moc. Wyprostował roztwierając powieki po tym jak usłyszał trzask otwieranych drzwi.
- Czekaj... - rzucił do przyjaciela po tym, jak odpuściła go słabość. Na tyle głośno by ten usłyszał go pomimo wyjącego alarmu. Podszedł przy tym do niego bliżej - Na przeciwko nas za tym wielkim kotłem, jest kolejny, a za nim ktoś. Nie wiem czy to ograniczenie czaru który rzuciłem, lecz wyczuwam, że jest sam. Mogę się mylić. Nie mniej...większym problemem są te obecności które tak ciągle dudnią. Są trzy i wyraźnie starają się wydostać. Jeśli to zrobią możemy mieć problem - byli w tym momencie we dwójkę (właściwie w pojedynkę jeśli brać pod uwagę ich potencjał bojowy), a Valerij wątpił w to, że ktokolwiek jest tam uwięziony ma dobre zamiary skoro bębniło w drzwi niczym rozjuszone stworzenie - Spróbuję je zablokować, potem utoruję nam drogę dalej. Nie będę jednak mógł się skupić jednocześnie na obronie, więc...postaraj się w razie czego mnie osłaniać - zapowiedział, a potem po wyjściu z pokoju poszedł na lewo kierując się tam wzdłuż ściany. Miał zamiar rzucić zaklęcie murismo, lecz by nie zablokować żadnej drogi musiał umiejscowić się w odpowiedniej odległości i być skierowanym w odpowiednią stronę. Urok łączył w końcu dwie najbliższe ściany. Musiał więc podejść blisko i wierzył, że przyjaciel go w razie co osłoni jeśli z tego powodu się odsłoni za mocno.
Gdy znalazł się dostatecznie blisko nieco z lękiem zlustrował mizernie trzymające się deski. Ustawił się tak, że patrzył dokładnie w kąt. Dokładnie przemyślał jak przebiegnie zaklęta ściana skoro ma pojawić się przednim. Teraz należało tylko postarać się rzucić czar. Odetchną głęboko.
- Murusio
- Czekaj... - rzucił do przyjaciela po tym, jak odpuściła go słabość. Na tyle głośno by ten usłyszał go pomimo wyjącego alarmu. Podszedł przy tym do niego bliżej - Na przeciwko nas za tym wielkim kotłem, jest kolejny, a za nim ktoś. Nie wiem czy to ograniczenie czaru który rzuciłem, lecz wyczuwam, że jest sam. Mogę się mylić. Nie mniej...większym problemem są te obecności które tak ciągle dudnią. Są trzy i wyraźnie starają się wydostać. Jeśli to zrobią możemy mieć problem - byli w tym momencie we dwójkę (właściwie w pojedynkę jeśli brać pod uwagę ich potencjał bojowy), a Valerij wątpił w to, że ktokolwiek jest tam uwięziony ma dobre zamiary skoro bębniło w drzwi niczym rozjuszone stworzenie - Spróbuję je zablokować, potem utoruję nam drogę dalej. Nie będę jednak mógł się skupić jednocześnie na obronie, więc...postaraj się w razie czego mnie osłaniać - zapowiedział, a potem po wyjściu z pokoju poszedł na lewo kierując się tam wzdłuż ściany. Miał zamiar rzucić zaklęcie murismo, lecz by nie zablokować żadnej drogi musiał umiejscowić się w odpowiedniej odległości i być skierowanym w odpowiednią stronę. Urok łączył w końcu dwie najbliższe ściany. Musiał więc podejść blisko i wierzył, że przyjaciel go w razie co osłoni jeśli z tego powodu się odsłoni za mocno.
Gdy znalazł się dostatecznie blisko nieco z lękiem zlustrował mizernie trzymające się deski. Ustawił się tak, że patrzył dokładnie w kąt. Dokładnie przemyślał jak przebiegnie zaklęta ściana skoro ma pojawić się przednim. Teraz należało tylko postarać się rzucić czar. Odetchną głęboko.
- Murusio
- Ściana:
Mam wrażenie że jestem dziś upośledem w opisywaniu rzeczy więc na różowo zaznaczam to jak planuję tę ścianę rzucić c,:
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Starałem się być spokojny i właściwie udawało mi się odganiać na bok niecierpliwe wzdychanie, gdy reszta nadal nas nie doganiała, zaczynałem podejrzewać, że napotkali coś, co utrudniało ruszenie w dalszą drogę, a to jasno wskazywało na to, że pomieszczeń z wykrzyknikiem – o ile jest taka możliwość – należy unikać. Nie dyskutowałem więc z alchemikiem cicho się z nim zgadzając. Czymkolwiek były te obecności o których mówił, wolałem nie spotkać się z nimi - mimo, że one wyraźnie aż paliły się do tego. Zamiast więc ruszyć jego torem ruszyłem do przodu mijając jedną beczkę, a potem idąc dalej z różdżką ściśniętą w dłoni, by zaatakować od razu.
- Timoria - zażądałem kierując różdżkę w stronę drugiej oddzielonej obecności, którą wyczuł Valerij, chciałem unieszkodliwić osobnika, ale mieć możliwość wyciągnięcia z niego informacji, jeśli jakiekolwiek posiadał.
- Timoria - zażądałem kierując różdżkę w stronę drugiej oddzielonej obecności, którą wyczuł Valerij, chciałem unieszkodliwić osobnika, ale mieć możliwość wyciągnięcia z niego informacji, jeśli jakiekolwiek posiadał.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź