Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Nieprzemyślane kroki sprawiały, że czas ponownie umykał nas z dłoni, bowiem też żadne z naszej dwójki nie pomyślało by idąc po wodę, wziąć coś, cokolwiek, co w tę wodę mogłoby zostać wlane. Zdusiłem kolejne ciężkie westchnięcie, gdy kierowałem swoje kroki w stronę stołu z aparaturą i uniosłem lekko brew napotykając po drodze Drew i Antonię.
- Znaleźliśmy wodę. - zakomunikowałem im, po czym spojrzałem na kobietę. - W wolnej chwili przyda mi się twoja pomoc. - dodałem jeszcze, wskazując brodą poranioną rękę wokół której zaciskała się prowizoryczna opaska. W końcu dotarliśmy do alchemicznej aparatury. Spojrzenie ducha przyprawiało mnie o ciarki, zawiesiłem na nim wzrok jedynie na chwilę, po czym odwróciłem spojrzenie by zobaczyć, co znajduje się na stole. Cyneric sięgnął po puste naczynie. - Idź sam. - poleciłem, sam łapiąc w dłoń okrągłą kolbę wypełnioną nieznanym specyfikiem, rozpoznane ingrediencje nie był ważne, ale może Valerij wiedział, co też znajdowało się w tym naczyniu, możliwym również było że mogło okazać się przydatne. Rozejrzałem się, dostrzegając dziurę w ścianie. Jeśli Drew i Antonia poszli dalej, to Magnus z alchemikiem musieli być tutaj. Skierowałem tam swoje kroki, w poranionej ręce trzymając miksturę, zaś w zdrowej różdżkę, którą oświetlałem drogę. A napotkawszy na nich uniosłem z lekki syknięciem dłoń kierując ją w stronę alchemika.
- Wiesz co to? - zapytałem rozglądając się po komnacie z uwagą marszcząc lekko nos, gdy posągi wydały mi się dziwnie znajome.
- Znaleźliśmy wodę. - zakomunikowałem im, po czym spojrzałem na kobietę. - W wolnej chwili przyda mi się twoja pomoc. - dodałem jeszcze, wskazując brodą poranioną rękę wokół której zaciskała się prowizoryczna opaska. W końcu dotarliśmy do alchemicznej aparatury. Spojrzenie ducha przyprawiało mnie o ciarki, zawiesiłem na nim wzrok jedynie na chwilę, po czym odwróciłem spojrzenie by zobaczyć, co znajduje się na stole. Cyneric sięgnął po puste naczynie. - Idź sam. - poleciłem, sam łapiąc w dłoń okrągłą kolbę wypełnioną nieznanym specyfikiem, rozpoznane ingrediencje nie był ważne, ale może Valerij wiedział, co też znajdowało się w tym naczyniu, możliwym również było że mogło okazać się przydatne. Rozejrzałem się, dostrzegając dziurę w ścianie. Jeśli Drew i Antonia poszli dalej, to Magnus z alchemikiem musieli być tutaj. Skierowałem tam swoje kroki, w poranionej ręce trzymając miksturę, zaś w zdrowej różdżkę, którą oświetlałem drogę. A napotkawszy na nich uniosłem z lekki syknięciem dłoń kierując ją w stronę alchemika.
- Wiesz co to? - zapytałem rozglądając się po komnacie z uwagą marszcząc lekko nos, gdy posągi wydały mi się dziwnie znajome.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Valerij & Magnus & Apo
Zaklęcie Valerija zostało poprawione przez Magnusa, moc uderzyła w stożkowaty kamień, zamieniając go w bryłę lodu. Kolejny lampion zatlił się błękitnym światłem - ogień nie buchnął, ale patrząc pod nogi mogliście dostrzec nienaturalnie układające się cienie rzucane: cienie, których linie zdawały się potwierdzać wasze przypuszczenia. Palec Magnusa leżał, wypluty, obok posągu, do którego paszczy go włożył wcześniej.
Jeśli Valerij przyjrzy się zawartości kolby trzymanej przez Apolinaire'a, dostrzeże wewnątrz sfermentowany eliksir grozy. Był stary. Jego spożycie bez wątpienia wywoła zatrucie, raczej nie śmiertelne, istniała też szansa, że wciąż będzie działać, choć zapewne w osłabionym efekcie.
Tosia & Drew
Promienie zaklęć, które wydobyły się z różdżek obojga czarodziejów - nadgarstek Borginówny nieco się omsknął i była pewna, że urok nie byłby skuteczny, lecz mimo to świetlista smuga pomknęła - nie zadziałały, ale też nie rozprysnęły się na ścianie, jak powinny uczynić: zamiast tego przeleciały przez nią tak, jakby jej tam nie było.
Cyneric
Zjawa ukłoniła się przed Cynerikiem grzecznym dygnięciem, kiedy dostrzegła jego uprzejme powitanie. Yaxley zdecydował się wrócić do sadzawki z czystym naczyniem.
Nachylił się nad wodą, po raz pierwszy przyglądając się sadzawce z bliska - było w niej coś dziwnego, choć nie potrafił sprecyzować co; woda nie wyglądała na zwykłą wodę i z całą pewnością jej źródło było w jakiś sposób zaczarowane. Korzenie, które wyrastały na powierzchnie, z bliska zdawały się lekko pulsować, poruszać się jak ciała przerośniętych glizd. Yaxley wyciągnął dłoń ze zlewką, żeby ją zanurzyć: i w tym momencie, nagle, z sadzawki wynurzyła się oślizgła łapa przypominająca łapę żaby, która chwyciła jego nadgarstek prawej dłoni - tej, którą nalewał wodę - i pociągnęła w swoją stronę.
Antonia - bąblogłowa, do momentu zdjęcia, lumos
Apo - lumos
Zaklęcie Valerija zostało poprawione przez Magnusa, moc uderzyła w stożkowaty kamień, zamieniając go w bryłę lodu. Kolejny lampion zatlił się błękitnym światłem - ogień nie buchnął, ale patrząc pod nogi mogliście dostrzec nienaturalnie układające się cienie rzucane: cienie, których linie zdawały się potwierdzać wasze przypuszczenia. Palec Magnusa leżał, wypluty, obok posągu, do którego paszczy go włożył wcześniej.
Jeśli Valerij przyjrzy się zawartości kolby trzymanej przez Apolinaire'a, dostrzeże wewnątrz sfermentowany eliksir grozy. Był stary. Jego spożycie bez wątpienia wywoła zatrucie, raczej nie śmiertelne, istniała też szansa, że wciąż będzie działać, choć zapewne w osłabionym efekcie.
Tosia & Drew
Promienie zaklęć, które wydobyły się z różdżek obojga czarodziejów - nadgarstek Borginówny nieco się omsknął i była pewna, że urok nie byłby skuteczny, lecz mimo to świetlista smuga pomknęła - nie zadziałały, ale też nie rozprysnęły się na ścianie, jak powinny uczynić: zamiast tego przeleciały przez nią tak, jakby jej tam nie było.
Cyneric
Zjawa ukłoniła się przed Cynerikiem grzecznym dygnięciem, kiedy dostrzegła jego uprzejme powitanie. Yaxley zdecydował się wrócić do sadzawki z czystym naczyniem.
Nachylił się nad wodą, po raz pierwszy przyglądając się sadzawce z bliska - było w niej coś dziwnego, choć nie potrafił sprecyzować co; woda nie wyglądała na zwykłą wodę i z całą pewnością jej źródło było w jakiś sposób zaczarowane. Korzenie, które wyrastały na powierzchnie, z bliska zdawały się lekko pulsować, poruszać się jak ciała przerośniętych glizd. Yaxley wyciągnął dłoń ze zlewką, żeby ją zanurzyć: i w tym momencie, nagle, z sadzawki wynurzyła się oślizgła łapa przypominająca łapę żaby, która chwyciła jego nadgarstek prawej dłoni - tej, którą nalewał wodę - i pociągnęła w swoją stronę.
- (nie)życie:
- Żywotność Cynerika liczona będzie zgodnie ze starymi bonusami silnej woli, Cyneric proszony jest jednak o poprawę tabeli, bo jest ona zła zarówno wg starego przelicznika, jak i według nowego. Możesz też zgłosić się do mistrza gry i wyjaśnić, skąd Ci się wzięła ta dziwna wartość, to to poprawimy. Prawdopodobnie policzyłaś sprawność x1, nie x2.
• Antonia: 173/213, kara -5 (20 - psych, decelphage, 20 - tłuczone)
• Drew: 198/213 (15 - psychiczne); nóż
• Valerij: 183/208, kara -5 (20 - psychiczne, decephalgo), sinica x1; mapy
• Apollinare 159/214; -10 do rzutu (30 tłuczone, 25 cięte), sinica x1
• Cyneric 230/270; -5 do rzutu (10 - psychiczne, 30 - poparzenia) bułka z pomidorem
• Magnus 172/280; kara -15 (17 - psychiczne, 44 - cięte, 22 - poparzenia, 20 - tłuczone, 5 - psychiczne, decelphage)
Antonia - bąblogłowa, do momentu zdjęcia, lumos
Apo - lumos
Strumień magii wydobyty z różdżki zmienił się płynnie w iskrzącą się, chłodną mgiełkę, która osiadła na na stożkowatym kamieniu, dzierżonym dumnie w ręku mężczyzny. Zmroził się, pokrył grubą pokrywą lodu, imitując sopel z wyśpiewanej im przez ducha historii, a w tym samym momencie, lampion trzymany przez niego w drugiej dłoni, zamigotał niebieskawym światłem. Rowle uśmiechnął się triumfalnie, miał rację, wiążąc statuy ze słowami piosenki, choć pierwszy podarunek okazał się chybiony. Wypluty palec leżał u stóp posągu mężczyzny z rozwartymi ustami, uosabiającego poddanych, wyniszczonych wielkim głodem i skazanych na zjadanie swym martwych towarzyszy, a im brakło jeszcze jednego połączenia. Dziwaczne cienie rzucane na podłogę nie były dziełem przypadkowej gry świateł, a smug rozchodzących się od zapalonych lampionów. Brakło już tylko jednego.
-Wszystko się zgadza - wymruczał pod nosem, kiwając głową Dolohovowi. Wciąż nie był do niego przekonany, ale okazał się całkiem przydatny. Bardziej, niż podejrzewał po kimś, kto całe dnie spędza w piwnicy przy garach.
-Postaram się umieścić palec w jego ustach. Tym razem powinno zadziałać - oznajmił, ale zamiast wycelować różdżką w odcięty kawałek ciała, skierował ją wprost w przejście do drugiej komnaty, słysząc stamtąd hałas. Dojrzawszy gramolącego się do nich Apollinaire'a, opuścił rękę, uważnie taksując go wzrokiem. Przysiągłby, że wyglądał lepiej, kiedy widzieli się ostatnio.
-Odsuń się - rozkazał stanowczo, gestem nakazując mu przesunąć się poza pole tworzenia się magicznej runy. Sam nie ruszył się o krok z miejsca, w którym stał uprzednio; znając konsekwencje niewłaściwego wyboru, nie zamierzał ryzykować ponownie.
-Vingardium leviosa - wyrecytował, podrywając w górę swój nadgarstek i celując różdżką w palec, zamierzając unieść go w górę i na powrót umieścić w rozwartej szczęce kamiennej rzeźby.
-Wszystko się zgadza - wymruczał pod nosem, kiwając głową Dolohovowi. Wciąż nie był do niego przekonany, ale okazał się całkiem przydatny. Bardziej, niż podejrzewał po kimś, kto całe dnie spędza w piwnicy przy garach.
-Postaram się umieścić palec w jego ustach. Tym razem powinno zadziałać - oznajmił, ale zamiast wycelować różdżką w odcięty kawałek ciała, skierował ją wprost w przejście do drugiej komnaty, słysząc stamtąd hałas. Dojrzawszy gramolącego się do nich Apollinaire'a, opuścił rękę, uważnie taksując go wzrokiem. Przysiągłby, że wyglądał lepiej, kiedy widzieli się ostatnio.
-Odsuń się - rozkazał stanowczo, gestem nakazując mu przesunąć się poza pole tworzenia się magicznej runy. Sam nie ruszył się o krok z miejsca, w którym stał uprzednio; znając konsekwencje niewłaściwego wyboru, nie zamierzał ryzykować ponownie.
-Vingardium leviosa - wyrecytował, podrywając w górę swój nadgarstek i celując różdżką w palec, zamierzając unieść go w górę i na powrót umieścić w rozwartej szczęce kamiennej rzeźby.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 13
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 13
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Był zmęczony. Emocje które przeżywał od momentu przekroczenia progów tej przeklętej elektrowni były gwałtowne, poruszały skrajne nuty z niemałą mocą. Chciał jednak zadowolić Czarnego Pana, chciał również się stąd wydostać - nie był pewnym w tym momencie co bardziej go motywowało, jednak liczyło się że starał się nie zatracić celu. W tym momencie poczuł że znalazł się kolejny krok bliżej. Czy faktycznie...?
- To się dopiero okaże... - starał się wstrzymać z optymizmem. Odsunął się podchodząc bliżej dziurawej ściany, a więc i bliżej Francuza oraz fiolkę z czymś podejrzanie mętnym. Ściągnął brwi w zastanowieniu - Eliksir grozy po którym dostaniesz strasznej sraczki - był śmiertelnie poważny - To znaczy może obyć się i bez przygód, lecz jest trochę stary. Prawdopodobnie starszy od ciebie samego - poprawił się, a potem zaciągnął się powietrzem. I zaczęło go coś nękać. A jeśli to nie mięsa potrzebował posąg? Czy ogień buchnął z powodu braku kolejności? A jeżeli tak to dlaczego posąg dotyczący drugiej zwrotki się już palił? I po co samotnikowi odciętemu od cywilizacji eliksir grozy? Popatrzył na eliksir, na Magnusa, Apollinara, na posąg.
- Zrobię teraz prawdopodobnie coś nie do końca przemyślanego - ale czy na pewno? Rozdziawiona paszcza, dość głęboka, ze zgrozą patrzyła... Wziął od Francuza kolbę z wiekowym eliksirem i podszedł do posągu zjadacza mięsa skraplając nim rozdziawioną paszczę.
- To się dopiero okaże... - starał się wstrzymać z optymizmem. Odsunął się podchodząc bliżej dziurawej ściany, a więc i bliżej Francuza oraz fiolkę z czymś podejrzanie mętnym. Ściągnął brwi w zastanowieniu - Eliksir grozy po którym dostaniesz strasznej sraczki - był śmiertelnie poważny - To znaczy może obyć się i bez przygód, lecz jest trochę stary. Prawdopodobnie starszy od ciebie samego - poprawił się, a potem zaciągnął się powietrzem. I zaczęło go coś nękać. A jeśli to nie mięsa potrzebował posąg? Czy ogień buchnął z powodu braku kolejności? A jeżeli tak to dlaczego posąg dotyczący drugiej zwrotki się już palił? I po co samotnikowi odciętemu od cywilizacji eliksir grozy? Popatrzył na eliksir, na Magnusa, Apollinara, na posąg.
- Zrobię teraz prawdopodobnie coś nie do końca przemyślanego - ale czy na pewno? Rozdziawiona paszcza, dość głęboka, ze zgrozą patrzyła... Wziął od Francuza kolbę z wiekowym eliksirem i podszedł do posągu zjadacza mięsa skraplając nim rozdziawioną paszczę.
Magnus podjął decyzję uniesienia palca przy pomocy zaklęcia: niestety, nie zadziałało.
Valerij zużył stary eliksir, skraplając nim paszczę posągu: w trzymanym przez niego lampionie nie zatliło się światło, ale ogień buchnął wokół niego gwałtownym wybuchem płomieni. Jeśli nie chcecie, by wybuch was dosięgnął, musicie natychmiast zareagować: macie na to cenne sekundy. Podobnie, jak poprzednio, ST prześlizgnięcia się przez niewygodną małą wyrwę wynosi 60 i może to zrobić tylko jedna osoba.
W zasięgu wybuchu znajdują się Magnus, Valerij i Apo, jeśli Magnus i Valerij nie chcą zostać zranieni, powinni zdążyć napisać drugiego posta w tej turze.
Valerij zużył stary eliksir, skraplając nim paszczę posągu: w trzymanym przez niego lampionie nie zatliło się światło, ale ogień buchnął wokół niego gwałtownym wybuchem płomieni. Jeśli nie chcecie, by wybuch was dosięgnął, musicie natychmiast zareagować: macie na to cenne sekundy. Podobnie, jak poprzednio, ST prześlizgnięcia się przez niewygodną małą wyrwę wynosi 60 i może to zrobić tylko jedna osoba.
W zasięgu wybuchu znajdują się Magnus, Valerij i Apo, jeśli Magnus i Valerij nie chcą zostać zranieni, powinni zdążyć napisać drugiego posta w tej turze.
Macnair miał racje. Nie mieli czasu na zmagania z kapryśnym duchem, który jedyne o czym mówił to krzywda jakiej doznał. Antonia rozumiała, że jako duch mogła żyć tylko tym co jej się przydarzyło, ale nie przyszli tutaj by jej pomóc, to nie było ich celem ani zadaniem i dopóki myśleli, że ta może im coś powiedzieć dopóty mogli być dla niej dobrzy, ale prawdą było, że tylko marnowali na nią swój czas. Może i wskazała im, że za ścianą znajduje się kolejne pomieszczenie i może odpowiadała na co drugie zadane przez nich pytanie, ale sposób w jaki to robiła wcale jej nie pasował. Wiedziała, że nawet duchy potrafiły manipulować sytuacją tak by ta była dobra dla nich i tylko dla nich, a już w szczególności kiedy ci tak naprawdę nie wiedzieli jakim duchem kobieta jest i czego tak naprawdę oczekuje. Ona też nie rozumiała dlaczego obiecali coś tej kobiecie skoro na klątwach w ogóle się nie znali, a jedynymi osobami, które mogły jej pomóc była Antonia i Drew. Wcale nie było im do tego śpieszno. Kiedy zaklęcie pomknęło w stronę ściany Borgin już wiedziała, że będzie zbyt słabe by cokolwiek zdziałać. Nie miała już tego skupienia, które było w niej na samym początku, a zmęczenie skutecznie niwelowało płynącą jeszcze chwile w jej żyłach adrenalinę. Jednak zaklęcie nie rozmyło się na ścianie tak jak zwykle to bywało, a jakby przenikało przez ścianę przed nimi. - Może tam nic nie ma… - zaczęła przymrużając oczy. W końcu mogła to być tylko iluzja, a za ścianą mogli znaleźć przejście. Antonia zrobiła krok do przodu ale zawahała się przypominając spoglądając na mężczyznę nie do końca wiedząc jak może się poruszać. - Pójdę pierwsza. To te same rośliny, które spotkaliśmy już wcześniej. Przynajmniej mam bąblogłowę. - wyjaśniła. Tak naprawdę nie wiedziała czy bańka ochroni ją przed toksynami, które mogą wydobywać się z roślin, ale chyba warto było spróbować. Ruszyła dopiero kiedy mężczyzna powiedział jej jak się poruszyć by uniknąć pułapek na drodze. Jeśli jej się to udało próbowała przedostać się przez „ścianę” najpierw wyciągając jedynie ramię, a jeśli i to było skuteczne to próbowała przez nią po prostu przejść.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
A jednak było to faktycznie nie przemyślane posunięcie, a przynajmniej nietrafione. Płomień buchnął z tą różnicą, że tym razem latarnia trzymana przez posąg nie zajaśniała. Było to dobrze? Źle...? Dolohov nie był pewny niczego, prócz tego, że języki ognia znów fuknęły w ich stronę. Wcześniej odruchowo je powstrzymał i tym razem...było podobnie.
- Nebula exstiguere! - wyinkantował, poruszając gwałtownie różdżką niemalże czując gorąc płomieni.
- Nebula exstiguere! - wyinkantował, poruszając gwałtownie różdżką niemalże czując gorąc płomieni.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nie bardzo potrafiłem rozeznać się w sytuacji, której teraz stałem się częścią. Może nierozważnie było przeszkadzać alchemikowi, gdy próbował rozwikłać zagadkę, której z pewnością mój umysł nie był w stanie tak szybko rozwikłać jak jego. Usunąłem się spokojnie z drogi Magnusa i obserwowałem uważnie jego poczynania, gdy próbował lewitować swój palec, zastanawiając się przez chwilę dlaczego najzwyczajniej w świecie nie zaniósł go do paszczy posągu, do którego już po chwili podszedł Valerij. Próbowałem nadążyć za ich tokiem rozumowania, ale nieobecny przez chwilę pozostawałem w tyle. A gdy buchnęły płomienie nie mogłem zrobić niczego więcej, niźli podjęcia próby rzucenia zaklęcia, które padło z ust alchemika.
- Nebula exstiguere! - spróbowałem brzmiąc pewnie, jednak pewien wcale nie byłem. Moje umiejętności z OPCM należało określić mianem miernych, jednak podobno, tonący ostrza się chwytał, czyż nie?
- Nebula exstiguere! - spróbowałem brzmiąc pewnie, jednak pewien wcale nie byłem. Moje umiejętności z OPCM należało określić mianem miernych, jednak podobno, tonący ostrza się chwytał, czyż nie?
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Droga wydawała się banalnie prosta, odkąd pułapki były jawnie uwidocznione. Po prostu szedł, podziwiając światło na końcu różdżki oraz dziwną energię przepływającą wzdłuż drewna aż do ręki. Cyneric spojrzał na to poniekąd zdumiony, lecz poczuł się nieco lepiej niż jeszcze przed chwilą. Może dlatego tak ochoczo przebrnął do końca korytarza oraz bez większego pomyślunku zanurzył zlewkę w wodzie. Dziwnej wodzie. Powinien od razu zorientować się, że coś było z nią nie tak. Pulsujące korzenie nieznanych mu roślin powinny od razu go zaalarmować. Coś w stylu, że to jest po prostu kurwa niemożliwe. A jednak. To coś żyło i nim Yaxley zdołał zorientować się w czym rzecz, poczuł nagłe szarpnięcie za dłoń, w której trzymał naczynie.
Na pierwszy rzut oka kończyna, ponieważ chyba ręką nie mógł tego nazwać, należała do żaby. Wielkiej żaby. Nie miał jednakże czasu na analizowanie cóż to było za dziwaczne stworzenie. Musiał działać szybko, zdecydowanie, jakoby od tego zależało jego życie. Po prawdzie pewnie tak właśnie było.
To całkiem zabawne kiedy Cyneric posiadał świadomość, że winien myśleć strategicznie, a tymczasem jedyne, co miał w głowie, to pustka. Działał całkowicie instynktownie, to w przeczuciach oraz woli walki pokładając całą nadzieję.
Nim się spostrzegł, a zaparł się nogami próbując utrzymać równowagę. W tym samym momencie usiłował wyszarpnąć się z uścisku nierozpoznawalnego przezeń potwora. W drugiej ręce dalej ściskał różdżkę ze światłem na jej końcu, musząc za wszelką cenę nie pozwolić wypaść jej z dłoni. Te wszystkie działania nie były wcale proste, lecz musiał przynajmniej starać się. Pozostał sam i żałował, że nie było przy nim nikogo, kto mógłby zaserwować temu stworzeniu całą paletę ohydnych zaklęć. Musiał działać sam, mierząc się ze swoimi demonami. Nienawidził wody najbardziej na świecie.
Na pierwszy rzut oka kończyna, ponieważ chyba ręką nie mógł tego nazwać, należała do żaby. Wielkiej żaby. Nie miał jednakże czasu na analizowanie cóż to było za dziwaczne stworzenie. Musiał działać szybko, zdecydowanie, jakoby od tego zależało jego życie. Po prawdzie pewnie tak właśnie było.
To całkiem zabawne kiedy Cyneric posiadał świadomość, że winien myśleć strategicznie, a tymczasem jedyne, co miał w głowie, to pustka. Działał całkowicie instynktownie, to w przeczuciach oraz woli walki pokładając całą nadzieję.
Nim się spostrzegł, a zaparł się nogami próbując utrzymać równowagę. W tym samym momencie usiłował wyszarpnąć się z uścisku nierozpoznawalnego przezeń potwora. W drugiej ręce dalej ściskał różdżkę ze światłem na jej końcu, musząc za wszelką cenę nie pozwolić wypaść jej z dłoni. Te wszystkie działania nie były wcale proste, lecz musiał przynajmniej starać się. Pozostał sam i żałował, że nie było przy nim nikogo, kto mógłby zaserwować temu stworzeniu całą paletę ohydnych zaklęć. Musiał działać sam, mierząc się ze swoimi demonami. Nienawidził wody najbardziej na świecie.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
Magnus skrzywił się z niesmakiem - najpierw na marne rezultaty swego zaklęcia, właściwie, na żadne rezultaty - a później, na dźwięk jakże nieeleganckich wyjaśnień Valerija. Ale czy mógł wymagać manier od zawszonego Rosjanina, który cuchnął stęchlizną, jeszcze zanim władowali się do wilgotnych kanałów? Nieufnie przyglądał się, jak Dolohov odbiera od Francuza fiolkę z mętnym płynem w środku, który rozpoznał jako eliksir grozy i podąża z nim do posągu kanibala. Ledwo ciecz wpłynęła do rozwartych ust posągu, niebieski ogień ponownie się rozpalił - choć tym razem, nie zatlił się w lampionie, a wyłącznie buchnął dookoła nich. Dłoń Magnusa instynktownie drgnęła, zaciskając się mocniej na różdżce, usta już układały się w znajomą inkantację, lecz pod wpływem instynktu (zdradliwego?) - wycelował nią w leżący na kamiennej podłodze palec.
-Wingardium leviosa - zawołał wyraźnie, licząc na refleks swych towarzyszy, z nadzieją, że pomyśleli o tym samym zaklęciu, którego zamierzał użyć jeszcze przed sekundą. Smagnął nadgarstkiem, by zobrazować ruch, jaki musiał wykonać lewitujący palec, by wpaść do rozdziawionej paszczy, zaciskając mocno wolną pięść i czując, jak z nerwów paznokcie wbijają mu się w wewnętrzną stronę dłoni.
-Wingardium leviosa - zawołał wyraźnie, licząc na refleks swych towarzyszy, z nadzieją, że pomyśleli o tym samym zaklęciu, którego zamierzał użyć jeszcze przed sekundą. Smagnął nadgarstkiem, by zobrazować ruch, jaki musiał wykonać lewitujący palec, by wpaść do rozdziawionej paszczy, zaciskając mocno wolną pięść i czując, jak z nerwów paznokcie wbijają mu się w wewnętrzną stronę dłoni.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź